Jesteś moim pragnieniem, Holly - Nana Bekher - ebook

Jesteś moim pragnieniem, Holly ebook

Bekher Nana

4,5

Opis

Płomienny romans, słoneczne Bari, luksusowy dom mody

Wyjazd do Włoch miał być dla Holly szansą na zrobienie kariery modelki. Na miejscu postanawia jednak wrócić do swojej dawnej pasji - projektowania ubrań.

Dzięki pomocy szefa, Sergia Carlucci udaje się jej wypuścić własną kolekcję. Szaleńczo zakochany mężczyzna zrobiłby dla Holly wszystko, ale ona po ostatnim nieudanym związku boi się zaangażować w nową relację. Chociaż coraz trudniej przychodzi jej odpychanie atrakcyjnego szefa.

Zarówno Holly, jak i Sergio mają swoje tajemnice. To tylko kwestia czasu, kiedy wyjdą one na jaw. Dodatkowo pewne wydarzenie wywróci do góry nogami życie tych dwojga.

Czy ktoś lub coś będzie w stanie zniszczyć ich miłość?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 361

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (39 ocen)
29
4
3
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Mirka33124

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
10
Jagulka12

Nie oderwiesz się od lektury

całkiem przyjemna książka
10
Atlanta1986

Nie oderwiesz się od lektury

No co ja mogę powiedzieć polecam. Świetna dylogia chodź czuję niedosyt
10
StaraCzyta

Nie oderwiesz się od lektury

Wooow, co za historia 😍 Emocjonującą końcówka. Brawo dla autorki
10
Lenka884

Nie oderwiesz się od lektury

Dobrze się ją czyta🤗
10

Popularność




Au­tor: Nana Be­kher
Re­dak­cja: Jo­lanta Olej­ni­czak-Ku­lan
Ko­rekta: Ka­ta­rzyna Zioła-Ze­mczak
Pro­jekt gra­ficzny okładki: Emi­lia Pryśko
Skład: Ro­bert Ku­pisz
Ele­menty gra­ficzne ma­kiety: Fre­epik
Zdję­cia na okładce: De­po­sit­pho­tos: sak­k­me­sterke
Re­dak­tor pro­wa­dząca: Agnieszka Kna­pek
Kie­row­nik re­dak­cji: Agnieszka Gó­recka
© Co­py­ri­ght by Nana Be­kher © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pas­cal
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Żadna część tej książki nie może być po­wie­lana lub prze­ka­zy­wana w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgody wy­dawcy, z wy­jąt­kiem re­cen­zen­tów, któ­rzy mogą przy­to­czyć krót­kie frag­menty tek­stu.
Biel­sko-Biała 2023
Wy­daw­nic­two Pas­cal sp. z o.o. ul. Za­pora 25 43-382 Biel­sko-Biała tel. 338282828, fax 338282829pas­cal@pas­cal.plwww.pas­cal.pl
ISBN 978-83-8317-140-1
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

ROZ­DZIAŁ 1

HOLLY

Bari. Piękne sło­neczne Bari. By­łam tu już od sied­miu mie­sięcy i mo­głam szcze­rze po­wie­dzieć, że ko­cham to mia­sto. Wła­ści­wie ko­cham chyba całe Wło­chy, bo zwie­dzi­łam sporą ich część. Wła­śnie tak. Ser­gio po­sta­no­wił, że sprawi, iż za­ko­cham się w jego w kraju, a po­tem może po­czuję coś i do niego, dla­tego swoją przy­godę we Wło­szech roz­po­czę­łam od wy­cieczki. Nie było na­wet mowy o sprze­ci­wie, Ser­gio wszystko za­pla­no­wał. W ciągu tego mie­siąca wy­dał na nas chyba tyle pie­nię­dzy, ile ja by­łam w sta­nie za­ro­bić przez całe ży­cie. Tro­chę nie­zręcz­nie się z tym czu­łam, ale w tej kwe­stii nie ak­cep­to­wał słowa „nie”. Swoją po­dróż za­czę­li­śmy od pół­nocy Włoch. Naj­pierw po­je­cha­li­śmy do Man­fre­doni, gdzie Ser­gio się uro­dził. To nie­wielka miej­sco­wość po­ło­żona nad Ad­ria­ty­kiem. Ser­gio po­ka­zał mi dziel­nicę, w któ­rej miesz­kał. Nie­stety, jego ro­dzinny dom zo­stał przed laty wy­bu­rzony. Na­stęp­nym na­szym przy­stan­kiem była Pe­scara. Nie­sa­mo­wite tu­ry­styczne mia­steczko, które mnie wprost urze­kło. Zwie­dzie­li­śmy dwa na­tu­ralne re­zer­waty, pa­łac Fat­ti­boni, dom po­ety Ga­briela d’An­nun­zia, no i oczy­wi­ście nie mo­gli­śmy so­bie od­mó­wić re­laksu na piasz­czy­stych pla­żach. A po­tem było San Ma­rino. Nie wie­dzia­łam, że na ziemi może być raj, do­póki tam nie tra­fi­łam. Na­wet je­śli kie­dyś Ser­gio mnie zwolni, to i tak będę miesz­kać na stałe we Wło­szech. San Ma­rino było do­syć cie­kawe. Małe mia­sto-pań­stwo ze wszyst­kich stron oto­czone Wło­chami. Punkty obo­wiąz­kowe na­szej wy­prawy to, oczy­wi­ście, serce mia­sta, czyli piazza della Li­berta, z któ­rej roz­ta­czał się wspa­niały wi­dok na oko­licę, mury obronne i trzy wieże, mu­zea, w tym Mu­zeum Fi­gur Wo­sko­wych, Fi­la­te­li­styczne, Tor­tur oraz Broni, a także prze­jażdżka ko­lejką li­nową pod ko­niec dru­giego dnia po­bytu.

Na­stęp­nie tra­fi­li­śmy do Bo­lo­nii i od­wie­dzi­li­śmy ciotkę Ser­gia, Ele­onorę. Cie­szy­łam się, że mo­głam ją po­znać, bo poza nią Ser­gio nie miał już ro­dziny. Oka­zała się fan­ta­styczną, cie­płą i ser­deczną ko­bietą. Nie chciała nas wy­pu­ścić i za­pro­siła do sie­bie na dłuż­szy urlop.

