Inteligencja seksualna. Poznaj seks, o jakim nie marzyłaś - Klein Marty - ebook + audiobook

Inteligencja seksualna. Poznaj seks, o jakim nie marzyłaś ebook i audiobook

Klein Marty

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

  • Dlaczego tak bardzo skupiamy się na własnym wyglądzie?
  • Z jakiego powodu wywiązywanie się z roli przyćmiewa pożądaną przyjemność?
  • Jak zastanawianie się nad tym, co myśli o nas partner wpływa na zbliżenie?

Chociaż większość z nas marzy o bliskości, to właśnie te nieuniknione problemy seksualne takie jak zamartwianie się, osądzanie czy obawy blokują nas w drodze do osiągnięcia prawdziwego intymnego spełnienia. Dzięki swojemu trzydziestoletniemu doświadczeniu, Marty Klein przystępnym językiem edukuje, udziela wskazówek i tłumaczy, jak zmiana
myślenia o seksie, może poprawić nasze seksualne zbliżenie na każdym etapie życia.
 
To zaproszenie do przyjrzenia się sobie, odkrycia tego, co ważne i rozwijania własnej seksualności. Jest to propozycja dla tych kobiet, które rozpoczynają tę drogę, są już na niej czy nawet się od niej odsunęły. Każda z nich znajdzie coś dla siebie, bo niezależnie od wieku i doświadczeń, możemy rozwijać samoświadomość seksualną.
 
Ze Wstępu prof. Katarzyny Waszyńskiej, psycholożki i seksuolożki
 
Kultową książkę amerykańskiego seksuologa Martiego Kleina wydajemy w dwóch wersjach: męskiej i żeńskiej z personalizowanymi wstępami napisanymi przez seksuologów: Andrzeja Gryżewskiego i Katarzynę Waszyńską. Ten tytuł to klasyk, który stanowi kompendium wiedzy dla seksuologów na całym świecie, teraz ponownie dostępny w Polsce.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 322

Rok wydania: 2024

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 15 min

Rok wydania: 2024

Lektor: Małgorzata GołotaMateusz Bosak

Oceny
4,4 (43 oceny)
19
22
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
sylwiagrzeskowiak
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam, mega daje pomocnych wskazówek - każdy na pewno skorzysta. Ja już przesłuchałam drugi raz - warto
00
aleksandraAnna37

Z braku laku…

Nic odkrywczego, nudna
00
malgorzatamaciejewska75

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna dla każdego wieku.
00
aga30411

Nie oderwiesz się od lektury

Warto przesłuchać
00
wiesiapom

Nie oderwiesz się od lektury

Wiele rozjaśnia i usprawiedliwia zachowania. Bardzo moja!
00

Popularność



Podobne


Marty Klein, In­te­li­gen­cja sek­su­alna. Po­znaj seks, o ja­kim nie ma­rzy­łaś Ze wstę­pem Ka­ta­rzyny Wa­szyń­skiej
Wy­dawca: Kom­pa­nia Me­diowa sp. z o.o. ul. Chełm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­szawawww.kmbo­oks.pl
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­diowa do­stępne są także w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków
Śledź na­sze no­wo­ści:https://www.youtube.com/chan­nel/UCGi­ZnO­Xxm­By­3n7K7Z6LVY8Ahttps://pl-pl.fa­ce­book.com/kom­pa­nia­me­diowa/
Se­xual In­tel­li­gence: What We Re­ally Want from Sex and How to Get It
Co­py­ri­ght © 2012 by Marty Klein, Ph.D. All ri­ghts re­se­rved. Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­diowa, 2024 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Ma­ria Sła­wiń­ska-Flo­kie­wicz, 2024 Co­py­ri­ght © Wstęp Ka­ta­rzyna Wa­szyń­ska, 2024
ISBN 978-83-972759-8-0
Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­nior / stu­dio.blu­emango.pl
Re­dak­cja i ko­rekta: Pau­lina Ko­strzyń­ska
Skład i ła­ma­nie: Typo 2 Jo­lanta Ugo­row­skia
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie prawa za­strze­żone
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Wstęp

Droga Czy­tel­niczko,

Ten wstęp na­pi­sany jest przez ko­bietę i dla ko­biet (choć może męż­czyźni też tu coś znajdą). I choć każda z nas jest inna, nur­tują nas czę­sto po­dobne kwe­stie. Normy spo­łeczne, wy­cho­wa­nie, wy­ma­ga­nia w sto­sunku do ko­biet spra­wiają, iż za­miast sku­pić się na so­bie, za­czy­namy re­ali­zo­wać i speł­niać ocze­ki­wa­nia in­nych. W tym kłę­bo­wi­sku wy­ma­gań, kon­troli i dys­cy­pli­no­wa­niu pod­le­gają już od naj­młod­szych lat, mię­dzy in­nymi: spo­sób sie­dze­nia („siedź jak dziew­czynka – nogi ra­zem”), cho­dze­nia („nie rób ta­kich du­żych kro­ków – wy­glą­dasz jak ba­bo­chłop”), ubie­ra­nia („nie pro­wo­kuj”), za­cho­wa­nia („dziew­czynki tyle nie je­dzą”, „są grzeczne i spo­kojne”). Sły­szymy, ja­kie po­win­ni­śmy być („miłe i uśmiech­nięte”), i co ro­bić w ży­ciu (wy­bie­rać ko­biece za­wody oczy­wi­ście, i być do­brą matką) oraz jak mamy wy­glą­dać (ileż to razy ko­men­to­wano nasz wy­gląd?).

Od ko­biet ocze­kuje się dużo, za­równo w ży­ciu spo­łecz­nym, jak i sek­su­al­nym. Część z nas te ocze­ki­wa­nia in­ter­na­li­zuje i w efek­cie uważa za „swoje”, bo prze­cież w ich gąsz­czu się wy­cho­wa­ły­śmy. Nie­które z tych prze­ka­zów są we­wnętrz­nie sprzeczne: mamy być atrak­cyjne, ale nie za bar­dzo, bo „ładna mi­ska jeść nie daje”, cią­gle uśmiech­nięte – ale aser­tywne, lu­biące seks – ale ule­głe i nie­do­świad­czone, „wiecz­nie młode”, ide­alne – choć wiemy, że to jest nie­moż­liwe, a ide­ały nie ist­nieją. W przy­padku seksu na te spo­łeczne wi­zje i ste­reo­typy kładą się jesz­cze cie­niem sce­na­riu­sze wy­nie­sione z ko­me­dii ro­man­tycz­nych oraz za­cho­wa­nia i re­ak­cje pre­zen­to­wane w fil­mach por­no­gra­ficz­nych. W tym cha­osie ła­two się po­gu­bić i za­równo w ży­ciu, jak i w łóżku od­twa­rzać na­rzu­cane role za­miast re­ali­zo­wać swoje po­trzeby i pra­gnie­nia.

Do­sto­so­wy­wa­nie się do okre­ślo­nych wzor­ców, gor­se­tów, po­wo­duje, że czę­sto jest cia­sno i nie­wy­god­nie. Jak czer­pać ra­dość z seksu, gdy je­ste­śmy da­leko od sie­bie, swo­jego ciała, a sta­ramy się spro­stać wi­ze­run­kowi na In­sta­gra­mie?

Nie da się prze­ży­wać ra­do­snego seksu, my­śląc o tym, jak ukła­dają się na­sze piersi pod­czas zbli­że­nia; nie jest moż­liwe czer­pa­nie ra­do­ści z do­tyku, gdy w gło­wie sły­szymy słowa pio­senki Ada, to nie wy­pada.

Dla­tego też, nie­któ­rym ko­bie­tom nie­mal co­dzien­nie prze­ta­czają się po gło­wie zda­nia za­czy­na­jące się od „po­win­naś”, „mu­sisz’, „nie mo­żesz” czy „nie wolno”. Gdy cza­sem zde­cy­du­jemy się iść za swoim gło­sem, sły­szymy z ze­wnątrz „wstydź się, praw­dziwa ko­bieta tak się nie za­cho­wuje”. Można po­wie­dzieć, iż wstyd to­wa­rzy­szy ko­bie­tom od za­wsze: za­równo w wy­mia­rze in­dy­wi­du­al­nym, roz­wo­jo­wym (wsty­dzimy się swo­jego ciała: tego, że piersi ro­sną lub nie ro­sną, men­stru­acji, kar­mie­nia pier­sią, wieku...), jak i spo­łecz­nym (za­wsty­dza­nie jako forma kon­troli ko­bie­cej sek­su­al­no­ści). Każda z nas w róż­nym stop­niu nosi w so­bie te ogra­ni­cze­nia.

Dla­tego też czę­sto sły­szę od ko­biet w ga­bi­ne­cie py­ta­nia tego typu:

• Jak mogę od­kryć swoją sek­su­al­ność? Nie wiem w ogóle, czy lu­bię seks? Czy go chcę?...nie za­sta­na­wia­łam się nad tym wcze­śniej...

• Czy ist­nieje ja­kiś ma­giczny spo­sób, by nie my­śleć o roz­stę­pach/brzu­chu... w trak­cie seksu? Jak so­bie po­my­ślę, jak wy­glą­dam, to już mi się wszyst­kiego ode­chciewa... i mi wstyd...

• Czy brak erek­cji u part­nera, ozna­cza, że już go nie po­cią­gam? Co mogę zro­bić, żeby wzbu­dzić po­żą­da­nie u part­nera? Gdy­bym była szczu­plej­sza/miała więk­szy biust, to wszystko by­łoby ok...

• Czy je­śli je­ste­śmy nie­do­pa­so­wani w łóżku, bo każ­demu z nas trudno ini­cjo­wać zbli­że­nie, to po­win­ni­śmy się roz­stać?

Cie­szę się z tych py­tań, bo są one sy­gna­łem po­szu­ki­wa­nia in­for­ma­cji, wie­dzy; wy­ni­kają czę­sto z chęci zmiany do­tych­cza­so­wej sy­tu­acji.

Ko­biety przy­cho­dzą do ga­bi­netu i opo­wia­dają, że nie czują po­trzeby seksu, bo mają za dużo na gło­wie, prze­ży­wają silny stres, nie lu­bią swo­jego ciała, boją się, że nie będą wy­star­cza­jąco sek­sowne czy są za stare na seks. Cza­sem seks ko­ja­rzy im się z eg­za­mi­nem, który oce­niają w ka­te­go­riach suk­cesu (był or­gazm) albo po­rażki (nie było or­ga­zmu).

Zda­rza się, że czują się od­po­wie­dzialne za po­żą­da­nie u part­nera i ob­wi­niają się, gdy po­ja­wiają się trud­no­ści. „To pew­nie moja wina” – nie­rzadko mó­wią. To wła­śnie dla nich i wielu in­nych jest ta książka.

Dla­czego do­brze, że­byś ją prze­czy­tała?

