Pieniądze albo życie - Vicki Robin, Joe Dominguez - ebook

Pieniądze albo życie ebook

Vicki Robin, Joe Dominguez

4,2

Opis

 

Od ponad 25 lat książka Pieniądze albo życie należy do obowiązkowych lektur dla każdego, kto pragnie odzyskać możliwość cieszenia się pełnią życia poprzez transformację swoich relacji z pieniędzmi. Setki tysięcy czytelników podążało już drogą wyznaczoną przez przedstawiony w niej program dziewięciu kroków, ucząc się pod kierunkiem Vicki Robin tego, jak żyć w sposób bardziej świadomy i rozważny, przydając swojemu życiu większego niż dotąd sensu i znaczenia. To nowa, gruntownie przepracowana i unowocześniona wersja tej klasycznej już dziś, bestsellerowej pozycji.

 

Bez względu na to, czy dopiero zaczynasz swoją karierę zawodową i wchodzisz w życie finansowe, czy też zmierzasz właśnie ku emeryturze i przejściu w stan spoczynku, książka ta wskaże ci właściwy kierunek postępowania:

 

  • jak wyjść z długów i zacząć powiększać oszczędności;
  • jak oszczędzać pieniądze raczej dzięki przemyślanym i dobrym nawykom niż ścisłej kontroli budżetu;
  • jak posprzątać swoje życie, usunąć zeń wszystkie zbędne i niepotrzebne rzeczy, które je zagracają, i żyć „równie dobrze, mając mniej”;
  • jak inwestować swoje oszczędności, generować zysk i zapewniać sobie regularne dochody;
  • jak oszczędzając pieniądze, dbać jednocześnie o dobrostan naszej planety… i jeszcze wiele, wiele więcej.

 

Kiedy zdobędziesz pełnię kontroli nad swoimi pieniędzmi, będziesz mógł przestać zapracowywać się na śmierć i zacząć rzeczywiście zarabiać na życie, i to takie, które będzie ci sprawiało znacznie większą radość i przyjemność niż dotychczas.

 

To po prostu wspaniała książka, która naprawdę może zmienić twoje życie.

 

Oprah Winfrey

 

Nowatorski i inspirujący przewodnik, wprowadzający nas w świat nowej moralności w naszych osobistych relacjach z pieniędzmi.

 

„Los Angeles Times”

 

***

 

Vicki Robin, autorka książki Blessing the Hands That Feed Us i współautorka bestellera Pieniądze albo życie, jest bardzo aktywną i dobrze znaną innowatorką społeczną, pisarką oraz mówczynią. Poza tym od wielu lat jest działaczką ruchu na rzecz zrównoważonego stylu życia, organizując takie projekty, jak Suistainable Seattle, 10-Day Local Food Challenge, Transition Whidbey czy Center for a New American Dream i kierując nimi. Pisuje liczne artykuły do gazet i czasopism, a także występuje w wielu różnego rodzaju audycjach i programach, będąc obecna we wszelkiego rodzaju mediach, takich jak „New York Times”, NPR, The Oprah Winfrey Show czy People. Mieszka na Whidbey Island w stanie Waszyngton.

 

Joe Dominguez (1938–1997) był uznanym analitykiem finansowym na Wall Street, by następnie, w wieku 31 lat, zakończyć swoją karierę zawodową, stosując się do opracowanej przez siebie i przedstawionej w niniejszej książce, Pieniądze albo życie, strategii kolejnych kroków w celu osiągnięcia niezależności finansowej. Założenia swojego programu przedstawił również w formie kursu audio pt. Transforming Your Relationship with Money and Achieving Financial Independence (Sounds True). Od 1969 roku pracował wyłącznie jako wolontariusz, przeznaczając cały dochód ze sprzedaży materiałów edukacyjnych swojego autorstwa na finansowanie projektów transformacyjnych.

 

Peter Adeney, znany lepiej jako Mr. Money Mustache, jest wpływowym blogerem finansowym, który krótko po ukończeniu 30 lat, uzyskawszy niezależność finansową, przestał pracować zawodowo, poświęcając się pisaniu na temat tego, w jaki sposób wieść skromne i oszczędne, a jednocześnie bardzo przyjemne i wolne od trosk życie.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 543

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (85 ocen)
38
29
13
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Fleurettee

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo przydatne informacje. Książka, która pomaga poukładać wszystkie sprawy związane z pieniędzmi w sensowny sposób. Żałuję tylko, że tak późno ją odnalazłam.
00
Justyna_doe

Dobrze spędzony czas

Bardzo przydatna wiedza i przemawiające rozwiązania. Polecam!
00

Popularność




Tytuł oryginału: Your Money or Your Life: 9 Steps to Transforming Your Relationship with Money and Achieving Financial Independence: Fully Revised and Updated for 2018

Przekład: Jerzy Korpanty

Redakcja: Agnieszka Al-Jawahiri

Korekta: Elżbieta Wojtalik-Soroczyńska

Koncepcja okładki: Elizabeth Yaffe

Montaż okładki: Studio Karandasz

Skład i łamanie: JOLAKS – Jolanta Szaniawska

Opracowanie wersji elektronicznej:

Copyright © 1992 by Vicki Robin and Joe Dominguez

Copyright © 2008, 2018 by Vicki Robin

Foreword copyright © 2018 by Peter Adeney

All rights reserved including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Copyright © 2018 for the Polish edition by MT Biznes Ltd.

All rights reserved. This edition published by arrangement

with Viking, an imprint of Penguin Publishing Group,

a division of Penguin Random House LLC

Portions of this work first appeared in Joe Dominguez’s audiotape course and workbook titled Transforming Your Relationship with Money and Achieving Financial Independence.

“Purpose in Life” test reprinted by permission of Psychometric Affiliates.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci zabronione. Wykonywanie kopii metodą elektroniczną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym, optycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Niniejsza publikacja została elektronicznie zabezpieczona przed nieautoryzowanym kopiowaniem, dystrybucją i użytkowaniem. Usuwanie, omijanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.

Warszawa 2018

MT Biznes Sp. z o.o.

www.mtbiznes.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8087-369-8 (format epub) 

ISBN 978-83-8087-370-4 (format mobi) 

Recenzje

„Przeczytałem tę klasyczną już dziś pozycję trzy razy – po raz pierwszy, kiedy zaczynałem swoją finansową podróż, ponownie po osiągnięciu finansowej niezależności i raz jeszcze po tym, jak w wieku 34 lat postanowiłem »wycofać się z interesu«. Za każdym razem znajdowałem w niej nowe skarby, które pomagały mi prowadzić szczęśliwsze i bardziej spełnione życie. Jeśli chcesz zainwestować w swoją finansową przyszłość oraz – co ważniejsze – w długoterminowe szczęście, to moim zdaniem nie ma dla ciebie lepszej inwestycji niż książka Pieniądze albo życie”.

Brandon Ganch, Mad Fientist

„Czy możesz zarabiać i jednocześnie żyć pełnią życia? Owszem, przy czym podejście, jakie proponują Joe i Vicki, oferuje jeszcze więcej. Ci, którzy używają pieniędzy z rozmysłem, generują niewiarygodne zyski poza oczywistymi korzyściami finansowymi dla samych siebie. Po pierwsze, ich zużycie zasobów naturalnych maleje, jako że konsumują w sposób bardziej przemyślany i rozważny: bonusowy punkt na rzecz światowego ekosystemu. Po drugie, mogą pozwolić sobie na to, żeby pracować mniej: bonusowy punkt na rzecz możliwości zatrudnienia dla innych osób. Po trzecie, wydają pieniądze na konieczne, warte kupienia produkty: bonusowy punkt na rzecz dobrych, a nie złych towarów. Po czwarte, uwalniają swój czas i są w stanie działać jako wolontariusze w organizacjach non profit, częściej bawić się z dziećmi zarówno swoimi, jak i innych osób, ubiegać się o publiczne funkcje i urzędy lub po prostu pomagać wszędzie tam, gdzie są ludzie w potrzebie: bonusowy punkt na rzecz naszych wspólnot i społeczności lokalnych. Po piąte, mają czas na urzeczywistnianie swoich marzeń: bonusowy punkt na rzecz kreatywności, entuzjazmu i radości z życia. Na co więc jeszcze czekasz?”.

Mathis Wackernagel, dyrektor generalny Global Footprint Network

„Chwała wydawnictwu Penguin oraz autorce Vicki Robin za ponowne opracowanie i wydanie tego ponadczasowego, wybitnego i klasycznego już dziś dzieła na temat naszych relacji z pieniędzmi. Napisana w sposób niezwykle wnikliwy, a jednocześnie jasny i przejrzysty, książka Pieniądze albo życie daje każdemu czytelnikowi, bez względu na sytuację finansową, klucz do sukcesu, by każdy mógł żyć pełnią życia i jednocześnie być całkowicie wolny i niezależny finansowo. Jest to jedna z najlepszych, najbardziej przemyślanych i wnikliwych książek na temat pieniędzy, jakie trafiły w nasze ręce”.

Lynne Twist, autorka książki The Soul of Money

„Książka Pieniądze albo życie wskazuje nam jasną, precyzyjnie określoną i praktyczną drogę ku finansowej wolości. Jeśli chcesz wprowadzić w swoje życie finansowe więcej zdrowego rozsądku, stabilności i bezpieczeństwa, zdobądź tę książkę, a następnie podążaj za zawartymi w niej radami i wskazówkami. Na pewno tego nie pożałujesz”.

John Robbins, autor bestsellerowych książek, przewodniczący Food Revolution Network

„Książka Pieniądze albo życie to klasyczna już dziś pozycja, której z powodzeniem udało się oprzeć upływowi czasu. Nowa wersja, którą właśnie masz przed sobą, pozwala jeszcze bardziej przekonać się o jej wielkiej, nieprzemijającej wartości i znaczeniu. W epoce, w której nawet osoby piastujące najwyższe stanowiska państwowe obnoszą się ze swoim bogactwem, wszystkim nam trzeba nieustannie przypominać, że najważniejsze i najlepsze rzeczy w życiu to prostota, skromność, oszczędność, wspólnota i poczucie wolności, także pod względem zawodowym”.

John de Graaf, współautor książek Affluenza i What’s the Economy For, Anyway?

Dla Joego Domingueza (1938–1997), oczywiście!

Nieocenionego mentora i towarzysza podróży

na drodze wielkiej przygody.

A także dla wszystkich, których kochał

Po co czytać tę książkę?

Odpowiedz sobie na następujące pytania:

Czy masz wystarczająco dużo pieniędzy?

Czy spędzasz dostatecznie dużo czasu z rodziną i przyjaciółmi?

Czy wracając po pracy do domu, czujesz się pełen życia?

Czy masz czas na to, żeby uczestniczyć w sprawach, które są dla ciebie ważne i wartościowe?

Gdybyś został zwolniony ze swojej obecnej pracy, czy uznałbyś to za dobrą okazję do zmiany?

Czy jesteś zadowolony z tego, jaki wkład wnosisz w rozwój świata?

Czy jesteś spokojny o swoje pieniądze?

Czy twoja praca odzwierciedla system wartości, jakie wyznajesz?

Czy masz dostatecznie dużo oszczędności, żeby móc, nie pracując, przez sześć miesięcy prowadzić normalne życie, na takim samym poziomie, co obecnie?

Czy uważasz, że twoje życie stanowi dopełniającą się całość? Czy wszystkie jego elementy – praca, wydatki, relacje z ludźmi, wartości – do siebie pasują?

Jeśli choćby tylko na jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś „nie”, ta książka jest właśnie dla ciebie.

Słowo wstępne

Tak naprawdę istnieje tylko jeden powód, dla którego warto czytać książki o pieniądzach: żeby podarować sobie lepsze życie. Pieniądze nie są tym, czego najbardziej potrzebujemy – w końcu czy dałbyś się na zawsze zamknąć w ciemnym, wyciszonym pomieszczeniu w zamian za zostanie miliarderem?

Wydaje się to oczywiste – same pieniądze nie rozwiązują większości naszych problemów. Zdrowe relacje z pieniędzmi są często tylko produktem ubocznym szczęśliwego, zdrowego życia.

Zamiast być zamkniętym w ciemnicy miliarderem, zapewne wolisz zostać beztroską, produktywną, wolną osobą, która nie musi się martwić o pieniądze.

Właśnie tego ważnego rozróżnienia zdają się nie dostrzegać autorzy większości książek, artykułów prasowych, blogów i stron internetowych, programów telewizyjnych i podcastów poświęconych temu tematowi. Jest to również powód, dla którego większość ludzi w Stanach Zjednoczonych i innych bogatych krajach, mimo rekordowo wysokich dochodów, żyje na granicy bankructwa, wielu zaś notuje rekordowy poziom zadłużenia. W nieustannej pogoni za pieniędzmi oraz coraz większą ilością rzeczy, jakie można za nie kupić, tracimy z oczu szerszy obraz. Nie zadajemy sobie pytania, co dokładanie kupujemy i po co.

Z tego powodu książka Pieniądze albo życie zdecydowanie wyróżnia się spośród innych i po ponad 25 latach od pierwszego wydania pozostaje wciąż ponadczasowym klasykiem. Jej przesłanie nadal na tyle silnie rezonuje w naszym społeczeństwie, że zmusza nowe pokolenia do namysłu nad zawartymi w nim ideami. Skłoniło to autorkę książki, Vicki Robin, do porzucenia spokojnego i beztroskiego życia na wyspie i napisania tej oto nowej, uaktualnionej wersji. Unikalne podejście Vicki Robin do tematu sprawia, że książka ta ma niezwykłą siłę zapewniającą jej trwałe oddziaływanie. W uaktualnionej wersji prezentowane w niej idee odnoszą się do znacznie zmienionego świata, w którym obecnie żyjemy.

Standardowe rady dotyczące pieniędzy są zwykle nazbyt ogólne, zgodnie z założeniem, że każdy z nas wyznaje inne wartości i że w związku z tym powinniśmy podążać za wezwaniami naszego serca. Jeśli lubisz jadać w drogich restauracjach i jeździć drogimi samochodami, to świetnie! Możesz wydawać pieniądze na rzeczy, które lubisz, o ile tylko, starannie planując wydatki w swoim budżecie, możesz sobie na to pozwolić, oraz ciężko pracujesz, żeby mieć dostatecznie dużo pieniędzy.

Tymczasem rzeczywistość jest taka, że większość z tego wszystkiego to nonsens. Wszyscy jesteśmy ludźmi i o wiele bardziej jesteśmy do siebie podobni niż się od siebie różnimy. Dzięki stuleciom rozważań filozoficznych oraz prowadzonym w ostatnich dziesięcioleciach badaniom naukowym dowiedzieliśmy się, że istnieje kilka najważniejszych, uniwersalnie ludzkich „przycisków szczęścia”, które można włączać – to takie same dla wszystkich czynniki bazowe: przyjaźń, zdrowie, wspólnota, przezwyciężanie wyzwań za pomocą własnej inteligencji i pomys­łowości oraz poczucie kontroli nad własnym życiem. To sprawdza się w przypadku każdego człowieka.

Jednocześnie wielu z nas kusi komfort, status i luksus, a także kupowanie przyjemności, które zaspokajają owe pokusy. Potrafimy naprawdę dobrze usprawiedliwiać nasz pociąg do luksusu, przedstawiając go jako naszą prawdziwą pasję. Często jedyna różnica między nami polega na tym, jakie rzeczy – i ile – postanawiamy usprawiedliwiać. Mając tylko kilka najbardziej kosztowych „prawdziwych pasji”, możesz topić w nich niemal każde zarobione w życiu pieniądze, całkowicie pozbawiając się szansy na osiągnięcie większych i bardziej uniwersalnych wartości gwarantujących prawdziwe szczęście, o których wspomnieliśmy powyżej.

Nawet najbardziej znani finansowi i biznesowi guru powtarzają taką czy inną wersję mitu, według którego „wydawanie pieniędzy daje szczęście”. Jeśli będziesz podążał za ich wskazaniami, możesz skończyć przy dobrze naoliwionym i wypolerowanym taśmociągu osobistych pragnień. Twoje sprawne dłonie będą rzucały na jeden z jego końców potrzeby i cele do osiągnięcia, a z drugiego jego końca będą odbierać sterty ślicznych, dokładnie takich, jakie chciałeś, zamówionych przez ciebie rzeczy. Na końcu może się jednak okazać, że przez cały czas stoisz w tym samym miejscu, co na początku. Niekończące się pragnienia to błędne koło, jedna z największych pułapek ludzkiej natury, a także jedna z pierwszych przypadłości, z jakich powinieneś się wyleczyć, jeśli chcesz szybciej iść do przodu.

Z tego właśnie powodu w książce Pieniądze albo życie mówi się tak dużo o czymś znacznie ważniejszym niż pieniądze. Jest ona przewodnikiem rozwoju osobistego, który pomoże ci zorientować się w tym, czego tak naprawdę chcesz od życia, jednocześ­nie ucząc cię tego, w jaki sposób się uwalniać od nawyków związanych z marnowaniem pieniędzy, jakie w sobie wykształciłeś i które stanowią przeszkodę na drodze twojego rozwoju. „Stopniowe uczenie się” to rzeczywiście dobry sposób myślenia o tym procesie: powoli stajesz się coraz lepszy w radzeniu sobie z pieniędzmi, powtarzając materiał i codziennie wykonując kolejne małe kroki do przodu, co w sposób naturalny składa się na coraz większe osiągnięcia i dokonania. Wszystko to wydaje się powolnym, stopniowym procesem, póki nie spojrzysz za siebie – wtedy nie poznasz samego siebie z przeszłości: „Jak to możliwe, że każ­dego dnia marnowałem tyle czasu i energii, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy?”. Rezultatem całej tej nauki nie jest jednak tylko poprawa twojego wizerunku finansowego – tu chodzi o poprawę i udoskonalenie ciebie. Oto powód, dla którego ta książka jest wciąż tak bardzo popularna i chętnie czytana.

Oczywiście chodzi tu również o znacznie szerszy kontekst dotyczący całego świata oraz wszystkich ludzi i innych żywych istot, które dzielą go z nami. Zbyt często słyszymy, że nasze decyzje związane z wydawaniem pieniędzy są sprawą indywidualnych, osobistych wyborów. Jeśli w naszych portfelach znajduje się dostatecznie dużo pieniędzy, a w naszych koszach na śmieci dostatecznie dużo miejsca, możemy swobodnie oddawać się nieustannemu kupowaniu i konsumowaniu.

W rzeczywistości prawie wszystko, co kupujemy, dociera do nas wraz z mniejszą czy większą niewidoczną szkodą wyrządzoną gdzie indziej, a w ostatnich latach takie zniszczenia są znacznie większe niż dawniej. Stawianie czoła konfliktowi między naszym stylem życia a nieustannie docierającymi do nas z mediów niepokojącymi wiadomościami na temat konsekwencji takich, a nie innych naszych działań stanowi źródło silnego stresu. Dobrą wiadomością jest to, czego dowiesz się z lektury tej książki, a mianowicie, że transformacja stylu życia w taki sposób, by był on zorientowany na szczęście i dobre samopoczucie, doprowadzi również do radykalnego ograniczenia szkód, jakie dokonywane są w naszym imieniu na całym świecie.

Żeby była jasność – jest niemal niemożliwe, byś po gruntownym przestudiowaniu tej książki nie poprawił również radykalnie swojej sytuacji finansowej, i to już na całą resztę swojego życia. Sporo miejsca poświęcono w niej bowiem kwestii zarabiania pieniędzy. Unikalna siła prezentowanej tu metody bierze się jednak przede wszystkim stąd, że dotyczy ona podstaw problemu – twoich osobistych przekonań i nawyków – a nie tylko symptomu, którego wyrazem jest comiesięczny wyciąg z konta bankowego i dostępne środki na karcie kredytowej.

Jeśli nigdy wcześniej nie czytałeś tej książki i wobec tego nie odbyłeś jeszcze tej ekscytującej podróży, przygotuj się na mocne przeżycie. Nie spiesz się i potraktuj wszystko jak najbardziej serio. Niedługo całe twoje życie ulegnie gruntownej transformacji.

Mr Money Mustache

Wprowadzenie do nowego wydania

Witajcie wszyscy: od millenialsów[1], przez pokolenie X, po boomersów[2]! Leżące przed wami nowe, uaktualnione wydanie książki Pieniądze albo życie jest właśnie dla was. Od czasu pierwszego wydania książka ta stała się ponadczasowym klasykiem, pomagając setkom tysięcy ludzi zmienić relacje z pieniędzmi. Prezentowane w niej narzędzia nie zestarzały się i są wciąż przydatne, jednak świat bardzo się zmienił. Dlatego postanowiłam zebrać najlepszy z możliwych zespołów i uaktualnić książkę, dopasować ją do wymogów współczesnych czasów oraz lat, które są przed nami. Także ze względu na ciebie, drogi czytelniku.

Oczywiście zastanawiasz się, czy książka ta może pomóc także i tobie. Tu i teraz. W twojej sytuacji.

Czy może pomóc ci wyjść z konsumenckiego zadłużenia, wrócić do dawnych, nieustannie odkładanych planów, znaleźć dla siebie miejsce na ziemi, zrezygnować z pracy, która ci już nie odpowiada, zdobyć dostatecznie dużo pieniędzy, by móc pozwolić sobie na coś ekstra, zwiększyć swoje dochody, doprowadzić do tego, by oszczędności wystarczały na dłużej, a nawet całkowicie uwolnić się od przymusu pracy zawodowej i zarabiania na utrzymanie?

Owszem, może. Albo, mówiąc precyzyjniej, ty sam możesz tego dokonać – jeśli wykorzystasz zaprezentowane w niej narzędzia.

Ponieważ jak dotąd setki tysięcy osób z powodzeniem z nich skorzystało, mogę obiecać ci, że jeśli tylko pójdziesz za ich przykładem, to:

Będziesz wydawał mniej i bardziej cieszył się życiem.

Zaoszczędzisz więcej, niż kiedykolwiek uważałeś za możliwe.

Ograniczysz swoje zadłużenie i wykształcisz w sobie opór przed wydawaniem więcej pieniędzy niż masz, na rzeczy, których tak naprawdę nie chcesz i które kupujesz tylko po to, by zaimponować ludziom, których nie lubisz (by sparafrazować znane powiedzenie Roberta Quillena)

[3]

.

Będziesz miał więcej czasu na to, co dla ciebie najważniejsze.

Dowiesz się mnóstwo na temat samego siebie – względnie bezboleśnie.

Nauczysz się szczerze i otwarcie rozmawiać o pieniądzach.

Wybaczysz sobie błędne decyzje finansowe, jakie podjąłeś w przeszłości, przechodząc nad nimi do porządku dziennego.

Zaoszczędzisz dostatecznie dużo pieniędzy, żeby przestać pracować zawodowo, odchodząc na emeryturę znacznie wcześniej, niż dziś jesteś w stanie to sobie wyobrazić.

Będziesz mógł żyć, służąc wyznawanym przez siebie wartościom zamiast pieniądzom.

Niezależność Finansowa

Celem złożonego z dziewięciu kroków programu, który przedstawiamy w tej książce, jest transformacja twoich relacji z pieniędzmi oraz pomoc w osiągnięciu Niezależności Finansowej (ang. Finanacial Independence, FI). Rezultatem będzie uwolnienie twoich najcenniejszych osobistych „zasobów naturalnych” – twojego czasu – i stworzenie w twoim życiu miejsca dla większego i głębszego szczęścia, dla wolności i poczucia sensu.

Co to jednak znaczy „transformacja” relacji z pieniędzmi? Nie chodzi tu o zdobywanie większej czy mniejszej ilości pieniędzy, lecz o wiedzę, ile pieniędzy to dla ciebie „wystarczająco dużo”, żebyś mógł teraz i w przyszłości wieść życie, które ci najbardziej odpowiada. Oznacza to również przejście z pozycji bezwolnej ofiary pieniędzy na pozycję osoby dokonującej w pełni świadomych wyborów finansowych. Każdy może tego dokonać.

A co rozumiemy przez „Niezależność Finansową”? Na najbardziej podstawowym poziomie Niezależność Finansowa oznacza, że nie musisz już pracować dla pieniędzy. Poza tym książka Pieniądze albo życie proponuje ci przejście przez proces odzyskiwania wolności, który zaczyna się od uwolnienia umysłu od iluzji, że kupowanie rzeczy daje szczęście oraz że więcej znaczy lepiej. Zobaczysz tak jasno i wyraźnie myśli, które kierują twoimi wzorcami zachowań w kwestiach finansowych, że schematy te ulegną rozbiciu i przestaną istnieć. Kiedy będziesz wykonywał kolejne kroki naszego programu, twoje długi zaczną topnieć w oczach. A kiedy zadłużenie zmaleje, zaczniesz w naturalny sposób gromadzić coraz więcej oszczędności. Nieoczekiwane wydatki przestaną wywoływać u ciebie paniczny strach. Oszczędzanie stanie się nawykiem. Będziesz oszczędzał coraz więcej i więcej. W końcu będziesz mógł zdecydować, czy będziesz pracował z miłości do tego, co dla ciebie najważniejsze, czy dla pieniędzy. W ten właśnie sposób proces ten przebiegał i przebiega w przypadku wielu osób, które nam zaufały – i może tak przebiegać także w twoim przypadku.

Kiedy będziesz czytał tę książkę i wprowadzał w życie kolejne kroki programu, przekonasz się, że nie musisz przeznaczać większości czasu na zarabianie pieniędzy. Wzorzec pracy od godziny 9.00 do 17.00 może i jest standardem, ty jednak możesz sprawić, że twoje życie będzie podążać innymi drogami, że będziesz mógł realizować swoje prawdziwe powołanie i pracować na rzecz lepszej przyszłości. A co będziesz robił, kiedy nie będziesz już musiał pracować dla pieniędzy? Być może teraz jeszcze tego nie wiesz, jednak wykonując proponowane przez nas kroki, z czasem zdobędziesz dostateczną jasność w tej sprawie, ostrość widzenia i pewność siebie, dzięki czemu marzenia i projekty, które tylko czekają, żebyś je odkrył, zaczną same przychodzić ci do głowy.

Jak wyraziła to jedna z osób dążących do osiągnięcia FI: „Tak naprawdę ta książka nie jest o pieniądzach, lecz o życiu”.

Jak doszło do powstania tej książki

Poznaj Joe Domingueza, twórcę programu dziewięciu kroków. Latynos z pochodzenia, wychowany na „serze topionym z opieki społecznej” przez matkę, która nigdy nie nauczyła się angielskiego, Joe dorastał w Nowym Jorku w dzielnicy zwanej Spanish Harlem. Był drobnym, ale bardzo bystrym i sprytnym chłopcem. Ponieważ, by przetrwać, nie mógł wykorzystywać siły, stał się mózgiem miejscowego gangu, w którym nauczył się produkować materiały wybuchowe oraz tak planować akcje przeciwko rywalom, żeby zawsze mieć dobrze zabezpieczone tyły i możliwość ucieczki. Trudne warunki życia wzmocniły z konieczności jego instynkt przetrwania. Idee zawarte w książce Pieniądze albo życie opierają się po części właśnie na jego umiejętności wyjątkowo przenikliwej oceny zarówno zagrożeń, jak i szans, a także na wiedzy, co robić, by wychodzić żywym – dosłownie i w przenośni – z każdej, nawet najgroźniejszej sytuacji życiowej. Dla Joego finanse są jak system opieki społecznej, system prawny i ubóstwo, to zagadnienie: w jaki sposób przejść przez to na swoich warunkach, funkcjonując w ramach systemu, ale nie będąc jego częścią? Choć Joe nigdy nie skończył studiów, udało mu się znaleźć pracę w jednej z firm na Wall Street. Nie zadowalając się poznaniem obowiązujących reguł tej gry, postanowił ją gruntownie zanalizować, by ostatecznie, na początku lat sześćdziesiątych (a więc w czasach, kiedy komputery były wielkości szaf) opracować pierwszy zestaw narzędzi analitycznych[4]. Nie inwestował przy tym własnych pieniędzy, lecz sprzedawał swoją wiedzę ekspercką jednej z wielkich i doskonale prosperujących firm zajmujących się bankowością inwestycyjną. Przez cały czas oszczędzał i odkładał pieniądze, mając na względzie jeden cel: przestać pracować zawodowo do trzydziestki. Wycofać się z gry polegającej na zarabianiu pieniędzy. Być wolnym i korzystać z pełni życia, a nie wegetować w więzieniu pracy.

W latach siedemdziesiątych Joe i ja połączyliśmy siły, tworząc zgrany duet, zarówno w życiu prywatnym, jak i w pracy. Byliśmy dobrze dopasowani, jeśli chodzi o główny cel życia: pozostawić po sobie świat w lepszym stanie, niż go zastaliśmy. Choć dzielące nas różnice doprowadzały czasem do zgrzytów, znacznie częściej sprzyjały kreatywności, dzięki której przez prawie dwie dekady zajmowaliśmy się bardzo intensywnie nauczaniem, pisaniem, wygłaszaniem wykładów oraz – mam nadzieję – zmienianiem świata. On był introwertykiem. Ja jestem ekstrawertyczką. On działał systematycznie i planowo. Ja lubię improwizować. On był myślicielem mającym całościową wizję rzeczywistości. Ja jestem jak koń wyścigowy, który ma konkretne zadanie – musi dobiec do mety, a o taktyce i strategii biegu decyduje jeździec mający szersze rozeznanie.

Kulminacją naszych wspólnych dokonań była książka Pieniądze albo życie, której natychmiastowy sukces zaskoczył zarówno nas, jak i wszystkich wokół. Kiedy na początku 1997 roku Joe zmarł na raka, znajdowaliśmy się na szczycie. Książka Pieniądze albo życie znajdowała się wciąż na liście bestsellerów „New York Timesa”, przez pięć lat była też na podobnej liście magazynu „Businessweek”. Wierzyliśmy, że jeśli dostatecznie dużo ludzi posłuży się proponowanymi przez nas narzędziami, Pieniądze albo życie mogą okazać się dźwignią, która zmieni świat.

Po śmierci Joego kontynuowałam naszą pracę, skupiając się na tworzeniu ruchu prostego życia (ang. simplicity movement) i sformułowaniu wspólnego celu, by wspólnie z liderami nieść nasze przesłanie do ludzi na szczytach władzy, najważniejszych polityków i decydentów, a także do globalnych sieci radiowych i telewizyjnych oraz organizacji działających na rzecz zrównoważonego rozwoju. Jednak w 2004 roku, kiedy to u mnie zdiagnozowano zaawansowaną postać raka, poczułam, że mój koń wyścigowy nie daje już rady i zaczyna kuleć, a wzniosłe marzenie, jakie żywiliśmy oboje z Joem, że uda nam się doprowadzić do transformacji sposobu myślenia Amerykanów na temat zarabiania, wydawania i oszczędzania pieniędzy, okazało się niespełnialne mimo setek tysięcy czytelników naszej książki, którzy dziękowali nam za rady i wskazówki. W konsekwencji wycofałam się z aktywności zawodowej, przeprowadziłam do liczącego tysiąc mieszkańców miasteczka na wyspie w rejonie Pacific Northwest[5], po czym skupiłam się na działalności w lokalnej społeczności, starając się wnieść wkład w rozwój tego maleńkiego skrawka naszej planety.

Jednak dwanaście lat później ponownie dotarło do mnie to samo wezwanie, co poprzednio. Pewnego dnia znalazłam się w licznym gronie osób, które szczerze i otwarcie rozmawiały o pieniądzach. Każdy, po kolei, dzielił się z pozostałymi swoimi wątpliwościami i obawami. Znajdował się tam zamożny osiemdziesięciolatek, który nie był pewny, czy wystarczy mu pieniędzy do końca życia, oraz osoba, której kariera zawodowa utknęła w martwym punkcie, a która jednak bała się zmienić pracę. Kilku konsultantów wyznało, że nie są w stanie pomóc swoim klientom rozwiązać problemów finansowych, ponieważ sami nie wiedzą więcej od nich na ten temat. W końcu pewna studentka drugiego roku przyznała się, że jest już zadłużona na prawie 20 000 dolarów. Zakładała, że aby osiągnąć cokolwiek w swojej dziedzinie, musi skończyć studia i zapewne zrobić doktorat. Niepokoił ją ten ryzykowny kredyt, który zaciągnęła, mimo że nie była pewna, czy zdobyte stopnie naukowe i dyplomy pozwolą jej kiedykolwiek na spłatę długu.

Poczułam, że znów zaczyna płonąć we mnie stary ogień (gra słów fire – FIRE, patrz dalej – przyp. tłum.). Jakie społeczeństwo wymaga od każdego, by uzależniał swoją egzystencję, swoje przetrwanie, od czegoś tak niestabilnego, niepewnego i niedającego się kontrolować? Jakie społeczeństwo zamienia swoją młodzież w centrum zysku dla przemysłu windykacji długów? W końcu spytałam, która z osób opowiadających o swoich problemach finansowych zna książkę Pieniądze albo życie. Okazało się, że zetknęły się z nią głównie osoby starsze, już lekko posiwiałe, podczas gdy osoby przed 35. rokiem życia nie miały o niej pojęcia. Wiedząc, jak bardzo nasza książka przyczyniła się do wyzwolenia i zmiany myślenia o pieniądzach jednego pokolenia, pomyślałam, że mogłaby pomóc również następnemu pokoleniu w zerwaniu więzów kultury konsumpcyjnej, odzyskaniu wolności podejmowania decyzji i wnoszenia cennego wkładu w rozwój świata w naszych tak trudnych i niespokojnych czasach. Wtedy właśnie postanowiłam poszukać kontaktu z młodymi ludźmi, którzy mogliby pomóc mi zrozumieć warunki, w których żyją, oraz swoje oczekiwania. Wtedy też odkryłam, że idee FIRE (Financial Independence, Retire Early)[6] zdołały się już bardzo szeroko rozprzestrzenić. Zachęcana przez wielu przyjaciół, podjęłam się trudnego zadania uaktualnienia klasycznej już dziś książki, jaką są Pieniądze albo życie, zgodnie z realiami nowych czasów.

I tak oto narodziła się ta nowa wersja książki. Ci, którzy kiedyś przeczytali jej pierwszą wersję, mogą być jednak całkowicie spokojni, ponieważ kluczowe założenia prezentowanego w niej programu nie uległy zmianie, a wszystkie związane z nimi główne idee, które zdążyliście już tak bardzo polubić, są tu nadal żywo obecne.

Zmieniające się czasy

Nie można zaprzeczyć, że teraz żyjemy w rzeczywistości bardzo odmiennej od tej, w której Joe Dominguez i ja, Vicki Robin, dążyliśmy do osiągnięcia finansowej niezależności. Boomersi wkroczyli do stabilnego świata stworzonego przez ich rodziców, którzy przetrwali wielki kryzys lat 30. i drugą wojnę światową. Wprowadzenie przez amerykański rząd progresywnego podatku dochodowego oraz GI Bill[7] przyspieszyło rozwój klasy średniej oraz zwiększyło poczucie spójności społecznej.

Tymczasem dla osób aktywnych na rynku pracy w XXI wieku krajobraz korporacyjny uległ znacznej zmianie. System rent i emerytur zmaga się z olbrzymimi problemami, a myśl o wcześ­niej­szym przejściu w stan spoczynku pozostaje pobożnym życzeniem zarówno młodych, jak i starych. Przetrwanie prawie jednej pią­tej Amerykanów powyżej 65. roku życia zależy od kwoty przyznawanej im w ramach programu Social Security, przy czym dla ponad 50% z nich kwota ta stanowi połowę ich łącznych miesięcznych dochodów[I] * .

Młodzi ludzie wchodzą w świat, w którym uzyskanie dyplomu studiów wyższych nie gwarantuje zdobycia pracy przynoszącej zarobki wystarczająco duże, by mogli spłacić swoje kredyty. Każdy – bez względu na wykonywaną pracę – należy do klasy YOYO – You’re On Your Own – czyli Radź Sobie Sam.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek w historii rozmywają się stare reguły i wszystko jest zmienne. Możesz swobodnie przemieszczać się, gdzie tylko chcesz – jeśli chodzi o miejsce zamieszkania, karierę, życie osobiste i cel w życiu – bez względu na to, gdzie zacząłeś. Ludzie wywodzący się ze wszystkich środowisk i warstw społecznych muszą sobie jakoś radzić z tymi zmianami, niektórym udaje się to lepiej, innym gorzej.

Przystosowując się do Nowego Świata

Jak nowe pokolenie daje sobie radę w tych nowych czasach? Bardzo mnie to interesowało, dlatego wszędzie, gdzie tylko się dało, wdawałam się w rozmowy z każdym spotkanym dwudziesto- i trzydziestolatkiem. Przeprowadziłam zogniskowany wywiad grupowy. Śledziłam działalność grup organizujących się w internetowych serwisach społecznościowych, takich jak Reddit i Facebook. Byłam zaskoczona – i jednocześnie pod wrażeniem. Ludzie, do których dotarłam, zdążyli już włączyć złamaną obietnicę starego American dream[8] do swojego życia, organizując je teraz nie wokół idei drabiny sukcesu, lecz wokół sensu życia, kreatywności, elastyczności oraz zdolności do szybkiego przemodelowania nie tylko swojej pracy, lecz także całej kariery zawodowej. Wielu z nich zdobywa wykształcenie wieloma różnymi kanałami – kształcenie zdolności technicznych, warsztaty rozwoju i doskonalenia umiejętności, [dwuletnie] community colleges, dające możliwość dalszej edukacji i uzyskania dyplomu na markowym uniwersytecie [czteroletni college], internetowe kursy MOOC[9], praktyki zawodowe – a także tradycyjne szkoły i uczelnie. Robienie sobie rocznych przerw w trakcie nauki (ang. gap year) stało się bardziej popularne i powszechne. Coraz większy procent osób, które nie mają tradycyjnego etatu, pracuje na swoich komputerach i urządza sobie miejsca pracy w przestrzeni coworkingowej i kreatywnej (ang. makerspace, hackerspace). Ludzie pracują w kawiarniach lub na niezaścielonych łóżkach we własnych sypialniach, nigdy nie wiedząc, czy zmierzają właśnie do „czegoś wielkiego”, czy też po prostu wykonują następny interesujący krok na drodze swojej kariery. Doskonaląc swoje umiejętności i kompetencje, osoby te tworzą sieci wzajemnych kontaktów (ang. networking), grupy i zespoły robocze oraz start-upy, robią przerwy na podróżowanie, rodzenie i wychowywanie dzieci oraz dają sobie czas na autorefleksję, jeśli tylko dysponują podróżnym workiem umiejętności i talentów, które dają się łatwo wykorzystywać i na które jest zapotrzebowanie w danym miejscu. Ale to nie wszystko. Pokolenie X i boomersi uczą się od młodszych osób, w jaki sposób skutecznie nawigować w tym nieustannie zmieniającym się krajobrazie rynku pracy. Poniżej przytaczam kilka historii takich właśnie, bardzo innowacyjnych i kreatywnych młodych ludzi:

Brandon jest najmłodszym z sześciorga rodzeństwa. Choć rodzina na początku dysponowała środkami finansowymi, żeby umożliwić jego najstarszemu bratu pójście do college’u, to później na początku każdego semestru zawsze brakowało im paru tysięcy dolarów na pokrycie wszystkich wydatków. Żeby jakoś zmniejszyć tę lukę, jego brat pracował jako ekspedient w jednym z dużych sieciowych sklepów spożywczych. Kiedy Brandon skończył szkołę średnią, jego najstarszy brat nadal pracował w tym samym dużym sklepie, zarabiając tyle samo, co na początku. College – zdobycie dyplomu i związana z tym konieczność zadłużenia się – wydawał się niewart zachodu, dlatego Brandon bezpośrednio po skończeniu szkoły poszedł do pracy jako robotnik na farmie, potem zaś zaczął pracować jako kierowca samochodu pomocy drogowej. Aktualnie zbiera pieniądze na to, żeby pójść do szkoły zawodowej dla pracujących i nauczyć się naprawiać samochody w epoce skomputeryzowanych systemów pokładowych, licząc na to, że wykonując tę pracę, będzie zarabiał około 40 dolarów za godzinę.

Chris zdobył dyplom inżyniera, po czym, w ciągu jednego roku, spłacił wszystkie zaciągnięte w czasie studiów kredyty, pracując w jednej z dużych firm przemysłu lotniczego, a następnie zaoszczędził tyle pieniędzy, że mógł zrobić sobie rok przerwy, poświęcając go na pracę w wolontariacie na rzecz swojej społeczności, realizację własnych projektów i podróżowanie. Po roku wrócił do pracy zawodowej, tym razem w nowej i ekscytującej roli, na stanowisku, z którym związany jest bardzo atrakcyjny pakiet wynagrodzeń.

Melody pracuje w biurze obsługi klienta agencji zajmującej się wypożyczaniem samochodów, oszczędzając pieniądze na to, by pójść do dwuletniego college’u i zdobyć dyplom pielęgniarki. Kiedy to osiągnie, zdecyduje, jaka dalsza edukacja ją interesuje, by awansować w zawodzie lub wybrać inną ścieżkę kariery związanej z medycyną – biorąc pod uwagę to, ile czasu zabierze jej, przy uwzględnieniu spodziewanej wysokości przyszłych zarobków, spłacenie wszystkich zobowiązań finansowych związanych ze zdobyciem dyplomu.

Naomi chodząc do szkoły średniej, uczestniczyła w programie Running Start, dzięki czemu w ostatniej klasie zaliczyła równolegle pierwszy rok college’u, następnie ukończyła drugi rok w dwuletnim community college, po czym zapisała się na uniwersytet, żeby zdobyć dyplom uprawniający do wykonywania zawodu pracownika socjalnego – cały czas unikając kredytów. Żeby maksymalnie wykorzystać swój potencjał, niektórzy z uczestniczących w programie Running Start uczniów szkół średnich zaliczają równolegle dwa lata nauki w college’u.

Starsze osoby, które już od pewnego czasu pozostają aktywne zawodowo, również wykazują podobną kreatywność. Lekarze zostają stolarzami. Stolarze stają się architektami. Pracownicy socjalni przekwalifikowują się na farmerów. Miłoś­nicy sztuki porzucają pracę w biurze i zostają przewodnikami wycieczek w wielkich muzeach Europy. Biolodzy zostawiają pracę w laboratorium i decydują się na kierowanie turystycznymi wyprawami w najbardziej dziewicze pod względem przyrodniczym regiony naszej planety. Nauczyciele zostają fizjoterapeutami. Żołnierze wykorzystują zdobyte podczas szkolenia wojs­kowego umiejętności w zawodach związanych z ochroną ludzi i mienia – niektóre z nich wymagają wysokich kwalifikacji technicznych i są bardzo dobrze płatne.

Niektórzy wcześnie odkrywają swoją prawdziwą pasję oraz właściwą ścieżkę kariery zawodowej w życiu – zostają analitykami finansowymi, agentami nieruchomości, lekarzami czy profesorami wyższych uczelni – i nigdy już nie zmieniają swojego zawodu. Jednak według danych Bureau of Labor Statistics[10], [II] coraz więcej osób przemierza swoją drogę kariery zawodowej zygzakiem, lawirując między kilkoma lub nawet kilkunastoma różnymi pracami i zawodami, poruszając się w górę, na boki, schodząc w dół – zawsze jednak będąc w ruchu.

Co jednak z tymi ponad 50%, którzy połowę swojego dochodu czerpią z kwoty przyznawanej im w ramach programu Social Security, którzy myśleli, że dobre czasy nigdy się nie skończą, nie przywiązywali wagi do planowania i nie zapewnili sobie żadnych oszczędności? Próbują się przystosowywać, wydłużając maksymalnie okres pracy i w rezultacie często pracując aż do śmierci. Inni przenoszą się do mniejszych mieszkań, ograniczają swoje potrzeby i wydatki, często z powrotem zamieszkując ze swoimi dziećmi i dzięki temu oszczędzając na kosztach związanych z czynszem i utrzymaniem domu. Wielu korzysta z pomocy społecznej, darmowych kursów i szkoleń, a także uczestniczy w popołudniowych zajęciach dla seniorów. Chętnie biorą aktywny udział w życiu lokalnej społeczności, często udzielając się jako wolontariusze. Poza tym, wzorując się na millenialsach, wkraczają do sfery „dorywczej pracy na zlecenie” (jako „wolni strzelcy”, giggers, ang. gig economy), zarabiając jako „złote rączki”, blogerzy albo rejestrując się w serwisie Airbnb[11], by swój jedyny majątek – własny dom lub mieszkanie – zamienić w źródło dochodu.

Bez względu na to, czy właśnie kończysz studia, znajdujesz się w samym środku kariery zawodowej czy też niedługo przejdziesz na emeryturę, zaprezentowane w tej książce narzędzia i techniki mogą ci pomóc i okazać się bardzo przydatne.

Dla kogo jest ta książka?

Opracowany przez nas program nadaje się do wykorzystania przez każdego, kto zarabia i wydaje pieniądze – nie dlatego, że każdy może być bogaty, lecz dlatego, że każdy może odkryć, ile pieniędzy mu wystarcza, ile to jest dla niego „wystarczająco dużo” – i właśnie tyle pieniędzy sobie zagwarantować. Nasz program pomaga w transformacji relacji z pieniędzmi – a każdy z nas je ma.

„Wystarczająco dużo” stanowi radykalną obietnicę, jaką przynosi ze sobą książka Pieniądze albo życie. Pragnienie posiadania więcej stawia nas przed bezkresnym, nieosiągalnym horyzontem. Bez względu na to, ile pieniędzy masz, ów wewnętrzny głos, który mówi, że „więcej znaczy lepiej”, wciąga cię w grę w bogacenie się, kupowanie i posiadanie coraz większej liczby dóbr materialnych. Zachłanność i żądza posiadania, która jest jednym z wielu popędów ludzkiego serca, może służyć przetrwaniu, jednak pozbawiona kontroli i nieograniczona poczuciem sprawiedliwości i miłością, może zabić zdolność czerpania radości z życia. Aby zdefiniować, ile to jest dla ciebie „wystarczająco dużo”, powinieneś odpowiedzieć sobie na kilka kluczowych pytań:

Co sprawia, że jesteś szczęśliwy?

Co jest dla ciebie najważniejsze?

Z wyznawania jakich wartości nigdy nie zrezygnujesz?

Gdybyś dostał nagle milion dolarów, co zrobiłbyś z wolnym czasem?

Jakiej jednej rzeczy byłbyś skłonny się pozbyć, żeby poczuć się szczęśliwszym? (osoba nie wchodzi tu w rachubę)

Czy kiedykolwiek będziesz miał wystarczająco dużo pieniędzy, żeby przestać pracować zawodowo?

Gdyby ktoś dziś spłacił wszystkie twoje długi, czy drugi raz wpakowałbyś się w tę samą kabałę? Dlaczego tak lub dlaczego nie?

Laureat Nagrody Nobla [w dziedzinie ekonomii], autor best­sellerowych książek, Daniel Kahneman, odkrył w trakcie swoich badań nad uzależnieniem poczucia szczęścia od pieniędzy, że więcej pieniędzy – ponad określony poziom „wystarczalności” (w Stanach Zjednoczonych jest to obecnie około 75 000 dolarów rocznie) – nie daje większego szczęścia, bo po prostu nie można go sobie kupić za pieniądze. Na organizowanych przez nas w latach 80. pierwszych seminariach zbieraliśmy dane od uczestników, a następnie na miejscu dokonywaliśmy ich analizy, chcąc uświadomić im ich rzeczywistą sytuację finansową oraz skłonić do refleksji nad sobą (robiliśmy to przy użyciu długopisu i kartek papieru, ponieważ było to na długo przed epoką laptopów i tabletów). Po skorelowaniu dochodu uczestników z tym, „ile potrzeba im pieniędzy, żeby czuć się szczęśliwymi”, prawie każdy z nich, w każdym przedziale dochodów, stwierdzał: potrzebowałbym 50% więcej niż mam obecnie. Proszeni o ocenianie poziomu swojego szczęścia na skali od 1 do 5, wykazywali znaczne zróżnicowanie w zależności od tego, czy należeli do kategorii zarabiających najwięcej czy najmniej. Za każdym razem, kiedy ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że osoba siedząca w rzędzie przed nimi dysponuje najprawdopodobniej tymi „50% więcej”, które ich samych uczyniłby szczęś­liwymi, a mimo to nie robi jej to żadnej różnicy, na sali zapadała cisza, jak makiem zasiał.

Dane te sugerują, że rzeczywisty klucz do sukcesu stanowi w pełni świadoma, jasna i kompetentna relacja z pieniędzmi, a nie „ilość pieniędzy”, to „ile ci potrzeba” (kwota dolarów, którą bierzesz z powietrza, i uznajesz za cel, do którego osiągnięcia musisz dążyć).

Kiedy książka Pieniądze albo życie ukazała się po raz pierwszy w 1992 roku, tylko bardzo niewiele opracowań traktowało o praktycznych związkach między pieniędzmi a poczuciem szczęścia. Tymczasem dziś mamy setki tysięcy zagorzałych zwolenników idei FIRE, którzy, jak wszystkie osoby dążące do osiąg­nięcia FI, jakie znam, dzielą ze sobą dwie bardzo istotne cechy:

Cel w życiu, który wykracza poza ich aktualne ograniczone warunki i możliwości – w tym także te związane z pracą zawodową.

Wielką chęć i pragnienie dokonania zmiany, powiedzenia prawdy, wzięcia odpowiedzialności i upartego trwania w swoich dążeniach.

Takie właściwości są jak iskry, które rozniecają w ludziach ogień zapału i pragnienie wprowadzania w życie idei FIRE.

Przyglądając się ruchowi FIRE, dostrzegam trzy główne tendencje, które decydują o jego istocie – oszczędność, prostota i samowystarczalność – które od tysięcy lat przejawiały się w działaniach ludzi, całych społeczeństw, a także ruchów religijnych. Takie wartości wyznawane są przez osoby dysponujące bardzo zróżnicowanymi zasobami finansowymi, wywodzące się z bardzo różnych środowisk, zarówno pod względem politycznym, kulturowym, jak i geograficznym. Chrześcijanie dostrzegają w tej książce ślady nauczania Jezusa. Buddyści odkrywają w niej nauki buddyjskie. Ateiści uważają, że proponowane w naszym programie racjonalne podejście do rzeczywistości jest logiczne i godne zaufania.

Mimo że nie ma dwóch takich ekspertów w dziedzinie finansowej, którzy mieliby identyczne podejście do pieniędzy, to każdy podąża za określonymi trendami. Choć nie są one jedyną drogą postępowania, warto wiedzieć, na co inni zwracają uwagę i czym się zajmują. Współczesnych specjalistów w dziedzinie finansów dzielę na trzy kategorie: Ninjas[12], Minimalists[13] i DIYers[14].

Ninjas: W sferze finansów osobistych uwielbiają wyliczenia i statystyki, optymalizację systemów, odkrywanie i wykorzys­tywanie nisz, studiowanie blogów finansowych, eksperymenty z ryzykownymi inwestycjami, łamanie zabezpieczeń systemów i zapewnianie sobie darmowych przelotów samolotem czy noclegów w hotelach. Jedną z podkategorii Ninjas są Frugalistas[15], którzy przepadają za okazjami, promocjami i zniżkami, kuponami rabatowymi, talonami i darmowymi biletami, free-cyclingiem[16], zawieraniem umów i układów. Drugą zaś stanowią Supersavers[17], którzy ścigają się sami ze sobą, co miesiąc odkładając coraz więcej pieniędzy z pensji. Oszczędzanie pieniędzy jest narodowym sportem Amerykanów.

Minimalists: W ich przypadku nie chodzi o pieniądze; chodzi o znaczenie, o oczyszczenie przedpola, przebicie się przez powierzchnię i dotarcie do samej istoty życia. To zwolennicy filozofii Henry’ego Davida Thoreau. Zwykle przedkładają doświadczenia nad rzeczy materialne. Minimalizują liczbę posiadanych przedmiotów, maksymalizując to, co niematerialne, lecz znacznie bardziej cenne: życie umysłu, życie duszy itd. Można by ich nazwać Soulfulists[18]. Prostota była i jest odwieczną wartością wyznawaną w Ameryce od czasu przybycia doń pierwszych kolonistów.

DIYers: Pieniądze nie są najważniejsze. Zabawa polega przede wszystkim na żonglowaniu wytworami świata materialnego. Budowanie, uprawianie i hodowanie, naprawianie i majstrowanie, wytwarzanie i produkowanie, gotowanie, ogrodnictwo, projektowanie, tworzenie sztuki, malowanie i dokonywanie wynalazków. W przeciwieństwie do minimalistów, przebywanie pośród zbędnych rzeczy, rupieci i odpadków stanowi dla DIYersów element procesu kreatywnego. Są świadomymi materialistami – starają się wycisnąć, co tylko się da, z każdego, najmniejszego nawet skrawka materii, która jest dla nich esencją życia. Podejście „dam radę” (can-do)[19] jest w Ameryce równie popularne co apple pie[20].

Nie musisz oczywiście identyfikować się z jedną z tych postaw, żeby chcieć dokonać transformacji swoich relacji z pieniędzmi, przezwyciężyć inercję i ruszyć naprzód – musisz jednak pragnąć czegoś więcej niż status quo. W każdym razie wspólnymi cechami wszystkich tych, którzy rzeczywiście odnieśli sukces, jest odpowiedzialność, samoświadomość i kompetencja.

Żółwie i zające

Szybkość, z jaką ludzie zmierzają do osiągnięcia swojej własnej Niezależności Finansowej (FI), bywa różna. Pod tym względem można podzielić ich na kilka kategorii – na jednym końcu spektrum umieszczam żółwie, na drugim zające.

Żółwie wykorzystują nasz program do tego, by powoli, miarowo i metodycznie wydobyć się z długów, ograniczyć wydatki i gromadzić oszczędności, które zagwarantują im, że kiedyś tam, w dojrzale średnim wieku, będą mogły zrezygnować z pracy zawodowej. Nie zależy im na tym, jak szybko to nastąpi; przywiązują natomiast wagę do tego, żeby w międzyczasie założyć rodzinę, a także sumiennie pracować, służąc swojej społeczności oraz szefom swojej firmy – a poza tym również zwiedzić wszystkie amerykańskie parki narodowe.

Tymczasem zające lubią szybkość; często, tak jak Joe, stawiają sobie za cel osiągnięcie FI już w wieku trzydziestu lat. Wyznaczenie konkretnego terminu jest dla nich wielce motywujące i przypomina bieg sprinterski. Zające rozumieją, że im więcej zaoszczędzą, tym szybciej będą wolne, dlatego często mają niemal obsesję na punkcie stałego zwiększania kwot odkładanych z każdej kolejnej pensji. Liczą na wyrozumiałe traktowanie przez najbliższych, rodzinę i przyjaciół, obiecując im, że w ramach rekompensaty będą poświęcać im cały swój czas, energię i uwagę, kiedy tylko znajdą się już „po drugiej stronie”.

Bez względu na to, do której kategorii należysz, kluczem do sukcesu jest wystartowanie do biegu – a następnie uparte dążenie do celu. Owszem, linia startu nie dla każdego znajduje się w tym samym miejscu. W Stanach Zjednoczonych już na starcie jedni są bardziej uprzywilejowani od innych, a czynniki takie jak wychowanie i wykształcenie, rasa i płeć mogą w przypadku niektórych osób, w przeciwieństwie do innych, znacznie utrudniać start. Mimo to, bez względu na to, czy chodzi o marzenia o przygodach i podróżach, o tym, żeby się wyróżnić i dokonać czegoś szczególnego, o związku z ukochaną osobą i założeniu rodziny, o zdobyciu samowiedzy i osiągnięciu transcendencji… siła twoich marzeń oraz twoja wytrwałość i poświęcenie dla sprawy sprawią, że będziesz poruszał się do przodu.

Na podstawie tysięcy wiadomości zwrotnych, jakie otrzymaliśmy i otrzymujemy od naszych fanów, możemy przedstawić listę sposobów, w jakie życie osób, które zastosowały nasz program, poprawiło się i wzbogaciło. Osoby te:

W końcu zrozumiały, czym są pieniądze i jakie są ich podstawowe funkcje.

Zlikwidowały zadłużenie, zwiększyły oszczędności, zaczęły żyć szczęśliwie, wykorzystując środki, jakimi dysponują.

Powróciły do dawnych marzeń, znajdując sposoby na ich realizację. Z cudownym poczuciem wolności i spełnienia nauczyły się rozróżniać to, co niezbędne, od tego, co zbędne w każdej dziedzinie życia, a także pozbywać się niepotrzebnych obciążeń.

W każdym przedziale dochodów zredukowały swoje wydatki średnio o 25% – większość z nich czuje się szczęśliwsza niż poprzednio, nawet jeśli zrezygnowały z większych dochodów na rzecz zdrowszego trybu życia i lepszego samopoczucia. Ich relacje z rodzicami i dziećmi znacznie się poprawiły.

Dzięki nowej integralności finansowej rozwiązały wiele wewnętrznych konfliktów między wyznawanymi wartoś­ciami a stylem życia.

Pieniądze przestały być w ich życiu ograniczającym problemem, powodem do troski i niepokoju. W końcu zdobyły intelektualną i emocjonalną przestrzeń, by zajmować się sprawami o naprawdę dużym znaczeniu.

Redukując wydatki oraz ilość czasu spędzanego w pracy, zyskały znacznie więcej czasu wolnego.

Przestały używać pieniędzy do wydobywania się z problemów i trudnych sytuacji, zamiast tego wykorzystując wyzwania jako okazję do nauczenia się nowych umiejętności i samorozwoju.

Zlikwidowały konflikt na linii zarabianie pieniędzy – życie, dzięki czemu ich życie stanowi teraz bardziej pełną całość.

Cztery rodzaje FI

Nasz program ma za zadanie wyzwolenie twojego umysłu i życia z okowów konsumpcjonizmu. W efekcie nie będziesz po prostu stosował jakiejś innej strategii, lecz będziesz myślał inaczej. Nazywam to myśleniem FI – to zawsze świadome zainteresowanie rolą i przepływem pieniędzy w twoim życiu. Choć już samo tylko przeczytanie tej książki jest inicjacją wprowadzającą w tryb myślenia FI, to jednak nie wszystko. Wykonując w praktyce opisane przez nas kolejne proste kroki, dokonasz gruntownej transformacji swoich relacji z pieniędzmi. W trakcie tego procesu zdobędziesz cztery rodzaje FI: Financial Intelligence (FI1), Financial Integrity (FI2), Financial Independence (FI3) i Financial Interdependence (FI4)[21]. Wszystko to nastąpi w wyniku zastosowania przez ciebie proponowanych przez nas narzędzi w celu uregulowania przepływu pieniędzy oraz rzeczy materialnych w twoim życiu.

FI1: Inteligencja Finansowa

Inteligencja Finansowa jest zdolnością do zdystansowania się wobec swoich subiektywnych założeń, przypuszczeń i emocji związanych z pieniędzmi oraz obserwowania ich w sposób obiektywny. Czy pieniądze mogą rzeczywiście „kupić” mi szczęście? Czy każdy musi rzeczywiście ciągle „zarabiać na życie”? Czy pieniądze rzeczywiście są czymś, czego należy się albo obawiać, albo pożądać, co należy albo kochać, albo czego należy nienawidzić? Czy jeśli będę sprzedawał większość mojego czasu za pieniądze, to rzeczywiście będę bezpieczny finansowo?

Zdobywanie Inteligencji Finansowej zaczyna się od zorientowania się, ile pieniędzy już w życiu zarobiłeś, co udało ci się przez to osiągnąć, ile pieniędzy przybywa do twojego życia i ile z niego uchodzi.

Ale to jeszcze nie wszystko. Musisz również wiedzieć, czym rzeczywiście są pieniądze, oraz co w swoim życiu „przehandlowujesz”, sprzedajesz za pieniądze.

Jednym z konkretnych zysków wynikających ze zdobycia Inteligencji Finansowej jest wydobycie się z długów oraz posiadanie w banku funduszy wystarczających na zaspokajanie podstawowych wydatków związanych z utrzymaniem w okresie co najmniej sześciu miesięcy. Jeśli będziesz stosował się do zaleceń programu prezentowanego w tej książce, wykształcisz w sobie wysoki poziom Inteligencji Finansowej.

FI2: Integralność Finansowa

Amerykański słownik języka angielskiego definiuje słowo inte­grity jako: „1. ścisłe przestrzeganie określonego zestawu reguł i zasad, zwłaszcza dotyczących wartości moralnych i artystycznych; niezłomność; stałość, niezmienność przekonań; nieprzekupność; 2. niezmienny, nienaruszony, dobry stan czegoś; dobra kondycja; 3. właściwość lub stan bycia pełnym, kompletnym, niepodzielonym; pełnia, kompletność, całość”[22], [III].

Integralność Finansowa związana jest ze zdobyciem wiedzy na temat tego, jaki rzeczywisty wpływ ma zarabianie i wydawanie pieniędzy zarówno na twoją najbliższą rodzinę, jak i na całą naszą planetę. Jest to również wiedza dotycząca tego, co to znaczy mieć „wystarczająco dużo” pieniędzy oraz dóbr materialnych, żeby czuć się maksymalnie spełnionym i szczęśliwym – a także, co oznacza przesadę i nadmiar, co jest całkowicie niepotrzebne. Integralność Finansowa polega na zsynchronizowaniu wszystkich aspektów twojego życia finansowego z wyzwanymi przez ciebie wartościami. Jeśli będziesz stosował się do zaleceń prezentowanego w tej książce programu, wykształcisz w sobie wysoki poziom Integralności Finansowej.

FI3: Niezależność Finansowa

Niezależność Finansowa to o wiele więcej niż tylko posiadanie stałych dochodów, które zapewniają bezpieczeństwo. To również uwolnienie się od fałszywych przekonań na temat swojej sytuacji finansowej, od paraliżującego cię zadłużenia oraz od obezwładniającej niezdolności do sprawnego zarządzania nowoczesnymi „życiowymi wygodami i udogodnieniami”. Niezależność Finansowa dotyczy wszystkiego, co uwalnia cię od zależności od pieniędzy.

FI4: Współzależność Finansowa

Po drodze zorientujesz się, że niezależność, jakiej pragniemy, oznacza porzucenie starych, nieproduktywnych nawyków, zajęć, związków oraz sposobów myślenia, nie zaś separację od ludzi. Jesteśmy najszczęśliwsi wtedy, kiedy kochamy i wnosimy wkład w rozwój świata, dlatego pragniemy mieć więcej czasu na to, co sprawia, że życie jest rzeczywiście pełne znaczenia i sensu. Nasza współzależność od innych – robienie czegoś dla siebie nawzajem, dawanie i otrzymywanie czegoś od innych, wspólne tworzenie – jest częścią tego, co wzbogaca i ubarwia nasze życie. Współzależność jest również czymś nieuchronnym, co przynależy do istoty samego życia. Wszyscy zależymy od tego, co oferuje nam świat przyrody, od warunków naturalnych, w których żyjemy. Wszyscy zależymy od umożliwiającej nam sprawne życie infrastruktury – dróg, portów lotniczych, bibliotek, instytucji zapewniających bezpieczeństwo naszych pieniędzy. Poruszamy się w świecie będącym ogromną siecią współzależności. Po osiągnięciu Niezależności Finansowej większość osób (kiedy tylko dostatecznie wypocznie i zrelaksuje się, a także spełni swoje największe, długo odkładane marzenia) pragnie przeznaczać wolny czas na pomaganie innym, na działania mające na celu to, żeby na świecie wszystkim żyło się lepiej i bezpieczniej.

Czym nowe wydanie książki różni się od poprzednich

Chcąc sprawić, żeby nasza książka odzwierciedlała współczesne realia, dokonałam w niej tysięcy drobnych zmian i modyfikacji – przy czym zwłaszcza dwa rozdziały zostały znacząco zmienione i przeredagowane.

Nadejście epoki smartfonów, blogosfery oraz mnóstwa narzędzi internetowych umożliwiających przeprowadzanie transakcji i inwestowanie wymagało głębokiego przepracowania treści rozdziału 6 (American dream za niewielkie pieniądze). Najwięcej pracy zabrało mi jednak opracowanie nowej wersji rozdziału 9 (Gdzie lokować pieniądze, żeby zapewnić sobie długotrwałą wolność finansową). Strategia inwestowania, która przez 25 lat służyła z powodzeniem Joemu i jemu podobnym, nie jest już jedynym czy też najlepszym sposobem na kreowanie stałego, pasywnego strumienia dochodów. Wykorzystując wiedzę i doświadczenie moich wspaniałych kolegów, reprezentujących różne filozofie inwestowania, udało mi się teraz w rozdziale 9 zaprezentować szereg rozmaitych strategii inwestycyjnych, jakie stosują osoby należące do ruchu FIRE, w oparciu o tę samą, co poprzednio, ideę przewodnią samodzielnego myślenia – „myśl sam za siebie”.

Czytelnicy wcześniejszych wydań tej książki zauważą również pojawienie się całkowicie nowego narzędzia: Money Talks[23]. Nasz program dziewięciu kroków z konieczności skupia się na tym, co dana osoba może zrobić, żeby wyzwolić się z kieratu praca – wydawanie pieniędzy. Tylko ty możesz wziąć odpowiedzialność za transformację swoich relacji z pieniędzmi. Jednak dla Joego i dla mnie, a także dla wielu z was wsparcie społeczne stanowi wielką pomoc i sprawia, że możemy się przebudzić i zacząć wprowadzać zmiany. W nowym Epilogu przedstawiam prostą metodologię Money Talks, sprawdzony sposób, w jaki zarówno z przyjaciółmi, jak i obcymi sobie ludźmi warto rozmawiać o wielkich i ważnych sprawach – a kwestia pieniędzy należy przecież do tych największych i najważniejszych. W każdym z rozdziałów przytaczam kilka najbardziej istotnych kwestii, jakie możesz podnieść w takich rozmowach, czy to z samym sobą w kontekście przeglądania księgi rachunkowej, czy to z najbliższą ci osobą, czy w grupie. Rozmawiając z innymi o naszych marzeniach, wątpliwościach, lękach i nurtujących nas pytaniach, możemy uruchomić proces zmian.

Niech transformacja się rozpocznie!

Mam nadzieję, że lektura tego Wprowadzenia pobudziła twój apetyt na to, by zapoznać się z naszym programem dziewięciu kroków; apetyt na zmianę sprawi, że zdecydujesz się wykonać pierwszy krok. Mam nadzieję, że udało mi się także pobudzić twoją ciekawość; ciekawość bowiem sprawi, że z pewnością będziesz szedł naprzód wybraną przez siebie drogą. Mam nadzieję, że twoja wiara w to, że możesz zmienić swoją przyszłość, umocniła się i dodaje ci energii do działania. Teraz pozostaje ci tylko przeczytać całą książkę, od początku do końca. Kiedy to zrobisz, wróć do rozdziału 1 i zacznij, krok po kroku, podróż do transformacji swoich relacji z pieniędzmi oraz zdobycia Niezależności Finansowej.

Czytelnicy, którzy już znają tę książkę i teraz czytają ją ponownie, niech będą pozdrowieni! Witajcie w domu! Witam również nowych czytelników, których zapraszam do zapoznania się z zestawem narzędzi, który pozwolił na wyzwolenie się spod władzy pieniędzy setkom tysięcy osób. Mam szczerą nadzieję, że wkrótce dołączycie do ich grona. Świat potrzebuje was, chce, żebyście pewnie stanęli na nogach i podążali za marzeniami.

Rozdział 1Pułapka: stara mapa drogowa

Wygodna pułapka?

„Pieniądze albo życie!”

Gdyby ktoś przyłożył ci pistolet do głowy i wypowiedział te słowa, co byś zrobił? Większość z nas natychmiast oddałaby napastnikowi portfel. Taka groźba odnosi skutek, ponieważ nasze życie cenimy bardziej niż nasze pieniądze. Ale czy na pewno?

Mimo że Rachel Z. dobrze zarabiała, pracując jako akwizytorka 70 godzin tygodniowo, czuła, że „to nie to”. Mówi: „Po przeczytaniu kilku książek, takich jak The Poverty of Affluence [Paula Wachtela], zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja odnoszę wrażenie, że w życiu »czegoś mi brakuje«. Zaczęłam więc rozmawiać z innymi i przekonałam się, że oni też często czuli się podobnie przygnębieni i niespełnieni co ja. Po zdobyciu nagrody w postaci ładnego domu z całym tym niezbędnym do wygodnego życia sprzętem i urządzeniami, wciąż myślałam sobie: »I co, i to wszystko, czy tylko na tym mi zależy?«. Czy muszę ciągle pracować i pracować, a później przejść na emeryturę – zmęczona i wyczerpana – żeby na starość korzystać z nicnierobienia i tylko próbować wydawać pieniądze, które zaoszczędziłam, do końca życia marnując czas na bzdury?”.

Choć miłością Dona M. była muzyka, konieczność życiowa sprawiła, że pracował jako specjalista od przetwarzania danych, prawie całkowicie porzucając nadzieję, że wymogi miłości i życia można jakoś pogodzić. Niepewny, co to znaczy być mężczyzną, starał się być w pełni dorosły, mając nadzieję, że w ten sposób przyda sobie również męskości. Skończył studia, zdobył wykształcenie, ożenił się, miał dobrą pracę, samochód, kredyt hipoteczny, dom i trawnik przed domem, który regularnie kosił. Zamiast jednak czuć się prawdziwym mężczyzną, coraz częściej miał wrażenie, że tkwi w potrzasku.

Elaine H. po prostu nie cierpiała swojej pracy programisty. Wykonywała niezbędne minimum, żeby tylko utrzymać pracę, jednak robiła to tak dobrze, że nie można jej było zwolnić. Choć zgromadziła wszelkie symbole sukcesu – sportowy samochód, dom za miastem – to nie rekompensowały jej one nudy i niezadowolenia z pracy. Mimo że w czasie weekendów zaczęła podróżować i uczestniczyć w warsztatach i seminariach, żadna z tych przyjemności nie równoważyła jej stresującej męki, jaką stanowiła dla niej konieczność pracy przez resztę dni w tygodniu. W końcu doszła do wniosku, że jej praca już zawsze będzie bolesną przeszkodą uniemożliwiającą swobodne korzystanie z życia.

Kristy i jej mąż byli klasycznymi DINKsami – double incom, no kids[1] – oboje pracowali w wysoko opłacanych zawodach technicznych. Byli młodzi, bogaci i atrakcyjni fizycznie – po prostu ideał. Czy można życzyć sobie czegoś więcej? Pewnego razu jednak Kristy była świadkiem tego, jak jedna z jej koleżanek z pracy pod wpływem silnego stresu straciła przytomność i o mały włos nie umarła przy biurku. W Japonii mają nawet specjalne określenie: karoshi, czyli śmierć z przepracowania. Kiedy tydzień później Kristy zobaczyła, że osoba ta wróciła do pracy, zachowując się tak, jakby zupełnie nic się nie stało, wiedziała już, że „coś tu jest bardzo nie w porządku”. Potem jej szef trafił do szpitala z powodu zakrzepu, a jej najlepsza przyjaciółka została zwolniona. Kristy zaczęła wtedy łykać tabletki na uspokojenie, bo z powodu nieustannie nękającego ją stresu budziła się prawie co noc o trzeciej nad ranem. Często mówiła sobie: „Mam już tego serdecznie dosyć. Nie mogę już tak dalej. Po prostu nie warto”.

Nicole poszła za radami swojego ojca. On był prawnikiem i zachęcał ją, żeby zdobyła wykształcenie i solidny zawód, nie przejmując się związanymi z tym kosztami, ponieważ kiedy tylko zacznie dobrze zarabiać, z pewnością szybko spłaci kredyty. Tak więc Nicole zdobyła dyplom lekarza rodzinnego (ang. family nurse practitioner, FNP), co zabrało jej ponad osiem lat i kosztowało dobrze ponad 100 000 dolarów kredytu. Nie był to jednak rok 1969, w którym jej ojciec skończył studia prawnicze. Był rok 2011, a jej zarobki netto – po zapłaceniu pensji pielęgniarce-sekretarce, czynszu za wynajem gabinetu, kosztów ogólnych, ubezpieczenia oraz wydatków związanych z ciągłym dokształcaniem się – nie wystarczały na to, żeby spłacać długi w szybszym tempie niż to, w jakim narastały od nich odsetki. Nicole zaczynała mieć coraz większe problemy finansowe, mimo że miała dyplom uprawniający ją do wykonywania jednego z najbardziej intratnych zawodów i nie cierpiała na brak pacjentów. Pewnego razu wyznała przyjaciółce: „Wiesz, myślę, że nigdy nie uda mi się do końca spłacić długów”.

Brian ma starego dobrego przyjaciela, Kevina, który pewnego razu wpadł do niego, kiedy akurat przejeżdżał niedaleko. W szkole średniej Kevin był typem przeciętnego ucznia, który niczym specjalnym się nie wyróżniał. Teraz jednak zarabia rocznie duże pieniądze w sześciocyfrowej kwocie, kierując działającą online firmą zajmującą się e-handlem produktami edukacyjnymi. Brian wypytywał Kevina o wszelkie szczegóły związane z jego pracą, ponieważ on także bardzo chciałby utrzymywać swoją rodzinę jako pracujący w domu tata, uczyć innych wykorzystywania najbardziej efektywnych narzędzi edukacyjnych oraz, szczerze mówiąc, w stosunkowo łatwy i szybki sposób sporo zarabiać. Chciał tego, co Kevin zdawał się już mieć. O ile jednak do sfery e-handlu produktami edukacyjnymi można bardzo łatwo wejść – każdy może założyć sobie stronę internetową, zaoferować usługi edukacyjne, po czym zacząć pobierać za nie opłaty od potencjalnych uczniów – nie znaczy to wcale, że sukces w tym biznesie jest gwarantowany. Na początku Brian wydał sporo pieniędzy, ucząc się od najlepszych. Następnie zainwestował jeszcze więcej w zakup najlepszych produktów i narzędzi, by wreszcie, po znacznie dłuższym czasie, niż się tego spodziewał, uruchomić e-business. Niestety, jak dotąd droga kura, którą udało mu się stworzyć, nie zaczęła jeszcze znosić mu złotych jajek.

Nawet jeśli niektórzy ludzie naprawdę lubią swoją pracę, to bardzo niewielu z nas może szczerze powiedzieć, że ma doskonałe życie zawodowe. Doskonałe życie zawodowe musiałoby stawiać przed nami dostatecznie dużo ciekawych wyzwań, żeby być interesujące. Dawać nam dostatecznie dużo swobody i wolności, żeby być przyjemne. Stwarzać dostatecznie dobrą, koleżeńską atmosferę w pracy, żebyśmy czuli się w niej dobrze. Zapewniać dostatecznie dużo przestrzeni do skupienia się w samotności i spokoju, żebyśmy mogli być jak najbardziej kreatywni i produktywni. Dawać nam dostatecznie dużo czasu na wykonanie każdego zadania. Gwarantować dostatecznie dużo możliwości do relaksu, żebyśmy czuli się rześcy i odświeżeni. Dawać nam poczucie wnoszenia dostatecznie dużego wkładu w rozwój firmy, żebyśmy czuli się potrzebni i doceniani. Zapewniać nam dostatecznie często możliwość powygłupiania się i pożartowania, żebyśmy mogli co jakiś czas się odstresować. No i oczywiści przynosić nam dostatecznie dużo pieniędzy, żebyśmy mogli się utrzymać, zapłacić wszystkie nasze rachunki i pozałatwiać jeszcze wiele innych spraw. Nawet jednak w najlepszej pracy zdarzają się sytuacje „coś za coś”, w których musimy pójść na kompromis, zrezygnować z idealnych oczekiwań. Wchodzimy w wiek średni i odkrywamy, że żyjemy dokładnie według wzorca wyznaczonego przez rodziców. Albo jeszcze gorzej, od dwudziestu lat zajmujmy się plombowaniem zębów, ponieważ jakiś siedemnastolatek (czy to naprawdę byłem ja?) postanowił, że dentysta to jego wymarzony zawód. Przystosowujemy się do „realnego świata”, świata kompromisu. Pomimo całego naszego entuzjazmu dla tego, żeby zawsze „iść po swoje” i „sięgać po złoto” pod koniec dnia, po pracy, jesteśmy tak zmęczeni, że w najlepszym razie docieramy na kanapę przed telewizorem, czując się tym jak najbardziej ukontentowani.

Większość z nas tak długo, jak to tylko możliwe, wierzy, że istnieje sposób życia, który jest bardziej sensowny i daje poczucie większego spełnienia. Z czasem jednak, kiedy wykonywana przez nas praca staje się rutynowym nawykiem, a nasze dni wypełnia mnóstwo obowiązków i spraw do załatwienia, idea, zgodnie z którą moglibyśmy wieść lepsze, ciekawsze i pełniejsze życie, coraz bardziej blednie i odchodzi w zapomnienie. Tymczasem osoby, o których będziesz czytać w tej książce, odkryły ten sposób życia. Albowiem da się żyć autentycznym, produktywnym i pełnym głębokiego znaczenia życiem – i jednocześnie dysponować wszelkimi zapewniającymi wygodę i bezpieczeństwo dobrami materialnymi, jakich pragniesz i jakich potrzebujesz. Istnieje sposób na zrównoważenie twojego wewnętrznego i zewnętrznego życia, na to, żeby twoje zawodowe „ja” pozostawało w dobrych stosunkach z „ja” rodzinnym oraz „ja” wewnętrznym, głębszym. Istnieje sposób radzenia sobie z koniecznością zarabiania na życie, który sprawia, że czujesz się bardziej, a nie mniej, pełen życia. Istnieje taki sposób podejś­cia do życia, który powoduje, że na hasło: „Pieniądze albo życie!” odpowiesz: „Biorę jedno i drugie, dziękuję”.

Nie zarabiamy na życie, lecz zapracowujemy się na śmierć[2]

Dla wielu osób, od tych, które kochają swoją pracę, do tych, które ledwie tolerują wykonywany przez siebie zawód, żaden realny wybór między ich pieniędzmi a ich życiem zdaje się nie istnieć. To, co robią, żeby zarabiać pieniądze, dominuje ich egzystencję od rana do wieczora, życie zaś jest dla nich tylko tym, co zdarza się w krótkich okresach między pracą.

Przyjrzymy się przeciętnemu pracownikowi mieszkającemu w dużym przemysłowym mieście. Budzik dzwoni o godzinie 6.45, po czym nasz człowiek pracy (mężczyzna lub kobieta) wstaje z łóżka i zaczyna nowy dzień. Sprawdza telefon. Bierze prysznic. Ubiera się w zawodowy uniform – w przypadku jednych będzie to garnitur, w przypadku innych kombinezon roboczy, biały kitel[3] w przypadku lekarzy, jeansy i T-shirt w przypadku robotników budowlanych. Potem śniadanie, jeśli oczywiście starczy czasu. Zabierając ze sobą z domu kubek termiczny z gorącą kawą i aktówkę (albo pojemnik z drugim śniadaniem), wskakuje do samochodu, po czym rozpoczyna swoją codzienną podróż przez mękę zwaną drogą do pracy w porannych godzinach szczytu. Albo też wsiada do autobusu lub pociągu, w których niezmiennie o tej porze panuje nieznośny tłok. Pracuje od godziny 9.00 do 17.00 (albo dłużej). W tym czasie musi radzić sobie z szefem, który go do siebie wzywa, ze współpracownikami, którzy nachodzą go w najbardziej nieodpowiednich momentach i działają na nerwy, z dostawcami, kontrahentami, z klientami/pacjentami/interesantami. Coraz więcej nieprzeczytanych e-maili. Nasz pracownik robi wrażenie bardzo zapracowanego i zajętego. Rzuca okiem na wiadomości w mediach społecznościowych. Stara się kamuflować swoje błędy. Z uśmiechem na ustach przyjmuje informację o konieczności wykonania zadania w niemożliwie krótkim terminie. Wzdycha z wyraźną ulgą na wieść o tym, że topór zwany „restrukturyzacją” i „obniżaniem kosztów” (ang. downsizing) – a także „redukcją personelu”, czyli po prostu zwolnieniem z pracy – spada dziś na głowę kogoś innego. Bierze na swoje barki dodatkowe obciążenia i obowiązki. Spogląda na zegar. Toczy spory ze swoim sumieniem, ale zawsze zgadza się ze swoim szefem. Znów się uśmiecha. Piąta po południu. Z powrotem do samochodu, autobusu albo pociągu i podróż w drugą stronę w wieczornych godzinach szczytu. Wreszcie w domu. Trzeba być miłym i wyrozumiałym dla partnera, dzieci czy współlokatora. Przygotowywanie wieczornego posiłku. Zamieś­cić zdjęcie kolacji w internecie. Po kolacji kolejny odcinek ulubionego programu w telewizji. Wysyłanie odpowiedzi na ostatni e-mail. Do łóżka. Osiem godzin błogosławionego niebytu i zapomnienia – jeśli oczywiście mamy szczęście dobrze sypiać.

I to właśnie nazywa się zarabianiem na życie[4]? Zastanów się nad tym. Ile znasz osób, które są bardziej pełne życia pod koniec swojego dnia pracy niż na początku? Czy po „zarabianiu na życie” wracamy do domu bardziej pełni życia? Czy stając w drzwiach domu po powrocie z pracy jesteśmy gotowi na spędzanie wspaniałego wieczoru z rodziną i przyjaciółmi? Gdzież jest całe to życie, które mamy jakoby „stwarzać” w pracy? Czy dla wielu z nas nie jest to raczej „stwarzanie śmierci[5]”, zapracowywanie się na śmierć? Czy przypadkiem zamiast żyć pełnią życia nie zabijamy się, żyjąc w ten sposób? Niszcząc zdrowie, związki, pozbawiając się tego, co daje nam prawdziwą radość – dla pracy? Składamy nasze życie w ofierze za pieniądze i dla pieniędzy. A odbywa się to tak powoli, że prawie tego nie zauważmy. Siwizna na skroniach i coraz bardziej wydatny brzuch wraz z wątpliwymi oznakami postępu, takimi jak przestronny narożny gabinet, służbowy samochód czy stały etat, stanowią jedyne oznaki upływającego czasu. W końcu, kiedy uda nam się już zdobyć wszystko to, co absolutnie konieczne i niezbędne, zaspokoić wszystkie materialne potrzeby, a nawet zapewnić sobie taki komfort i luksus, jakiego zawsze pragnęliśmy, inercja i rutyna sprawią, że nadal będziemy tkwić w pułapce pracy od godziny 9.00 do 17.00. W końcu, gdybyśmy nie pracowali, to co robilibyśmy z naszym czasem? Nasze marzenia o znalezieniu sensu, znaczenia i osobistego spełnienia poprzez wykonywany zawód, poprzez pracę, zblakły w obliczu realiów polityki zawodowej, wypalenia, nudy i nieustannej ostrej rywalizacji. To poczucie zadziwienia światem, jakie mieliśmy jako dzieci, to poczucie misji, jakie nie opuszczało nas na studiach, ten czas, kiedy to przepełniająca nasze serca miłość pozwalała nam odczuwać jedność ze wszystkimi żyjącymi stworzeniami, dużymi i małymi – wszystko to, dziś prawie całkowicie zapom­niane, bywa zbywane przez nas lekceważącym zwrotem: „Byliśmy wtedy tacy młodzi!”.

Nawet ci z nas, którzy lubią swoją pracę i czują, że wnoszą wkład w rozwój świata, mają poczucie, że gdzieś tam istnieje większa i wspanialsza scena, na której mogliby występować, miejsce, które znajduje się poza ciasnym światem pracy od godziny 9.00 do 17.00: spełnienie związane z wykonywaniem pracy, którą kochamy i którą wykonujemy bez żadnych ograniczeń i żadnej zewnętrznej presji, bez lęku o to, że zostaniemy zwolnieni i zasilimy szeregi bezrobotnych. Ile razy myśleliśmy albo mówiliśmy do siebie: „Gdybym tylko mógł, zrobiłbym to w taki sposób, jednak członkowie zarządu chcą, żeby to zostało zrobione dokładnie tak, jak oni to postanowili”? Do jakiego stopnia zostaliśmy zmuszeni do zrezygnowania z naszych marzeń, żeby tylko móc się utrzymać i nie stracić pracy?

Wielu z nas wydaje się, że my to nasza praca

Nawet jeśli finansowo jesteśmy w stanie pozwolić sobie na odejście z pracy, która ogranicza naszą wolność i odbiera nam radość życia oraz jest sprzeczna z naszymi wartościami, jesteśmy zwykle za słabi psychicznie, żeby całkowicie się wyzwolić. Bowiem to praca określa w znacznej mierze naszą tożsamość oraz wyznacza poczucie własnej wartości.

Nasza praca zastępuje nam rodzinę, sąsiadów, instytucje społeczne, kościół, a nawet życiowych partnerów – w roli największego autorytetu, najważniejszego punktu odniesienia, głównego źródła miłości oraz miejsca, w którym możemy wyrazić swoje „ja”. Spróbuj się nad tym głębiej zastanowić. Pomyśl, jak się czujesz, kiedy ktoś, kto chce cię bliżej poznać, zadaje ci to słynne pytanie: „Czym pan/pani się zajmuje?[6]”, a ty odpowiadasz „Jestem __________”. Czy odczuwasz dumę? Czy czujesz się zawstydzony? Czy chciałbyś powiedzieć: „Jestem tylko __________”, czując, że nie spełniasz własnych oczekiwań względem samego siebie? Czy masz wówczas poczucie wyższości? Czy niższości? Zajmujesz pozycję obronną? Czy mówisz prawdę? Czy nadajesz swojemu pospolitemu zawodowi jakąś egzotycznie brzmiącą nazwę, żeby dowartościować się i podnieść swój status społeczny?

Czy doszliśmy do tego, że naszą wartość jako ludzi mierzymy wysokością naszych zarobków? Czy w trakcie rozmów z dawnymi szkolnymi kolegami podczas zjazdów klasowych nie oceniamy ich przypadkiem skrycie przede wszystkim pod kątem sukcesu zawodowego, jaki udało im się odnieść lub jakiego nie odnieśli? Czy pytamy rówieśników, czy są ludźmi spełnionymi i czy żyją zgodnie z wyznawanymi przez siebie wartoś­ciami, czy raczej o to, gdzie pracują, na jakim stanowisku, jaka jest ich pozycja zawodowa, gdzie mieszkają, jakim samochodem jeżdżą i na jaką wyższą uczelnię zamierzają posłać dzieci? Oto co jest uznawane powszechnie za symbol sukcesu.

Poza rasizmem i seksizmem w naszym społeczeństwie istnieje jeszcze inny podział – ukryta hierarchia oparta na tym, w jaki sposób zarabiamy pieniądze, kim jesteśmy z zawodu i na jakim stanowisku pracujemy[7]. Można by to nazwać „dżobiz­mem” (ang. jobism), który przenika nasze relacje zawodowe, społeczno-towarzyskie, a nawet rodzinne, w domu. Gdyby tak nie było, nie uznawalibyśmy niepracujących zawodowo, zajmujących się domem i dziećmi matek za obywateli drugiej kategorii. I nie przyznawalibyśmy nauczycielom niższego statusu społecznego niż lekarzom, biorąc pod uwagę to, że poziom wykształcenia i doświadczenia zawodowego tych pierwszych, którzy muszą radzić sobie z trudnymi, wymagającymi szczególnej troski uczniami, jest zwykle równie wysoki, co tych drugich, którzy zajmują się chorymi i umierającymi. Bez względu na to, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie, w naszych codziennych interakcjach z innymi nieświadomie stale oceniamy się nawzajem ze względu na to, kto jak „zarabia na życie”.

[1] Także: „pokolenie Y” (wszystkie przypisy dolne pochodzą od tłumacza).

[2] Odpowiednio: ang. millennials, pokolenie Y; ang. Gen Xers, pokolenie X; ang. boomers, pokolenie wyżu demograficznego lat 50. i 60.

[3] Brzmi ono: „Amerykański styl: korzystanie z pieniędzy, których nie zarobiłeś, by kupować rzeczy, których nie potrzebujesz, po to, żeby zaimponować ludziom, których nie lubisz”.

[4] Do analizy wykresów, analizy technicznej.

[5] Wybrzeże Północno-Zachodnie Stanów Zjednoczonych.

[6] Niezależność Finansowa, Wczesna Emerytura.

[7] Servicemen’s Readjustment Act (1944), czyli ustawa o darmowej edukacji dla zdemobilizowanych żołnierzy.

*  Przypisy oznaczone cyframi rzymskimi pochodzą od autorów i zostały wyjaśnione na końcu książki.

[8] „Amerykański sen, amerykańskie marzenie”.

[9] Ang. Massive Open Online Courses – masowe otwarte kursy online.

[10] Dosł. Biuro Statystyki Pracy.

[11] Serwis pośredniczący między osobami szukającymi noclegu i właścicielami prywatnych domów i mieszkań.

[12] Dosł. Ninja.

[13] Dosł. Minimaliści.

[14] Od do-it-yourself, czyli dosł. „zrób to sam”, w potocznej angielszczyźnie określenie to odnosi się do hobbystów, majsterkowiczów, amatorów czegoś.

[15] Praktyczni, oszczędni.

[16] Wymiana rzeczy niepotrzebnych.

[17] Superoszczędzacze.

[18] Uduchowieni, pełni duszy.

[19] Także synonim pozytywnego nastawienia, „chcieć to móc”.

[20] Szarlotka.

[21] Kolejno: Inteligencja Finansowa, Integralność Finansowa, Niezależność Finansowa i Współzależność Finansowa.

[22] Ang. integrity może znaczyć po polsku: „wierność swoim przekonaniom/wyznawanym wartościom, uczciwość, czystość moralna/etyczna, prawość, spójność, integralność, nienaruszalność”; por. definicja słowa „integralny” wg. Wielkiego słownika języka polskiego W. Doroszewskiego: „nierozdzielnie związany z całością, stanowiący całość, nienaruszalny, całkowity”. Tak więc polska „integralność” nie obejmuje całego zakresu znaczeniowego angielskiego integrity.

[23] Dosł. „pieniądze mówią/przemawiają”; przen. „pieniądze otwierają wszystkie drzwi, mają siłę przekonywania/pieniądz to potęga/dzięki pieniądzom można wszystko załatwić/pieniądze przemawiają dobitniej niż słowa”.

[1] „Oboje pracują zawodowo, nie mają dzieci”.

[2] Niedająca się dokładnie oddać po polsku gra słów ze zwrotem to make a liv­ing oraz neologizmem to make a dying.

[3] W oryginale mowa jest o scrubs, czyli składającym się ze spodni i bluzy z krótkimi rękawami stroju chirurga.

[4] Ang. to make a living znaczy dosłownie „robić/stwarzać/produkować życie/warunki (do) życia”.

[5] Dosł. znaczenie ang. to make a dying (także: „stwarzać warunki (do) umierania”).

[6] Ang. Wat do you do? znaczy dosłownie „Co pan/pani (zwykle/na co dzień) robi?”.

[7] Dosł. „co robimy dla pieniędzy”.