Paradoks macho. Dlaczego niektórzy mężczyźni krzywdzą kobiety i jak wszyscy mężczyźni mogą pomóc - Katz Jackson - ebook + książka

Paradoks macho. Dlaczego niektórzy mężczyźni krzywdzą kobiety i jak wszyscy mężczyźni mogą pomóc ebook

Katz Jackson

0,0
49,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jackson Katz - amerykański dziłacz społeczny, socjolog, feminista, krytyk kultury, zajmuje się w "Paradoksie macho" problemem przemocy wobec kobiet. Jak pisze w przedmowie: Głównym założeniem tej książki jest teza, że długotrwała amerykańska tragedia przemocy seksualnej – w tym gwałty, maltretowanie, napastowanie seksualne i seksualne wykorzystywanie kobiet i dziewcząt – zapewne więcej mówi i mężczyznach niż o kobietach. W końcu to głównie mężczyźni maltretują i gwałcą. To mężczyźni płacą prostytutkom (i zabijają je w grach wideo), chodzą do lokali ze striptizem, wypożyczają seksualnie poniżającą pornografię oraz piszą i wykonują mizoginistyczną muzykę.
Kiedy omawia się rolę mężczyzn w przemocy wobec płci – w artykułach gazetowych, w sensacyjnych doniesieniach telewizyjnych i w codziennych rozmowach – zwykle skupiamy się na mężczyznach jako potencjalnych sprawcach. Dzisiaj nie musimy sięgać daleko, aby znaleźć dowody bólu i cierpienia, jakich ci mężczyźni są powodem. Ale trudno znaleźć jakąś dogłębną dyskusję dotyczącą kultury, która tworzy takich mężczyzn. Jest prawie tak, jakby ci sprawcy byli przybyszami z kosmosu, którzy wylądowali na naszej planecie. Jeszcze rzadziej można usłyszeć głębokie dyskusje o tym, jak nasza kultura definiuje „męskość” i jak tę definicję można połączyć z niekończącym się łańcuchem historii o mężach zabijających żony albo o grupach młodych mężczyzn gwałcących dziewczyny (i często nagrywających to na wideo), o których się regularnie dowiadujemy. Ta feministyczna książka skierowana jest do... facetów, tych porządnych facetów, którzy jednak nie widzą wokół siebie przemocy wobec kobiet stosowanej przez innych mężczyzn. To apel do nich o wspieranie kobiet, o to by na przemoc wobec kobiet nie być obojętnym.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 274

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Spis treści

Przedmowa

Uwagi autora dotyczące tytułu książki

1. PRZEMOC WOBEC KOBIET TO PROBLEM MĘŻCZYZN

2. SPÓJRZMY PRAWDZIE W OCZY

3. WEŹMY TO DO SIEBIE

4. SŁUCHAJĄC KOBIET

5. SPRAWA JĘZYKA

6. BIERNI WIDZOWIE

8. CAŁA WIOSKA GWAŁCI KOBIETĘ

9. NIEPRAWE ROZKOSZE: PORNOGRAFIA I PROSTYTUCJA

10. MODEL PREWENCJI: MENTORZY PRZEMOCY

11. UCZMY NALEŻYCIE NASZE DZIECI

12. WIĘCEJ NIŻ KILKU DOBRYCH MĘŻCZYZN

Posłowie

BIBLIOGRAFIA

Stopka redakcyjna

Przedmowa

Amerykanie lubią się chwalić, że stanowimy najbardziej wolny kraj na ziemi,a mimo to połowa mieszkańców nie czuje się na tyle swobodnie, aby wieczorem pójść na spacer. W przeciwieństwie do statusu kobiet w Afganistanie pod rządami okropnych talibów kobietom w Stanach Zjednoczonych wolno wychodzić z domu. Fanatyczni mężczyźni w rządzie nie wydają dekretów, aby zapobiec korzystaniu z ich podstawowego prawa do przemieszczania się. Zamiast tego załatwia sprawę powszechny strach przed przemocą ze strony mężczyzn.

Kobiety w Stanach Zjednoczonych zyskały niewiarygodne i bezprecedensowe zdobycze w ciągu minionego półwiecza w dziedzinie wykształcenia, biznesu, sportu, polityki i innych zawodów. Ruchy kobiet zróżnicowane rasowo i etnicznie całkowicie przekształciły krajobraz kulturalny. Ale jednocześnie ograniczenia możliwości kobiet swobodnego przemieszczania się są tak wszechobecne – będąc normalną częścią życia pod koniec dwudziestego i na początku dwudziestego pierwszego wieku – że wiele kobiet nawet ich nie kwestionuje. Po prostu organizują swoje codzienne życie wokół niebezpieczeństwa przemocy ze strony mężczyzn.

A mężczyźni? Ruch MeToo stał się dzwonkiem alarmowym dla wielu z nich. Do tego historycznego dnia znaczna liczba mężczyzn po prostu nie miała pojęcia, jak głęboko przemoc ze strony niektórych mężczyzn wpływa na życie wszystkich kobiet, na których nam zależy: naszych matek, córek, sióstr, żon i przyjaciółek. Ja także nie miałem o tym pojęcia, dopóki po raz pierwszy nie zapaliła mi się lampka, gdy miałem dziewiętnaście lat i byłem uczniem koledżu.

Dzisiaj, wiele dziesięcioleci później, prowadzę wykłady na temat przemocy ze strony mężczyzn w ponad tysiącu miasteczek uniwersyteckich. Niektóre wykłady zaczynam od celowo prowokacyjnego stwierdzenia. – Przedmiot, którym się tutaj zajmiemy – mówię – dotyczy każdej osoby w tym pokoju, niezależnie od tego, czy jesteście tego świadomi. Przemoc na tle seksualnym – gwałt, maltretowanie, wykorzystywanie seksualne, molestowanie – dramatycznie odbija się na milionach ludzi i rodzin w dzisiejszym społeczeństwie amerykańskim. Faktycznie stanowi ona jedną z największych istniejących tragedii naszych czasów.

Czy to alarmistyczna hiperbola? Nie sądzę. Potwierdza to mnóstwo wiarygodnych danych statystycznych – niektórych z konserwatywnych źródeł. Kolejne badania pokazują, że mniej więcej co trzecia Amerykanka i niemal co szósty mężczyzna doświadcza w ciągu życia jakiejś formy przemocy na tle seksualnym. Jedna na pięć nastolatek jest wykorzystywana fizycznie lub seksualnie. W Stanach Zjednoczonych ponad 27 procent kobiet i 11 procent mężczyzn doświadcza przemocy o charakterze seksualnym, fizycznym czy prześladowania ze strony bliskiego partnera.

Ale statystyki dotyczące przemocy wobec kobiet, choć szokujące, stanowią jedynie część tej historii. Inna jej część rozgrywa się w ich życiu codziennym. Aby to konkretnie wykazać, proszę studentów o wzięcie udziału w interaktywnym ćwiczeniu.

Kreślę linię przez środek tablicy, rysując symbol męski po jednej stronie i żeński po drugiej. Następnie pytam mężczyzn: – Jakie kroki codziennie podejmujecie, aby zapobiec napaści na tle seksualnym? – Na początku zapada kłopotliwa cisza, gdy mężczyźni próbują rozgryźć, czy zadano im podchwytliwe pytanie. Potem cisza ustępuje miejsca nerwowym śmieszkom. Od czasu do czasu młody chłopak podnosi rękę i mówi: – Nie jestem w więzieniu. – Wtedy zwykle rozlegają się kolejne śmiechy, zanim ktoś nie podniesie ręki i poważnie nie stwierdzi: – Żadnych. Nie myślę o tym.

Wtedy zadaję to samo pytanie kobietom. – Jakie kroki codziennie podejmujecie, aby zapobiec napaści na tle seksualnym?

Kobiety od razu zaczynają podnosić ręce. Kiedy oszołomieni mężczyźni siedzą w milczeniu, kobiety opisują środki ostrożności, które podejmują w ramach codziennych zajęć. Oto kilka ich odpowiedzi:

Trzymam klucze jak potencjalną broń. Zanim wsiądę do samochodu, patrzę na tylne siedzenie. Mam ze sobą komórkę. Nie uprawiam joggingu wieczorem. Kiedy idę spać, zamykam wszystkie okna, nawet w upalne letnie noce. Uważam, żeby nie wypić za dużo. Nie odstawiam drinka i nie wracam po niego; pilnuję, aby widzieć, jak jest nalewany. Mam dużego psa. Mam przy sobie rozpylacz z gazem pieprzowym. Mam zastrzeżony numer telefonu. Na sekretarce mam nagranie z męskim głosem. Parkuję w dobrze oświetlonych miejscach. Nie korzystam z parkingów podziemnych. Nie wsiadam do windy, w której jest tylko jeden mężczyzna albo grupa mężczyzn. Zmieniam trasę z pracy do domu. Zwracam uwagę na to, co mam na sobie. Nie korzystam z parkingów przy autostradzie. Korzystam z domowego systemu alarmowego. Kiedy uprawiam jogging, nie noszę słuchawek. Unikam lasów i terenów zadrzewionych, nawet w ciągu dnia. Nie wynajmuję mieszkań na pierwszym piętrze. Wychodzę z domu grupowo. Posiadam broń palną. Umawiam się z mężczyznami w miejscach publicznych. Pilnuję, aby mieć do dyspozycji samochód lub taksówkę. Nie nawiązuję kontaktu wzrokowego z mężczyznami na ulicy. Stanowczo patrzę w oczy mężczyznom na ulicy.

Ćwiczenie to może trwać przez prawie pół godziny. Niezmiennie tablica zapełnia się po stronie kobiet. Jest tak, a niewielkimi zmianami, w obszarach miejskich, podmiejskich i wiejskich. Wiele kobiet mówi, że ta lista jest jak nieświadoma mentalna lista kontrolna. Pomimo trzech dziesięcioleci, jakie minęły od wieców antyprzemocowych Take Back the Night i feministek budzących wrażliwość na politykę i bezpieczeństwo kobiet, niewiele kobiet w salach wykładowych, gdzie przedstawiałem swój program, myśli o swoich codziennych zajęciach w kontekście większych wydarzeń kulturalnych lub kwestii politycznych. – Tak już jest – mówią. – Tak musimy robić, aby czuć się bezpiecznie. – (Na zakończenie ćwiczenia zawsze śpiesznie zwracam uwagę na to, że większość napaści na tle seksualnym jest dokonywana nie przez nieznajomych, którzy czają się w krzakach, ale przez mężczyzn, którzy znają swoje ofiary – często w ich domu). Niektóre kobiety złoszczą się, kiedy widzą zasadniczy kontrast między kobiecą stroną tablicy, która zawsze jest wypełniona, i męską, która prawie zawsze jest pusta.

Niektórzy mężczyźni reagują emocjonalnie, kiedy zastanawiają się nad wypełnioną tablicą po stronie kobiet. Są zaszokowani, zasmuceni, rozgniewani. Wielu relacjonuje, że jej efekty zmieniają ich życie. Wielu nigdy dotąd nie poświęcało czasu, aby zastanowić się nad tym problemem. Wiedzieli, że przemoc wobec kobiet jest w naszej kulturze problemem, ale nie tak wielkim. Nie zdawali sobie sprawy, jak daleko on sięga. Nie sądzili, że to ich dotyczy. Nie byli świadomi – albo zaprzeczali – faktowi, że w Stanach Zjednoczonych stało się normą dla kobiet i dziewcząt, aby były wyjątkowo czujne – niekiedy 24 godziny na dobę – wobec możliwości zgwałcenia.

Jakim cudem tak wielu mężczyzn mogło być nieświadomych tak podstawowego aspektu życia otaczających ich kobiet i dziewcząt? Jednym z najbardziej prawdopodobnych wyjaśnień jest fakt, że przemoc wobec kobiet historycznie traktowano jako problem kobiet. Skupiamy się na wyrażeniu przemoc wobec kobiet, nie zaś na fakcie, że to mężczyźni są tę przemoc odpowiedzialni. Jednak długotrwała amerykańska tragedia przemocy mężczyzn wobec kobiet dotyczy bardziej mężczyzn i naszych problemów niż kobiet. To my popełniamy ogromną większość aktów przemocy! Jesteśmy tymi, przed którymi kobietom wpaja się strach. W dwudziestym pierwszym wieku dawno minął czas, gdy więcej mężczyzn – wszystkich ras, religii, tożsamości etnicznych i narodowości – stawiając czoło tej ponurej sytuacji, nauczyło się i nauczyło innych metod i przyczyn, po czym coś z tym uczyniło.

Dlatego zamierzonymi słuchaczami tego ćwiczenia przy tablicy, jakie kroki powinny podjąć kobiety, aby się bronić, są w istocie mężczyźni.

Dlatego jest to książka o mężczyznach.

Uwagi autora dotyczące tytułu książki

Ponieważ w niniejszej książce nie ma osobnej dyskusji na temat wyrażenia paradoks macho, pragnę przedstawić czytelnikom krótkie wyjaśnienie tego określenia z dwóch różnych punktów widzenia: (1) kwestionowanego znaczenia kulturowego słowa machoi (2) sposobu, w jaki wykorzystuję ten termin do opisania pewnych sprzecznych aspektów tradycyjnych pojęć męskości, w odniesieniu do będącego udziałem mężczyzn potencjału przywództwa w toczącej się walce, aby położyć kres stosowaniu przemocy wobec kobiet.

Określenie machoposiada wiele znaczeń, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Dla niektórych Latynosów pozytywne znaczenie hiszpańskiego słowa machoznikło w języku angielskim głównego nurtu, gdzie machoniemal wyłącznie oznaczało supermęską agresję. Tradycyjnie słowo machoobejmowało wiele pozytywnych znaczeń. Być machooznaczało posiadanie powszechnie szanowanych, wewnętrznych cech takich jak odwaga, męstwo, honor, szczerość, duma, pokora i odpowiedzialność.

Ponieważ użycie językowe posiada kontekst polityczny, nie jest w porządku dyskutowanie pojęcia machowe współczesnym społeczeństwie amerykańskim, nie uznając kolonialnego wyzysku i kulturalnej dominacji Ameryki Łacińskiej przez pierwsze europejskie, a później amerykańskie państwa imperialne, które są charakterystyczną cechą ważnej części minionych pięciuset lat historii półkuli zachodniej. Tak więc kiedy anglojęzyczni Amerykanie używają terminu macho, powinni mieć świadomość, że niektórzy dostrzegają tę negatywną konotację jako kolejny dowód trwających skutków podbojów latynoskich kultur w południowej części półkuli. Kiedy niektórzy utrzymują, że prawdziwe znaczenie słowa machozostało utracone, warto pamiętać, że nie ma niczego takiego jak prawdziwe znaczenie słów – jest tylko ich ewolucja w konkretnym kontekście kulturalno-historycznym.

W każdym razie termin paradoksw tytule niniejszej książki miał dotyczyć wszelkich obaw, że użycie słowa machomogłoby przyczynić się do utrwalenia negatywnego stereotypu kulturalnego Latynosów. Zasadnicza definicja paradoksu to „obecność niewytłumaczalnych lub sprzecznych aspektów”.

Używam terminu paradoks dla wyrażenia zarówno negatywnych, jak i pozytywnych definicji słowa macho, co obejmuje sprzeczne znaczenia tego słowa i jego bogatą historię.

Wielu ludzi słusznie mogłoby zapytać: – Czym jest paradoks macho? – Oto sugestie, które stanowią podstawę naszego myślenia.

Jeśli jesteś mężczyzną, o wiele łatwiej jest być seksistowskim i agresywnym wobec kobiet – albo zachowywać milczenie w obliczu zniewag innych mężczyzn – niż występować otwarcie przeciw seksizmowi. Paradoksalne jest to, że mężczyźni, którzy występują otwarcie przeciw przemocy mężczyzn wobec kobiet, często są nazywani mięczakami, kiedy rzeczywiście muszą być bardziej zdecydowani i pewni niż mężczyźni, którzy zachowują milczenie, aby się dopasować i być jak inni. (Właściwie mężczyzna macho, w oryginalnym znaczeniu tego słowa, powinien mieć odwagę przyjąć odpowiedzialność za powstrzymanie wewnątrz swojej społeczności zachowań seksistowskich i pełnych przemocy).

Te same cechy, które niektórzy ludzie przypisują mężczyznom macho lub supermęskim, takie jak „szorstkość” lub gotowość użycia przemocy, aby postawić na swoim, można odczytywać jako wyraz słabości i tchórzostwa. Inaczej mówiąc, mężczyzna, który bije żonę lub przyjaciółkę, nie dowodzi, że jest „prawdziwym mężczyzną”, który sprawuje kontrolę, i dlatego jest godzien szacunku, ale że ma poważne problemy i potrzebuje natychmiastowej pomocy.

1. PRZEMOC WOBEC KOBIET TO PROBLEM MĘŻCZYZN

„Myśl, że mężczyźni muszą stanowić część tej historii [Harvey Weinstein i inni] jest także ważna. Historia ta ujawniła tak wiele o złym postępowaniu mężczyzn: zbrodniach, nadużyciach władzy; mężczyzn, którzy dręczą bezsilnych; mężczyzn, którzy zachowują zasłonę milczenia wobec tych drapieżców. Ale jest także prawdą i wiem to z pierwszej ręki, że mężczyźni odegrali niepoślednią rolę w przerwaniu tego milczenia”.

Ronan Farrow, dziennikarz i prawnik

Większość ludzi uważa, że przemoc wobec kobiet to problem kobiet. Dlaczego miałoby być inaczej? Prawie każda kobieta w tym społeczeństwie myśli o tym codziennie. Jeśli nie są napastowane na ulicy, żyjąc w pełnym przemocy związku, dochodząc do siebie po gwałcie, albo poddane terapii, aby uporać się z wykorzystywaniem seksualnym, jakiego doznały w dzieciństwie, ich codzienne życie jest pełne zagrożenia ze strony mężczyzn.

Ale błędem jest nazywać przemoc ze strony mężczyzn problemem kobiet. Weźmy gwałt. Wielu ludzi odruchowo uważa gwałt za problem kobiet. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Jaki procent gwałtów popełniają kobiety? 10 procent, 5 procent? Nie. Kobiety popełniają mniej niż 1 procent gwałtów. Wyraźmy to w inny sposób: ponad 99 procent gwałtów popełniają mężczyźni. Niezależnie od tego, czy ofiarami są kobiety, czy mężczyźni, w przytłaczającej większości przypadków sprawcami są mężczyźni. Jednak uważamy do za problem kobiet? Czy nie powinno to nam coś uświadomić?

Głównym założeniem tej książki jest teza, że długotrwała amerykańska tragedia przemocy seksualnej – w tym gwałty, maltretowanie, napastowanie seksualne i seksualne wykorzystywanie kobiet i dziewcząt – zapewne więcej mówi o mężczyznach niż o kobietach. W końcu to głównie mężczyźni maltretują i gwałcą. To mężczyźni płacą prostytutkom (i zabijają je w grach wideo), chodzą do lokali ze striptizem, wypożyczają seksualnie poniżającą pornografię oraz piszą i wykonują mizoginistyczną muzykę.

Kiedy omawia się rolę mężczyzn w przemocy wobec płci – w artykułach gazetowych, w sensacyjnych doniesieniach telewizyjnych i w codziennych rozmowach – zwykle skupiamy się na mężczyznach jako potencjalnych sprawcach. Dzisiaj nie musimy sięgać daleko, aby znaleźć dowody bólu i cierpienia, jakich ci mężczyźni są powodem. Ale trudno znaleźć jakąś dogłębną dyskusję dotyczącą kultury, która tworzy takich mężczyzn. Jest prawie tak, jakby ci sprawcy byli przybyszami z kosmosu, którzy wylądowali na naszej planecie. Jeszcze rzadziej można usłyszeć głębokie dyskusje o tym, jak nasza kultura definiuje „męskość” i jak tę definicję można połączyć z niekończącym się łańcuchem historii o mężach zabijających żony albo o grupach młodych mężczyzn gwałcących dziewczyny (i często nagrywających to na wideo), o których się regularnie dowiadujemy.

Dlaczego nie toczą się rozmowy o ukrytych czynnikach społecznych, które przyczyniają się do epidemii przemocy wobec kobiet? Dlaczego nastawienie i zachowanie mężczyzn wobec kobiet nie jest przedmiotem krytycznej analizy i skoordynowanego działania? Obecnie codzienne doniesienia przynoszą nieprzerwany strumień tragedii spowodowanych przemocą: seryjni mordercy na wolności, mężczyźni uprowadzający młode dziewczyny, zabójstwa w wyniku rodzinnych awantur, okresowe skandale seksualne w takich instytucjach jak Kościół katolicki i związek amerykańskich skautów. Praktycznie nie można się nie natknąć na kolejną makabryczną zbrodnię seksualną w wiadomościach: albo grupa chłopców gwałcących dziewczynę w łazience szkolnej, albo młoda ciężarna kobieta, która zaginęła i której mąż po kilku dniach okazuje się głównym podejrzanym.

Czy to nie czas, abyśmy zaczęli powszechną rozmowę o przyczynach tej przemocy zamiast nieustannego, uporczywego trzymania się konsekwencji dla życia kobiet? Dzięki ruchom maltretowanych kobiet w Stanach Zjednoczonych, a ostatnio ruchom MeToo i TimesUp, omawianie przeżyć napastowanych seksualnie kobiet i ofiar rodzinnych awantur nie jest już tematem tabu. Jest to znaczące osiągnięcie. Amerykańskie kobiety w niespotykanym dotąd stopniu oczekują teraz poparcia – a nie potępienia – kiedy ujawniają, co uczynili im mężczyźni (o ile mężczyzna nie jest popularny, bogaty i ustosunkowany).

Wszystko to dla ich dobra. Ofiar przemocy i wykorzystywania – czy to kobiet, czy mężczyzn – należy wysłuchać i szanować. Ich potrzeby są najważniejsze. Ale nie pomylmy troski o ofiary z polityczną wolą zmiany warunków, które prowadzą do ich wiktymizacji. W hashtagach na Twitterze, w talk shows, w brutalnie szczerych pamiętnikach, podczas wieców Take Back the Night, a nawet w wywiadach ze sławnymi ludźmi nasze społeczeństwo daje wielu kobietom możliwość dyskutowania na temat wykorzystywania seksualnego i maltretowania, które od tysięcy lat są niestety częścią życia kobiet tutaj i na całym świecie. Ale kiedy ostatnio słyszeliście, jak ktoś publicznie czy prywatnie mówił o przemocy wobec kobiet w sposób niemieszczący się w standardowej fiksacji ofiar i skierował uwagę na mężczyzn – jako sprawców lub biernych widzów? Skupić się na wyrażeniu przemoc wobec kobiet to jedno, a czymś innym jest odpowiedzialność za czyn, gdy prawie każdy wie, że to w przytłaczającej większości przypadków mężczyźni. Dlaczego ludzie więcej nie mówią? Czy jest rzeczą realistyczną mówienie o zapobieganiu przemocy wobec kobiet, jeśli nikt nie chce nawet powiedzieć głośno, kto jest odpowiedzialny?

W ciągu minionych trzech dziesięcioleci należałem do rosnącego ruchu mężczyzn w Ameryce Północnej i na świecie, którego celem jest obniżenie przemocy wobec kobiet, skupiając się na tych aspektach męskiej kultury – zwłaszcza kultury rówieśników – które stanowią czynne lub milczące poparcie zachowania pełnego przemocy. Ruch ten jest zróżnicowany rasowo i etnicznie i łączy mężczyzn z dobrze sytuowanych i ubogich społeczności. Jest to wymagająca praca na wielu poziomach i nikt nie powinien spodziewać się szybkich wyników. Na przykład nie ma sposobu, aby prześlizgnąć się po różnicach wśród mężczyzn, dotyczących kwestii rasowych, klasowych i orientacji seksualnej. Jest także prawdą, że wymaga czasu zmiana norm społecznych, które są głęboko zakorzenione w strukturach płci i władzy. Mimo to jest miejsce dla optymizmu. Odnieśliśmy kilka sukcesów: dziś jest zapewne więcej mężczyzn, którzy aktywnie sprzeciwiają się przemocy wobec kobiet, niż kiedykolwiek w przeszłości.

Nie dajcie się zwieść. Kobiety przetarły szlak, którym postępowaliśmy. Mężczyźni są w stanie to wykonać dzięki przywództwu kobiet. Ruchy maltretowanych i gwałconych kobiet oraz ich sprzymierzeńców w rządach lokalnym i w rządzie federalnym osiągnęły niezwykle dużo w ciągu minionego pokolenia. Powszechna świadomość istnienia przemocy wobec kobiet jest wyjątkowo wysoka. Poziom usług dostępnych obecnie dla ofiar przemocy ze strony mężczyzn – choć jeszcze nie wystarczający – niemniej jest historycznie bezprecedensowy.

W ostatnich latach pojawiły się pewne dobre informacje. Departament Sprawiedliwości donosi, że śledząc całkowity spadek brutalnych przestępstw w ciągu tego okresu, przemoc w związkach partnerskich w latach 1995–2015 zmniejszyła się o prawie dwie trzecie. Jednak warto zauważyć, że większość awantur rodzinnych nie jest zgłaszana, co sprawia, że twierdzenie o takim spadku ma charakter fragmentaryczny. Mimo wszystko możemy się cieszyć sukcesem naszych wysiłków, choć jest rzeczą jasną, że nasze społeczeństwo wciąż ma długą drogę do przebycia. W Stanach Zjednoczonych nadal „produkujemy” setki tysięcy fizycznie i emocjonalnie agresywnych – i seksualnie niebezpiecznych – chłopców i mężczyzn. Miliony mężczyzn uczestniczy w seksistowskich zachowaniach, od uprzedmiotowiania kobiet do ich dosłownego zniewalania w grupach przestępczych. Możemy bez końca pomagać ofiarom mężczyzn. Możemy zaostrzyć egzekwowanie prawa, aresztować i osadzać w więzieniu jeszcze większej liczby mężczyzn niż obecnie, ale dzieje się to dopiero po fakcie. Jest to w gruncie rzeczy przyznanie się do porażki.

W mojej książce proponuję znacznie ambitniejsze podejście. Jeśli mamy wyraźnie zmniejszyć tempo aktów przemocy wobec kobiet – nie tylko na marginesie – będziemy potrzebować daleko idącej rewolucji kulturalnej. U jej podstaw musimy zmienić sposób określania siły mężczyzn. Czy przeniesiemy do dwudziestego pierwszego wieku stary, zużyty model męskiej siły, zdefiniowanej jako władza nad innymi, co Riane Eisler opisuje jako model dominujący? Czy też będziemy mieli na tyle zdrowego rozsądku, żeby przyjąć nowy, bardziej egalitarny sposób określania męskości? Będziemy także musieli przekształcić seksistowskie normy społeczne w kulturze mężczyzn, od szkoły podstawowej do społeczności emerytów i wszystkich miejsc pomiędzy nimi. Abyśmy mogli mieć nadzieję na osiągnięcie historycznego zmniejszenia do minimum przypadków przemocy wobec kobiet, będziemy musieli działać śmiało. Rozumie się samo przez się, że będziemy potrzebować pomocy znacznie większej liczby mężczyzn niż zaangażowanych w to obecnie. Miarą jak daleko musimy się posunąć, niech będą wyniki jednego ze znaczących wielonarodowych sondaży przeprowadzonych rok po #MeToo, dla określenia poziomu świadomości wszechobecnego napastowania seksualnego. Ankietowani amerykańscy mężczyźni uważali, że 44 procent kobiet doświadczyło napastowania seksualnego, faktyczną liczbą jest 81 procent. I pomimo panującego wokół mizoginizmu i brutalności seksualnej mnóstwo niestosujących przemocy mężczyzn wciąż nie rozumie, że przemoc wobec kobiet jest ich sprawą. – Jestem w porządku – mówią. – To nie mój problem.

*

Przez wiele lat kobiety pochodzące z różnych środowisk etnicznych, rasowych i religijnych próbowały sprawić, aby otaczający je mężczyźni uczynili coś więcej w sprawie przemocy wobec kobiet. Prosiły grzecznie, a potem domagały się gniewnie. Niektóre kobiety czyniły to na drodze indywidualnej, odnosząc się do swych partnerów, mężów, ojców i synów. Cierpliwie tłumaczyły mężczyznom, jak bardzo one same – i wszystkie kobiety – są krzywdzone. Inne wylewały swoje żale publicznie. Popełniały, używając pamiętnego wyrażenia Glorii Steinem, „oburzające czyny i codzienne bunty”. Prowadziły błyskotliwe badania naukowe. Ujawniały związki między rasizmem i seksizmem. Organizowały spotkania na kampusach. Demonstrowały. Popierały reformy polityczne na poziomie lokalnym i krajowym. Kobiety skutecznie przerwały milczenie wobec doświadczanej przez nie przemocy i usłyszano je w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie.

Jednak mimo tych wszystkich osiągnięć kobiety nadal walczą, próbując wkroczyć na teren kultury mężczyzn. Ich celem nie jest tylko zmusić mężczyzn do wysłuchania ich historii, choć jest to pierwszy krok. Naprawdę dokuczliwym wyzwaniem jest zmuszenie mężczyzn do wystąpienia i zajęcia się tym problemem, poprzez edukację i organizowanie innych mężczyzn, w celu doprowadzenia do prawdziwej zmiany kulturalnej. Niektóre aktywistki – nawet te, które pokładają wiarę w mężczyzn jako ich sprzymierzeńców – przez długi czas walą głową w mur i spalają się w swych wysiłkach. Wiem o tym, bo od dawna pracuję z wielu takimi kobietami. Są moimi koleżankami i przyjaciółkami.

Moja praca jest poświęcona temu, by więcej mężczyzn stanęło do walki z problemem przemocy wobec kobiet i w ten sposób rozwinęło to, co osiągnęły kobiety. Przedmiotem mojego zainteresowania nie jest ani egzekwowanie prawa, ani „leczenie” sprawców, lecz zapobieganie przemocy seksualnej i domowej i związanych z tym patologii społecznych – w tym przemocy wobec dzieci. Aby to osiągnąć, wraz z innymi mężczyznami na całym świecie próbujemy sprawić, aby mężczyźni zrozumieli, że jest to nie tylko osobisty problem niewielkiej liczby mężczyzn, których to dotyczy. Próbujemy pokazać, że jest to osobisty problem nas wszystkich. Mówimy o mężczyznach nie tylko jako o sprawcach, lecz także jako o ofiarach. Próbujemy pokazać, że przemoc mężczyzn wobec siebie – od zwykłych napaści do nagonki na gejów – jest powiązana z tymi samymi przekonaniami dotyczącymi gender i władzy, które są źródłem tak licznych aktów przemocy mężczyzn wobec kobiet.

Wyjaśniamy także, że problemy te są nie tylko personalne i należą do prywatnych spraw rodzinnych. Są one także polityczne i posiadają rozliczne reperkusje w naszym życiu i życiu naszych społeczności. Na przykład według raportu z 2012 roku amerykańskiej konferencji burmistrzów przemoc domowa była główną przyczyną bezdomności w dwudziestu pięciu miastach. Jest także bezpośrednio powiązana ze zbiorowymi zabójstwami. Badania tych potworności od 2015 do 2017 roku dowiodły, że w 59 procentach przypadków zabójca uśmiercił bliskiego partnera lub członka rodziny, albo był uprzednio karany za akty przemocy. Klasycznym przykładem jest Omar Mateen, sprawca strzelaniny w 2016 roku w klubie nocnym w Orlando na Florydzie, w której zamordował 49 ludzi i ranił 53, zanim został zabity przez policję. Jego była żona opisała go jako „okrutnego i gwałtownego mężczyznę”, który ją wielokrotnie maltretował. Napaści na tle seksualnym to kolejne przestępstwo powiązane z mnóstwem problemów socjalnych, takich jak przenoszenie HIV/AIDS, które często jest wynikiem agresywnego zachowania mężczyzn wobec kobiet, dzieci i innych mężczyzn.

Jednak przekonanie innych mężczyzn, aby akty przemocy uznać za sprawę ważną, wcale nie jest łatwe. Czasami kiedy mężczyźni nawiązują z innymi mężczyznami kontakty w tym obszarze, trzeba ich zapewnić, że mężczyźni z charakterem nie uciekają w popłochu, kiedy usłyszą słowo seksizm, gwałt lub przemoc domowa. Choćby zabrzmiało to cynicznie, czasami musimy ich przekonać, że zajęcie tymi sprawami jest w ich własnym interesie, a przynajmniej że mężczyźni nauczą się czegoś bardzo wartościowego nie tylko o kobietach, lecz także o nich samych.

Nie ma sensu naiwnie pytać, dlaczego kobiety stają przed tak trudnym zadaniem, starając się przekonać mężczyzn, że przemoc wobec kobiet powinna być sprawą mężczyzn. Mimo znacznych zmian społecznych w ciągu ostatnich dekad mężczyźni wciąż dorastają w głęboko mizoginicznej, zdominowanej przez mężczyzn kulturze, gdzie przemoc wobec kobiet jest niepokojąco powszechna. Jest to normalne. I właśnie dlatego, że maltretowanie kobiet jest tak wszechobecną cechą naszej patriarchalnej kultury, większość mężczyzn, w większym lub mniejszym stopniu, odgrywa rolę w utrwalaniu tego schematu. Stąd bodziec, aby odwracać wzrok.

Oczywiście kobiety także się wychowały w tej mizoginicznej kulturze. Niektóre z nich stawiają opór i walczą. Faktycznie utrzymujący się opór kobiet wobec ich stanu podporządkowania jest jednym z najbardziej doniosłych osiągnięć cywilizacji w okresie minionych dwóch stuleci. Tak samo wiele kobiet nie ma szczególnej ochoty zagłębiania się w kulturalne źródła przemocy na tle seksistowskim. Znacznie mniej zniechęcające jest po prostu obarczenie winą za ten stan rzeczy „chorych” jednostek. Słyszymy, jak kobiety cały czas tłumaczą złe zachowanie mężczyzn jako wynik osobniczych patologii: „Och, on po prostu miał nieszczęśliwe dzieciństwo”, albo „Jest pełnym gniewu pijakiem. Alkohol uderza mu do głowy. Nigdy nie jest w stanie nad tym zapanować”.

Ale niezależnie od tego, jak trudną rzeczą jest przekonać niektóre kobiety, że przemoc wobec kobiet stanowi problem społeczny i sięga głębiej niż agresywne zachowanie mężczyzn, znacznie łatwiej jest je przekonać, że radykalna zmiana leży w ich własnym interesie, niż przekonać o tym mężczyzn. W istocie wielu ludzi utrzymuje, że ponieważ mężczyźni stanowią płeć dominującą, a przemoc służy umocnieniu tej dominacji, nie leży w interesie mężczyzn zmniejszenie przemocy wobec kobiet, a każda próba pozyskania krytycznej masy mężczyzn to próżny trud.

Dla tych, którzy odrzucają tę linię rozumowania, rodzi się wielkie pytanie, jak dotrzeć do mężczyzn. Wiemy, że się nie zmienimy z dnia na dzień czy w ciągu wielu dekad, ponieważ pewne struktury męskiej władzy i przywilejów rozwijały się przez tysiące lat. Jednak jak mamy przekonać więcej mężczyzn do rozmowy na temat seksizmu i przemocy wobec kobiet? I jak to uczynić nie zrażając ich, nie winiąc za stulecia seksistowskiego ucisku? Ponadto jak wyjść poza rozmowę i pozyskać znaczną liczbę mężczyzn, aby współpracowali z kobietami w dziele zmniejszenia przemocy, zamiast działać przeciw nim, kontynuując bezowocną i bezskuteczną walkę między płciami?

Jest to pytanie za 64 tysiące dolarów w rosnącym obszarze zapobiegania przemocy w pierwszych dekadach dwudziestego pierwszego wieku: jak sprawić, by więcej mężczyzn odważnie głosiło swoje przekonania. Esta Soler, dyrektorka organizacji Futures Without Violence i przywódczyni ruchu przeciw przemocy domowej mówi, że pobudzenie mężczyzn to „następna granica” w ruchu kobiet. „Koniec końców – mówi – nie zdołamy zmienić społeczeństwa, jeśli nie znajdzie się więcej mężczyzn, nie zwiększy się ich udział w debacie, jeśli nie pozyskamy mężczyzn, którzy pomogą zmienić w tym zakresie normy społeczne i jeśli nie przekonamy ich, aby nauczyli swoje dzieci, że przemoc wobec kobiet jest zawsze rzeczą złą”.

Nazwijcie mnie chodzącym z głową w chmurach optymistą, ale jestem od dawna przekonany, że miliony mężczyzn w naszym społeczeństwie są gotowe pozytywnie reagować na to przesłanie. Jeśli zwrócicie się do grupy mężczyzn z wycelowanym palcem („Przestańcie tak źle traktować kobiety!”), często wywołacie reakcję obronną. Ale jeśli zwrócicie się do nich, odwołując się, żeby użyć słów Abrahama Lincolna, do „lepszych aniołów ich natury”, zaskakująca ich liczba stanie na wysokości zadania.

Dla mnie nie jest to tylko artykuł wiary. Nasze społeczeństwo uczyniło prawdziwy postęp, stając twarzą w twarz ze starym problemem przemocy mężczyzn wobec kobiet za mojego życia. Weźmy Violence Against Women Act z 1994 roku. Jest to w tym przedmiocie najdalej idący akt prawny. Fundusze federalne umożliwiły podjęcie rozmaitych nowych inicjatyw, w tym starań, które dotyczą mężczyzn i chłopców. Jest także wiele innych zachęcających osiągnięć, zarówno na poziomie instytucjonalnym, jak i indywidualnym. Nie najmniejszym pozytywnym osiągnięciem jest fakt, że tak wielu młodych ludzi przyswoiło sobie pojęcie równości płci i aktywnie działa przeciw męskiej przemocy.

Rozumiem sceptycyzm kobiet, które latami irytowało samozadowolenie mężczyzn dotyczące czegoś tak podstawowego jak prawo kobiet do życia bez groźby przemocy. Ale jestem przekonany, że mężczyźni, którzy są obecnie aktywni w zapobieganiu przemocy, mówią w imieniu znacznie większej liczby mężczyzn. Nie posunę się do tego, aby twierdzić, że milcząca większość mężczyzn popiera wszystko, za czym opowiadają się aktywiści ruchu przeciw przemocy, ale ogromnie wielu mężczyzn prywatnie nam kibicuje. Mam takie uczucie od dawna, ale teraz rosnący zakres badań potwierdza to empirycznie.

Teoria norm społecznych wychodzi z założenia, że ludzie często źle postrzegają zakres, w którym ich rówieśnicy posiadają pewne postawy lub uczestniczą w pewnych zachowaniach. Wobec braku dokładnej wiedzy mają tendencję do ulegania wpływom tego, co jak myślą, myślą i czynią inni, a nie co oni rzeczywiście myślą i czynią. Niektóre z pierwszych prac dotyczących teorii norm społecznych z początku lat dziewięćdziesiątych zajmowały się problemem, jak nałóg picia alkoholu studentów koledżów zależy od tego, jak uważają, że piją ich rówieśnicy. Badacze stwierdzili, że kiedy studenci zdali sobie sprawę, że ich koledzy nie piją tak dużo, jak sugerowała „etykieta” ich szkoły, stali się mniej skłonni do opijania się, aby im dorównać.

Teorię norm społecznych zastosowano także do postawy mężczyzn wobec seksizmu, płci i przemocy mężczyzn wobec kobiet. W minionych latach przeprowadzono liczne badania, które dowodzą, że znaczna liczba mężczyzn czuje się nieswojo w związku ze sposobem, w jaki niektórzy mężczyźni mówią o kobietach, a także traktują je. Ale ponieważ niewielu mężczyzn w naszym społeczeństwie ośmieliło się publicznie zabrać głos na ten temat, wielu mężczyzn myśli, że są jedynymi, którzy czują się nieswojo. Czują się więc z tym izolowani i samotni i nie mówią nic. Ich milczenie wzmacnia fałszywe wrażenie, że niewielu mężczyzn czuje się nieswojo w związku z seksistowską postawą i zachowaniem. Takie błędne koło sprawia, że wielu kochających mężczyzn milczy.

Cały czas spotykam mężczyzn, którzy dziękują mnie lub moim kolegom-aktywistom za otwarte podjęcie tematu przemocy mężczyzn. Często spotykam mężczyzn, którzy są otwarci na ideę zmiany paradygmatu, że przemoc mężczyzn wobec kobiet należy uważać za sprawę mężczyzn, ich sprawę. Ci mężczyźni należą do rozmaitych demograficznych i geograficznych kategorii. To tysiące mężczyzn, którzy nie całkiem pasują do nazbyt uproszczonych stereotypów mężczyzn wrażliwych.

Mimo to walka nie będzie łatwa. Naprawdę trwała zmiana zastąpi, gdy osiągną pełnoletność nowe pokolenia kobiet, które zażądają równego traktowania w każdej dziedzinie i pojawią się nowe pokolenia mężczyzn, którzy odrzucą seksistowskie postawy i zachowania swych poprzedników. Zajmie to całe dziesięciolecia, a wynik trudno z góry określić. Ale wraz z dziesiątkami tysięcy aktywnych kobiet i mężczyzn, którzy nie przestają walczyć o słuszną sprawę, wierzę, że można będzie osiągnąć coś bliskiego równości płci i radykalnie zmniejszyć poziom przemocy mężczyzn wobec kobiet, zarówno tutaj, jak i na całym świecie. Gra idzie o nie byle co. Jeśli seksizm i przemoc wobec kobiet nie osłabną w dwudziestym pierwszym wieku w znaczący sposób, będzie to nie tylko zła wiadomość dla kobiet. Oznaczać to będzie coś naprawdę paskudnego i tragicznego, jeśli chodzi o przyszłość naszego gatunku.

Problemy kobiet / problemy mężczyzn

Większość ludzi wciąż widzi problem przemocy jako sprawę kobiet. Faktycznie istnieje powszechna zgoda co do tego, że przemoc wobec kobiet jest jednym z krytycznych problemów kobiet w naszych czasach. Ogólnokrajowy sondaż opublikowany w 2016 roku przez Washington Posti Kaiser Family Foundation ujawnił, że 84 procent kobiet i 83 procent mężczyzn uważa zmniejszenie przemocy domowej i napaści na tle seksualnym za bezwzględnie najważniejszą sprawę dla poprawy życia kobiet. Ale jak napisałem, określenie przemocy wobec kobiet jako problemu samych kobiet jest w najlepszym razie mylne i trochę nieuczciwe. Pod wieloma względami sam akt nazywania tego problemem kobiet stanowi część problemu. Oto pięć powodów:

1. Dostarcza mężczyznom usprawiedliwienia, że nie zwracają uwagi

Sposób, w jaki mówimy o tym problemie, to sposób, w jakim o nim myślimy. Kiedy ludzie określają gwałt, maltretowanie i napastowanie seksualne jako problemy kobiet – a wielu ludzi czyni to bez zastanowienia – przyczyniają się do przeniesienia odpowiedzialności z męskich sprawców przemocy na kobiece ofiary. Prawdopodobnie nie jest to intencjonalne, ale mimo to słowa obejmują subtelne choć mocne przesłanie. Dla kobiet przesłanie to oznacza, że ich zadaniem jest zapobiegać – lub unikać – przemocy seksualnej i że nie powinny oczekiwać wiele pomocy od mężczyzn. Przesłanie dla mężczyzn jest nawet bardziej podstępne: nie muszą się mieszać. To brzemię kobiet. O ile sam nie atakujesz kobiet, możesz spokojnie ignorować całą sprawę.

Proste wyrażenie „sprawy kobiet” dobitnie ilustruje tę kwestię. Faceci słyszą „sprawy kobiet” i jak można było się spodziewać, myślą: No, to sprawa dziewczyn, kobiet. Nie jestem dziewczyną ani kobietą. To nie moje zmartwienie. Całe pokolenia mężczyzn i chłopców tak uwarunkowano, aby myśleli o seksizmie – i przemocy – jak o czymś, co powinno ich obchodzić tylko wtedy gdy są do tego zmuszeni, zwykle przez kobietę.

Kiedy ostatnio słyszałeś, jak mężczyzna mówił, że niepokoi się przemocą wobec kobiet nie pomimofaktu, że jest mężczyzną, ale ponieważ nim jest? W mniemaniu, że przemoc wobec kobiet jest sprawą kobiet jest ukryte założenie, że wszystkie kobiety powinny się niepokoić, ponieważ są kobietami, ponieważ wszystkie kobiety są zainteresowane zapobieganiem przemocy wobec ich płci, nawet jeśli same nie zostały zaatakowane. Jest to równie zasadne jak to, że mężczyźni powinni się niepokoić, niekoniecznie dlatego, że popełnili takie czyny czy byli z ich powodu prześladowani, ale po prostu dlatego, że są mężczyznami.

Wniosek ten nie wynika bezpośrednio z tego, w jaki obecnie rozumiemy ten problem. Ale istnieją liczne powody, dla których przemoc wobec kobiet jest sprawą mężczyzn. W następnym rozdziale zajmę się niektórymi powodami osobistymi. Mimo to większość powodów zawodowych i osobistych, dla których mężczyźni powinni się niepokoić, nie są elementem publicznych dysput. Niewielu ludzi o nich w ogóle wspomina.

Wielu mężczyzn (i wiele kobiet) nawet nie zdaje sobie sprawy, co myślą na temat przemocy wobec kobiet. Ale można śmiało założyć, że niektórzy mężczyźni świadomie wykorzystują etykietkę kobiecych spraw jako pretekst, aby nie zwracać na nie uwagi. Nie chodzi o to, że czują się jakoś niesłusznie wykluczeni; nie mają ochoty wniknąć w to głębiej. Kiedy niektórzy mężczyźni słyszą słowo gender w tym samym zdaniu co przemoc, automatycznie się wyłączają. Nie chodzi o to, że jest to nieprzyjemny temat. Jeszcze inni reagują na wyrażenie „sprawy kobiet” jak na telewizyjne reklamy dotyczące artykułów higienicznych. Lepiej po prostu włączyć jakąś muzykę i się wyłączyć.

Niestety niewielu mężczyzn płaci jakąś cenę za to odwracanie oczu. Jest tak częściowo dlatego, że nie spodziewamy się wiele zdziałać czy nawet bardzo się tym przejmować, chyba że coś się przydarzy kobiecie lub dziewczynie nam bliskiej. Większość facetów mówi: „Jestem w