Książka, którą wła­śnie otwo­rzy­łaś, od­bar­cza nas z tych nie­po­trzeb­nych cię­ża­rów. Po­ka­zuje, w jaki spo­sób można po­znać swoje po­trzeby i ogra­ni­cze­nia oraz jak roz­wi­jać in­te­li­gen­cję sek­su­alną, dzięki któ­rej mo­żemy kształ­to­wać swoją sek­su­al­ność. Marty Klein, opie­ra­jąc się na swoim dłu­go­let­nim do­świad­cze­niu te­ra­peu­tycz­nym, uczy, jak bu­do­wać świa­do­mość, sa­mo­ak­cep­ta­cję, jak po­zwo­lić so­bie na au­ten­tycz­ność – „być sobą” w sek­sie, by „do­pa­so­wać seks do sie­bie, za­miast do­pa­so­wy­wać sie­bie do seksu”. Tłu­ma­czy, że tak, jak zmie­niamy się w ciągu ży­cia, tak nasz seks rów­nież bę­dzie się zmie­niać. Mo­żemy na­to­miast ten kie­ru­nek au­to­no­micz­nie kre­ować i świa­do­mie re­ali­zo­wać swoją sek­su­al­ność.

Już sam pod­ty­tuł książki su­ge­ruje nam coś waż­nego. To za­pro­sze­nie do przyj­rze­nia się so­bie, od­kry­cia tego, co ważne i roz­wi­ja­nia wła­snej sek­su­al­no­ści. Ty­tu­łowa in­te­li­gen­cja sek­su­alna „jest tym, co prze­nie­sie was z seksu na­sto­lat­ków do seksu doj­rza­łego. Jest tym, co wy­zwoli was z seksu wie­dzio­nego hor­mo­nami i za­pro­wa­dzi do seksu, który sami wy­bie­rze­cie”. Jest to pro­po­zy­cja dla tych ko­biet, które roz­po­czy­nają tę drogę, są już na niej, czy na­wet się od niej od­su­nęły. Każda z nich znaj­dzie coś dla sie­bie, bo nie­za­leż­nie od wieku i do­świad­czeń, mo­żemy roz­wi­jać sa­mo­świa­do­mość sek­su­alną.

In­te­li­gen­cja sek­su­alna „jest przy­datna na wiele spo­so­bów, na róż­nych eta­pach ży­cia: gdy je­ste­śmy po dwu­dzie­stce – w od­kry­wa­niu świata seksu; po trzy­dzie­stce – w stwo­rze­niu więzi z part­ne­rem i usta­le­niu sek­su­al­nego rytmu; po czter­dzie­stce – w to­le­ran­cji i ad­ap­to­wa­niu się do zmian; po pięć­dzie­siątce – w po­że­gna­niu mło­dzień­czego seksu; po sześć­dzie­siątce i póź­niej – w two­rze­niu no­wego sek­su­al­nego stylu”.

Nie wszyst­kim się ta książka spodoba. To, co we­dług mnie, jest jej naj­więk­szym atu­tem i jed­no­cze­śnie może wzbu­dzać opór, to ure­al­nie­nie wi­zji seksu. Dla ko­biet, które chcą go­nić za nie­re­al­nymi sce­na­riu­szami, czy to ro­man­tycz­nymi, czy por­no­gra­ficz­nymi, bę­dzie to jak ude­rze­nie o zie­mię. A to cza­sem boli. Nie jest ła­two uświa­do­mić so­bie:

• że każda z nas jest od­po­wie­dzialna za swoje ży­cie sek­su­alne, za to, na ile się w nim otwiera i na co lub na kogo za­myka.

• jak ważne jest za­ak­cep­to­wa­nie tego, co nie­uchronne: wy­zwań zwią­za­nych ze zdro­wiem i wie­kiem, które nie mu­szą być prze­szkodą w prze­ży­wa­niu ra­do­snego seksu.

Nie­ła­two jest od­kryć, że na­sza fru­stra­cja może wy­ni­kać z nie­moż­li­wych do speł­nie­nia ocze­ki­wań. Ale je­śli już się na to zde­cy­du­jemy, Marty Klein po­każe nam drogę, w trak­cie któ­rej mo­żemy po­znać sie­bie i zde­cy­do­wać, jaki seks bę­dziemy mieć.

To książka, która jest po­trzebna na każ­dej szafce noc­nej w sy­pialni. Do­brze ją czy­tać sa­mo­dziel­nie, ale można też z part­ne­rem/part­nerką.

Wspólne czy­ta­nie czy dzie­le­nie się swo­imi prze­my­śle­niami i od­czu­ciami, może być ele­men­tem bu­do­wa­nia in­tym­no­ści z bli­ską osobą. Może sprzy­jać roz­mo­wom o swo­ich moż­li­wo­ściach, ale i ogra­ni­cze­niach, by to co bę­dzie się działo w sy­pialni było do­sto­so­wane do Was, było bli­skie Wam.

W ostat­nich la­tach po­wstaje wiele ksią­żek – po­rad­ni­ków na te­mat na te­mat ży­cia sek­su­al­nego. Mo­żemy prze­czy­tać w nich jak osią­gnąć rów­no­cze­sny or­gazm, prze­żyć 10 or­ga­zmów w 10 mi­nut, czy któ­rymi za­baw­kami ero­tycz­nymi zwięk­szyć po­żą­da­nie.

Ce­chą wspólną tego typu po­rad­ni­ków jest sku­pie­nie się na tech­nice i na­sta­wie­nie na wy­nik: spek­ta­ku­larną ja­kość, która po opa­no­wa­niu in­struk­cji ob­sługi, może być dana każ­demu i wszę­dzie. Po­mimo tego, iż część tej wie­dzy może być przy­datna, za­sad­ni­czymi mi­nu­sami tych tre­ści są: ujed­no­li­ce­nie za­le­ceń oraz sku­pie­nie się na efek­cie koń­co­wym.