We­ne­cja... Chyba mu­sia­ła­bym się kil­ka­krot­nie sklo­no­wać, aby wszystko zo­ba­czyć – bez tego ży­cia mi brak­nie. Mia­sto miało w so­bie to coś. Nie by­łam w sta­nie od­pu­ścić so­bie Ca­nal Grande i na­mó­wi­łam Ser­gia na kilka prze­jaż­dżek gon­dolą. Boże, na­wet nie wy­obra­ża­cie so­bie, ja­kie to ro­man­tyczne. Ja w su­mie też tego so­bie nie wy­obra­ża­łam, do­póki Ser­gio wła­śnie w gon­doli nie wy­znał mi mi­ło­ści. Był do­syć spe­cy­ficzny. Otwarty i bez­po­średni, ale też cier­pliwy. Po­wie­dział mi wtedy, że już tro­chę w ży­ciu prze­szedł, pewne do­świad­cze­nia go zmie­niły i po­sta­no­wił zwol­nić tempo. Mó­wił też o uczu­ciach. Że gdy nie jest ich pewny, to ich nie wy­znaje, nie rzuca słów na wiatr. Lu­bi­łam go, na­wet uwiel­bia­łam, za­słu­gi­wał na wszystko, co naj­lep­sze, bo był świet­nym fa­ce­tem, ale oba­wia­łam się, że go zra­nię. On wie­dział, ile dla mnie zna­czy, ale czy kie­dyś po­czuję do niego coś wię­cej? Tego nie mo­głam mu obie­cać. Na­uczy­łam się blo­ko­wać głęb­sze uczu­cia, ta­kie jak mi­łość. Nie wie­dzia­łam, czy po moim nie­uda­nym związku z Glen­nem po­tra­fię jesz­cze ko­chać. Nie chcia­łam tego spraw­dzać na Ser­giu, bo je­śli się okaże, że prócz sym­pa­tii nie po­czuję nic wię­cej, to zła­mię mu serce, a tego bym so­bie nie wy­ba­czyła. On na to nie za­słu­gi­wał. Pro­blem jed­nak sta­no­wiło to, że Ser­gio mnie po­cią­gał, po­do­bał mi się, ale nie po­tra­fi­ła­bym go po­trak­to­wać jak fa­ceta na jedną noc. Nie jego. Nie spo­ty­ka­łam się z ni­kim in­nym, bo wie­dzia­łam, że Ser­gio byłby za­zdro­sny. Niby nic nas nie łą­czyło, jed­nak nie chcia­łam go w ten spo­sób ra­nić. Nie­stety, wi­dzia­łam też, że spra­wiam mu przy­krość, bo nie da­wa­łam na­dziei na zwią­zek, dla­tego do­brze by było, gdyby zro­zu­miał, że mię­dzy nami nic wię­cej nie bę­dzie. Jed­nak gdy pierw­szy raz po­ca­ło­wał mnie w tej gon­doli... Zrzu­ci­li­śmy winę na al­ko­hol, cho­ciaż wcale dużo nie wy­pi­li­śmy.

– I jak ci się po­doba? – pyta mnie i nie­znacz­nie się przy­suwa.

– Tu jest ba­jecz­nie – od­po­wia­dam z uśmie­chem. – Mo­gła­bym tu za­miesz­kać.

– W tej gon­doli?

– Może być i w gon­doli.

– To zgła­szam się na two­jego oso­bi­stego gon­do­liera. – Śmieje się.

– Tylko wiesz, na ra­zie je­stem bez­ro­botna, nie mia­ła­bym jak ci za­pła­cić – mó­wię, po czym upi­jam łyk wina i od­sta­wiam lampkę.

– My­ślę, że by­śmy się do­ga­dali. – Spo­gląda na mnie.

– Tak? – Nie od­ry­wam od niego spoj­rze­nia.

– Wy­star­czy mi to – mówi ta­jem­ni­czo.

Nie­spo­dzie­wa­nie Ser­gio uj­muje moją twarz w dło­nie i czule ca­łuje mnie w usta. W pierw­szej chwili je­stem mocno za­sko­czona, ale po­ca­łu­nek jest tak przy­jemny, że go od­wza­jem­niam. Sunę de­li­kat­nie pal­cami po jego twa­rzy, wy­czu­wa­jąc kil­ku­dniowy za­rost. Moje serce zde­cy­do­wa­nie za szybko bije i jest mi tak go­rąco, że aż cała płonę. Nie, to sprawka tego pysz­nego wina albo... Ser­gia.

Gdy męż­czy­zna przy­suwa się do mnie, w jego kie­szeni roz­brzmiewa dźwięk te­le­fonu.

– Cho­lerne te­le­fony – sy­czy skrzy­wiony.

– Od­bierz, to pew­nie coś waż­nego – mó­wię.

– Holly, ten po­ca­łu­nek...

– To wino nie­źle działa – su­ge­ruję.

– Ta... tak, tak. Wino – przy­ta­kuje.

– Od­bierz – przy­po­mi­nam mu o te­le­fo­nie.

No wła­śnie. Było tro­chę nie­zręcz­nie, a ja pierw­szy raz czu­łam się ja­koś ina­czej przy fa­ce­cie. Ni­gdy żad­nemu nie oka­zy­wa­łam więk­szych uczuć. Zresztą od mo­jego roz­sta­nia z Glen­nem nie by­łam w sta­łym związku. Fa­ce­tów, seks trak­to­wa­łam jak jed­no­ra­zową za­bawę. Do ni­kogo się nie przy­wią­zy­wa­łam. Z Ser­giem jed­nak było ina­czej. Nie wie­dział, co mnie spo­tkało, nie wie­dział, jaki ból prze­ży­łam, i chcia­łam by tak na ra­zie zo­stało. Był moim przy­ja­cie­lem, ufa­łam mu, ale nie chcia­łam go tym obar­czać, bo on dałby mi gwiazdkę z nieba, byle bym le­piej się po­czuła.

W We­ne­cji spę­dzi­li­śmy cały ty­dzień, po czym wy­ru­szy­li­śmy do We­rony, a po­tem do Me­dio­lanu, za­trzy­ma­li­śmy się też w Tu­ry­nie i do­tar­li­śmy do Flo­ren­cji. Po­win­nam już się przy­zwy­czaić do tłu­mów, ale pod tym wzglę­dem Flo­ren­cja prze­biła wszystko, zwłasz­cza że tra­fi­li­śmy tam w week­end.

Po Flo­ren­cji był, oczy­wi­ście, cu­downy Rzym. Tam też za­trzy­ma­li­śmy się na kilka dni, ale nie obej­rze­li­śmy na­wet po­łowy atrak­cji. Po­woli za­czy­na­li­śmy czuć znu­że­nie tą wy­cieczką. Była su­per i za­pew­niła na­prawdę nie­sa­mo­wite prze­ży­cia, ale prak­tycz­nie cały czas po­dró­żo­wa­li­śmy. Wie­czo­rami po pro­stu pa­da­li­śmy ze zmę­cze­nia. W Rzy­mie zwie­dzi­li­śmy Ko­lo­seum, Pan­teon, za­mek Świę­tego Anioła, ba­zy­likę Matki Bo­żej Więk­szej i plac We­necki.

Z Rzymu uda­li­śmy się do Pom­pe­jów. To miej­sca trzeba sa­memu zo­ba­czyć, nie da się go opi­sać. Sta­no­wi­sko ar­che­olo­giczne obej­muje po­zo­sta­ło­ści an­tycz­nych świą­tyń, do­mów, łaźni, w któ­rych za­chwy­cają fre­ski i mo­zaiki. O tra­ge­dii, jaka wy­da­rzyła się w tym mie­ście przed wie­kami, świad­czą od­lewy ciał lu­dzi, któ­rzy wów­czas zgi­nęli. Ogromne wra­że­nie wy­warł na mnie am­fi­te­atr. A wi­dok na We­zu­wiusz... Już gdy je­cha­li­śmy z Rzymu, mo­gli­śmy po­dzi­wiać tego ko­losa.

Z Pom­pe­jów ru­szy­li­śmy do Ne­apolu. Zo­sta­wi­li­śmy tam sa­mo­chód, wsie­dli­śmy w sa­mo­lot i po­le­cie­li­śmy do Ka­ta­nii. To było chyba naj­więk­sze za­sko­cze­nie. Na miej­scu wy­lą­do­wa­li­śmy o dzie­wią­tej rano, a do Ne­apolu wró­ci­li­śmy o pół­nocy. Dzień w Ka­ta­nii zde­cy­do­wa­nie za­li­czy­łam do bar­dzo uda­nych. Zwie­dzi­li­śmy termy rzym­skie, plac Ka­te­dralny, za­mek Ur­sino i ogrody Bel­li­niego. Oczy­wi­ście, za­ha­czy­li­śmy o naj­po­pu­lar­niej­szą re­stau­ra­cję Pa­stic­ce­ria Sa­via i skosz­to­wa­li­śmy prze­pysz­nych lo­kal­nych przy­sma­ków.

Na­stęp­nego dnia po po­łu­dniu po­je­cha­li­śmy do Bari. Do­tar­li­śmy koło szó­stej, zje­dli­śmy jesz­cze ra­zem ko­la­cję, po czym Ser­gio od­wiózł mnie do domu. Obu­dzi­łam się do­piero w po­łu­dnie na­stęp­nego dnia. To był nie­sa­mo­wity mie­siąc. Czu­łam ogromną wdzięcz­ność wo­bec Ser­gia za to, że po­ka­zał mi swój kraj. Zresztą nie tylko za to. Dał mi pracę, dach nad głową i mo­głam na niego li­czyć w każ­dej sy­tu­acji. Z do­mem to na­wet prze­sa­dził. Miesz­ka­łam w jed­nej z mniej­szych willi Ser­gia – dla mnie i tak była za duża. Na dole mia­łam sa­lon z ko­min­kiem, nie­sa­mo­wi­cie wy­godną sporą sofą, na któ­rej czę­sto spa­łam, z wyj­ściem na we­randę, kuch­nię po­łą­czoną z ja­dal­nią i prze­stronną ła­zienkę, a na pod­da­szu dwie sy­pial­nie i to­a­letę. Uwiel­bia­łam ja­dać śnia­da­nia na we­ran­dzie. Ser­gio cza­sem wpa­dał wie­czo­rem na lampkę wina.

Po­ko­cha­łam Wło­chy, jed­nak tę­sk­ni­łam też za Miami. Kon­takt z moim przy­ja­cie­lem, Ste­fa­nem nieco osłabł, stało się też to, co wy­da­wało się nie­moż­liwe. Moja przy­ja­ciółka Ali­shia to­tal­nie się za­ko­chała i wy­je­chała z uko­cha­nym do Syd­ney. Roz­ma­wia­ły­śmy przez te­le­fon, jed­nak nie było to już to samo co wcze­śniej. Pla­no­wa­ły­śmy spo­tkać się w czerwcu, gdy przy­lecę na ślub Ho­ney. Strasz­nie za nią tę­sk­ni­łam i chcia­łam się z nią zo­ba­czyć.

Gdy na­no­si­łam ostat­nie po­prawki na pro­jekt, roz­brzmiał dzwo­nek do drzwi. Po­szłam otwo­rzyć. To był Ser­gio. Miał przyjść koło po­łu­dnia, ale coś go za­trzy­mało w fir­mie.

– Cześć, Holly – przy­wi­tał się ze mną, wcho­dząc do środka.

– Hej. W pracy wszystko okej? – za­py­ta­łam, bo od­nio­słam wra­że­nie, że coś się stało.

– Tak, tak – przy­tak­nął za­my­ślony. – Giu­lia się roz­cho­ro­wała, a Ilina i Eva są na urlo­pie. Na­wet jak je ścią­gnę, to będą zmę­czone po po­dróży – wy­ja­śnił.

Nie bar­dzo wie­dzia­łam, o co cho­dzi.

– Ser­gio, ro­zu­miem, ale o co wła­ści­wie ci cho­dzi?

– Giu­lia miała ju­tro je­chać z ekipą na zdję­cia do Ca­tan­zaro – wy­tłu­ma­czył.

– Ach... Słu­chaj, to może ja za nią po­jadę? – za­pro­po­no­wa­łam.

– To pra­wie cztery go­dziny jazdy.

– Ser­gio. – Prze­wró­ci­łam oczami. – Za­li­czy­łam wy­cieczkę pra­wie po ca­łym kraju. Cztery go­dziny nie są mi straszne. A tak w ogóle gdzie to jest?

– Bar­dziej na po­łu­dnie.

– O wi­dzisz! – Uśmiech­nę­łam się. – Na po­łu­dniu jesz­cze nie by­łam.

Ser­gio spoj­rzał na mnie i po­trzą­snął głową. Od kilku ty­go­dni co­raz mniej pra­co­wa­łam jako mo­delka. Moim ma­rze­niem za­wsze było pro­jek­to­wa­nie i Ser­gio mi to umoż­li­wił, z czego się nie­zmier­nie cie­szy­łam. Mia­łam swoje biuro i na­wet asy­stentkę, Da­niellę. Dziew­czyna pra­co­wała u Ser­gia dwa lata, bar­dzo do­brze się z nią do­ga­dy­wa­łam i na­wet się z nią za­przy­jaź­ni­łam. Zda­rzyło mi się raz za­stą­pić mo­delkę, ale Ser­gio nie był zbyt za­do­wo­lony, bo po­zo­wa­łam z in­nym fa­ce­tem. Za­częła mnie de­ner­wo­wać ta jego za­zdrość, prze­cież nie by­li­śmy parą. Tłu­ma­czył to tym, że się o mnie mar­twi. Cza­sem za­cho­wy­wał się jak na­do­pie­kuń­czy star­szy brat, a cza­sem jak za­zdro­sny ko­cha­nek.

– Do­bra, to je­dziemy ra­zem – po­wie­dział po chwili.

– Ra­zem? Znowu bę­dziesz mnie pil­no­wał? – prych­nę­łam.

– Holly! – syk­nął. – Jadę i ko­niec te­matu.

– Ach, czyli jadą też Ales­sio, Luca i Da­rio – stwier­dzi­łam. Do­strze­głam, że Ser­gio szcze­gól­nie za­re­ago­wał na imię tego ostat­niego.

Po­wta­rzam, Ser­gio to za­zdro­śnik. Szcze­gól­nie był za­zdro­sny o Da­ria, z któ­rym kilka razy się spo­tka­łam. Nie na­zy­wa­łam tego rand­kami, bo ja nie rand­kuję. By­łam z nim w ki­nie ze trzy razy i parę razy na spa­ce­rze. Nic poza tym. Ser­gio wię­cej so­bie do­po­wia­dał, niż w rze­czy­wi­sto­ści się wy­da­rzyło. Da­rio był o dwa lata star­szy ode mnie i Ser­gio, oczy­wi­ście, miał swoją teo­rię na ten te­mat. A mnie z Da­riem nic nie łą­czyło. Nie spa­łam z nim, choć był na­prawdę przy­stojny, a od Da­nielli się do­wie­dzia­łam, że mu się po­do­bam.

– Jadą – oznaj­mił, a ja splo­tłam dło­nie na pier­siach. – A ja jadę jako wasz szef.

– Ależ oczy­wi­ście, sze­fie – za­drwi­łam z niego.

– Holly. – Pod­niósł na mnie wzrok. – Nie pro­wo­kuj mnie.

– Wiesz co, Ser­gio...

– Okej. – Uniósł dło­nie w ge­ście ka­pi­tu­la­cji. – Dajmy już z tym spo­kój.

– To za­pra­szam na kawę.

– Chęt­nie. – Lekko się uśmiech­nął.

Po­szłam do kuchni, cały czas słu­cha­jąc Ser­gia.

– Holly, a może zje­dli­by­śmy ra­zem ko­la­cję? – za­pro­po­no­wał.

– Mu­szę do­koń­czyć jesz­cze je­den pro­jekt – od­po­wie­dzia­łam, od­wra­ca­jąc się do niego.

– To może w przy­szły week­end po­je­cha­li­by­śmy do parku Alta Mur­gia? – za­py­tał. – To nie­da­leko i je­stem pe­wien, że ci się spodoba – za­chę­cał.

– To mu­sisz po­ga­dać z moim sze­fem, bo mnie nie­źle za­wa­lił ro­botą – od­par­łam po­waż­nie, ale po chwili lekko się uśmiech­nę­łam.

– Aż taki du­pek z niego? – Ser­gio pod­szedł nieco bli­żej, oparł się o szafkę i splótł ręce na piersi, cały czas na mnie pa­trząc.

– Tego bym nie po­wie­działa – od­po­wie­dzia­łam, na­sta­wi­łam eks­pres i wy­ję­łam fi­li­żanki. – Jest ra­czej... – Urwa­łam, roz­my­śla­jąc o nim.

Męż­czy­zna nie od­ry­wał ode mnie wzroku, a na jego ustach po­ja­wił się ta­jem­ni­czy uśmiech. Cze­kał nie­cier­pli­wie. Oba­wia­łam się, że nie na to, co chcia­łam po­wie­dzieć. Wie­dzia­łam, że on o tym nie mó­wił, nie na­le­gał, ale cze­kał, aż dam mu szansę. Po­wie­dział, że na­wet je­śli wyj­dzie z tego ze zła­ma­nym ser­cem, to i tak bę­dzie szczę­śliwy, bo choć przez parę chwil bę­dzie ze mną. Ho­ney stwier­dziła, że to praw­dziwy do­wód mi­ło­ści, ale ja ba­łam się gło­śno to po­twier­dzić.

– Jaki jest, Holly? – do­py­tał.

– Jest wy­ma­ga­jący, ale jest naj­lep­szym sze­fem, ja­kiego do tej pory mia­łam – wy­zna­łam.

– To do­brze, że tak są­dzisz, bo ten szef jest bar­dzo za­do­wo­lony z wa­szej współ­pracy i ma na­dzieję, że bę­dzie trwała bar­dzo długo – do­dał. Chciał coś jesz­cze do­po­wie­dzieć, ale roz­brzmiał dźwięk jego ko­mórki. Wy­cią­gnął te­le­fon i z lek­kim nie­za­do­wo­le­niem zer­k­nął na wy­świe­tlacz. – To So­la­res, bę­dzie ma­ru­dził.

– Po­wiedz mu, że mam te pro­jekty dla jego żony.

– Już je zro­bi­łaś? – za­py­tał za­sko­czony.

– Dziś skoń­czy­łam ostatni – przy­tak­nę­łam.

– Je­steś nie­sa­mo­wita, Holly! – Ser­gio z ra­do­ści po­ca­ło­wał mnie we włosy, po czym ode­brał po­łą­cze­nie.

Tak, pan So­la­res to wy­jąt­kowo trudny klient. Pro­wa­dził sieć eks­klu­zyw­nych bu­ti­ków Del Sol, do któ­rych ofer­tu­jemy na­sze ubra­nia. Męż­czy­zna był przy­ja­cie­lem dziadka Ser­gia i nie­kiedy wy­ma­gał od nas rze­czy nie­malże nie­moż­li­wych. Mimo to lu­bi­łam tę pracę. Te­raz już wie­dzia­łam, że to wła­śnie jest moje miej­sce.

Wie­czo­rem za­dzwo­ni­łam do sio­stry. Za­zwy­czaj roz­ma­wia­ły­śmy w week­endy. W ty­go­dniu obie pra­co­wa­ły­śmy, a do tego do­cho­dziła róż­nica czasu, więc uma­wia­ły­śmy na week­endy. Tym ra­zem jed­nak Ho­ney przy­słała ese­mesa, że ma nie­spo­dziankę, i nie mo­głam się do­cze­kać. Włą­czy­łam lap­topa i za­dzwo­ni­łam do Ho­ney.

– Hej, sio­stra – ode­brała z uśmie­chem.

– Hej! Ob­cię­łaś włosy? – Spoj­rza­łam na nią z za­sko­cze­niem.

– No, tro­chę skró­ci­łam, a Nic­kowi bar­dzo się po­doba ta fry­zura.

– Wy­glą­dasz eks­tra! A te­raz mów, co to za nie­spo­dzianka. – Nie­cier­pli­wi­łam się.

– Och ty, chcia­łam wspól­nie z Nic­kiem ci o tym po­wie­dzieć.

– Oj mów, będę uda­wała, że nic nie wiem.

– Ja­sne – prych­nęła. – Pa­mię­tasz zam­kową re­stau­ra­cję, w któ­rej mama i tata wzięli ślub?

– Oczy­wi­ście, że pa­mię­tam.

– Wy­obraź so­bie... – uśmiech­nęła się ta­jem­ni­czo – ...że wła­śnie tam się po­bie­rzemy! Nie mam po­ję­cia, jak Nick to za­ła­twił, ale się udało.

– Wow! To su­per! Tylko bła­gam, niech to nie bę­dzie ten week­end – za­chi­cho­ta­łam.

– Spo­koj­nie, masz jesz­cze tro­chę czasu – uspo­ko­iła mnie. – Ślub do­piero za pięć ty­go­dni, siód­mego maja.

– Do­piero za pięć ty­go­dni? To już za pięć ty­go­dni! – Po­trzą­snę­łam głową z nie­do­wie­rza­niem. – Jak wy to wszystko zor­ga­ni­zu­je­cie? Twoja suk­nia nie jest jesz­cze go­towa. Ho­ney, to nie­moż­liwe.

Ho­ney i Nick mieli wziąć ślub w czerwcu. Tro­chę go przy­spie­szyli. Nie by­łoby pro­blemu, gdyby nie to, że nie od­da­łam jesz­cze pro­jektu do szy­cia, bo za­pla­no­wa­łam kilka po­pra­wek. Kraw­cowa mnie za­mor­duje.

– Holly, pro­szę cię. – Moja sio­stra splo­tła palce i spoj­rzała na mnie bła­gal­nie. – Wiesz, jak bar­dzo mi za­leży na ce­re­mo­nii w tym miej­scu. Wła­ści­ciele pla­nują ge­ne­ralny re­mont re­stau­ra­cji i zamku już nie bę­dzie. Pro­szę cię.

– Wiesz, że gdy­byś nie była moją sio­strą, to bym cię od­pra­wiła z kwit­kiem? – Prze­wró­ci­łam oczami.

– Czyli zdą­żysz? – upew­niła się.

– No ja­sne. Ra­czej nie mam wyj­ścia.

– Holly, nor­mal­nie je­steś naj­lep­szą sio­strą na świe­cie – cie­szyła się.

– Wiem – przy­tak­nę­łam i się za­śmia­ły­śmy.

– Holly... wiesz, że twoje za­pro­sze­nie obej­muje osobę to­wa­rzy­szącą – po­wie­działa zna­cząco.

– Spoko, ko­goś znajdę – za­żar­to­wa­łam.

– My­śla­łam, że już zna­la­złaś Ser­gia.

– Ale ty je­steś cie­kaw­ska.

– Pew­nie, że je­stem. Po­wiedz, jak wam się układa?

– Ho­ney, je­ste­śmy tylko przy­ja­ciółmi.

– Da­lej nic? – do­cie­kała.

– Oj, Ho­ney, nie męcz mnie. Wy­star­czy, że mu­szę się przy nim ha­mo­wać, by się na niego nie rzu­cić – wy­zna­łam.

– A, czyli jed­nak ci się po­doba. – Uśmiech­nęła się ta­jem­ni­czo.

– Ni­gdy się z tym nie kry­łam, przy­po­mi­nam. – Oczy­wi­ście, że mi się po­doba i to bar­dzo.

– To może warto dać mu szansę? – za­chę­cała.

– Nie mam czasu na fa­ce­tów, mu­szę po­pra­co­wać nad twoją suk­nią, je­śli mam zdą­żyć na ślub. – Za­śmia­łam się.

– Dasz radę.

– Trzy­maj za mnie kciuki.

Przy­znaję, Ho­ney mnie po­go­niła. Nie by­łam w sta­nie so­bie wy­obra­zić, że idzie do ślubu w sukni stwo­rzo­nej przez ko­goś in­nego. Może uda­łoby mi się po­le­cieć ja­kiś ty­dzień przed ślu­bem? Oczy­wi­ście, za­py­tam Ser­gia, czy wy­bie­rze się ze mną. Li­czy­łam na to, że się zgo­dzi. Za­le­żało mi na tym. Tylko czy bę­dzie miał czas, by le­cieć wcze­śniej? Ju­tro go o to za­py­tam. Te­raz ma­rzy­łam o prysz­nicu i śnie, bo po­budkę za­pla­no­wa­łam na piątą.

ROZ­DZIAŁ 2

HOLLY

Obu­dził mnie dźwięk te­le­fonu. Nie, nie był to alarm, lecz sy­gnał przy­cho­dzą­cego po­łą­cze­nia.

Cho­lera ja­sna!

Szó­sta go­dzina.

Ser­gio mnie za­bije. To on do mnie dzwo­nił, więc już so­bie wy­obra­ża­łam, jaki jest wku­rzony, bo mia­łam być go­towa pięt­na­ście mi­nut temu. Ze­rwa­łam się z łóżka, za­sta­na­wia­jąc się, czy w ogóle ode­brać po­łą­cze­nie, ale po chwili usły­sza­łam dzwo­nek do drzwi.

Świet­nie! On tu już jest.

Po­bie­głam szybko, by go wpu­ścić, nie zwra­ca­jąc uwagi na to, że wy­glą­dam wprost kosz­mar­nie. Gdy otwo­rzy­łam drzwi, męż­czy­zna spoj­rzał na mnie za­równo z wku­rze­niem, jak i li­to­ścią.

– „Prze­pra­szam” nie wy­star­czy? – Zro­bi­łam do niego ma­ślane oczy.

– Ubie­raj się – rzu­cił chłodno, mie­rząc mnie wzro­kiem.

– Daj mi pięt­na­ście mi­nut i będę go­towa.

– Pięć – wark­nął.

– Chyba żar­tu­jesz – prych­nę­łam.

– Nie prze­gi­naj.

– Ser­gio, mu­szę wziąć prysz­nic, ogar­nąć się. Zo­bacz, jak ja wy­glą­dam – oznaj­mi­łam.

– Wi­dzę, Holly – od­parł i wsu­nął dło­nie w kie­sze­nie spodni, po czym przy­gryzł dolną wargę.

Jego wzrok po­wę­dro­wał na moje piersi, które le­d­wie okry­wał cienki, prze­świ­tu­jący ma­te­riał ko­szulki.

Cho­lera...

Szorty, które mia­łam na so­bie, też wy­glą­dały tak, jakby przy ich szy­ciu za­bra­kło ma­te­riału, ale co ja mia­łam po­ra­dzić na to, że wie­czo­rem pod­ło­ży­łam do ko­minka, a noc była wy­jąt­kowo cie­pła i nor­mal­nie się za­go­to­wa­łam. Prze­łknę­łam ślinę, gdy do­strze­głam wy­brzu­sze­nie w spodniach Ser­gia. To w ogóle nie po­ma­gało w trzy­ma­niu się na dy­stans i po­zo­sta­wa­niu tylko przy­ja­ciółmi.

– Pięć mi­nut mi wy­star­czy – po­wie­dzia­łam zmie­szana i po­pę­dzi­łam do ła­zienki.

Zdję­cia i tak miały być ju­tro, więc do­pro­wa­dzę się do po­rządku, ale jak ja w ogóle mo­głam za­spać? Mia­łam na­szy­ko­wane wcze­śniej rze­czy do za­bra­nia, więc szybko się prze­bra­łam, umy­łam zęby, po­mi­nę­łam ma­ki­jaż, ogra­ni­cza­jąc się do na­ło­że­nia kremu do twa­rzy, wzię­łam ko­sme­tyczkę i wy­szłam z ła­zienki.

– No i wi­dzisz, jak chcesz to po­tra­fisz – za­drwił ze mnie.

– Daj spo­kój, wy­glą­dam kosz­mar­nie – rzu­ci­łam i za­su­nę­łam wa­lizkę.

– Wy­glą­dasz pięk­nie – po­wie­dział.

Choć wciąż pa­trzył na mnie z po­li­to­wa­niem, to chyba już się tak nie wście­kał.

– Na­wet nie zdą­ży­łam zro­bić ma­ki­jażu. – Po­trzą­snę­łam głową.

– Wcale go nie po­trze­bu­jesz – od­parł, nie spusz­cza­jąc ze mnie wzroku.

– Ser­gio... – szep­nę­łam.

– Chodźmy, bo wszy­scy na nas cze­kają – po­wie­dział po chwili.

Wziął moją wa­lizkę, a ja chwy­ci­łam to­rebkę i wy­szli­śmy z domu. Gdy Ser­gio wło­żył moją wa­lizkę do ba­gaż­nika, za­dzwo­nił jego te­le­fon. Ode­brał, a ja we­szłam do busa. Gdy chcia­łam za­jąć miej­sce, za­wo­łał mnie Da­rio. Usia­dłam obok niego, wy­obra­ża­jąc so­bie minę Ser­gia, kiedy to zo­ba­czy.

– Ciężka noc? – za­py­tał Da­rio.

– Ga­da­łam do późna z sio­strą i za­spa­łam – od­po­wie­dzia­łam i wci­snę­łam się w fo­tel, bo wła­śnie Ser­gio wszedł do busa i roz­glą­dał się za mną.

– Holly! – Szef mnie do­strzegł i po­pa­trzył na mnie gniew­nie. Co za na­gła zmiana hu­moru!

– Je­stem. – Pod­nio­słam rękę. – I idę spać.

Ser­gio za­ci­snął usta w wą­ską li­nię, po czym scho­wał te­le­fon do kie­szeni i usiadł tuż za kie­rowcą.

– Pod­pa­dłaś sze­fowi – skwi­to­wał Da­rio z lek­kim śmie­chem.

– Śred­nio trzy razy w ty­go­dniu mu pod­pa­dam. – Skrzy­wi­łam się. – Przy­wy­kłam. A Ma­tilde nie je­dzie? – za­py­ta­łam, bo nie za­uwa­ży­łam dziew­czyny.

– Zgar­niemy ją po dro­dze.

– A, okej. Da­rio, wy­bacz, ale mu­szę jesz­cze chwilę się prze­spać, bo nie prze­trwam tych czte­rech go­dzin.

– Ja­sne, mogę po­słu­żyć jako po­duszka.

– Do­bra­noc. – Uśmiech­nę­łam się lekko, opar­łam głowę na jego ra­mie­niu i za­mknę­łam oczy.

Gdy się obu­dzi­łam, oka­zało się, że za­trzy­ma­li­śmy się na po­stój. Wy­szłam roz­pro­sto­wać nogi. Nie spo­dzie­wa­łam się, że na ze­wnątrz tak wieje. Da­rio po­szedł za­pa­lić z chło­pa­kami, a do mnie po chwili zbli­żył się Ser­gio.

– Tak ci zimno? – za­py­tał, szybko zdjął kurtkę i mnie nią okrył.

– Dzięki – od­po­wie­dzia­łam drżą­cym gło­sem. – Zo­sta­wi­łam kurtkę w wa­lizce, nie chciało mi się jej wy­cią­gać. Ser­gio... – Spoj­rza­łam na niego ła­god­nie. – Prze­pra­szam.

– Oj, Holly. – Zbli­żył się, by mnie ob­jąć, a ja się wtu­li­łam w jego ra­miona.

Ja­kiś czas póź­niej by­li­śmy już na miej­scu. Za­mel­do­wa­li­śmy się w ho­telu i go­dzinę póź­niej wy­bra­li­śmy się na obiad. W Ca­tan­zaro było ra­czej chłodno i za­po­wia­dało się na deszcz. Cie­kawe, jak uda nam się zro­bić zdję­cia, po­my­śla­łam.

– Tę po­godę to chyba Holly na nas spro­wa­dziła. – Śmiała się ze mnie Ma­tilde.

– A co ja mam wspól­nego z po­godą? – za­py­ta­łam i owi­nę­łam się moc­niej kar­di­ga­nem.

– Roz­ch­murz się, bo non stop bę­dzie lało – prych­nęła.

– Daj mi spo­kój – od­po­wie­dzia­łam zmę­czo­nym gło­sem. – Je­stem wy­czer­pana i nie­wy­spana.

– No tak, za­po­mnia­łaś, jak wy­gląda praca mo­delki – po­wie­działa z wy­rzu­tem.

No wła­śnie, ja i Ma­tilde nie prze­pa­da­ły­śmy za sobą. We­dług niej mia­łam ja­kieś spe­cjalne względy u Ser­gia i z tego po­wodu po­sta­no­wiła się mnie ucze­pić. Ow­szem, nie ukry­wa­łam tego, że je­stem z nim do­syć bli­sko, ale wszy­scy wie­dzieli, jak to wy­gląda mię­dzy nami, a resztę so­bie do­po­wia­dali, żeby mieć o czym ga­dać.

– Nie mam na to ochoty – rzu­ci­łam i wsta­łam z krze­sła.

– Za­cze­kaj! – Da­rio mnie za­trzy­mał.

– Coś się stało?

Da­rio ob­jął mnie jedną ręką w ta­lii. Nieco od­da­li­li­śmy się od reszty.

– Sły­sza­łaś, że mamy na­grać krótki spot re­kla­mowy? – za­py­tał, a ja unio­słam brwi, bo wie­dzia­łam tylko o zdję­ciach.

– Jaki?

– Chodź – po­wie­dział i po­pro­wa­dził mnie wzdłuż ta­rasu. – Grupka lu­dzi wraca z im­prezy. Na­gle jedna z dziew­czyn w uliczce do­strzega swo­jego ko­chanka, że­gna się z przy­ja­ciółmi i bie­gnie do niego. On stę­sk­niony przy­tula ją, obej­muje, ca­łuje.

– Och, go­rąco. Ro­zu­miem, że ty za­grasz w tym spo­cie.

– Ja.

– Z Ma­tilde?

Da­rio za­trzy­mał się i spoj­rzał na mnie w taki spo­sób, że za­czę­łam się oba­wiać tego, co za­raz mi po­wie.

– Za­gram, ale z tobą – od­po­wie­dział, prze­wier­ca­jąc mnie wzro­kiem, a mnie prze­szedł dreszcz.

– Ze mną? – Wo­la­łam się upew­nić.

Ser­gio ra­czej o tym nie wie­dział, choć jego hu­mor mógł wska­zy­wać coś prze­ciw­nego. Był ja­kiś taki oschły, chłodny i zdy­stan­so­wany.

– Z tobą – przy­tak­nął.

– My­śla­łam, że to rola dla Ma­tilde. Ja mam nie­wiel­kie do­świad­cze­nie w ta­kich spo­tach, za­zwy­czaj ro­bi­łam tylko zdję­cia – pró­bo­wa­łam z tego się wy­mi­gać.

– Spo­koj­nie, dasz radę. Re­ży­ser w cie­bie wie­rzy, zresztą ja też – sta­rał się pod­nieść mnie na du­chu. – Chyba że cho­dzi o Ser­gia. – Spoj­rzał na mnie ba­daw­czo.

– Nie, nie – za­prze­czy­łam, choć było ina­czej. – A jaką li­nię pro­mu­jemy?

– Nie­spo­dzianka – od­po­wie­dział z uśmie­chem.

Oby nie taka jak ta.

– Obie­cuję, spodoba ci się.

– Okej, idę na ży­wioł – prych­nę­łam.

Da­rio od­pro­wa­dził mnie do po­koju, a ja cały czas się za­sta­na­wia­łam, jak za­re­aguje na to Ser­gio. Do­my­śla­łam się, że nie bę­dzie ska­kał z ra­do­ści, jed­nak po­trze­bo­wa­łam jego wspar­cia.

Po­woli prze­sta­wało pa­dać i za­częło wy­cho­dzić słońce. Cały czas my­śla­łam o tym spo­cie i przy­pusz­czal­nej re­ak­cji Ser­gia. Wiem! Pójdę wy­ba­dać te­ren, pod­py­tam go tro­chę i może się zo­rien­tuję, co on o tym my­śli. Za­pu­ka­łam do jego drzwi. Po chwili otwo­rzył, a ja aż wstrzy­ma­łam od­dech. Prze­cież ten fa­cet był speł­nie­niem ma­rzeń każ­dej ko­biety. Czuły, opie­kuń­czy, tro­skliwy, a do tego wy­glą­dał jak Apollo. Przy­stojny, wy­spor­to­wany, jego uśmiech po­tra­fił spra­wić, że za­po­mi­na­łam o wszyst­kim, co złe, a w jego oczach mo­gła­bym się za­tra­cić. To fa­cet, który mnie ko­chał, ale ja dla jego wła­snego do­bra ba­łam się po­zwo­lić mu na wię­cej. Nie wy­ba­czy­ła­bym so­bie, gdy­bym go zra­niła. Tylko czy wła­śnie te­raz go nie ra­ni­łam?

– Chcia­łaś cze­goś? – Ser­gio prze­rwał nie­zręczną ci­szę, bo zbyt długo się w niego wpa­try­wa­łam.

Do­my­śli­łam się, że ćwi­czył, bo był w sa­mych spoden­kach, jego ciało lśniło od potu, od­dech był znacz­nie przy­spie­szony, a w dłoni ści­skał bu­telkę z wodą. Za­wie­si­łam wzrok na jego wy­rzeź­bio­nym tor­sie i po­woli opusz­cza­łam go aż do li­nii spode­nek. Do­strze­głam, jak jego mę­skość je wy­peł­nia.

Cho­lera!

– Holly! – Tym ra­zem jego głos przy­wo­łał mnie do rze­czy­wi­sto­ści.

– Mógł­byś się ubrać? – za­su­ge­ro­wa­łam mu zmie­szana.

– Nie – od­po­wie­dział, otwie­ra­jąc mi sze­rzej drzwi, a ja za­klę­łam w du­chu. – Wła­ści­wie to mia­łem się jesz­cze ro­ze­brać, żeby wziąć prysz­nic – do­dał swo­bod­nie.

Nie rób mi tego... Tak, te­raz do­sko­nale wie­dzia­łam, jak on się czuje. Cią­gnęło nas do sie­bie, dzia­ła­li­śmy na sie­bie, ale le­piej było tego nie roz­wi­jać. Chyba na żad­nym fa­ce­cie nie za­le­żało mi tak jak na nim, dla­tego wo­la­łam stłu­mić to na sa­mym po­czątku.

Okej, trzeba ja­koś za­cząć tę roz­mowę.

– Chcia­łam za­py­tać, gdzie bę­dziemy ro­bić zdję­cia.

– Zdję­cia gdzieś przy plaży, a spot w cen­trum – od­po­wie­dział.

Och, czyli wie­dział.

– My­ślisz, że so­bie po­ra­dzę?

– Tak. Czemu nie? – rzu­cił obo­jęt­nie, a ja po­czu­łam ukłu­cie w sercu.

Sama nie wie­dzia­łam, czemu. Prze­cież to ja go od­trą­ca­łam. To ja uwa­ża­łam, że ła­twiej bę­dzie, je­śli on bę­dzie trak­to­wał mnie wy­łącz­nie po przy­ja­ciel­sku. Tylko czy na pewno tego chcia­łam?

– Ser­gio, co się dzieje? – za­py­ta­łam tro­chę zre­zy­gno­wana.

– A co się ma dziać, Holly? – Zmniej­szył dy­stans mię­dzy nami.

Drża­łam, gdy tak prze­ni­kał mnie spoj­rze­niem, jed­no­cze­śnie zda­jąc so­bie sprawę z tego, że po­win­nam to po­wstrzy­mać.

– Bę­dziesz przy krę­ce­niu spotu?

– Nie – od­po­wie­dział, czym mnie roz­cza­ro­wał.

– Ser­gio, dla­czego?

– Domy... – urwał i za­ci­snął usta w wą­ską li­nię. – Mam sporo pracy, w ogóle nie po­winno mnie tu być.

– Wiesz co? Nie­po­trzeb­nie tu przy­cho­dzi­łam – rzu­ci­łam ner­wowo, po czym od­wró­ci­łam się i wy­szłam, igno­ru­jąc, że mnie woła.

Dla­czego nie mo­gli­śmy nor­mal­nie się przy­jaź­nić? Wie­dzia­łam, że dla niego oglą­da­nie mnie w ra­mio­nach Da­ria mo­gło nie być kom­for­towe, ale do cho­lery, jest na­szym sze­fem. Prze­cież on też jest za to od­po­wie­dzialny, to jego firma. Nie mia­łam po­ję­cia, do­kąd nas to wszystko za­pro­wa­dzi, ale czu­łam, że jesz­cze będą z tego kło­poty.

ROZ­DZIAŁ 3

HOLLY

Co­raz bar­dziej się prze­ko­ny­wa­łam, że przy­jazd tu był błę­dem. Mia­łam po dziurki w no­sie Ma­tilde, a Ser­gio za­mie­nił się w ty­po­wego służ­bi­stę. Nie wie­dzia­łam, czy to do­bry po­mysł, ale po­sta­no­wi­łam, że dziś za­pro­szę go na we­sele Ho­ney i Nicka. Może to choć na czas wy­jazdu przy­wróci mu do­bry na­strój? Sy­tu­acja z nim była bar­dzo skom­pli­ko­wana. Gdyby mi na nim nie za­le­żało, mia­ła­bym gdzieś jego uczu­cia i nie zwra­ca­ła­bym w ogóle na niego uwagi. Nie­stety, co­kol­wiek bym zro­biła i tak bę­dzie źle. Nie po­tra­fi­łam zna­leźć tego zło­tego środka, a może w tej sy­tu­acji po pro­stu go nie było.

Nie mia­łam już za dużo czasu, bo zbli­żała się pora wy­jazdu na zdję­cia, a Ser­gio zo­sta­wał w ho­telu. Po­dobno pla­no­wał ja­kąś wi­de­okon­fe­ren­cję, ale trudno mi było w to uwie­rzyć. Nie tra­cąc czasu, od razu do niego po­szłam. Ser­gio otwo­rzył mi po chwili, ubrany w białą ko­szulę z kra­wa­tem. Może jed­nak na­prawdę miał to spo­tka­nie on­line?

– Hej – przy­wi­ta­łam się.

– Hej, my­śla­łem, że już po­je­cha­li­ście.

– Za pół go­dziny wy­jeż­dżamy na plażę – od­par­łam.

– Okej, to uda­nej pracy i mam na­dzieję, że nie zmar­nu­jemy tu czasu – do­dał chłodno.

– Mógł­byś na chwilę prze­stać? – Po­trzą­snę­łam głową.

– Co jest, Holly? Je­stem za­jęty – bąk­nął, jakby był znu­dzony moją obec­no­ścią.

– Scho­waj na mo­ment tę swoją dup­ko­wa­tość do kie­szeni, bo chcia­łam cię o coś za­py­tać! – wark­nę­łam gniew­nie.

– Słu­cham. – Osten­ta­cyj­nie splótł dło­nie.

– Chcia­łam za­pro­sić cię na ślub Ho­ney i Nicka – po­wie­dzia­łam. Ser­gio uniósł brwi. – Po­je­dziesz ze mną?

– Ja? – za­py­tał za­sko­czony.

– Wiesz co, nie ro­zu­miem two­jego zdzi­wie­nia. – Wzru­szy­łam ra­mio­nami.

– Holly, ja się bar­dzo cie­szę, tylko są­dzi­łem, że za­pro­sisz... – urwał.

– Och, no po­wiedz to gło­śno. Po­wiedz, że są­dzi­łeś, że za­pro­szę Da­ria! – na­sko­czy­łam na niego. – Tylko po­wiedz mi, dla­czego mia­ła­bym to zro­bić? – Roz­ło­ży­łam bez­rad­nie ręce. Za­zdrość Ser­gia mnie przy­tła­czała.

– Bo je­steś z nim tak bli­sko! Bo jest o wiele młod­szy ode mnie i wi­dzę, jak cię in­try­guje! – po­wie­dział z wy­rzu­tem.

– Ty nie mó­wisz po­waż­nie. – Po­krę­ci­łam głową. – Szkoda, że nie do­strze­gasz tego, że z tobą je­stem jesz­cze bli­żej. – Zi­ry­to­wa­łam się.

– A mimo to cały czas je­steś tak da­leko – od­parł, pa­trząc na mnie z za­my­śle­niem.

Wy­star­czy tego. Pierw­szy raz było tak ostro mię­dzy nami. Do tej pory ta­kie ob­jawy za­zdro­ści ob­ra­ca­li­śmy w żart. Tym ra­zem po­czu­łam, że on na­prawdę nie może się z tym po­go­dzić. Nie było sensu się da­lej sprze­czać, bo mo­gło się to skoń­czyć kłót­nią i moim po­wro­tem do Sta­nów.

– Pójdę już. Na pewno na mnie cze­kają – ode­zwa­łam się po chwili z wy­czu­wal­nym zre­zy­gno­wa­niem w gło­sie.

– Holly...

– Nie te­raz, Ser­gio. – Uci­szy­łam go ge­stem dłoni. – Na ra­zie.

Gdy ze­szłam na dół, uświa­do­mi­łam so­bie, że Ser­gio mi nie od­po­wie­dział, ale nie za­mie­rza­łam do niego wra­cać. Te­raz to by­łoby jak wej­ście do ja­skini lwa. Po­żre mnie, po­łknie w ca­ło­ści, ale naj­pierw jesz­cze na mnie tro­chę po­war­czy.

– Holly! – Od­wró­ci­łam się, sły­sząc głos Da­ria. – Go­towa?

– Tak, już idę – od­po­wie­dzia­łam. – We­zmę tylko to­rebkę.

– To cze­kam na dwo­rze – do­dał.

Nasz ho­tel stał na przed­mie­ściach Ca­tan­zaro i do sa­mej plaży mie­li­śmy ja­kieś dzie­sięć mi­nut pie­szo. Można po­wie­dzieć, że po­goda była dziś po na­szej stro­nie, zro­biło się cie­pło i nie­mal prze­stało wiać. Z pew­no­ścią na plaży wiatr bę­dzie moc­niej­szy, ale nie na tyle, by po­psuć uję­cia. Pa­olo, nasz kie­row­nik, zna­lazł świetne miej­sce od­dzie­lone nie­wiel­kimi skał­kami, ide­al­nie się na­da­jące do zdjęć. O tej po­rze i tak były pustki na plaży, więc mo­gli­śmy spo­koj­nie pra­co­wać. Wcze­śniej jed­nak cze­kały nas przy­go­to­wa­nia z ekipą, czyli z fry­zjer­kami, sty­li­stami, wi­za­ży­stami, ma­ki­ja­żyst­kami. Tak na­prawdę mie­li­śmy do wy­ko­na­nia kilka ujęć, ale wia­domo, za­wsze robi się kilka wer­sji i zaj­muje to sporo czasu. Sta­ra­łam się od­su­nąć na bok wszel­kie my­śli o Ser­giu, na­szych sprzecz­kach i tym wszyst­kim, co do­okoła nas się działo, by w pełni sku­pić się na zdję­ciach. Wie­dzia­łam, że nie wszyst­kie mu się spodo­bają, bo by­łam zbyt bli­sko Da­ria, ale prze­cież w końcu i on mu­siał do tego po­dejść pro­fe­sjo­nal­nie. Tu, na plaży, to bę­dzie nic w po­rów­na­niu ze spo­tem, który mamy na­krę­cić, dla­tego po­sta­no­wi­łam po­roz­ma­wiać o tym z Da­riem za­raz po zdję­ciach, za­nim jesz­cze wró­cimy do ho­telu.

– Dzięki, że mnie nie upu­ści­łeś – po­wie­dzia­łam, wspo­mi­na­jąc uję­cie, na któ­rym Da­rio trzy­mał mnie, gdy sta­łam na kra­wę­dzi skałki.

– Jak­bym mógł. – Uśmiech­nął się.

– Mam na­dzieję, że spot bę­dzie mniej nie­bez­pieczny.

– To tak na­prawdę kilka ujęć – od­po­wie­dział. – Na­gramy to wyj­ście z klubu, no i nas, a reszta bę­dzie do­grana na miej­scu i ca­łość po­składa Marco – wy­ja­śnił.

– Ro­zu­miem – od­po­wie­dzia­łam i spu­ści­łam wzrok.

– Holly, spo­koj­nie. – Po­gła­dził mnie po ra­mie­niu. – nie stre­suj się tak. Je­stem pe­wien, że świet­nie za­gramy – do­dał, a ja się lekko uśmiech­nę­łam.

No wła­śnie, prze­cież to tylko gra. Ser­gio na pewno zdaje so­bie z tego sprawę, a ja nie­po­trzeb­nie się tak na­krę­cam.

Wró­ci­li­śmy do ho­telu w po­rze obia­do­wej. Naj­pierw Pa­olo z Ser­giem i fo­to­gra­fem prze­glą­dali zdję­cia zro­bione na plaży, a po­tem za­mknęli się w apar­ta­men­cie. Oczy­wi­ście, cze­ka­łam na Ser­gia, bo chcia­łam z nim po­roz­ma­wiać, ale nie za­po­wia­dało się, by szybko mieli stam­tąd wyjść. Nie wy­trzy­ma­łam. Nie­malże z im­pe­tem we­szłam do środka. Cała trójka spoj­rzała na mnie z za­sko­cze­niem.

– Prze­pra­szam. Ser­gio, mu­simy po­ga­dać – po­wie­dzia­łam po­waż­nie.

– Do­brze, tylko chodź na chwilę – od­po­wie­dział ta­jem­ni­czo.

Po­de­szłam bli­żej i od razu do­strze­głam, że na sto­liku leży część mo­ich pro­jek­tów. Co jest grane? Nie­pew­nie spoj­rza­łam na ubra­nia za­wie­szone na sto­jaku. Za­czę­łam uważ­niej je prze­glą­dać.

– Czy ktoś mógłby mi to wy­ja­śnić? – Prze­rzu­ci­łam na nich spoj­rze­nie.

– Zo­sta­wi­cie nas? – Ser­gio zwró­cił się do męż­czyzn.

Po chwili wy­szli, a ja zo­sta­łam sama ze sprawcą tego za­mie­sza­nia. Jesz­cze raz przej­rza­łam ubra­nia, do­ty­ka­jąc ich i wą­cha­jąc je. By­łam kom­plet­nie zdez­o­rien­to­wana.

– Ser­gio...

– To miała być nie­spo­dzianka, ale wła­śnie ją po­psu­łaś – po­wie­dział, wy­ry­wa­jąc mnie z roz­my­ślań.

– Nie­spo­dzianka?

– Tak – przy­tak­nął, wsu­wa­jąc dło­nie w kie­sze­nie spodni. Zwy­kła czyn­ność, a on ro­bił to w nie­zwy­kle sek­sowny spo­sób. – Spot ma być re­klamą two­jej li­nii.

– Mo­jej li­nii?

Chyba ni­gdy nie by­łam bar­dziej za­sko­czona niż te­raz. Ow­szem, pro­jek­to­wa­łam, ale nie są­dzi­łam, że tak szybko uj­rzę moje pro­jekty na żywo i jesz­cze za­gram w spo­cie re­kla­mo­wym wła­snej li­nii. Ho­ney pad­nie z wra­że­nia.

– My­śla­łem, że się ucie­szysz – ode­zwał się Ser­gio, a ja nic nie mó­wiąc, z ra­do­ści rzu­ci­łam się w jego ra­miona.

– Dzię­kuję – szep­nę­łam.

Ser­gio po­cząt­kowo wpa­try­wał się we mnie bez więk­szych emo­cji, po czym w końcu do­strze­głam w jego oczach prze­błysk ra­do­ści. Uśmiech­nął się de­li­kat­nie, za­kła­da­jąc mi pa­smo wło­sów za ucho, a ja prze­chy­li­łam lekko głowę, przy­tu­la­jąc się do jego dłoni. Na­gle zro­bił coś, co znowu mnie za­sko­czyło. Ujął moją twarz w dło­nie, na­chy­lił się i z czu­ło­ścią po­ca­ło­wał mnie w usta. Po­cząt­kowo by­łam zdez­o­rien­to­wana, ale już po chwili od­wza­jem­ni­łam po­ca­łu­nek, po­głę­bia­jąc każde mu­śnię­cie jego warg. Kom­plet­nie nie wie­dzia­łam, co się ze mną dzieje. Wła­ści­wie wie­dzia­łam. Tak dzia­łał na mnie Ser­gio. Jego obec­ność, jego do­tyk, jego po­ca­łunki – choć tak na­prawdę to ten drugi – spra­wiły, że chcia­łam się w nim za­tra­cić i spra­wić, aby był tylko mój.

– Ser­gio – prze­rwa­łam tę na­miętną chwilę i wró­ci­łam na zie­mię – nie po­win­ni­śmy.

– Holly...

– Nie, pro­szę cię. – Po­ło­ży­łam rękę na jego tor­sie. Czu­łam szyb­kie bi­cie jego serca. – To wszystko skom­pli­kuje.

– W po­rządku – przy­tak­nął nie­chęt­nie. – Po­cze­kam, aż stra­cisz dla mnie głowę.

Już stra­ci­łam.

– No do­brze, co w ta­kim ra­zie są­dzisz o moim po­my­śle? – za­py­tał, wska­zu­jąc na sto­jak z ubra­niami.

– Zro­bi­łeś mi ogromną nie­spo­dziankę i je­stem ci na­prawdę bar­dzo wdzięczna – po­wie­dzia­łam szcze­rze.

– Naj­waż­niej­sze, że je­steś za­do­wo­lona.

– To może jed­nak... – Spoj­rza­łam na niego ma­śla­nym wzro­kiem.

Ser­gio pa­trzył na mnie nieco nie­pew­nie i lekko po­trzą­snął głową. Zło­ży­łam dło­nie, wy­krzy­wia­jąc usta w pod­kówkę, by go zmięk­czyć. Za­le­żało mi na tym, by był, bo po­trze­bo­wa­łam jego wspar­cia. W ten spo­sób też mógłby się prze­ko­nać, że to tylko praca, że nic po­mię­dzy mną a Da­riem się nie dzieje.

– Do­brze – ode­zwał się po chwili – ale mu­szę się na­uczyć ci od­ma­wiać, bo do ni­czego do­brego to nie pro­wa­dzi.

Mia­łam ochotę po­now­nie rzu­cić mu się w ra­miona, jed­nak uśmiech­nę­łam się tylko do niego i mu po­dzię­ko­wa­łam. Czu­łam, jak­bym do­dat­kowo na­ła­do­wała ba­te­ryjki. Ser­gio dał mi mo­ty­wa­cję i nieco mnie uspo­koił, a ja dam z sie­bie wszystko.