Mój Mefisto. Włoskie pożądanie #3 - Nana Bekher - ebook

Mój Mefisto. Włoskie pożądanie #3 ebook

Bekher Nana

4,5

Opis

„Kiedy wychodziłam za niego za mąż, myślałam, że zesłał mi go Bóg. Dziś wiem, że zesłał mi go sam diabeł i zamiast do raju trafiłam do piekła. Jego piekła…”

Laura Montechiaro dorastała w tradycji, że najważniejsze wartości to rodzina, lojalność, wierność i posłuszeństwo wobec męża. Jej szczęście w małżeństwie nie trwało jednak zbyt długo. Zamiast zaznawać miłości, poznała mroczną stronę swojego męża. Czy wbrew wychowaniu Laura zawalczy o własną przyszłość? A może ktoś jej w tym pomoże, bo przecież pierwsza miłość jest wieczna?

Ostatni tom bestsellerowego cyklu Włoskie pożądanie - "Ginger. Tom 1", "Odnajdę Cię. Tom 2".

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 290

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (83 oceny)
61
11
7
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
halyna_and_books

Nie oderwiesz się od lektury

Jest to ostatni tom cyklu Włoskie pożądanie i zarazem najbardziej emocjonujący. Tym razem czas na poznanie historii ostatniej, wolnej z rodziny Montechiaro, a chodzi o Laurę.  Kobieta spotyka na swojej drodze Damiana, który robi interesy z jej bratem. Kobieta jest nim zauroczona i zakochana. Istna sielanka. Niestety po ślubie wszystko się zmienia. Damian staje się oschły wobec Laury i stosuje wobec niej przemoc. Kobieta bardzo chciałaby być szczęśliwa i aby wrócił Damian jakiego zna. Szczególnie, że została wychowana w poczuciu obowiązku i szacunku do męża i instytucji małżeństwa.  Dlatego też, dzielnie trwa przy boku Damiana co momentami mnie irytowało, bo brat nie raz jej mówił że gdyby coś się działo ma mu mówić. Na szczęście w życiu Laury jest ktoś kto od bardzo dawna ma na nią oko. Tylko co na to Damian, który ma swoje plany i cele? W tym tomie jak już wspomniałam jest bardzo dużo emocji co w połączeniu z lekkim piórem autorki sprawia, że nie można się oderwać od czytania. Duż...
00
paumok

Nie oderwiesz się od lektury

Cała seria super ! Polecam !
00
mater0pocztaonetpl

Nie oderwiesz się od lektury

Super seria
00
LadyPok

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
Magdalena2011

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam serdecznie 🥰💯🔥
00

Popularność




Copyright © by Nana Bekher, 2021Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Zdjęcie na okładce: © by tverdohlib/123rf

Projekt okładki: Marta Lisowska

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek, [email protected]

Ilustracje wewnątrz książki: © pngtree.com

Wydanie I - elektroniczna

ISBN978-83-8290-059-0

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Kiedy wychodziłam za niego zamąż,myślałam, że zesłał mi goBóg.Dziś wiem, że zesłał mi go samdiabeł.

PROLOG

LAURA

Od zawsze wiedziałam, że ojciec wybierze mi męża tak, by skorzystała na tym rodzina. Wiedziałam, ale nie zgadzałam się z tym, stoczyłam z nim niejedną kłótnię i tak naprawdę dopiero moja siostra przekonała go, by dał mi czas, pozwolił normalnie pożyć, poznawać ludzi, bawić się. Nie do końca byłam wolna, bo po zaginięciu najmłodszej z nas, lata temu, każdy z nas dostał „cień”.

Przez dziewięć lat moim cieniem był Marco. Miał dwadzieścia pięć lat, gdy ojciec mi go przydzielił. Był silny, trenował różne sztuki walki i chronił mnie przed wszystkim. Czasami miałam go serdecznie dość. Odnosiłam wrażenie, że widzę się z nim częściej niż z rodzicami. Nawet na lekcjach w szkole mi towarzyszył. To naprawdę wyglądało dość dziwnie, bo tylko ja i Chiara miałyśmy swoich prywatnych ochroniarzy, i obaj siedzieli w klasie, obserwując nas. Oczywiście spotkania z przyjaciółmi też odbywały się w ich gronie. Gdy w szkole czy w innym miejscu publicznym szłam do toalety, najpierw Marco sprawdzał, czy jest bezpiecznie. To był jakiś obłęd. Już odechciewało mi się dokądkolwiek wychodzić. Nie miałam żadnej prywatności. Marco zdawał mojemu ojcu szczegółową relację z każdego dnia. Nie daj Boże, by któryś chłopak się mną zainteresował. Owszem, po prześwietleniu go przez Marca mogłam się z nim spotkać na przykład w kawiarni, a mój ochroniarz siedział przy stoliku obok. Tak właśnie wyglądały moje spotkania z chłopakami, dlatego z nichzrezygnowałam.

Gdy skończyłam siedemnaście lat, ojciec przedstawił mi Fabia. To nie było bezinteresowne, bo miałam zostać jego żoną. Początki były bardzotrudne.

Chiara postanowiła spróbować i zaczęła spotykać się z Paolem, którego, wiadomo, wybrał jej ojciec. Zresztą Chiara jest moim zupełnym przeciwieństwem. Ona zakochała się w nim, gdy tylko go zobaczyła. Powiedziała, że lepszego ciacha to jej ojciec nie mógł wybrać. Mimo że na początku był wyłącznie pociąg fizyczny, to oni naprawdę się w sobie zakochali, choć i tak nie wolno im było uprawiać seksu, dopóki Chiara nie skończy osiemnastu lat. Nakaz ojca. Im się udało i cieszę się ztego.

Ja jakoś nie mogłam się przekonać i wcale nie chodziło tu o samego Fabia, bo on był miły, bardzo przystojny, ale ja nie chciałam wychodzić za niego za mąż, bo ojciec tak chciał. Spotykałam się z nim tylko na imprezach organizowanych przez ojca. Nie mogłamodmówić.

Rok później dostałam nowego ochroniarza, który wciąż jest ze mną. To Ottavio. Jest pięć lat ode mnie starszy, a jego przeszłość stanowi dla mnie tajemnicę. Zabroniono mi o tym z nim rozmawiać, ale to dzięki niemu zaczęłam normalnie żyć. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy, choć nikt nie ma o tym pojęcia. Gdyby się ojciec dowiedział, zwolniłby go albo, co gorsza, zabił. Przy nim miałam więcej swobody, ale i tak wiedziałam, że jest blisko, czułam jego obecność. Ottavio ma szalenie dobrą cechę. Dyskrecja.

Za zgodą ojca rozpoczęłam prawo, bo chciałam pracować jako adwokat. Wiedziałam, że studia w jakiś sposób odwleką mój ślub z Fabiem, dlatego wybrałam najpierw te pięcioletnie, potem trzyletnie magisterskie i oczywiście roczną praktykę. Ojciec był zaskoczony, ale wiedział, że chcę się uczyć, a mnie naprawdę interesuje prawo. Zresztą jak to mój papà powiedział: „Nigdy nie zgodziłbym się na te twoje studia, gdyby nie były korzystne dla naszejrodziny”.

Gdy Blanca się odnalazła, przylecieliśmy wszyscy doStanów.

Miałam ważne egzaminy, ale jak zwykle musiałam podporządkować się ojcu. Cieszyłam się i w końcu odetchnęłam z ulgą, że moja siostrzyczka się odnalazła, a jednocześnie stresowałam się egzaminami. Chciałam je zdać dzięki swojej wiedzy, a nie pozycji ojca. Blanca jednak okazała się trochę inna, niż przypuszczaliśmy. Nie miała zamiaru podporządkowywać się ojcu i tym wszystkim zasadom, których my mieliśmy przestrzegać. Nie było jej z nami szesnaście lat. Miała swoje życie – bardzo trudne zresztą – swoje sprawy i od początku nie godziła się na dyktaturę ojca. Nie miał z nią łatwo, ale to właśnie mi w niej imponowało. Co prawda wzięła szybki ślub, zaplanowany przez ojca, ale z mężczyzną, którego kocha, no i byli już po zaręczynach. To właśnie Blanca przekonała tatę, by nie zmuszał mnie do zamążpójścia. Gdy wróciliśmy do domu, odbyłam z nim długą i poważną rozmowę. Wciąż ją doskonalepamiętam…

– Lauro, dziecko – ojciec upija łyk wina – powiedz mi, czego brakuje temuchłopakowi?

– Masz na myśli Fabia, ojcze? – pytamniepewnie.

– Tak – przytakuje – mam na myśli twojegonarzeczonego.

– Ni… niczego. – Wzruszam lekkoramionami.

– Więcdlaczego?

– Ojcze, przecieżwiesz…

– Lauro, czy ty zdajesz sobie sprawę, kim jest FabioGravano?

Oczywiście to pytanie retoryczne. Życiorysu mojego przyszłego męża musiałam się nauczyć wręcz napamięć.

– Fabio pochodzi z porządnej rodziny – kontynuuje. – Wiesz, że z jego ojcem znamy się odlat?

– Wiem, ojcze. – Spuszczamwzrok.

– Widzisz, nam zależy tylko na waszym dobru i szczęściu. Rodzina Gravano to nasi przyjaciele, bardzo dobrzy przyjaciele – podkreśla – a wiesz, że bardzo dobrzy przyjaciele są jak rodzina, a rodzinajest…

– Święta – kończę zaniego.

Nie podoba mi się przebieg tejrozmowy.

– Fabio to dobry chłopak, będzie dbał o ciebie i cię szanował – wymienia tak, jakby miało mnie toprzekonać.

– Ale ja go nie kocham. – Powstrzymuję cisnące się do oczułzy.

– Oj, dziecko – wzdycha – na miłość przyjdzie pora. – Chiara zaakceptowała nasz wybór i jest szczęśliwa. Na wszystko potrzebaczasu.

– Ale ja tak nie chcę! Nie chcę takiego życia pod twoje dyktando! – wykrzykujęmu.

– Chyba się zapominasz, młoda damo – syczy przez zaciśniętezęby.

– Przepraszam – mówię ze skruchą. Przegięłam. – Ojcze, proszę cię, chcę się uczyć, studiować. Skoro twierdzisz, że na miłość przyjdzie pora, to pozwól, by i na moją przyszła – próbuję go przekonać. – Chcesz mojego szczęścia, ale ja nie jestemszczęśliwa.

– Charakterne są te moje córki – przyznaje z wyczuwalnądumą.

Ojciec przez chwilę myśli. Bardzo rzadko mu się sprzeciwiamy, bo on naprawdę tego nie lubi. Właściwie wychowano nas tak, że ojcu się nie sprzeciwia. To on wie, co jest dla nas dobre, a co złe. Wszystko, co robi, i decyzje, które podejmuje, według niego są dobre dla rodziny i interesów. Ja wiem, że Blanca miała cholernie trudno. Porwano ją, a potem musiała… w tym klubie… Była więźniem, w sumie ja też nim jestem. Na szczęście Blancę uratował Santiago. Zakochali się w sobie i są szczęśliwi. Ja na razie skupiam się na nauce, ale kiedyś chyba też chcę takiegoszczęścia.

– Zostaniesz tu jeszcze przez miesiąc – mówi, a ja aż unoszę brwi. Ale że jak? Co on chce zrobić? Cholera, chyba tylko pogorszyłam swojąsytuację.

– Ale, ojcze… – Gestem pokazuje mi, by mu nieprzerywać.

– Po odwiedzinach twojej siostry i Santiaga wyjedziesz do Wielkiej Brytanii, doChichester…

– Co?

– Lauro! – gromi mnie. – To jedno z najbezpieczniejszych miast w Anglii. Spędzisz tam czas do Bożego Narodzenia, będziesz się uczyć i przemyślisz kilka istotnych dla twojego życia spraw – nakazuje szorstko. – Pojedziesz oczywiście z ochroną, Ottavio dopilnuje, by włos ci z głowy nie spadł – dodaje. – I żeby to było jasne, to nie jest propozycja, Lauro.

– Rozumiem, ojcze. – Spuszczam lekkogłowę.

Ojciec tego nie wie, ale właśnie dał mi bilet do wolności. Być może tylko na kilka miesięcy, alewolności.

Byłam tak podekscytowana tym wyjazdem do Anglii, że naprawdę nie mogłam się go doczekać, ale też musiałam ukrywać swój entuzjazm. Ojciec wynajął twierdzę. Miałam pomoc domową, szofera, ochronę – bardziej domu, ale też mojego osobistego ochroniarza. Ottavio był dyskretny i pomocny. Pozwalał mi się bawić i nie donosił ojcu. Nieraz bronił mnie przed zbyt nachalnymi łapami kolesi w klubie, udając mojego chłopaka. No cóż, nie mogłam się skarżyć, bo był jak grecki bóg. Raz nawet mnie pocałował… To było na imprezie studenckiej. Jakiś chłopak nie dawał mi spokoju. Nie był w stosunku do mnie niemiły, ale dosyć nachalny, a ja naprawdę nie byłam nim zainteresowana. Ottavio uratował sytuację. Wziął mnie w ramiona, a gdy mnie pocałował, kompletnie odleciałam. Oczywiście cokolwiek miałoby się wydarzyć między nami, i tak nie miało prawa bytu. To był tylko raz, choć Ottavio chyba się we mnie podkochiwał. Chyba, bo nigdy o tym nie mówił, ale pamiętam pewną sytuację, która trochę dała mi domyślenia.

Od kilku dni jestem z Kimberly, moją przyjaciółką ze studiów, w Indiach. Ojciec oszalał. Wynajął nam część plaży Candolim i luksusowy domek położony tuż przy plaży. Dziś jest naprawdę gorąco, więc postanowiłyśmy trochę się poopalać ipowylegiwać.

Oczywiście towarzyszy nam ochrona, która nie spuszcza nas zoczu.

– Ale ja ci zazdroszczę takiego życia. – Kimberly odwraca głowę w mojąstronę.

– Nie ma czego zazdrościć – wzdycham.

– Oj, Lauro, ale wiesz – podnosi się lekko – najbardziej zazdroszczę ci tego gorącego ochroniarza – mówi z szerokimuśmiechem.

– Ottavia? – Ukradkiem spoglądam nachłopaka.

– No nie mów, że cię nie kręci? – Chichocze.

– Kim, przecież to… – urywam i jeszcze raz zerkam na Ottavia – to mój ochroniarz – dodajęzamyślona.

Nie patrzę na niego w ten sposób. Nie dopuszczam tego do siebie, bo wiem, że nie jesteśmy sobie przeznaczeni, ale przyznaję, Ottavio jest cholernie przystojny i dobrze się z nimdogaduję.

– No ale powiedz, że niezłe ciacho z niego – mówizalotnie.

– No… no może i tak – jąkam się zmieszana – ale gdyby mój ojciec się dowiedział, że tak o nim myślę, toby…

Ocholera!

– Co? – Kimberly zsuwaokulary.

– No…

Odstrzeliłbygo…

– Zwolniłbygo.

– Oj, twojego ojca tu nie ma, za to jest seksowny Ottavio. – Szczerzy się. – Ottavio! – wołachłopaka.

– Niemożliwa jesteś – prycham i opadam należak.

– Potrzebujecie czegoś? – pytamężczyzna.

Nie prowokujjej.

– Mógłbyś posmarować mi plecy – mówi i podaje mu olejek. – Proszę – dodaje słodkimgłosem.

– Jasne.

Kimberly podnosi się, a Ottavio siada na brzegu leżaka i smaruje plecy dziewczyny, która jest po prostu wniebowzięta. Nie wiem, dlaczego czuję się tak dziwnie. Nieczęsto widuję Ottavia w towarzystwie innych kobiet, bo praca mu to raczej uniemożliwia, ale przez dwa lata był w związku. Tak naprawdę nie wiem, na ile był poważny, bo Ottavio niewiele mówił, a jak pytałam, to odpowiadał ogólnikowo. Na dwa tygodnie przed wyjazdem do Anglii rozstał się z dziewczyną. Stwierdził, że tak będzie lepiej, bo to i tak nie miało sensu. Wiem, że on podoba się Kim, ale nie wiem, czy chcę, by się spotykali. To mój ochroniarz wkońcu.

– Dziękuję, jesteś kochany. – Piękna blondynka uśmiecha się do chłopaka, a ten aż się rumieni. Ups… – Przepraszam was – mówi i wstaje – muszę dotoalety.

– Carlo. – Ottavio odwraca się do chłopaka, który momentalnie rusza zaKimberly.

Posmakuj mojego życia, kochana.

– Posmarować ci plecy? – proponuje miOttavio.

– Po… proszę.

Cholera, czemu ja sięjąkam?

Podaję mu olejek i odwracam się tyłem do niego. Odgarniam włosy na jedną stronę i przechylam lekko głowę. Ottavio przesuwa dłonią po moich plecach, zahaczając o mój stanik, a mnie przechodzi niespodziewanydreszcz.

Jezu, co siędzieje?

– Możesz go odpiąć – sugerujęmu.

Chłopak odpina zapięcie i już po chwili czuję, jak rozsmarowuje chłodny olejek na moichplecach.

– Mmm… – mruczę, bo to naprawdęprzyjemne.

– Lauro… – chrypi i nachyla się, całując delikatnie mój kark, a ja drżę, czując jego aksamitneusta.

– Ottavio… – Odwracam głowę lekko w jego stronę, ale dostrzegam idącą już do nasKim.

– Ej, a może impreza dziś wieczorem? – proponujedziewczyna.

Ottavio szybko zrywa się z miejsca, a ja opadam należak.

– Tak, tak. Później – przytakuję, ale moje myśli krążą już wokół mojegoochroniarza.

Nie do końca rozumiałam to, co się działo między nami, ale wiedziałam, że na więcej nie możemy sobie pozwolić. I pewnie do niczego by nie doszło, gdyby nie pewna impreza, dobra muzyka i trochę za dużo alkoholu. To były moje ostatnie dwa dni w Chichester. Zaraz miałam wrócić do domu na święta i już tam zostać, więc chciałam w pełni wykorzystać wolny czas. Wybrałam się z Kimberly do klubu. Później dołączyli do nas jeszcze znajomi z roku. Nie pamiętam, kiedy się tak dobrze bawiłam, ale może to dlatego, że wiedziałam, iż to moja ostatnia taka impreza. We Włoszech moje wyjście wyglądałoby tak, że poszłabym z całą ochroną i cały czas spędziła w loży VIP, bacznie obserwowana przez moich stróżów. Chyba dlatego mnie tak wtedyponiosło.

Po zabawie Carlo z dwoma chłopakami odwieźli Kimberly do domu, a ja z Ottaviem i resztą wróciłam do tej mojej tymczasowej twierdzy. Pragnęłam, by ten wieczór jeszcze trwał, więc wzięłam butelkę wina i zaprosiłam Ottavia do swojej sypialni. Tak… Właśnie tak to się zakończyło – gorącym seksem. Rozmawialiśmy, piliśmy, śmialiśmy się. Chciałam z nim zatańczyć, oczywiście potknęłam się o własne nogi i wpadłam prosto na niego, popychając go nafotel…

– Ups… Przepraszam – mówię i wybucham śmiechem. – Gapa za mnie – dodaję i przesuwam palcami po koszuli Ottavia, rozpinając muguziki.

– Lauro, co robisz? – Podnosi na mnie płonącespojrzenie.

– A jak myślisz? – odpowiadam zaczepnie. – Nie mów, że tego nie chcesz. – Wsuwam mu dłonie pod koszulę, wyczuwając jego wyrzeźbionemięśnie.

– Wiesz, że nie możemy – przypomina mi i chwyta mnie za biodra – poza tym jesteśpijana.

– Tylko wstawiona. – Nachylam się i delikatnie gocałuję.

– Twój ojciec mnie zabije – szepcze.

– Jego tu nie ma – przesuwam dłonie niżej do jego paska od spodni – a ja mam ochotę na seks. Chyba że cię nie podniecam… – Spoglądam na niegowymownie.

– Wiesz, że nie o to chodzi. – Chwyta moją twarz wdłonie.

– Pomyśl, że to rozkaz, Ottavio. To moje ostatnie chwile wolności, daj mi się niminacieszyć.

Chłopak przez chwilę mi sięprzygląda.

Pewnie wyglądam jak desperatka, ale wiem, co czeka mnie po powrocie do domu. Ojciec nie odpuści i w końcu wyda mnie za mąż za kogoś, kogo sam wybierze. Chcę by mój pierwszy raz był przynajmniej z facetem, którego znam i którego bardzolubię.

Ottavio przyciąga mnie do siebie i namiętnie wpija się w moje usta, a ja odwzajemniam każdy jego pocałunek. Ocierając się o jego krocze, czuję, jak robi się twardy. Rozpina zamek sukienki i zsuwa mi ją z ramion, odsłaniając nagiepiersi.

– Na łóżku będzie nam wygodniej – szepczę, wplatając palce w jegowłosy.

Chłopak podnosi się razem ze mną, ale zaraz stawia na podłodze i szybko pozbywamy się swoich ubrań. Popycha mnie lekko na łóżko i opada powoli na mnie. Obsypuje pocałunkami moją rozpaloną skórę, kierując się wprost do mojejkobiecości.

Chryste, nikt nigdy mnie tak nie pieścił. Nigdy nie czułam tam dotyku mężczyzny. Przez moje ciało przechodzą rozkoszne dreszcze, a gdy Ottavio zanurza język w moim wnętrzu, aż wyginam się w łuk. Wysuwam biodra do przodu, przyciągając go do swojejkobiecości.

Cholera!

Przygryzam wargę i wiję się pod nim, gdy mnie tak pieści. Czuję ogromny niedosyt, gdy się zatrzymuje, ale zaraz widzę, że zrobił to tylko po to, by sięgnąć po prezerwatywę. Przełykam głośno ślinę, spoglądając na jego imponujących rozmiarów męskość. Ottavio rozchyla mi uda i opada namnie.

– Na pewno tego chcesz? – pyta.

– A co, chcesz się terazwycofać?

– Ja nie – mówi i trąca nosem mójnos.

– Więc zrób to – szepczę.

Ottavio uśmiecha się, po czym wbija się w moje wnętrze, a ja krzyczę, czując lekki ból, gdy przebija się przez moją błonędziewiczą.

– Kurwa, mała – syczy i zatrzymujesię.

– Co?

Nie rozumiem, czemuprzerwał.

– Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś dziewicą? – Marszczybrwi.

– No wiesz, jesteś moim cieniem i nie wiedziałeś? – drwię zniego.

– Boli? – pyta ztroską.

– Trochę – odpowiadam, a on się ze mnie wysuwa, na co się krzywię. – Panie Coletti, chyba pan czegoś nie dokończył. – Posyłam mu lubieżnyuśmiech.

– Jesteś bardzo niegrzeczna, panno Montechiaro – chrypi i przygryza mi dolną wargę. – Gotowa nawięcej?

– Bardzo.

Ottavio najpierw porusza się we mnie wolno, a gdy już przyzwyczajam się do jego wielkości, przyspiesza, uderzając energiczniej. Ból szybko ustępuje miejsca przyjemności i po chwili łapiemy wspólny rytm. Wypycham biodra, by poczuć go w sobie głębiej. Zaciskam dłonie na pościeli, gdy dociera do każdego mojego zakamarka, rozpychając mnie i wypełniając po same brzegi. Czuję przyjemne prądy rozlewające się po moim ciele i mrowienie w podbrzuszu. Mężczyzna podnosi się, zakłada sobie moje nogi na barki i teraz to dopiero zaczyna mnie ostro pieprzyć. Nie jestem w stanie długo tego wytrzymać. Moje ciało wręcz płonie, a ja kompletnie tracę zmysły, gdy pierwszy raz w życiuszczytuję.

Ocholera!

Ottavio wykonuje jeszcze dwa mocne pchnięcia i zastyga w bezruchu, po czym opada namnie.

Tak właśnie wyglądał mój pierwszy raz i w ogóle tego nie żałuję. Chciałam, by to on był moim pierwszym, ale wiedziałam też, jakie to pociągnie za sobą konsekwencje, dlatego następnegodnia…

Gdy słyszę pukanie do drzwi, podnoszę się z łóżka i narzucamszlafrok.

Och, moje ciało doskonale pamięta, co się działo tej nocy. Jestem obolała, ale było wręcz idealnie. Lepiej niż sobie wyobrażałam. Było warto. Oboje jednak wiedzieliśmy, że to, co się wydarzyło, musi zostać między nami i korzystniej będzie, jeśli nie będziemy do tego wracać. Mój ojciec natychmiast wyciągnąłby konsekwencje wobec nas, i to bardzosurowe.

– Lauro – podnosi na mnie wzrok – to, cowczoraj…

– Wiem – przerywam mu – nie powinno było się wydarzyć. Ojciec zabiłby najpierw ciebie, potem mnie. – Aż przechodzi mnie zimny dreszcz, gdy o tympomyślę.

– Masz rację – mówi i spuszcza lekko wzrok. – Śniadanie gotowe – dodaje.

– Dzięki.

Tak musiałobyć.

Przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się do Ottavia, jego obecności w moim życiu, traktowałam go jak przyjaciela. Dzięki niemu odżyłam, ale wiedziałam, że nic, co piękne, nie trwa wiecznie. Miałam świadomość, że nastąpi dzień, w którym ojciec wymusi na mnie decyzję o ślubie. Nauka tylko przesunęła to w czasie. Ja jednak nie spotkałam nikogo, kto zawładnąłby moim sercem i odpowiadałbyojcu.

Tak było do czasu, aż poznałam Damiana, mojego męża. Pierwszy raz spotkałam się z nim przed ślubem mojego brata. Ja nie wiem, jak to się stało, ale my od razu wpadliśmy sobie w oko. Przystojny, męski, biła od niego taka pewność siebie, zaradność. Urzekł mnie na tyle, że odsunęłam na bok, to czym się zajmował. Zresztą pochodząc z takiej rodziny, nigdy nie przypuszczałam, że mój przyszły mąż okaże się po prostu jakimś hydraulikiem, stolarzem czy księgowym. Zaczęliśmy się spotykać przez ten czas, kiedy byłam w Stanach, a potem tata zaprosił Damiana na Capri. Co prawda ojciec spędzał z nim dużo czasu, Damian uczestniczył z nim w spotkaniach, ale nie zapominał o mnie. Podobał mi się ten czas spędzony z nim, zbliżyliśmy się dosiebie.

Po jego powrocie do Stanów utrzymywaliśmy ze sobą kontakt, jednak bardzo nam siebie brakowało. Tęskniliśmy za sobą. Czułam, że naprawdę mi na nim zależy. Wiedziałam to. Damian dawał mi wszystko to, czego pragnęłam od mężczyzny. Trudno nam było wytrzymać bez siebie, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, poleciałam do niego. Spędziłam z nim cudowny tydzień, a po powrocie do domu znowu czułam tę pustkę. Naszym następnym spotkaniem miał być wspólny urlop. Damian zabrał mnie na Malediwyi…

Czuję, że wchodzę na jacht, prowadzona przez Damiana. Czuję, bo opaska, którą mam na oczach, uniemożliwia miwidzenie.

– Damian, dokąd ty mnie prowadzisz? – Chichoczę.

– Jeszcze dwa kroki, słonko – mówi, trzymając mnie wtalii.

Och, ten Damian. Ciekawe, co tym razem wymyślił. Może i nie jestem zwolenniczką niespodzianek, bo te ojca nigdy nie były jakieś rewelacyjne, ale niespodzianki Damianauwielbiam.

– Czekaj, kochanie – puszcza mnie. – Okej, możesz zdjąć opaskę – dodaje.

Niecierpliwie odwiązuję ją, a przede mną klęczy Damian i trzyma w dłoni małe pudełeczko z pięknympierścionkiem.

– O mój Boże… – Wzruszona, zasłaniam ustadłonią.

– Lauro, skarbie – mówi przejęty – wiem, że znamy się krótko, ale kompletnie zawróciłaś mi w głowie. Kocham cię i nie chcę się już z tobą rozstawać. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? – pyta, nie odrywając ode mniewzroku.

Może się wydawać, że to czyste szaleństwo. Tak naprawdę znamy się zaledwie kilka miesięcy, ale wiem, że to mężczyzna mojego życia i to właśnie z nim chcę spędzić każdy kolejnydzień.

– Tak – odpowiadam, czując, jak moje oczy wypełniają się łzami szczęścia. – Oczywiście, że zostanę twojążoną.

Damian z uśmiechem wsuwa mi pierścionek na palec, po czym wstaje, chwyta mnie w ramiona i namiętniecałuje.

To był jeden z najpiękniejszych dni w naszym życiu. Moje szczęście nie miało granic. Nie mogłam się doczekać, aż zostanę żoną Damiana i założymy rodzinę. Ja, Damian i nasza wspólna, pięknaprzyszłość.

Przekonałam się jednak, jak miłość przesłania realne spojrzenie na świat i jak często żyjemyzłudzeniami.

PAŃSTWO MŁODZI LAURA I DAMIAN

LAURA

– I jak dziewczyny? – pytam chyba po raz setny, ale jestem tak zestresowana, że już nie panuję nademocjami.

Nie posłuchałam mojej siostry bliźniaczki i nie wybrałam sukni, którą mi doradziła. Była śliczna, ale zupełnie nie w moim stylu. Zdecydowałam się na lżejszą, bardziej zwiewną. Dół z rozcięciem jest w kształcie „A”, a koronkową górę podkreślają pięknekryształy.

– Wyglądasz bosko – odpowiada zmęczonaChiara.

– Blanco? – Spoglądam na drugąsiostrę.

– Jak księżniczka – mówi zuśmiechem.

– Mirando? – Odwracam się dobratowej.

– Zaczekaj. – Sięga do torebki, po czym podchodzi do mnie. – Zapomniałaś o tym – dodaje i zakłada miłańcuszek.

To bardzo szczególny łańcuszek, bo dostałam go od rodziców na szesnaste urodziny. Zgubiłam go na wieczorze panieńskim, a gdy Miranda go znalazła, okazało się, że jest zerwany. Niestety nikt nie był w stanie naprawić mi go w ciągu jednego dnia, ale Mirandzie, jak widać, sięudało.

– Boże, jak to zrobiłaś? – pytamwzruszona.

– Trochę Domi mi pomógł. – Uśmiechasię.

– Matko, mam nadzieję, że nikogo nie zabił. – Sztywnieję.

– Spokojnie, obyło się bez strat wludziach.

– To co, gotowa? – Chiara wstaje zsofy.

– Gotowa – przytakuję.

– To ruszajmy. Dzięki Bogu następne wesele dopiero Nica – Chiara spogląda na Mirandę – bo z naszym tatuśkiem możnazwariować.

– Nawet mi nie mówcie – prychaMiranda.

Nagle otwierają się drzwi i wchodzi mama. Zatrzymuje się parę kroków przede mną i spogląda na mnie z taką matczyną miłością, troską iczułością.

– Lauro – jej głos zdradza wzruszenie – wyglądasz cudownie, córeczko.

– Dzięki, mamuś – mówię, gdy mnieobejmuje.

– Jesteś taka piękna. – Odsuwa się delikatnie, ale wciąż trzyma mnie za dłonie. – Życzę ci, kochana, byś zawsze była taka szczęśliwa, uśmiechnięta i radosna. – Po jej policzkach spływająłzy.

– Mamo, proszę, niepłacz.

– W ogóle wszystkie jesteście takie piękne, szczęśliwe – mówi i spogląda na nas – a to jestnajważniejsze.

– Kobietki – Chiara patrzy na zegarek – musimy już jechać, bo twój pan młody się niedoczeka.

Całą drogę do kościoła jestem jednocześnie podekscytowana i zestresowana. Zaraz zostanę żoną Damiana. Na całe życie. Na dobre i na złe, i… i jestem na to gotowa. Gdy wysiadam z limuzyny, podchodzi do mnie ojciec i podaje miramię.

– Wyglądasz pięknie, córko – mówi.

– Dziękuję, ojcze – odpowiadam z uśmiechem i wchodzimy dośrodka.

– Wiesz, małżeństwo to bardzo poważnasprawa.

Oho, nie minie mniewykład.

– Wiele się w twoim życiu zmieni. Damian da ci wszystko, czego pragniesz, a ty w zamian odwdzięczysz mu się posłuszeństwem, szacunkiem, wsparciem, wiernością.

Oto forma miłości w rozumieniu mojegoojca.

– Tato, możesz być spokojny. – Odwracam lekko głowę w jego stronę. – Kochamy się, a to jest najważniejsze – przekonujęgo.

Podchodzimy w końcu do mojego przyszłego męża, który wygląda wprost obłędnie. Idealnie skrojony, czarny garnitur sprawia, że Damian prezentuje się tak dostojnie. Do tego śnieżnobiała koszula i elegancka czarna muszka. Ojciec najpierw mówi coś do pana młodego, po czym podaje mu mojądłoń.

– Wyglądasz pięknie, kochanie. – Mój narzeczony sięuśmiecha.

– Ty też. – Odwzajemniamuśmiech.

– Gotowa, by zostać mojążoną?

– Gotowa – przytakuję.

Ceremonia przebiega pomyślnie, wszystko jest tak, jak być powinno. Gdy ksiądz zwraca się do Chiary o obrączki, po moich policzkach płyną łzy zewzruszenia.

– Pan pierwszy – mówi ksiądz i spogląda na Damiana. – Czy ty, Damianie Ramirezie, bierzesz sobie za żonę stojącą przed tobą Laurę Montechiaro? I czy przyrzekasz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć was nierozłączy?

– Przyrzekam – odpowiada, patrząc mi prosto woczy.

– Czy ty, Lauro Montechiaro – ksiądz przenosi wzrok na mnie – bierzesz sobie stojącego przed tobą Damiana Ramireza za męża? I czy przyrzekasz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć was nierozłączy?

– Tak, przyrzekam – przytakuję i próbuję powstrzymaćłzy.

– Wymieńcie się teraz obrączkami – mówiksiądz.

Damian wsuwa piękną, złotą obrączkę na mój palec, po czym całuje mojądłoń.

– Kocham cię – szepcze.

– Ja ciebie też kocham. – Wsuwam mu obrączkę na palec. Unoszę jego dłoń do ust i jącałuję.

– Od teraz – mówi ksiądz, spoglądając na nas – jesteście mężem i żoną. Może pan pocałować żonę – dodaje, a Damian chwyta mnie w ramiona i całuje zmiłością.

Nasze przyjęcie odbywa się w letniej posiadłości Damiana, w Crestview. Po ślubie zamieszkamy w willi na przedmieściach Dothan, ale do Crestview na pewno będziemy często przyjeżdżać, bo tu jest po prostubajecznie.

Nasi goście świetnie się bawią, a my jesteśmy najszczęśliwsi na świecie. Właśnie o takim weselu marzyłam. Są tu wszyscy, których kocham, moi najbliżsi i mój cudownymąż.

– I jak, kochanie – Damian całuje mnie w skroń – podoba cisię?

– Bardzo. – Uśmiecham się doniego.

– To dobrze, bo tak teraz będzie wyglądało naszeżycie.

– Myślę, że mogę się na to zgodzić. – Puszczam do niegooko.

– Damian. – Słyszę za plecami głos brata i sięodwracam.

– Domenico.

– Oficjalnie: witaj w rodzinie. – Mój brat wyciąga rękę w stronęDamiana.

– Dziękuję – odpowiada i ściska jegodłoń.

– Wiesz, że Laura jest moją ukochaną siostrą? – Domenico spogląda na niegogroźnie.

– Domi! – Przewracamoczami.

– Domenico – mój mąż lekko się uśmiecha – jesteśmy przyjaciółmi, a Laurę kocham ponad wszystko. – Przyciąga mnie dosiebie.

– Domi, nie strasz mi męża – karcębrata.

– Tak się składa, kochanie, że nie boję się twojego brata – mówi Damian, po czym obaj sięśmieją.

Cały Domenico. Każdego musi nastraszyć, pokazać swoją władzę i pozycję, ale kocham tego mojego nadopiekuńczegobrata.

– Pozwól, że zatańczę z siostrą. – Domi podaje miramię.

– Baw się dobrze, kochanie. – Damian całuje mnie wskroń.

Mój brat prowadzi mnie na parkiet i porywa do tańca. Wpadam w jego ramiona, a on mnie przytula tak czule, pobratersku.

– Uważaj na siebie, mała – szepcze mi doucha.

– Domenico, proszę cię. – Odsuwam się lekko i spoglądam na niego. – Czy coś się stało, że tak się o mniemartwisz?

– Jesteś moją młodszą siostrą, a rodzina jestnajważniejsza.

– Teraz tą rodziną jest też Damian – przypominam mu. – Nie ufasz mu? Przecież się przyjaźnicie, a to chyba cośznaczy.

– Lauro, po prostu pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze cię ochronię – mówi i całuje mnie w czubek głowy. – Wiem, że Damian cię kocha i cię nie skrzywdzi, ale chcę mieć pewność, że jesteś z nimszczęśliwa.

– Domi, nawet bardzo. – Uśmiecham się doniego.

***

Dwie godziny później mimo świetnej zabawy jestem już zmęczona i najchętniej rzuciłabym się na łóżko. Wytańczyłam się chyba za wszystkie czasy. Żegnamy się z naszymi gośćmi, życząc im udanej zabawy i… No właśnie myślałam, że pójdziemy spać, a tymczasem mój mąż ma inneplany.

Zabieramy nasze spakowane bagaże i wsiadamy do auta. Nic z tego nie rozumiem, a Damian jeszcze nie chce niczego zdradzić. Jedziemy do portu, gdzie czeka na nas ogromny jacht. Och, ale ja znam ten jacht. To na nim oświadczył mi sięDamian.

– Damian, co tu jest grane? – pyta trochęzdezorientowana.

– Mówiłaś, że podoba ci się tenjacht…

– Aha – przytakuję.

– Więc go kupiłem – kończy.

– Dam… – Aż brakuje mi słów. – I nadałeś mu moje imię. – Patrzę zzachwytem.

– Tak, kochanie. – Obejmuje mnie w pasie. – A terazzapraszam.

– Dokąd?

– Na podkład, skarbie – uśmiecha się – płyniemy doPortoryko.

– Poważnie? – Zasłaniam dłonią usta zradości.

– Zabieram cię, żono, w naszą podróżpoślubną.

– Jesteś niesamowity! – Niemalże piszczę i wpadam w jego ramiona, całującgo.

– Przepraszam… – Słyszę za plecami znajomy głos i odrywam się od ustmęża.

– Cześć, Ottavio – witam się z moimochroniarzem.

– Cześć, Lauro. – Widzę, że mężczyzna jest trochęzmieszany.

– Pani Lauro – poprawia go Damian. – Jakbyś nie zauważył, Laura właśnie została moją żoną i teraz jest panią Ramirez – pouczago.

Aż mi głupio. Przecież z Ottaviem znam się od tylulat.

– Oczywiście – przytakujeOttavio.

– Damian, kochanie. – Podnoszę na niego wzrok, ale szybko dostrzegam, że jest już jakiśporuszony.

– Czego właściwie chciałeś? – odzywa się szorstko doochroniarza.

– Wszystko sprawdzone, mogą państwo wypływać – mówi.

– Świetnie! To wskakuj na pokład. – Mój mąż patrzy naOttavia.

– J… ja? – pytazaskoczony.

– Tak, ty – syczy niemalżeDamian.

– Miałem zostać w posiadłości – przypomina, po czym ukradkiem zerka namnie.

– Ale zmieniłem zdanie. – Damian tylko wzruszaramionami.

– Rozumiem.

Nietrudno zauważyć, że Ottavio jest trochę zawiedziony, a ja nie do końca rozumiem, o cochodzi.

– Odejdź już – zwraca się do niego szorstko mójmąż.

– Skarbie, o co chodzi z Ottaviem? – pytam, gdy prowadzi mnie w głąbpokładu.

– Myślę, że pozwala sobie na zbytwiele.

– Damian, proszę cię – prycham i przewracam oczami. – Ottavia znam od dwunastu lat. No chyba nie jesteśzazdrosny?

– A mam powód? – Łapie mnie w ramiona i przyciąga do siebie, patrząc mi prosto woczy.

– Oszalałeś?

– Lauro, jesteś dla mnie wszystkim, całym światem – chwyta moją twarz w dłonie i mnie całuje – umrę, jeśli cię stracę – szepcze mi wusta.

– Nie stracisz – zapewniam go. – Kochamcię.

– Moja piękna – mruczy.

Momentalnie Damian bierze mnie w ramiona i wchodzimy do naszej kajuty. Nawet nie jestem w stanie się rozejrzeć po wnętrzu, bo wszystko dzieje się błyskawicznie. Już parę minut później stoję przed nim w samej bieliźnie, a on uważnie bada każdy fragment mojego ciała, seksownie oblizując usta. Mężczyzna popycha mnie lekko na łóżko, tak, że opadam na satynową pościel. Rozszerza mi nogi i pochyla się nademną.

– Damian… – Z gardła wyrywa mi się krótkijęk.

– Zamknij oczy, skarbie, i odpręż się, a ja się tobą odpowiednio zajmę – mówi i wsuwa dłonie pod moje majtki, by je ze mniezerwać.

Damian delikatnie muska ustami mój brzuch, zataczając kółka wokół pępka. Przesuwa się niżej, tak, że czuję, jak składa pocałunki na moimwzgórku.

Boże, cała drżę zpodniecenia.

Gładząc zewnętrzną stronę moich ud, przejeżdża językiem po mojej kobiecości, aż podnoszę lekko głowę. Damian nie spuszcza ze mnie wzroku, gdy bawi się moją łechtaczką. To jest cholernie podniecające. Kiedy wsuwa język w moje wnętrze, opadam głową na poduszkę, wydając z siebie długi jęk. Lubię, gdy pieści mnie w ten sposób. Przez moje ciało przebiegają rozkoszne dreszcze, kiedy jego język wiruje w mojej kobiecości, wyczyniając cuda. Penetruje mnie głęboko, docierając do najdalszych zakamarków. Zaciskam dłonie na pościeli i wypycham biodra. Po chwili tych słodkich tortur podnosi się i ostro wbija we mnie. Od razu zaczyna się rytmicznie i szybko poruszać, rozpychając mnie i wypełniając po same brzegi. Obejmuję go mocno za szyję, a nogami oplatam w pasie. Z każdym uderzeniem czuję, jak jestem bliskaspełnienia.

– Chodź, kochanie – mruczy i wysuwa się ze mnie, na co lekko siękrzywię.

Damian odwraca mnie tyłem do siebie. Opieram dłonie na łóżku i wypinam się w jego stronę. Mój mąż chwyta mnie za pośladki i ostro wbija się w moje wnętrze. Uderza we mnie mocno, nawet trochę brutalnie. Przyspiesza, ściskając mnie mocno za biodra i energicznie nabijając na siebie. Nie jestem w stanie zatrzymać nadchodzącegoorgazmu.

– Damian! – wykrzykuję imię mojego ukochanego, osiągając upragnionespełnienie.

Mężczyzna wykonuje jeszcze kilka mocnych uderzeń i wypełnia mnie gorącymnasieniem.

ROZDZIAŁ 1

LAURA

Jak wygląda szczęśliwe małżeństwo? Chyba już nie wiem. Nasza sielanka szybko się skończyła. Trwała zaledwie trzy miesiące. Nie wiem, co się dzieje z Damianem. Raz jest lepiej, raz gorzej. Wszystko niestety jest zależne od jego interesów. W duchu liczę, że wkrótce wszystko się uspokoi, bo tęsknię za moim Damianem. Czasami jest czuły, troskliwy, kochający, a niekiedy traktuje mnie oschle, szorstko. Najgorzej jest, gdy wypije. Wówczas wpada w prawdziwą furię. Zamykam się wtedy w pokoju gościnnym na dole, bo ten czas trzeba po prostu przeczekać. Gdy wytrzeźwieje, albo mnie przeprasza, albo traktuje jak powietrze. Nie tak wyobrażałam sobie nasze życie we dwoje, ale wiem, że Damian mnie kocha. Musimy to po prostuprzetrwać.

Poprawiam włosy, narzucam szlafrok i schodzę na dół. Nie widzę nigdzie mojego męża. Martwi mnie to, bo jest dopiero siódma, a jego już nie ma w domu. Ostatnio bywa tu coraz rzadziej, prawie się z nim nie widuję. Wiem, że to przez pracę, ale brakuje migo.

– Dzień dobry, pani Ramirez. – Erin, nasza kucharka, wita się ze mną serdecznymuśmiechem.

– Dzień dobry. Mojego męża niema?

Wiem, to pytanieretoryczne.

– Pan Ramirez wyszedł pół godzinytemu.

– Pół godziny temu? – Potrząsamgłową.

Damian traktuje dom jakhotel.

– Przygotuję pani śniadanie – mówikobieta.

– Dziękuję, zjem natarasie.

– Oczywiście.

Wracam na górę i idę wziąć prysznic. Damian naprawdę wcześnie wyszedł, bo już nawet nie czuć zapachu jego żelu pod prysznic w łazience. Zawsze chociaż tyle mi po nim zostawało. Ten dom jest taki pusty bez niego, do tego wielki i chłodny przez tę przytłaczającą szarość ścian. Czasami zastanawiam się, po co nam taki duży dom? Nawet jeśli powiększymy rodzinę, to połowa willi i tak będzie niezamieszkana. Oprócz sypialń, łazienek, kuchni, salonu i jadalni mamy tu bibliotekę, siłownię, małą salę kinową – bo Damian jest miłośnikiem starych, czarno-białych filmów – a także gabinet mojego męża i sypialnie dla naszych pracowników. Ochrona stara się być niezauważalna, bym czuła się komfortowo, i tak naprawdę najczęściej widuję się z Erin. Kobieta pracuje u nas od dwóch miesięcy i przepysznie gotuje. Mówiła mi, że za kilka dni przyjeżdża jej córka. Choć ma dopiero dwadzieścia trzy lata, jest już po rozwodzie. Miała zatrzymać się w domu matki, ale zaproponowałam Erin, że jeśli szukałaby pracy, mogłaby jej pomóc i zamieszkać tu. Kobieta bardzo się ucieszyła i mówiła, że Carmen na pewno się zgodzi. Ja zaś muszę o tym porozmawiać z Damianem. Wiem, powinnam była zrobić to wcześniej, ale mój mąż traktuje dom jakhotel.

Po szybkim umyciu się, ubraniu i osuszeniu włosów idę w końcu coś zjeść. Siadam przy stole na tarasie, gdzie już czeka na mnie przygotowany posiłek. Jest też Ottavio. Dobrze, że chociaż on dotrzymuje mitowarzystwa.

– Dzień dobry, pani Ramirez – zwraca się domnie.

– Ottavio, błagam cię – przewracam oczami – nie mów do mnie takoficjalnie.

Mężczyzna odsuwa krzesło i siada naprzeciwkomnie.

– Nie sądzisz, że coś się zmieniło? – Podnosi na mniewzrok.

– Ottavio… – Przechylam lekko głowę. – Owszem, ale przecież nie międzynami.

– Lauro, jesteś teraz żoną Damiana Ramireza – mówi i wstaje z krzesła – człowieka, któremu nie wchodzi się w drogę, jeśli chce się żyć, a ja chciałbym jeszcze trochępożyć.

– Ot… – urywam, bo on już niesłucha.

Oddala się, ale wiem, że i tak mnieobserwuje.

Wiem, wyszłam za mąż, ale wciąż jestem tą samą Laurą, a on tym samym Ottaviem. Znamy się od ponad dziesięciu lat. Przecież przyjaźnimy się, byliśmy ze sobą blisko… Raz nawet bardzo blisko. Nie żałuję, że to on był moim pierwszym facetem. Co prawda nie mogłam marzyć o wielkiej miłości z mężczyzną, któremu oddałam swoje dziewictwo, bo za same takie myśli ojciec by nas zabił. Trochę się zmieniło po tym między nami. Przez jakiś czas było niezręcznie. Ottavio wyjechał na kilka miesięcy, a gdy wrócił, byłam już z Damianem. Wiem, że mój mąż za nim nie przepada, ale nie mam pojęcia, z jakiego powodu. Ja nie wyobrażam sobie, że Ottavia miałoby nie być teraz przy mnie. Ufam mu i wiem, że dobrze mnie chroni. Zwłaszcza że mój mąż obraca się w kręgu niebezpiecznych ludzi i zajmuje się podejrzanymi interesami. Nie wtrącam się w to, co robi. To są jegosprawy.

Mam jednak nadzieję, że będę dziś mogła porozmawiać z mężem o ważnej sprawie. Obiecał mi, że będę mogła pracować w zawodzie, a mnie naprawdę na tym zależy. Nudzę się. Nie chcę po prostu leżeć i pachnieć całymi dniami. To nie jest mojeżycie.

Po jakimś czasie wchodzę do domu i ku mojemu zadowoleniu widzęDamiana.

Mężczyzna podchodzi do mnie i chwyta mnie w pasie, patrząc mi prosto woczy.

– Już na nogach? – pyta.

– Nie lubię spać sama – wypominam mudelikatnie.

– Praca – odpowiadakrótko.

Zaczynam żałować, że ja nie jestem częścią tej pracy, bo miałabym go dlasiebie.

– Wiem, aletęsknię.

– Ja też – mówi i wsuwa mi dłonie podsukienkę.

– Damian, nie jesteśmy sami – besztamgo.

– To nasz dom i mogę pieprzyć się z tobą, gdzie chcę i kiedy chcę – warczy niemalże – a jeśli komuś się to nie podoba, wcale nie musipatrzeć.

– Dam…

Nim zdążę dokończyć, mężczyzna bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni. CałyDamian.

Stawia mnie na podłodze i łapczywie wpija się w moje usta. Całuje mnie namiętnie, zachłannie, aż brak mi tchu. Jego dłonie błądzą po moim ciele, dotykając mojej rozpalonej skóry. Chwyta mnie za pośladki, ściskając je, nawet trochę zbytmocno.

– Odwróć się, skarbie – nakazuje.

Posłusznie wykonuję jego polecenie i odwracam się tyłem do męża, opierając o komodę. Damian podciąga mi sukienkę i szybkim ruchem zdziera ze mniemajtki.

Wsuwa we mnie dwa palce, powarkując.

– Moja żonka taka mokra – nachyla się do mojego ucha – idealnie.

– Damian… – jęczę, gdy penetruje mniepalcami.

Po chwili wysuwa je ze mnie i słyszę, jak odpina pasek. Łapie mnie mocno za pośladek, wymierza klapsa, po czym wbija się we mnieostro.

– Damian! – krzyczę i na moment sięprostuję.

Mój ukochany dociska dłonią moje plecy, bym ponownie się pochyliła i zaczyna się energicznie poruszać. Uderza w moje wnętrze raz za razem, a każdy ruch jest głębszy ibrutalniejszy.

Zaciskam mocno dłonie, trzymając się za blat, gdy mój mąż pieprzy mnie coraz szybciej. Tak, pieprzy. Uwielbiam seks z nim, ale ostatnio brakuje mi tej czułości, gdy się ze mną kochał. Od kiedy zaczęły się problemy z pracą, Damian często jest zdenerwowany, rozdrażniony i wyładowuje to podczas ostregoseksu.

Zaciska mocno dłonie na moich biodrach, nabijając mnie energicznie na siebie. Tłumię jęki i krzyki, ale gdy przechodzi mnie fala orgazmu, wykrzykuję jego imię. Mój mąż wykonuje jeszcze kilka głębokich pchnięć, niczym w szalonym pędzie, po czym zastyga, obficie we mniewytryskując.

Szlagjasny…!

Po chwili wysuwa się ze mnie i podaje mi chusteczki. Mieliśmy używać prezerwatyw, bo hormony źle na mnie wpływają, ale Damian stwierdził, że za nimi nie przepada. Parę razy zdarzyło nam się nie zabezpieczyć. Zdaję sobie sprawę, że mogę zajść wciążę.

– Będę musiał jutro wyjechać na dwa dni – mówi i zapinaspodnie.

No tak. Mogłam się tegospodziewać.

– Znowu? – Krzywięsię.

– Lauro, pracuję – przypominami.

– Ja też chcę – oznajmiam.

– Ale właściwie po co? – Spogląda na mnie, marszcząc brwi. – Pieniędzy nam niebrakuje.

– Nudzę się. Chcę coś robić, a nie tylko siedzieć w domu – uświadamiammu.

– Może właśnie zapewniłem ci rozrywkę, która pojawi się za dziewięćmiesięcy.

Wyczuwam lekkąkpinę.

– Damian, to nie jest śmieszne. – Przewracam oczami i zdejmujęsukienkę.

Muszę wziąć prysznic, biorąc pod uwagę ilość nasienia, jaką zostawił we mnie mójmąż.

– Skarbie, jesteśmy małżeństwem, kochamy się, dzieci to normalna kolej rzeczy – mówi jak gdyby nigdynic.

– Rozmawialiśmy o tym – przypominammu.

– Wiesz, że ja bym bardzochciał.

Mam ochotę mu powiedzieć, że dobrze by było, gdyby uczestniczył w wychowaniu dzieci, ale jednak gryzę się w język, nie chcękłótni.

– Damian, kochanie, miałam z tobą porozmawiać, ale ostatnio mało sięwidzimy.

Nie chciałam, by brzmiało to jak pretensja, ale wyraz twarzy mojego męża mówi sam zasiebie.

– Tak, Lauro?

– Zaproponowałam córce Erin, że może u nas mieszkać i pracować – wyznaję lekko spięta, bo nie wiem, jakzareaguje.

– To ona ma córkę? – Marszczybrwi.

– Tak, za kilka dniprzyjeżdża.

– Wporządku.

Och… I tylko tyle? Nie wkurzył się, że nie przedyskutowałam tego znim?

Szybko odganiam te myśli. Po co szukam dziury wcałym?

– Wiesz, może pojadę jutro do Crestview? – proponuję.

– Dobry pomysł – mówi i też się rozbiera. – Ściągnij Blancę, Mirandę, zrobicie sobie babskiwypad.

– Rozbierasz się? – zwracam uwagę na to, corobi.

– Mam ochotę na prysznic z żoną. – Uśmiecha sięlekko.

– Och…

– A jutro będzie ci towarzyszył Martin – dodaje i obejmuje mnie w talii, gdy idziemy dołazienki.

– Nie Ottavio? – pytamzaskoczona.

– Przyda mu się wolne – stwierdza mójmąż.

ROZDZIAŁ 2

LAURA

Od wczorajszego poranka nie widziałam się z Ottaviem. Mam nadzieję, że Damian go nie odprawił na Capri. Doskonale wiem, że Ottavio nie ma tu żadnej rodziny. Dałam już znać dziewczynom i na całe szczęście uda im się wyrwać na dwadni.

Żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie, bo z pewnością widywałybyśmy się częściej. Z Chiarą nie widziałam się od ślubu i tęsknię za tą moją szaloną siostrąbliźniaczką.

Zabieram tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy, bo resztę mamtam.

– Pani Ramirez, samochód już gotowy. – Odwracam się, gdy słyszę głosMartina.

– Dziękuję – odpowiadamzamyślona.

Mężczyzna bierze mój bagaż i wychodzimy zdomu.

– Martin? – zatrzymujęgo.

– Tak?

– Nie wiesz może, gdzie jest Ottavio? – pytam trochę niepewnie, bo przeczuwam, że może wspomnieć o tym mojemumężowi.

– Nic mi na ten temat nie wiadomo – odpowiada.

– Rozumiem.

Wsiadamy do auta i żeby jakoś umilić sobie trzygodzinną podróż, wkładam słuchawki do uszu i odtwarzam moją ulubioną playlistę. Nawet nie zdaję sobie sprawy z upływającego czasu i gdy otwieram oczy, jestem już w Crestview, pod posiadłością. Lubię tu przyjeżdżać. Tu jest tak cicho i spokojnie. Ogromna willa leży nad jeziorem w otoczeniu wysokich, bujnych drzew. Piękny ogród zaprojektowany został przez świetną dekoratorkę. Mieszczą się tu także sauna, spa i kort tenisowy. Wiosną i latem można jadać śniadania na werandzie, a zimą, w okresie świątecznym, musi tu być bajecznie. Może tegoroczne Boże Narodzenie urządzimy tutaj? Zaprosilibyśmy całą rodzinę. Och, marzy mi się tak spędzonyczas.

Dwie godziny później dołączają do mnie Blanca i Miranda. Tak się cieszę, że w końcu mogłyśmy się spotkać. Dziewczyny mają przynajmniej jakieś zajęcie i nie mówię tu tylko odzieciach.

Blanca razem z mężem zajmuje się firmą, jest aktywna, Miranda od kilku tygodni prowadzi przedszkole, a ja? Też chcę coś robić. Damian obiecał mi, że będę mogła pracować, ale za każdym razem, gdy o tym wspominam, zbywamnie.

Po południu leżymy przy basenie, rozkoszując się ciepłymi promykami słońca i delektujemy się pysznymidrinkami.

– Dziewczyny – mówię – ja to wam zazdroszczę. Nie potrafię się jeszcze przyzwyczaić do tego, że nic nierobię.

– Korzystaj, póki możesz – prychaBlanca.

– No ja się jeszcze przyzwyczajam – dodaje Miranda. – Lori dopiero niedawno wypuściła mnie zdomu.

– Chyba Domenico? – Blanca sięśmieje.

– Oj, on też. Naprawdę musiałam to sobiewywalczyć.

– Ale pracujesz. – Lekko się krzywię. – Ty też przekonałaś Santiaga. – Spoglądam nasiostrę.

– Nie było łatwo, ale w końcu się zgodził – przytakujedziewczyna.

– No właśnie, a ja? – Podnoszę się na łokciach. – Za każdym razem, gdy poruszam temat, Damian zaraz go zmienia. Wczoraj wyraził nadzieję, że może akurat zajdę w ciążę, to nie będę się nudzić. – Przewracamoczami.

– A ty? – Miranda spogląda na mnie. – Czego tychcesz?

– Chciałabym mieć częściej męża w domu – odpowiadamzamyślona.

– Spokojnie, jak Damian odzyska skradziony transport, sytuacja się uspokoi – zapewnia Miranda, a ja unoszę brwi zzaskoczenia.

– Skradziony transport? – pytam zdziwiona. – O czym tymówisz?

– To nic ważnego. – Moja bratowa miesza sięlekko.

– Mirando. – Gromię jąwzrokiem.

– Podsłuchałam rozmowę Domiego – spuszcza na moment wzrok – przycisnęłam go, bo był wściekły, myślałam, że chodzi o niego i wtedy powiedział, że o Damiana – wyznaje.

– Świetnie! – fukam zdenerwowana. – Mnie Damian nic niepowiedział.

– Oj, Lauro, to są ich sprawy. Gdyby nie to, że usłyszałam część rozmowy i widziałam, jak mój mąż szaleje, też bym pewnie nic nie wiedziała – stwierdzaMiranda.

– Miranda ma rację – odzywa się Blanca – to są sprawy facetów, my mamy corobić.

– Wy macie – przypominam.

– Oj, no to wierć Damianowi dziurę w brzuchu, kiedyś w końcu będzie musiał cię wysłuchać. – Moja siostra potrząsagłową.

– Osiwieję do tego czasu – prycham i opadam z powrotem należak.

– Lauro, a właściwie gdzie jest twój ochroniarz? – pytaBlanca.

– Sama chciałabym wiedzieć. Martin go zastępuje – mówię i spoglądam na mężczyznę, który siedzi w drugim końcu ogrodu i nasobserwuje.

– Może pojechał z Damianem? – sugerujeMiranda.

– Nie sądzę – kręcę głową – nie przepadają zasobą.

– Nie dziwię się – Blanca się uśmiecha – Chiara wspomniała, że dostałaś najprzystojniejszegoochroniarza.

– Blanca! – besztam ją, a jednocześnie oblewam się rumieńcem, bo toprawda.

Ottavio jest bardzo przystojny, wysportowany i zdaję sobie sprawę, że podoba się kobietom, ale ja mam swojego przystojniaka. Dobrze, że nikt nie wie, co wydarzyło się międzynami.

– Oszalałaś?! – krzyczę.

Chyba za mocno sięuniosłam.

– Oj, nie irytuj się tak – moja siostra się śmieje – masz swojegoksięcia.

– Żebyś wiedziała. – Uśmiecham sięlekko.

Wieczorem mamy jechać do kina, a potem idziemy na kolację. Czekam na Blancę i Mirandę, które wiszą na telefonach. Chyba jednak panowie nie najlepiej radzą sobie z dziećmi. Śmieję się w duchu, a jednocześnie rozmyślam, jakim ojcem byłby Damian. Na pewno troskliwym, opiekuńczym i kochającym, ale musiałby też spędzać czas z maluszkiem, a to by znaczyło mniej pracy, więcej przebywania w domu. Chciałabym takiegoDamiana…

Korzystając z okazji, wyciągam telefon i wybieram numer domęża.

Odbiera dopiero po kilku sygnałach, co już mniemartwi.

– Cześć, kochanie – witam się znim.

– Hej! Co się stało? – pyta zdyszanymgłosem.

– Nie, nic, po prostu… Stęskniłam się za tobą i chciałam cię usłyszeć – mówięrozmarzona.

– Jutro wieczorem już będę – odpowiada.

– Ćwiczyłeś?

– Toznaczy?

– Zdyszany jesteś – zauważam.

– Tak, tak. Muszę wziąć prysznic i mamy spotkanie z klientem – wyjaśnia. – A wy coplanujecie?

– Idziemy do kina, a potem nakolację.

– To przedzwonię jeszcze doMartina.

– Kochanie, spokojnie – mówię łagodnie. – Martin nie spuszcza mnie zoka.

– Mam nadzieję, bo jakby ci choć włos z głowy spadnie, zabiję go – zapewnia władczo istanowczo.

– Damian, skarbie, bo przerażasz mnie. – Przełykamślinę.

– Lauro, wiesz, że bardzo cię kocham – wyznaje, a ja się rozczulam – jesteś całym moim światem, zawsze będę dbał ociebie.

– Damian, ja… ja chcę mieć z tobą dziecko. – Te słowa mimowolnie opuszczają mojeusta.

Wiem, że Damian mnie kocha i że wkrótce odzyskamyspokój.

Mój mąż przez chwilę milczy. Czyżby zmieniłzdanie?

– Damian? Jesteś tam? – pytam trochęzaniepokojona.

– Tak, tak…

– Nie chcesz? – Teraz to mój głos jest jużzawiedziony.

– Skarbie, oczywiście, że chcę – odpowiada, a ja czuję ulgę – po prostu… za… zaskoczyłaśmnie.

– Kocham cię, Damian.

– Ja ciebie też. Kochanie… wiesz, muszę jużkończyć.

– Jasne, uważaj nasiebie.

– Ty też. I bawcie siędobrze.

– Dzięki.

Rozłączam się i jestem cała w skowronkach. Wierzę, że teraz już będzie nam się układać i wreszcie odzyskammęża.

– Miranda zaraz do nasdołączy.

Odwracam się, słysząc za plecami głossiostry.

– O wow, a ten szeroki uśmiech czemuzawdzięczamy?

– A nic takiego – odpowiadam z wypiekami natwarzy.

– Oj, no nie ściemniaj – szturcha mnie w ramię – przecież widzę, że coś jest narzeczy.

– No dobra, powiem ci – mówię lekko zawstydzona. – Będziemy się starać o dziecko – dodajęradośnie.

– No to super, siostra! – Blanca mnie obejmuje. – Już się nie mogę doczekać małegoRamireza.

– Albomałej.

– Będziesz cudowną mamą. – Przygląda misię.

– Jesteś w ciąży? – Słyszę zaskoczony głosMirandy.

– Jeszcze nie, ale będziemy pracować nad tym. – Uśmiecham sięszeroko.

– I widzisz, kochana, chciałaś pracować, a to najprzyjemniejsza praca – mówi moja bratowa i wszystkie wybuchamyśmiechem.

ROZDZIAŁ 3

DAMIAN

Musiałem wyjechać na dwa dni, by pozałatwiać kilka spraw. Nie mogę zabierać ze sobą Laury. To nie miejsce dla niej. Mam kilka klubów nocnych, o których moja żona nie wie, i lepiej żeby tak zostało. Po co ma się niepotrzebnie denerwować? Dla niej to półnagie laski, narkotyki i alkohol, a dla mnie dochodowybiznes.

Właśnie siedzę w jednym z nich, czekając na klienta. Mam jeszcze sporo czasu, ale też jedną ważną sprawę dowyjaśnienia.

Ktoś ośmielił się i zapierdolił mi transport broni. W gratisie miałem dostać też trochę koki, a teraz nie mam nic. Niestety ostatnio wrogów mam więcej niż przyjaciół, ale i tak dorwęskurwiela.

Ten klub to takie moje oczko w głowie. Najlepszy alkohol, najlepsze prochy i najseksowniejsze laski. Moi przyjaciele w pełni korzystają z usług, a ja mogę jedynie popatrzeć na te półnagiepanienki.

– Damian, tak się przyglądasz – odzywa się Cesar, zabawiany przez jedną tancerkę – może chciałbyś sięprzyłączyć?

Nic nie odpowiadam, tylko wychylam kieliszek wódki. Widzę, jak jedna dziewczyna tańcząca na scenie uważnie mnie obserwuje. Wygina się zmysłowo i dotyka swojego ciała w taki sposób, że chętnie sam błądziłbym dłońmi po jej sylwetce. Kurwa!

Poprawiam uciskające mnie spodnie i wlewam w siebie kolejną dawkę alkoholu. Nagle do dziewczyny podchodzi Jurij i ściąga ją ze sceny. Nie dziwię się, że ma na nią ochotę. Aż kipi od niej seksem. Jurij szepcze jej coś do ucha, obejmuje w pasie i podchodzą dostolika.

– Damian, i do ciebie los się uśmiechnął – mówi, szczerząc się od ucha do ucha. – Ta laseczka potrzebuje ostregopieprzenia.

– Więc sam to zrób – rzucam lekkowkurwiony.

– Wiesz, że chętnie. Przyjemności nieodmawiam.

– To spadaj! – Zaciskam dłoń naszkle.

Jestem napalony, a ten idiota mnie tylkodrażni.

– Ktoś tu się boi żonki – drwi, a ja piorunuję gowzrokiem.

– Spoko, nikt jej nie powie – wtrąca Lucas – zobacz, jaką suczkę dla ciebie mamy. No, Damian, nie daj sięprosić.

Wszyscy wybuchająśmiechem.

– No nie bądź miękka pizda – ciśnieJurij.

Kurwamać!

Zrywam się na równe nogi i podchodzę do dziewczyny. Uśmiecha się lubieżnie, po czym kładzie dłoń na moim kroczu i oblizuje usta. Wstrzymuję na chwilę oddech, ale nie jestem w stanie jej sięoprzeć.

Chwytam ją za ramię i wyprowadzam do drugiej sali. Jestem za bardzo pobudzony i podniecony, by nie skorzystać zpropozycji.

– Dobrze wiedziałam, że…

– Bez gadania! – syczę, ściskając ją zagardło.

Zrzucam marynarkę, odpinam pasek przy spodniach i siadam wygodnie nakanapie.

– Bierz się do roboty – rzucamszorstko.

Dziewczyna klęka przede mną, rozsuwa mi rozporek i wyciąga na wierzch mojego fiuta. Przesuwa po nim dłonią, nie odrywając ode mnie wzroku. Wpatruje się we mnie tymi hipnotyzującymi oczami, po czym pochyla się i bierze go głęboko dogardła.

– Kurwa! – klnę pod nosem, a przez moje ciało przechodzi pierwszyprąd.

Blondynka ssie, wsuwając mojego fiuta coraz głębiej, aż czuję, jak napieram na ściankę jej gardła. Moja żonka jest zdecydowanie bardziej zachowawcza w tej kwestii. Ona lubi się kochać, a