(nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki. - Robert A. Glover - ebook + audiobook

(nie)miły facet. Męskie spojrzenie na miłość, seks i związki. ebook i audiobook

Robert A. Glover

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Nie ma nic złego w byciu męskim. Męskości nie trzeba gnębić i mylić jej z dominującą w społeczeństwie rolą mężczyzny oraz patriarchalnym modelem rodziny. Można ją posiadać, podziwiać, wzbogacać i wykorzystać jej potencjał, żeby odnaleźć równowagę i życiową harmonię

 

„(Nie)miły facet” to nie książka o tym jak stać się dominującym, nieczułym i niewiernym palantem XXI wieku. To książka, która pokazuje jak wyznaczać swoje granice, otwarcie mówić o swoich potrzebach oraz jak budować prawdziwe i trwałe relacje nie zagłuszając swojego "ja". To książka zarówno dla facetów jak również ich partnerek i partnerów. 

 

W oparciu o lata klinicznej terapii grupowej dla mężczyzn i par, wybitny amerykański psychoterapeuta Robert A. Glover, stworzył przewodnik o tym jak poradzić sobie z „syndromem miłego faceta”. Ta przełomowa książka zawiera informacje i narzędzia, które pomogą uwolnić się od toksycznych schematów i nieskutecznych wzorców. Wskaże drogę do odkrycia prawdziwej męskości i odnalezienia szczęścia w relacjach, związkach i miłości. 

 

„Mężczyznom (nie)miły facet zdaje się podobać, bo jest autentyczny i szczery. Przez lata otrzymałem od mężczyzn tysiące e-maili z pytaniem, jakim cudem tak dobrze ich znam. Mówią mi, jak książka zmieniła ich życie, dała poczucie sensu i nadzieję. Dobrze wiedzieć, że opowieść o mojej walce i o tym, czego się od nich nauczyłem, pomogła tak wielu mężczyznom (i kobietom) na całym świecie.” - fragment książki 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 238

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 6 godz. 17 min

Lektor: Robert Glover

Oceny
4,5 (151 ocen)
97
36
11
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Sojer22

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie się czytało i uświadamia ogromny problem w tych czasach o miłych facetach. Polecam bo daje wiarę w lepszy odkrycia siebie 👍
00
Karolabe1

Nie oderwiesz się od lektury

to jest pierwszą i I pewnie ostatnia książka która zagubionym facet powinien przeczytać po której zauważy zmiane i rezultaty zanim ją przeczyta do końca. polecam i pozdrawiam (już nie) miły facet.
00
Swiatowy

Nie oderwiesz się od lektury

ciekawa, przejrzysta. poradnik psychologiczny dla facetów z syndromem miłego faceta.
00
M___R

Nie oderwiesz się od lektury

Moim zdaniem ta książka powinna być obowiązkowa dla każdego nastolatka aby zaczął od początku układać sobie dobre życie i nie wpadł w niepotrzebny i złudny byt który jest uciemiężeniem dla niego samego i otoczenia. Teraz ja to widzę.
00
rafalwarniello

Nie oderwiesz się od lektury

Fantastyczna!
00

Popularność




Ro­bert Glo­ver: (Nie)miły fa­cet. Męskie spoj­rze­nie na mi­ło­ść, seks i zwi­ąz­ki
Wy­daw­ca: Kom­pa­nia Me­dio­wa sp. z o.o. Ul. Che­łm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­sza­wa
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­dio­wa do­stęp­ne są ta­kże w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków. Śle­dź na­sze no­wo­ści:www.kmbo­oks.pl
Ro­bert Glo­ver: No More Mr. Nice Guy. A Pro­ven Plan for Get­ting What You Want in Love, Sex, and Life
Co­py­ri­ght © 2000, 2003 by Ro­bert Glo­ver All ri­ghts re­se­rved Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­dio­wa, 2022 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Ma­te­usz Baka, 2022
ISBN 978-83-963531-7-7
Pro­jekt okład­ki: Ka­ta­rzy­na Ko­nior / stu­dio.blu­eman­go.pl
Re­dak­cja: Pa­weł Wie­lo­pol­ski
Ko­rek­ta: Pau­li­na Ko­strzy­ńska
Skład i ła­ma­nie: TYPO 2 Jo­lan­ta Ugo­row­ska
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie pra­wa za­strze­żo­ne
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

DE­DY­KA­CJA I PO­DZI­ĘKO­WA­NIA

(Nie)miły fa­cet. Nowe spoj­rze­nie na mi­ło­ść, seks i zwi­ąz­ki de­dy­ku­ję wszyst­kim mężczy­znom, któ­rzy tak szcze­rze i od­wa­żnie po­dzie­li­li się ze mną swo­im ży­ciem i hi­sto­rią. Ta ksi­ążka jest o nich i dla nich. Dzi­ęku­ję.