Jed­nak, tak jak pi­sa­łam po­wy­żej, każda z nas – ko­biet, jest inna, każda ma swoje in­dy­wi­du­alne do­świad­cze­nia i prze­ży­cia. Róż­nimy się upodo­ba­niami, po­trze­bami, wie­kiem, je­ste­śmy od­mienne psy­chicz­nie i fi­zycz­nie.

Poza tym, kon­cen­tru­jąc się głów­nie na celu (me­cie), tra­cimy to, co po dro­dze, to wszystko, czego po­zna­wa­nie i od­kry­wa­nie daje nam za­do­wo­le­nie i sa­tys­fak­cję.

Dla­czego ta książka jest tak ważna i tak trudna? Bo po­ka­zuje, że wbrew lan­so­wa­nym tren­dom, w każ­dym wieku ten seks bę­dzie inny, bo my je­ste­śmy też inne. A nad­mierne kon­cen­tro­wa­nie się na swo­jej atrak­cyj­no­ści lub funk­cjo­no­wa­niu na­rzą­dów, może nam utrud­niać sku­pia­nie się na od­czu­ciach i emo­cjach.

By za­chę­cić Was do prze­czy­ta­nia, po­ni­żej wy­pi­sa­łam kilka pe­re­łek:

„Czę­ścią ra­dze­nia so­bie z tymi eg­zy­sten­cjal­nymi pro­ble­mami jest za­war­cie we­wnętrz­nego po­koju ze swoim cia­łem ta­kim, ja­kie jest”.

„Piersi nie ob­wi­sają kiedy się sta­rze­jemy, one się re­lak­sują”.

„Je­śli zwra­ca­cie nad­mierną uwagę na swoje pra­gnie­nie wy­ka­za­nia się (lub prze­ra­że­nie, że się nie wy­ka­że­cie), znacz­nie trud­niej wam bę­dzie po­czuć do­tyk, za­pach i smak ciała, z któ­rym je­ste­ście, lub zo­ba­czyć, że ta osoba się uśmie­cha”.

„Do­sko­nałe ciała? Do­sko­nała spraw­ność? Są bar­dzo nie­wiele warte w rze­czy­wi­stym świe­cie sek­su­al­nej eks­pre­sji do­ro­słego czło­wieka. Doj­rza­łość, cier­pli­wość, dy­stans, po­czu­cie hu­moru – to jest sexy”.

„Je­śli jed­nak oso­bi­ste gra­nice nie są re­spek­to­wane poza sek­sem, trudno jest zde­cy­do­wać się na ich zła­go­dze­nie w ob­rę­bie seksu”.

Na pod­sta­wie swo­jej pra­wie trzy­dzie­sto­let­niej prak­tyki ga­bi­ne­to­wej wiem, jak ważne są te tre­ści. Po­le­cam tę książkę za­równo in­dy­wi­du­al­nym czy­tel­ni­kom, jak rów­nież oso­bom zaj­mu­ją­cym się pro­fe­sjo­nal­nym po­ma­ga­niem (edu­ka­to­rom, kon­sul­tan­tom, te­ra­peu­tom, le­ka­rzom).

Mi­łej lek­tury,

prof. Ka­ta­rzyna Wa­szyń­ska

psy­cho­lożka, sek­su­olożka kli­niczna, pe­da­gożka

kie­row­niczka La­bo­ra­to­rium Pro­mo­cji Zdro­wia i Psy­cho­te­ra­pii Wy­działu Stu­diów Edu­ka­cyj­nych UAM

Po­dzię­ko­wa­nia

Nieu­sta­jące roz­mowy i prze­my­śle­nia na te­mat seksu – może to brzmi świet­nie i może ta­kie jest, ale to rów­nież bar­dzo ciężka praca. Zro­zu­mie­nie jed­nego z naj­bar­dziej nę­ka­ją­cych i po­cią­ga­ją­cych nas za­gad­nień do­ty­czą­cych ludz­kich do­świad­czeń jest już wy­star­cza­jąco trudne. Próba wy­kształ­ce­nia z tego zro­zu­mie­nia swo­istych idei i prze­ka­za­nia ich przy po­mocy cie­ka­wych, no­wych i po­moc­nych me­tod jest w obec­nych cza­sach fru­stru­jącą, czę­sto przy­tła­cza­jącą, bar­dzo ciężką pracą. Może to wspa­niałe, ale nie przy­daje tej pracy ro­man­ty­zmu.

Na szczę­ście nie mu­szę jej wy­ko­ny­wać sam. Do tych nie­koń­czą­cych się roz­mów mam życz­li­wych part­ne­rów, by­strych i do­świad­czo­nych pro­fe­sjo­na­li­stów, któ­rzy chęt­nie roz­wa­żają moje naj­now­sze prze­my­śle­nia. Ta książka opiera się na in­for­ma­cjach za­czerp­nię­tych z dzie­sią­tek noc­nych i wcze­sno­po­ran­nych, twór­czych „co by było, gdyby” kon­wer­sa­cji. Tak więc, dzię­kuję moim part­ne­rom wspól­nej my­śli: Ve­nie Blan­chard, Lar­riemu Hed­ge­sowi, Dag­ma­rze He­rzog, Pau­lowi Jo­an­ni­de­sowi i Char­le­sowi Mo­se­rowi.

Cho­ciaż nie roz­ma­wiamy wy­star­cza­jąco czę­sto, za­wsze cze­goś się do­wia­duję, kiedy dys­ku­tu­jemy na te­mat wza­jem­nego od­dzia­ły­wa­nia kul­tury i sek­su­al­no­ści z mo­imi przy­ja­ciółmi Mic­key’em Dia­mon­dem, Bil­lem Fi­she­rem, Me­lissą Frit­chle, Meg Ka­plan, Dic­kiem Kru­ege­rem, Ja­net Le­ver, Pep­pe­rem Schwart­zem i Ca­ro­lin Ta­vris. Me­gan Adel­loux udzie­liła po­moc­nych ko­men­ta­rzy do pier­wot­nego szkicu tej książki.

Su­san Boyd wspa­nia­ło­myśl­nie po­mo­gła mi zro­zu­mieć zna­cze­nie mo­jej pracy w no­wym świe­cie spo­łecz­nych me­diów.

Ve­ro­nica Ran­dall raz jesz­cze ukształ­to­wała moje my­śle­nie, a co za tym idzie – pi­sa­nie. Kiedy książka była w sta­dium po­cząt­ko­wym, udało jej się po­ka­zać mi, co nie za­działa. Zro­biła to, jak za­wsze, tak de­li­kat­nie, jak gdyby trzy­mała wier­cące się ja­gnię.

Mi­chael Ca­stle­man jest szcze­gól­nym przy­ja­cie­lem i ko­legą (i wspa­nia­łym pi­sa­rzem). Wiem, że nie mówi tego cał­kiem po­waż­nie, ale cią­gle żąda ode mnie, abym wy­ja­śniał, o co mi cho­dzi. Co chcę po­wie­dzieć i dla­czego. Jego bez­u­stanne za­an­ga­żo­wa­nie i sza­cu­nek, bez względu na moje od­po­wie­dzi, przy­daje jego py­ta­niom mocy. Uczy­nił wię­cej niż wszy­scy po­zo­stali, by uła­twić mi za­ak­cep­to­wa­nie wer­sji książki po ko­rek­cie.

El­lyn Ba­der, Doug Kirby, Jack Mo­rin i Pe­ter Pe­ar­son to wy­soce zre­ali­zo­wani i dro­dzy przy­ja­ciele. Ich wiara w moje moż­li­wo­ści na­pro­wa­dziła mnie wię­cej niż je­den raz na cele, dla któ­rych po­wi­nie­nem na­pi­sać na­stępną książkę. Przez sza­cu­nek dla ich osią­gnięć i szcze­ro­ści mu­sia­łem przy­znać im ra­cję.

Eric Brandt za­niósł moją książkę do Har­pe­rOne. W cza­sie jego rzą­dów nade mną jego po­moc była cenna i pełna cie­płych uczuć.

Je­stem nie­zmier­nie wdzięczny pani edy­tor Cindy Di­Ti­be­rio. Z en­tu­zja­zmem i zro­zu­mie­niem ro­biła coś, na co wszy­scy edy­to­rzy się silą, lecz nie­wielu się to udaje – ulep­szyła tę książkę.

Gdy­bym no­sił ka­pe­lusz, z wdzięcz­no­ścią uchy­lił­bym go mo­jemu agen­towi, Wil­lowi Lip­pin­co­towi. Will to sta­ro­świecki dżen­tel­men o cał­ko­wi­cie no­wo­cze­snej wraż­li­wo­ści. W moim imie­niu że­glo­wał przez naj­bar­dziej ta­jem­ni­czą na świe­cie branżę, z nie­sa­mo­wi­tym zro­zu­mie­niem za­równo jej, jak i mnie. Sta­no­wimy z nią wy­raź­nie nie­do­braną parę – a on hoj­nie i ła­ska­wie dzia­łał, aby ko­rzy­ści były obo­pólne.

A moja żona? Moja cier­pliwa, pełna wglądu, obe­znana z pi­sa­niem, ko­cha­jąca żona? Och, że­bym nie za­czął od nowa; mu­siał­bym na­pi­sać całą na­stępną książkę. Po­wiem tylko tyle, że gdy­by­ście ją znali, za­zdro­ści­li­by­ście mi.

WPRO­WA­DZE­NIE

Nic dziw­nego, że więk­szość lu­dzi nie kreuje ra­do­snego seksu

Prawda czy fałsz? (od­po­wiedź na str. 17)

? Wi­bra­tory, kaj­danki, sztuczne członki i kulki analne można ku­pić na Ama­zon.com.

? Osiem­dzie­siąt sześć pro­cent Ame­ry­ka­nów twier­dzi, że się ma­stur­buje.

? Cho­ciaż mi­liony męż­czyzn każ­dego roku otrzy­muje re­ceptę na Via­grę, Cia­lis lub Le­vi­trę, liczba męż­czyzn, któ­rzy po­now­nie sta­rają się o re­ceptę, jest bar­dzo ni­ska.

? Lu­dzie, któ­rzy byli w prze­szło­ści wy­ko­rzy­sty­wani, nie­ko­niecz­nie skła­niają się bar­dziej ku za­cho­wa­niom sa­do­ma­so­chi­stycz­nym, jak da­wa­nie klap­sów, bi­czo­wa­nie i prak­tyki z za­wią­za­nymi oczami, niż ku za­cho­wa­niom nie-sa­do­ma­so­chi­stycz­nym.

? U wielu męż­czyzn, w róż­nym wieku, nie na­stę­puje eja­ku­la­cja za każ­dym ra­zem pod­czas sto­sunku – a wiele ko­biet uważa, że dzieje się tak z ich winy.

? W roku 2010 tylko dwa­dzie­ścia pro­cent ba­da­nej grupy stu­den­tów stwier­dziło, że seks oralny to „seks”.

? Wię­cej pie­nię­dzy wy­dano w ze­szłym roku w Sta­nach Zjed­no­czo­nych na por­no­gra­fię niż na wszyst­kie pro­fe­sjo­nalne roz­grywki ba­se­balla, piłki noż­nej, ko­szy­kówki i ho­keja ra­zem wzięte.

