Jak nie krzyczeć na swoje dziecko - Naumburg Carla - ebook + audiobook + książka

Jak nie krzyczeć na swoje dziecko ebook i audiobook

Naumburg Carla

4,1

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Jesteś rodzicem? To zapewne zdarza ci się krzyczeć na swoje dziecko. Z bezsilności, zdenerwowania, z miłości. „Jak nie krzyczeć na swoje dziecko” Carli Naumburg to pełen praktycznych rad i wskazówek przewodnik, który pomoże ci zostać spokojniejszym, szczęśliwszym rodzicem spokojniejszych, szczęśliwszych dzieci.Polecane w książce nawyki i strategie nie tylko pomagają zostać cierpliwym i bardziej wyluzowanym rodzicem, sprawiają również, że poczujesz się ogólnie szczęśliwszy, bardziej produktywny, i skuteczniej zapanujesz nad innymi dziedzinami życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 218

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 6 min

Lektor: Carla Naumburg

Oceny
4,1 (290 ocen)
133
83
46
24
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
patrycjasmaza

Dobrze spędzony czas

Przystępna książka o tym jak, nie tyle nie krzyczeć, ale nie wyjść z siebie. To druga książka, która czytam o złości, chyba niestety gorsza. Mimo to myślę, że warto przeczytać, choćby po to oby poznać kilka technik zapobiegania wybuchom złości.
Nimczuro

Nie polecam

Słaby poradnik. Porady o oddychaniu, jodze czy ćwiczeniach bądź oddaniu dzieci pod opiekę innych osób by nie krzyczeć na nie, są żadnymi poradami.
10
monizw

Całkiem niezła

OK, ale nic nowego :)
00
DParada

Nie oderwiesz się od lektury

Obowiązkowa lektura dla każdego rodzica i nie tylko
00
Anna0085

Nie oderwiesz się od lektury

Duzo cennych informacji. Polecam
00

Popularność




Tytuł oryginału: How to Stop Losing Your Sh*t with Your Kids

Przekład z angielskiego: Ewa Ziembińska

Redaktor prowadzący: Bożena Zasieczna

Redakcja techniczna: Andrzej Sobkowski

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Urszula Lewandowska

Okładka wg projektu: &Visual, www.andvisual.pl

© 2019 Carla Naumburg

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2020

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.

ISBN 978-83-287-1436-6

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2020

FRAGMENT

Moim córkom – bez których nigdy nie straciłabym nerwów

Mojemu mężowi, który rzadko traci nerwy i wciąż mnie kocha, choć często tracę swoje

Podziękowania

Ta książka nie powstałaby bez pomocy i wskazówek niesamowitej agentki Gillian MacKenzie oraz Margot Herrery i jej fantastycznego zespołu w wydawnictwie Workman, w tym Rebeki Carlisle, Page Edmunds, Lisy Hollander, Moiry Kerrigan, Beth Levy, Lathei Mondesir i Elissy Santos. Ponadto, jestem dozgonnie wdzięczna nauczycielom ze szkoły moich córek, za to że uczyli je całymi dniami, a ja mogłam pisać.

Ta książka jest o wiele lepsza dzięki szczerym, mądrym i zabawnym uwagom przyjaciół i recenzentów: Rachel Barbanel-Fried, Mayim Bialik, Dave’a Cutlera, Kathleen Flinton, Alex McAdam i Kate Rope.

Dziękuję fantastycznemu coachowi – Lisie Tener, która pomogła mi przygotować propozycję książki i mojej terapeutce Heather, która na milion sposobów ratowała moją skórę w każdy wtorek po południu. Nie wytrzymałabym długich dni wypełnionych pisaniem bez mojej ekipy z mediów społecznościowych, ludzi którzy odpowiadali na przypadkowe pytania o seriale z lat ’90 i napoje kofeinowe. Chciałabym również podziękować swoim kotom, które mają gdzieś niniejszą książkę, ale i tak dotrzymywały mi towarzystwa.

