Hologram - Maciej Sobczak - ebook + książka

Hologram ebook

Sobczak Maciej

0,0

Opis

Historia maturzysty, który jako dziecko stracił rodziców przysypanych lawiną podczas wspinaczki na Elbrus, najwyższy szczyt Kaukazu. Wychowywany przez starszą siostrę, miewa dziwne urojenia. Widzi tajemnicze osoby, których oprócz niego nikt inny nie spostrzega. W końcu zaraz po maturze w niewyjaśniony sposób przenika do innego świata. Między światami kontakt zapewnia mu pewien przedmiot, który jest pamiątką po rodzicach.
Zniknięcie zauważa najpierw jego dziewczyna, a następnie siostra. Próbują go szukać, a pomocną dłoń wyciąga do nich młody haker, który niebezinteresownie proponuje skierować poszukiwania w świat wirtualny za pomocą skonstruowanego przez siebie programu komputerowego.
Powieść z gatunku współczesnego fantasy czy fantastyki, z wątkiem kryminalnym, kończy się w niejednoznaczny i zaskakujący sposób.  
Miłośnicy takich filmów jak „Twin Peaks”, który był emitowany w 1991 roku, oraz niedawno „Lost” znajdą w tej książce podobne klimaty.

„Przed nimi leżał worek, a w środku rzeczywiście ktoś był. Wyraźnie rysował się kształt głowy, tułowia i pośladków. Prawdopodobnie był to człowiek, który leżał zgięty, z podkurczonymi nogami. Tadek podszedł do niego i nogą dotknął głowy, żeby się przekonać, czy w worku są zwłoki. To samo zrobił Antek, tylko dotknął nogą tułowia.
– Popatrzcie dokładnie, to nie jest worek, a raczej śpiwór.
– Uważasz, że tu, gdzie się znajdujemy, znają śpiwory?
– Nie widziałeś, że w szałasie w państwie kobiet też były dla nas przygotowane śpiwory?”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 375

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



 

 

 

 

 

– „Świat duchowy i świat materialny nawzajem się przenikają”, mówił ksiądz podczas kazania. Co to znaczy? – zapytał Tadeusz swoją starszą siostrę.

– Tadek, nie wiem, może chodzi o to, że teraz nasi rodzice siedzą obok nas, a my ich nie widzimy.

– To niesprawiedliwe, oni nas widzą i słyszą, a my nie.

– Mamy pewne ograniczenia… A chciałbyś ich widzieć? Nie boisz się?

– Nie, tęsknię za nimi.

Tadek miał dwanaście lat. Wychowywała go pełnoletnia siostra, bo ich rodzice zginęli przysypani lawiną, kiedy wspinali się na Elbrus, najwyższy szczyt w Europie. Chociaż oficjalnie Elbrus znajduje się w części azjatyckiej, to jednak przez niektórych alpinistów uważany jest za europejski. To była świeża historia, do tragicznego zdarzenia doszło niespełna rok temu.

Natalia skończyła liceum i studiowała na pierwszym roku. Ze względu na brata musiała podjąć studia zaoczne. Utrzymywali się z renty po rodzicach, a dziewczyna dorabiała, pracując w sklepie. Nie przelewało im się, ale cieszyli się, że sąd ich nie rozdzielił i przyznał prawo do opieki nad niepełnoletnim bratem starszej siostrze. Ich rodzice poznali się na studiach na jednym z obozów dla alpinistów. Oboje mieli pasję do wspinaczki. Ona zaczynała od ścianek wspinaczkowych, a on był nawet na ekspedycji w Himalajach, ale była to jego pierwsza i jedyna wyprawa; nie atakował szczytu, tylko pomagał, uczył się i przygotowywał drogę liderom. Od kiedy dzieci przyszły na świat, nie mieli możliwości wyjechać gdzieś na dłużej. Dopiero kiedy podrosły, raz w roku wyruszali, w miarę swoich możliwości, w wyższe partie gór. Rodzeństwu pomagała wtedy i służyła wsparciem siostra ich matki Barbara. Miała swoją rodzinę, męża Antka i dwie córki, Paulinę i Kasię, chętnie jednak kontaktowała się z nimi, a w razie problemów zastępowała im matkę.

Tak było i teraz, gdy zabrakło rodziców.

– Natalia, ty w tym tygodniu jedziesz na zajęcia? – dzwoniła z pytaniem ciocia Basia.

– Tak, ale wrócę na noc, Tadek nie lubi sam nocować.

– Potrzeba wam czegoś?

– Nie, dziękuję.

– Ale na obiad w niedzielę przyjdziecie?

– Raczej na kolację, nie wrócę wcześniej niż o siedemnastej.

Tadek chętnie oglądał zdjęcia swoich rodziców. Wśród nich wiele było zrobionych w górach. Chłopiec lubił góry, a jednocześnie ich nienawidził. Uważał, że zabrały mu ojca i matkę.

– Dlaczego oni odeszli? – pytał często swoją siostrę.

– Nie odeszli, zginęli. Nie można już tego zmienić, nic na to nie poradzę. Też mi żal. To byli także moi rodzice.

– Przecież te góry nie są niebezpieczne.

– A jednak od czasu do czasu ktoś w nich ginie. Ludzie giną, wchodząc na znacznie niższe szczyty, które wydają się jeszcze bezpieczniejsze. Ostatnio gdzieś czytałam, że grupa turystów utknęła na Babiej Górze. Nasi rodzice mają przynajmniej grób, a są i tacy, którzy na zawsze pozostają w górach, bo nikt nie był w stanie ich ciał przetransportować na dół, a często nawet ich odnaleźć w trudno dostępnych szczelinach, gdzie znaleźli swój grób.

– To takie smutne…

– Wiem… Ale mamy siebie.

– Nie chciałaś nigdy wyruszyć w góry tak jak oni?

Natalia wzięła brata za rękę i pociągnęła go do regału.

– Zobacz, to są wszystko książki o górach.

– Przeczytałaś je?

– Nie, ale każdą miałam w ręku i przynajmniej obejrzałam zdjęcia. Na razie nawet nie myślę, żeby się tam wybierać, ale może w przyszłości to się odmieni. Jak chcesz, to możemy w przyszłym tygodniu się wybrać na cmentarz.

– To pojedźmy.

W ten weekend Tadek został sam, a Natalia pojechała na studia. Studiowała na akademii sztuk pięknych, na wydziale sztuki użytkowej. Trudno było się tam dostać, na szczęście dziewczyna miała prawdziwy talent. Potrafiła ładnie malować, ale nie tylko – wcześniej wykonała także kilka rzeźb. Rodzice, widząc jej predyspozycje, zapisali ją na warsztaty rzeźbiarskie dla dzieci i dorosłych, w których uczestniczyła razem z nią jej matka.

W przyszłości Natalia chciała projektować mieszkania albo meble, przy czym nie widziała siebie w roli pracownika, wolałaby raczej prowadzić własną działalność. W przeciwieństwie do młodszego brata miała plany na przyszłość. Tadek tymczasem nie wiedział, co będzie robił kiedyś, nawet o tym nie myślał. Był jeszcze młody i odkładał jakiekolwiek decyzje na później.

Kiedy został sam, zaczął przeglądać książki, które pokazała mu siostra. Dużo w nich było treści, więc zniechęcony odkładał je po kolei, by w końcu dotrzeć do tych pozycji, które opisywały Kaukaz i góry, w których zginęli jego rodzice. Na okładce widniało zdjęcie dwóch zaśnieżonych wierzchołków. Góra nazywana była śnieżną górą, dziewczęcymi piersiami albo górą, która przynosi szczęście. „Co?” – powiedział do siebie Tadek. „Jakie szczęście, chyba nieszczęście”. Czytał dalej, że mityczny bóg Zeus do skał Elbrusu kazał przykuć Prometeusza, który wykradł z nieba ogień i podarował go ludziom. Chłopiec czytał o tajemnicach i legendach dotyczących tej góry. Wieczorem, kiedy do domu po zajęciach wróciła Natalia, zaczął dzielić się z nią informacjami.

