89,90 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 695
Data ważności licencji: 4/23/2029
Ogólnie rzecz ujmując, nadciśnienie, zaburzenia metaboliczne i choroby serca są dolegliwościami, które sami na siebie sprowadzamy. Nie pochodzą z zewnątrz.
Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy, gdy słyszymy o chorobach serca, to cholesterol. Dzieje się tak, ponieważ branża farmaceutyczna poświęciła ostatnie 40 lat (oraz miliardy dolarów) na promowanie opinii sugerujących związek cholesterolu z występowaniem chorób serca. Mity dotyczące cholesterolu wciąż wprowadzają w błąd zarówno lekarzy, jak i opinię publiczną. Najnowsze badania dotyczące zdrowia serca wyraźnie wskazują, że cholesterol nie jest naszym wrogiem. Jest on w rzeczywistości jedną z najkorzystniejszych dla zdrowia cząsteczek, prawdziwy problem stanowi utlenianie cholesterolu w wyniku działania nadmiernej ilości wolnych rodników i przewlekłych stanów zapalnych. Kluczem do ochrony serca i leczenia chorób układu krwionośnego jest tak naprawdę wyciszanie stanów zapalnych.
Na początku XX wieku choroby serca uważane były za choroby rzadkie, jednak, wraz z postępującym przetwarzaniem żywności, ich występowanie znacznie się zwiększyło. W wyniku zachodzących przemian w sposobie odżywiania i stylu życia już w latach 50. ubiegłego stulecia zaczęto postrzegać choroby serca jako poważne zagrożenie dla zdrowia. Zaproponowana przez Ancela Keysa w latach 50. XX wieku hipoteza lipidów wskazywała na bezpośredni związek pomiędzy ilością tłuszczów nasyconych i cholesterolu w diecie a zwiększonym ryzykiem występowania choroby wieńcowej. Opierając się na wątpliwych przesłankach, Keys publikował artykuły i długo promował swoje hipotezy w świecie medycznym. W tym samym czasie setki kolejnych badań testujących tę hipotezę prowadziły do innych wniosków. Pomimo braku bezsprzecznych dowodów potwierdzających założenia Keysa jego idee się rozpowszechniły i zostały podchwycone przez pragnące zysku koncerny działające w sektorach przetwórstwa spożywczego i produkcji olejów roślinnych. Doprowadziło to do utrwalenia szkodliwego mitu dotyczącego cholesterolu, z którym zmagamy się do dzisiaj. W ostatnich dziesięcioleciach opracowano i rozwinięto cały arsenał nowych leków oraz zabiegów kardiochirurgicznych. Pomimo miliardów dolarów, przeznaczonych na badania i najlepsze możliwe oprzyrządowanie, w 2012 roku Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne oszacowało, że nawet do 48% Amerykanów może być narażonych na rozwinięcie potencjalnie śmiertelnych chorób układu krążenia. Tymczasem prawie 90% dobrze zaplanowanych i udokumentowanych badań dotyczących hipotezy lipidowej nie potwierdza wpływu nasyconych tłuszczów oraz cholesterolu na „zatykanie tętnic” oraz wywoływanie chorób serca. Wyniki badania tłuszczu znalezionego w zatkanych tętnicach opublikowane w 1994 roku w brytyjskim medycznym czasopiśmie „Lancet” wskazały, że tylko 26% tłuszczów stanowiły nasycone tłuszcze zwierzęce w kontraście do 74% tłuszczów nienasyconych – dokładnie ten sam rodzaj tłuszczu, jaki można znaleźć w „zdrowych dla serca” rafinowanych olejach. Z przedstawionych badań wynika, że większość tłuszczów tworzących zatory w naczyniach krwionośnych nie jest ani tłuszczami nasyconymi, ani cholesterolem. Co więcej, obecnie wiadomo, że istotną rolę w formowaniu blaszek miażdżycowych odgrywa wapń, a nie tłuszcze nasycone, jednak rzadko się o tym wspomina. Niestety, większość lekarzy w trakcie nauki wciąż nie otrzymuje prawidłowych informacji na niektóre tematy, co powoduje konsekwentne powielanie mitów o cholesterolu. Tymczasem – według badań przeprowadzonych przez dr Mary Enig, ekspertkę w dziedzinie biochemii lipidów – nasycone tłuszcze oraz cholesterol przyjmowane wraz z dietą mają istotny wpływ na:
Zdrowie błon komórkowych: Nasycone kwasy tłuszczowe i cholesterol stanowią co najmniej 50% błony komórkowej, zapewniając jej integralność i odpowiednią sztywność.
Zdrowie kości: Aby zapewnić odpowiedni poziom wapnia w kościach, co najmniej 50% tłuszczów w diecie powinny stanowić tłuszcze nasycone. Cholesterol jest prekursorem witaminy D, hormonów odpowiedzialnych za regulowanie reakcji organizmu na stres i produkcję energii oraz hormonów płciowych (estrogenu, progesteronu, DHEA, testosteronu i innych).
Obniżenie poziomu lipoproteiny(a): Stanowi ona marker wskazujący na zwiększone ryzyko występowania chorób serca. Tłuszcze nasycone i cholesterol chronią wątrobę przed skutkami działania alkoholu i innych toksyn takich jak paracetamol.
Wzmocnienie odporności: Tłuszcze nasycone i cholesterol wzmacniają układ odpornościowy i działają jako antydepresanty, wspierając działanie receptora serotoniny.
Prawidłowe wykorzystywanie niezbędnych tłuszczów: Wiele nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 lepiej magazynuje się w tkankach, kiedy dieta zawiera odpowiednią ilość kwasów nasyconych.
Dostarczanie energii do serca: Preferowanymi źródłami energii dla serca są nasycony 18-węglowy kwas stearynowy i 16-węglowy kwas palmitynowy, dlatego też tkanka tłuszczowa dookoła tego kluczowego mięśnia zawiera tak znaczne ilości nasyconych kwasów tłuszczowych. Serce korzysta z tych rezerw – szczególnie podczas silnego stresu.
Zwalczanie szkodliwych mikroorganizmów: Krótko- i średniołańcuchowe kwasy tłuszczowe odgrywają istotną rolę w zwalczaniu szkodliwych mikroorganizmów w przewodzie pokarmowym. Cholesterol pełni ważną funkcję w procesach naprawy i ochrony ścian jelita, zapobiegając występowaniu „syndromu cieknącego jelita”, wrzodziejącemu zapaleniu jelita grubego oraz innym zaburzeniom jelitowym.
Ochronę przed wolnymi rodnikami: Według najnowszej wiedzy cholesterol jest jednym z kluczowych antyoksydantów chroniącym nas przed wolnymi rodnikami i wspierającym leczenie uszkodzeń naczyń krwionośnych.
Produkcję żółci: Cholesterol wpływa na produkcję kwasów żółciowych, które wspierają trawienie i przyswajanie tłuszczów.
Rozwój mózgu iukładu nerwowego: Cholesterol jest niezwykle ważny dla noworodków oraz dzieci, u których dochodzi do intensywnego rozwoju mózgu i układu nerwowego. Ponad połowa mózgu zbudowana jest z nasyconych tłuszczów oraz cholesterolu. Co interesujące, jednym z najbogatszych źródeł cholesterolu jest mleko matki, które zawiera również specjalny enzym umożliwiający dziecku lepsze wchłanianie i przyswajanie tego związku.
Cząsteczki lipidowe, które transportują cholesterol, nazywane są lipoproteinami. Dzielą się one na te o wysokiej gęstości (HDL, ang. high-density lipoprotein), niskiej gęstości (LDL, ang. low-density lipoprotein) oraz bardzo niskiej gęstości (VLDL, ang. very-low-density lipoprotein). Wśród lipoprotein można znaleźć jeszcze jedną grupę cząstek – apolipoproteiny, które działają jako cząsteczki sygnałowe, pobudzające przepływ pozostałych lipoprotein w organizmie.
Cholesterol sam w sobie nie wywołuje chorób serca, jednak jego utleniona postać może powodować poważne problemy w organizmie. Podczas nasilonego stanu zapalnego cząsteczki cholesterolu są utleniane i dochodzi do formowania trójglicerydów, a ściany naczyń krwionośnych ulegają uszkodzeniu. Według badań nad sercem przeprowadzonych we Franingham w Massachusetts pacjenci z poziomem cholesterolu poniżej 200 mg/dl (wartość poniżej normy) stanowili 40% osób, które doświadczyły zawału serca. Na problem ten składa się więcej przyczyn niż wyłącznie podwyższony poziom cholesterolu. Wiele osób po przebytym zawale serca stosuje leki obniżające cholesterol. Badania wykazały, że osoby ze stężeniem cholesterolu niższym niż 180 mg/dl są trzy razy bardziej narażone na udar mózgu.
Lipoproteiny o niskiej gęstości (LDL) zawsze były uznawane za „złą formę cholesterolu” ze względu na ich powiązanie z rozwojem miażdżycy. W rzeczywistości LDL pełnią wiele znaczących funkcji, między innymi pomagają transportować rozpuszczalne w tłuszczach antyoksydanty, takie jak koenzym Q10, witamina E czy karotenoidy, które chronią współtransportowane lipidy przed stresem oksydacyjnym. Z tego też powodu witamina E i koenzym Q10 uzyskiwały tak dobre wyniki w trakcie badań nad chorobami układu sercowo-naczyniowego, potwierdzając swój korzystny wpływ na ochronę wyściółki naczyń krwionośnych. Coraz liczniejsze dowody wskazują na to, że rozmiar cząstek LDL znacznie bardziej wpływa na ryzyko rozwoju miażdżycy niż ich całkowite stężenie.
Istnieją dwie główne podklasy cząstek LDL – grupa A oraz B. Lipoproteiny A to duże, ruchliwe cząstki zawierające większą ilość tłuszczów i antyoksydantów w porównaniu z małymi i gęstymi lipoproteinami B. Duże cząstki LDL przenoszą większe ilości antyoksydantów (np. witaminy E) zwalczających wolne rodniki. Dzięki temu ryzyko utlenienia tych cząstek podczas przemieszczania się w obrębie układu krwionośnego jest bardzo niskie. Kluczowym parametrem jest współczynnik opisujący stosunek trójglicerydów (TG) do HDL. Jeżeli stosunek TG/HDL jest większy niż 2, istnieje wysokie prawdopodobieństwo występowania dużej ilości małych i gęstych cząstek LDL. Stosunek TG/HDL bliższy wartości 1 zazwyczaj powiązany jest z mniejszą ilością małych i gęstych cząstek LDL.
LDL typu B to lipoproteiny charakteryzujące się małym rozmiarem i dużą gęstością. Ten rodzaj LDL transportuje mniejsze ilości rozpuszczalnych w tłuszczach antyoksydantów. Zwiększa to ryzyko szkodliwego działania wolnych rodników i rozwoju blaszki miażdżycowej. Jednym z głównych problemów związanych z LDL B jest ich związek z wewnętrzną wyściółką naczyń krwionośnych, czyli śródbłonkiem naczyniowym. Ze względu na niewielki rozmiar cząstki ryzyko przedostania się ich między ściany śródbłonka jest większe. Utknięcie i zablokowanie LDL B pomiędzy komórkami naczynia krwionośnego prowadzi do postępujących reakcji utleniania i w efekcie jego uszkodzenia.
Przykład: Wartość LDL może być: niska/normalna/wysoka; HDL: niskie; trójglicerydy: wysokie. Niezależnie od wartości LDL powyższy profil lipidowy może świadczy o stanie stanowiącym zagrożenie dla zdrowia. Niestety, wysoki poziom trójglicerydów i niski poziom LDL to dość powszechne wyniki dla podstawowego panelu lipidowego. Wszystkie warianty LDL i HDL można oznaczyć za pomocą tzw. testu VAP (ang. Vertical Auto Profile). Test ten pozwala na zdiagnozowanie dwukrotnie większej liczby pacjentów znajdujących się w grupie ryzyka niż standardowe badania poziomu cholesterolu. Tak jak inne rutynowe badania, test VAP umożliwia zmierzenie całkowitego poziomu cholesterolu, HDL („dobry cholesterol”), LDL („zły cholesterol”) oraz trójglicerydów. Tym, co odróżnia ten test od innych, jest jego zdolność do badania podklas cząstek lipidowych biorących udział w rozwoju chorób serca. Te dodatkowe dane pozwalają na zwiększenie wykrywalności chorób serca z 40% aż do 90%, dostarczając również informacje umożliwiające opracowanie planu leczenia bardziej dostosowanego do konkretnego pacjenta.
Optymalne parametry profilu lipidowego:
Stosunek LDL/HDL 3 : 1 albo mniej (wynik 2 : 1 jest świetny)
Stosunek trójglicerydy/HDL 2 : 1 albo mniej (wynik 1 : 1 jest świetny)
Poziom trójglicerydów nie powinien przekraczać 100, a najlepiej, gdyby wynosił mniej więcej tyle, co stężenie HDL lub znajdował się zakresie pomiędzy 40–80 jednostek. Jeżeli wartości te utrzymują się na odpowiednim poziomie, oznacza to, że cząstki LDL są większe i mniej podatne na utlenianie.
Holistyczne podejście do leczenia wysokiego cholesterolu i trójglicerydów koncentruje się na całościowym zdrowiu pacjenta, uwzględniając nie tylko farmakoterapię, ale przede wszystkim zmiany w stylu życia, dietę, poprawę snu, redukcję stresu, aktywność fizyczną i detoksykację organizmu. Kluczowym elementem jest zmiana diety poprzez ograniczenie spożycia tłuszczów nasyconych kwasów tłuszczowych i trans, zwiększenie spożycia błonnika, spożywanie zdrowych tłuszczów, ograniczenie cukrów prostych i fruktozy oraz zwiększenie spożycia kwasów omega-3, a także ziołolecznictwo i suplementacja z wykorzystaniem błonnika (jak np. mieszanka oczyszczająca zawierająca siemię lniane, nasiona ostropestu plamistego, nasiona wiesiołka i pyłek pszczeli), probiotyków, czerwonego ryżu (preparat Biostatin firmy Bellmeda), kwasów omega-3, witamin z grupy B i niacyny, witaminy C i kwasu alfaliponowego (tiogamma) wspierających naturalne procesy detoksykacji organizmu. Oczyszczanie wątroby i regulacja pracy nerek odgrywają kluczową rolę w metabolizmie lipidów (patrz mieszanki ziołowe w rozdziale o ziołolecznictwie).
Nadciśnienie tętnicze, czyli podwyższone ciśnienie krwi, stanowi poważny problem zdrowotny, mogący prowadzić do licznych powikłań, w tym chorób serca, udaru mózgu czy niewydolności nerek. Przyczyny nadciśnienia tętniczego są różnorodne i często współistnieją. Do głównych czynników zalicza się niezdrowy styl życia z niewłaściwą dietą, brakiem aktywności fizycznej, nadwagą, nadmiernym spożyciem alkoholu i paleniem tytoniu, przewlekły stres, choroby współistniejące, takie jak choroby nerek, zaburzenia hormonalne oraz wiek, gdyż ryzyko nadciśnienia wzrasta z upływem lat. Nagromadzenie toksyn może wpływać na funkcjonowanie układu krążenia i przyczyniać się do wzrostu ciśnienia. Leczenie nadciśnienia uwzględnia metody wspomagające, obejmujące zastosowanie diety przeciwzapalnej, regularną aktywność fizyczną, redukcję stresu, regularny sen i spędzanie czasu na łonie natury, ziołolecznictwo z wykorzystaniem ziół wspomagających obniżanie ciśnienia krwi i akupunkturę.
Pracę serca, a co za tym idzie – całego układu krwionośnego, możemy poprawić, stosując dietę przeciwzapalną, uwzględniającą odpowiednie ilości magnezu i witamin z grupy B, suplementując kwasy omega-3, a także optymalizując poziom witaminy D. Ale warto też zastosować post przerywany, dbać o zmniejszenie stresu, jakość snu, przyjmować kolagen czy zioła bogate w antyoksydanty oraz suplementy wspierające mitochondria, np. koenzym Q10. Inne elementy to regularna praktyka pranajamy, nordic walking oraz praca z emocjami.
W obecnych czasach wszyscy jesteśmy otoczeni przez szkodliwe promieniowanie elektromagnetyczne, które wywołuje stres i negatywnie wpływa na działanie neurotransmiterów. Codzienne chodząc boso po trawie, ziemi lub piasku, możemy wchłaniać naturalne pole magnetyczne i równoważyć bioelektryczne rytmy naszych organizmów.
SABINA, 82 LATAWysoki poziom cholesterolu i nadciśnienie
Przez całe moje długie życie nie spotkałam lekarza, który zainteresowałby się całym moim organizmem. Dopiero Pani Doktor Preeti pomyślała o moich oczach, o kręgosłupie, kolanach, problemach ginekologicznych, drętwieniu dłoni, skurczach w nogach i ogólnym samopoczuciu. Moja przygoda z IMC trwa stosunkowo niedługo, a wyniki leczenia są rewelacyjne, bez zlecania chemicznych lekarstw. Miałam duże skoki ciśnienia, a teraz wszystko się unormowało, ustąpiły też bóle kolan. I to wszystko dzięki leczeniu naturalnymi specyfikami i zabiegami. Jestem wdzięczna za tak dogłębne zainteresowanie moimi problemami.
W krajach rozwiniętych statystyki pokazują stały wzrost liczby pacjentów z otyłością, cukrzycą i związanymi z nią powikłaniami, takimi jak choroby serca, nerek i neuropatia obwodowa. Wielu ekspertów jest przekonanych, że ta fala cukrzycy i insulinooporności wynika z globalnego rozwoju przemysłu związanego z produkcją i przetwórstwem cukru, przede wszystkim słodzonych napojów bezalkoholowych. Wielkie korporacje spożywcze uzależniają ludzi od przetworzonej żywności, która jest tańsza od większości żywności zdrowej. Jednak cukrzyca typu 2 może zostać całkowicie odwrócona dzięki wprowadzeniu zmian w diecie i w stylu życia, które radykalnie ograniczają lub eliminują cukier i skrobię.
Obniżanie poziomu cukru we krwi za pomocą leków lub insuliny nie poprawi stanu zdrowia ani nie będzie przeciwdziałać skutkom cukrzycy, nie zmniejszy też ryzyka śmierci z powodu powikłań zdrowotnych takich jak udar mózgu, zawał serca, infekcje czy choroby nerek.
Większość leków przeciwcukrzycowych ma na celu zwiększenie stężenia insuliny w organizmie, aby przeciwdziałać stale rosnącemu poziomowi glukozy. Jednym z największych problemów związanych z tym są jednak negatywne skutki uboczne, które w rzeczywistości nasilają powikłania cukrzycy.
Oto lista najczęściej stosowanych leków przeciwcukrzycowych i ich podstawowe skutki uboczne:
Metformina – zwiększa wrażliwość na insulinę, obniża również produkcję glukozy w wątrobie. Działania niepożądane obejmują nudności i biegunkę oraz przyrost masy ciała. Innym istotnym, udokumentowanym skutkiem ubocznym stosowania metforminy jest niedobór witaminy B12, co dodatkowo zwiększa ryzyko wystąpienia neuropatii.
Sulfonylomoczniki – substancje te wspomagają wydzielanie większej ilości insuliny. Skutki uboczne obejmują niski poziom cukru we krwi i przyrost masy ciała.
Meglitynidy – stymulują trzustkę do wydzielania większej ilości insuliny. Skutki uboczne obejmują niski poziom cukru we krwi i przyrost masy ciała.
Tiazolidinediony –działają podobnie jak metformina, czyli zwiększają wrażliwość tkanek organizmu na działanie insuliny. Substancje te związane są z przyrostem masy ciała oraz zwiększonym ryzykiem niewydolności serca i złamań. Przykładami tiazolidynedionów są rosiglitazon (Avandia) i pioglitazon (Actos).
InhibitorySGLT2 – zapobiegają ponownemu wchłanianiu cukru do krwi przez nerki. Zamiast tego cukier jest wydalany z moczem. Skutki uboczne mogą obejmować zakażenia drożdżakami, zakażenia dróg moczowych, zwiększone oddawanie moczu i niedociśnienie.
Insulina obniża poziom glukozy we krwi i jest hormonem gromadzącym tłuszcz, dlatego powoduje przyrost masy ciała. Stosowana w nadmiarze wywołuje stany zapalne w organizmie, zaburzenia równowagi hormonalnej i zwiększa odkładanie się tkanki tłuszczowej. Leczenie insuliną może spowodować również większą podatność na nowotwory. W kilku badaniach wykazano, że prawdopodobieństwo wystąpienia raka jelita grubego, piersi lub prostaty u pacjentów z cukrzycą przyjmujących insulinę jest nawet o 30% wyższe.
Należy jednak pamiętać, że – choć większość z tych leków może obniżać poziom cukru we krwi, zwiększać poziom insuliny lub uwrażliwiać organizm na działanie insuliny – to jednak nie zapobiegają one poważnym i czasem zagrażającym życiu powikłaniom cukrzycy: wysokiemu ciśnieniu krwi, wysokiemu poziomowi cholesterolu LDL, wysokiemu poziomowi trójglicerydów, zakrzepom krwi, niewydolności nerek, infekcjom i wynikającym z nich amputacjom, nowotworom, depresji, chorobom serca, udarom, chorobie Alzheimera, słabemu popędowi płciowemu, bezpłodności i wielu innym.
Ten bioaktywny ekstrakt roślinny uzyskuje się z kilku różnych rodzajów roślin, w tym gorzknika kanadyjskiego i berberysu. Obniża poziom cukru we krwi równie skutecznie jak metformina, ale bez efektów ubocznych. Działa poprzez stymulację wchłaniania glukozy do komórek, poprawę wrażliwości na insulinę i zmniejszenie produkcji glukozy w wątrobie.
Berberyna poprawia zdrowie serca i pomaga w utracie wagi – tych ostatnich efektów nie jest w stanie zapewnić większość farmaceutycznych leków przeciwcukrzycowych. U dorosłych z nadwagą, przyjmujących 500 mg berberyny 3 razy dziennie przez 12 tygodni, szybko dochodziło do średniego spadku masy ciała o pięć kilogramów. Preparat działa też przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie, jest także skuteczny w zwalczaniu biegunki, pasożytów jelitowych, Candida albicans i prawdopodobnie gronkowca złocistego opornego na metycylinę.
Dobrym początkiem jest przyjmowanie 500 mg 2–3 razy dziennie podczas lub po posiłku, aby uniknąć rozstroju żołądka i wykorzystać często występujący po posiłku skok glukozy oraz lipidów. Najlepiej jest zacząć od jednej dawki dziennie i powoli ją zwiększać. Podczas przyjmowania berberyny należy pamiętać, że może być konieczne znaczne zmniejszenie dawki insuliny, dlatego należy często kontrolować poziom cukru we krwi. Ważne jest też, by produkt zawierał berberynę w postaci standaryzowanego ekstraktu, aby dawki i siła działania były stałe.
Diabetycy, którzy stosują inne leki, muszą zachować ostrożność podczas stosowania tego suplementu, by uniknąć niebezpiecznie niskiego poziomu cukru we krwi. Dotyczy to również osób z niskim ciśnieniem krwi, a kobiety w ciąży i karmiące nie powinny w ogóle przyjmować berberyny. Podstawowe skutki uboczne są niewielkie, ale mogą występować skurcze, biegunka, wzdęcia, zaparcia lub łagodne bóle brzucha. Aby uniknąć większości z nich, należy stosować mniejsze dawki, rozłożone w ciągu dnia i przyjmować je po posiłkach.
Oprócz ogromnych korzyści, jakie wnosi berberyna w przypadku cukrzycy, przeciwdziała ona również starzeniu się, infekcjom przewodu pokarmowego, chorobom serca, wysokiemu poziomowi cholesterolu, nadciśnieniu, problemom z układem odpornościowym i stawami oraz osteoporozie.
JACEKCukrzyca
Pacjent trafił do mnie po wizycie u diabetologa, ze zdiagnozowaną cukrzycą. Badania wykazały bardzo wysoki poziom trójglicerydów, znaczną otyłość i neuropatie z ranami na stopach. Po zastosowaniu się do moich zaleceń – zmiana nawyków żywieniowych (pacjent odstawił mięso i cukier, colę i fast foody), zmiana stylu życia (wprowadził trening ruchowy polegający na przejściu 10 000 kroków dziennie), regularne wlewy witaminowe i tlenoterapia, wymiana metforminy na berberynę – pacjent schudł, a wszystkie wyniki były dobre. Efekty terapii są tak korzystne, że jego przełożona, zachwycona efektem, zgłosiła się na leczenie integracyjne do IMC.
Endometrioza jest chorobą, która wiąże się z całym życiem pacjentki – od momentu poczęcia. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa endometrium, oznaczającego śluzówkę macicy. Tkanka ta, wyściełająca jamę macicy, narasta co miesiąc i złuszcza się podczas miesiączki. Endometrioza oznacza przemieszczanie się fragmentów endometrium poza jamę macicy. Obce komórki w innym miejscu jednak nie „śpią”, lecz zachowują się tak, jakby w dalszym ciągu znajdowały się w macicy. Co miesiąc dochodzi więc do krwawienia, a ponieważ krew nie ma wówczas naturalnego ujścia, gromadzi się, tworząc torbiele (tzw. torbiele czekoladowe), powodując przewlekłe stany zapalne i zrosty. Zmiany te często wywołują chroniczny ból w obrębie miednicy małej, bolesne miesiączkowanie (dysmenorrhea) i ból podczas stosunku płciowego (dyspareunia). Z innych objawów należy wymienić uczucie zmęczenia, bolesne oddawanie stolca podczas miesiączki i ból w okolicy lędźwiowo-krzyżowej. Z endometriozą często wiążą się także problemy z płodnością – szacuje się, że 30–50% pacjentek ma większe lub mniejsze problemy z niepłodnością. Nasilenie dolegliwości bólowych i innych objawów nie koreluje z wielkością i liczbą zmian związanych z endometriozą – u części kobiet z drobnymi zmianami mogą występować niezwykle nasilone dolegliwości bólowe, podczas gdy inne, nawet ze zmianami o dużych rozmiarach, w ogóle ich nie odczuwają.
Trudności pojawiają się również na etapie diagnozy. Zwykle u pacjentki wykonywane jest USG dopochwowe i USG jamy brzusznej, niekiedy także rezonans magnetyczny i oznaczenie poziomu markera CA125 we krwi. Jednak jedynym narzędziem diagnostycznym, które pozwala ze stuprocentową pewnością potwierdzić chorobę, jest laparoskopia, polegająca na wprowadzeniu do jamy brzusznej – poprzez niewielkie nacięcie – malutkiej kamery. Pobrany w czasie takiego badania fragment tkanki jest poddawany analizie histopatologicznej. Jednak moim zdaniem dogłębny wywiad jest w stanie nie tylko nasunąć podejrzenie, ale wręcz potwierdzić tę diagnozę.
Medycyna konwencjonalna nie zna przyczyny endometriozy. Istnieje kilka teorii, lecz żadna z nich nie została dotychczas udowodniona, dlatego też konwencjonalne leczenie ma charakter objawowy. Podawane są leki z grupy gestagenów (syntetycznych progestagenów), np. Visanne, leków hamujących wydzielanie gonadotropin (np. Danazol), analogów gonadoliberyny oraz leki antykoncepcyjne. Jeśli leczenie za pomocą hormonów nie przynosi efektów, prowadzi się leczenie operacyjne, polegające na wycięciu zmian ogniskowych. W ciężkich przypadkach usuwa się jajniki zniszczone przez torbiele czekoladowe i zrosty. Endometrioza może wystąpić w zasadzie wszędzie – w pęcherzu moczowym, jelitach, płucach itd. Zmienione komórki tych narządów nagle zaczynają zachowywać się jak w macicy, reagują na zmiany poziomów hormonów i krwawią. Krew jednak nie ma ujścia, rozpiera sąsiednie komórki i powoduje ogromny ból. Po operacji endometrioza może się obudzić w innym, zazwyczaj najsłabszym miejscu.
Pacjentce po operacji podaje się środki hormonalne, które mają zapobiec remisji. Jednak nie usuwa to przyczyn i – pomimo leczenia operacyjnego i farmakologicznego – choroba ciągle wraca. Zdarza się również, że terapia hormonami nie jest dobrze tolerowana i wiele kobiet rezygnuje z ich przyjmowania. Niestety, poza operacją i leczeniem hormonami, konwencjonalna medycyna nie zna innych sposobów. Często więc lekarze zalecają, jako alternatywę, zajście w ciążę – trudno jednak zrealizować takie zalecenie, zwłaszcza jeśli kobieta nie ma partnera życiowego lub nie planuje ciąży. W takiej sytuacji bardzo często pacjentki poszukują alternatywnych metod. Leczenie integracyjne, które łączy wiedzę z zakresu medycyny konwencjonalnej z narzędziami innych systemów medycznych, daje znakomite rezultaty.
Magdalena, 34 lata
Endometrioza
Moja historia z endometriozą zaczęła się kilka lat temu laparoskopią, która potwierdziła obecność tej choroby. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, z czym to się wiąże, i nie byłam świadoma, jak można ją leczyć.
Niestety, już rok po laparoskopii pojawiły się kolejne bóle, które utrudniały mi funkcjonowanie i wykluczyły mnie na jakiś czas zawodowo. Próbowałam więc dalej się leczyć. Zlecono mi kolejną operację, którą zniosłam ciężko, a w dodatku już kilka miesięcy później wróciły bóle i ogromny dyskomfort nie tylko fizyczny, ale też psychiczny w postaci depresji. Nie wiedziałam, co robić. Zaczęłam szukać pomocy – najpierw w internecie, starając się uzyskać kontakt z kobietami, które przechodziły przez to samo, co ja. Szukałam wsparcia. Czytałam artykuły na temat endometriozy oraz wpływu psychiki i diety na jej leczenie. Czytając, płakałam, bo zaczynałam rozumieć, że przyszedł w moim życiu czas na zmianę myślenia o sobie samej, o świecie i o tym, co się dzieje wokół mnie. Przyszedł czas na spróbowanie nowej, innej, alternatywnej drogi, gdyż medycyna konwencjonalna w moim przypadku zawiodła dwukrotnie. Wtedy moja przyjaciółka poradziła mi, abym wybrała się na konsultację do dr Preeti Agrawal we Wrocławiu. Zrobiłam to, choć byłam pełna obaw i wątpliwości. Prawda jest taka, że od pierwszego momentu, kiedy zobaczyłam dr Agrawal, rozpoczęła się moja przemiana – przemiana i podróż w głąb samej siebie. Za to pani doktor bardzo dziękuję. Czasami ciepłe, pełne miłości spojrzenie jest w stanie zapoczątkować nową przygodę, która prowadzi do odkrywania samej siebie. Dzięki współpracy z zespołem IMC zmieniłam styl odżywiania, zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem, ponieważ zrozumiałam, a przede wszystkim odczułam na własnym ciele, że to, co wkładam do ust, ma wpływ na to, jak się czuję, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zrozumiałam, że pokarmem mogę leczyć swoje ciało i duszę.
Zaczęłam pracować ze swoim ciałem, ćwicząc regularnie jogę, oraz podjęłam się najtrudniejszej dla mnie rzeczy, czyli pracy nad moimi emocjami z zaufanym terapeutą. Moje osobiste doświadczenie w zdrowieniu pokazuje mi, jak bardzo ważne jest holistyczne podejście do tematu zdrowia. Połączenie w jedną całość wielu czynników wspierających zdrowie – ciało, emocje i sferę duchową – stały się drogą, którą kroczę. Zaczęłam lubić siebie i dostrzegać, że świat wokół mnie jest przyjazny. Będę zatem kontynuować podróż tą ścieżką, bo teraz wiem, że prowadzi do pięknych krajobrazów.