? Po­nad mi­lion Ame­ry­ka­nów od­wie­dziło w ze­szłym roku klub swin­ger­sów.

? Po­łowa po­wszech­nie do­stęp­nych ma­łych pu­bli­ka­cji sprze­da­nych w Sta­nach Zjed­no­czo­nych to ro­manse. W ze­szłym roku po­łowa do­ro­słych Ame­ry­ka­nów prze­czy­tała co naj­mniej je­den ro­mans. Prze­ciętny czy­tel­nik ro­man­sów czyta ich pięć­dzie­siąt rocz­nie.

? W więk­szo­ści pro­gra­mów edu­ka­cji sek­su­al­nej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych jest za­kaz uży­wa­nia słów „łech­taczka” lub „przy­jem­ność”.

Seks to nie tylko ak­tyw­ność – to idea. Na­sze idee na te­mat seksu są tak skom­pli­ko­wane, że kom­pli­ku­jemy też samą ak­tyw­ność. Je­stem tu po to, aby wa­sze idee i ak­tyw­ność uczy­nić mniej skom­pli­ko­wa­nymi. W mo­jej po­nad trzy­dzie­sto­let­niej prak­tyce sek­su­ologa i do­radcy ro­dzin­nego pra­wie za­wsze po­maga to uczy­nić seks ła­twiej­szym i bar­dziej ra­do­snym. W wielu przy­pad­kach rów­nież zwięk­szyć jego czę­sto­tli­wość.

Kiedy je­ste­śmy mło­dzi, po­pę­dem płcio­wym kie­rują hor­mony, chuć, głód, no­winki i chęć spraw­dze­nia się. Więk­szość z nas jest ta­aaka na­pa­lona. Pra­gniemy naj­głęb­szego – i naj­bar­dziej pry­mi­tyw­nego – ze­spo­le­nia z obiek­tem na­szego po­żą­da­nia. Gdy­by­śmy tylko mo­gli roz­su­nąć su­wak na­szego tu­ło­wia i on czy ona mo­głaby we­drzeć się do środka!

Mó­wią nam, że osta­tecz­nie to nie hor­mony, a mi­łość kie­ruje po­żą­da­niem. Pla­nu­jemy po­czuć to pew­nego dnia. Je­steś taki wspa­niały, tak dla mnie ide­alny, pra­gnę cię.

I w końcu więk­szość z nas za­ko­chuje się. Ide­ali­zu­jemy na­szego part­nera. I za­zwy­czaj on (czy ona) pod­nieca nas. Zwią­zek roz­wija się i oboje part­ne­rzy w końcu się po­znają. Wkrada się ru­tyna. Je­śli chcemy no­wo­ści, mu­simy je stwo­rzyć – week­end na wsi, nowe me­ble, nowe fan­ta­zje. I prze­sta­jemy ide­ali­zo­wać na­szego part­nera. Kiedy to się sta­nie, nie mo­żemy już wię­cej po­le­gać na mi­ło­ści, że roz­pali po­żą­da­nie, po­nie­waż prze­szka­dzają nam w tym po­zo­stałe aspekty ży­cia.

Co­raz rza­dziej do­cho­dzi do zbli­żeń albo stają się one bar­dziej ru­ty­nowe. Albo jedno i dru­gie.

Kiedy zwią­zek jest młody i seks jest eg­zo­tyczny i ra­do­sny, za­ini­cjo­wa­nie każ­dego sek­su­al­nego spo­tka­nia nie kosz­tuje wiele. Nie de­ner­wu­jemy się, że usły­szymy „nie” i za­zwy­czaj nie de­ner­wu­jemy się, że usły­szymy „tak”. Jed­nak kiedy do zbli­żeń do­cho­dzi co­raz rza­dziej, czu­jemy się co­raz bar­dziej nie­zręcz­nie. Na­wią­za­nie każ­dego sek­su­al­nego kon­taktu staje się bar­dziej zło­żone, cza­so­chłonne i prze­peł­nione nie­po­ko­jem.

Mor­dęga zwią­zana z ini­cjo­wa­niem seksu za­czyna prze­wa­żać nad ko­rzy­ściami, ja­kie mogą z niego wy­nik­nąć. Je­śli para jest zgodna, bę­dzie miała inne, nie­za­wodne spo­soby na cie­sze­nie się sobą na­wza­jem: spa­cer, wspólne go­to­wa­nie, oglą­da­nie te­le­wi­zji, drzemka, fo­to­gra­fo­wa­nie dzieci, gra w scrab­ble. Kiedy ra­zem spę­dzany wolny czas pary jest ogra­ni­czony i part­ne­rzy wie­dzą, że mogą naj­pew­niej do­brze się ba­wić ro­biąc inne rze­czy, wy­bór seksu, który w ich wy­obra­że­niu może się wią­zać ze skrę­po­wa­niem, roz­cza­ro­wa­niem, kry­tyką i emo­cjo­nal­nym od­da­le­niem, jest ir­ra­cjo­nalny.

Za­tem wie­lo­let­nie pary, w któ­rych part­ne­rzy lu­bią się na­wza­jem, ro­bią to, co naj­bar­dziej oczy­wi­ste: rza­dziej się ko­chają, a za­miast tego ro­bią rze­czy, z któ­rych ła­twiej im się cie­szyć.

Je­śli ty i twój part­ner chce­cie, aby seks był czę­ścią wa­szego ży­cia po pierw­szych kilku la­tach, nie mo­że­cie po­le­gać na hor­mo­nal­nej żą­dzy, nie mo­że­cie po­le­gać na prze­peł­nia­ją­cym uczu­ciu za­ko­cha­nia i nie mo­że­cie po­le­gać na wra­że­niu, że nie ma nic lep­szego do ro­boty. Oby­dwoje mu­si­cie zro­bić coś fun­da­men­tal­nie ir­ra­cjo­nal­nego – za­pro­po­no­wać coś, co bę­dzie mniej ra­do­sne, a bę­dzie kosz­to­wało wię­cej emo­cji niż prak­tycz­nie każdy inny moż­liwy spo­sób spę­dze­nia wol­nego czasu.

A co z rze­czy­wi­stym sek­sem, je­śli ma do niego dojść kiedy już się prze­mo­gli­ście?

Wszy­scy uczymy się seksu, kiedy mamy ciało mło­dej osoby. Kiedy do­bi­jemy do trzy­dziestki, prak­tycz­nie nikt już ta­kiego ciała nie ma. A czter­dziestka? Wy­glą­da­cie fan­ta­stycz­nie. Mo­że­cie mieć wspa­niałe ciało. Mo­że­cie być psami na star­sze pa­nie, albo ty­gry­si­cami chęt­nymi na mło­dych chłop­ców. Jed­nak nie ma­cie już tego ciała, które mie­li­ście wtedy, gdy uczy­li­ście się o sek­sie. Ciało, które ma­cie te­raz, za­cho­wuje się ina­czej, nie­praw­daż?

Je­śli do swo­jego doj­rza­łego ciała za­sto­su­je­cie wi­zję seksu mło­dzie­niaszka, bę­dzie­cie mieć kło­pot. I wa­sze emo­cje będą się bun­to­wać: je­śli seks, na przy­kład, ozna­cza na­tych­mia­stową wil­got­ność, erek­cję twardą jak ka­mień, in­ten­sywny sto­su­nek i rów­no­cze­sny or­gazm, bę­dzie­cie za­nie­po­ko­jeni, że to się nie uda – a to ko­lejny po­wód, żeby nie ini­cjo­wać seksu albo nie re­ago­wać, kiedy robi to part­ner.

Z dru­giej strony, je­śli stwo­rzy­cie inną wi­zję seksu, do­sto­so­wa­nego do wa­szej obec­nej sy­tu­acji – z ciała z pa­roma pro­ble­mami, nie­mło­dego part­nera, ogra­ni­cze­nia czasu i prze­strzeni, emo­cjo­nal­nych blizn – bę­dzie­cie bar­dziej chętni ini­cjo­wać seks, bo praw­do­po­do­bień­stwo, że spo­tka­nie bę­dzie sa­tys­fak­cjo­nu­jące, znacz­nie wzro­śnie. Ozna­cza to, że mu­si­cie zmie­nić kilka wa­szych prze­ko­nań do­ty­czą­cych zna­cze­nia po­żą­da­nia i pod­nie­ce­nia, sek­su­al­nych „funk­cji” i „dys­funk­cji”.

Wła­ści­wie mu­si­cie zmie­nić swój po­gląd na seks.

Oczy­wi­ście zmiana wła­snej wi­zji seksu może być nie­wy­godna – Gdy­bym był jesz­cze młody, nie mu­siał­bym zmie­niać swo­jej wi­zji albo Gdy­bym cią­gle był do­bry w łóżku, nie mu­siał­bym zmie­niać swo­jej wi­zji – za­tem mu­si­cie się z taką po­trzebą oswoić. Kiedy się oswo­icie, zmie­ni­cie swoją wi­zję i bę­dzie­cie chętni pod­jąć wy­si­łek dzie­le­nia się tym, a wa­sze ocze­ki­wa­nia będą różne i bę­dzie­cie mieli po­czu­cie hu­moru i tro­chę po­kory, mo­że­cie stwo­rzyć coś ra­do­snego.

Nic dziw­nego, że tak wiele lu­dzi nie kreuje ra­do­snego seksu.

W tej książce spo­tka­cie się z wie­loma mo­imi pa­cjen­tami. To mili lu­dzie (po­wiedzmy, więk­szość z nich), ale sami so­bie utrud­niają sprawy seksu. Kom­pli­kują go w związku z by­ciem nor­mal­nym, z ma­sko­wa­niem się, z ro­man­sem, z by­ciem mło­dym, z per­fek­cją, z by­ciem ko­biecą, z roz­pacz­li­wym usi­ło­wa­niem, by do­brze się spi­sać.

Za­tem oczy­wi­ście czują się oni onie­śmie­leni, ura­żeni, prze­peł­nieni pe­sy­mi­zmem, wy­czer­pani. Ob­wi­niają: seks, ko­biety, por­no­gra­fię, me­no­pauzę, eko­no­mię, swoje małe piersi, „stres”. Lu­bię więk­szość mo­ich pa­cjen­tów, ale nie­stety to lu­dzie, któ­rzy błęd­nie okre­ślają seks.

Moi pa­cjenci chcą, żeby seks był „na­tu­ralny” i „spon­ta­niczny”, żeby się „po pro­stu wy­da­rzał”. Wielu od­rzuca ideę wkła­da­nia wy­siłku w two­rze­nie do­ro­słego seksu, więc zwy­czaj­nie co­fają się do seksu na­sto­lat­ków – przy­gody mi­ło­sne, po­wie­ści ro­man­tyczne, czat in­ter­ne­towy, por­no­gra­fia, słabe po­żą­da­nie.

Czas jed­nak, że­by­śmy wszy­scy do­ro­śli i od nowa na­uczyli się, jak do­świad­czać swo­jej sek­su­al­no­ści. Pora na in­te­li­gen­cję sek­su­alną. Co to ta­kiego?