– Chodź, przyniosłam nuggetsy z KFC, zjemy sobie.

Dziewczyna włożyła do mikrofalówki talerzyk z frytkami i kawałkami kurczaka.

– Co robiłeś cały dzień?

– Nic, czytałem książki o górach.

– Nie odrobiłeś lekcji? Jutro mamy iść do cioci Basi.

– Wieczorem i jutro w ciągu dnia odrobię.

– Dużo masz zadane?

– Pracę z angielskiego i matematyki.

– Ucz się języka, to będziesz w przyszłości mógł wyjeżdżać.

– Nie wiem, dokąd mógłbym wyjechać.

– Ja też nie wiem, ale jest dużo ciekawych miejsc.

– Wiesz co, Natalia, w jednej z tych książek o górach było napisane, że są dosyć łatwe do wejścia.

– Rozumiem, że mówisz o Elbrusie.

Tadek kiwnął głową, żeby potwierdzić.

– Niby tak, ale nie doczytałeś wszystkiego, są łatwe i trudne zarazem. Pogoda się często zmienia, na takiej wysokości brakuje tlenu, trzeba odpowiednio się aklimatyzować.

– Co to znaczy aklimatyzować się?

– Trzeba się przyzwyczaić do wysokości i panującej tam pogody. To są wysokie góry.

– Jak dorosnę, pojadę tam i wejdę na nie.

– Chcesz pójść w ślady naszych rodziców?

– Możliwe.

– Jesteś jeszcze młody, masz dużo pomysłów, jutro zmienisz plany.

*

Mijały lata i w głowie Tadka coraz wyraźniej rysowały się plany na przyszłość. Najlepsze oceny miał z geografii, z tego przedmiotu wyraźnie dystansował swoich rówieśników. Kiedy przyszedł czas decydować o dalszej drodze, zastanawiał się, jaki kierunek wybrać.

Natalia skończyła swoje studia i rozglądała się za lepszą pracą w swoim fachu. Na początku pracowała w szkole plastycznej jako nauczycielka przedmiotów artystycznych, przede wszystkim rysunku. Spotykała się z nauczycielem muzyki, który uczył w innej szkole, muzycznej, a poznali się na kursie języka angielskiego. Planowali wspólną przyszłość, ale zdawali sobie sprawę, że z dwóch pensji nauczycielskich niełatwo się utrzymać, tym bardziej kiedy założą rodzinę i pojawią się dzieci.

– Słuchaj, moje obrazy mają wzięcie, prawie wszystkie wysprzedały się na pniu – chwaliła się Natalia.

– Prawie. To znaczy, że coś ci zostało – odpowiedział Felek, jej chłopak.

– Ten z kołyszącą się na fali żaglówką.

– Ładny obraz, moim zdaniem najładniejszy, może za dużo za niego zażądałaś?

– Nie sądzę, zostanie najwyżej do następnej aukcji. Chciałabym znaleźć pracę przy projektowaniu mebli… Może zdecydować się na własną działalność, co ty na to?

– Wszyscy mówią, że teraz nie ma dobrego klimatu na własny biznes.

– Dlaczego?

– Wszędzie są rygory, kontrole co chwilę, za małą pomyłkę możesz się nie wypłacić. To zniechęca.

– Niby miało być łatwiej.

– Teoretycznie jest łatwiej założyć działalność, ale ją prowadzić, ba, utrzymać już jest trudno.

– To co mamy zrobić?

– Myślałem o zespole, ale trudno się przebić.

– Grasz przecież, robicie koncerty.

– Tak, ale do kotleta, a tu chodzi o prawdziwą komercję.

Rozmowę przerwało im pukanie do drzwi.

– Pewnie Tadek – powiedziała Natalia i rzeczywiście w drzwiach stanął jej brat.

– Cześć – przywitał go Felek. – Co tam, maturzysto?

– Ciężko – odpowiedział Tadek, rzucając w przedpokoju plecak. – Jest coś do jedzenia?

– Nie ma, ale zamówmy coś, co wy na to, chłopaki? – zaproponowała Natalia.

– Ja jestem za – zareagował na propozycję Felek. – Tylko co?

– Kto z was jest za dobrą pizzą?

– Ja mogę zjeść. – Chłopak Natalii nie był specjalnie wybredny.

– Zaproponowałaś, to zamów – odpowiedział Tadek. – Tylko poproś, żeby się streszczali, matematyka wyciągnęła ze mnie wszystkie siły.

– Miałeś dzisiaj matmę? – zapytał Felek.

– Dodatkowe zajęcia przygotowujące do matury. Chodzę, bo jakbym chciał zdawać na geografię albo na ekonomię, to potrzebuję punktów z matematyki.

– Widzę, że będziemy mieć ekonomistę w rodzinie – zauważył chłopak Natalii.

– Jeszcze nie wiem, wolałbym iść na geografię, ale co później robić po takich studiach? Natalia odradzała mi pracę nauczyciela… Widzę, jak się męczy i przygotowuje do lekcji.

– O, dzwonią do drzwi! – przerwała im dziewczyna.

– Tak szybko się uwinęli? – zdziwił się Felek.

– Idź, otwórz i zapłać – zwróciła się do niego Natalia. – Przygotuję talerze.

– Jest i cola, zamawiałaś? – zapytał chłopak, gdy po chwili wrócił z ciepłą pizzą.

– To jakiś bonus.

Kiedy jedli, Tadek zachowywał się, jakby chciał coś powiedzieć.

– Robisz dziwną minę – zauważyła Natalia, która dobrze znała brata.

– Coś dziwnego się ostatnio ze mną dzieje, tak przynajmniej mi się wydaje.

– Co uważasz za dziwne? – zapytał Felek.

– Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić.

– To po co zacząłeś rozmowę? – zwróciła mu uwagę siostra.

– Nie zacząłem, ty się wcześniej zapytałaś, więc odpowiedziałem. Widzę dziwnych ludzi, tak jakby nie byli stąd.

– Może to jacyś przyjezdni.

– Możliwe, wydaje mi się jednak, że tylko ja ich widzę.

– Jaki masz na to dowód? – zapytał zdziwiony Felek.

– Tak mi się wydaje.

– „Wydaje się” to nie jest dowód – odpowiedział chłopak Natalii.

– Jadę autobusem, przede mną siedzi osoba, dziwnie ubrana, nikt nie zwraca na nią uwagi, tylko ja.

– To nie przesądza.

– Siada ktoś na jej miejsce.

– Jak to? Na siedzącego?

– Ta osoba była jakby z powietrza.

– Musisz mi to kiedyś pokazać – powiedziała Natalia.

– Też jestem ciekawy – wtrącił Felek. – Widziałem kiedyś taki film, jak facet założył ciemne okulary, to widział kosmitów.

Tadkowi nie spodobało się to porównanie i nie chciał kontynuować rozmowy na ten temat.

– Ej! Nie obrażaj się, tak tylko powiedziałem – zareagował Felek, widząc jego minę.

– Jak mam wam pokazać, skoro nie jeździcie ze mną autobusem? Sam zresztą nie wiem, czy to jest prawda, czy mi się tak tylko wydaje.

– A tu, w domu, coś widzisz? – pytał dalej Felek.

Tadek przez chwilę nic nie mówił, co zaniepokoiło Natalię.

– Widzisz coś w domu, tu, koło nas?

– Nie – odpowiedział krótko brat.

– A już się przestraszyłam, że mamy w domu jakieś dziwadło.

Tadek wyszedł do swojego pokoju, a Natalia ściszonym głosem powiedziała do swojego chłopaka:

– Tadek jak był mały, to często patrzył w jakiś punkt albo machał ręką do kogoś, kogo nie było widać.

– Naprawdę?

– Osobiście tego nie zauważyłam, ale rodzice mówili o tych jego dziwnych skłonnościach.

– Aż mnie dreszcze przeszły. – Felek się wzdrygnął.

– Słyszałeś teraz, że w domu nie ma nikogo, nie przejmuj się.

– Wierzysz w to?

– Nie wiem sama, w co mam wierzyć, a w co nie.

*

Tadeusz przygotowywał się do matury i zastanawiał się, na jakie studia ma złożyć papiery, jeśli powiedzie mu się na egzaminie dojrzałości. Postanowił, że bez względu na to, co się będzie działo, musi odpocząć i wyjechać gdzieś przynajmniej na tydzień. Nie miał dziewczyny, ale miał paczkę sprawdzonych przyjaciół, z którymi już na ten temat rozmawiał. Przed nim była jeszcze studniówka, na którą nie miał z kim iść. Czasu na poszukanie dziewczyny było niewiele, wobec czego postanowił, że najwyżej pójdzie sam.

– Jakie masz plany na studniówkę? – Siostra martwiła się, że nie ma nikogo do pary.

– Jak to jakie? Pójdę sam. Nie jestem pierwszy i ostatni, czemu pytasz?

– Tak zapytałam, myślałam, że masz jakąś bliższą koleżankę albo sympatię.

– A ty z kim byłaś, bo nie pamiętam?

– Z kimś ze szkoły, z tym że nie z mojej klasy. W naszym roczniku w szkole były trzy klasy maturalne. We wszystkich przeważały dziewczyny, mimo to znaleźli się chłopcy, którzy nie mieli pary. Umówiliśmy się, że wszyscy pójdziemy razem i będziemy się bawić wspólnie.

– Dobry pomysł.

– Ty nie możesz zrobić podobnie?

– Może i bym mógł zapytać, czy któraś z dziewczyn nie ma pary, ale chyba jest już za późno. Zresztą, co ja mówię, do tańca się nie nadaję, nie błyszczę też, jeśli chodzi o sprawy towarzyskie.

– Nie martw się, jakoś to będzie.

Tadeusz miał już kupiony garnitur, który planował założyć na maturę i ślub oraz wesele swojej siostry. Natalia planowała wyjść za mąż w czerwcu, wesele miało być skromne. Oficjalnie do tańca przygrywać miał zespół Felka. Felek chciał też zagrać na studniówce u Tadka, ale większość uczniów wybrała muzykę didżeja, uważając, że będzie taniej i że będzie można pobawić się przy najnowszych hitach. Tadek nie był towarzyski i najbliższe wydarzenia wywoływały u niego stres. Im bliżej było do studniówki, tym bardziej się denerwował.

– Co się tak spinasz? – pytała go siostra, widząc jego nerwowe zachowanie.

– Nie wiem.

– Przecież nikt tam cię nie pogryzie, pójdziesz, pogadasz, może potańczysz, pojesz, popijesz… À propos, będzie alkohol?

– Pewnie tak.

– Nie przesadzajcie z nim, lepiej się pobawić na wesoło niż na smutno.

– Robisz problemy na zapas. Nie mam na to wpływu, kto przyniesie i w jakich ilościach, nie będę się wychylał.

W tym momencie Natalia zauważyła, że brat spojrzał w prawo i zawiesił przez chwilę na czymś wzrok. Zaniepokoiła się, bo przypomniało jej się, jak opowiadał, że czasami widzi jakieś byty lub dla niego tylko widoczne dziwne osoby. Dawno o nich nie mówił.

– Stało się coś?

– Co miałoby się stać? – Tadek odwrócił się twarzą do niej.

– Nic, tak pytam, spojrzałeś tak dziwnie.

– Nie mogę się patrzeć, gdzie chcę?

– Możesz, ale kiedyś opowiadałeś, że w swoim otoczeniu widzisz jakieś osoby…

– Ja opowiadałem? Nie pamiętam. – Udał, że nie wie, o co siostrze chodzi z tym pytaniem.

Natalia nie chciała poruszać już tego tematu. Widziała, że jej brat jest podenerwowany, ale tłumaczyła sobie, że to pewnie przez studniówkę. Kiedy wyszedł z domu, weszła do jego pokoju. Nie było w nim niczego, co mogłoby ją zaniepokoić. Komputer był włączony, a na nim otwarta strona internetowa o Agharcie. Natalia nie spotkała się jeszcze z takim pojęciem. Nie chciała przeglądać mu stron, żeby nie posądzał jej o grzebanie mu w komputerze. Wzięła tylko małą karteczkę i zapisała nazwę: „Agharta”.

Po południu przyszedł do niej Felek. Miał przerwę między zajęciami w szkole muzycznej a prywatnymi lekcjami, których udzielał po godzinach.

– Nie byłaś dzisiaj w pracy? – zapytał.

– Tylko na dwóch lekcjach rano – odpowiedziała Natalia.

– Co jesteś taka?

– Jaka?

– Nie wiem, nie widzę uśmiechu na twoich ustach. – Próbował ją pocałować.

Nie broniła się, ale nie było jej do śmiechu.

– Brat jakiś dziwny jest ostatnio.

– Nie cieszy się ze studniówki?

– Wręcz przeciwnie, jest jakiś spięty, nie chce nawet rozmawiać ze mną na ten temat.

– Nie ma dziewczyny, może jest gejem? Nie zastanawiałaś się?

– Nie sądzę, raczej nie.

– Pogadaj z nim szczerze na ten temat. Masz coś do zjedzenia? Nie jadłem od rana.

– Zupę z wczoraj, może być?

– Co tam wczoraj było? Niech no sobie przypomnę… Żurek? Można jeść tę zupę dwa razy z rzędu?

– Stała w lodówce, jest dobra. Ja też nie jadłam, zjedzmy razem.

– A Tadek?

– Jak go znam, pójdzie na kebab albo co innego.

Natalia wyjęła garnek z zupą i dolała wody, bo była za gęsta. Podsmażyła kiełbasę z cebulką.

– Nie mam ziemniaków, możemy zjeść z chlebem? – zapytała.

Felek przytaknął tylko skinieniem głowy.

Kiedy jedli, dziewczyna powiedziała, co ją zaniepokoiło.

– Kiedy z nim rozmawiałam, on nagle spojrzał w drugą stronę. Wyglądało to tak, jakby zwrócił uwagę na kogoś, kto przed chwilą się pojawił, lub zauważył coś dziwnego. Zaraz przypomniało mi się to, o czym ostatnio opowiadał, o tych ludziach, niby niewidzialnych, co ich spotkał w autobusie.

– I ty mu uwierzyłaś?

– Nie wiem, a ty? Wtedy też go słuchałeś i widziałam, że minę miałeś nietęgą.

– Może tak, ale co innego jest przestraszyć się, a co innego wierzyć w jakieś zmyślone historie. Może się czegoś naoglądał w Internecie.

– À propos Internetu, słyszałeś o czymś takim jak Agharta? – Natalia przeczytała z kartki.

– Nie, nigdy nie słyszałem o czymś takim. Może to coś z mitologii? W końcu ma maturę niedługo. Jakaś Troja, Agamemnon, z tym to kojarzę. Spójrz do Internetu i zaspokój swoją ciekawość.

– Później, nie mam teraz czasu.

– Malujesz coś? – Felek podszedł do sztalugi z napoczętym płótnem. – Jakieś góry?

– To jest Elbrus.

– Wyglądają jak kobiece piersi.

– Masz skojarzenia…

Felek przyciągnął Natalię do siebie i próbował złapać ją za piersi. Dziewczyna nie sprzeciwiała się, ale kiedy chłopak usiadł na krześle i zachęcał ją, żeby usiadła na jego kolanach, odmówiła mu.

– Posprzątam po obiedzie. Ale miałeś rację, ta góra jest tak nazywana – dziewczęce piersi.

– Widzisz, nie znam się na tym, a jednak trafiłem – odpowiedział wyraźnie ucieszony Felek. – Nie miałem na myśli piersi, tylko górę – dodał jeszcze.

– Czeka mnie jeszcze trochę pracy – powiedziała Natalia, wracając do poprawiania szczegółów na obrazie.

– Widzę, że macie razem z młodym obsesję na punkcie tych gór.

– Czemu zaraz obsesję? Nie wiesz, jak to jest, kiedy zginą twoi rodzice w takich dramatycznych okolicznościach.

– Powiedz mi, czy ty ich widziałaś przed pogrzebem?

– Nie, nie pozwolono nam otworzyć trumien.

„To skąd wiesz?” – Felek chciał zapytać, ale się powstrzymał. Wiedział, że to bolesny temat i jeszcze nie pora, żeby porozmawiać o tym szczerze i wyjaśnić wszystkie zagadki.

– Wróćmy do tego czegoś, co mieliśmy sprawdzić w Internecie.

Chłopak otworzył laptopa i czekał, aż się włączy.

– Możesz mi powtórzyć to słowo? – powiedział do Natalii.

Dziewczyna zaczęła szukać kartki.

– Leżała tu kartka, widziałeś, jak ją kładłam?

– Nie pamiętam.

– Ech, mam ją w kieszeni. Agharta – powtórzyła słowo.

– Mówiłem ci, że to coś z mitologii, legendarne państwo, które miało znajdować się pod ziemią, gdzieś w okolicach Himalajów. Patrz, naziści przed drugą wojną światową byli zainteresowani odszukaniem tego państwa.

– Ciekawe, czy to prawdziwe historie.

– Bajki.

– Mówiłeś „legendarne”, a w każdej legendzie jest ziarenko prawdy.

– Co ty mówisz, wierzysz w takie coś?

– Ciekawe, po co to było Tadkowi, może przygotowuje się rzeczywiście do matury z geografii i szukał takiego tematu. Himalaje?

– Jeszcze czegoś mam ci poszukać na ten temat? – zapytał Felek, przechodząc na YouTube’a i szukając muzyki.

– Nie szukaj, zapytam młodego, jak wróci.

*

Natalia jednak nie zapytała, może wyleciało jej to z głowy. Mijały dni, minęła i studniówka. Była spokojna. Tadeusz poszedł bez pary, ale z kimś wrócił.

– Lena, nie znudziło ci się jeszcze moje opowiadanie? – zapytał Tadeusz.

– Nie, mogę słuchać, masz ładny głos i ciekawie mówisz – komplementowała go dziewczyna.

– Muszę przedstawić cię mojej siostrze.

Lena nie znała jeszcze dobrze historii Tadeusza i nie wiedziała, że już od dłuższego czasu są sami, bez rodziców. Nie śmiała go o to pytać, bała się, że może zadać mu drażliwe pytanie, a chłopak jej się podobał i wiązała z nim plany na przyszłość.

– Mieszkasz razem z siostrą? – zapytała go ostrożnie.

– Tak, siostra w tym roku wychodzi za mąż, za Felka.

– Felek, rzadko spotykane imię.

– Masz rację, ja oprócz mojego niedoszłego szwagra nie znam innego Felka.

Natalia była zadowolona, kiedy jej młodszy brat powiedział, że ma dziewczynę i chciałby zaprosić ją do domu.

– Może ugotuję coś dobrego i zaprosisz koleżankę na obiad? Albo na kolację, co wolisz? – zapytała Natalia.

– Obiad będzie chyba lepszy. Dziękuję ci, że tak chętnie chcesz mi pomóc.

– Cieszę się, że masz dziewczynę. Powiedz mi tylko, kiedy chciałbyś ją zaprosić.

– W sobotę?

– Tę najbliższą?

– O tej właśnie myślałem.

– Nie ma sprawy.

Tadek znowu się gdzieś zapatrzył tak, jakby kogoś widział.

– Słuchasz mnie?! – zapytała podniesionym głosem Natalia.

– Przepraszam, co mówiłaś?

– Co mam przygotować, co ona lubi?

– Powiem szczerze, że nawet nie wiem, krótko się znamy. Raptem od studniówki.

– Pewnie obydwoje nie mieliście pary.

Tadek nic nie odpowiedział. Zadzwonił do dziewczyny, żeby zapytać, czy pasuje jej sobota, i przy okazji zapytał ją, co lubi.

– Nie martw się o mnie, ja prawie wszystko lubię – odpowiedziała Lena.

– „Prawie” to nie „wszystko”. Moja siostra chciała coś ugotować na obiad, może gołąbki?

– Bardzo lubię! – ucieszyła się Lena.

– Pytam, bo wychodzą jej naprawdę smaczne.

– Chętnie się poczęstuję.

– Słyszałaś, siostra? – zapytał podekscytowany.

– Nie podsłuchiwałam.

– Jeśli dasz radę, to ugotuj gołąbki.

– Dobrze, Felek też przyjdzie, bo lubi gołąbki. Dotrze po zapachu, he, he, he – roześmiała się Natalia. – Mam rozumieć, że w sobotę?

– Tak.

W tym momencie Tadek jakby zamarł i zesztywniał. Patrzył i zrobił gest, jakby chciał się otrząsnąć lub nie dopuścić, żeby ktoś go złapał za ramię. Natalia zauważyła tę reakcję.

– Hej! Coś się stało? – zapytała.

– Nic – odpowiedział, ale jego głęboki oddech przeczył tej odpowiedzi.

Później, kiedy Natalia była z Felkiem sam na sam, opowiedziała mu o tym zdarzeniu.

– Dziwne rzeczy się dzieją z Tadeuszem.

– Mówiłaś mi już o tym.

– Mam wrażenie, że to się coraz częściej powtarza.

– Nie możesz go o to zapytać wprost?

– Pytałam się, ale nic mi nie odpowiedział. Słuchaj, może on jest chory. Czytałam coś na temat schizofrenii. Miałam koleżankę na studiach, u której zdiagnozowali tę chorobę. Mówiła, że boi się wychodzić na zewnątrz. Miała wrażenie, że ktoś za nią idzie, śledzi ją, słyszała głosy.

– Nie wierzę, że on ma taką przypadłość.

– Ja też bym nie chciała wierzyć.

– To takie omamy, jak przy chorobie alkoholowej. Ojciec takie miał – wspomniał Felek.

– Nie opowiadałeś mi o tym.

– Bo nie ma o czym. Widział samego diabła. Pewnego razu, gdy matka wróciła, zastała zdemolowane mieszkanie. Jak opowiadał ojciec, diabeł do niego przyszedł, a on się bronił i wyrywał z jego szponiastych rąk.

– Nie sądzisz chyba, żeby Tadeusz coś brał? – zapytała sama zdziwiona tym pytaniem Natalia.

– Tego nie powiedziałem, ale porozmawiaj z nim kiedyś szczerze.

– W sobotę przyjdzie do nas dziewczyna.

– Twój brat ma dziewczynę?

– Co w tym dziwnego?

– Podejrzewałem kiedyś, że to gej.

– Co takiego?

– Nic takiego, po prostu. Ale skoro mówisz, że ma dziewczynę, to zmienia postać rzeczy.

– Na razie to sympatia albo lepsza koleżanka, tak bym to nazwała – sprostowała Natalia.

*

Nadeszła w końcu sobota. Tadeusz wyglądał, jakby się nie cieszył, że będzie miał odwiedziny. Zachowywał się raczej nerwowo. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Widząc to, Natalia poprosiła go:

– Pomożesz mi?

– Co mam zrobić?

– Nakryj do stołu, porozkładaj talerze i sztućce.

Chłopak stał przez chwilę, jakby nie rozumiał, co mówiła do niego siostra, ale w końcu zabrał się do przygotowania stołu.

– Skąd mam wziąć obrus?

– Jest wyprasowany, leży na fotelu.

– Aha, widzę.

Wziął obrus i rozpostarł go na stole. Następnie wziął talerze i sztućce.

– Wytarłeś je? – zapytała siostra.

– Nie.

– To weź czystą ścierkę i je przetrzyj.

Dzwonek do drzwi postawił Tadeusza na baczność. Poszedł otworzyć.

– Cześć! – rzuciła Lena w progu. – Nie za wcześnie? – zapytała, rozglądając się po mieszkaniu.

– Poznaj moją siostrę.

– Nie podam ci ręki, bo mam mokrą od garów – odezwała się Natalia i uśmiechnęła się do dziewczyny.

– Pomogę – zaproponowała Lena, widząc Tadeusza ze ścierką w ręku.

Szybko zdjęła wierzchnie ubranie i zaczęła wycierać sztućce, które podawał jej Tadek. Po chwili jako ostatni na obiad przyszedł Felek.

– Cześć, widzę, że dotarłem na gotowca.

– Usiądź, zaraz będzie obiad – powiedziała do niego Natalia.

– Felek – przedstawił się i podał rękę Lenie.

– Lena – odpowiedziała mu z gracją dziewczyna.

– Widzę, że już na samym początku zaprzęgnięto cię do pracy.

– Nic takiego.

– Siadajcie – zaproponowała Natalia i przyniosła cały garnek z gorącymi gołąbkami. Postawiła go na drewnianej deseczce. Wróciła jeszcze po ziemniaki i chleb. – Częstujcie się. Co kto lubi.

Felek wziął chleb, ale Lena nałożyła sobie dwa ziemniaki.

– Bardzo smaczne – pochwaliła Natalię.

– Już dawno ich nie robiłam, miałam wątpliwości, czy mi wyjdą, ale Tadek powiedział, że lubisz gołąbki.

– Lubię, ale wiem, że sporo pracy jest przy nich.

Tadek czuł się wyluzowany, chociaż niewiele mówił przy stole. Głos najczęściej zabierały dziewczyny.

– Fajnie, że do nas wpadłaś. Słyszałam od brata, że też zdajesz maturę w tym roku.

– Tak.

– To samo co Tadek? – kontynuowała Natalia.

– Nie, jesteśmy na zupełnie innych kierunkach. Ja mam historię, chciałam iść na prawo. Wiem, że trudno się tam dostać. Właściwie rozważałam też psychologię.

– To takie dość rozbieżne tematycznie kierunki.

– Jedno i drugie mnie interesuje, może prawo to w przyszłości większa stabilizacja finansowa.

– Ale trzeba nieźle wkuwać – odezwał się Felek.

– Jak chce się być w czymś dobrym, to trzeba przysiąść – skwitowała Natalia. – My to takie artystyczne dusze, Felek muzyk, a ja malarka, ha, ha, ha! – zaśmiała się.

– Wiem, Tadek mi opowiadał.

Po obiedzie Lena zaproponowała pomoc przy myciu talerzy, ale Natalia stanowczo odmówiła.

– Jesteś gościem, pogadajcie sobie z Tadkiem.

Chłopak zabrał ją do swojego pokoju.

– Miłą masz siostrę.

– A co sądzisz o przyszłym szwagrze?

– Też miły facet. Powiedz mi, jeśli możesz, co oznaczają na twojej ręce te dwie bransolety. Są dosyć oryginalne, mogę zobaczyć?

– Nie ściągam ich. – Chłopak odsunął rękę.

– Nawet do spania lub mycia?

– To jedyne, co pozostało mi po rodzicach. Jedna miała być siostry, ale nie chciała jej. Noszę więc obie.

– Ładnie wyglądają, choć…

– Co choć?

– Nie, nic ważnego. Odprowadzisz mnie?

– Tak, ale jeszcze zostań chwilę, jeśli możesz. Wybacz, nie jestem rozmowny, nie mam obycia i doświadczenia, szczególnie w kontaktach z dziewczynami.

– Nie miałeś jeszcze dziewczyny?

– Nie – odparł Tadek i zaczerwienił się.

Lena złapała go za rękę.

– Cieszę się, że mogłam cię lepiej poznać, choć do tej pory nie wiem, czy chcesz, żebym była twoją dziewczyną. Nie zapytałeś mnie o to.

Tadek po chwili milczenia odezwał się:

– Chcesz być moją dziewczyną?

– Naprawdę tego chcesz? – upewniła się Lena.

– Tak.

– Ja też chcę – odpowiedziała.

– Musisz tylko wiedzieć, że jestem dziwakiem, zresztą sama widzisz. Może to dlatego, że jestem sierotą.

– Nie martw się, razem jest raźniej.

*

Po jakimś czasie Tadek odprowadził dziewczynę do domu, mieszkali niedaleko od siebie. Uczyli się do matury, ale znajdowali też trochę czasu, żeby się spotykać. Najczęściej widywali się u Tadka, gdzie atmosfera była bardziej na luzie. Natalia nie wtrącała się w sprawy brata, przygotowywała się z Felkiem do ślubu i wesela. O ewentualnym wysłaniu Tadeusza na badania psychiatryczne nie rozmawiali. Nie było ku temu powodu, nikt nie zauważył niepokojących objawów w jego zachowaniu. Chłopak się uczył, plany na przyszłość wiązał ze studiami.

– Idź na ekonomię – przekonywała go Lena.

– Złożę na jeden i na drugi kierunek, oczywiście pod warunkiem, że zdam maturę.

– Co ty, uczysz się tyle, jesteś lepszy ode mnie. Po ekonomii możesz zostać menedżerem, handlowcem, jest na takich specjalistów popyt na rynku.

– Słuchaj, w zależności od tego, która uczelnia pierwsza przyśle mi zawiadomienie o przyjęciu mnie na studia, na tę pójdę – postanowił Tadek.

*

Niedługo przed maturą, około dwóch tygodni wcześniej, wydarzył się dziwny i niepokojący przypadek. Kiedy Natalia wróciła do domu, zastała Tadka leżącego bez oznak życia. Myślała, że śpi zmęczony po wieczornej nauce.

– Tadek, obudź się! – Szarpała go coraz mocniej siostra.

Kiedy miała dzwonić na pogotowie, chłopak otworzył oczy.

– Brałeś coś? – zapytała.

– Co miałem brać?

– Jakieś lekarstwa, alkohol, nie wiem.

– Nic, tylko zasnąłem, chociaż nie wiem, czy to był sen. Ktoś mnie odwiedził w pokoju.

Natalię zdziwiło szczere wyznanie brata. Dotąd nic nie mówił o swoich skłonnościach, ostatnio słyszała o tym, gdy jeszcze była na studiach.

– Natalia, nie wiem, kto to był. Byli mili, niewiele mówili. Powiedzieli, żebym się nie bał i że jeszcze mnie odwiedzą.

– Tylko tyle?

– Nic konkretnego, jak słyszysz.

– Może po prostu ci się to wszystko śniło?

– Nie wiem, może, ale to był bardzo realistyczny sen.

– Opowiedz mi, jak oni wyglądali.

– Byli podobni do nas. Powiedzieli, że są mieszkańcami Ziemi, tak jak my, tylko z przyszłości.

– A może z przeszłości – przekomarzała się siostra.

– Ty mi nie wierzysz?

– Ależ skąd, wierzę ci.

– Może z przeszłości, nie jestem tego pewien, ale mówili o innym wymiarze.

– Skoro mówisz, że odwiedzają nasz dom jakieś obce byty, to zaczynam się bać.

– Nie wyglądali na takich, co by chcieli zrobić nam coś złego.

– Słuchaj, mam do ciebie prośbę. Umówię cię z lekarzem, niech cię zbada.

– Uważasz, że jestem wariatem?

– Nie uważam, ale jeśli to jest prawda, o czym mówisz, to należy wyeliminować wszystkie inne przypadki, na przykład to, że masz jakieś zwidy.

– Pokażę ci coś. – Tadek wyjął z szuflady karton i zaczął przewracać w nim papiery. Po chwili wyciągnął kopertę, a z niej list. – To jest list naszego taty do mamy.

– Nie widziałam tego. – Natalia wzięła z ręki brata kartkę z odręcznie napisaną treścią.

„Nie uwierzysz” – czytała dziewczyna. – „Do mojego namiotu wszedł dziwny człowiek, ubrany jak nikt od nas. Pomyślałem, że to Szerpa, ale dziwny blask, jakaś jasność od niego biła. Powiedział, że nas obserwuje i mamy coś, co w szczególny sposób pozwala nam komunikować się z nimi, mówił o hologramie”.

Natalia wyszła z pokoju brata i usiadła przy komputerze.

– Czy masz schowane inne listy o podobnej tematyce?

– Nie, tylko ten, i to taki krótki. Ci ludzie też byli jaśniejący.

– Mówisz o tych, których widziałeś?

– Właśnie.

Natalia wpisała w wyszukiwarkę słowo „hologram”. Słyszała o nim, ale nie była pewna, co oznacza.

– Trójwymiarowy zapis fotograficzny… – odczytała jedną z definicji.

– Czy to jest jakiś inny świat? – zapytał Tadeusz.

– Raczej fotografia, przynajmniej ja tak rozumiem.

– Uczyłaś się o tym na studiach plastycznych.

– Niewiele.

– Pójdźmy tym tropem. Może za pomocą hologramu w jakiś sposób widzę te postacie. Przyglądają się mi i niewiele mówią, ale nic złego nie robią. To są jacyś ludzie – powiedział Tadek.

Natalia oddała mu list. Wróciła do kuchni, po czym zawołała stamtąd do brata:

– Dasz radę napisać egzamin?! Nie pytam, czy zdążysz się przygotować, bo czasu masz niewiele.

– Mam nadzieję – odparł.

– Jakiego hologramu? Co masz na myśli? – zapytała po chwili Natalia.

– Nie wiem, tak sobie powiedziałem. Może jest coś takiego, tu w domu.

Tadek zastanawiał się, co to mogłoby być. Hologram widział tylko na banknotach, jako trójwymiarowy obrazek. Poza tym w domu nie było nic, co by mogło być hologramem. „Może to coś niewidzialnego?” – zastanawiał się.

Po tamtej rozmowie temat jednak przygasł, przynajmniej na razie, ze względu na zbliżającą się maturę. Od czasu do czasu chłopak spotykał się z Leną, rozmawiali wtedy o przyszłości. Głównie o tym, co zamierzali robić po maturze.

Te dwa tygodnie upłynęły szybko i bez przygód. Po długim weekendzie majowym rozpoczął się egzamin dojrzałości. Tadeusz wrócił z matury spokojny. Spodziewał się trudniejszych tematów.

– Jak ci poszło? – Dzwoniła do niego siostra.

– Chyba dobrze, ale uważam, że mogło być lepiej – odpowiedział jej, czując mały niesmak po egzaminie.

– Będę późnym wieczorem.

Po południu przyszła do niego Lenka. Z jej relacji wynikało, że ona z kolei była zadowolona z dzisiejszych egzaminów.

– Sam jesteś?

– Tak, Natalia dzwoniła, że musi zostać dłużej w pracy, a pojutrze nie wróci do domu, bo wyjeżdża na dwa dni w sprawach służbowych. Może chcesz przyjść do mnie na noc?

– Zastanowię się – odpowiedziała nieco zaskoczona.

– Masz jakiś problem?

– Ja mam jeszcze rodziców nad sobą – odpowiedziała, ale szybko pożałowała tych słów. Wiedziała przecież, że temat rodziców jest drażliwy dla Tadeusza.

Chwilę ciszy przerwało pytanie chłopaka:

– Jesteś już dorosła, sama podejmujesz decyzje, czyż nie tak właśnie jest?

– Owszem, ale ojciec zapyta mnie, dlaczego nie wróciłam na noc.

– Przecież im powiesz, żeby się nie martwili, że idziesz do mnie.

– Niby proste, a jednak boję się reakcji ojca.

– Oni też kiedyś byli w naszym wieku i podejmowali podobne decyzje. Lena, trzeba się zdecydować. Poza tym nic ci nie zrobię. Nie gryzę.

– A te twoje duchy?

– Też nie gryzą, ha, ha, ha – zaśmiał się Tadek. – Wiesz co, ja ich nigdy nie nazwałem duchami, takie słowo słyszę pierwszy raz od ciebie.

– Tak mi się powiedziało, nie robiłabym z tego jakiegoś problemu. Zamówimy sobie coś do jedzenia? Zgłodniałam.

– Nie ma sprawy, na co masz ochotę?

– Zjadłabym jakieś naleśniki na słodko, ale czy takie dania też przywożą?

– Pewnie, że tak, poszukam w Internecie.

Kiedy szukał cateringu, otworzył mu się portal o tematyce górskiej. Zatrzymał się na nim. Pod ładnym zdjęciem z ośnieżonymi górami widniał napis: „Agharta”.

– Już tę nazwę słyszałem – powiedział głośno do siebie.

– Co mówisz?

– Nic, tak sobie powiedziałem, już szukam baru.

Po chwili odezwał się już na temat:

– Jest kuchnia meksykańska, ale tortille pod nazwą burrito są z warzywami i mięsem, nie widzę na słodko.

– To zamów dla mnie z warzywami, nie chcę z mięsem.

– Okej. Od kiedy jesteś wegetarianką?

– Nie jestem, ale nie lubię jeść za dużo mięsa.

– Jest z warzywami, taka, jak chciałaś.

– Dzięki.

Tadek wrócił do poprzedniej strony, ale oprócz widocznego obrazka nie mógł wejść głębiej w klikaną ikonkę. Kiedy wpisał nazwę, wyświetliły mu się te informacje, które widział wcześniej.

Wszystkie mówiły o legendzie i o nazistach, którzy chcieli sprawdzić, czy nie ma w niej ukrytej prawdy.

– Otworzysz? – Tadek poprosił Lenę, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. – Pewnie zamówione jedzenie.

– Mam zapłacić?

– Ja zapłacę, już podchodzę – odpowiedział.

– Wyglądają na pyszne. – Dziewczyna odebrała pudełko i głęboko wciągnęła dobywający się z niego zapach. – Jak pachną!

Wstawiła wodę na herbatę i położyła talerzyki na stole.

– Może powinniśmy zostawić coś dla twojej siostry? – zapytała.

– Nie martw się o nią, pewnie coś tam zjadła w pracy.

– Wiesz co, wezmę jedną tortillę, a drugą jej zostawię – zaproponowała dziewczyna. Porcja składała się bowiem z dwóch „naleśników”.

– Wracając do sprawy – Lena spojrzała na Tadeusza – przyjdę do ciebie w ten dzień, kiedy będziesz sam w domu.

– I zostaniesz na noc? – zapytał z uśmiechem.

Lena nie odpowiedziała na to pytanie.

Kiedy Natalia wróciła z pracy, zastała ich siedzących w kuchni.

– Masz ochotę na burrito? – zapytał Tadek.

– Co to jest?

– Tortilla po meksykańsku z warzywami, dość ostre danie.

– Nie wiem, czy mogę jeść, a jak ostre?

– Najlepiej spróbuj – zaproponował Tadek.

Lena zastanawiała się, dlaczego siostra Tadka waha się, czy może jeść coś ostrego. Miała swoje przypuszczenia, ale nie chciała o nic pytać. Natalia ukroiła sobie kawałek i spróbowała.

– Nie jest takie ostre, ale zimne.

Włożyła tortillę do mikrofalówki.

– Co porabialiście cały dzień?

– W zasadzie nic.

– Jak poszła matura? Pochwal się, Lena!

– Dobrze, myślę, że powinnam nazbierać sporo punktów.

– To fajnie.

– Felek dzisiaj nie przyszedł? – zapytał Tadeusz.

– Mają próbę i nie wie, o której skończą. Mówił, żeby nie czekać na niego.

Kiedy Lena pożegnała się i wyszła, Tadek zapytał siostrę:

– Jedziesz w delegację?

– Do dzisiaj plan był taki, że jadę w sprawie programu do animacji komputerowej, ale ostatecznie okaże się jutro. Czemu pytasz?

– Tak sobie… – Tadeusz nie dokończył, bo zadzwonił telefon Natalii.

– Coś się stało? – zapytał po chwili, gdy siostra skończyła rozmowę.

– Felek dzisiaj nie przyjdzie.

– Mówiłaś wcześniej, że raczej nie da rady, bo ma próbę.

– Tak, tak, potwierdził tylko, żebym się nie martwiła. W niedzielę idziemy razem do cioci Basi wręczyć jej zaproszenie na ślub i wesele. Chcesz iść z nami?

– Mogę.

– Zabierz ze sobą Lenę, nie była jeszcze u cioci. Będzie mogła iść z nami?

– Nie wiem, zapytam, kiedy przyjdzie do mnie jutro. Może nawet zostanie na noc.

– O! Nie zróbcie głupstwa.

– Wiesz co, poprosiłem ją nie dlatego, żebym miał wobec niej jakieś niecne plany, raczej dlatego, że nie lubię ostatnio przebywać sam w domu.

– Znowu te koszmary?

– Nie, nie wiem sam. – Tadek był trochę zmieszany, wobec czego zmienił temat. – Po maturze planowaliśmy z kolegami gdzieś wyjechać, ale to było, jeszcze zanim poznałem Lenę.

– Wyjedźcie razem, co wam szkodzi.

– Może tak zrobimy.

Tadek długo nie mógł zasnąć tej nocy. Myślał o tym, co widział. Zastanawiał się, co ma robić. Nie miał nikogo, z kim mógłby szczerze o tym porozmawiać, kogoś, kto go zrozumie, nie wyśmieje, może podpowie mu, co ma zrobić. Czy to, co słyszy i widzi, to iluzja, czy to prawdziwe obrazy, prawdziwe postacie? Siostra się do tego nie nadawała, zresztą miała swoje problemy związane ze zbliżającym się ślubem i weselem. Z Lenką nie chciał się wdawać na ten temat w szczegóły, żeby od niego nie odeszła z obawy, że może swoje życie związać z kimś niepoczytalnym. Leżał, patrzył w sufit i bawił się bransoletkami. Były metalowe, ale lekkie. Nie zostawiały śladów na jego ręce. Oryginalne, a przy tym bezcenne jako pamiątka po rodzicach. W końcu jego oczy zrobiły się ciężkie i zasnął.

W środku nocy przebudziło go światło. Nie pochodziło ono od lampy, ale biło od kogoś, jakiejś postaci. Wpatrywała się ona w twarz chłopaka.

– Kim jesteście? – zapytał Tadek.

Przybysze nie poruszali ustami, ale przekazywali mu informacje telepatycznie.

– Jesteśmy z innego wymiaru czasu. Przybyliśmy z przyszłości.

– Dlaczego tylko ja was widzę?

– Bo masz coś, co łączy cię z nami.

– Zrobicie mi krzywdę?

– Nie, jesteś bezpieczny. Chciałbyś poznać nas bliżej? I nasz świat?

Chłopak chwilę wahał się, co odpowiedzieć, aż w końcu odrzekł.

– Tak.

– Nie powiedziałeś tego przekonywająco, jeszcze nie nadszedł czas dla ciebie, ale…

– Co ale?

Ostatnich słów nie usłyszał albo nie zrozumiał. Pamiętał, że ma coś, co go z nimi łączy. Zastanawiał się, co to może być. Przyszło mu do głowy, że może jest wyjątkowy, ale co mogło być takiego wyjątkowego akurat w nim?

*

Rano Natalia się spieszyła, tego dnia wyjeżdżała służbowo. Wstała wcześniej niż zwykle. Przed wyjściem weszła do pokoju brata i powiedziała:

– Zostawiłam ci śniadanie.

– Wrócisz dzisiaj?

– Nie, możesz spokojnie zaprosić Lenę, pamiętaj jednak… – Nie dokończyła myśli, ale Tadek wiedział, co chciała powiedzieć. Odwrócił głowę i próbował jeszcze pospać.

Kiedy wstał, nie był pewien, czy to, co się działo w nocy, to był sen czy jawa. Był już przyzwyczajony do podobnych sytuacji i nie robiło to na nim aż takiego wrażenia.

Tego dnia miał wolne, ale uczył się jeszcze do kolejnych egzaminów maturalnych. Był na ich półmetku. Spodziewał się niebawem telefonu od Leny. Wszedł do kuchni i zauważył kanapki przykryte salaterką. „Kochana siostra” – pomyślał. Kiedy zaczął jeść, zadzwoniła Lena.

– Cześć, jem kanapki, zostawić kilka dla ciebie?

– Nie, dziękuję, jestem już po śniadaniu.

– O której przyjdziesz?

– Po południu.

– Dlaczego nie teraz?

– Zobowiązałam się, że pomogę mamie posprzątać i przyjdę około południa.

Lena miała jeszcze młodszego brata, którym się zajmowała pod nieobecność rodziców albo wtedy, kiedy pracowali. Obydwoje byli prawnikami. Dobrze im się wiodło i namawiali córkę, aby poszła w ich ślady. Nie znali chłopaka, z którym Lena się spotykała. Uważali, że najpierw powinna skończyć studia i zdobyć dobre wykształcenie, a dopiero później ułożyć sobie życie. Mieli przy tym nadzieję, że będzie liczyła się z ich zdaniem na ten temat.

Wiek, w jaki weszli zarówno Tadek, jak i Lena, rządził się jednak swoimi prawami. Młodzieńcza miłość, bunt, zauroczenie zdawały się spontaniczne i czyste, bez wyrachowania i podstępu. Rodzice nie widzieli jeszcze Tadeusza, ale słyszeli, że jest sierotą i wychowywała go siostra. Do tej pory nie zabierali głosu na jego temat. Oficjalnie nie stawiali córce barier, ale woleliby z pewnością, żeby poszukała sobie na dalsze życie lepszej partii niż on.

– A jak zrobi jakieś głupstwo? – zwrócił się jej ojciec do matki, kiedy dowiedział się o planach córki.

– Uważasz, że masz nierozsądną córkę?

– Nie wiem, wszystko jest możliwe. Porozmawiaj z nią jeszcze, zanim podejmie jakąś pochopną decyzję.

– A może jako dobry tata sam z nią porozmawiasz? Ciebie słucha bardziej. – Przekomarzali się ze sobą.

– Z Leną trzeba ostrożnie, uważam, że nie powinniśmy mimo wszystko dać jej do zrozumienia, że nie mamy do niej zaufania.

– To jeszcze dziecko.

– Jest już dorosła. Musi nauczyć się sama podejmować decyzje.

– I sama za nie odpowiadać – skończyła matka.

Burzliwą rozmowę rodziców przerwała Lena, wchodząc do kancelarii, w której pracowali.

– Mamo, posprzątałam swój pokój. I Marcela.

– Okej.

– Mogę już iść?

– Nie zostaniesz na obiedzie?

– Nie, zjemy coś z Tadeuszem.

– Nie chcesz zaprosić go do nas kiedyś na obiad? – zapytała matka.

– O! Dziękuję za troskę, zapytam, czy chciałby przyjść, w końcu on pierwszy zaprosił mnie na pyszne gołąbki, które ugotowała jego siostra.

– Nic nam o tym nie mówiłaś – powiedział tata.

– Nikt o to nie pytał.

– Mówiłaś, że nie wiesz, kiedy przyjdziesz. Czy mamy rozumieć, że może to być jutro?

– Tak. Tadeusz zapytał, czy nie chciałabym zostać z nim dłużej. Jego siostra wyjeżdża na delegację, będzie sam w domu.

– Czym się zajmuje jego siostra? – zapytała matka, zmieniając drażliwy temat.

– Uczy w szkole, jest plastyczką. Maluje obrazy, ale wiem, że z wykształcenia jest projektantką wnętrz.

– To dobry zawód, moim zdaniem z takim wykształceniem nie powinna uczyć w szkole.

– Zgadza się, z tym że niebawem wychodzi za mąż i do tego czasu nie chce zmieniać profesji – odpowiedziała Lena.

– Raczej pracy – poprawił ją ojciec. – Może planują dzieci.

– W czerwcu będzie ślub i wesele.

– To już niedługo. Ty też jesteś zaproszona? – zapytała matka.

– Sądzę, że tak.

– Sądzisz czy już wiesz?

– Nie otrzymaliśmy do ręki zaproszenia, ale skoro jej brat będzie świadkiem, to mnie pewnie zaproszą jako osobę towarzyszącą.

– Rozumiem. Skoro chcesz iść do chłopaka, to idź. Co robi Marcel, że jest taka cisza?

– Bawi się – odpowiedziała Lena. – To znaczy gra na komputerze.

– Okej. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz?

– No wiesz, mamo… – odpowiedziała dziewczyna.

Więcej ze sobą nie rozmawiali. Lena wyszła z domu.

Tymczasem Tadeusz zrobił u siebie mały porządek. Pochował do szafy lub wrzucił do kosza w łazience swoje rzeczy zalegające na krzesłach, fotelu i gdzie się tylko dało. W końcu położył się na wersalce i zaczął przeglądać podręcznik do geografii. Czekał na sygnał domofonu. Do jedzenia na obiad niczego w domu nie było, planował, że zamówią coś dobrego, kiedy przyjdzie dziewczyna. Gdy zadzwonił domofon, zerwał się na równe nogi, żeby otworzyć drzwi wejściowe do klatki.

– Słucham?

– Poczta! Jest polecony dla pani Natalii.

– Nie ma jej w domu, mogę za nią odebrać, jestem jej bratem.

Tadeusz został w przedpokoju, by poczekać na listonosza. Kiedy usłyszał kroki świadczące o tym, że ten wchodzi na piętro, otworzył drzwi, zanim rozległ się dzwonek. W wejściu stał mężczyzna z dużą torbą i grzebał w niej, jakby szukał przesyłki. Nagle zamiast listu wyjął chusteczkę i szybkim ruchem przystawił ją do nosa chłopaka.

Wkrótce potem do bloku, w którym mieszkał Tadeusz, dotarła Lena. Gdy bez skutku dzwoniła domofonem, sprzed klatki odjeżdżał właśnie z piskiem opon furgon. Dziewczyna zwróciła na niego uwagę i pomyślała: „Gdzie oni się tak spieszą?”. Kolejny raz nacisnęła przycisk od domofonu. „Może wyszedł do sklepu?” W końcu drzwi się otworzyły i z klatki wyszła kobieta z pieskiem na smyczy. Twarz Leny wydała jej się znajoma, więc przytrzymała drzwi i wpuściła ją do środka.

Dziewczyna weszła na piętro. Zadzwoniła i zaczęła pukać, ale nikt nie otwierał. Gdy już miała odchodzić, odruchowo nacisnęła klamkę i ku jej zaskoczeniu drzwi się otworzyły.

– Tadek! Gdzie się schowałeś? – zawołała od progu, myśląc, że chłopak zrobił jej psikusa.

Zaczęła chodzić i rozglądać się po całym mieszkaniu. Po tym, jak zajrzała do łazienki, zrezygnowana postanowiła zadzwonić do chłopaka. Po dźwięku można było wywnioskować, że był poza zasięgiem albo miał wyłączoną komórkę. Usiadła na fotelu i czekała. Zastanawiała się, co dalej robić. „Jeśli zostawił otwarte mieszkanie, to pewnie szybko wróci” – przyszła jej do głowy pierwsza myśl. Nie miała numeru telefonu do jego siostry. Wiedziała, że dzisiaj miała być w delegacji i wróci dopiero jutro. Do jej narzeczonego tym bardziej nie miała kontaktu. Postanowiła, że poczeka jeszcze trochę i jeśli Tadek nie przyjdzie, wróci do siebie. Co jakiś czas próbowała jeszcze bezskutecznie się do niego dodzwonić.

Na kanapie leżała książka do geografii. Lena wzięła ją do ręki. Przez chwilę przeszła jej przez głowę myśl rodem z filmów kryminalnych, że może w niej ukrył jakąś wiadomość dla niej. Niestety nie było w niej nic, nawet zakładki. Postanowiła w końcu poszukać telefonów do Natalii i Felka. W jadalni była tablica korkowa i na niej wisiały przypięte różne karteczki. Były tam także telefony, ale nie wiedziała do kogo. Nagle zadzwonił jej aparat. Było to tak niespodziewane, że się przestraszyła. Numeru, który się wyświetlił, nie miała w kontaktach.

– Halo?!

– Lenka?

– Tak, to ja.

– Mówi Natalia. Dlaczego Tadek nie odbiera połączeń? Dzwonię do niego już któryś raz z kolei. Jest może obok ciebie? – zapytała siostra Tadeusza.

– Nie ma. Wyobraź sobie, że gdy przyszłam do niego, wasze mieszkanie zastałam otwarte, ale nikogo w nim nie ma. Nie mam pojęcia, gdzie jest Tadek, też dzwoniłam do niego kilka razy, ale nie odbiera ani nie oddzwania. Nie wiem, co mam robić. Nie chciałabym zostawiać otwartego mieszkania.

– Zadzwonię do Felka, on ma klucze. Podam mu twój numer, to się do ciebie odezwie.

– Gdyby Tadek się z tobą skontaktował, to proszę, daj mi znać, martwię się o niego.

– O to samo też ciebie proszę.

Po jakimś czasie zadzwonił Felek.

– Co się stało?

– Mieszkanie było otwarte, ale Tadka w nim nie było, zresztą nikogo tu nie było.

– Uciekł?

– Nie wiem.

– Możesz jeszcze poczekać pół godziny? Skończę lekcję, a potem będę miał okienko, to zdążę w tym czasie przyjść i zamknąć mieszkanie.

Felek zjawił się tak, jak powiedział.

– A jak nasz Tadek się zjawi i pocałuje klamkę? – zapytała.

– To jego sprawa, po co robi nam, tobie, takie numery? Umawia się, rozumiem, że z tobą, i wychodzi tak sobie bez powodu.

Kiedy Felek zamykał mieszkanie, obok nich przechodziła ta sama pani z pieskiem, która wychodziła z klatki, gdy wchodziła do niej Lena.

– Przepraszam, czy mogę o coś zapytać? – Lenka mówiła drżącym i niepewnym głosem.

– Słucham – odpowiedziała sąsiadka.

– Czy nie widziała pani dzisiaj Tadeusza spod dziewiątki?

Kobieta patrzyła w sufit i przewracała oczami. Wyglądała, jakby chciała sobie coś przypomnieć.

– Widzi pani, nie przypominam sobie, żebym go dzisiaj widziała, ale nie wiem, nie zwracałam na to uwagi. Być może się minęliśmy.

– Nie zwróciła pani uwagi na coś podejrzanego dzisiaj? – Tym razem zadał pytanie Felek.

– Podejrzanego… – powtórzyła kobieta. – Chodź, Fafik! – zawołała na psa i poszła do góry.

– Przepraszam cię, Lena, ale mam mało czasu, muszę wracać do szkoły. Podrzucić cię?

– Nie, dziękuję, przejdę się. Może gdzieś zauważę Tadka – odpowiedziała z nadzieją w głosie.

Felek spojrzał na nią ze współczuciem i poszedł do zaparkowanego samochodu. Została sama.

Kiedy dziewczyna wróciła do domu, rodzice byli zdziwieni.

– Pokłóciliście się? – zapytał tata.

– Coś się stało? – dopytywała się mama. Lena miała łzy w oczach. – Powiedz nam.

Dziewczyna usiadła i zakryła twarz dłońmi.

– Nie ma go w domu, nie odbiera telefonu.

– Może gdzieś musiał pilnie wyjść – pocieszała ją matka.

Lena odsłoniła twarz.

– Drzwi do mieszkania był otwarte, wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą jeszcze tam był. Możliwe, że się odnajdzie i za chwilę zadzwoni, ale to wszystko jest jakieś dziwne. On wcześniej nigdy się tak nie zachowywał. Zawsze to, co robił, było przewidywalne.

– Nic nie poradzimy, jeśli ma się odnaleźć, to się odnajdzie.

– Mamo, a jeżeli nie?

– To trzeba zawiadomić policję.

– Ja? – Wskazała ręką na siebie. – Mieszka z siostrą, ona powinna to zrobić.

Natalia