Pra­gnę rów­nież wy­ra­zić wdzi­ęcz­no­ść wszyst­kim, któ­rzy wspie­ra­li mnie w trak­cie pi­sa­nia ksi­ążki. Wszyst­kim mężczy­znom z mo­ich grup i se­mi­na­riów. Wszyst­kim lu­dziom, któ­rzy czy­ta­li pierw­sze szki­ce i dzie­li­li się bez­cen­ny­mi uwa­ga­mi. Wszyst­kim, któ­rzy py­ta­li: „Sko­ńczy­łeś już pi­sać?”.

Szcze­gól­nie dzi­ęku­ję Eli­za­beth Ore­sko­vich, dok­tor Anne Ha­stings, Deb­by Du­vall, Na­to­wi So­be­lo­wi, Lau­rze No­lan oraz Jen­ni­fer Ka­sius. Ta ksi­ążka nie mo­gła­by za­ist­nieć bez wa­sze­go wy­jąt­ko­we­go udzia­łu.

***

Cho­ciaż in­for­ma­cje, za­sa­dy, pro­gram i za­da­nia z tej ksi­ążki mogą oka­zać się uży­tecz­ne, są pre­zen­to­wa­ne ze świa­do­mo­ścią, że ani au­tor, ani wy­daw­ca nie ofe­ru­ją kon­kret­nych po­rad me­dycz­nych, psy­cho­lo­gicz­nych, emo­cjo­nal­nych czy sek­su­al­nych. Tre­ść ni­niej­szej pu­bli­ka­cji nie sta­no­wi więc dia­gno­zy, re­cep­ty, re­ko­men­da­cji ani te­ra­pii kon­kret­nych pro­ble­mów me­dycz­nych, psy­cho­lo­gicz­nych, emo­cjo­nal­nych czy sek­su­al­nych.

Ka­żda oso­ba ma spe­cy­ficz­ne po­trze­by, któ­rych nie da się ująć w tej ksi­ążce. Dla­te­go wszy­scy po­win­ni sto­so­wać pro­gram te­ra­pii, pre­wen­cji, le­cze­nia czy ogól­ny plan po­pra­wy zdro­wia wy­łącz­nie w po­ro­zu­mie­niu z li­cen­cjo­no­wa­nym, wy­kwa­li­fi­ko­wa­nym le­ka­rzem, te­ra­peu­tą czy in­nym kom­pe­tent­nym spe­cja­li­stą.

NOWA PRZED­MO­WA OD AU­TO­RA

Nie za­mie­rza­łem pi­sać ksi­ążki.

Za­cząłem te­ra­pię, żeby prze­pra­co­wać pro­ble­my w moim ma­łże­ństwie. Nie mo­głem zro­zu­mieć, cze­mu, choć je­stem ta­kim mi­łym fa­ce­tem, moja żona nie czu­je się szczęśli­wa ani nie chce częściej upra­wiać ze mną sek­su. Jak­kol­wiek bym się sta­rał, żeby ją za­do­wo­lić, za­cho­wać spo­kój, uni­kać kon­flik­tów i stłu­mić wła­sne po­trze­by, ona wci­ąż była po­nu­ra, wście­kła, kry­tycz­na i ozi­ębła. Ce­lem nu­mer je­den te­ra­pii było dla mnie od­kry­cie, cze­mu by­cie mi­łym fa­ce­tem nie spra­wia, że żona trak­tu­je mnie le­piej. Na całe szczęście po­cząt­ki pro­ce­su te­ra­peu­tycz­ne­go wska­za­ły mi zdrow­szy kie­ru­nek na­uki, jak być szcze­rym i au­ten­tycz­nym, sta­wiać gra­ni­ce, żyć w zgo­dzie ze sobą, ko­chać sie­bie, sta­wiać wła­sne po­trze­by na pierw­szym miej­scu, wy­ra­żać pra­gnie­nia, ak­cep­to­wać pa­sje i na­wi­ązy­wać re­la­cje z mężczy­zna­mi.