In­te­li­gen­cja sek­su­alna =in­for­ma­cja + umie­jęt­no­ści emo­cjo­nalne + świa­do­mość ciała

Oto za­po­wiedź tej idei:

• In­te­li­gen­cja sek­su­alna to umie­jęt­ność utrzy­my­wa­nia seksu w per­spek­ty­wie, bez względu na to, co dzieje się pod­czas zbli­żeń.

• In­te­li­gen­cja sek­su­alna jest przy­datna na wiele spo­so­bów, na róż­nych eta­pach ży­cia: gdy je­ste­śmy po dwu­dzie­stce – w od­kry­wa­niu świata seksu; po trzy­dzie­stce – w stwo­rze­niu więzi z part­ne­rem i usta­le­niu sek­su­al­nego rytmu; po czter­dzie­stce – w to­le­ran­cji i ad­ap­to­wa­niu się do zmian; po pięć­dzie­siątce – w po­że­gna­niu mło­dzień­czego seksu; po sześć­dzie­siątce i póź­niej – w two­rze­niu no­wego sek­su­al­nego stylu.

• Aby móc wię­cej czer­pać z seksu, mu­simy się zmie­nić. Aby się zmie­nić, po­trze­bu­jemy in­nego po­dej­ścia. Tym po­dej­ściem jest in­te­li­gen­cja sek­su­alna.

Do­bra wia­do­mość jest taka, że in­te­li­gen­cja sek­su­alna po­maga wy­ja­śnić, dla­czego nie mo­gli­ście po­lep­szyć ja­ko­ści seksu (po­nie­waż nie zmie­ni­li­ście swo­jego pa­ra­dyg­matu), oraz po­winna dać wam na­dzieję, że jest coś, czego jesz­cze nie spró­bo­wa­li­ście, a co może za­dzia­łać.

Pa­ra­dyg­mat in­te­li­gen­cji sek­su­al­nej prze­wi­duje i wy­ja­śnia nie­które z głów­nych za­gad­nień współ­cze­snej sek­su­al­no­ści:

• dla­czego Via­gra nie po­maga wielu lu­dziom, mimo że wy­wo­łuje u nich erek­cję;

• dla­czego na­ucze­nie się no­wych po­zy­cji nie po­lep­sza fru­stru­ją­cego seksu;

• dla­czego pro­blemy z po­żą­da­niem są naj­bar­dziej po­wszech­nym te­ma­tem, z któ­rym lu­dzie przy­cho­dzą na te­ra­pię sek­su­alną;

• dla­czego naj­więk­szym błę­dem w te­ra­pii sek­su­al­nej są me­tody roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów z po­żą­da­niem;

• dla­czego po­pu­lar­ność por­no­gra­fii in­ter­ne­to­wej ogrom­nie wzro­sła, a jesz­cze bar­dziej za­in­te­re­so­wa­nie por­no­gra­fią ama­tor­ską;

• dla­czego więk­szość lu­dzi tak źle się czuje, kiedy jest sek­su­al­nie nie­usa­tys­fak­cjo­no­wana.

In­te­li­gen­cja sek­su­alna po­zwala nam uży­wać seksu do au­ten­tycz­nego wy­ra­ża­nia sie­bie. Mo­żemy, oczy­wi­ście, ko­chać się bez tego, ale wtedy seks nie­ko­niecz­nie od­zwier­cie­dli, kim je­ste­śmy (lub my­ślimy, że je­ste­śmy). Kiedy je­ste­śmy sek­su­al­nie nie­usa­tys­fak­cjo­no­wani, za­zwy­czaj nie zwra­camy uwagi na na­szą in­te­li­gen­cję sek­su­alną. Pró­bu­jemy na­pra­wiać nie­wła­ściwe rze­czy – erek­cję, or­ga­zmy, na­wil­że­nie, sta­rze­jące się ciało – lecz na­wet je­śli uda się je na­pra­wić, seks się nie po­lep­sza. Lub nie po­zo­staje lep­szy na dłu­żej. To tak, jak pró­bo­wać na­uczyć świ­nię śpie­wać – nie doj­dzie się z tym końca, tylko świ­nia się zde­ner­wuje.

In­te­li­gen­cja sek­su­alna jest tym, co prze­nie­sie was z seksu na­sto­lat­ków do seksu doj­rza­łego. Jest tym, co wy­zwoli was z seksu wie­dzio­nego hor­mo­nami i za­pro­wa­dzi do seksu, który sami wy­bie­rze­cie. Tym, co prze­nie­sie was od seks musi mnie po­twier­dzić do ja po­twier­dzę moją sek­su­al­ność. Tym, co po­zwoli wam do­pa­so­wać seks do sie­bie, za­miast do­pa­so­wy­wać sie­bie do seksu.

Po trzy­dzie­stu la­tach słu­cha­nia sek­su­al­nie sfru­stro­wa­nych, nie­szczę­śli­wych, zdez­o­rien­to­wa­nych, roz­ża­lo­nych, za­nie­po­ko­jo­nych, im­pul­syw­nych i sa­mo­kry­tycz­nych lu­dzi, za­uwa­ży­łem po­do­bień­stwa w ca­łym tym nie­sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cym sek­sie. Sa­tys­fak­cjo­nu­jący, sa­mo­po­twier­dza­jący się seks jest inny. Jawi się nie­zli­czoną ilo­ścią sma­ków, two­rzony na nowo przez każdą osobę i każdą parę. Do­wiedzmy się, jaka jest wa­sza wer­sja sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cego seksu – i jak użyć wa­szej in­te­li­gen­cji sek­su­al­nej, aby ją da­lej two­rzyć.

Od­po­wie­dzi do qu­izu: Każde z tych pięt­na­stu zdań jest praw­dziwe.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki