Pacyfik i Euroazja. O wojnie - Jacek Bartosiak - ebook

Pacyfik i Euroazja. O wojnie ebook

Jacek Bartosiak

0,0
69,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Pacyfik i Eurazja. O wojnie to książka, na którą od wielu miesięcy czeka cała Polska. Geopolityczny traktat, który stał się bestsellerem, zanim ukazał się na rynku.

Niewykluczona jest niestety wojna dominacyjna, która z pewnością byłaby najpoważniejszym i największym konfliktem w świecie od czasu II wojny światowej. Jest to ważne dla Polski, członka NATO, bliskiego sojusznika USA, geograficznego sąsiada Rosji, położonego na planowanej trasie chińskiego Nowego Jedwabnego Szlaku, która – chcąc nie chcąc – będzie rachowana w kalkulacji układu/bilansu rywalizujących sił. W tym kontekście chciałem wyciągnąć lekcje z polskiej przeszłości i zrozumieć prawdziwe przyczyny rywalizacji dominacyjnych, by – jeśli to możliwe – uniknąć złych decyzji w obliczu ewentualnego konfliktu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 952

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Pacyfik I Eurazja. O Wojnie.

Wydanie II

Redakcja wydania I:3SMedia

Mapy i grafiki:Wojciech Zalewski

Projekt graficzny okładki wydania I:Radosław Watras i Rafał Zalewski

Okładka na podstawie wydania I i projekt graficzny:Fahrenheit 451

Zdjęcie Autora na okładce (tył):©Bartek Syta

Korekta wydania II:Joanna Kłos Wydawnictwo Naukowe Sub Lupa

Indeksy:Wydawnictwo Naukowe Sub Lupa

Skład i łamanie:Point Plus

Dyrektor projektów wydawniczych:Maciej Marchewicz

Druk:Opolgraf S.A.

Copyright©by Jacek Bartosiak

Copyright©for Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2018

Wydawca

Jacek Bartosiak

Dystrybucja

ul. Łopuszańska 32

02-220 Warszawa

Tel. 22 836 54 44, 877 37 35

Faks 22 877 37 34

e-mail: [email protected]

Konwersja: Epubeum

Moim Córkom

Wszystkie państwa pragną pokoju, ale pragną pokoju, który promuje ich interesy

admirał Jacky Fisher,

twórca nowoczesnej Royal Navy;

słowa wypowiedziane przed wybuchem

I wojny światowej

Przedmowa

Bogdan Góralczyk

Geopolityka i geostrategia nie są w Polsce nadmiernie popularne. Jak widać z głównego nurtu dyskursu politycznego i medialnego, wolimy zajmować się rozważaniami doraźnymi, miast wgłębiać się w długoterminowe, strategiczne, na dodatek multidyscyplinarne wywody na styku polityki, ekonomii, geografii czy wojskowej strategii. Bardziej interesują nas siły duchowe niż materialne, przykładamy większą wagędo wartości narodowych i spójności narodu niżdo rangi i wagi państwa na scenie globalnej. Tymczasem na tej scenie w ramach obiektywnie zachodzących, a więc mocno niezależnych od naszej woli, procesów globalizacyjnych doszło jużdo kompresji czasu i przestrzeni, zmieniających sens i znaczenie takich podstawowych pojęć jak terytorium, demografia, zasoby materialne i kulturowe, potencjał czy potęga państw. Co więcej, w efekcie globalizacji polityka wewnętrzna państw jeszcze bardziej niż przedtem i nierozerwalnie wiąże się z ich rolą zewnętrzną, z czego chyba jeszcze w Polsce niedo końca zdajemy sobie sprawę.

Potęga w czasie i przestrzeni to nie kwestie, nad którymi – choć są tak ważne – chętnie chcielibyśmy łamać sobie głowy. Pewnie dlatego, że sami potęgą raczej nie będziemy. To jednak nie zwalnia nas z obowiązku wnikliwego przyglądania się tym potęgom, które nasz przyszły status na arenie międzynarodowej w decydującej mierze będą określały (przecież chyba pamiętamy, co znaczyła Jałta...). To od nich, od ich woli, a naszej wyobraźni i skuteczności może zależeć, na którą półkę ostatecznie trafimy.

Tymczasem w ostatnich latach, szczególnie po wielkim kryzysie na rynkach światowych, przede wszystkim zachodnich, z 2008 roku, dokonuje się nie tylko istotna korekta porządku światowego, ale wręcz rewolucja w światowym ładzie. Oto bowiem po porządku dwubiegunowym w latach 1945–1991,do upadku ZSRR, a potem „jednobiegunowej chwili”, używając poręcznego pojęcia ukutego przez Charlesa Krauthammera, utożsamianej często z Pax Americana, czyli bezwzględnej dominacji USA w latach 1992–2008, znowu wracamydo wielobiegunowości i policentryzmu, szczególnie w wymiarze gospodarczym i finansowym, ale ostatnio także politycznym, technologicznym i częściowo militarnym.

Tyle że tym razem, pod koniec drugiej dekady XXI stulecia, ta zmiana wydaje się o wiele głębsza, bowiem po 2008 roku wyłoniła się na światowej scenie nowa kategoria państw,do tamtej chwili zwana Trzecim Światem, krajami rozwijającymi się czy postkolonialnymi, które po tym progu, niczym za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, przeobraziły się we wschodzące rynki, czy to w ramach poszerzonejdo G-20 grupy G-7, wcześniej skupiającej największe gospodarki zachodnie, czy łączącej największe wschodzące rynki grupy BRICS, czy stale powiększającej wpływy i znaczenie, powołanejdo życia już w 2001 roku Szanghajskiej Organizacji Współpracy (przez stowarzyszoną z nią Białoruś graniczącej nawet z Polską). I to właśnie te wschodzące rynki w coraz większym stopniu zaczynają wpływać i oddziaływać na scenę globalną.

To w tym dokładnie kontekście stawia się już śmiałe i odważne tezy o relatywnym „zmierzchu Zachodu” czy „końcu porządku liberalnego”, zdominowanego przez USA i Zachód (obejmującego Stany Zjednoczone, borykającą się ostatnio z wielkimi problemami Unię Europejską, a także Kanadę i kulturowo inną, ale politycznie sojuszniczą Japonię oraz w mniejszym stopniu Australię i Nową Zelandię). Wobec nich wyłoniła się w ostatniej dekadzie alternatywa, na którą niektórzy analitycy już wskazują – z uzasadnieniem – jako największą geopolityczną zmianę na globie od czasu wielkich odkryć geograficznych. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że rysuje się nam na horyzoncie koniec dominacji Zachodu. Dochodzi teżdo wyraźnego „przeosiowania” (pivot) z Atlantyku na Pacyfik, z czego w polskim dyskursie publicznym nie zdajemy sobie jeszczedo końca sprawy.

Wspomnianą alternatywę przedstawiają nie tyle dawne kolonialne dominia, jak Brazylia, RPA czy ludna Indonezja, ile przede wszystkim stare cywilizacje o bogatej spuściźnie i tradycji, które miały one swe wielkie okresy świetności, jak Indie, Turcja czy Chiny. W fazie wzrostowej są przede wszystkim te ostatnie, które po ponad trzech dekadach niemal dwucyfrowego wzrostu dosłownie na naszych oczach wyrosły na pretendentado rangi kolejnego supermocarstwa (jakim już wielokroć w swych dziejach były). Chiny samodzielnie mają większy PKB i wolumen obrotów handlowych niż pozostałe cztery państwa grupy BRICS razem wzięte. Przed reformami zainicjowanymi w grudniu 1978 roku Chiny dawały światu tylko 3,5–4 proc. PKB, podczas gdy dzisiaj już 16–17 proc. (USA i UE przed Brexitem po 21–22 proc.).

Jednakże Państwo Środka doskonale pamięta, iż przed „stuleciem narodowego poniżenia”, jak je samo definiuje, czyli wojnami opiumowymi (1839–42, 1854–60) oraz późniejszym chaosem na scenie wewnętrznej i próbami destabilizacji z zewnątrz, ono samo dawało światu 1/3 jego PKB. Nic dziwnego, że teraz Chińczycy pragną wrócićdo tego statusu, co im wydaje się normalne, a dla Zachodu jest szokiem. Jeszcze mniej dziwi, że główny front przyszłych konfliktów – gospodarczych, militarnych, finansowych czy nawet technologicznych i w kosmosie (przypomnijmy Johna Collinsa: „kto panuje nad przestrzenią okołoziemską, panuje nad Ziemią”) – coraz bardziej rysuje się między USA i wspierającym je ewentualnie Zachodem a szybko rosnącymi w siłę i coraz bardziej asertywnymi Chinami – z potencjalnymi poplecznikami, których jednak nie widać zbyt wielu na globie, bo nawet grupa BRICS nie jest na tyle spójna, by montować jeden wspólny antyzachodni front.

Godne szczególnej uwagi jest to, że władze w Pekinie już otwarcie mówią o kolejnym „wielkim renesansie chińskiego narodu”, a ich obecny przywódca, sprawujący władzę od końca 2012 roku Xi Jinping, przedstawia śmiałe wizje i projekty. Są wśród nich dwa nowe Jedwabne Szlaki, lądowy i morski, oba zmierzające ku Europie, a ten lądowy, z końcowymi przystankami gdzieś w Berlinie czy Rotterdamie, jak najbardziej ma biec przez Polskę, co tym samym wprowadza nasdo tej geostrategicznej gry. Jest niemal pewne, że w przypadku ich właściwej implementacji, przy wsparciu już powołanych w tym celu funduszy i banków (AIIB, Bank Rozwoju BRICS) gruntownie zmienią one oblicze świata i geopolityki oraz geostrategii. Albowiem w miejsce dotychczasowego podziału na Wschód i Zachód mogą pojawić się takie klasyczne pojęcia geostrategów jak Eurazja, złożony z Europy i AzjiHeartland, zwany też – według twórcy tego pojęcia, Halforda Johna Mackindera – Wyspą Świata, czy wykoncypowany przez Nicholasa Spykmana, w opozycjido Heartlandu, Rimland, swoisty pierścień mający oddzielać Eurazję od mórz i oceanów. Powraca teżdo łask teoria potęg morskich Alfreda Thayera Mahana, utworzona w opozycjido przewartościowanych – jego zdaniem – potęg lądowych ze strony Mackindera czy Karla Haushofera. Mówiąc pojęciami Zbigniewa Brzezińskiego, wchodzi na scenę „eurazjatycka szachownica”, rozpoczyna się wielka gra na globalnym boisku. Rozpoczyna się też pozycjonowanie: kto będzie centrum, kto półperyferiami, a kto peryferiami, używając znanej siatki pojęciowej Immanuela Wallersteina.

Dokładnie w te rozważania i dylematy trafia niniejsze studium Jacka Bartosiaka – „Pacyfik i Eurazja. O wojnie” oparte w znacznym stopniu na obronionej w czerwcu 2016 roku w Polskiej Akademii Nauk rozprawie doktorskiej pt. „Sytuacja geostrategiczna Stanów Zjednoczonych i Chin na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji a amerykańska koncepcja wojny powietrzno-morskiej”. Stanowi ona unikatowe w polskim dyskursie naukowym przedsięwzięcie z zakresu geopolityki, geostrategii oraz wojskowości. Praca jest rozległa i wielowątkowa, zawiera aż jedenaście rozdziałów, z czego pierwszy stanowi jej teoretyczne ramy, a ostatni, najbardziej odrębny, jest oryginalnym podsumowaniem, nieco innym pod względemmetodologii. Polega on na tym, że Autor próbuje badane przez siebie w pozostałych dziewięciu merytorycznych rozdziałach tytułowe zagadnienie ująć w ramy porównawcze i zastanawia się, czy obecny wzrost napięć pomiędzy USA a Chinami, dwoma mocarstwami w regionie Azji i Pacyfiku, nie stanowi kolejnego przypadku tzw. pułapki Tukidydesa, na mocy której dotychczasowy hegemon nieuchronnie zderza się zbrojnie z pretendentemdo dominacji. Autor opisuje tutaj poprzednie takie przypadki po to, by szukać ewentualnych analogii.

Praca jest niezwykle bogata w treści, odwołuje siędo niemal wszystkich najważniejszych dzieł wymienionych powyżej geostrategicznych klasyków (jak też nielicznych Polaków zajmujących się geopolityką, jak Leszek Moczulski czy Janusz Mondry), ale nade wszystko jest oparta na pierwszorzędnych i w Polsce mało znanych źródłach. Jest też rezultatem częstych pobytów Autora w USA (związanego z amerykańską Fundacją Potomac, mającego też, co ważne, rodzinne powiązania z Australią), a także jednego w ChRL w 2015 roku. Co jeszcze ważniejsze, opracowanie to dotyczy jednego z najważniejszych zagadnień, a zarazem wyzwań we współczesnej polityce bezpieczeństwa w wymiarze globalnym, z oczywistymi konotacjami dla bezpieczeństwa w innych regionach świata, w tym dla Polski (co też jest w pracy odrębnie analizowane).

Ranga, waga, aktualność oraz zasób zebranych źródeł sprawiają, że niniejsze studium – mimo rozległości i związanych z tym konsekwencji natury metodologicznej (trudno o spójność) – należy uznać za pracę nie tylko w Polsce pionierską, ale też trafiającą w jedno z najważniejszych strategicznych zagadnień współczesności. Mamy tu wnikliwe badania i rozważania o tym, jak dotychczasowy hegemon, USA, zaczął się ścierać i prowadzić geostrategiczne gry na Pacyfiku z pretendentemdo takiej hegemonii – Chinami. Nic dziwnego, że już przygotowywane jest amerykańskie wydanie tej pracy.

Zgodnie z tytułem, przedłożone studium Jacka Bartosiaka jest pisane głównie z perspektywy właśnie amerykańskiej. Argumentacja strony chińskiej jest przedstawiona nieco słabiej, po części ze względu na większą trudność w dotarciudo tamtejszych materiałów, a po części dlatego, że Autor nie jest ani sinologiem, ani ekspertem ds. Chin czy nawet Azji Wschodniej. Jest natomiast, co udowodnił na tych stronach, dobrze zapowiadającym się geostrategiem, co należy wyeksponować i pochwalić, bowiem – jak wspomniałem na wstępie – tego typu zakrojone na szeroką skalęi „z oddechem” badania są w Polsce niezwykle rzadkie, a przecież tak potrzebne. Tym bardziej że Autor nie tylko trafił w lukę badawczą, ale też z ogromną wprawą i znajomością rzeczy porusza tematykę kardynalną dla globalnego bezpieczeństwa, w polskiej nauce na tę skalę nigdy i nigdzie nie badaną.

Warszawa, 6 lipca 2016

Wstęp

Wszystko płyniei nic nie stoiw miejscu

Heraklitz Efezu

Koniec historii, optymistycznie prognozowany w początku lat 90.XX wieku przez Francisa Fukuyamę, miał przynieść zasłużoną ulgę po wyczerpującym maratonie obfitującym w powtarzające się wcześniej cykle strategicznych rywalizacji, wrogich sojuszy, wzajemnie wykluczających się obszarów gospodarczych oraz niosących ogromne zniszczenia wojen o dominację, po których następowała kolejna próba budowy nowego ładu międzynarodowego.

Wiemy dobrze od kilkunastu lat, że historia – wbrew nadziejom Fukuyamy – nie skończyła się, a konflikty na Bliskim i Środkowym Wschodzie oraz uporczywe zjawisko terroryzmu boleśnie przypomniało nam o tym fakcie.

Napięcie związane z powyższymi wydarzeniami blednie jednak w porównaniu ze skutkami, jakie może przynieść nasilająca się na naszych oczach rywalizacja pomiędzy Stanami Zjednoczonymi – strażnikiem systemu światowego – a pretendującą potęgą Chin, usytuowanych w kluczowym z perspektywy geopolityki miejscu Eurazji.

Historia definitywnie powróciła, co zwiastuje poważne turbulencje dla świata. Dlatego podjąłem decyzję o napisaniu niniejszej książki, której celem jest próba opisania rozpoczynającego się okresu rywalizacji mocarstw na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji, a zarazem próba wytłumaczenia jej przyczyn, przejawów, stałych, odwiecznych prawidłowości oraz zmiennych bieżących uwarunkowań, wynikających z prawideł klasycznie rozumianej geopolityki i geostrategii.

Praca stawia sobie zarazem za cel przybliżenie wymiaru wojskowego rywalizacji, czyli nowoczesnej sztuki wojennej wraz z możliwym przebiegiemprzyszłej wojny. W tym celu opisana została bardzo szczegółowo opracowywana w Pentagonie po 2010 roku koncepcja wojny powietrzno-morskiej z jej najważniejszymi składowymi, takimi jak nowoczesna bitwa zwiadowcza, rywalizacja o dominację nad systemem świadomości sytuacyjnej przeciwnika czy charakterystyka symetrycznego pola walki. Nie bez znaczenia jest dokonująca się właśnie tzw. rewolucja w sprawach wojskowych, która – w połączeniu z nowymi technologiami – umożliwia horyzontalne i wertykalne poszerzenie pola walki poprzez dokonywanie rozpoznania i namierzania celów daleko w głąb sił przeciwnika oraz w konsekwencji precyzyjnego uderzania na dużą odległość w głąb przestrzeni, w której operuje przeciwnik. To, w połączeniu z rozwojem zdolności cybernetycznych, działań w spektrum elekromagnetycznym oraz rosnącej zależności globalnej od aplikacji cyfrowych i Internetu, tworzy nową jakość w wojennej sztuce operacyjnej. Ta jakość z kolei staje się wizytówką nie tylko sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych,do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale także sił zbrojnych Chin oraz Rosji, a to zwiastuje nadejście symetrycznego pola walki pomiędzy w miarę równorzędnymi przeciwnikami.

Coraz powszechniej można się spotkać z poglądem, że obserwujemy zmierzch Stanów Zjednoczonych jako jedynego światowego supermocarstwa. Stosowniedo tego, system międzynarodowy zbudowany wokół niekwestionowanej dominacji USA miałby ewoluować w kierunku wielo- biegunowości, a Stany Zjednoczone sprawiają wrażenie braku należytego zainteresowania lub, co gorsza, niemożności utrzymania strategicznej obecności oraz zdolnoścido wojskowej projekcji siły na odległych od brzegów Ameryki obszarach, położonych w sąsiedztwie sił, które chcą kwestionować system międzynarodowy zaprojektowany, zbudowany i gwarantowany przez potęgę USA.

Co więcej, w Stanach Zjednoczonych odzywają się głosy, iż obszary te stanowią rosnące obciążenie dla amerykańskiej polityki zagranicznej, ponieważ przestały być „zasobem” tej polityki i w konsekwencji pojawiają się pomysły wycofania USA z bezpośredniego zaangażowania na trzech kluczowych obszarach, w których przejawia się rywalizacyjne napięcie pomiędzy słabnącym supermocarstwem a aspirującymi i ambitnymi Chinami i Rosją. Przede wszystkim dotyczy to mórz przybrzeżnych Zachodniego Pacyfiku, ale także Europy Środkowej i Wschodniej oraz, po części, Bliskiego Wschodu. Napięcie to przejawia się najsilniej w próbie uchwycenia przez Pekin kontroli nad strategicznymi i najważniejszymi na świecie morskimi liniami komunikacyjnymi na Morzu Wschodniochińskim oraz Południowochińskim, rozszerzaniu wpływów polityczno-ekonomiczno -wojskowych w pierwszym i drugim łańcuchu wysp na Zachodnim Pacyfiku oraz rozpoczęcia w ramach Inicjatywy Nowego Jedwabnego Szlaku ekspansji lądowej przez masy lądowe Eurazji w kierunku Europy z pominięciem tradycyjnych morskich szlaków komunikacyjnych, kontrolowanych przez USA. To skutkuje poszerzaniem wpływów i oddziaływania Chin na politykę mniejszych państw położonych w sąsiedztwie Państwa Środka na Zachodnim Pacyfiku i w azjatyckiej strefie brzegowej (Rimland), kosztem wpływów Stanów Zjednoczonych i dotychczasowego ładu międzynarodowego.

Uważam, że znajdujemy się w momencie zwrotnym. System światowy utrzymywany przez potęgę wojskową USA wciąż obowiązuje, ale słabnie i jego przetrwanie nie jest pewne. Pauza geopolityczna, zwana jednobiegunową chwilą, trwająca od zakończenia zimnej wojny, właśnie się skończyła. Kluczowe elementy składające się na fundamenty systemu są kwestionowane, w szczególności: zdolność Stanów Zjednoczonychdo swobodnej projekcji siły na morzach i oceanach oraz w strefie przybrzeżnej Eurazji (Rimland), siła i dynamika ekonomiczna Stanów Zjednoczonych oraz dominacja gospodarcza Ameryki w świecie w obliczu rosnącej potęgi gospodarczej Chin i kluczowego miejsca Chin w globalnej gospodarce. Zarysowująca się powyższa zmiana dotychczasowego układu sił w Eurazji i na jej wodach przybrzeżnych wpływa na system obecności wojskowej USA, który jest fundamentem systemu sojuszy bilateralnych i kolektywnych Waszyngtonu. Kształtująca się w głowach przywódców regionalnych sojuszników percepcja nowej rzeczywistości lada moment może uruchomić indywidualne kalkulacje dotychczasowych wiernych sojuszników Ameryki, którzy będą chcieli przetrwać w nadchodzącym, zapewne bardziej hobbesowskim świecie. Przywódcy tych państw mogą bowiem uznać, iż USA nie będą chciały lub nie będą mogły przyjść im z pomocą w momencie kryzysowym, a brak istnienia wielkiej amerykańskiej strategii, która odpowiadałaby na palące wyzwanie, mógłby ich tylko w tym utwierdzić. Kaskada indywidualnych kalkulacji mogłaby zmienić istniejący system międzynarodowy, kończąc okres funkcjonowania systemu stworzonego na zgliszczach II wojny światowej w Bretton Woods, z jego architekturą instytucjonalną, mechanizmami finansowymi i rolą dolara w obrocie międzynarodowym, które stanowiły kręgosłup ery globalizacji.

Upadek systemu niósłby daleko idące konsekwencje: dla Stanów Zjednoczonych, dla całego rejonu Pacyfiku, dla sojuszników USA, a w związku z tym dla równowagi sił w Eurazji i dla całego świata. Skuteczne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w bezpieczeństwo kluczowych geopolitycznie obszarów, takich jak Zachodni Pacyfik, stanowiło czynnik decydujący o stabilności systemu światowego. Zmiana może przynieść kryzys wiary w potęgę USA, liberalny i wolnorynkowy model rozwojowy wraz z otwartą globalną wymianą towarową oraz podważyć fundamenty ładu liberalnego wspieranego przez amerykańskie mocarstwo morskie.

Od II wojny światowej Waszyngton utrzymywał sieć sojuszy z państwami zależnymi od siebie w zakresie bezpieczeństwa, a położonymi w pobliżu kluczowych arterii handlu międzynarodowego, wąskich przejść morskich oraz kluczowych skrzyżowań szlaków komunikacyjnych. Sojusznicy ci byli najbardziej istotni z punktu widzenia USA. Na Zachodnim Pacyfiku Amerykanie zbudowali system relacji z partnerami w strefie brzegowej Azji: Tajwanem, Singapurem, Filipinami, Koreą Południową oraz z potęgami morskimi Japonii i Australii. W Europie Centralnej i Wschodniej najpierw podczas zimnej wojny była to Republika Federalna Niemiec, a potem, po rozpadzie Związku Sowieckiego, państwa dawnego bloku sowieckiego położone w pomoście bałtycko-czarnomorskim pomiędzy Rosją leżącą w Heartlandzie, a pokonanymi w wojnie światowej przez dominujące mocarstwo morskie Niemcami. To te państwa są ważnymi elementami stworzonego przez USA systemu światowego, realizowanego przez instytucje i architekturę Bretton Woods, oraz nośnikami amerykańskiego liberalnego przekazu.

Z punktu widzenia geostratega zaś zajmują one kluczowe miejsca strategiczne w strefie zgniotu pomiędzy obszarem wpływów dominującego w systemie mocarstwa morskiego a potęgami kontynentalnymi Chin i Rosji. Słabnięcie hegemona zazwyczaj jest osią obrotową dla sensu i celu polityki mocarstwa wschodzącego. Przywódcy pretendenta mogą mieć jednak poważny dylemat: o ile wyczuwają słabnięcie hegemona i starają się uzyskać jak najwięcej nowego miejsca strategicznego, to nie chcą ponosić nadmiernego ryzyka konfrontacji. Chcą zmienić układ, mają jednak trudność z wysondowaniem, jak bardzo Stany Zjednoczone są słabe, czy też, w innym ujęciu, jak bardzo wciąż są mocne. A zła ocena sił może doprowadzićdo błędu strategicznego, eskalacji napięcia, a nawet bezpośredniej wojny o dominację. To wielce ryzykowne, gdyż pomimo poważnych cięć w wydatkach Pentagonu, sekwestracji, redukcji liczebności wojsk lądowych oraz – w wymiarze wpływu technologii na sztukę wojenną – nadejścia epoki symetrycznego pola walki pomiędzy, w przybliżeniu, równorzędnymi przeciwnikami, Stany Zjednoczone wciąż cieszą się dominacją w wielu dziedzinach wojskowości, w tym dysponują wysuniętą obecnością okrętów i baz marynarki wojennej oraz globalnym zasięgiem sił powietrznych i globalnym systemem świadomości sytuacyjnej.

To wciąż może uspokajać starych sojuszników w kluczowych obszarach Zachodniego Pacyfiku i Eurazji codo pozostawania tych krajów w zasięgu skutecznej projekcji siły USA. W związku z powyższym pretendent powinien dążyćdo osiągnięcia zmiany systemu światowego powoli i bez podejmowania zbędnego ryzyka, a na pewno bez podejmowania zupełnie szalonego ryzyka prowadzenia bezpośredniej wojny z dotychczasowym hegemonem. Stopniowe bowiem sondowanie i testowanie siły USA wymusza znacznie bardziej miarodajną ocenę realnego układu sił. Historycznie rzecz biorąc, rosnące potęgi borykały się z dylematem, jakimi metodami zmierzyć siły hegemona, jak daleko mogą pójść w przesuwaniu wiecznie płynnego układu sił w relacjach międzynarodowych, zanim spotkają się z ostrą i bezpośrednią odpowiedzią potęgido tej pory dominującej. Strategia sondowania siły hegemona niesie ze sobą pokusę częstego testowania tej siły na odległych, wysuniętych pozycjach strategicznej amerykańskiej obecności w Eurazji, co teoretycznie pozwala zbadać siłę i dokonywać przesunięć (uzyskiwać koncesję) kosztem hegemona. Zazwyczaj dokonuje się to na wymagających wojskowo pozycjach, na samym końcu wyciągniętych strategicznych szlaków komunikacyjnych, ale tam jednocześnie, gdzie wciąż istnieją zobowiązana dominującego dotychczas mocarstwado obecności i wsparcia dla sojusznika. Te pozycje, przede wszystkim ze względu na geografię i tyranię odległości, wymagają dużego wysiłku, by je utrzymać.

Natura pełzającej konfrontacji wynikającej z sondowania (testowania) siły hegemona może być zmienna, środki mogą ulegać zmianie, ale podstawowa zasada jest ta sama: unikanie wielkiego ryzyka w konfrontacji z USA, zachowanie małej intensywności rywalizacji i prowadzenie jej na wysuniętych dla USA pozycjach. Testowanie ustawiczne narusza bowiem amerykańskie zobowiązania i zdolnośćdo projekcji siły, stanowiącej „uźródłowienie”PaxAmericana, tym samym niszcząc stary ład.

Można sobie wyobrazić sytuację, że sojusznicy USA na Zachodnim Pacyfiku i w Europie, zrozumiawszy, iż ich sytuacja bezpieczeństwa się zmieniła, w obliczu braku realnej zdolnoścido pomocy i utrzymania gwarancji bezpieczeństwa przez USA podjęliby decyzję o odwróceniu się od Stanów Zjednoczonych, co już jest widoczne na Bliskim Wschodzie, a nawet, w pewnym stopniu, w Europie. Wydaje się, że dokonanie podobnej zmiany na Zachodnim Pacyfiku oznaczałoby koniec dotychczasowego systemu światowego, zważywszy na wagę tego regionu dla globalnej gospodarki oraz na potęgę gospodarczą Chin. Pojawiłaby się cała gama zachowań charakterystycznych dla chaotycznego okresu braku odczuwalnej i stabilizującej roli mocarstwa dominującego w systemie: poszukiwanie autonomii wojskowej przez poszczególne podmioty polityczne, formowanie regionalnych układów i sojuszy, w tym regionalny wyścig zbrojeń, finlandyzacja państw zależnych od sąsiedniego mocarstwa, odwrócenia sojuszy, reorientacja na nowe mocarstwo dominujące itp.

Z początkiem XX wieku Stany Zjednoczone stały się czołową potęgą morską. Po dwóch wojnach światowych stały się dominującą, globalną potęgą morską wraz z charakterystyczną dla sił zbrojnych USA wysuniętą obecnością w strefie brzegowej (Rimlandzie) Eurazji. Obecność ta wspierała subtelny i złożony system sojuszy i przekonanie sojuszników, że warto wspierać amerykański system światowy, który daje stabilność i szansę rozwoju gospodarczego. I właśnie stała wysunięta obecność, możliwa dzięki niezakłóconej i swobodnej zdolnoścido projekcji siły i utrzymania szlaków komunikacyjnychdo sojuszników, pozwoliła Waszyngtonowi uniknąć podejrzeń, że jako typowa potęga morska, korzystając z przywileju bycia „daleko”, za „bezpieczną wodą”, będzie zmiennie podchodziłdo sojuszy, jak to czyniła w przeszłości inna morska potęga – Wielka Brytania, prowadząc politykę „elastycznego” równoważenia kolejnych zagrożeń płynących dla pozycji imperium z Europy kontynentalnej i zaskarbiając sobie tym postępowaniem określenie „perfidny Albion”.

Dotychczasowa ufna percepcja polityki amerykańskiej u sojuszników może ulec zmianie, jeśli już nie ulega jej obecnie, gdy w świetle powyżej zarysowanej prawidłowości z trudnością utrzymania stałej wysuniętej obecności USA, obserwuje się po 2013 roku niepokojące sojuszników przejawy „wielkiej polityki” w trójkącie USA–Chiny–Rosja, gdzie Stany Zjednoczone mogą mieć pokusędo reagowania charakterystycznego dla mocarstwa morskiego, czyli balansującego poczynania i siłę mocarstw kontynentalnych, używając jednego przeciw drugiemu. Przyczyną takiej zmiany mogą być po prostu koszty strategiczne utrzymania wysuniętej obecności wojskowej, koszty i wysiłek kontroli szlaku komunikacyjnego prowadzącegodo sojuszników oraz wspierania wojskowego i politycznego tych sojuszników. Istotny wpływ na powyższe ma rozwijanie przez Chiny i Rosję zdolności antydostępowych, zwanych w fachowym żargonie wojskowymA2AD(anti-access/area denial), które poważnie ograniczają Amerykanom możliwość przyjścia z pomocą sojusznikom na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji. Może to także uruchomić skłonność mocarstwa morskiegodo zawierania wielkich układów z potężnymi rywalami ponad głowami starych sojuszników i ich kosztem.

Rosnąca rywalizacja na osi USA–Chiny o nowy ład międzynarodowy wydaje się mieć potencjał wielkiej rywalizacji w XXI wieku o to, kto ustala reguły gry. Takie starcia mogą niestety skończyć się wybuchem wojny o dominację, co niniejsza książka stara się możliwie wnikliwie przeanalizować.

Ze względu na omawianą dziedzinę, czyli rywalizację dominacyjną pomiędzy głównym mocarstwami świata, uważam, że najbardziej wiarygodną z dostępnych metod przybliżających stosunki międzynarodowe jest metoda neorealistyczna, która koncentruje się na państwach i mocarstwach, ich interesach i następstwach tychże. Neorealizm czerpie swą genezę z klasycznego realizmu politycznego istniejącego od starożytności: w Chinach od Sun Zi, w Europie od Tukidydesa, a wiekach późniejszych od Machiavellego oraz Hobbesa.

Realizm w nauce o stosunkach międzynarodowych jest jedną z dwóch wielkich szkół, fundamentalnie różniących się w postrzeganiu świata, człowieka, społeczeństwa i polityki. Dla odmiany idealizm (liberalizm) wierzy w racjonalny i moralny porządek, który można budować według racjonalnych zasad uniwersalnych. Natura ludzka jest dobra, a zło i niesprawiedliwość wynikają z niewiedzy, niekompetencji, ale mogą zostać naprawione poprzez np. stosowną edukację lub reformy. Idealizm (liberalizm) dopuszcza nawet użycie siły w imię zaprowadzenia wyżej wymienionych uniwersalistycznych reguł. Realizm natomiast pesymistycznie patrzy na rzeczywistość, a świat jest niedoskonały i składa się ze sprzecznych interesów, rywalizujących ze sobą wartości i jest miejscem, gdzie uniwersalne zasady moralne nie mogą być nigdy wprowadzone w pełni. Odwołuje się za todo zasady wzajemnego równoważenia sił i wpływów oraz bardziejdo historycznych precedensów niżdo abstrakcyjnych reguł, skupiając się na realizacji mniejszego zła, a nie absolutnego dobra. W grze mocarstwowej obowiązuje zatem zasada maksymalizacji siły politycznej, nastawienie egoistyczne uczestniczących w niej państw, w tym obowiązuje gra o sumie zerowej, oraz wynikające z tych wszystkich łącznych powodów dążeniedo maksymalizacji obsługiwania własnych interesów kosztem innych aktorów sceny międzynarodowej, gdyż tylko osiągnięcie możliwie największej potęgi daje poczucie bezpieczeństwa.

Niniejsza książka z zamysłem oparta została na klasycznej geopolityce i geostrategii, szczegółowo omówionych w Rozdziale I, zatytułowanym „Geostrategiczna gra”. Wyjaśnione w nim zostały pojęcia podstawowe: geografii, geopolityki, geostrategii, a także wzajemnych pomiędzy nimi zależności. Przybliżona została ważna dystynkcja potęgi morskiej od potęgi lądowej. W tym samym rozdziale wyjaśniłem strukturalne napięcie pomiędzy obszaremRimlandui Heartlanduoraz dlaczego te kategorie mają istotne znaczenie w czasach współczesnych i jak będą oddziaływać na nadchodzącą przyszłość.

Rozdział II został poświęcony amerykańskiej wielkiej strategii w XIX i XX wieku oraz historii ekspansji Stanów Zjednoczonych i wpływów tego państwa w ciągu ostatnich dwustu lat. Sporo miejsca zajmuje opis uwarunkowań geopolitycznych amerykańskiego sukcesu oraz rola w tym sukcesie wysuniętej poza kontynent macierzysty obecności marynarki wojennej USA jako trzonu amerykańskich sił zbrojnych i fundamentu zdolnoścido projekcji siły na obszarach odległych od brzegów Stanów Zjednoczonych. W końcu tego rozdziału opisujępivotna Pacyfik, zainicjowany w drugiej dekadzie XXI wieku po latach zaangażowania polityki amerykańskiej na Bliskim i Środkowym Wschodzie, co należy chyba uznać za cezurę początku rywalizacji wielkich mocarstw na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji oraz ostateczny powrót „wielkiej historii”.

Rozdział III wprowadza założenia amerykańskiej koncepcji wojny powietrzno-morskiej (Air-Sea Battle Concept), szczegółowo opisuje uwarunkowania geograficzne oraz problemy operacyjne, z którymi muszą się zmierzyć siły zbrojne dominującego mocarstwa morskiego na Zachodnim Pacyfiku. To nowość,do której Amerykanie nie byli przyzwyczajeni. Opisane zostały plany wojenne USA i Japonii w razie ewentualnej wojny z Chinami, w różnych scenariuszach i wariantach.

Rozdział IV zajmuje się analizą rosnącej potęgi wojskowej Chin w regionie oraz nowoczesną sztuką wojskową na coraz bardziej symetrycznym polu walki. Porównuje trendy w kształtującym się nowym układzie sił oraz przyszłość sztuki wojennej, zwłaszcza na morzu i w powietrzu oraz w przestrzeni wirtualnej.

Rozdział V opisuje zagadnienia operacyjne wojny powietrzno- -morskiej w teatrze wojskowym Oceanu Indyjskiego, rolę Cieśnin Indonezyjskich, Australii oraz znaczenie ewentualnych morskich działań peryferyjnych. Szczegółowo przedstawia chińską strategię Sznura Pereł, czyli budowy baz w basenie Oceanu Indyjskiego i utrzymania dzięki nim morskich linii komunikacyjnych prowadzącychdo Chin. W Rozdziale VI szczegółowo przedstawiono krytykę i zarzuty, jakie spotkały koncepcję wojny powietrzno-morskiej w wymiarze strategicznym i operacyjnym, oraz rozpatrywane są różne wersje eskalacji ewentualnego konfliktu zbrojnego.

Rozdział VII wprowadza w fenomen wzrostu potęgi Chin i nieznajdującej porównań historycznych drogido pozycji supermocarstwa rozpoczętej przez Denga Xiaopinga. Rozdział analizuje, jakie są fundamenty siły gospodarki Chin i ogólnej potęgi Państwa Środka, jaka jawi się przed nim przyszłość oraz w jaki sposób rosnąca potęga spowodowała narastanie rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi i w czym konkretnie rywalizacja się przejawia.

Rozdział VIII omawia rozpoczętą niedawno lądową ekspansję wpływów politycznych i gospodarczych Chin jako manewru geostrategicznego „od morza w kierunku Europy poprzez masy lądowe Eurazji”, czyli inicjatywę Nowego Jedwabnego Szlaku, w tym jakie konsekwencje geopolityczne oraz skutki w trójkącie Chiny–USA–Rosja ten wielki manewr wywoła. Omawiam również perspektywę zbudowania nowego ładu światowego z odwróceniem zależności szlaków komunikacyjnych kontrolowanych z morza na rzecz tych kontrolowanych z lądu, co mogłoby zmienić fundamenty systemu światowego powstałe po dokonaniu wielkich odkryć geograficznych i ukształtowane w epoce kolonizacji. Krótko przedstawiam teoretyczny długoterminowy wpływ inicjatywy na sytuację w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym na Polskę.

Rozdział IX, zatytułowany „Stary i nowy ład oraz niepewna przyszłość”, jest najdłuższy i stawia najwięcej znaków zapytania, bowiem analizuje reakcję USA na zachodzące wspomniane we wcześniejszych rozdziałach zmiany. Opisuje różne modele strategicznej obecności, w tym opcję częściowego wycofania z Eurazji, a nawet pełnego powrotudo izolacjonizmu. Przedstawia również strategię Pekinu oraz pokazuje, gdzie i na jakich obszarach wpływów oba mocarstwa znajdują się na kursie kolizyjnym.

Rozdział X opisuje potencjalne miejsca zapalne, czyli obszary potencjalnej eskalacji rywalizacji chińsko-amerykańskiej: Morze Południowo- chińskie, Morze Wschodniochińskie, Tajwan. Opisuje też zjawisko, które w szerokim znaczeniu określiłem jako „wojnę walutową” na oznaczenie różnych przejawów obecnej i przyszłej rywalizacji walutowo-finansowej USA i Chin o dominację w handlowym i finansowym systemie światowym.

Rozdział XI został zatytułowany „Lekcje historii” i nawiązuje jako przestrogado błędów z przeszłości popełnianych przez przywódców, którzy działając w warunkach nasilającej się rywalizacji, podejmowali decyzje, które następnie w wyniku eskalacji przeradzały się w otwarte wojny. Przykładami przywołanymi są: Japonia w 1941 roku, Europa w 1916 roku, Europa w 1941 roku, wojna USA z Hiszpanią w 1898 roku, Wietnam w 1979 roku.

Na końcu, w Rozdziale XI, zajmuję się pułapką Tukidydesa, czyli zjawiskiem, którego zrozumienie, moim zdaniem, pozwala na głębsze pojęcie najbardziej niebezpiecznego mechanizmu eskalacyjno-rywalizacyjnego, który może doprowadzićdo wybuchu wojny. Na samym końcu zastanawiam się, jak można uniknąć pułapki Tukidydesa w relacji USA–Chiny.

Praca jest też opatrzona krótkim glosariuszem w celu przybliżenia czytelnikowi pojęć z dziedziny nowoczesnej wojskowości i strategii. Jeśli chodzi o źródła związane z geopolityką i geostrategią, literatura pochodzi przede wszystkim ze świata anglosaskiego. W pierwszym rzędzie to klasyczna geopolityka XIX- i XX-wieczna – dzieła Alfreda T. Mahana, Halforda J. Mackindera, Juliana S. Corbetta, Nicholasa J. Spykmana, George’a F. Kennana oraz czołowych przedstawicieli establishmentu anglosaskiego zajmujących się bezpieczeństwem w XXI wieku, takich jak Henry Kissinger, Robert Kagan, Paul Kennedy, Zbigniew Brzeziński, Joseph. S. Nye, John Mearsheimer, Robert D. Kaplan czy pochodzący z Australii Hugh White. W Europie chciałbym wyróżnić Luisa Simona, z którego opracowań obficie korzystałem, oraz Christophera Cokera, obu zajmujących się tematyką poruszaną w niniejszej pracy.

W zakresie sztuki wojennej w zasadzie w całości są to najbardziej aktualne opracowania amerykańskich think-tanków oraz poszczególnych analityków, w szczególności związanych z Center for Strategic and Budgetary Assessments(CSBA), czołową amerykańską instytucją zajmującą się nowoczesną sztuką wojenną, znaną z publikowania doskonałych analiz wyznaczających trendy, RANDCorporation oraz Potomac Foundationw Waszyngtonie. Godne odnotowania są publikacje cieszącej się wielkim uznaniem i tradycją amerykańskiej „kuźni” geopolitycznej – US Naval War College w Newport na Rhode Island, wraz z jej głównym specjalistą od koncepcji wojny powietrzno-morskiej – Toshi Yoshiharą. Ważne są opracowaniaCouncil on Foreign Relations,Center for Strategic and International Studies oraz US Army War College.

Na bieżąco analizowałem i studiowałem niemal wszystkie publikowane i dyskutowane w ostatnich latach za oceanem raporty i analizy dotyczące tematu ujętego w pracy. Spośród konkretnych badaczy i autorów zajmujących się tematyką należy wymienić Andrew F. Krepinevicha, Andrew Ericksona, Barry Wattsa, Jana van Tola, Thomasa Mahnkena, Colina Graya, Aarona L. Friedberga, Andrew Nathana, Andrew Scobella, a z młodego pokolenia – Iskandera Rehmana oraz Nicholasa Myersa.

Niebagatelną część studiów stanowią wnioski z rozmów w Stanach Zjednoczonych przeprowadzonych z osobami zaangażowanymi w pivotna Pacyfik oraz w kształtowanie i planowanie koncepcji operacyjnych dla sił zbrojnych USA, w tym rozmowy w Biurze Wojny Powietrzno-Morskiej w Pentagonie (Air-Sea Battle Office) oraz z analitykami wewnętrznego think-tanku w Pentagonie – legendarnegoOffice of Net Assessment(ONA). Dużą formacyjną rolę odegrał też wargaming i strategiczne symulacje, w których brałem udział, przede wszystkich organizowane w Potomac Foundationw Waszyngtonie oraz w różnych ośrodkach w Europie.

W zakresie wiedzy o Chinach poza literaturą w języku angielskim, zwłaszcza pióra Henry Kissingera, Iana Morrisa czy Davida Shambaugh i Liu Mingfu, w istotny sposób wykorzystałem bogatą literaturę w języku polskim. Należy wymienić tu prace i publikacje Bogdana Góralczyka, Waldemara J. Dziaka, Krzysztofa Gawlikowskiego. Codo analiz w języku polskim skorzystałem z opracowań warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), w szczególności pióra Marcina Kaczmarskiego.

Z analiz OSW oraz z prac Michała Lubiny korzystałem także w zakresie wiedzy o Rosji i Azji Środkowej. Spośród ośrodków analitycznych rosyjskich czerpałem wiedzę m.in. z moskiewskiego ośrodka CAST (Centre for Analysis of Strategies and Technology).

Nie sposób wymienić w tym miejscu wszystkich autorów i wszystkich prac, z których korzystałem. Zamieszczona na końcu pracy bibliografia szczegółowo przedstawia listę pozycji, które dotyczą opisanego tematu, a które były mi pomocne przy studiowaniu tematu i przygotowaniu książki.

Pracę niniejszą traktuję jako swoisty intelektualny egzamin dojrzałości. Rozważany temat będzie bardzo ważny dla naszej przyszłości, a prze- widywanie (w pewnym sensie) przyszłości w oparciu o instrumenty klasycznej geopolityki i geostrategii może być prawdziwą intelektualną podróżą. Niniejsza książka powstała w znacznym stopniu na podstawie rozprawy doktorskiej zatytułowanej: „Sytuacja geostrategiczna Stanów Zjednoczonych i Chin na Zachodnim Pacyfiku i w Eurazji w kontekście amerykańskiej koncepcji wojny powietrzno-morskiej”, którą obroniłem w czerwcu 2016 roku w Polskiej Akademii Nauk.

Książka nigdy by nie powstała bez pomocy wielu ludzi, którym tutaj chciałbym podziękować.

Szczególne podziękowania należą się mojemu promotorowi Profesorowi Bogdanowi Góralczykowi, sinologowi i ambasadorowi RP w kilku azjatyckich krajach, za wielki nakład pracy, którą wykonał, udzielając mi pomocy, wskazówek, służąc radą i wygładzeniem naukowym. W szczególności dziękuję za to, że – jak mi się zdaje – uwierzył, iż niniejsza praca ma istotny sens. Pomógł mi też zmierzyć się z tematem w zdyscyplinowany czasowo sposób, czyniąc mi tym wielką przysługę.

Dziękuję dr. Michałowi Lubinie za wieloletnie dzielenie się wiedzą o Chinach i Azji, w tym wspólnie spędzone w Chinach chwile, oraz za niezliczone, wzbogacające rozmowy o uwarunkowaniach ładu globalnego, szczególnie w kontekście Azji i Zachodniego Pacyfiku, z których korzystałem obficie w pracy.

Szczególnie pragnę podziękować całemu zespołowiPotomac Foundationw Waszyngtonie za wiele rzeczy, że wymienię chociażby umożliwienie mi kontaktów i rozmów z czołowymi analitykami zajmującymi się tematyką w Waszyngtonie, w tym z osobami odpowiedzialnymi za tytułową koncepcję w Biurze Wojny Powietrzno-Morskiej w Pentagonie oraz w USNaval War Collegew Newport na Rhode Island, oraz dziękuję za zaproszeniedo udziału w symulacjach strategicznych i grach wojennych. Nie mniejsze podziękowania pragnę wyrazić za udostępnienie mi nieprzebranych zasobów bibliotekiPotomac Foundationdotyczącej Pacyfiku i Azji oraz sztuki wojennej. Szczególnie chciałbym w tym miejscu podziękować Nicholasowi Myersowi z Potomac Foundation za niezwykłe rozmowy o geopolityce, geostrategii i o nadchodzącej przyszłości.

Dziękuję Bartłomiejowi Radziejewskiemu za włożoną ciężką pracę w krytyczną lekturę pierwszych wersji dysertacji, za szczegółowe, krytyczne i jakże konstruktywne uwagi i prawdziwie przyjacielskie uwagi codo pożądanego kierunku, treści i formy pracy. Dziękuję Magdalenie Ucińskiej-Wróbel za codzienną pomoc i nieocenione współdziałanie w opracowaniu stylistycznym pracy, pomoc w jej kompilacji, składaniu i zapisywaniu. Bez tego nie poradziłbym sobie w złożonym i długotrwałym procesie przygotowania książki.

Martynie Tonderze-Łepkowskiej dziękuję za ogromną, włożoną bez- pośrednio w pracę, pomoc redakcyjną, bez której praca nie powstałaby.

Pragnę podziękować Grzegorzowi Banasiukowi, Radkowi Pyfflowi i Jackowi Rasiowi za wspólny czas, niezliczone rozmowy dotyczące wzrostu Chin, znaczenia Azji, roli strategii i sztuki wojennej.

Szczególne podziękowania należą się Wojciechowi Zalewskiemu – znakomitemu znawcy geografii wojskowej – za wykonanie map i grafikdo niniejszej pracy oraz za wspólne gry wojenne w Potomac Foundation, co zawsze było dla mnie wielką przyjemnością.

Dziękuję także Tomaszowi Szatkowskiemu, z którym wspólnie kilka lat temu podjęliśmy wysiłek analizowania nadchodzącej nowej rzeczywistości strategicznej oraz rozpoczęliśmy pracę nad zrozumieniem przyszłego pola walki w nowoczesnej wojnie.

Danielowi Zarewiczowi dziękuję w szczególności – za słowa otuchy i wsparcie przy studiach nad tematem, w tym na zakrętach z tym związanych i samej pracy.

Dziękuję również Aleksandrowi Kopińskiemu, który w nadal tajemniczy dla mnie sposób pchnął mnie kiedyś w kierunku krytycznego myślenia o otaczającej rzeczywistości i spowodował, że moje myśli poczęły brnąć w zakamarki, w które iść chyba wcześniej nie chciały.

Szczególnie wdzięczny jestem nieżyjącemu już wielkiemu pisarzowi Józefowi Mackiewiczowi, który przy całej swojej (skrywanej) wrażliwości wypełnił poprzez swoje powieści w moim życiu rolę realistycznego kompasu otaczającej rzeczywistości i skierował ostatecznie na tory geopolityki, choć sam tego nigdy, zdaje mi się, tak by tego nie określił.

Bardzo dziękuję Mamie i Tacie za bardzo wiele, choć w tym miejscu wspomnę przede wszystkim przekazaną formację intelektualną. Dziękuję też za to, że byli najwierniejszymi czytelnikami kolejnych rozdziałów, wersji i postępów pracy, co czynili z nieustępującym zaangażowaniem. To wszystko mobilizowało mniedo wytężonej pracy. Odpowiedzialność za wszelkie niedociągnięcia spoczywa wyłącznie na mnie.