Jestem szczęściarą: mam niesamowity system wsparcia. Z całego serca dziękuję mojej kochanej, wspaniałej siostrze Danieli Silverstein, która zawsze była przy mnie, oraz moim bliskim przyjaciołom, między innymi Marze Acel-Green, Rachel Fish, Rachel Pytel i Ali Wolf.

I wreszcie dziękuję mojemu mężowi i córkom za, no cóż, za wszystko. Jesteście dla mnie wszystkim.

WSTĘP

Czas przestać się wściekać

Prawda o rodzicielskich nerwach

To nie twoja wina

Możesz wziąć się w garść

No więc, wściekasz się na dzieci. Warczysz na nie, krzyczysz i wrzeszczysz. Jesteś rozdrażniona i przewrażliwiona częściej, niż chciałabyś przyznać. Wiesz, jakim chcesz być rodzicem; chcesz zachowywać się spokojniej i rozważniej. Ale choćbyś nie wiem jak się starała, i tak się wściekasz.

Wprawdzie nie wiem nic o tobie, twojej rodzinie ani o tym, w jaki konkretnie sposób ci odbija, ale mogę tu przedstawić sześć faktów, dzięki którym przestaniesz się wstydzić swoich nerwów i zaczniesz sobie radzić z nimi, zamiast je tracić.

Sześć faktów o rodzicielskich nerwach

1. TRUDNO BYĆ RODZICEM. Każdemu. Serio, każdemu – nawet tej Na Oko Idealnej Matce – zawsze pierwszej pod szkołą, w starannie odkurzonym minivanie, z kubkiem latte z dodatkiem odtłuszczonego mleka sojowego. Rodzicielstwo jest trudne z wielu różnych powodów; niektóre dotyczą ciebie, niektóre – twojego dziecka, a inne wydają się ściślej związane z fazami księżyca, niż czymkolwiek znajdującym się na naszej planecie.

2. KAŻDY RODZIC CZASEM TRACI PANOWANIE NAD SOBĄ. Niektórzy częściej i głośniej, albo bardziej publicznie niż inni, ale zdarza się to nam wszystkim. Absolutnie wszystkim! Z całą pewnością, bez najmniejszej wątpliwości nie jesteś sama z tym problemem. Kilka lat temu „New York Times” zamieścił artykuł, w którym krzyk nazwano „nowym klapsem”, a nas – „pokoleniem wrzasku”.

3. WBREW WSZELKIM OBAWOM, NAJPRAWDOPODOBNIEJ NIE SKRZYWDZIŁAŚ SWOICH DZIECI. Nie zrozum mnie źle; twoje ataki furii nie są dobre dla nich, dla ciebie, ani dla nikogo innego. Ale to już wiesz. Możesz jednak nie wiedzieć, że istoty ludzkie są odporniejsze niż nam się wydaje; wielu z nas miało rodziców choleryków, a jednak wyrosło na zdrowych, produktywnych członków społeczeństwa, tylko w stopniu niewielkim lub najwyżej średnim uzależnionych od lodów Ben&Jerry’s. To znaczy, że możesz zrzucić trochę ciężaru winy, stresu i wstydu, które do tej pory dźwigałaś i raczej nie musisz jeszcze odkładać funduszy na terapię dla dzieci.

4. MIMO WSZYSTKO, ATAKI ZŁOŚCI SĄ DO KITU. Wyczerpują i wykańczają wszystkich nerwowo. Stresują dzieci, szkodzą waszym relacjom i sprawiają, że zaczynasz wątpić w siebie i swoje rodzicielskie kompetencje. Nerwowe kryzysy tylko pochłaniają cenny czas i energię, nie rozwiązują żadnego problemu i nie zapobiegają jego występowaniu w przyszłości. Przez nie jest ci trudniej zostać takim rodzicem, jakim chciałabyś być. Na dodatek dajesz przykład tego samego zachowania, którego nie chcesz widzieć u swoich dzieci.

5. SILNA WOLA NIE MA TU NIC DO RZECZY. Wielu rodziców uważa, że powinni umieć po prostu zdecydować, że się nie wściekną i mieć dość siły, żeby zacisnąć zęby, wytrzymać i nie wybuchnąć. Chociaż niektórym z nas czasami udaje się to, silna wola nie jest tak przewidywalna i niezawodna, jak byśmy sobie życzyli. Więc jeśli czujesz, że nie dajesz rady się opanować, pamiętaj: nie chodzi o samozaparcie ani twoją silną wolę. Musisz zrozumieć, co sprawia, że puszczają ci nerwy i poznać umiejętności oraz strategie, żeby sobie z tym skutecznie radzić.

6. MOŻESZ SIĘ NAUCZYĆ, JAK RZADZIEJ WYBUCHAĆ I JAK SZYBCIEJ DOCHODZIĆ DO SIEBIE, KIEDY JUŻ CI SIĘ TO PRZYDARZY. Nic nie zrobisz z dnia na dzień, będziesz musiała się trochę przyłożyć, ale – jak mawiają – tego, co w życiu najlepsze, nie dostaniesz za darmo. Poza tym, twoje dzieci i tak wszystko psują, więc nie chodzi nam o „najlepsze”. Wystarczy lepsze niż to, co jest teraz.

To chyba dobry moment, żeby zaznaczyć, że jeśli oczekujesz stuprocentowej gwarancji, że po przeczytaniu tej książki już nigdy, przenigdy nie wyjdziesz z siebie, cóż, nie ma takiej opcji. Dobra wiadomość dla ciebie, dla mnie i całej reszty niedoskonałych rodziców, próbujących wychować nieco mniej niedoskonałe dzieci, jest taka, że nie musisz być Dalaj Mamą, żeby wobec dzieci zachowywać się rozważniej i nie wariować. Tym niemniej, za każdym razem kiedy zdołasz zachować spokój, zamiast wpaść w furię, dajesz sobie szansę postąpić świadomie i zostać takim rodzicem, jakim chciałabyś być – cokolwiek to oznacza dla ciebie i twojej rodziny.

Na szczęście da się to zrobić, nie wywracając życia do góry nogami, nie będzie również konieczne zatrudnianie Super Niani ani inwestowanie w żaden idiotycznie drogi dwudziestosiedmioetapowy program, który kompletnie cię zmiażdży, jeszcze zanim dojdziesz do trzeciego etapu. Wyjaśnię ci w prostych słowach, co masz robić, żeby przestać tracić panowanie nad sobą. Polecane w tej książce nawyki i strategie nie tylko pomogą ci zostać cierpliwszym i bardziej wyluzowanym rodzicem, sprawią również, że poczujesz się ogólnie szczęśliwsza, bardziej produktywna, i skuteczniej zapanujesz nad innymi dziedzinami życia.

Być może nie po raz pierwszy czytasz o tym, jak przestać wrzeszczeć, czy jak zachować zimną krew, kiedy ktoś cię prowokuje. Przypuszczam, że inne porady nic nie dały, inaczej by cię tu nie było. Rozumiem. Ja też przeczytałam wszystkie artykuły i listy „dziesięciu najważniejszych…”, nie tylko z obowiązku, lecz przy okazji zbierania materiałów do tej książki. Zaczęłam się nimi interesować kilka lat temu, pewnego koszmarnego wieczoru, kiedy to usadziłam moje małe tyranki przed „Tygryskiem Danielem”, co dało mi około dwudziestu dwóch minut na wyszukanie w Google „jak przestać wrzeszczeć na dzieci”. Przypominam, że mam doktorat z klinicznej pracy socjalnej, a i tak skończyłam, szukając czegoś takiego w internecie. Jeśli nie masz pojęcia, jak sobie poradzić, zapewniam cię, że nie jesteś sama.

Dlaczego jeszcze nie wzięłaś się w garść

(uwaga, spoiler: to nie twoja wina)

Z mojego prywatnego i zawodowego doświadczenia wynika, że popularne rady nie sprawdzają się w przypadku większości rodziców z kilku różnych powodów.

   Książki bywają po prostu za długie i większość rodziców nie ma czasu, siły ani ochoty na ich czytanie. Obiecuję, że będę się streszczać.

   Poradniki stawiają rodzicom i dzieciom nierealne wymagania i zadania, które może i są doskonałe w teorii, ale w rzeczywistości nie da się im sprostać. Kiedy wyczytane sugestie nic nie dają, uznajesz swoją porażkę i się poddajesz. Jestem pracującym rodzicem (moje córki mają osiem i dziesięć lat) i nie zamierzam ci serwować niczego, czego nie zastosowałabym w swoim domu. Przy okazji, warto jeszcze raz przypomnieć, że nie musisz być idealnym rodzicem, żeby być dobrym rodzicem. Im bardziej przejmujesz się dążeniem do perfekcji, tym większe ryzyko, że stracisz panowanie nad sobą i się wściekniesz – taka ironia losu, tylko mało fajna.

   Większość porad skupia się na samej awanturze, często podpowiadając, co powinnaś robić, zamiast się złościć. Według mnie to rady z kategorii „gdybym – to bym”. Wiesz, że powinnaś zrobić dziesięć pajacyków albo wziąć czternaście głębokich oddechów, zamiast krzyczeć i gdybyś mogła, to byś to zrobiła, więc jest oczywiste, że potrzebujesz innego podejścia. Mojego.

   Są rady, które nie pasują do ciebie lub twojej rodziny. Dowód A: Kiedyś przeczytałam, że powinnam krzyczeć do sedesu, zamiast na dzieci. Owa strategia zapewne się sprawdziła w przypadku rodzica, który ją opisał, ale ja miałam wówczas jedno dziecko w pieluchach, a drugie w samym środku horroru treningu nocnikowego. Nie życzyłam sobie spędzać jeszcze więcej czasu blisko zbiorników na kupę. Porady w niniejszej książce są uniwersalne i łatwo je dostosować do twoich upodobań i zwyczajów.

   Wreszcie, brakuje porad, co robić po fakcie, kiedy nieunikniona awantura już się zdarzyła (a zdarzy się, choćby nie wiem co). Prawda jest taka, że po wybuchu możesz potraktować i siebie, i dzieci lepiej albo gorzej. Skuteczniejsze strategie pomogą ci szybciej dojść do siebie i zmniejszą prawdopodobieństwo kolejnego wybuchu w najbliższej przyszłości, więc na nich się skupimy.

Musisz wiedzieć, że jeśli do tej pory nie przestałaś wybuchać, to nie dlatego że jesteś do niczego. I z całą pewnością nie dlatego, że coś jest nie w porządku z tobą, jako człowiekiem czy jako rodzicem. To ogromnie ważne, więc powtórzę jeszcze raz, drukowanymi literami: NIE JESTEŚ ZŁYM RODZICEM. Wychowywanie dzieci jest trudne, utrata panowania nad sobą jest wpisana w ludzką naturę, a tobie po prostu zabrakło odpowiednich rad i pomocy. Poradzisz sobie. Słowo.

DLACZEGO NIE MA „ZŁYCH RODZICÓW”

Niektórzy z was pewnie powiedzą, że owszem, istnieją naprawdę źli rodzice, matki i ojcowie, którzy zachowują się strasznie, biją dzieci, albo systematycznie je zastraszają, poniżają i zaniedbują. Może nawet myślisz, że też do nich należysz. Może masz rację, może nie, ale ja i tak nikogo nie nazwę „złym rodzicem”. To po prostu nic nie daje. Kiedy dostajesz taką etykietkę, nie masz wyjścia, nie masz widoków na zmianę i poprawę. Zamiast nazywać rodziców „złymi”, mówmy o rodzicach zmagających się z problemami – licznymi – którzy nie dostali jeszcze właściwych informacji, środków i wsparcia. Zaczynając od współczucia możemy się zastanowić, co robić dalej.

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

MUZA SA

ul. Sienna 73

00-833 Warszawa

tel. +4822 6211775

e-mail: [email protected]

Dział zamówień: +4822 6286360

Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz