Gluciak - David Walliams - ebook + książka

Gluciak ebook

David Walliams

0,0
30,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Witaj na wyspie Guano Albatrosa!

Ten maleńki spłachetek ziemi stał się domem dla wielu koszmarnych dorosłych, którzy zrobią wszystko, żeby uprzykrzyć dzieciom życie.

Czy znajdzie się śmiałek gotowy stanąć w obronie najmłodszych?

Poznaj Neda, chłopca obdarzonego niezwykłą mocą.

GLUTOMOCĄ!

David Walliams i Tony Ross także mają potężne supermoce. Dzięki nim wprawiają swoich Czytelników w doskonały humor. Ten pierwszy słowami, a drugi ilustracjami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 117

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



First published in English in Great Britain by HarperCollins Children’s Books, a division of HarperCollinsPublishers Ltd. under the title SLIME.

Text © David Walliams 2020

Illustrations © Tony Ross 2020

Cover lettering of author’s name Copyright © Quentin Blake 2010

Translation © 2022 translated under licence from HarperCollinsPublishers Ltd

The author and the Illustrator assert the moral right to be acknowledged as the author and the illustrator of this work respectively.

Copyright © for the Polish Edition by Dom Wydawniczy MAŁA KURKA, Piastów 2022

Copyright © for the Polish translation by Karolina Zaremba

Wydanie pierwsze, wrzesień 2022

Korekta

Małgorzata Majewska

Skład i łamanie

Trevo, Grażyna Martins

Przygotowanie do druku okładki

Izabela Surdykowska-Jurek

Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości lub fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.

Wydawca

Dom Wydawniczy MAŁA KURKA

[email protected]

www.malakurka.pl

ISBN 978-83-62745-69-2

Dla Dantego,

najfajniejszego chłopaka na kółkach

Akcja tej opowieści rozgrywa się na wyspie zwanej Guano Albatrosa. Spotkamy się tam z kilkoma naprawdę nietuzinkowymi bohaterami…

PoznajcieNEDA, bystrego i dowcipnego jedenastolatka. Chłopiec od urodzenia nie może poruszać nogami, więc śmiga po wyspie na wózku inwalidzkim.

MALWINA to starsza siostra Neda. Znana z tego, że uwielbia płatać wredne figle młodszemu braciszkowi.

RODZICE NEDA. Tata całe dnie spędza na morzu, na pokładzie kutra rybackiego. Mama zaś całymi dniami sprzedaje na miejscowym targu złowione przez niego ryby.

PAN WIESŁAW WYBUCH to dyrektor szkoły, do której kiedyś chodził Ned. Chłopiec nie jest już uczniem Szkoły dla Małoletnich Obrzydliwców, ponieważ dyrektor wyrzucił go podczas jednego ze swych słynnych wybuchowych napadów gniewu.

PAN ŻĄDNY, zastępca dyrektora Szkoły dla Małoletnich Obrzydliwców. Jest nieustannie żądny władzy i czyha na stanowisko swojego zwierzchnika, pana Wybucha.

Bliźniacy ZBIGNIEW I ZYGMUNT ZAWISTNI prowadzą jedyny na wyspie sklep z zabawkami – Zakład Zabawkarski Zawistnych. Są wybitnie niesympatyczni i nie znoszą dzieci za to, że są młode i nadal mają życie przed sobą. Dlatego każdy szkrab, dotknięty złośliwościami zgryźliwych braci, prędzej czy później wybiegał z ich sklepu zalany łzami.

PANI LUIZA LENIWIEC, najbardziej leniwa nauczycielka gry na fortepianie, jaką widział świat. Pobiera za nauczanie słone opłaty, ale zamiast uczyć dzieci gry na instrumencie, ucina sobie podczas lekcji drzemki. Na dodatek puszcza przez sen arcygłośne wiatry.

KAPITAN PYSZAŁEK jest dozorcą parku. Zadbany teren zielony to wielka chluba i duma emerytowanego oficera. Były żołnierz dba o nieskazitelność parku do tego stopnia, że absolutnie nikomu nie pozwala tam wchodzić. A już na pewno nie bachorom, które podepczą starannie wypielęgnowany trawnik.

POLA I PIOTR PASIBRZUCHOWIE, właściciele jedynej na wyspie furgonetki z lodami zwanej Pyszoty od Pasibrzucha. Tak nieustępliwie spychali z lokalnych dróg inne pojazdy, aż pozbyli się całej konkurencji. Państwo Pasibrzuchowie są ponadto parą złodziei, którzy wyłudzają od dzieci kieszonkowe na smakołyki, po czym zwiewają i nie zostawiają im ani odrobinki lodów. Zamiast sprzedawać słodycze, sami się nimi opychają.

CIOTKA ZENOBIA ZACHŁANNA, niebotycznie bogata ciocia Neda i Malwiny. Do niej należy wyspa Guano Albatrosa. Leciwa dama mieszka w zamczysku na najwyższym z klifów w towarzystwie ponad stu kotów – z których każdy wabi się Mruczuś.

MRUCZUŚ GIGANT to najtęższy z ciocinych kotów. Wielkością i wagą dorównuje niedźwiedziowi, ale jest od niego znacznie groźniejszy.

I wreszcie – GLUCIAK.

Zgadza się, Gluciak to żywe stworzenie, które ma niezwykłą zdolność zmiany kształtu, inaczej mówiąc: „transglutowania”, w CO TYLKO ZECHCE.

I tu pojawia się pytanie, czy Gluciak stanie po stronieDOBRA czyZŁA?

Aby się tego dowiedzieć,

musicie czytać dalej…

SklepikarzRAJ nie mieszka na wyspie Guano Albatrosa.

rudno na świecie o postać bardziej zagadkową niż istota zwana dźwięcznie Gluciakiem. Jego pochodzenie jest do tego stopnia nieodgadnione, że przebija swoją tajemniczością powstanieStonehenge, drwi sobie z powagi piramid i może spokojnie smarkać z góry na potwora z Loch Ness.

PIRAMIDY

STONEHENGE

POTWÓR Z LOCH NESS

GLUCIAK.

Co to takiego?

A może kto?

Gdzie to jest?

Skąd to jest?

I w ogóle po co?

Dzieci żądają odpowiedzi, skąd się wziął, a dorośli gorączkowo starają się ustalić, czy jeszcze kiedyś tam powróci.

Nigdy dotąd nieopowiedziana historia GLUCIAKA nareszcie ujrzy światło dzienne. Całą prawdę poznacie dzięki tej oto książce – być może najważniejsiejszej1, jaką kiedykolwiek napisano.

Niektórzy naukowcy twierdzą, że GLUCIAK pojawił się miliardy lat temu. W momencie powstawania, zgodnie z głoszoną przez nich teorią, nasza planeta składała się z jednej wielkiej GLUTOMASY. To właśnie z tego morza mazi wypiętrzyło się jeszcze więcej GLUTÓW, które oczywiście obrosły kolejnymiGLUTAMI. GLUTOWATE formacje pozostały w jądrze Ziemi i tkwiły tam do dziś…

Inni badacze zakładają, że przed wiekami uderzył w Ziemię gigantyczny GLUTMETEOR. Doszło wtedy do eksplozji, a następnie do zalania powierzchni planety i wszystkich żyjących na niej stworzeń grubą warstwą GLUTOSZLAMU. To wyjaśniałoby, dlaczego wyginęły dinozaury. ZAGLUTOWAŁO je na sztywno.

Kto wie, być może setki lat temu na Ziemi wylądował ZASILANY GLUTAMIstatek kosmiczny, sterowany przez GLUCIAKOWATYCH kosmitów z zagluciałej planetyGLUT, którzy przybyli przekazać starożytnym cywilizacjom tajemną wiedzę o GLUCIAKU?

O tym, jak wznosić z GLUTÓW budowle.

Jak smacznie gotować potrawy na bazie GLUTÓW.

A przede wszystkim jak wykorzystywać GLUTY do dziergania skarpet.

Potem kosmici wsiedli do swojego GLUTOSPODKA i pomknęli do domu na planetę GLUT. Nigdy więcej się nie pokazali. Lecz przekazany rasie ludzkiej sekret GLUTA trwał przez pokolenia. Dzięki tej wiedzy dzieci mogły po wsze czasy zadręczać GLUTAMI dorosłych.

Rzecz jednak ma się całkiem inaczej.

Tak naprawdę GLUCIAKA stworzono ponad pięćdziesiąt lat temu na odległej wyspie o nazwie Guano Albatrosa. Znajduje się ona pośrodku Morza Wszędobylskiego, pomiędzy wyspami Mewi Bulgot i Chuch Rybitwy.

MORZE WSZĘDOBYLSKIE

A skąd wiem?

Właśnie tozmyśliłem.

1 Prawdziwe słowo, do sprawdzenia w Waszym Walliamsowniku, numer jeden wśród słowników.

Rozdział 1GUANO ALBATROSA

Maleńką wysepkę GUANO ALBATROSA zamieszkiwał niecały tysiąc osób, a dokładnie 999, czyli tak jak powiedziałem — niecały tysiąc.

Jednym z tych 999 mieszkańców był chłopiec, który miał na imię Ned. Nie jest to żadne zdrobnienie — nazwano go po prostu Ned. Urodził się na WYSPIE jedenaście lat temu i, tak jak większość wyspiarzy, nigdy się stamtąd nigdzie nie ruszał.

Każdy, kto powiedziałby o Nedzie, że jest zwykłym dzieckiem, byłby w błędzie. To, bez dwóch zdań, niezwykły chłopak. Od urodzenia nie mógł poruszać nogami, więc znaleziono dla niego stary zardzewiały wózek inwalidzki, na którym nauczył się śmigać po wyspie z zawrotną prędkością. Ku uciesze kolegów, często wywijał na swojej maszynie różne kaskaderskie numery.

— ALE MNIE

wołał, pędząc przez miasteczko. — Jestem nie do zatrzymania! Z drogi, śledzie!

Ned mieszkał w starym domku smaganym wiatrami. Chatkę zbudowano na krawędzi klifu, skąd rozciągał się widok na otaczające wyspę wzburzone morze.

Rodzice Neda wychodzili z domu o świcie i w pocie czoła pracowali aż do zmierzchu, żeby zarobić na utrzymanie. Tatabył rybakiem i na całe dnie wypływał na połów swoim kutrem. Mama sprzedawała zaś złowione przez Tatę ryby na miejscowym targu. W wodach wokół GUANO ALBATROSA dało się złowić tylko jeden gatunek — rybuty, czyli ryby kształtem przypominające obuwie.

Niestety w smaku również przypominały twardą podeszwę. I to o aromacie przepoconych skarpet. Mieszkańcy wyspy przywykli do dań z rybutów i jedli je bez obrzydzenia przede wszystkim dlatego, że nie mieli wyboru.

Zapewne nie trzeba nikomu tłumaczyć, że ze względu na wykonywany zawód rodzice Neda CAPILI rybami na odległość. Pracowali jednak tak długo, że chłopak nie miał zbyt wielu okazji, by się z nimi widywać i czuć ich zapach.

Ned przeważnie zostawał w domu ze starszą siostrą. Malwina nie cierpiała brata. Pomimo że urodziła się pierwsza, to on stale był w centrum uwagi dorosłych.

Dziewczynka nosiła śliczne kwieciste sukieneczki, a do nich ciężkie buciory z metalowymi noskami, z których chętnie robiła użytek.

Wyspą GUANO ALBATROSA władała niepodzielnie jej właścicielka, czyli ciotka Neda i Malwiny, starsza siostra ich mamy — Zenobia Zachłanna. Kobieta mieszkała we wzniesionej na szczycie najwyższego wzgórza, wielkiej, średniowiecznej fortecy — w ZAMKU KOCI ŻWIREK. W porównaniu z małą chatką, którą Ned dzielił z najbliższą rodziną, jej posiadłość stanowiła zupełnie inny świat.

Ciotka spędzała czas w ogromnej rezydencji tak, jak lubiła najbardziej — sama. W towarzystwie swoich 101 kotów. Siejących postrach bestii…

Do ich głównych zadań należało odstraszanie dzieci.

Zenobia nienawidziła dzieci, a szczególnie własnego siostrzeńca. Ani razu nie kiwnęła palcem, żeby pomóc choremu Nedowi. Uważała bowiem, że dzieci zatruwają JEJ WYSPĘ wesołymi zabawami, nieustającym jazgotem, a już najbardziej psują atmosferęroztaczanym wokół siebie smrodem. Ciotka Zenobia była jednak ostatnią osobą, która miała prawo narzekać na fetory, bo sama przeraźliwie śmierdziała kocimi siuśkami.

Jako właścicielka caluśkiej wyspy Zenobia Zachłanna miała władzę nad wszystkimi jej mieszkańcami. Nagradzała tych dorosłych z GUANO ALBATROSA, którzy nie znosili dzieci równie mocno jak ona.

Jednym z nich był pan Wiesław Wybuch. Zachłanna mianowała podłego zgreda dyrektorem jedynej tamtejszej placówki edukacyjnej — SZKOŁY DLA MAŁOLETNICH OBRZYDLIWCÓW. Dzięki temu mężczyzna mógł do woli oddawać się swojej największej życiowej przyjemności, czyli wyrzucaniu uczniów ze szkoły. Jak wielu innych przed nim, Neda także spotkał ten los.

Wyspa GUANO ALBATROSA mogła pochwalić się też własnym sklepem z zabawkami. Ciotka Zenobia powierzyła go bliźniakom, Zbigniewowi i Zygmuntowi Zawistnym. Bracia nadali mu nazwę — ZAKŁAD ZABAWKARSKI ZAWISTNYCH. W rzeczywistości specjalizowali się w dręczeniu, a nie uszczęśliwianiu zaglądających tam dzieci. Neda traktowali wyjątkowo paskudnie.

Zwróćmy również uwagę na kolejną znaną mieszkankę wyspy — Luizę Leniwiec. Kobieta otrzymała posadę nauczycielki gry na fortepianie, ale była zbyt leniwa, żeby dzieciaki czegokolwiek nauczyć. Za to rewelacyjnie grała im na nerwach. Na swoje nieszczęście, Ned dołączył do grona uczniów, nad którymi się znęcała, a kiedy ośmielił się poskarżyć, rozpętało się piekło.

Kapitanowi Pyszałkowi — wiecznie spiętemu, emerytowanemu żołnierzowi — Zachłanna przydzieliła nadzór nad parkiem. Kapitan robił wszystko, żeby nikt nie korzystał z uroków miejskiej przestrzeni rekreacyjnej, a zwłaszcza takie małe pędraki jak Ned.

Z kolei sprzedawcy lodów, Pola i Piotr Pasibrzuchowie, starali się, aby żadne dziecko nie miało frajdy z lodowych przysmaków. Małżonkowie pomykali po wyspie furgonetką w poszukiwaniu dzieciaków do okantowania. Zabierali ich kieszonkowe i z piskiem opon odjeżdżali, zostawiając małych klientów z niczym. Gdyby Pasibrzuchowie mieszkali gdziekolwiek indziej niż na WYSPIE ciotki Zenobii, już od dawna gniliby w więzieniu na wieki. Tymczasem Zachłanna miała z tych przekrętów tyle uciechy, że dopilnowała, żeby nigdy ich nie ukarano, nawet kiedy okradli jej własnego krewniaka.

Jak widzicie, ta maleńka wyspa stała się wygodnym domem dla wielu koszmarnych dorosłych. Niestety mieszkało na niej także równie okropne dziecko.

Blisko spokrewnione z Nedem.

Mowa o jego siostrze, Malwinie.

Rozdział 2PASKUDNICA

Siostra Neda najbardziej lubiła wykręcać braciszkowi nikczemne numery, z których złośliwie śmiała się pod nosem całymi dniami i nocami.

I nie mam tu na myśli uroczegochichociku, tylko ohydny rechot, jak gdyby dziewczynka doskonale wiedziała, jaka z niej PASKUDNICA.

Płatane przez nią figle były doprawdy podłe.

Wrzuciła bratu za kołnierz piżamy wiercące się robale.

— AJ!

Podmieniła pastę do zębów na klej, żeby skleiły mu się zęby.

— MMM!

Opróżniła słoik ulubionej marmolady Neda i napełniła mazidłem ze zmiażdżonych os.

— O FUUUJ!

Pomalowała calutki pokój brata na jaskrawofioletowo — ściany, podłogi, sufit, zabawki i ubrania, a nawet hodowanego przez niego myszoskoczka.

— NIEEEE!

Włożyła mu pod kołdrę wielkiego włochatego pająka, żeby gryzł go w palce u stóp.

— OJ!

— AUA!

Obsypała deskę klozetową sproszkowaną papryczką chili, by załatwiana przez chłopca potrzeba stała się naprawdę paląca!

Podmieniła jego ulubione rodzynki w czekoladzie na bobki myszoskoczka.

— TFUUU!

W końcu wpadła na pomysł, aby przez tydzień naprukać do drewnianej szkatułki, którą potem otworzyła w pokoju Neda, czym wywołała u niego srogie SMRODOSMAGORIE2.

— BLEEEEEE!

Ale to pikuś przy okropieństwach, które Malwina dopiero planowała wcielić w życie.

2 Określenie oczywiście odnotowane w słynnym Walliamsowniku, wystarczy sprawdzić.

Rozdział 3MAŹ

Malwina była dzieckiem, które przepadało za wszystkim, co OBRZYDLIWE. Nie tylko za pająkami i robalami, ale i tym, co KLEISTE i OŚLIZGŁE. We wszystkich kątach małej chatki upychała słoje pełne mazi.

Rzeczy znalezione pod kamieniami. Szlam z dna stawu. Brudy, które utknęły w odpływie.

Każde napotkane paskudztwo Malwina natychmiast zamykała w słoju. Z czasem zgromadziła w domu setki słoików pełnych najprzeróżniejszych mazistości. Każdy z nich posiadał etykietę z opisem, żeby Malwina nie zapomniała, co jest czym. Na myśl o tym, skąd brała te ohydztwa, ciarki chodzą po plecach. Żadne z nas w życiu nie chciałoby tykać gołymi rękami takich świństw!

Na dnie wszystkich szaf, w głębi każdej z szuflad, a nawet pod podłogą tkwiły dziesiątki, setki, tysiącesłoików. Malwina składowała je w domu rodzinnym, ponieważ zamierzała spłatać młodszemu bratu NAJWIĘKSIEJSZEGO figla, na jaki mogła się zdobyć.

Miał to być numer tak gruby, że jego wrzaski zmiotłyby z powierzchni ziemi ich dom.

— AAAAAAAAA!

Upiorny krzyk odbijałby się echem po całej WYSPIE po wiek wieków.

Malwina co wieczór układała w myślach swój diabelski plan i rechotaniem utulała się do snu.

Pojawił się tylko jeden problem.

Jej braciszek wyczuwał, że knuła coś odrażającego.

Rozdział 4GLUTY POD ŁÓŻKIEM

Ned znalazł słoiki Malwiny. Którejś nocy natrafił na jeden z nich, kiedy pogrążony we śnie niechcący sturlał się z łóżka.

ŁUP!

— AU!

Wybudzony upadkiem już miał podciągnąć się z powrotem na tapczan, gdy pośród mroku dostrzegł coś połyskliwego.

Sięgnął ręką pod łóżko i wyciągnął słoik podpisany bazgrołami jego siostry — GILE. Po bliższym przyjrzeniu przekonał się, że naczynie rzeczywiście było wypełnione babami z nosa. Niewątpliwie należały do Malwiny. Przez lata wydłubała, wylizała, a potem wypstrykała w Neda tyle glutów, więc bez trudu rozpoznawał je spośród