Po co ci logo? Ciąg dalszy - Andrzej-Ludwik Włoszczyński - ebook

Po co ci logo? Ciąg dalszy ebook

Andrzej-Ludwik Włoszczyński

0,0

Opis

Ciąg dalszy, czyli druga część mojego poradnika, nie poradnika, przeczytaj i sam zdecyduj.

Książka powstała z moich tekstów pisanych przez ostatnie pięć lat, w większości na blogu alw.pl. Co prawda niektóre straciły aktualność, ale to, co przy tej okazji pisałem można spokojnie odnieść do wielu aktualnych sytuacji. Część tekstów uzupełniłem o informacje jak sprawy mają się po upływie czasu. Nie ma tu złotych recept, jest jednak wiele wskazówek do przemyślenia: jak pewnych rzeczy nie robić, czemu warto czytać regulaminy konkursów, czy na co warto zwracać uwagę oddając i przyjmując projekt. Sądzę, że moje spisane spostrzeżenia przydadzą się tak zamawiającym projekty, jak i samym projektantom.

Życzę owocnej lektury.

Andrzej-Ludwik Włoszczyński

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 247

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Copyright by Andrzej-Ludwik Włoszczyński, 2021 r.

© Copyright by Wydawnictwo internetowe e–bookowo, 2021 r.

Projekt okładki: Andrzej-Ludwik Włoszczyński

ISBN 978-83-8166-215-4

Autor: Andrzej-Ludwik Włoszczyński

Kontakt:[email protected]

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e–bookowo

www.e–bookowo.pl

Kontakt: wydawnictwo@e–bookowo.pl

Patroni medialni:

www.brief.pl

www.marketingprzykawie.pl

www.graffus.com

Wszystkie znaki cytowane w książce są zastrzeżonymi znakami

firmowymi lub towarowymi ich właścicieli.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody

wydawcy zabronione.

Wydanie I 2021 r.

mowa przed

Ciąg dalszy, czyli druga część mojego poradnika, nie poradnika, przeczytaj i sam zdecyduj.

Książka powstała z moich tekstów pisanych przez ostatnie pięć lat, w większości na blogu alw.pl. Co prawda niektóre straciły aktualność, ale to, co przy tej okazji pisałem można spokojnie odnieść do wielu aktualnych sytuacji. Część tekstów uzupełniłem o informacje jak sprawy mają się po upływie czasu. Nie ma tu złotych recept, jest jednak wiele wskazówek do przemyślenia: jak pewnych rzeczy nie robić, czemu warto czytać regulaminy konkursów, czy na co warto zwracać uwagę oddając i przyjmując projekt. Sądzę, że moje spisane spostrzeżenia przydadzą się tak zamawiającym projekty, jak i samym projektantom.

Życzę owocnej lektury.

Andrzej-Ludwik Włoszczyński

kwiecień 2021

trendy

Trendy projektowe wyznaczają wielcy a plankton łyka, nawet jak coś jest bez sensu, ładu i składu.

zagoniony zając

21 września 2018

Tendencja, czy może raczej trend, literniczego rozgrywania znaków firmowych przypomina mi coraz bardziej chińskie uniformy okresu rewolucji kulturalnej. Jeden nieomal krój z detalami tak minimalnymi, że wie o nich jedynie twórca uniformu – lekko nie ten odcień, kawałek szwu szarą a nie czarną nicią, nie zapięty guzik etc. Dziwnie zmierza to w takim właśnie kierunku i za chwilę okaże się, że tak naprawdę znakiem firmowym jest kilka liter obojętnie jakim krojem pisanych, bez dedykowanego tła. Wrócimy do korzeni, gdzie ważna była nazwa a nie jej zapis czy symbolika sygnetów, już całkowicie zbędnych. Z natłoku piktogramów wrócimy do czytania i wygrywać będą ci umiejący sylabizować. A może to jest właśnie cel, jaki sobie projektanci tej nowej fali stawiają – walka z analfabetyzmem wtórnym?

Z drugiej strony obudowuje się taki minimalistyczny przekaz całą ferią doznań wzrokowych tworząc styl marki. I tu już nie ma zmiłuj, nie wystarczy podświadome zakodowanie w pamięci jakiegoś znaczka, trzeba czytać i zapamiętywać konteksty. Miliony detali zaśmiecających szare komórki, zagracone jak garaż domorosłego amatora czterech kółek – od słoików po wekach po złamaną śrubkę, bo wszystko się przyda.

A mózg międli i próbuje znaleźć tę podkładkę nietypową, co na bank musi być a nie można znaleźć. Międli i rozmywa te wszystkie kolorystyczne niuanse, nakłada i międląc zlewa w czarną plamę. A plama, jak czarna dziura tężeje, rośnie, zasysa i pokazuje nicość naszych wysiłków.

Z kosmosu mliardów znaków, piktogramów, ikon wracamy do alfabetu z jedynie 32 literami, ale ileż to daje możliwych kombinacji ich zestawienia. Znowu kosmos nieogarniony. I tak jak niewprawne, nieuzbrojone oko widzi świetliste punkciki, jedne większe, drugie ciut mniejsze, ale w sumie takie same. niewyróżnialne i nieodróżnialne. Utkane na tej białej czy czarnej apli zdawać by się mogło bez sensu i jedynie dla podniety poetów. Nie ogarniesz i nawet nie próbujesz, bo po co.

Wszystko już było, jak mawiał Ben Akiba. W miliardach projektów na tym bożym świecie przerobiono już wszystko lub prawie wszystko. Kształty i przebiegi krzywych zaczynają się powielać, z dostępnej skali kolorystycznej nie da się już wycisnąć nic odkrywczego, nawet czerń już jest najczarniejsza z czarnych. A każdy nowy dzień wita nas nowymi dokonaniami projektowymi, powstającymi z szybkością najnowocześniejszej linii produkcyjnej prezerwatyw. Miliony osłonek dziennie na nowe firmy, towary, inicjatywy i co tam da się tylko zaznakować. Część pęknie przy pierwszym użyciu, normalne.

A kreatywność mamy w genach, tak twierdzą specjaliści od ewolucji, zatem wystarczy ta drobina kreatywności plus narzędzia, komputer, oprogramowanie, i jesteśmy artystami, projektantami nowych osłonek, także tych powodujących ciąże niechciane i najzupełniej przypadkowe, pomimo ich wcześniactwa i ułomności wynikającej ze zwyczajnego chciejstwa a niemożności, połączonego z podkradaniem cudzych łakoci. Bo kto powiedział, że kreatywność to jedynie własna praca i przemyślenia? można przecież kreatywnie kraść. A kto sprawdzi w lesie z miliardem drzew czy się gdzie gałązki nie wycięło, a jak sprawdzi to mu pokażemy inne gałązki też urzezane. I co. puszcza zginie przez tę jedną naszą urzezaną witkę?

Z trendami jest jak z morzem, wrzucisz kamień kręgi się rozchodzą, im ciekawszy kamień tym szerzej. Czasem kamień tak smakowity, że fale rosną i przeganiają się rosnąc, tsunamieją. Ale zawsze jest jakiś brzeg a po nim kres tego rozprzestrzeniania, woda opada i spokojnieje do następnego tsunami, choć czasem bywa czkawka, wtórne rozlania, odtwórcze i markujące kreatywność. A piranie patrzą i czekają chwili.

A wracając do trendu z pierwszego akapitu, wróżę mu spore tsunami z wtórnościami do potęgi. Bo cóż to za frajda postukać w klawisze i gotowe do kasy, za piwo, za lizaka, każdy w końcu da radę, nawet totalnie akreatywny. Nawet uzasadnienie na tacy podane – bo największe znane marki…. Ale jest i pozytyw, może ten rozlany wtórnie trend nauczy choć alfabetu, sylabizowania a w końcu czytania. Idzie tu w sukurs coraz wymyślniejszy naming ojczysty, typu „Zagoniony Zając”, łatwo to poszerzać, ku pożytkowi utaplanych w trendzie piranii, i np. rozwijać nazwy w coraz dłuższe frazy. Może brakować tylko jeszcze jednego elementu tej nauki, najważniejszego – rozumienia co się czyta. Ale wtedy wrócimy do objaśniania obrazkami.

zataczanie koła

4 marca 2021

Dawno, dawno temu, jeszcze w wieku XIX, za morzami i lasami, amerykańscy drukarze, dla ułatwienia sobie pracy, wymyślili „logotyp”. Wielokrotne składanie nazwy, tej samej nazwy firmy, podsunęło im myśl scalenia wielu pojedynczych czcionek w jedną, poręczną czcionkę, zawierającą nazwę. Upraszczało to pracę zecera oszczędzając czas. Oczywiście dotyczyło to wyłącznie firm bardzo dużych i bardzo często przywoływanych w tekstach. Minęły lata, nastąpiły zmiany technologiczne w druku prasy i termin „logotyp” przejęli projektanci, na określenie tychże nazw firmowych, w formie projektowanych znaków firmowych, wzbogaconych czasem o sygnety. Z czasem i z rozwojem projektowania identyfikacji wizualnej zaczęto stosować bardziej precyzyjne określenia – termin „logotyp” wrócił do korzeni, określając literowy skład nazwy firmy, a wraz z sygnetem (zwanym także czasem godłem) tworząc logo.

Po latach i przemieleniu wielu trendów w projektowaniu znaków firmowych – od ilustracyjnych, rozbudowanych graficznie, po minimalistyczne, aż do nieodczytywalności – zatoczyliśmy koło, wracamy do minimalistycznego posługiwania się samym logotypem i to w formie zawężonej do krojów jednoelementowych.

Trendy projektowe wyznaczają na ogół wielcy. Mając ugruntowaną przez dziesiątki lat pozycję na rynku, dysponując ogromnymi funduszami eksperymentują, by się odróżnić od całej reszty drobiazgu w branży. Ale drobiazg podgląda i też chce być równie nowoczesny. Jest jednak pewien inny drobiazg, mała rafa – odróżnialność. Jak stosując niemal nie odróżnialne, dla przeciętnego Kowalskiego, kroje jednoelementowe ją osiągnąć? Trudność druga, to gama barwna, ograniczona do czerni. I tu zaczyna się zabawa w dodawanie typograficznych smaczków, wprowadzanie niewielkich zmian w kształt liter składających się na nazwę – tu zaokrąglenie, tam lekkie przycięcie itp. Czasem, choć rzadko, ze względu na koszty, dla wielkich i zasobnych powstaje dedykowany krój, dla całej identyfikacji wizualnej firmy.

Efekty tych działań przypominają jednak bardziej zabawę w niuanse dla profesjonalistów, kolegów po fachu, niż rzeczywistą odróżnialność jednych od drugich przez przeciętnego Kowalskiego. Dla tego przeciętnego Kowalskiego wyglądają jak zaprojektowane jednym krojem teksty w gazecie czy internecie. Brakuje czegoś, co dotąd było dla niego ułatwieniem w zapamiętaniu – memokotwicy, w postaci charakterystycznego na pierwszy rzut oka kształtu sygnetu, logotypu lub całego znaku. Zróbmy mały eksperyment, wprowadzając do wszystkich logotypów krój znany wszystkim – Arial.

Wytrenowane oko projektanta różnicę wyłapie, przeciętny Kowalski nie ma szans. W sumie – „jak nie widać różnicy, to po co przepłacać”.

Ten nowy minimalistyczny trend bywa tłumaczony dość dziwnie, np. ograniczonym miejscem ekspozycji znaku lub położeniem większego akcentu na styl wizualny firmy. Dziwne to o tyle, że posługiwanie się samym sygnetem (vide Apple, Nike) nie sprawia żadnych kłopotów, nawet na najbardziej małym polu ekspozycji. Drugi z argumentów zaś ma jedną wadę – trudność przypadkowego zakodowania przez odbiorcę, jak by nie patrzeć wymaga to sporego czasu, obserwacji poczynań firmy i dość łatwo o mylenie stylów poszczególnych firm. A wszystko z racji braku graficznej memokotwicy, łatwo zapadającej w pamięć. Może po prostu zmierzamy do ery bezznakowej – dźwięk, zapach, smak, zamiast obrazu ….

Göteborgsoperan

1 kwietnia 2017

Poszukiwania nowej formy wyrazu w identyfikacji wizualnej trwają i co rusz pokazują nowe, nieznane oblicze tejże. Tym razem projekt studia Happy F&B dla Opery w Göteborgu (Göteborgsoperan) / Szwecja. Inspirowana wodą i dźwiękiem, dynamiczna identyfikacja pokazuje nowe pole do eksploracji i kreatywnych poszukiwań.

Jak to powstawało i działa, zmienia się dynamicznie w wodzie oraz pod wpływem dźwięku, można zobaczyć na na stronie studia Happy F&B – https://happy.fb.se/project/goteborgsoperan/.

To jest ten moment kiedy siadasz i zaczynasz zazdrościć pomysłu i wykonania.

A tak wyglądało poprzednie logo Opery w Göteborgu.

Źródła: happy.fb.se, rain.studio, underconsideration.com, sv.opera.se

minimal po bandzie

12 marca 2017

Trafiły mi się akurat dwie realizacje, na ten tytułowy minimal po bandzie. Na dokładkę spinające ten minimalizm z antyplagiatowością formy. A jazda czeskich i słowackich dizajnerów przyznam jest ostra. A może wcale nie po bandzie? Bo trochę przypomina mi to chodzenie na skróty, bo ktoś już tamtędy szedł, a trochę wykorzystywanie tego co pod ręką, do przekazania zupełnie innej symboliki. Tylko czy to przekaże tę inną, o ile ją założono, symbolikę?

Na pierwszy ogień miasto Liberec / Czechy, ze swoim nowym znakiem promocyjnym.

Autor projektu: Ondřej Zámiš.

Pomysł prosty, bo do wklepania z klawiatury. Postawiony przed nazwą miasta glif, skierowanej do góry strzałki ^ (dumb caret), na pewno ma jedną zaletę – właśnie wpisanie z klawiatury – ^Liberec. I tu chyba kończy się cała filozofia, bo symbolika strzałki co prawda wskazuje na dynamikę miasta, wzrastającą, ale ciut słabą, z racji cienkości strzałki i bardzo mocnej litery obok. W sumie jest to nieco umykający oku element. Choć nie jestem też przekonany czy jakiekolwiek pogrubienie strzałki pomogło by. Inna sprawa czy da się ten znak z klawiatury (^) prawnie zawłaszczyć.

Na marginesie, ta strzałka nie jest ani daszkiem (diakrytykiem) ani symbolem koniunkcji. To znak z klawiatury ASCII (znajdziecie nad 6) o całkowicie niejasnym przeznaczeniu.

Prof. Rostislav Vaněk ocenia, że „to, co w logo wydaje się suche (zbyt proste), zyskuje w opracowanych aplikacjach znaku” [tłumaczenie własne z czeskiego] Więcej na www.font.cz

Tu się zgadzam, ale tylko po części. Owszem znak pracuje w jakimś zaprojektowanym kontekście wizualnym i tenże kontekst ze znakiem, jako całość, może być dobrze odbierany, wspomagać znak i jego zapamiętywalność. Ale akurat w tym wypadku ta wizualność kontekstu raczej, moim zdaniem, nie wspomaga. Znak nieco się w niej gubi. Co widać choćby na fotkach w prezentacji znaku dostępnej na liberec.idnes.cz. Lepiej gra sygnet, o ile ma za sobą gładką płaszczyznę, jak na torbie.

Szlak przetarto. Teraz tylko oczekiwać, w innych realizacjach dla miast, zastosowania tego patentu ze znakami typograficznymi. W końcu jeszcze pare się znajdzie wolnych dla naśladowców, a i wcale nie jestem pewien czy nawet tej strzałki nie da się użyć, w zgodzie z prawem, do innej nazwy. Można by u nas np. tak:

:WarszawaPoznań +Kielce >Gdynia _Wrocław

itd. itp., albo odwrotnie:

Warszawa: PoznańKielce+ Gdynia> Wrocław_

itd. itp. Co ciekawe, z tych akurat znaków można wysnuć ciekawe symboliki.

Zastanawiam się dokąd zmierza ten trend projektowy i wychodzi mi, że do logotypu z klawiatury, a tak naprawdę już nie logotypu, po prostu, nazwy wpisywanej z klawiatury. Co zostanie projektantom do projektowania? Wbrew pozorom sporo. Bo o ile nie trzeba będzie projektować samego znaku, to jednak jakiś krój trzeba dobrać, choćby tylko do projektowania reszty identyfikacji, materiałów reklamowych. I to jest kierunek w sumie do przyjęcia, z bardzo prostego powodu, na końcu tego tunelu widzę światełko, prędzej lub później pojawi się herb miasta. Wróci do łask.

Drugi patent, ograny jak stare skrzypce, zafundował sobie Bank Pocztowy (Poštová Banka) ze Słowacji.

„Celem Banku Pocztowego jest być użytecznym dla wszystkich swoich klientów. A to pokazuje jego nowe logo. Bank jest w środku okręgu, z którego ma równie blisko do każdego klienta ” wyjaśnia Andrej Zaťko, prezes Banku Pocztowego. [tłumaczenie własne z czeskiego] za font.cz

Proste wytłumaczenie symboliki. Tak proste, że w miejsce słowa „bank” da się wstawić praktycznie każdą firmę. O autorze/autorach identyfikacji, niestety, nie wspomniał Andrej Zaťko ani słowem.

Jak słusznie zauważa Font.cz to już było. I to tyle razy, że może znudzić, a jednak nadal pojawiają się takie minimalistyczne, podobne i mało oryginalne kółka. Co ciekawe ich symbolika jest podobna, a  nawet taka sama do zacytowanej wyżej, nie tworzy się jakaś ekstra symbolika własna znaku.

Wychodzi na to, że tu także działa, wysnuta przeze mnie, zasada antyplagiatowości formy, patrz „casus kropki” i „diatrybie o kropce”. I także tu główną rolę bierze rozegranie całej wizualnej strony identyfikacji, wizualny kontekst występowania znaku.

Te dwa przykłady, przedstawione wyżej, pokazują jeszcze jeden aspekt, który jest całkowicie nie zauważany przy okazji wszelakich tanich konkursów na logo dla miast, wsi, czy jakiego innego miejsca, mówię o identyfikacji wizualnej, możliwie najszerszej. Chodzi o stworzenie dobrze zaprojektowanego tła dla występowania znaku. Tego niestety nie da się osiągnąć konkursem na sam znak za kilkaset złotych, ani późniejszym utykaniem znaku gdzie popadnie. Czasem dopiero ta identyfikacja pokazuje walory znaku, wzmacnia je i wspomaga zapamiętanie.

Źródło 1: www.czechdesign.cz, www.font.cz, liberec.idnes.cz

Źródło 2: www.font.cz, grafika.sk

eksperyment z literami

18 grudnia 2016

Miasto Valašské Meziříčí (Czechy) dostało nowe logo promocyjne od studia Najbrt i przyznam zaskoczyła mnie ta propozycja tańczących w tarczy herbowej liter.

Z jednej strony mamy bowiem nową niejako markę – z Valašské Meziříčí powstał skrót Valmez, który by zapadł w pamięć musi się dobrze dać czytać. A tu litery w tarczy tańczą. Z drugiej strony samo wpisanie tych liter, w tarczę herbową, nieco dziwi, jak by szukano oryginalności nieco siłowo i za wszelką cenę. Nie do końca też przekonuje identyfikacja.

Z trzeciej strony, dziwi nie wykorzystanie godła heraldycznego, korony o 6 wypustkach, każda zwieńczona 3 perłami, a samą tylko tarczę.

„Značka si lehce dělá legraci z erbovní estetiky, ale Valmez je město sebevědomé a může si to dovolit,“ prohlásil autor Aleš Najbrt”

„Znak łatwo wyśmiać z punktu widzenia herbowej estetyki, ale Valmez miasto jest pewne siebie i mogą sobie na to pozwolić”, powiedział autor Aleš Najbrt” za valasskemezirici.cz

Być może ma rację Aleš Najbrt, że mogą sobie na to pozwolić. Zresztą to nie ewenement żaden, z tym pozwalaniem sobie miast na różne dziwne znaki. Pytanie jak to zafunkcjonuje, jak się zakoduje?

No i jeszcze jeden istotny, z mojego punktu widzenia, element – nowe logo totalnie wypiera herb miasta, sądząc po prezentacji multimedialnej na stronie miasta. To już nie najlepiej wróży.

Tylko czy zabawa w rebusy ma sens, przy milisekundowym styku obserwatora ze znakiem?

A może to dobry kierunek dla naszych dwuwyrazowych nazw miejscowości? Na przykład Kamień Pomorski skracamy do Kampo, albo Bielsko-Biała na Bielbia. Gorzej z tymi co mają w nazwie „zdrój”, bo taka Jedlina Zdrój jako Jedlizd, albo Kudowa Zdrój jako Kudozd, brzmi mało ciekawie.

liternicze poszukiwania tożsamości

3 stycznia 2017

O literniczym eksperymentowaniu w znaku ciąg dalszy. Dwie niemie-ckie uczelnie szukające swej nowej tożsamości w oparciu o litery.

TRIER / TREWIR

Uniwersytet w Trewirze, jeden z największych uniwersytetów w Nadrenii-Palatynacie, przedstawił swoją nową identyfikację i… naraził się na krytykę, nie tylko wśród studentów.

Znak powstał siłami własnymi uczelni, w ramach specjalnie powołanej „Grupy roboczej ds Corporate Design“.

A tak tłumaczy rozstrzelenie liter w znaku informacja prasowa:

„Nowe logo jest skierowana w przyszłości. To wizualizuje aktywność i dynamizm uczelni – i pokazuje silną osobowość.

Wyjściowe założenia oparto na liczbie trzech kampusów. Trzy linie i potrojone litery tworzą podstawę. W kolejnym kroku, nadmiar znaków został usunięty.” tłumaczenie własne za www.designtagebuch.de

Poniżej projekt identyfikacji dla trzech campusów.

Więcej na: www.designtagebuch.de

KONSTANZ / KONSTANCJA

Pod koniec listopada dotychczasowa Fachhochschule Konstanz (Politechnika w Konstancji) przekształciła się w Hochschule Konstanz (HTWG), czyli Uniwersytet w Konstancji / Badenia-Wirtembergia. Wraz ze zmianą nazwy, a także wobec rosnącej konkurencji między uczelniami krajowymi i w obszarze międzynarodowym, nastąpiła zmiana identyfikacji uczelni, na bazie zdefiniowanych na nowo jej wartości.

Ciekawostką jest. że zabrakło, w tym literniczym sygnecie, odniesienia do miasta.

Zajawka identyfikacji.

Więcej na: www.designtagebuch.de

Oba nowe znaki niewątpliwie są oryginalne, mam jednak wątpliwość, tę samą co w wypadku opisywanego wcześniej Valmez, czy aby nie jest to trochę przekombinowane. Czy zabawa w szarady, to dobry kierunek budowania znaków uczelni? Czy ten odważny, aczkolwiek kontrowersyjny, design stanie się teraz trendem? Trendem na oryginalność przekombinowaną?

Licencjaty

10 lutego 2019

Dzieje się coś bardzo pozytywnego, co obserwuję od jakiegoś czasu, czyli bardzo dobre projekty licencjackie pojawiające się coraz częściej w przestrzeni medialnej. Po pierwsze – sporo jest wśród nich dobrych opracowań identyfikacji wizualnej, co mam nadzieję dobrze wróży na przyszłość. Po drugie – jakość reserchu i szerokie postrzeganie podejmowanych tematów chwali się autorom. To nie są po prostu prace typu „zaliczyć i zapomnieć”, bazujące na dawno ogranych opracowaniach innych, co zdarza się, niestety, permanentnie nadal. Nie są to zatem prace na odwal się, robione pięć minut przed obroną, a takie potrafią być i prace doktorskie. To bardzo ważne, bo wskazuje na powolne, ale jednak, zmiany podejścia młodych ludzi do prac dyplomowych. Niektórym się po prostu chce.

Żeby nie być gołosłownym w tym twierdzeniu pokazuję najnowszy przykład tego dobrego podejścia – magazyn WhiteMAD zaprezentował nową identyfikację Poznania, pracę koncepcyjną Mateusza Urbańczyka, która powstała jako praca licencjacka w Collegium Da Vinci w Poznaniu.

„Zależało mi, aby stworzyć ponadczasowy symbol, który prezentuje się dobrze zarówno w małym formacie jak i na dużych bilbordach – tłumaczy autor projektu.” za WhiteMAD

„Klucz wizualny jest kontynuacją logo, dzięki czemu zachowuje spójność i pozwala na tworzenie nieograniczonej ilości unikalnych materiałów projektowych.”

Źródło: https://www.whitemad.pl/nowe-logo-dla-poznania-mateusz-urbanczyk-przygotowal-system-identyfikacji-wizualnej-miasta/

tramwaj zwany minimalizmem

4 kwietnia 2017

Minimalizm dotarł do Rosji, czego najświeższym przykładem jest nowa identyfikacja Galerii Trietriakowskiej.

Dotychczas Trietriakowska używała takiego znaku.

Teraz będzie całkowita zmiana formy na minimalistyczną.

Projekt agencji ONY z Moskwy. Twórcy tak tłumaczą koncept identyfikacji dla Galerii Trietriakowskiej:

„Podstawą decyzji jest żywa litera „T”, która skupia się na ludziach i ma zdolność przekształcania się w różnorodne obrazy i przedmioty. Nowy znak „T” łączy tradycję cyrylicy i rosyjskiej estetyki awangardy. Litera wpisuje się w nowoczesny świat cyfrowy i jest zrozumiała w wielu językach. Znak jest podstawą elastycznego systemu wizualnego – nie jest tylko literą, ale i oknem w świat sztuki rosyjskiej. W niej znajdują się obrazy, rzeźby, instalacje, ludzie.” za ony.ru

Armin, autor materiału o tej identyfikacji na portalu Brand New, ma jednak zastrzeżenie, z którym się zgadzam, do nietrafnego kroju pisma w logotypach, sugerując jednak krój szeryfowy.

Przyznam, że mnie nie zachwycił sam znak, choć cały koncept wydaje się niezły. Projekt zresztą zbiera zdecydowanie dobre oceny na Brand New – sygnet dobrze ocenia 62%, typografię 51%, a aplikacje aż 75%. Niestety nagłówek stronya www mnie załamał.

Źródło: www.underconsideration.com/brandnew, ony.ru,

` tretyakovgallery.ru

czeski trend

14 marca 2021

11 nowych znaków miejskich miast czeskich pokazuje dość wyraźnie trend w projektowaniu u naszych sąsiadów. W przeciwieństwie do naszego trendu logo heraldycznych Czesi preferują minimalizm literniczy, co nie oznacza, że nie pojawiają się znaki łączące herb z logotypem, czy bardziej ilustracyjne. Poniższy zestaw prezentuje znaki , które weszły do użytku w latach 2020-2021.

Svitavy

Projekt identyfikacji wizualnej: Markéta Steinert i Jakub Gruber

„Zwycięski projekt ujawnia kalambur, który kryje się w nazwie miasta. Hasło „i ty” komunikuje, że miasto zawsze będzie kształtowane przede wszystkim przez jego mieszkańców.” za czechdesign.cz

Boskovice

Projekt: agencja Artron

Chrudim

Projekt identyfikacji wizualnej: Markéta Steinert

Skaczące litery nawiązują do położenia miasta i ruchu marionetek, w górę i w dół, jako nawiązanie do tradycji lalkarskiej miasta

Valašské Klobouky

Projekt: Tereza Pejřimovská

Valašské Klobouky to po polsku Wołoskie Kapelusze. Nazwa dość niespotykana, ale uzasadniona historycznie. A skoro kapelusze w nazwie, to i w znaku, w totalnie uproszczonej formie przekreślonych liter „o”.

Krnov

Projekt identyfikacji wizualnej: ECHOpix

„Podstawą logo jest „podwójna strzałka”, która może również pełnić funkcję osobnego elementu graficznego. Ma przypominać zbieg rzek Opawy i Opavicy lub znak turystyczny, a także jest symbolem obecnego dynamicznego rozwoju miasta.” za designportal.cz

Instytucje miejskie mają przyjąć jednolity styl swoich znaków.

Vimperk

Projekt identyfikacji wizualnej: Matěj Chabera

„Koncepcja nowej identyfikacji wizualnej opiera się na płynnym pogodzeniu silnej drukarskiej przeszłości z obecną, pewną wizją miasta.” za font.cz

Projekt logo ma kilka wersji układu, między innymi taką symbiozę z herbem miasta.

Przyznam, że to dość odważne połączenie, ale w tym akurat przypadku akceptowalne.

Žatec

Projekt: Martin Mašek

Úštěk

Projekt identyfikacji wizualnej: Petra Kalousková i Eva Vopelková (studio graficzne Svéráz), font: Jiří Toman.

„Nowe logo Úštěk symbolizuje szczyty późnogotyckich domów, które są typowe dla tego średniowiecznego miasta.” za czechdesign.cz

„Jako symbol logo wykorzystaliśmy szczyty trzech najstarszych domów na placu. W oparciu o te trzy elementy zaprojektowaliśmy otwarty system tworzenia marek organizacji miejskich.”

za czechdesign.cz

Zaprojektowane elementy logo (szczyty budynków) pozwalają na używanie ich w komunikatach miejskich i na gadżetach w różnorodnych kombinacjach czysto graficznych.

Kamenický Šenov

Projekt identyfikacji wizualnej: Bohumír Golda ze studia Růžolící Chrochtík.

„Podstawą logotypu i piktogramów jest stylizowany kształt kryształu bazaltowego, czy też jest on morfologicznie i ikonograficznie porównywany do sylwetki kryształu kryształu, czy też do cięcia w szkle kryształowym. Z tego podstawowego elementu składa się oryginalna czcionka Steinschönau Sans, własne logo i wszystkie piktogramy systemu nawigacji. Cały projekt graficzny komunikacji wizualnej miasta funkcjonuje zatem jako zestaw różnych stylizowanych sylwetek kryształów ” – Bohumír Golda dladesignportal.cz

Jičín

Projekt: Lukáš Taneček

„Zadanie polegało na tym, aby logo nawiązywało do tradycji Valdickiej Bramy jako głównego symbolu miasta.” za Královéhradeckénovinky.cz

Taneček jest autorem wcześniejszego znaku miasta, sprzed 13 lat.

Mníšek pod Brdy

Projekt: Jiří Hladovec

Żródła: czechdesign.cz, font.cz, designportal.cz, mesto-zatec.cz,

Královéhradeckénovinky.cz, zlin.cz, regionpress.cz,

zpravyzmnisku.cz, vimperk.cz

pomorski system

5 kwietnia 2021

Samorząd województwa pomorskiego porządkuje, wspólnie z ASP w Gdańsku i z jego inicjatywy, identyfikację wizualną podległych mu podmiotów. Projekt systemu oznakowania zrealizował zespół ASP Gdańsk pod kierunkiem prof. Sławomira Witkowskiego w składzie: Adam Świerżewski, Agata Kondraciuk, Alicja Grzybowska, Michał Hrywniak.To kolejna, po spółkach miejskich Gdańska, inicjatywa gdańskiego ASP i równie ciekawa.

Zespół zaprezentował na Behance przygotowane, po konsultacjach z samorządem i zatwierdzone, założenia systemu identyfikacji wizualnej dla instytucji podległych samorządowi pomorskiemu.

Autorem sygnetu z gryfem jest Michał Hrywniak.

Założenia projektu systemowego oznaczenia instytucji podległych samorządowi województwa nie przewidują rezygnacji z dotychczasowych znaków tych instytucji a jedynie dodanie znaku nowego systemu. Będzie to zatem system dwuznakowy, choć z racji dużej rozpiętości stylistycznej logo instytucji wchodzących do systemu jest to zadanie nieco karkołomne, trochę jak godzenie ognia z wodą.

Z drugiej strony, jest jednak wersja czysto logotypowa nazwy instytucji, z dodanym znakiem podległości samorządowi.

I tu powstaje pytanie – jak będą rozdzielone te dwa warianty znaków w użytkowaniu codziennym? Mam nadzieję, że jednak znajdzie się jakiś konsensus i nie skończy się to na „nasze jest najsze”.

Mam tu tylko jedną uwagę, dotyczącą poziomej wersji, łączenia logo instytucji i logo samorządowego. Brakuje mi tutaj separatora pionowego między obydwoma znakami, który wydaje się niezbędny w takiej zbitce.

Z kolei wersja czysto logotypowa nazwy instytucji, pozioma, takiego separatora nie potrzebuje.

Jednym z drobiazgów, na które również zwróciłem uwagę jest podawanie, w logotypowej wersji, pełnej nazwy instytucji, włącznie z jej patronem, czego w znakach raczej się unika, tym bardziej, że mamy tu także podaną miejscowość. W założeniu logotyp budowany jest dwoma grubościami – pełna nazwa własna wytłuszczona zaś miejscowość jasną odmianą.

Efekt z rzeczywistą pełną nazwą.

Jednak gdy, z racji długości nazwy, trzeba tę pełną nazwę łamać w trzech wierszach (a nawet 4) następuje zmiana, część pełnej nazwy (patron placówki) jest pisany jasną odmianą, jak miejscowość. Sprawia to dość dziwne wrażenie, co widać poniżej.

Dziwne to także z innego powodu, jeśli pełna nazwa instytucji musi być podana (włącznie z patronem), to całość powinna być wytłuszczona, zgodnie z założeniami. Moim zdaniem z tych patronów można by spokojnie zrezygnować przy budowaniu dedykowanych instytucjom ID, dla większej przejrzystości logotypu. Logotyp nie musi powtarzać pełnej formy nazwy instytucji, jaka wpisana jest do KRS. Dąży się wręcz do jej skrótowości.

Mimo tych moich uwag powyżej bardzo pozytywnie oceniam tak samą inicjatywę, jak i zaprezentowany projekt systemu. Pierwsza dobra jaskółka już jest i będzie dalej rozwijana, poprzez przygotowanie dedykowanych identyfikacji dla poszczególnych podmiotów, zgodnie z założeniami nowego systemu i w powiązaniu z dotychczasowymi ich identyfikacjami wizualnymi.

Przyznam, że mam jednak jeszcze jedno „ale”, czysto techniczne, nie dotyczy to systemu jako takiego a tylko jednego rysunku z księgi. Chodzi o rysunek pokazujący rysowanie gryfa, właściwie coś w rodzaju rysunku znaku na siatce modułowej. Jednak nie ma w tym rysunku żadnej siatki modułowej, choć o siatce modułowej „opartej na okręgach” (?!) wspomina tekst obok niego. Ot, jest kilka linii i sporo kółek. Na Behance jest to zaprezentowane w formie animacji i wygląda dość efektownie, gorzej w rysunku statycznym w księdze (poniżej).

Właściwie wygląda to trochę jak zabawa kółkami i liniami. Po lewej kilka równoległych linii pod kątem, nie mających, poza dwoma, trzema, właściwie żadnego uzasadnienia w samym rysunku gryfa. Po prawej kolejne kilka linii zbieżnych w perspektywie, te akurat mają uzasadnienie w rysunku gryfiego skrzydła. Kółka wyznaczające kolejne krzywizny rysunku były by może logiczne, gdyby nie brak punktów środka każdego z nich. W sumie nie jest to więc rysunek pozwalający odtworzyć znak, co było ideą pojawienia się takich rysunków technicznych w księgach znaków. Nie trzeba super dokładnego wymiarowania, jednak jakieś punkty odniesienia (siatka, środki kół) czy podanie kąta odchylenia linii są wręcz niezbędne. Jednocześnie nie za bardzo jest to także rysunek pokazujący nakład pracy i potrzebną do jego wykonania precyzję. Czemu akurat tak to przedstawiono? Nie wiem, ale mam wrażenie nie przemyślenia tej strony dokumentacji. W sumie drobiazg, ale wart go poprawienia.

Więcej można obejrzeć na portalu Behance: www.behance.net/gallery/113437065/Pomeranian-Voivodeship-Self- government-Identity-System

Trudno powiedzieć czy ta pierwsza jaskółka, normująca zależności instytucji podległych samorządowi województwa, znajdzie kolejnych naśladowców w innych regionach. Na razie, poza gdańską ASP, nie specjalnie widać inicjatywy uczelni artystycznych w tego typu przedsięwzięciach, inicjatywy wypływające z samych uczelni. Może być jednak też tak, że to brak chęci współpracy ze strony samorządów tłamsi w zarodku takie inicjatywy, a co za tym idzie nie wychodzą one na światło dzienne. Jak to mówi poeta – do tańca trzeba dwojga, zatem z jednej strony potrzebne są chęci uczelni, bo moce mają, z drugiej, chęci i nie ukrywajmy fundusze samorządów wojewódzkich. Dobrze zaprojektowany i zaimplementowany system nie musi być wcale drogi, tym bardziej, że rozłożony na wiele etapów da się finansować również na raty, w dość długim okresie.

Mam nadzieję, że pozytywne przetarcie szlaku współpracy uczelni i władz samorządowych w pomorskim da pozytywny impuls do reakcji innym samorządom i uczelniom.

Bardzo dziękuję zespołowi projektowemu za umożliwienie zapoznania się z księgą systemu.

Książki warte Twojej uwagi

https://www.e-bookowo.pl/nasi-autorzy/

andrzej-ludwik-wloszczynski.html

herbowo

Zrozumienie pogranicza dwóch obszarów projektowych – kanonu heraldycznego i zasad projektowania identyfikacji wizualnej – było by wskazane.

o Prudniku z autorką znaku

2 marca 2021

Przedstaw się proszę.

Agata Hajdecka — projektantka graficzna. Ukończyłam Edukację

Artystyczną na Uniwersytecie Opolskim oraz Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Od kilku lat współpracuję z agencjami reklamowymi we Wrocławiu. Działam pod marką Tukan Media, a moje główne zainteresowania to branding, budowanie wizerunku marki oraz jej spójna komunikacja.

Jesteś autorką projektu nowego logo Prudnika, jak samopoczucie po upublicznieniu znaku? Jak mieszkańcy reagują?

Poziom wyczucia estetyki jest w Polsce na bardzo niskim poziomie. Byłam przygotowana na hejt ze strony mieszkańców mojego miasta i tak się stało. Jeżeli identyfikacja wizualna jest minimalistyczna i oszczędna, to ludzie uważają, że nie wymagała wysiłku ani przemyśleń. A taki projekt niesie za sobą wiele godzin pracy, dążenia do czytelności znaku, dobrego skalowania. Niestety, dla wielu logo powinno być „ładnym obrazkiem”. Jednak ze strony projektantów dostałam wiele pozytywnych komentarzy i tego się trzymam.

Zacznijmy jednak od historii i herbu miasta, przyznam trochę

nietypowego …

Prudnik ma bogatą historię, początki miasta datuje się na rok 1255,

miasto leży na pograniczu polsko-czeskim. W swojej historii miasto

znajdowało się pod rządami różnych państw (Czech, Polski, Niemiec). Pierwsze wzmianki o herbie pochodzą z XIV wieku, herb przedstawiał mury miejskie z bramą oraz dwoma wieżami, między wieżami znajdował się orzeł. W roku 1607 Cesarz Rudolf II pozwolił wzbogacić herb Prudnika dodając srebrny szyszak, ozdobne labry oraz powtórzony motyw murów miejskich z lwem czeskim.W 1925 roku miasto używało herbu małego z orłem niemiecki, a po wojnie czarnego orła zastąpiono orłem piastów śląskich i taki herb funkcjonował do roku 1990. Po tym czasie miasto zaczęło używać herbu wielkiego i on funkcjonuje do dzisiaj.

Herb wielki powinien być używany tylko w wyjątkowych, uroczystych miejscach/sytuacjach. W Prudniku występował na plakatach dożynkowych czy na kubłach na odpady!!! To działanie wynikające z niewiedzy, dlatego bardzo ważna jest edukacja władz samorządowych na ten temat.

Dodatkowo w mieście funkcjonują jednostki i spółki miejskie, które

posługiwały się różnymi znakami wątpliwej jakości. To wszystko dawało obraz chaosu i nie wpływało pozytywnie na wizerunek miasta.

Kto zaproponował wprowadzenie nowego symbolu miasta w postaci logo i z jakim uzasadnieniem?

Władze miasta zwróciły się do mnie z zapytaniem o przygotowanie

identyfikacji wizualnej miasta. Długo rozmawialiśmy na ten temat,

a w efekcie tych rozmów zaproponowałam miastu dwie drogi, pierwsza to logo oparte na herbie, druga to elementy charakterystyczne dla miasta, zabytki, położenie geograficzne (w naszym przypadku jest to bliskość gór opawskich). Ostatecznie zdecydowaliśmy się na znak zbudowany na bazie herbu. Wybraliśmy tę drogę, żeby podkreślić tożsamość miasta. Natomiast projekty piktogramów z zabytkami i miejscami charakterystycznymi zostały wykorzystane jako system ikon, które uzupełniają identyfikację wizualną.

Jakie były założenia do tego projektu, czemu logo heraldyczne a nie „słoneczko, góry, rzeka”?

Jestem przeciwna znakom, używającym symboli, które nic nie mówią o danym mieście. Mamy w Polsce bardzo wiele przykładów logo ze słoneczkiem i górką, które różnią się tylko nazwą miejscowości. A tak naprawdę każde miasto posiada charakterystyczne miejsca / tradycje / cechy indywidualne / produkt i warto to podkreślać w logo. W projekcie dla Prudnika skupiłam się na tym, aby znak był ponadczasowy, użyteczny i łatwo zapamiętywalny oraz utrwalał tożsamość miasta.

Jak ci się pracowało nad projektem? Co sprawiło, a może nie, trudności przy projektowaniu tego znaku?

Najwięcej czasu i trudności napotkałam podczas projektowania sygnetu. Chciałam maksymalnie uprościć herb, nie tracąc na czytelności znaku. Odejmowanie lub uproszczenie konstrukcji, opracowanie znaku na siatce, to było najbardziej czasochłonne. Po drodze dostałam kilka cennych uwag, które wprowadziłam w końcowym projekcie. Ogólnie praca nad tym projektem sprawiła mi wiele przyjemności.

Jak się współpracowało z Urzędem Miasta?

Miałam bardzo dobry kontakt z Urzędem Miasta, ze względu na sytuację covidową spotkania odbywały się online, ale mogłam też liczyć na sprawny feedback i rozmowę w kluczowych momentach projektu.

Projekt oddany, przyjęty i koniec? Będzie coś więcej, jakaś szersza identyfikacja wizualna?

Projekt będzie kontynuowany, do opracowania zostało między inny przygotowanie szablonów pism i materiałów promocyjnych miasta oraz komunikacji w social mediach. Chciałabym opracować szeroki manual dotyczący tworzenia dokumentów miejskich z dokładnymi wymiarami i umiejscowieniem logo na poszczególnych materiałach, doborem zdjęć/obrazów i ogólnym sposobem komunikacji. W kolejnym etapach dobrze byłoby zająć się poprawą herbu i zatwierdzeniem go przez komisję heraldyczną, ale nie wiem, czy miasto się na to zdecyduje.

Bardzo dziękuję.

logo heraldyczne

20 lutego 2021

Termin „logo heraldyczne” pojawił się u nas za sprawą znaków miejskich, trendu minimalistycznego odtwarzania herbów tychże miast. Termin ten jest z pozoru nieco karkołomny, bo próbujący pogodzić dwie, całkowicie odmienne, koncepcje budowania znaków. Jest też nieco zwodniczy co do istoty tak powstałego znaku, a co za tym idzie może rodzić problem prawnego jego podporządkowania w kwestiach zatwierdzania znaku, ale o tym później.

Drugim terminem pojawiającym się ostatnio jest „logo odheraldyczne”. Tutaj mamy do czynienia z inspiracją herbem, fragmentaryczną i nie powtarzającą jego pełnej zawartości. Zatem jest to nawiązanie jedynie częściowej formy heraldycznej, czasem mocno przetworzonej.

Wypada przy tej okazji jasno określić czym jest logo i jego składowe. Na marginesie warto także wspomnieć, że termin „logo” bywa stosowany także do samego znaku graficznego (sygnetu). Mamy zatem znak graficzny (sygnet) + element literniczy (logotyp).

Przy czym termin „znak graficzny” jest dość pojemny i obejmuje wszystkie znaki, również herby.

Zatem połączenie herbu i nazwy możemy spokojnie określić jako „logo heraldyczne”. Aliści twórcy owego terminu mieli na myśli nieco inną formę, wynikającą z chęci odróżnienia tego co herbem jest, czyli znakiem urzędowym i podlega urzędowemu zatwierdzeniu (opinia Komisji Heraldycznej + decyzja ministra), a co jest logo, czyli znakiem nie urzędowym i nie podlegającym opiniowaniu przez Komisję Heraldyczną. Pozwalającym także na dysponowanie komercyjne prawami do niego.

W efekcie tej próby rozróżnienia i ułatwienia samorządom posługiwania się znakiem pojawił się, moim zdaniem, problem granicy heraldyczności znaku tak powstałego. Pytaniem, które warto sobie zadać, jest czy „logo heraldyczne”, ze zminimalizowaną, uproszczoną formą herbu, jest już formą oderwaną od herbu, czy może jest tylko inną formą tegoż herbu, a co za tym idzie podlegającą unormowaniom heraldycznym, dotyczącym znaków samorządowych?

Przyjrzyjmy się jak obie te formy („logo heraldyczne” i „logo odheraldyczne”) wyglądają w praktyce na przykładzie kilku wybranych realizacji.

LOGO HERALDYCZNE

Piwniczna Zdrój

Na stronie miasta, przy prezentacji znaku mamy taki opis:

„Logo miasta Oficjalny herb Piwnicznej-Zdroju to nieprawidłowo zwektoryzowana, plastyczna wersja, zaczerpnięta z wydawnictwa „Miasta polskie w tysiącleciu”. Nowe logo będące uproszczoną, graficzną interpretacją herbu jest proste w odbiorze oraz łatwe w dalszej reprodukcji”

Twórcy posługują się tu określeniem „logo miasta”, jednak wspominając o jego powiązaniu heraldycznym ewidentnie wskazują na jedynie inną formę rysunku herbu (sygnetu).

Rybnik

Na stronie miasta prezentującej znak mamy takie wyjaśnienie:

„Herb pełni też rolę znaku miasta w materiałach urzędowych, informacyjnych i promocyjnych. Jednak duża ilość detali i charakter rysunku utrudniają stosowanie go w pełnej, oficjalnej formie. Dlatego powstała uproszczona wersja użytkowa, pozwalająca na stosowanie bez utraty czytelności, jakości i wyrazu rysunku. Takie „logo heraldyczne” zawiera te same elementy co herb, jednak pozwala na swobodniejsze skalowanie, umieszczanie na różnych podłożach itp.”

W tym wypadku mamy lepszą formę rysunku herbu (sygnetu). Zatem jest to ewidentnie herb i jedyne odstępstwo od zasad heraldycznych to niewłaściwy odcień barwy tarczy. Określenie „logo heraldyczne” co prawda uzasadnione (herb + logotyp), jednak intencją twórców było stworzenie znaku nie podpadającego pod regulacje heraldyczne. I tu, niestety, sami się podłożyli w opisie, że jest to jedynie wersja użytkowa herbu. To samo mamy w znaku Wadowic.

Wadowice

Na stronie Studia Otwartego (otwarte.com.pl) mamy takie wyjaśnienie działań:

„Herb został przeprojektowany we współpracy ze specjalistami w dziedzinie symboliki terytorialnej i posłużył jako punkt wyjścia do opracowania uproszczonego, heraldycznego symbolu miasta. Insygnia papieskie zostały umieszczone obok herbowej tarczy i w tej postaci symbol będzie używany do promocji Wadowic. Zaś uproszczony herb posłużył jako element bazowy oznaczeń miejskich instytucji i spółek.”

I jeszcze pozwolę sobie zaprezentować kilka innych realizacji, dla przykładu, o dość szerokim spektrum rozumienia minimalizmu w  powiązaniu z heraldyką. Prezentowane przykłady nie są oczywiście jedynymi jakie powstały w ostatniej dekadzie. Jest takich realizacji więcej, co cieszy. Ma bowiem ten trend ogromną zaletę rugowania z przestrzeni publicznej wszelakich logosów, robionych sobie a muzom, na ogół bez jakiegokolwiek związku z miejscem

Nowe Skalmierzyce

Racibórz

Żmigród

Słupsk

Kozienice

Jastrzębie Zdrój

Piaseczno

Jak widać z powyższych przykładów, obracamy się nadal w obszarze heraldyki i jedynym problemem jest pytanie – jak dalekie musi być uproszczenie znaku by to powiązanie z kanonem czysto heraldycznym stracił i nie podlegał zatwierdzeniu (przez Komisję Heraldyczną) z mocy prawa. Przepisy w tej kwestii są jednoznaczne – Ustawa z dnia 21 grudnia 1978 r. o odznakach i mundurach (Dz.U. 1978 nr 31 poz. 130) stanowi:

„Art. 3.

1. Jednostki samorządu terytorialnego mogą ustanawiać, w drodze uchwały organu stanowiącego danej jednostki, własne herby, flagi, emblematy oraz insygnia i inne symbole.

2. Wzory symboli, o których mowa w ust. 1, ustanawiane są w zgodzie z zasadami heraldyki, weksylologii i miejscową tradycją historyczną.

3. Wzory symboli, o których mowa w ust. 1, wymagają zaopiniowania przez ministra właściwego do spraw administracji publicznej.

4. Opinia, o której mowa w ust. 3, wydawana jest w terminie 3 miesięcy od dnia złożenia wniosku o jej wydanie.”

Jedną z różnic między logo a herbem jest możliwość ochrony tego

pierwszego poprzez rejestrację znaku w Urzędzie Patentowym. Na herby, jako znaki urzędowe, nie jest udzielana taka ochrona, także na formy rozbudowane o logotyp, w przeciwieństwie do logo jako znaku towarowego. Miejskie znaki promocyjne – logo – powstają właśnie z potrzeby chronienia ich, a co za tym idzie decydowania przez samorządy o ich wykorzystaniu komercyjnym, przy jednoczesnym ominięciu wymogu zatwierdzania ich zgodnie z przywołaną ustawą o odznakach o mundurach. O ile wszelkie znaki promocyjne typu „słoneczko, las i rzeka”, spokojnie omijają tę ustawę, to znaki typu „logo heraldyczne” chyba jednak pod nią podpadają (patrz: Ustawa o odznakach art. 3 pkt 2 i 3).

Takie podejście twórców logo miejskich ma więc dwa aspekty. Z jednej strony budzi, słuszne zresztą, uznanie dla zachowania świadomości mieszkańców o ich znaku urzędowym, herbie miasta. Z drugiej jednak strony, z racji niejasności, do ich heraldycznego charakteru, może powodować wątpliwości prawne do ich sytuowania (jeszcze herb czy już logo), a co za tym idzie nie spełniać oczekiwanych korzyści z możliwości swobodnego dysponowania (komercyjnego) znakiem przez samorząd.

LOGO ODHERALDYCZNE

Czy tak samo można traktować „logo odheraldyczne”? Znak niewątpliwie czerpiący silną inspirację z herbu, a nawet wykorzystujący godło w nim zawarte, lub jego istotny fragment?

Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Jeżeli, per analogiam, spojrzymy na Herb RP i jego godło heraldyczne (orła) to zauważymy, że oba elementy są bezwzględnie heraldyczne. Niczego nie zmienia wyjęcie orła z tarczy. Nowe opracowanie rysunkowe, choćby bardzo uproszczone, nadal mieści się w obszarze heraldyki, vide herb mały RP zaproponowany w moim „projekcie Orli Dom”.

Szukając przykładu logo/znaku nawiązującego do form heraldycznych, a jednocześnie wykorzystującym jedynie umownie fragment godła z herbu miasta, znalazłem Kalisz.

Kalisz

Nieco więcej na temat tej realizacji można przeczytać na stronie: brandingmonitor.pl https://brandingmonitor.pl/kalisz-nowaidentyfikacja-wybrakowana-symbolika/

Szczecin

A wreszcie przykład nawiązujący do trendu heraldycznego w logo, jednak bez związku z samym herbem. Zachowujący pozorność tarczy herbowej jednak operujący czystą ilustracyjnością związaną z miejscem. Odwołujące się do tradycji poprzez charakterystyczne zabytki pokazane w formie minimalistycznej.

powiat Miechowski

Pobieżny przegląd powyższych przykładów stawia więcej pytań niż odpowiedzi, bo nie tylko o granicę heraldyczności tak skonstruowanych logo, nie tylko o ich podpadanie, lub nie, pod zapisy ustawy, ale i o istotną, w tym układzie, rolę Komisji Heraldycznej i przygotowanie jej do oceny tak konstruowanych znaków. Nie ma bowiem w Komisji Heraldycznej ani jednego przedstawiciela środowiska projektantów, co było by w pełni zasadne a nawet konieczne, dla wyważenia oceny i zrozumienia tego pogranicza dwóch obszarów projektowych – kanonu heraldycznego i zasad projektowania identyfikacji wizualnej.

O tym, że powyższe nie jest li tylko teoretycznym rozważaniem, może świadczyć zamieszanie prawne z logo promocyjnym Konina, całkowicie literniczym, które opisałem w tekście „poplątane losy logo Konina”.

Na koniec warto odnotować fakt, że termin „logo heraldyczne” powstał nie w kręgu projektantów a heraldyków. Tajemnicą poliszynela jest wykorzystywanie tego terminu do ominięcia żmudnej procedury zatwierdzającej przez Komisję Heraldyczną przy MSWiA. I nie jest to jedynie jednostkowy przypadek.

Ciąg dalszy przeczytacie na mojej stronie alw.pl, w części drugiej pisze Marcin Wolny, projektant ze Studia Otwartego, które realizowało cytowane przeze mnie wyżej znaki Rybnika, Wadowic i Skawiny. W części trzeciej głos zabiera Piotr Dzik, pracownik naukowego ASP w Katowicach, prowadzący od 2011 badania nad tożsamością wizualną polskich samorządów, współautor książki (wraz dr hab. Anną Adamus-Matuszyńską) „Tożsamość wizualna polskich województw, miast i powiatów. Identyfikacja, prezentacja, znaczenie”.

poplątane losy logo Konina

14 lutego 2021

W Koninie spore zamieszanie z miejskim logo. Przyjęty, w formie zarządzenia prezydenta miasta, znak promocyjny unieważnił wojewoda wielkopolski.

W Przeglądzie Konińskim czytam:

„[…] wojewoda niedawno wydał rozstrzygnięcie nadzorcze, w którym mowa jest o „istotnym naruszeniu prawa”. Wynika z niego, że miasto oparło się na ustawie o samorządzie gminnym, a pominęło zapisy ustawy z dnia 21 grudnia 1978 roku o odznakach i mundurach. Na jej podstawie wprowadzenie nowego logo miasta powinno być poprzedzone procedurami, takimi jak przy wprowadzaniu herbu. W uzasadnieniu czytamy również, że właściwym organem do ustanowienia logo, jako symbolu miasta, nie jest prezydent tylko rada miasta.”

Przy okazji opisywania sprawy unieważnienia namieszano sporo. Do sprawy odniósł się, na stronie Konin. Mam prawo wiedzieć, pan Krzysztof Pietruszewski, pisząc co następuje:

„Do wprowadzenia logo lub jakiegokolwiek symbolu potrzeba zgody właściwego organu. Dokładniej tego, który wydaje uchwały. W Koninie będzie to Rada Miasta. Prezydent nie ma prawa do decydowania w tej kwestii samodzielnie. Mówi o tym ustawa o odznakach i mundurach, dokładniej art. 3 ust. 1:”

Problem w tym, że logo nie podpada pod przywołaną ustawę, czego autor nie chce zauważyć, a co klarownie wyłożył wojewoda śląski w swojej skardze, w podobnej sprawie, toczonej przed sądem administracyjnym w Gliwicach (wyrok Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach sygnatura IV SA/Gl 1248/14, dotyczący uchwały Nr XXXI/290/14 Rady Gminy Jaworze z dnia 11 lutego 2014 r. w sprawie ustanowienia znaku graficznego (logo) i hasła promocyjnego Gminy):

„Z analizy postanowień zawartych w art. 3 ustawy Wojewoda wywodzi tezę, zgodnie z którą nie może być symbolem gminnym, ustanawianym na podstawie tego przepisu symbol, który nie jest tworzony o zasady sztuki heraldycznej i weksylologicznej. Jego zdaniem, aby dany wzór mógł być zgodny z zasadami heraldyki, weksylologii i miejscom tradycją historyczną, a tym samym mógł podlegać opiniowaniu przez Komisję Heraldyczną, musi swym charakterem, czy wizerunkiem do tych zasad w jakiś sposób nawiązywać. Symbol gminny, który w żaden sposób nie będzie się odnosił do takich zasad, nie będzie mógł być poddany stosownej opinii. To zaś spowoduje niewypełnienie całej dyspozycji art. 3 ustawy, co stanowi istotne naruszenie prawa. Wobec tego symbolem (odznaką), ustanawianą przez jednostkę samorządu terytorialnego w oparciu o ustawę o odznakach i mundurach, jest tylko taka odznaka, która będzie posiadała cechy wynikające z art. 3 ustawy oraz te, które wynikają z art. 2 ustawy. Tym samym odznaką gminną będzie taka, która: jest symbolem, swoim charakterem będzie realizowała cele określone w tej ustawie – czyli cele honorowe, organizacyjne, bądź okolicznościowe (art. 2 ust. 1) oraz, która z uwagi na swoje cechy nawiązujące do zasad heraldyki, weksylologii i miejscowej tradycji, będzie podlegała procedurze opiniodawczej określonej w art. 3 ust. 3 ustawy, zakończonej bezwzględnie wynikiem pozytywnym.

W kontekście poczynionych ustaleń organ nadzoru stwierdza, iż stanowione przez Radę Gminy Jaworze logo i hasło promocyjne wymogów tych nie spełniają nie stanowią bowiem symbolu w rozumieniu art. 3 ust. 1 ustawy o odznakach i mundurach.”

Chodzi zatem o to, że rada miasta podejmując uchwałę dotyczącą logo powołała się na art. 3 ust. 1 ustawy o odznakach i mundurach. Zatem przyjęcie logo uchwałą jest błędne przy odwołaniu się w niej do wspomnianej ustawy. Bo:

„logo i hasło promocyjne wymogów tych nie spełniają nie stanowią bowiem symbolu w rozumieniu art. 3 ust. 1 ustawy o odznakach i mundurach.”

W Koninie sprawa nie jest analogiczna, w żadnym stopniu, wbrew temu co pisze p. Krzysztof Pietruszewski, tu logo wprowadzono rozporządzeniem prezydenta miasta oraz bez związku z ustawą o odznakach i mundurach. Więcej, zgodnie z wyrokiem gliwickim co prawda popełniono błąd, nie ma możliwości wprowadzenia logo uchwałą z powołaniem się na wspominaną ustawę, ale to wcale nie oznacza, że logo nie można wprowadzać inaczej, jak choćby rozporządzeniem, bez naruszania prawa. Ba, co istotne, a autor artykułu pominął, sąd skargę wojewody oddalił. Czyli mimo popełnionego błędu zaskarżona uchwała nadal obowiązuje.

Żeby było śmieszniej, autor artykułu o logo Konina wywiódł na własne potrzeby definicję praw autorskich do znaku. Twierdzi bowiem:

„Aby taka ochrona była zapewniona wizualizacja musi zostać zgłoszona do Urzędu Patentowego, ponieważ logo i wszelkie hasła domyślnie nie podlegają prawom autorskim.”

I dalej brnie do konkluzji:

„1. Logo nie zostało w ogóle zgłoszone do Urzędu Patentowego.

2. Logo dotychczas nie zostało zweryfikowane i zatwierdzone.

Z obydwu ewentualności wynika jednak, że logo nie jest objęte żadnymi prawami autorskimi.

Myli się otóż autor artykułu i to podwójnie. Po pierwsze – logo nie jest znakiem urzędowym, co zresztą pośrednio wynika z wyroku w sprawie gliwickiej, znakiem urzędowym jest herb miasta. Po drugie – jak każdy znak także logo jest objęte prawami autorskimi od momentu swego powstania (patrz: ustawa o prawie autorskim), a nie w momencie zgłoszenia do Urzędu Patentowego. Rejestracja w UP to dodatkowa, silna ochrona praw własności intelektualnej, ale nie obligatoryjna i nie jedyna.

W kwestii zakazu używania znaku, wydanego przez właściciela, także szanowny autor się myli. Z racji przejęcia autorskich praw majątkowych, a co za tym idzie ich posiadania, prezydent miasta, jako przedstawiciel właściciela praw, ma wszelkie instrumenty do ochrony posiadanej własności przed nieuprawnionym użyciem.

Na koniec autor całkowicie błędnie podpowiada jak wprowadzić logo miasta:

„Jak zatem wprowadza się logo? Nie widzę powodu, by nie podpowiedzieć, skoro zauważyłem wcześniej, że zostało źle wprowadzone. Reguluje to wspomniana wcześniej ustawa o odznakach i mundurach w art. 3:

Skoro logo nie kwalifikuje się jako urzędowy symbol miasta, to i nie ma zastosowania przywołana przez autora ustawa. Jak słusznie zauważył, w sprawie gliwickiej, wojewoda śląski – ustawa stawia bardzo precyzyjne obwarowania heraldyczne, których logo nie spełnia, a co za tym idzie nie da się tą ścieżką znaku wprowadzić. Nie znam żadnego przypadku wprowadzania logo miasta, na podstawie tejże ustawy, z zatwierdzeniem ostatecznym przez ministra a pominięciem Komisji Heraldycznej, choć taka możliwość teoretycznie istnieje. Tak jak nie znam żadnej decyzji prezesa rady ministrów zezwalającej ministerstwom na wprowadzenie własnego logo, choć taka obligacja ustawowa istnieje. Po decyzji wojewody Konin jednak przećwiczył drogę urzędową, w zgodzie z art. 3 ust. 1 ustawy o odznakach i mundurach, o czym poinformował Przegląd Koniński:

„Podczas posiedzenia komisji Agnieszka Gołębiowska, kierownik Wydziału Strategii i Marketingu Miasta wyjaśniała, że sam logotyp z wnioskiem o opinię został wysłany do departamentu administracji publicznej MSWiA. – Uznał, że logotyp nie ma zmiany herbu i nie jest tworzony w oparciu o zasady heraldyki, których dotyczy ustawa, na którą powołał się wojewoda unieważniając zarządzenie. Logotyp nie podlega zaopiniowaniu, taką otrzymaliśmy odpowiedź, czyli możemy je wprowadzać”

I jeszcze na koniec o zaplątaniu Krzysztofa Pietruszewskiego całkowicie, czyli jego definicja co to jest logo:

„Tak więc formalnie nie jest to logo, a znak graficzny latami wykorzystywany przez Urząd Miejski w Koninie. Dokładnie taki sam status ma też obecne logo. Jest tylko i wyłącznie znakiem graficznym (ewentualnie grafiką).”

Szanowny Panie Krzysztofie Pietruszewski, logo to właśnie znak graficzny i nie ma zmiłuj. Każde logo jest znakiem graficznym, choć nie każdy znak graficzny określamy jako logo. Powiem więcej, herb miasta to także znak graficzny i wie to każdy projektant graficzny, wystarczyło zapytać. Znak graficzny/logo może być czystym znakiem graficznym (sygnet) lub literniczym (graficznym przedstawieniem nazwy/hasła – logotyp), lub też ich kombinacją.

Źródła: mpwkonin.wordpress.com, www.lm.pl/aktualnosci,

sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe, przegladkoninski.pl

Wadowic miód i dziegieć

13 maja 2017

Nowa identyfikacja Wadowic zbiera, i słusznie, same pochwały. Bo też trzeba przyznać, że jest to kolejny dobrze skrojony garnitur identyfikacji wizualnej. Dodajmy obejmujący wszystkie podmioty zależne od miasta, zatem potraktowany całościowo a nie wyrywkowo. Ogromnym plusem jest także powiązanie prac nad poprawieniem herbu z pracami nad identyfikacją wizualną.

Portal Marketing Miejsca ocenia to tak:

„Wadowice, wzorem Słupska, nie tworzą logo miasta, a upraszczają herb. Nowy trend w identyfikacji wizualnej miast? Estetyczna, minimalistyczna, nowoczesna, wpisująca się w tradycję i historię miasta – to nowa identyfikacja miasta Wadowice. Władze samorządowe zamiast tworzyć nowe logo, z którym zazwyczaj bardzo trudno utożsamiać się mieszkańcom, postanowiły odświeżyć, uprościć i dostosować do współczesnych wymogów i poczucia estetyki herb miasta.”

Branding Monitor z kolei pisze taką laurkę: