Jelita. Kręta droga do zdrowia. Proste sposoby na lepsze życie - Joanna Zielewska - ebook

Jelita. Kręta droga do zdrowia. Proste sposoby na lepsze życie ebook

Zielewska Joanna

3,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Poradnik dla osób, które odczuwają dolegliwości ze strony układu pokarmowego, ale nie wiedzą, co może być ich przyczyną.

Jelita są fascynującym i niezwykle inteligentnym organem, który ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. Żyjące w nich szczepy pożytecznych bakterii sterują pracą układu odpornościowego, oddziałują na układ nerwowy i emocje, produkują enzymy, witaminy, walczą z alergiami i kontrolują utrzymanie przez nas prawidłowej wagi. Dzięki mieszkańcom jelit czerpiemy z jedzenia to, co wartościowe. Stres, pośpiech, zbyt mało snu, smog i przetworzone jedzenie zaburzają równowagę w jelitach. Kiedy tak się dzieje, jelita wysyłają nam sygnały, jednak nie zawsze potrafimy je odczytać. Warto zatem jak najwięcej wiedzieć o bogatym życiu naszych jelit, by w porę usłyszeć to, co próbują nam powiedzieć. Z tej książki dowiesz się także, jak pomóc jelitom – znajdziesz w niej przykładowe menu i przepisy na potrawy, które wspierają jelita i pomagają w kłopotach z układem pokarmowym. Dzięki temu może się okazać, że droga do zdrowia wcale nie jest taka kręta.

Z KSIĄŻKI DOWIESZ SIĘ MIEDZY INNYMI:

•co najbardziej szkodzi jelitom

• jak wspierać mikrobiotę

•jak radzić sobie ze stanem zapalnym jelit

•kiedy warto zrezygnować z glutenu

•jakie są symptomy zespołu jelita drażliwego

•jak rozpoznać problemy z SIBO

•czym objawia się kandydoza

A także znajdziesz przykładowe jadłospisy, pomocne w walce z poszczególnymi dolegliwościami ze strony jelit.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 198

Oceny
3,0 (2 oceny)
0
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
haniap87

Z braku laku…

wiarygodność ksiażki skończyła.się w momencie gdy pojawiła.się reklama jakiegoś suplementu diety masakra
00

Popularność



Podobne


Wstęp

O tym, że jelita są fascy­nu­ją­cym i nie­zwy­kle inte­li­gent­nym orga­nem, wiemy od dawna. A im bar­dziej je pozna­jemy, tym lepiej rozu­miemy, jak ogromny wpływ mają na to, jacy jeste­śmy. Żyjące w nich szczepy poży­tecz­nych bak­te­rii ste­rują pracą układu odpor­no­ścio­wego, mają wpływ na układ ner­wowy i emo­cje, pro­du­kują enzymy i wita­miny, wal­czą z aler­giami i kon­tro­lują utrzy­ma­nie pra­wi­dło­wej wagi. Dzięki nim czer­piemy z poży­wie­nia to, co jest dla nas war­to­ściowe. Jelita łatwiej by spro­stały tym licz­nym zada­niom, jakie przy­dzie­liła im natura, gdyby nie „atrak­cje”, które im fun­du­jemy każ­dego dnia. Stres, pośpiech, za mało snu, a za dużo bodź­ców, a także smog i prze­two­rzone jedze­nie są dla nich poważ­nym obcią­że­niem. Jelita pró­bują nam to prze­ka­zać na swój spo­sób, ale nie zawsze wła­ści­wie odczy­tu­jemy sygnały pły­nące z brzu­cha. Organ bak­te­ryjny, jak pięk­nie i traf­nie mówi o jeli­tach świat nauki, komu­ni­kuje się z nami także innymi kana­łami, wpły­wa­jąc na nasz nastrój, funk­cje poznaw­cze, wital­ność, zmy­sły.

Bada­nia naukowe dono­szą, że dba­nie o siłę jeli­to­wej mikro­bioty może:

ogra­ni­czyć stany zapalne,

obni­żyć poziom kor­ty­zolu i objawy lęku,

obni­żyć reak­tyw­ność na stres,

popra­wić pamięć,

zła­go­dzić prze­sadną skłon­ność do doświad­cza­nia takich uczuć, jak: lęk, gniew, zazdrość, smu­tek czy poczu­cie winy.

Możemy zatem powie­dzieć, że jelita to ważny ośro­dek powsta­wa­nia naszej rado­ści i odpor­no­ści.

O boga­tym życiu, które toczy się w jeli­tach, warto więc wie­dzieć jak naj­wię­cej, by w porę usły­szeć, co pró­bują nam powie­dzieć. Bo tego, że nasze jelita mają głos, i to w wielu decy­du­ją­cych kwe­stiach, możemy być pewni.

Rozdział 1. Nasz prywatny mikrokosmos

Roz­dział 1

Nasz pry­watny mikro­ko­smos

Nie­zwy­kłe miej­sce, gdzie toczy się inten­sywne, choć wciąż sekretne życie. Co powin­ni­śmy wie­dzieć o jeli­tach, by nie cho­ro­wać i cie­szyć się dobrą kuch­nią. Dla­czego tak wiele od nich zależy?

Co powinniśmy wiedzieć o jelitach?

Przez lata uczono nas, że narzą­dem, który oddziela wnę­trze orga­ni­zmu od oto­cze­nia, jest skóra. Sprę­ży­sta i wytrzy­mała, chroni przed intru­zami i ura­zami, a jed­no­cze­śnie prze­pusz­cza to, co dla nas poży­teczne. Ma powierzch­nię około trzech metrów kwa­dra­to­wych i dzięki temu bły­ska­wicz­nie odbiera bodźce, chło­nie wita­minę D i dba o wewnętrzną rów­no­wagę.

O jeli­tach w tym kon­tek­ście raczej nie myślimy, a powin­ni­śmy. Mają powierzch­nię sto razy więk­szą niż skóra. I cho­ciaż są ukryte głę­boko wewnątrz ciała, to podob­nie jak skóra nie­ustan­nie sty­kają się ze świa­tem zewnętrz­nym. Co ważne – ten kon­takt jest znacz­nie inten­syw­niej­szy. Po pierw­sze z powodu roz­mia­rów, po dru­gie z racji deli­kat­niej­szej, nie­zwy­kle chłon­nej struk­tury. Każ­dego dnia do jelit wraz z jedze­niem tra­fia nie­zli­czona masa bak­te­rii cho­ro­bo­twór­czych, wiru­sów, grzy­bów, tok­syn. Jelita muszą je roz­pra­co­wać i zde­cy­do­wać, czy prze­two­rzyć je i posłać dalej, czy je zneu­tra­li­zo­wać, czy może szybko się ich pozbyć. Są zatem nie­zwy­kle inte­li­gent­nym orga­nem. Poza tym są bogato uner­wione i ukrwione, co ozna­cza, że mię­dzy nimi a resztą orga­ni­zmu nie­ustan­nie trwa wymiana infor­ma­cji, bodź­ców i skład­ni­ków odżyw­czych.

Naj­waż­niej­szym part­ne­rem dla jelit jest mózg, a o bli­skich rela­cjach obu tych narzą­dów wiemy coraz wię­cej i lepiej przyj­rzymy się temu w kolej­nych roz­dzia­łach. Wiemy na przy­kład, że komu­ni­ka­cja mię­dzy nimi odbywa się głów­nie za pośred­nic­twem bar­dzo wyspe­cja­li­zo­wa­nych trzech szla­ków. Są to:

układ ner­wowy – dzięki udzia­łowi neu­ro­prze­kaź­ni­ków prze­syła do mózgu i odbiera od niego infor­ma­cje,

układ odpor­no­ściowy (immu­no­lo­giczny) – tu do akcji wkra­czają cyto­kiny, czyli czą­steczki sygna­li­zu­jące zagro­że­nia do zwal­cze­nia,

układ hor­mo­nalny – dzięki hor­mo­nom wydzie­la­nym do krwi ste­ruje wszel­kimi pro­ce­sami meta­bo­licz­nymi i je nad­zo­ruje.

Śluzówka, czyli „pokrowiec do zadań specjalnych”

Jelita pokryte są nie­zwy­kłą struk­turą – z jed­nej strony silną, bo zdolną powstrzy­mać armię cho­ro­bo­twór­czych mikro­bów i tok­sycz­nych czą­ste­czek, ale z dru­giej strony deli­katną i podatną na uszko­dze­nia.

O tym, jak nie­sa­mo­witą jest struk­turą, prze­ko­nu­jemy się na co dzień, gdy błony ślu­zowe pokry­wa­jące drogi odde­chowe muszą zma­gać się ze smo­giem, wiru­sami czy innymi drob­no­ustro­jami. Kiedy cho­ru­jemy, widzimy i czu­jemy, jak wal­czą z intru­zami: mamy katar, kaszel, łza­wie­nie oczu, obrzęk­nięte i obo­lałe gar­dło. Po cho­ro­bie pro­ces docho­dze­nia do sie­bie też trwa. Nie ina­czej reaguje ślu­zówka wyście­ła­jąca jelita.

Mikrobiota, czyli kilka słów o jelitowych rezydentach

Mikro­biota (mikro­biom) to bar­dzo liczna grupa drob­no­ustro­jów zamiesz­ku­ją­cych różne obszary orga­ni­zmu. Naj­licz­niej­sza spo­łecz­ność na miej­sce byto­wa­nia wybrała jelita. Naukowcy je zba­dali i osza­co­wali, że to nawet pół­tora kilo­grama bak­te­rii.

Żyjące w jeli­tach szczepy nie są przy­pad­kową zbie­ra­niną, lecz wysoko wyspe­cja­li­zo­waną armią zawo­dow­ców, z któ­rych każdy ma swoje zada­nia. I nie są one łatwe, bo roz­po­zna­wa­nie zagro­żeń i ich uniesz­ko­dli­wia­nie nie zawsze udaje się nawet nowo­cze­snym lekom. A bak­te­rie to potra­fią!

Jeśli jesz­cze weź­miemy pod uwagę ich liczeb­ność – jest ich dzie­sięć razy wię­cej niż naszych wła­snych komó­rek – i dodamy do tego mno­gość szla­ków komu­ni­ka­cyj­nych mię­dzy jeli­tami a resztą orga­ni­zmu, sta­nie się jasne, dla­czego mikro­biota nazy­wana jest czę­sto nie­za­leż­nym orga­nem bak­te­ryj­nym. I w końcu dla­czego ta armia może decy­do­wać o naszym samo­po­czu­ciu i kon­dy­cji.

Kto tam tak naprawdę rządzi?

Od razu wyja­śnijmy, że mikro­biota to nie tylko nasi ulu­bieńcy, czyli dobro­czynne szczepy, które wycią­gają nas z opre­sji, na przy­kład po anty­bio­ty­kach. To także inne roz­ma­ite bak­te­rie, grzyby, wirusy i pier­wot­niaki – jest ich dużo mniej i jeśli są pod kon­trolą, ważna dla nas rów­no­waga zostaje zacho­wana. Nasza głowa w tym, by ją wspie­rać.

Bak­te­rie grają na obro­nie

Jed­nym z waż­niej­szych zadań mikro­biomu jest ochrona przed infek­cjami, namna­ża­niem się mikro­or­ga­ni­zmów cho­ro­bo­twór­czych – te dobre szczepy bak­te­rii blo­kują im moż­li­wość eks­pan­syw­nego zasie­dla­nia jelit i dostęp do skład­ni­ków odżyw­czych, a także wytwa­rzają sub­stan­cje hamu­jące ich roz­wój. Potra­fią też zna­ko­mi­cie reago­wać na zagro­że­nia, na przy­kład zwięk­sza­jąc popu­la­cję okre­ślo­nych szcze­pów lub kie­ru­jąc sil­niej­sze „dru­żyny” tam, gdzie dzieje się coś kry­tycz­nego.

Pakiet startowy i co potem?

Mikro­biotę dosta­jemy od natury w chwili naro­dzin. Ta „wyj­ściowa” mikro­biota kształ­tuje się potem pod wpły­wem wielu czyn­ni­ków. Z natury może być sil­niej­sza albo bar­dziej podatna na sytu­acje kry­zy­sowe w orga­ni­zmie. Nie zmie­nimy jej na inną, lep­szą, sil­niej­szą. Warto jed­nak pamię­tać, że nawet gdy dosta­li­śmy na start słab­szą mikro­biotę, to i tak jest ona wystar­cza­jąco dobra, by mogła wywią­zać się ze swo­ich licz­nych zadań. Będzie tylko bar­dziej podatna na destruk­cyjne czyn­niki, które mogą ją osła­biać. Czyli trzeba o nią po pro­stu lepiej dbać.

Co ma na nią naj­więk­szy wpływ?

Odży­wia­nie. Prze­two­rzona żyw­ność będzie nie­ko­rzyst­nie wpły­wać na mikro­or­ga­ni­zmy, kar­miąc te złe i zmniej­sza­jąc liczbę tych dobrych. Z dru­giej strony jadło­spis bogaty w błon­nik, pro­dukty fer­men­to­wane i kiszonki będzie odży­wiał bak­te­rie jeli­towe.

Anty­bio­tyki. Ich sto­so­wa­nie może zabu­rzyć naszą mikro­biotę nawet na okres dwóch lat po skoń­cze­niu kura­cji.

Śro­do­wi­sko. Kolo­ni­zują nas bak­te­rie cha­rak­te­ry­styczne dla naszego oto­cze­nia, stąd bie­rze się na przy­kład moż­li­wość wystą­pie­nia „bie­gunki podróż­nika” w reak­cji na zmianę miej­sca pobytu.

Inne czyn­niki mające nega­tywny wpływ na stan mikro­bioty to: stres, aktyw­ność fizyczna, picie alko­holu, pale­nie papie­ro­sów i przyj­mo­wa­nie leków.

O probiotykach po raz pierwszy…

A będzie o nich jesz­cze nie­raz. Dobre bak­te­rie żyjące w jeli­tach nie są zdane same na sie­bie. Gdy nasza jeli­towa dru­żyna mikro­bioty słab­nie, możemy zasi­lać ją zawod­ni­kami z ławki rezer­wo­wej. Wspar­cie znaj­dziemy w wielu zdro­wych pro­duk­tach, suple­men­tach diety i pre­pa­ra­tach pro­bio­tycz­nych. Zawie­rają one te same, dobre dla nas mikro­or­ga­ni­zmy, które zawsze wesprą jeli­tową spo­łecz­ność. Są zróż­ni­co­wane i wyspe­cja­li­zo­wane, mię­dzy innymi:

– wspie­rają tra­wie­nie,

– przy­spie­szają meta­bo­lizm i odchu­dza­nie,

– łago­dzą stany zapalne.

Co tam się dzieje, czyli jelitowy multitasking

Każdy nasz narząd jest po coś. Jelita też mają swoje funk­cje, i jest ich cał­kiem sporo. Ta wie­lo­za­da­nio­wość doty­czy róż­nych aspek­tów naszego życia. Kolejne wciąż odkry­wamy i zapewne jelita jesz­cze nie­raz nas zasko­czą. A zatem co potra­fią?

Trawienie, czyli to, z czego są znane najlepiej

Jelita to część prze­wodu pokar­mo­wego, w któ­rej przede wszyst­kim zacho­dzi pro­ces tra­wie­nia. Do jelita cien­kiego dociera z żołądka wstęp­nie „prze­ro­biony” pokarm w postaci płyn­nej. Tam, dzięki enzy­mom tra­wien­nym trzustki i tym uwal­nia­nym z rąbka szczo­tecz­ko­wego komó­rek nabłonka jelit, nastę­puje tra­wie­nie zawar­tych w pokar­mie skład­ni­ków odżyw­czych (bia­łek, tłusz­czów i węglo­wo­da­nów) – są one prze­kształ­cane w ami­no­kwasy, glu­kozę i kwasy tłusz­czowe, które zostają wchło­nięte przez kosmki jelit i dostają się do krwio­biegu.

Układ odpornościowy pod kontrolą

Jelita są naj­więk­szym sku­pi­skiem wyspe­cja­li­zo­wa­nych komó­rek układu odpor­no­ścio­wego – są one zlo­ka­li­zo­wane w tkance lim­fa­tycz­nej połą­czo­nej z błoną ślu­zową jelita. To mię­dzy innymi lim­fo­cyty B, które wytwa­rzają białka odpor­no­ściowe (prze­ciw­ciała), makro­fagi, które mają zdol­ność do pochła­nia­nia obcych czą­ste­czek (anty­ge­nów), przy­po­mi­na­jące roz­gwiazdy komórki den­dry­tyczne, któ­rych rolą jest prze­chwy­ce­nie anty­genu i sprawne prze­ka­za­nie go komór­kom odpor­no­ścio­wym do roz­po­zna­nia i uniesz­ko­dli­wie­nia.

Oczy­wi­ście za odpor­ność odpo­wiada nie tylko mikro­biota, ale także inne ważne narządy, które świet­nie uzu­peł­niają dzia­ła­nie jelit. A są to:

śle­dziona – na bie­żąco uprząta stare, uszko­dzone krwinki, a jed­no­cze­śnie pro­du­kuje prze­ciw­ciała konieczne do walki z zagro­że­niami,

gra­sica – tu doj­rze­wają lim­fo­cyty T, które uniesz­ko­dli­wiają nie­przy­ja­zne czą­steczki,

mig­dałki – są sku­pi­skiem komó­rek zaan­ga­żo­wa­nych w nisz­cze­nie drob­no­ustro­jów,

węzły chłonne – zaj­mują się fil­tro­wa­niem limfy, by zatrzy­mać szko­dliwe wirusy, bak­te­rie, grzyby, a także komórki nowo­two­rowe,

szpik kostny – cały czas pro­du­kuje białe i czer­wone krwinki oraz płytki krwi,

wyro­stek robacz­kowy – istotne sku­pi­sko tkanki lim­fa­tycz­nej o dzia­ła­niu obron­nym. Dla­tego myli się ten, kto uważa, że usu­nię­cie wyrostka to dla orga­ni­zmu żadna strata.

Odpor­ność znaj­duje się w jeli­tach

Błona ślu­zowa, która pokrywa mię­dzy innymi układ pokar­mowy (GALT, czyli gut-asso­cia­ted lym­phoid tis­sue), jest pierw­szą linią obrony orga­ni­zmu przed bak­te­riami, wiru­sami, grzy­bami i paso­ży­tami. W skład GALT wcho­dzi ponad 75 pro­cent komó­rek lim­fa­tycz­nych całego układu odpor­no­ścio­wego. Ozna­cza to, że odpor­ność w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze znaj­duje się wła­śnie w jeli­tach.

Ważną funk­cją komó­rek odpor­no­ścio­wych jest też trans­port mikro­or­ga­ni­zmów ze świa­tła jelita do głęb­szych warstw jego ściany, a stam­tąd do krwio­biegu. A ponie­waż błona ślu­zowa jelita jest stale nara­żona na kon­takt z poten­cjal­nymi anty­ge­nami – jedze­niem, tok­sy­nami, drob­no­ustro­jami, paso­ży­tami i aler­ge­nami – jeli­towe szczepy mają co robić.

Wyciszanie przesadnie gwałtownych reakcji na czynniki zewnętrzne

Coraz wię­cej osób ma aler­gie, nie­to­le­ran­cje pokar­mowe i nad­wraż­li­wość na roz­ma­ite skład­niki diety. Ale to nie jest tak, że nagle pyłki kwia­tów czy mleko stały się bar­dziej agre­sywne – nasza tole­ran­cja na nie spa­dła. Co cie­kawe, coraz czę­ściej zauwa­żamy roz­ma­ite reak­cje typu świąd, pokrzywka, bóle brzu­cha, czyli typowe objawy uczu­le­nia czy nad­wraż­li­wo­ści, a testy nie wska­zują jed­no­znacz­nie wino­wajcy. Bywa więc, że orga­nizm wal­czy z tro­chę wyima­gi­no­wa­nym wro­giem, a my wal­czymy z przy­krymi obja­wami. Wiemy jed­nak ponad wszelką wąt­pli­wość, że:

Dobre bak­te­rie są pomocne w zapo­bie­ga­niu i łago­dze­niu aler­gii. Bada­nia potwier­dziły, że poda­wa­nie pro­bio­ty­ków kobie­tom pod koniec ciąży, a potem dzie­ciom przez pierw­sze pół roku życia obniża ryzyko wystą­pie­nia reak­cji aler­gicz­nych mimo rodzin­nych obcią­żeń. Z kolei kura­cje pro­bio­ty­kowe w przy­padku już roz­po­zna­nej aler­gii wyraź­nie wspie­rają dzia­ła­nie leków.

Bez pro­bio­ty­ków trud­niej zwal­czyć dole­gli­wo­ści takie jak bie­gunki – zarówno te wystę­pu­jące po sto­so­wa­niu anty­bio­tyku, jak i wywo­łane wiru­sami czy zwią­zane z reak­cją na stres.

Pilnowanie wagi

Jeśli mamy pro­blemy ze schud­nię­ciem i tyjemy „od powie­trza”, to nie­wy­klu­czone, że na pew­nym eta­pie życia zawie­dli­śmy jelita.

Wpływ kon­dy­cji mikro­bioty jeli­to­wej na kwe­stie utrzy­ma­nia wagi to jedno z waż­niej­szych i dobrze udo­ku­men­to­wa­nych odkryć ostat­nich lat. Co już dziś wiemy?

Liczba i skład dobrych bak­te­rii jeli­to­wych wpły­wają na pro­cesy przy­swa­ja­nia oraz zuży­wa­nia ener­gii. Nie­do­sta­tek pro­bio­ty­ków spra­wia, że uczu­cie syto­ści odczu­wamy sła­biej – jak kon­tro­lo­wać ilość jedze­nia, gdy przy peł­nym żołądku na­dal czu­jemy nie­przy­jemne ssa­nie i bur­cze­nie? Poja­wia się osła­bie­nie, bo ciało domaga się por­cji kalo­rii, naj­czę­ściej w postaci boga­tych w tłusz­cze i cukry pro­ste pro­duk­tów (bułek, pizzy, sło­dy­czy). To tylko pogar­sza kon­dy­cję bak­te­rii i w kon­se­kwen­cji nasila dys­biozę

1

. Gdy taki stan się prze­ciąga, poja­wia się stłusz­cze­nie wątroby i stan zapalny, o któ­rym przez długi czas możemy nie wie­dzieć, bo nie czu­jemy żad­nych dole­gli­wo­ści.

Z powodu nie­do­boru pro­bio­ty­ków nie­ko­rzystne zmiany zacho­dzą także w tkance tłusz­czo­wej i mię­śniach. Dys­bioza pro­wa­dzi mię­dzy innymi do wzro­stu poziomu trój­gli­ce­ry­dów, a struk­tura tkanki tłusz­czo­wej się zmie­nia. Co gor­sze, traci ona wraż­li­wość na czyn­niki, które powinny pobu­dzić ją do spa­la­nia – pro­sty przy­kład: regu­lar­nie ćwi­czymy, a efekty są mizerne. Jed­no­cze­śnie mię­śnie nie są w sta­nie spa­lać tyle tłusz­czu, co u osoby z pra­wi­dło­wym mikro­bio­mem. Odchu­dza­nie jest więc jesz­cze trud­niej­sze.

Dodat­kowo bak­te­rie pro­bio­tyczne wspo­ma­gają tra­wie­nie i wchła­nia­nie wielu cen­nych skład­ni­ków, dzięki któ­rym meta­bo­lizm zacho­wuje wła­ściwe tempo: żelaza, fos­foru, wap­nia. Pro­du­kują też nie­które wita­miny.

Mają udział w pro­duk­cji neu­ro­prze­kaź­ni­ków, któ­rych wła­ściwy poziom chroni nas przed kom­pul­syw­nym się­ga­niem po sło­dy­cze, ponadto uczest­ni­czą w meta­bo­li­zmie kwa­sów żół­cio­wych i cho­le­ste­rolu.

Kiedy odchu­dza­nie idzie opor­nie lub jest to nasze kolejne podej­ście do zrzu­ca­nia wagi, naj­le­piej się­gać po pro­bio­tyki przy każ­dym posiłku. Kura­cja powinna trwać 14–21 dni. Potem można zro­bić prze­rwę na 1–2 mie­siące i ją powtó­rzyć.

Marze­nia o ide­al­nej wadze? Nadzieja w pew­nym szcze­pie

Jak już wiemy, każdy szczep dobrych bak­te­rii ma swoją rolę do speł­nie­nia. Jeden, któ­rym dziś inte­re­suje się cały świat nauki, wydaje się zosta­wiać w tyle całą pro­bio­tyczną kon­ku­ren­cję. To Akker­man­sia muci­ni­phila. W natu­ral­nych warun­kach kolo­ni­zuje jelito grube w pierw­szym roku życia. Po tym cza­sie osiąga taki poziom jak u zdro­wego doro­słego czło­wieka. Naukowcy zaob­ser­wo­wali, że poziom ten maleje wraz z wie­kiem, przy­czy­nia­jąc się do sta­rze­nia się orga­ni­zmu i wystę­po­wa­nia sze­regu cho­rób meta­bo­licz­nych (w szcze­gól­no­ści spo­wo­do­wa­nych dietą wyso­ko­wę­glo­wo­da­nową i wyso­ko­tłusz­czową). Zwięk­sze­nie ilo­ści tej bak­te­rii w jeli­cie może przy­czy­nić się do wydłu­że­nia okresu zdro­wia star­szych osób. Ponadto Akker­man­sia muci­ni­phila wydziela białko GLP-1, które regu­luje meta­bo­lizm. Mecha­nizm dzia­ła­nia jest taki jak w przy­padku nowo­cze­snych leków prze­ciw­cu­krzy­co­wych, które w ostat­nim cza­sie zyskały bar­dzo dużą popu­lar­ność także w tera­pii oty­ło­ści.

W jeli­tach znaj­dują się też… recep­tory smaku

Recep­tory smaku słod­kiego w jeli­tach odgry­wają ważną rolę w przy­swa­ja­niu glu­kozy. U cho­rych na cukrzycę typu 2 nie funk­cjo­nują pra­wi­dłowo, co pro­wa­dzi do nad­mier­nego i zbyt szyb­kiego wchła­nia­nia tego cukru. Ist­nieje wiele prze­sła­nek mówią­cych o tym, że zabu­rze­nia emo­cjo­nalne, stany lękowe i depre­sja czę­sto wiążą się z dole­gli­wo­ściami cha­rak­te­ry­stycz­nymi dla dys­pep­sji czyn­no­ścio­wej czy zespołu jelita nad­wraż­li­wego, nasi­la­jąc też zabu­rze­nia ilo­ściowe mikro­bioty i jej wła­ściwe pro­por­cje.

Nerwy na wodzy i emocjonalny balans – tu też jelita mają głos!

Jestem cią­gle zmę­czona, nie mogę zatrzy­mać goni­twy myśli i chce mi się pła­kać – skąd my to znamy? I nawet do głowy nam nie przyj­dzie, że przy­czyna może być zlo­ka­li­zo­wana w jeli­tach, nawet jeśli orga­nizm nie daje nam o tym znać.

Tym­cza­sem od stanu jelit, a ści­ślej – od tego, w jakiej kon­dy­cji są bak­te­rie je zasie­dla­jące, zależą odpor­ność, samo­po­czu­cie, a nawet nastrój. Jeśli wła­ści­wie dbamy o mikro­biotę, pil­nuje ona, by ciało i emo­cje były w rów­no­wa­dze.

Drugi mózg – to już wiemy

W 1998 roku neu­ro­bio­log prof. Michael Ger­shon opu­bli­ko­wał pracę zaty­tu­ło­waną The Second Brain („Drugi mózg”), w któ­rej zasko­czył świat swoim odkry­ciem – dowiódł, że jest jeden narząd, który z mózgiem łączą szcze­gól­nie bli­skie rela­cje i wyjąt­kowy spo­sób komu­ni­ko­wa­nia się. Mówił o jeli­tach.

Oś jelita–mózg to okre­śle­nie opi­su­jące połą­cze­nie mię­dzy ukła­dem pokar­mo­wym, szcze­gól­nie jeli­tami, a ośrod­ko­wym ukła­dem ner­wo­wym, czyli mózgiem. Two­rzy je głów­nie nerw błędny, czyli naj­dłuż­szy nerw czasz­kowy; bie­gną nim połą­cze­nia ner­wowe w obu kie­run­kach. Ozna­cza to, że mózg koor­dy­nuje pracę jelit, a jed­no­cze­śnie zbiera infor­ma­cje, co dzieje się w jeli­tach.

Jelitowy układ nerwowy (ENS – enteric neuronal system)

Nazy­wany jest ente­rycz­nym. Ści­śle współ­pra­cuje z mózgiem – początki tej dobrej rela­cji mają miej­sce pod­czas roz­woju pło­do­wego, kiedy nie­mal rów­no­cze­śnie roz­wija się ośrod­kowy układ ner­wowy i układ ente­ryczny (żołąd­kowo-jeli­towy), obsłu­gu­jący układ tra­wienny. Mając wspólne korze­nie, są ze sobą kom­pa­ty­bilne i świet­nie się poro­zu­mie­wają. Mózg kon­tro­luje czyn­no­ści jelit, a jelita mogą wpły­wać na czyn­no­ści mózgu.

W ścia­nie prze­wodu pokar­mo­wego znaj­dują się komórki endo­krynne, czyli uwal­nia­jące do krwi czą­steczki hor­mo­nów. Wśród nich są mię­dzy innymi neu­ro­prze­kaź­niki: sero­to­nina i dopa­mina, nazy­wane hor­mo­nami szczę­ścia. To one są siłą napę­dową dla naszych emo­cji. Jeśli jeste­śmy zmo­ty­wo­wani i możemy prze­no­sić góry – to stoją za tym wła­śnie hor­mony szczę­ścia.

Im sil­niej­sza spo­łecz­ność dobrych bak­te­rii, tym wię­cej sub­stan­cji odpo­wie­dzial­nych za nasz nastrój i moty­wa­cję. Ale bak­te­rie to nie jedyny spo­sób, w jaki jelito może oddzia­ły­wać na mózg i psy­chikę.

Każdy obszar ciała jest uner­wiony, ale układ pokar­mowy zosta­wia w tyle kon­ku­ren­cję. Jest dru­gim co do wiel­ko­ści sku­pi­skiem komó­rek ner­wo­wych (neu­ro­nów) w orga­ni­zmie. W samych jeli­tach mamy ponad 100 milio­nów komó­rek ner­wo­wych (naukowcy suge­rują, że może być ich nawet pół miliarda). Oczy­wi­ście daleko im do mózgu, zbu­do­wa­nego z około 86 miliar­dów neu­ro­nów, ale i tak jest to poten­cjał, który pozwala „zarzą­dzać” wie­loma pro­ce­sami.

Obecne w ścia­nie jeli­to­wej komórki ner­wowe (neu­rony) pobu­dzają bie­gnący do mózgu nerw błędny. To wska­zuje, że jelito może natych­miast prze­ka­zy­wać mózgowi infor­ma­cje.

Maga­zyn hor­mo­nów szczę­ścia

Jelita maga­zy­nują ponad 90 pro­cent sero­to­niny i 50 pro­cent ustro­jo­wych zaso­bów dopa­miny. A powstają one dzięki rów­no­wa­dze mikro­bioty. Jeśli więc poja­wia się spa­dek nastroju, zasta­nów się, co ostat­nio ląduje na twoim tale­rzu. Może się zda­rzyć, że odpo­wiada za to stan jelit, a nie sfera emo­cjo­nalna. Ist­nieje też ści­sły zwią­zek mię­dzy jeli­tami a cho­ro­bami o pod­łożu emo­cjo­nal­nym, takimi jak migreny, zespół prze­wle­kłego zmę­cze­nia, a nawet depre­sja.

Po co nam serotonina?

To wyjąt­kowo pożą­dany dla nas neu­ro­tran­smi­ter i hor­mon tkan­kowy. Wywiera bowiem korzystny wpływ na nastrój, stany emo­cjo­nalne, kon­cen­tra­cję i pamięć. Odpo­wiedni poziom redu­kuje lęk i nie­po­kój, a razem z dopa­miną pozwala odczu­wać radość i szczę­ście. Nie­do­bory sero­to­niny zaob­ser­wo­wano u pacjen­tów z depre­sją, sta­nami lęko­wymi czy osób z zabu­rze­niami snu. Sero­to­nina jest sil­nie zwią­zana z dzia­ła­niem osi jelito–mózg, ponie­waż wpływa też na funk­cjo­no­wa­nie układu pokar­mo­wego. Uczest­ni­czy w regu­la­cji wydzie­la­nia kwasu żołąd­ko­wego i ape­tytu. Naj­wię­cej sero­to­niny powstaje w jeli­tach.

A po co nam dopamina?

W ukła­dzie pokar­mo­wym dopa­mina odpo­wiada za pra­wi­dłowe ukrwie­nie błony ślu­zo­wej żołądka i jelit, trans­port sodu oraz odpo­wied­nią moto­rykę jelit. Regu­luje ciśnie­nie krwi i korzyst­nie wpływa na pracę narzą­dów pro­du­ku­ją­cych hor­mony. Ma wpływ na układ nagrody w mózgu.

Jak ukoić nerw błędny i czy w ogóle jest to moż­liwe?

Nerw błędny, czyli główny kanał komu­ni­ka­cyjny mię­dzy jeli­tami a mózgiem, odpo­wiada także za kon­trolę odde­chową, szyb­kość akcji serca, tra­wie­nie, odruch kaszlu, odruch wymiotny. Jest bar­dzo nie­za­leżny i zapra­co­wany, ale oka­zuje się, że mamy jakiś wpływ na jego stan. Łagodne pobu­dza­nie nerwu błęd­nego spra­wia, że popra­wia się nasze samo­po­czu­cie, czu­jemy się odprę­żeni, wypo­częci, a stan ten jest okre­ślany: jak po zje­dze­niu dobrego posiłku. Nic dziw­nego. Wydziela się prze­cież sero­to­nina, która jest pro­du­ko­wana w 90 pro­cen­tach w jeli­tach.

Kiedy komunikacja na osi jelito–mózg (i odwrotnie) zawodzi

Stan zabu­rze­nia rów­no­wagi mikro­bioty w jeli­tach, czyli dys­bioza, to coś w rodzaju kata­strofy eko­lo­gicz­nej – ozna­cza zwięk­szoną prze­pusz­czal­ność dla czą­ste­czek szko­dli­wych i nasila stan zapalny. A ten pro­wa­dzi do oty­ło­ści, cukrzycy, cho­rób auto­im­mu­no­lo­gicz­nych, aler­gii i cho­rób czyn­no­ścio­wych.

Oka­zuje się, że dys­bioza, czyli zachwia­nie rów­no­wagi mię­dzy szcze­pami bak­te­ryj­nymi mikro­bioty jeli­to­wej, może mieć poważne kon­se­kwen­cje nie tylko w zakre­sie spadku odpor­no­ści czy zabu­rzeń tra­wie­nia i wchła­nia­nia sub­stan­cji odżyw­czych, ale może też pro­wa­dzić do zabu­rzeń psy­chicz­nych. Jed­nak możemy zadać sobie pyta­nie, jak to moż­liwe, skoro droga mię­dzy mózgiem a jeli­tami wcale nie należy do naj­krót­szych.

Eubioza, czyli wła­ściwa rów­no­waga jako­ściowa i ilo­ściowa flory bak­te­ryj­nej, wpływa na zmniej­sze­nie stresu i ogra­ni­cza roz­wój depre­sji. Co wię­cej, mózg rów­nież może wpły­wać na stan jelit, a więc bodźce stre­sowe mogą pro­wa­dzić do zubo­że­nia mikro­bioty jeli­to­wej i do dys­biozy. W ten spo­sób stres przy­czy­nia się do roz­woju zespołu jelita nad­wraż­li­wego (IBS). Jest to zatem błędne koło.

Jelita nie podejmą za nas decy­zji, ale…

W tym naj­lep­sza jest nasza głowa i tego się trzy­majmy. Nie­wy­klu­czone jed­nak, że za kilka lat okaże się, że jelita mają swój wkład w nasz tok rozu­mo­wa­nia i spo­sób postrze­ga­nia świata. Wpły­wają też na to, czym kie­ru­jemy się, robiąc to czy tamto. Może impuls przy­szedł z wnę­trza brzu­cha? Skoro w jeli­tach mamy maga­zyn cen­nych hor­mo­nów szczę­ścia, to za kilka lat naukowcy mogą tam odna­leźć także inne oddzia­łu­jące na mózg sub­stan­cje. Tyle że jeli­towy układ ner­wowy działa poza naszą świa­do­mo­ścią, więc naj­czę­ściej w ogóle nie zda­jemy sobie sprawy z jego wpływu. Ale jest i działa, współ­pra­cu­jąc z głów­nym cen­trum dowo­dze­nia. Bogata sieć zakoń­czeń ner­wowych w ścia­nie jelit wysyła sygnały do mózgu poprzez nerw błędny. Co cie­kawe, aż 90 pro­cent impul­sów ner­wowych prze­bie­ga­ją­cych ner­wem błęd­nym wędruje od jelit do mózgu, a tylko 10 pro­cent prze­mie­rza drogę odwrotną. Mózg jest bom­bar­do­wany infor­ma­cjami z jelit, gdy coś się w nich dzieje, mózg zaraz o tym wie. Nie­dawno oka­zało się, że takie prze­ka­zy­wa­nie sygna­łów ma wpływ na roz­wój zdol­no­ści poznaw­czych i nastrój.

Mikrobiota to społeczność bardzo towarzyska

Czy wiesz, że osoby żyjące w poczu­ciu osa­mot­nie­nia mają zwy­kle uboż­szą florę jeli­tową? A wygry­wają osoby oto­czone ludźmi, cie­kawi świata podróż­nicy i fani kuchni z róż­nych regio­nów świata.

Udo­wod­niono, że zabu­rze­nia emo­cjo­nalne, lęki i depre­sja czę­sto wiążą się z takimi scho­rze­niami, jak nie­swo­iste zapa­le­nie jelit, zespół jelita nad­wraż­li­wego czy dys­pep­sja czyn­no­ściowa.

Dobrym bak­te­riom sprzyja dosko­nale roz­wi­nięta, zło­żona z milio­nów neu­ro­nów sieć połą­czeń two­rząca tak zwaną oś mózgowo-jeli­tową. Łączy ona mózg i rdzeń krę­gowy z prze­wo­dem pokar­mo­wym i gru­czo­łami dodat­ko­wymi, czyli trzustką oraz wątrobą. Bak­te­rie, które kolo­ni­zują jelito, pro­du­kują sze­reg sub­stan­cji neu­ro­ak­tyw­nych mogą­cych kształ­to­wać obszary mózgu zwią­zane z aktyw­no­ścią ruchową, zdol­no­ściami poznaw­czymi czy kon­trolą emo­cji. Bie­gunka w stre­su­ją­cej sytu­acji, ucisk ze stra­chu, motyle w brzu­chu z rado­ści? To sygnały mówiące o tym, co czu­jemy, docie­rają do jelit… A ponie­waż różni nas skład i kon­dy­cja mikro­bioty, nasze brzu­chy odmien­nie reagują na codzienne sytu­acje, posiłki czy aktyw­ność.

Choroby i zaburzenia a mikrobiota jelitowa

Ścisk żołądka przed stre­su­ją­cym spo­tka­niem? A może nagła potrzeba pój­ścia do toa­lety przed ważną roz­mową? To wła­śnie nerw błędny spra­wia, że sytu­acje stre­sowe odczu­wamy „w brzu­chu”. Tak więc nie tylko cho­roby układu pokar­mo­wego odpo­wia­dają za dole­gli­wo­ści jeli­towe. Mogą to rów­nież powo­do­wać emo­cje, a zwłasz­cza prze­wle­kły stres, który zabu­rza dzia­ła­nie nerwu błęd­nego.

Powią­za­nia osi jeli­towo-mózgo­wej naj­bar­dziej widoczne są u osób per­ma­nent­nie zestre­so­wa­nych, cier­pią­cych na zespół jelita nad­wraż­li­wego (IBS). Stres wpływa na objawy ze strony układu pokar­mo­wego, na przy­kład bie­gunki i/lub zapar­cia oraz bóle brzu­cha. U osób z IBS obser­wuje się zabu­rzoną mikro­biotę jeli­tową.

Osoby z zabu­rze­niami i cho­ro­bami neu­rop­sy­chia­trycz­nymi czę­sto mają zabu­rzony skład ilo­ściowy i jako­ściowy mikro­bioty jeli­to­wej. Takie zmiany zaob­ser­wo­wano u osób z:

zabu­rze­niami ze spek­trum auty­zmu,

depre­sją,

schi­zo­fre­nią,

cho­robą afek­tywną dwu­bie­gu­nową,

demen­cją,

cho­ro­bami Par­kin­sona i Alzhe­imera.

Psychobiotyki, czyli jelitowi terapeuci

Ter­min „psy­cho­bio­tyk” nie jest nowy, cho­ciaż obec­nie, kiedy coraz poważ­niej pod­cho­dzimy do naszego dobro­stanu psy­chicz­nego i jego rela­cji z jeli­to­wym mikro­bio­mem, zyskuje na popu­lar­no­ści.

Psy­cho­bio­tyki to, mówiąc naj­pro­ściej, pre­pa­raty pro­bio­tyczne, które w odpo­wied­niej ilo­ści i we współ­pracy z mikro­biotą wspie­rają nasze zdro­wie psy­chiczne. Te zawarte w suple­men­tach diety to żywe bak­te­rie, które mogą wyci­szać stan zapalny oraz obni­żać poziom hor­monu stresu, kor­ty­zolu. Psy­cho­bio­tyki mają ważny udział w syn­te­zie neu­ro­prze­kaź­ni­ków, które wpły­wają na oś jelito–mózg. Oka­zuje się, że mogą one wyka­zy­wać dzia­ła­nie prze­ciw­de­pre­syjne i prze­ciw­lę­kowe. Takie wła­ści­wo­ści mają na pewno Lac­to­ba­cil­lus oraz Bifi­do­bac­te­rium.

W czym poma­gają psy­cho­bio­tyki

Ważną wła­ści­wo­ścią psy­cho­bio­ty­ków jest ochrona przed nega­tyw­nymi skut­kami stresu – doty­czy to zarówno osób zdro­wych, jak i cho­rych.Psy­cho­bio­tyki są wspar­ciem dla dzieci, a także doro­słych ze spek­trum auty­zmu, zespo­łem Asper­gera czy ADHD.Bar­dzo ważną grupą pacjen­tów, u któ­rych też sto­suje się psy­cho­bio­tyki, są osoby z zespo­łem jelita nad­wraż­li­wego (IBS).

Rozdział 2. Co jelitom szkodzi i jak rozpoznać, że potrzebują naszej uwagi

Roz­dział 2

Co jeli­tom szko­dzi i jak roz­po­znać, że potrze­bują naszej uwagi

Ważne, cho­ciaż zawsze oczy­wi­ste sygnały. W zagma­twa­nym świe­cie kobie­cych hor­mo­nów. Stres, czyli naprawdę trudny prze­ciw­nik.

Codzienne życie dostar­cza nam tylu „atrak­cji”, że bar­dziej wraż­liwe narządy zaczy­nają się bun­to­wać. Jelita nie są wyjąt­kiem. To, jak pra­cują jelita i czy zaczy­nają cho­ro­wać, zależy w zasa­dzie od stylu życia oraz od diety.

Jeli­towa sta­ty­styka

Nie­mal co drugi doro­sły2 przy­naj­mniej raz w tygo­dniu doświad­cza prze­mi­ja­ją­cego dys­kom­fortu w obrę­bie jelit. Dwie osoby na dzie­sięć mówią o sobie „muszę uwa­żać na to, co jem”. Prze­wle­kłe jeli­towe zabu­rze­nia bądź scho­rze­nia ma ponad 20 pro­cent z nas.

To zawsze powinno nas zaniepokoić

Gdy w jeli­tach dzieje się coś nie­po­ko­ją­cego, one nam to sygna­li­zują. Co ważne, objawy nie muszą doty­czyć wyłącz­nie tra­wie­nia.

Pro­blemy jeli­towe są tym, na co naj­czę­ściej skarżą się osoby odwie­dza­jące leka­rza pierw­szego kon­taktu, gastro­loga czy die­te­tyka. Więk­szość cho­rób jelit ma wiele wspól­nych obja­wów, dla­tego dia­gno­styka dole­gli­wo­ści jeli­to­wych jest czę­sto skom­pli­ko­wana i wymaga wielu badań.

Sygnały płynące z brzucha…

Objawy, które towa­rzy­szą cho­ro­bom jelit, to przede wszyst­kim:

Bóle. Poza cho­ro­bami jelit mogą być spo­wo­do­wane dole­gli­wo­ściami żołądka, wątroby, trzustki, układu moczo­wego i roz­rod­czego, cho­ro­bami naczyń, narzą­dów klatki pier­sio­wej.

Wzdę­cia. Możemy się z nimi bory­kać, gdy na przy­kład doświad­czamy zbyt wol­nego prze­miesz­cza­nia się tre­ści pokar­mo­wej, poły­kamy powie­trze albo wchła­nia­nie gazów w jeli­tach zostało upo­śle­dzone. Mogą poja­wić się także od nad­miaru stre­so­wych sytu­acji.

Bie­gunki. Mogą być spo­wo­do­wane zabu­rze­niem wchła­nia­nia z jelit. Są uciąż­liwe, ale też nie­bez­pieczne, ponie­waż grożą odwod­nie­niem i nie­do­bo­rami makro- i mikro­skład­ni­ków.

Zapar­cia. Jeśli mimo diety boga­tej w błon­nik (warzywa, pro­dukty peł­no­ziar­ni­ste) do toa­lety cho­dzimy dwa razy w tygo­dniu lub rza­dziej, to mamy pro­blem. Warto zro­bić mor­fo­lo­gię krwi, zba­dać stę­że­nie wap­nia i hor­mo­nów tar­czycy we krwi oraz wyko­nać bada­nia endo­sko­powe.

…i sygnały płynące z różnych stron ciała

Scho­rze­nia jelit bar­dzo czę­sto mani­fe­stują się obja­wami poza­je­li­to­wymi; należą do nich:

migre­nowe bóle głowy,

kaszel,

katar,

złe samo­po­czu­cie,

pokrzywka,

opuch­nięte powieki, cie­nie pod oczami,

bóle sta­wowo-mię­śniowe,

pro­blemy ze skórą, łupież i łojo­tok,

waha­nia nastroju, ner­wo­wość i draż­li­wość,

pro­blemy ze sku­pie­niem uwagi.

Czym szkodzimy jelitom najbardziej

Codzien­nymi nawy­kami – to te małe, tylko pozor­nie nie­groźne grzeszki wpi­sane w nasz styl życia (o nich za chwilę powiemy obszer­niej, bo to temat rzeka). Stop­niowo, powo­lutku, ale bar­dzo kon­se­kwent­nie nisz­czą nasz jeli­towy balans.

Czyn­ni­kami, które prze­cią­żają jelita (ich wpływ na kon­dy­cję jelit, i nie tylko, rów­nież omó­wimy w kolej­nych roz­dzia­łach). Do nich należą stany zapalne wyma­ga­jące od układu odpor­no­ścio­wego nie­ustan­nego trybu „stand by”.

Incy­den­tami, które zda­rzają nam się spo­ra­dycz­nie, ale za to są jak nawał­nica. Tak dzia­łają anty­bio­tyki, cią­głe zary­wa­nie nocy, lecze­nie się pospo­li­tymi lekami na ból, nie­prze­my­ślane i nie­fra­so­bli­wie sto­so­wane gło­dówki. Potem potrze­bu­jemy dużo czasu i cier­pli­wo­ści, by odbu­do­wać to, co natura pie­czo­ło­wi­cie budo­wała.

Kata­stro­fami, które cza­sem fun­duje nam życie, a na które nie zawsze mamy wpływ. To zwy­kle sil­nie stre­su­jące bodźce, takie jak ope­ra­cja, prze­pro­wadzka, roz­wód, które mogą „odpa­lić” skłon­no­ści drze­miące w naszych genach i spra­wić, że przez kolejne lata będziemy zma­gać się z poważną cho­robą jelit.

Używki – tu chyba nikt nie ma wątpliwości

Jelita, podob­nie jak płuca, a w zasa­dzie cały orga­nizm, nie zno­szą dymu tyto­nio­wego. A odle­głość, jaka dzieli drogi odde­chowe, które zmu­szamy do wdy­cha­nia tru­cizn, od jelit, jest duża tylko pozor­nie. Tok­syczne dro­biny mają swoją drogę na skróty – pro­sto z płuc, przez krew, eks­pre­sowo dostają się do jelit. Nie ist­nieje bariera, która by je powstrzy­mała.

Podobnie jest z alkoholem

Duże jego ilo­ści pro­wa­dzą do zabu­rzeń wchła­nia­nia sub­stan­cji odżyw­czych, w tym wita­min. Zmniej­sza się też wchła­nia­nie sodu i wody, co pro­wa­dzi do bie­gu­nek. Alko­hol uszka­dza błonę ślu­zową żołądka i dwu­nast­nicy, może nawet powo­do­wać krwa­wie­nie. Jelito staje się mniej szczelne i nie sta­nowi dobrej bariery dla tok­syn. Te z kolei mogą uszka­dzać wątrobę. Alko­hol nisz­czy też układ odpor­no­ściowy.

Stres zabu­rza pracę jelit

Silny, prze­wle­kły stres i zwią­zany z nim wysoki poziom hor­mo­nów stre­so­wych powo­dują, że jelita coraz bar­dziej przy­po­mi­nają sito. Prze­pusz­czają nie tylko te sub­stan­cje, które orga­nizm zna i któ­rych potrze­buje, ale też cał­kiem inne, roz­po­zna­wane jako wro­gie. W odpo­wie­dzi uak­tyw­niają się sub­stan­cje pro­za­palne, które jesz­cze bar­dziej nisz­czą jelita. Skutki tego zja­wi­ska mogą być róż­no­rodne.

Gdy na horyzoncie pojawia się stres

Cią­gle sły­szymy, że naj­więk­szym wro­giem jelit jest stres. To prawda, ale trzeba dodać: prze­wle­kły. Stres to ważny pro­ces życiowy, a żaden z pro­cesów życio­wych nie zacho­dzi po to, by nam szko­dzić. Podob­nie jest z wydzie­la­niem kor­ty­zolu nazy­wa­nego hor­mo­nem stresu. To broń, ale z powodu naszego trybu życia orga­nizm cza­sem zapo­mina, jak jej uży­wać. Ten hor­mon nas dopin­guje, ale ma też wiele wspól­nego z tro­chę nie­uza­sad­nio­nym przy­bie­ra­niem na wadze. Jed­nak czę­sto winimy go na wyrost.

Do czego jest potrzebny?

Kor­ty­zol jest hor­mo­nem pro­du­ko­wa­nym przez nad­ner­cza, tak jak adre­na­lina.

Uspraw­nia reak­cje immu­no­lo­giczne, decy­duje, ile sodu mamy we krwi i regu­luje siłę tkanki łącz­nej.

Działa prze­ciw­za­pal­nie.

Uwal­niany zgod­nie z naszą fizjo­lo­gią, czyli spo­ra­dycz­nie, nie szko­dzi gospo­darce węglo­wo­da­no­wej. Co wię­cej, sprzyja zrzu­ca­niu kilo­gra­mów. W momen­tach mobi­li­za­cji orga­ni­zmu uwal­nia rezerwy ener­ge­tyczne i umoż­li­wia funk­cjo­no­wa­nie, także pod­czas wie­lo­go­dzin­nego wysiłku (to mię­dzy innymi dzięki niemu prze­bie­gniemy mara­ton). Wów­czas kor­ty­zol dostar­cza do mię­śni rezerwy ze zma­ga­zy­no­wa­nego tłusz­czu. Powo­duje mię­dzy innymi uwal­nianie zapa­sów z tkanki tłusz­czo­wej o poranku oraz pod­czas aktyw­no­ści fizycz­nej, umoż­li­wiając wyko­rzy­sty­wa­nie zma­ga­zy­no­wa­nej tkanki tłusz­czo­wej jako źró­dła ener­gii.

Ale… wymyka się spod kontroli, gdy:

żyjemy w cią­głym stre­sie,

mamy defi­cyt snu,

prze­cią­żamy się pracą fizyczną i tą za biur­kiem,

gdy cią­gle się odchu­dzamy,

mamy prze­wle­kłe pro­blemy zdro­wotne, któ­rym towa­rzy­szy ból (migreny, uraz lub zwy­rod­nie­nie).

Sen to zdro­wie

Nie­które bada­nia wska­zują na zwią­zek mię­dzy dłu­go­ścią snu a łasu­cho­wa­niem i rów­no­cze­sną nie­chę­cią do ruchu. Im kró­cej śpimy, tym więk­szy ape­tyt na słod­kie i więk­sza awer­sja do sportu. Wszy­scy znamy zja­wi­sko „zaja­da­nia stresu”. Jedze­nie rekom­pen­suje stres, pod­no­sząc na chwilę poziom neu­ro­prze­kaź­ni­ków odpo­wie­dzial­nych za poprawę nastroju.

Jak poznamy, że kortyzol przejmuje pałeczkę i nie chce jej oddać?

Narze­kamy na kiep­ską jakość snu.

Odczu­wamy poranny brak ener­gii.

Mię­śnie nie mają siły i spada ich masa, nawet gdy ćwi­czymy.

Mamy coraz wię­cej tkanki tłusz­czo­wej na brzu­chu, ramio­nach, twa­rzy i karku.

Powraca zgaga i refluks.

Codzien­no­ścią stają się napady zło­ści, draż­li­wość i inne zabu­rze­nia nastroju – aż po depre­sję.

Poja­wiają się napady głodu, a także ból i zawroty głowy przy zmia­nie pozy­cji.

Łatwiej o nad­ci­śnie­nie (w dodatku trud­niej się je leczy).

Mamy trą­dzik i skłon­ność do sinia­ków.

Zaska­kują nas trudne do wyle­cze­nia infek­cje.

Prosta droga do insulinooporności

Przy stale pod­wyż­szo­nym pozio­mie kor­ty­zolu mamy też wyż­szy poziom cukru we krwi, bo prze­cież zagro­że­nie, na które orga­nizm reaguje stre­sem, wymaga od nas ener­gii, by ucie­kać albo wal­czyć. Tyle że tej ener­gii nie wyko­rzy­stu­jemy, bo ani nie ucie­kamy, ani nie wal­czymy. Ale wysoki poziom cukru już zdą­żyła wyła­pać trzustka i zare­ago­wała wyrzu­tem insu­liny. I teraz cukier i insu­lina pły­wają we krwi w nad­mia­rze. To pro­sta droga do insu­li­no­opor­no­ści.

Zmniej­sza się zdol­ność orga­ni­zmu do wyko­rzy­sty­wa­nia lep­tyny (hor­monu syto­ści). W rezul­ta­cie prze­ja­damy się i pod­ja­damy.

Co zrobić, by hormon stresu nie robił zamieszania?

Nie jemy w ner­wach. To, co zjemy w momen­cie wzbu­rze­nia lub w ciągu godziny po nim, zamiast dostar­czyć ener­gii, zosta­nie w więk­szo­ści odło­żone. Lepiej prze­cze­kać kor­ty­zo­lowy pik. Naj­sku­tecz­niej­szym środ­kiem w takich sytu­acjach jest ruch: 15 minut mar­szu czy poko­na­nie kilku pię­ter truch­tem spa­cy­fi­kuje krą­żący w żyłach nad­miar hor­monu stresu.

Pijemy her­batę, chru­piemy mig­dały. Jak poka­zują bada­nia, wypi­ja­nie w ciągu dnia 4 szkla­nek her­baty działa pozy­tyw­nie. Tak działa czarna, zie­lona, czer­wona i biała. A naukowcy wska­zują, że napar z rumianku może blo­ko­wać pre­kur­sor kor­ty­zolu pro­du­ko­wany w nad­ner­czach. Z kolei kilka mig­da­łów, zje­dzo­nych powoli, roz­pro­szy bole­sne napię­cia sku­mu­lo­wane od ramion w górę.

Się­gamy po kwa­śne i… tłu­ste. Roślinne tłusz­cze zmniej­szają stan zapalny i stres oksy­da­cyjny, czyli szkody wyrzą­dzone przez nad­miar stre­so­wego hor­monu. Podob­nie działa cynk (pestki, owoce morza). Z kolei kwa­śne pro­dukty są bogate w wita­minę C, któ­rej suple­men­ta­cję zaleca się oso­bom wyczer­pa­nym – w ilo­ści 1500–2000 jed­no­stek dzien­nie.

Kobiece jelito? To bardziej skomplikowane…

Czy wiesz, że jelito cien­kie u kobiet jest śred­nio o 30 cen­ty­me­trów dłuż­sze niż u męż­czyzn? Być może to jedna z przy­czyn, dla któ­rych nasze brzu­chy są czułe i niczym baro­metr reagują na to, co dzieje się w nich i poza nimi. Czę­sto prze­sad­nie. Można to wytłu­ma­czyć, bo jeste­śmy bar­dziej emo­cjo­nalne, a przez więk­szą część życia nie scho­dzimy z hor­mo­nal­nej huś­tawki.

Na hor­mo­nalne waha­nia czę­sto nakła­dają się skłon­no­ści gene­tyczne, a także fakt, że nie trosz­czymy się wystar­cza­jąco o sie­bie i nie opie­ku­jemy się same sobą. Zdrowa dieta zawsze jest naszym sprzy­mie­rzeń­cem, ale nie zawsze wystar­czy korekta codzien­nych zwy­cza­jów żywie­nio­wych.

Zmienna, a nie­kiedy zachwiana gospo­darka hor­mo­nalna może wpły­wać na pracę jelit i powo­do­wać pro­blemy tra­wienne. Z kolei te ostat­nie mogą stać się przy­czyną zabu­rzeń hor­mo­nal­nych.

Wróćmy jed­nak na chwilę do dłu­go­ści naszych jelit – zda­niem bada­czy odkry­cie tego pomoże wiele zro­zu­mieć i w przy­szło­ści lepiej dopa­so­wać lecze­nie scho­rzeń tego obszaru ciała.

Co cie­kawe, ten dodat­kowy frag­ment daje nam prze­wagę nad męż­czy­znami, jeśli cho­dzi o przy­swa­ja­nie tłusz­czów i wita­min w nich roz­pusz­czal­nych: A, D, E oraz K. A jed­nak to my czę­ściej mamy ich nie­do­bór. Dłuż­sze jelita dają nam wię­cej czasu na tra­wie­nie i przy­swo­je­nie waż­nych skład­ni­ków, ale przy oka­zji oka­zuje się, że to także więk­sza prze­strzeń, którą łatwo dotknąć.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zabu­rze­nie rów­no­wagi mikro­bio­lo­gicz­nej – nastę­pują zmiany w natu­ral­nej (lub pra­wi­dło­wej) mikro­flo­rze. [wróć]

Raport „Obcią­że­nia spo­łeczne zwią­zane z nie­swo­istymi cho­ro­bami zapal­nymi jelit w Pol­sce. Wydatki ZUS w świe­tle zmian w pro­gra­mach leko­wych”, 2023. [wróć]