Za­cząłem po dro­dze do­strze­gać, że wie­lu mężczyzn, któ­rzy przy­cho­dzi­li do mnie na te­ra­pię, po­wta­rza­ło dużo z tego, co sam my­śla­łem czy mó­wi­łem: „Cze­mu jest sta­le wście­kła?”, „Za­wsze jej mało”, „Chcę tyl­ko być do­ce­nio­ny”, „Cze­mu nie chce już ze mną sy­piać?”, „Kie­dy będzie moja ko­lej?”.

Po­my­śla­łem: „Hmm, mogę do­ko­ńczyć zda­nia tych mężczyzn za nich. Są tacy jak ja. Nie je­stem je­dy­nym, któ­ry sądzi, że by­cie «mi­łym» po­win­no spra­wić, że lu­dzie będą go ko­chać, lu­bić i do­brze trak­to­wać”.

Zor­ga­ni­zo­wa­łem więc dla garst­ki klien­tów spo­ty­ka­jącą się dwa razy w mie­si­ącu gru­pę „Ko­niec z Mi­łym Fa­ce­tem”. Co dru­gi ty­dzień pi­sa­łem dla tych mężczyzn tekst, w któ­rym szcze­gó­ło­wo oma­wia­łem to, cze­go uczy­łem się w wy­ni­ku ana­li­zo­wa­nia wła­snych pro­ble­mów „Mi­łe­go Fa­ce­ta”. Pi­sa­łem i pi­sa­łem, a z cza­sem owi mężczy­źni – a często ta­kże ich żony i dziew­czy­ny – za­częli mnie na­ma­wiać: „Po­wi­nie­neś na­pi­sać ksi­ążkę. Po­wi­nie­neś być u Oprah”.

Cóż, ni­g­dy nie tra­fi­łem do pro­gra­mu, ale ksi­ążkę na­pi­sa­łem.

Za­jęło mi to ja­kieś sze­ść lat. Nie tyl­ko ba­da­łem syn­drom Mi­łe­go Fa­ce­ta, ale też prze­pra­co­wy­wa­łem wła­sne pro­ble­my i uczy­łem się, jak pi­sać, w za­sa­dzie wszyst­ko jed­no­cze­śnie. Ko­lej­ne trzy lata za­bra­ło mi zna­le­zie­nie agen­ta i pod­pi­sa­nie umo­wy z wy­daw­cą.

Nie­zli­czo­ne wy­daw­nic­twa od­rzu­ci­ły ma­szy­no­pis (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta, wszyst­kie z tego sa­me­go po­wo­du: dział mar­ke­tin­gu twier­dził, że mężczy­źni nie ku­pią po­rad­ni­ka, zwłasz­cza ta­kie­go, któ­ry mówi im, że są fra­je­ra­mi. Nie zro­zu­mie­li sed­na spra­wy. Mężczy­źni, o któ­rych pi­sa­łem, nie tyl­ko nie byli fra­je­ra­mi, ale byli wy­so­ce zmo­ty­wo­wa­ni, by stać się naj­lep­szą wer­sją sie­bie. Dla­te­go ku­po­wa­li ksi­ążki.

Na szczęście Nat So­bel, do­świad­czo­ny agent li­te­rac­ki z No­we­go Jor­ku, uwie­rzył w (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta. Zna­la­zł ksi­ążce wy­daw­cę, Bar­nes & No­ble, któ­ry wła­śnie wpro­wa­dzał na ry­nek dzia­łkę ksi­ążek elek­tro­nicz­nych.

Dzi­ęki licz­nym za­bie­gom i por­cji wiel­kie­go szczęścia („Cie­ka­we, że im wi­ęcej pra­cu­ję, tym wi­ęk­sze mam szczęście!”) me­dia podła­pa­ły mo­tyw Mi­łe­go Fa­ce­ta i prze­ży­łem swo­je pięć mi­nut sła­wy. Bar­nes & No­ble do­strze­gli też Run­ning Press i pod­jęli z nimi wspó­łpra­cę przy wy­da­niu pa­pie­ro­wej wer­sji ksi­ążki w 2003 roku.

Obec­nie, bli­sko pi­ęt­na­ście lat pó­źniej, w 2017 roku, licz­ba sprze­da­nych eg­zem­pla­rzy mo­jej ksi­ążki z ka­żdym ro­kiem wci­ąż ro­śnie. Prze­tłu­ma­czo­no ją na kil­ka­na­ście języ­ków. Tak to wła­śnie mężczy­źni nie ku­pu­ją po­rad­ni­ków!

Ni­niej­sze wy­da­nie to do­bra oka­zja, by w paru sło­wach stre­ścić po­stępy w mo­jej oso­bi­stej i za­wo­do­wej pod­ró­ży na prze­strze­ni pi­ęt­na­stu lat od mo­men­tu pierw­sze­go pa­pie­ro­we­go wy­da­nia (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta. Wie­lo­krot­nie po­wta­rza­łem: „(Nie)miły fa­cet to ksi­ążka au­to­bio­gra­ficz­na. Wy­ko­rzy­stu­ję hi­sto­rie in­nych mężczyzn, by opo­wie­dzieć swo­ją wła­sną”. Mó­wi­łem też często: „To nie ko­lek­cja mo­ich suk­ce­sów. To kro­ni­ka mo­ich błędów”.

Nie pi­sa­łem (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta jak na­uko­wiec sie­dzący w swo­im ga­bi­ne­cie zgłębia­jący te­mat Mi­łe­go Fa­ce­ta. To ksi­ążka o moim ży­ciu i ży­ciu rze­szy Mi­łych Fa­ce­tów, z któ­ry­mi pra­co­wa­łem przez do­brą część swo­jej ka­rie­ry. By­łem uoso­bie­niem Mi­łe­go Fa­ce­ta, a obec­nie je­stem Mi­łym Fa­ce­tem w pro­ce­sie ozdro­wie­ńczym – będę nim do ko­ńca swo­ich dni. Cza­sem, jak wi­ęk­szo­ść Mi­łych Fa­ce­tów, „uczę się po­wo­li i szyb­ko za­po­mi­nam”.

Mężczy­znom (Nie)miły fa­cet zda­je się po­do­bać, bo jest au­ten­tycz­ny i szcze­ry. Przez lata otrzy­ma­łem od mężczyzn ty­si­ące e-ma­ili z py­ta­niem, ja­kim cu­dem tak do­brze ich znam. Mó­wią mi, jak ksi­ążka zmie­ni­ła ich ży­cie, dała po­czu­cie sen­su i na­dzie­ję. Do­brze wie­dzieć, że opo­wie­ść o mo­jej wal­ce i o tym, cze­go się od nich na­uczy­łem, po­mo­gła tak wie­lu mężczy­znom (i ko­bie­tom) na ca­łym świe­cie.

Po na­pi­sa­niu ksi­ążki mia­łem sil­ne po­dej­rze­nie, że nie za­ko­ńczy­łem wła­snej dro­gi od­kry­wa­nia i uzdra­wia­nia sie­bie, ale nie mia­łem po­jęcia, jak słusz­ne było to prze­czu­cie.

Kie­dy za­cząłem pra­co­wać nad swo­imi pro­ble­ma­mi i na­pi­sa­łem (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta, by­łem w zwi­ąz­ku ma­łże­ńskim ze swo­ją dru­gą żoną Eli­za­beth. Była swe­go ro­dza­ju wędzi­dłem w mo­jej gło­wie, któ­re nie po­zwa­la­ło mi wy­mi­gać się od sta­ni­ęcia twa­rzą w twarz z mo­imi dys­funk­cyj­ny­mi ten­den­cja­mi Mi­łe­go Fa­ce­ta. Mu­sia­łem sko­czyć na głów­kę i od­na­le­źć nową mapę ży­cia. Bo by­cie Mi­łym Fa­ce­tem po pro­stu nie dzia­ła­ło.

Na za­wsze po­zo­sta­nę wdzi­ęcz­ny za po­tężną siłę, jaką była Eli­za­beth, któ­ra zmu­si­ła mnie do roz­po­częcia mo­jej pod­ró­ży. Kie­dy jed­nak ko­ńczy­łem pi­sać ksi­ążkę, wie­dzia­łem, że nie za­wsze będę po­trze­bo­wał ci­ągłe­go sztur­cha­nia ostro­gą, żeby iść na­przód. Roz­sta­li­śmy się z Eli­za­beth ja­kieś pół roku przed uka­za­niem się pa­pie­ro­wej wer­sji (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta. Nie mo­głem wte­dy tego wie­dzieć, ale moje ży­cie mia­ło po­to­czyć się zu­pe­łnie inną dro­gą, z nie­ocze­ki­wa­ny­mi przy­go­da­mi i całą masą no­wych, roz­wi­ja­jących do­świad­czeń.

Hi­sto­rię ostat­nich pi­ęt­na­stu lat, do roku 2017, skró­cę do mi­ni­mum. Od­by­łem tra­sę au­tor­ską, roz­wio­dłem się, mu­sia­łem po raz pierw­szy na­uczyć się ży­cia w po­je­dyn­kę, bo­ry­ka­łem się z de­pre­sją, często czu­łem się za­gu­bio­ny, pod pi­ęćdzie­si­ąt­kę na­uczy­łem się cho­dzić na rand­ki, po­zna­łem mnó­stwo wspa­nia­łych ko­biet, upra­wia­łem mnó­stwo sek­su (i nie mo­głem się po­ła­pać, na ja­kiej pla­ne­cie wy­lądo­wa­łem po czter­na­stu la­tach ma­łże­ństwa nie­mal ca­łkiem po­zba­wio­ne­go sek­su), pod­ró­żo­wa­łem, pro­mo­wa­łem ksi­ążkę, prze­nio­słem i prze­bu­do­wa­łem prak­ty­kę te­ra­peu­tycz­ną, na­uczy­łem się ta­ńczyć sal­sę, pra­co­wa­łem z ty­si­ąca­mi Mi­łych Fa­ce­tów w gru­pach, na se­mi­na­riach, kur­sach on­li­ne i pod­czas kon­sul­ta­cji, za­cząłem cho­dzić na stu­dia on­li­ne, zo­sta­łem co­achem rand­ko­wym dla mężczyzn (gdy­by­ście spy­ta­li mnie w cza­sie, kie­dy pi­sa­łem (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta, czy kie­dy­kol­wiek będę uczył mężczyzn, jak rand­ko­wać, od­pa­rłbym: „Po moim tru­pie”), prze­or­ga­ni­zo­wa­łem biz­nes, żeby móc za­miesz­kać w Mek­sy­ku (lub gdzie­kol­wiek in­dziej), stwo­rzy­łem nową stro­nę in­ter­ne­to­wą, na­gra­łem set­ki pod­ca­stów na te­mat ka­żde­go aspek­tu wy­cho­dze­nia z syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta, by­łem w paru świet­nych zwi­ąz­kach, po­pe­łni­łem ko­lej­ną por­cję błędów, ku­pi­łem dom w Mek­sy­ku, po­now­nie się oże­ni­łem, po­now­nie zo­sta­łem oj­cem, co­raz le­piej mó­wię po hisz­pa­ńsku (od­kryw­szy, że ślub z ko­bie­tą, któ­ra nie mówi po an­giel­sku, bar­dzo po­ma­ga), pod­pi­sa­łem kon­trakt z War­ner Bro­thers na pro­gram te­le­wi­zyj­ny opar­ty na mo­ty­wie Mi­łe­go Fa­ce­ta (obec­nie w trak­cie two­rze­nia), pra­cu­ję nad ko­lej­ny­mi dwie­ma ksi­ążka­mi i prze­kszta­łcam swo­je ży­cie oso­bi­ste i za­wo­do­we tak, by być pe­łno­eta­to­wym pi­sa­rzem i mów­cą. Ufff!

Pi­ęt­na­ście lat temu, w roku 2003, nie by­łbym w sta­nie prze­wi­dzieć, że będę tu, gdzie je­stem obec­nie. Od tam­tej pory przez lata po­wta­rzam so­bie man­trę: „Uwiel­biam bu­dzić się rano, nie wie­dząc, jak sko­ńczy się mój dzień”. Od­kry­łem, że kie­dy lu­dzie od­pusz­cza­ją so­bie nie­ści­słe mapy, któ­re wy­pra­co­wa­li w dzie­ci­ństwie, i za­czy­na­ją po­szu­ki­wać bar­dziej po­moc­nych ży­cio­wych wzor­ców, otwie­ra­ją drzwi na nie­zwy­kłe przy­go­dy.

Da­lej też uczy­łem się o so­bie i Mi­łym Fa­ce­cie. Gdy­bym miał do­pi­sać nowy roz­dział, do­ty­czy­łby on wpły­wu, jaki wy­wie­ra na Mi­łe­go Fa­ce­ta lęk. Pod­kre­ślam w ksi­ążce wagę tok­sycz­ne­go wsty­du, ale te­raz wi­dzę, że syn­drom Mi­łe­go Fa­ce­ta to chy­ba w rów­nym stop­niu pró­ba za­pa­no­wa­nia nad lękiem. Na­uka, jak uko­ić swo­je ner­wy, jest rów­nie wa­żna jak na­uka od­pusz­cze­nia so­bie tok­sycz­ne­go wsty­du.

W ksi­ążce mó­wię: „Nie pró­buj ro­bić tego w po­je­dyn­kę”. I na­dal w to moc­no wie­rzę. Ta rada ni­g­dy się nie zmie­ni. Żeby prze­pra­co­wać syn­drom Mi­łe­go Fa­ce­ta, po­trze­bu­je­my po­mo­cy bez­piecz­nych osób.

Obec­nie na szczęście in­ter­net, masa ksi­ążek, stron in­ter­ne­to­wych, blo­gów, fo­rów, pro­gra­mów, wy­jaz­dów, grup wspar­cia i co­achów, kon­cen­tru­je się na ta­kiej po­mo­cy dla mężczyzn. Czu­ję wdzi­ęcz­no­ść i ra­do­ść, sły­sząc, jak wie­le z tych źró­deł po­le­ca moje ksi­ążki. Kie­dy roz­po­czy­na­łem swój pro­ces te­ra­peu­tycz­ny, wszyst­ko, czym mo­głem się po­de­przeć, to pro­gra­my dwu­na­stu kro­ków i ruch mi­to­po­etyc­ki kie­ro­wa­ny przez ta­kich lu­dzi jak Ro­bert Bly czy Mi­cha­el Me­ade.

Być może wła­śnie za­czy­nasz swo­ją przy­go­dę, bio­rąc do ręki ni­niej­sze wy­da­nie (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta. Być może za­cząłeś już pod­róż w pro­gra­mie dwu­na­stu kro­ków, te­ra­pii czy se­sjach co­achin­go­wych i po­le­co­no ci tę ksi­ążkę. Być może po­ży­czy­łeś eg­zem­plarz pierw­sze­go wy­da­nia przy­ja­cie­lo­wi albo jest tak po­kre­ślo­ny na żó­łto, że po­sta­no­wi­łeś ku­pić nowy. W któ­rym­kol­wiek punk­cie pod­ró­ży się znaj­du­jesz, dzi­ęku­ję, że wła­śnie do mnie do­łączasz. Będzie­my się do­brze ba­wić.

Kie­dy czy­ta­łem po­now­nie tę ksi­ążkę w ra­mach przy­go­to­wa­nia no­we­go wy­da­nia, moją uwa­gę przy­ku­ło coś, co na­pi­sa­łem w pierw­szym roz­dzia­le:

„In­te­gra­cja to zdol­no­ść za­ak­cep­to­wa­nia wszyst­kich aspek­tów wła­snej oso­by. Czło­wiek zin­te­gro­wa­ny po­tra­fi przy­jąć wszyst­ko, co spra­wia, że jest wy­jąt­ko­wy: swo­ją siłę, aser­tyw­no­ść, od­wa­gę, pa­sję, a ta­kże nie­do­sko­na­ło­ści, błędy i ciem­ną stro­nę”.

Od­kąd bli­sko dwa­dzie­ścia lat temu uko­ńczy­łem (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta, jed­no sta­ło się dla mnie ja­śniej­sze: w pro­ce­sie uzdra­wia­nia się z syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta nie cho­dzi o to, by stać się lep­szym czło­wie­kiem lub cze­goś się po­zbyć. Mili Fa­ce­ci od uro­dze­nia usi­łu­ją ro­bić jed­no i dru­gie. Uzdro­wie­nie po­le­ga na tym, by stać się bar­dziej „sobą”.

Nie mu­sisz stać się lep­szy, by cię lu­bia­no, ko­cha­no, byś mógł za­spo­ko­ić swo­je po­trze­by i mieć do­bre ży­cie. Mu­sisz tyl­ko być sobą. To wła­śnie te rze­czy, któ­re przez tyle lat sta­ra­łeś się wdro­żyć albo pró­bo­wa­łeś wy­eli­mi­no­wać czy ukryć, były praw­dzi­wy­mi prze­szko­da­mi na two­jej dro­dze. Z głębi ser­ca ży­czę so­bie, żeby ta ksi­ążka po­mo­gła ci od­kryć na nowo, za­ak­cep­to­wać i po­ko­chać sie­bie.

Nie wiem, do­kąd ży­cie za­wie­dzie mnie przez na­stęp­ne pi­ęt­na­ście lat. I to mi się po­do­ba. Być może będę pi­sał ko­lej­ną przed­mo­wę do ko­lej­ne­go wy­da­nia (Nie)mi­łe­go fa­ce­ta. I mam na­dzie­ję, że będę mógł na­pi­sać o ko­lej­nych zmia­nach, od­kry­ciach i przy­go­dach.

A co wa­żniej­sze, li­czę, że ta ksi­ążka otwo­rzy przed tobą drzwi do ży­cia pe­łne­go od­kryć i przy­gód w mia­rę po­ko­ny­wa­nia dro­gi, by stać się pe­łniej sobą.

Uda­nej przy­go­dy. Bądź sobą.

Ro­bert Glo­ver

li­piec 2017

Pu­er­to Val­lar­ta, Mek­syk

WSTĘP

Pięć de­kad ra­dy­kal­nych zmian spo­łecz­nych i ko­lo­sal­nych prze­obra­żeń tra­dy­cyj­ne­go mo­de­lu ro­dzi­ny wy­kszta­łci­ło typ mężczyzn przy­uczo­nych do po­szu­ki­wa­nia cu­dzej apro­ba­ty.

Ci mężczy­źni to Mili Fa­ce­ci.

Miły Fa­cet kon­cen­tru­je się na tym, by do­brze wy­pa­ść i wszyst­ko zro­bić „wła­ści­wie”. Jest naj­szczęśliw­szy, kie­dy uszczęśli­wia in­nych. Miły Fa­cet uni­ka kon­flik­tów jak ognia i sta­nie na gło­wie, żeby tyl­ko ni­ko­go nie ura­zić. Miły Fa­cet jest na ogół spo­koj­ny i hoj­ny. Miły Fa­cet sku­pia się w szcze­gól­no­ści na za­do­wa­la­niu ko­biet i ró­żnie­niu się od in­nych fa­ce­tów. W skró­cie, Miły Fa­cet wie­rzy, że je­śli będzie do­bry, szczo­dry i tro­skli­wy, to w za­mian po­czu­je się szczęśli­wy, ko­cha­ny i spe­łnio­ny.

Brzmi zbyt pi­ęk­nie, by mo­gło być praw­dą?

Bo nią nie jest.

W prak­ty­ce psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej na prze­strze­ni ostat­nich kil­ku­na­stu lat spo­tka­łem le­gion sfru­stro­wa­nych i pe­łnych żalu Mi­łych Fa­ce­tów. Bez skut­ku wal­czą, by do­świad­czyć tego szczęścia, któ­re­go tak roz­pacz­li­wie pra­gną i któ­re w ich prze­ko­na­niu im się na­le­ży. Fru­stra­cja wy­ni­ka z fak­tu, że Mili Fa­ce­ci uwie­rzy­li w mit.

Mit ten sta­no­wi sed­no syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta. Syn­drom jest wy­ra­zem prze­ko­na­nia, że je­śli Miły Fa­cet będzie „grzecz­ny”, to będzie też ko­cha­ny, jego po­trze­by zo­sta­ną za­spo­ko­jo­ne i będzie wió­dł bez­pro­ble­mo­we ży­cie. Kie­dy ta stra­te­gia nie przy­no­si po­żąda­nych re­zul­ta­tów – jak to się za­zwy­czaj dzie­je – Miły Fa­cet sta­ra się często jesz­cze bar­dziej i robi wi­ęcej tego sa­me­go. Wsku­tek po­czu­cia bez­rad­no­ści i roz­go­ry­cze­nia, ja­kie ten wzo­rzec nie­uchron­nie po­wo­du­je, Miły Fa­cet często nie jest ani tro­chę miły.

Moja ana­li­za syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta wzi­ęła się z wła­snej fru­stra­cji pró­ba­mi zro­bie­nia wszyst­kie­go „jak na­le­ży” i nie­otrzy­my­wa­nia w za­mian tego, na co w moim prze­ko­na­niu za­słu­gi­wa­łem. By­łem ty­po­wym „ne­wa­ge’owym wra­żliw­cem” i nie wsty­dzi­łem się tego. Uwa­ża­łem się za jed­ne­go z naj­mil­szych fa­ce­tów, ja­kich mo­żna spo­tkać. A jed­nak nie by­łem szczęśli­wy.

Gdy za­cząłem zgłębiać wła­sne wzor­ce Mi­łe­go Fa­ce­ta – opie­ko­wa­nie się, da­wa­nie, żeby do­stać, na­pra­wia­nie, utrzy­my­wa­nie spo­ko­ju, uni­ka­nie kon­flik­tów, po­zy­ski­wa­nie apro­ba­ty, ukry­wa­nie błędów – za­cząłem do­strze­gać w prak­ty­ce te­ra­peu­tycz­nej licz­nych mężczyzn o po­dob­nych ce­chach. Do­ta­rło do mnie, że sce­na­riusz kie­ru­jący moim ży­ciem to nie jed­nost­ko­wy przy­pa­dek, ale pro­dukt dy­na­mi­ki spo­łecz­nej, któ­ra wpły­wa­ła na rze­sze do­ro­słych mężczyzn.

Do tej pory bar­dzo nie­licz­ni fa­chow­cy trak­tu­ją syn­drom Mi­łe­go Fa­ce­ta po­wa­żnie, pro­po­nu­jąc sku­tecz­ne i wy­czer­pu­jące roz­wi­ąza­nia tego pro­ble­mu. Naj­wcze­śniej­sze od­nie­sie­nie do syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta, ja­kie zna­la­złem u spe­cja­li­sty od zdro­wia psy­chicz­ne­go, to na­gra­nie z 1985 roku au­tor­stwa Ne­il­la Scot­ta. Ta­śmę za­ty­tu­ło­wa­no The Nice Guy and Why He Al­ways Fa­ils With Wo­men (Miły Fa­cet i przy­czy­ny, dla któ­rych nie idzie mu z ko­bie­ta­mi). (zob. na ko­ńcu ksi­ążki „Re­ko­men­do­wa­ne lek­tu­ry dla Mi­łych Fa­ce­tów w trak­cie te­ra­pii”). Wi­ęk­szo­ść po­zo­sta­łych od­nie­sień do Mi­łe­go Fa­ce­ta po­dej­mu­je te­mat w spo­sób hu­mo­ry­stycz­ny albo z punk­tu wi­dze­nia, w któ­rym jest on bez­rad­ną ofia­rą.

Wła­śnie dla­te­go na­pi­sa­łem tę ksi­ążkę.

Po­ka­zu­je ona Mi­łym Fa­ce­tom, jak sko­ńczyć z po­szu­ki­wa­niem apro­ba­ty i za­cząć zdo­by­wać to, cze­go pra­gną w mi­ło­ści, sek­sie i ży­ciu. Przed­sta­wio­ne tu in­for­ma­cje pro­po­nu­ją spraw­dzo­ny plan, któ­ry po­mo­że mężczy­znom wy­rwać się z nie­sku­tecz­nych wzor­ców syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta. Opie­ra się na moim wła­snym do­świad­cze­niu te­ra­peu­tycz­nym i pra­cy z mnó­stwem Mi­łych Fa­ce­tów na prze­strze­ni ostat­nich dwu­dzie­stu lat.

(Nie)miły Fa­cet to ksi­ążka bez­wstyd­nie pro­męska. Mimo to wie­le ko­biet wspie­ra­ło jej po­wsta­wa­nie. Ko­bie­ty, któ­re ją czy­ta­ją re­gu­lar­nie, mó­wią, że nie tyl­ko po­ma­ga im ona le­piej zro­zu­mieć swo­ich Mi­łych Fa­ce­tów, ale też daje im wgląd w sie­bie.

In­for­ma­cje i na­rzędzia za­pre­zen­to­wa­ne w tej ksi­ążce dzia­ła­ją. Je­śli je­steś sfru­stro­wa­nym Mi­łym Fa­ce­tem, za­sa­dy przed­sta­wio­ne na ko­lej­nych stro­nach od­mie­nią two­je ży­cie:

• Na­uczysz się sku­tecz­nych spo­so­bów na za­spo­ko­je­nie swo­ich po­trzeb.

• Po­czu­jesz wi­ęk­szą moc i pew­no­ść sie­bie.

• Zbu­du­jesz ta­kie re­la­cje in­tym­ne, ja­kich na­praw­dę pra­gniesz.

• Na­uczysz się wy­ra­żać uczu­cia i emo­cje.

• Uzy­skasz sa­tys­fak­cjo­nu­jące i eks­cy­tu­jące ży­cie ero­tycz­ne.

• Za­ak­cep­tu­jesz swo­ją męsko­ść i zbu­du­jesz głębo­kie re­la­cje z mężczy­zna­mi.

• Wy­ko­rzy­stasz swój po­ten­cjał i sta­niesz się praw­dzi­wie kre­atyw­ny i pro­duk­tyw­ny.

• Za­ak­cep­tu­jesz się ta­kim, jaki je­steś.

Je­śli po­wy­ższe ce­chy brzmią nie­źle, two­ja pod­róż ku wy­zwo­le­niu od syn­dro­mu Mi­łe­go Fa­ce­ta wła­śnie się roz­po­częła. Pora sko­ńczyć z po­szu­ki­wa­niem apro­ba­ty i za­cząć po­zy­ski­wać to, cze­go pra­gniesz w mi­ło­ści, sek­sie i ży­ciu.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki