Era prosumenta 2.0 - Bill Quain - ebook

Era prosumenta 2.0 ebook

Bill Quain

0,0

Opis

Era prosumenta 2.0. Wydanie uaktualnione.

Konsumenci wydają pieniądze.
Producenci zarabiają pieniądze.
Prosumenci mogą robić jedno i drugie!

Konsumenci wydają coraz więcej w centrach handlowych i w sklepach internetowych oferujących niższe ceny. Jednak kupować taniej, to nie zawsze znaczy postępować mądrzej. Oto kilka pytań, które powinny dać konsumentom do myślenia:

  • Czy twój ulubiony sklep zapłacił ci kiedyś za to, że go poleciłeś?
  • Czy sklepy oferują ci możliwość zarabiania pieniędzy czy jedynie wydawania?
  • Czy gdybyś był właścicielem sieci sklepów, kupowałbyś u konkurencji?
  • Czy jakiś sklep internetowy zaoferował ci kiedyś udziały?
  • Czy dzięki eksplozji handlu internetowego stałeś się bogatszy?

Jeśli na te wszystkie pytania odpowiedziałeś „nie”, to znaczy, że powinieneś przeczytać tę książkę!

Dr Bill Quain, ekspert w dziedzinie marketingu, pisze o tym, jak przeciętni ludzie mogą zgromadzić nieprzeciętny majątek, wykorzystując siłę prosumpcji.

Erę prosumenta 2.0 powinni przeczytać ci wszyscy, którzy chcą skorzystać z obecnych trendów i robiąc konieczne codzienne zakupy, zacząć zarabiać pieniądze, zamiast tylko je wydawać.

Dr Bill Quain jest konsultantem globalnego marketingu, wcześniej pracował jako profesor marketingu w czterech amerykańskich wyższych szkołach biznesu. Era prosumenta 2.0 to dziewiąta z jego dwunastu książek na temat biznesu, marketingu i rozwoju osobistego. Przetłumaczono ją dotąd na 20 języków.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 109

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: Pro-su­mer Po­wer II! How to Cre­ate We­alth by Be­ing Smar­ter, Not Che­aper, and Re­fer­ring Others to Do the Same
Prze­kład: To­masz Kućma
Pro­jekt okładki: Ma­ria Ko­wal­czyk
Re­dak­cja: Ja­cek Ko­wal­czyk
Ko­rekta: Zo­fia Ko­zik
Co­py­ri­ght © 2008 Re­vi­sed Edi­tion Ori­gi­nal Co­py­ri­ght © 2000 by Bill Qu­ain & Steve Price
Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKA War­szawa 2024
Wszel­kie prawa, łącz­nie z pra­wem do re­pro­duk­cji tek­stów i fo­to­gra­fii w ca­ło­ści lub w czę­ści, w ja­kiej­kol­wiek for­mie – za­strze­żone.
Opi­sy­wana w tej książce kon­cep­cja biz­nesu jest w sta­nie cią­głej, dy­na­micz­nej ewo­lu­cji, na sku­tek zmian w tech­no­lo­gii oraz zwy­cza­jów i za­in­te­re­so­wań lu­dzi. Tłu­macz i Wy­dawca sta­rali się uży­wać tu naj­bar­dziej ak­tu­al­nych okre­śleń, aby opi­sać jej stan na dzień wy­da­nia obec­nej edy­cji „Ery pro­su­menta 2.0”.
Wy­daw­nic­two Stu­dio EMKAwy­daw­nic­two@stu­dio­emka.com.pl
www.stu­dio­emka.com.pl
ISBN 978-83-68064-06-3
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Mo­jej żo­nie Je­anne i na­szym dwóm cór­kom, Aman­dzie i Ka­th­leen.Gdy­by­ście się za­sta­na­wiały, dla­czego po­pro­si­łem, aby­śmy na tyl­nej okładce wy­stą­pili wszy­scy, od­po­wia­dam:To, co ro­bię, ro­bię dla nas.

Ko­cham Was, Tata

Z biurka dok­tora Billa Qu­aina

Je­śli chcesz mieć wię­cej,myśl jak sklep!

Cza­so­pi­smo „For­tune” na­zwało kie­dyś nasz wiek „erą kon­su­menta”. I nie bez po­wodu. Sklepy wiel­ko­po­wierzch­niowe oraz in­ter­ne­towe plat­formy po­tra­fią dziś sprze­da­wać to­wary ta­niej niż kon­ku­renci, po­zwa­lają kon­su­men­tom „za­osz­czę­dzić” setki do­la­rów rocz­nie. Ale za­raz – czy kon­su­menci na­prawdę „oszczę­dzają”, kiedy ku­pują w dys­kon­tach? A może sami sie­bie wpę­dzają w biedę, pod­czas gdy gi­ganci han­dlu de­ta­licz­nego zgar­niają re­kor­dowe zy­ski?

Prawda jest taka, że je­śli ku­pu­jesz coś, co kosz­to­wało sto zło­tych, z 40-pro­cen­tową zniżką, to nie oszczę­dzasz 40 zło­tych. Wy­da­jesz 60! Kiedy wy­cią­gasz ze swo­jego ma­jątku 60 zło­tych, aby ku­pić do­bra kon­sump­cyjne, to tra­cisz nie tylko 60 zło­tych – tra­cisz też moż­li­wość za­in­we­sto­wa­nia tych 60 zło­tych, aby po ja­kimś cza­sie na nich za­ro­bić. To dla­tego kon­sump­cja dre­nuje twój ma­ją­tek – ona odej­muje ra­czej, niż do­daje do two­jego koń­co­wego wy­niku fi­nan­so­wego.

Zde­cy­do­wana więk­szość kon­su­men­tów ni­gdy nie osią­gnie fi­nan­so­wego bez­pie­czeń­stwa, po­nie­waż jest ogłu­piona re­kla­mami, które każą ku­po­wać pro­dukty i usługi tra­cące z cza­sem na war­to­ści. Lu­dzie my­ślący jak kon­su­menci wy­dają pie­nią­dze, co pro­wa­dzi do po­mniej­sza­nia ich ma­jątku i ogra­ni­cza­nia ma­rzeń. Za to sklepy wiel­ko­po­wierzch­niowe, ofe­ru­jące kon­su­men­tom prze­różne pro­mo­cje, two­rzą ma­ją­tek, zgar­nia­jąc re­kor­dowe zy­ski dla sie­bie i swo­ich udzia­łow­ców. Ktoś my­ślący jak pro­du­cent in­we­stuje pie­nią­dze, aby za­ra­biać i two­rzyć ka­pi­tał, co jest klu­czowe dla bu­do­wa­nia ma­jątku.

Kie­dyś było tak, że mo­głeś być jed­nym albo dru­gim: ALBO pro­du­cen­tem, ALBO kon­su­men­tem. Ci dwaj ni­gdy się nie spo­ty­kali. Jed­nak my­śle­nie pro­su­menta łą­czy ze sobą cha­rak­te­ry­zu­jącą kon­su­men­tów „men­tal­ność ku­po­wa­nia” z „men­tal­no­ścią za­ra­bia­nia” ty­pową dla pro­du­cen­tów.

Kon­su­mo­wać mu­simy wszy­scy, to się ro­zu­mie samo przez się. Nie mu­simy jed­nak za­do­wa­lać się wy­łącz­nie po­zy­cją kon­su­menta, która pro­wa­dzi nas w stronę ubó­stwa. Prze­sta­wia­jąc się na my­śle­nie pro­su­menta, zy­sku­jemy moż­li­wość za­ra­bia­nia pie­nię­dzy, a nie tylko ich wy­da­wa­nia. Wła­śnie dla­tego mó­wię: „Je­śli chcesz mieć wię­cej, myśl jak sklep”. Za­sta­nów się, kto osta­tecz­nie ma wię­cej – osoba, która ROBI ZA­KUPY w skle­pie, czy osoba, która PO­SIADA sklep?

Oczy­wi­ście, ta druga.

Pro­sump­cja umoż­li­wia kon­su­men­tom czer­pa­nie ko­rzy­ści z obu stron – mogą kon­su­mo­wać pro­dukty i usługi, któ­rych po­trze­bują i chcą ORAZ są w sta­nie ge­ne­ro­wać dla sie­bie do­chody, po­le­ca­jąc te pro­dukty i usługi in­nym. Sieć skle­pów, w któ­rej naj­czę­ściej ro­bisz za­kupy do domu, nie daje ci moż­li­wo­ści za­ra­bia­nia na tym, prawda? Ani ta na A, ani ta na B, ani ta na ja­ką­kol­wiek inną li­terę. Ku­pu­jąc w skle­pach dys­kon­to­wych, choćby nie wiem jak ta­nio, ni­gdy nie zdo­łasz ZA­RO­BIĆ PIE­NIĘ­DZY, bę­dziesz je tam mógł je­dy­nie WY­DAĆ. Wła­śnie o to mi cho­dzi, gdy mó­wię, że pro­su­ment „ku­puje mą­drzej, a nie ta­niej”.

Pro­sump­cja to pro­sta kon­cep­cja, która re­wo­lu­cjo­ni­zuje spo­sób, w jaki lu­dzie ku­pują i pra­cują. Zmie­nia­jąc na­wyki my­śle­nia i ku­po­wa­nia, z krót­ko­ter­mi­no­wego my­śle­nia ku­pu­ją­cego na dłu­go­ter­mi­nowe my­śle­nia pro­su­menta, mo­żesz zmie­nić swoje ży­cie.

Dr Bill Qu­ain

Po­dzię­ko­wa­nia

Tę książkę, po­dob­nie jak więk­szość in­nych, pi­sa­łem dwa lata. W tym cza­sie rę­ko­pis prze­cho­dził wiele zmian. Nie­któ­rym na po­czątku się opie­ra­łem, jak pew­nie każdy czło­wiek. W końcu jed­nak oka­zało się, że fi­nalna wer­sja jest o wiele lep­sza.

Ogromne po­dzię­ko­wa­nia wi­nien je­stem kilku wy­jąt­ko­wym oso­bom, któ­rych wspar­cie, kre­atyw­ność, cier­pli­wość i dba­łość o szcze­góły były nie­zbędne, aby ta książka prze­szła od etapu kon­cep­cji do etapu fi­nal­nego pro­duktu.

Przede wszyst­kim pra­gnę po­dzię­ko­wać ze­spo­łowi re­dak­cyj­nemu z INTI Pu­bli­shing za ich wielki wkład w koń­cowy kształt pu­bli­ka­cji.

Ser­deczne po­dzię­ko­wa­nia dla Steve’a Price’a za jego nie­stru­dzoną pracę nad tą książką. Jej wi­zję miał od sa­mego po­czątku, do­dał od sie­bie kilka świet­nych po­my­słów i po­mógł nadać jej osta­teczną formę.

Wiel­kie „dzię­kuję” dla Ka­the­rine Glo­ver i Burke’a Hed­gesa, któ­rzy utrzy­my­wali Steve’a i mnie na wła­ści­wym to­rze. Na­sze czę­ste i dłu­gie se­sje nad edy­to­wa­niem tek­stu wy­do­by­wały z nas to, co naj­lep­sze, i bar­dzo pod­nio­sły po­ziom fi­nal­nego tek­stu.

Jak za­wsze, spe­cjalne po­dzię­ko­wa­nia dla mo­jej żony Je­anne i dla mo­jej matki Kay Qu­ain za nie­prze­rwane wspar­cie w spra­wach wiel­kich i ma­łych.

I wresz­cie, gło­śne „dzię­kuję” dla mo­jej nie­oce­nio­nej asy­stentki Ja­net Soto za ak­tywne za­ła­twia­nie za mnie dzie­siąt­ków róż­nych za­dań, które ina­czej nie po­zwo­li­łyby mi ukoń­czyć tej książki.

Do wszyst­kich Was kie­ruję wy­razy mo­jej naj­szczer­szej wdzięcz­no­ści. Bez Wa­szego wspar­cia bym so­bie nie po­ra­dził!

WSTĘP

Współ­cze­sna przy­po­wieść:pro­su­menci kon­tra łowcy pro­mo­cji

Po­wszechne fał­szywe prze­ko­na­nie mówi, że aby za­ra­biać więk­sze pie­nią­dze, trzeba pra­co­wać cię­żej. Tak na­prawdę twoje do­chody wzro­sną do­piero wtedy, gdy zmie­nisz ra­czej spo­sób my­śle­nia niż dzia­ła­nia.

Brian Ko­slow,au­tor książki 365 Ways To Be­come a Mil­lio­na­ire

Na po­czą­tek chciał­bym opo­wie­dzieć hi­sto­rię Staszka, wła­ści­ciela sklepu w śred­nim mie­ście. Prze­chy­trzył on kilka du­żych dys­kon­tów, przez które mógł stra­cić swój biz­nes. A było to tak: Sta­szek był wła­ści­cie­lem sklepu spo­żyw­czego „U Staszka”, który sta­no­wił cen­tralny punkt przy głów­nej ulicy. Sklep za­pew­niał do­bry styl ży­cia jemu i jego ro­dzi­nie, co dla wszyst­kich było oczy­wi­ste, jako że całe mia­sto go lu­biło i sza­no­wało. Pew­nego dnia po obu stro­nach sklepu za­częły pra­co­wać piły i ko­parki, a po kilku mie­sią­cach z jed­nej i dru­giej strony wy­ro­sły dwa sklepy zna­nych sieci dys­kon­tów. W obu były sze­ro­kie alejki z ko­lo­ro­wymi re­ga­łami, a na nich ta­kie same spo­żyw­cze ar­ty­kuły, ja­kie ofe­ro­wał sklep Staszka, tyle że tań­sze! W dniu otwar­cia nad skle­pem po le­wej świe­cił ogromny neon:

SZE­ROKI WY­BÓRZa­wsze naj­niż­sze ceny!

Na­stęp­nego dnia sklep po pra­wej od­po­wie­dział bły­ska­ją­cym na­pi­sem:

KUP WIĘK­SZY ZA­PASpo naj­niż­szej ce­nie w mie­ście!

Bar­dzo szybko roz­nio­sła się wieść, że w skle­pach dys­kon­to­wych jest ta­niej. W skle­pie Staszka ob­roty stop­niowo spa­dały, nie­mal do zera. Bez­sil­nie pa­trzył, jak jego dłu­go­letni klienci, zna­jomi, mi­jają jego drzwi i idą po­lo­wać na pro­mo­cje. Ma­chał do tych, któ­rzy z jed­nego sklepu prze­cho­dzili do dru­giego, żeby po­rów­nać ceny i „za­osz­czę­dzić” zło­tówkę na paczce proszku do pra­nia czy trzy złote na pa­kie­cie trzech past do zę­bów. Sta­szek wie­dział, że musi szybko do­ko­nać zde­cy­do­wa­nych zmian, bo ina­czej czeka go upa­dek. Oczy­wi­stym roz­wią­za­niem było ob­ni­ża­nie cen i kon­ku­ro­wa­nie ze skle­pami obok. Tyle że by­łoby to fi­nan­sowe sa­mo­bój­stwo. Je­den sklep „U Staszka” nie da rady ku­po­wać to­waru tak ta­nio jak sieci dys­kon­tów li­czące ty­siące skle­pów.

„Musi ist­nieć inny spo­sób!” – po­my­ślał Sta­szek.

Na­ro­dziny re­wo­lu­cji pro­su­menc­kiej

Pew­nego dnia do sklepu wszedł dawny klient, ro­zej­rzał się i bąk­nął: „O, prze­pra­szam, to nie tu mia­łem wejść. To jest sklep Staszka”. Od­wró­cił się na pię­cie i wy­szedł. „To jest sklep Staszka... sklep Staszka...” – dźwię­czało w gło­wie wła­ści­ciela sklepu. „Lu­dzie my­ślą, że ten sklep jest mój. Klienci nie uwa­żają, że to jest ICH sklep, tylko MÓJ. A gdy­bym tak za­czął trak­to­wać mo­ich klien­tów jak part­ne­rów biz­ne­so­wych, jak wspól­ni­ków, a nie tylko klien­tów? A gdyby tak moi part­ne­rzy biz­ne­sowi mo­gli za­ra­biać pie­nią­dze i bu­do­wać wła­sność, kiedy ro­bią tu­taj za­kupy? Wtedy to nie byłby już MÓJ sklep, ale bar­dziej NASZ, bo wszy­scy mie­li­by­śmy in­te­res w tym, aby zwięk­szać ob­roty. Gdy­bym wpro­wa­dził ta­kie zmiany, to my­ślę, że nowi współ­wła­ści­ciele biz­nesu po­le­ca­liby go in­nym klien­tom, któ­rzy za­czę­liby ro­bić za­kupy w NA­SZYM skle­pie i za­pra­sza­liby ko­lej­nych, aby ro­bili to samo”.

Po­mysł był re­wo­lu­cyjny, ale Sta­szek ro­zu­miał, że de­spe­racka sy­tu­acja wy­maga od­waż­nych dzia­łań. Ze­brał swo­ich pra­cow­ni­ków i po­pro­sił, aby po­mo­gli mu prze­pro­jek­to­wać firmę tak, aby klienci za­częli my­śleć i za­cho­wy­wać się bar­dziej jak wspól­nicy i part­ne­rzy jo­int-ven­ture. Pra­cow­nicy szybko pod­chwy­cili ten po­mysł i za­częli zgła­szać cie­kawe su­ge­stie do­ty­czące re­wo­lu­cyj­nego, no­wego mo­delu biz­ne­so­wego. „Za­cznijmy za­chę­cać klien­tów, aby zo­stali part­ne­rami, po­ma­gajmy im za­ło­żyć ich wła­sny biz­nes oparty na re­ko­men­do­wa­niu”, za­su­ge­ro­wał je­den z nich. „A może wy­pła­cać im co­mie­sięczne pre­mie od ob­rotu, jaki zro­bią oni sami i cała grupa, którą za­re­ko­men­do­wali?” – wtrą­cił szef ma­ga­zynu. „Wy­da­jemy ogromne sumy na re­klamę” – sko­men­to­wał dłu­go­letni pra­cow­nik. „A gdy­by­śmy tak prze­stali za­miesz­czać te dro­gie ogło­sze­nia i za­częli ko­rzy­stać z naj­sku­tecz­niej­szej formy re­klamy, czyli z «mar­ke­tingu szep­ta­nego», kiedy je­den za­do­wo­lony klient po­leca coś dru­giemu? Wtedy to, czego nie wy­da­li­by­śmy na re­klamę, mo­gli­by­śmy prze­zna­czać na pre­mie dla na­szych part­ne­rów, za kie­ro­wa­nie ru­chu do na­szego sklepu”. „I zmieńmy na­zwę na »Mo­żesz wię­cej«, bo lu­dzie, któ­rzy tu ku­pują, mogą nie tylko wy­da­wać pie­nią­dze, mogą też za­ra­biać przez mar­ke­ting z ust do ust”.

W ciągu ty­go­dnia sklep „U Staszka” zo­stał pod­dany cał­ko­wi­tej re­struk­tu­ry­za­cji. To już nie był tylko JEGO sklep. Na­dal ma­ga­zy­no­wał to­wary, ale od­tąd sklep od­da­wał część przy­cho­dów swoim no­wym part­ne­rom biz­ne­so­wym, z któ­rych każdy pro­wa­dził swój wła­sny biz­nes, z wła­snego domu. Pra­cow­nicy bili brawo, kiedy stary szyld „U Staszka” zdjęto z da­chu i za­stą­piono no­wym:

Hi­sto­ria Staszka koń­czy się happy en­dem

Śmiały po­mysł biz­ne­sowy Staszka oka­zał się więk­szym suk­ce­sem, niż przy­pusz­czał! Wielu lu­dziom spodo­bał się part­ner­ski mo­del za­pro­po­no­wany przez sklep „Mo­żesz wię­cej” i w ciągu kilku lat na­stą­piła eks­plo­zja tego biz­nesu.

25 lat po zmia­nie szyldu na „Mo­żesz wię­cej” firma uro­sła z jed­nej, ma­łej pla­cówki w śred­nim mie­ście do se­tek wiel­kich cen­trów dys­try­bu­cji roz­sia­nych po ca­łym świe­cie. W ciągu tych lat setki ty­sięcy biz­ne­so­wych part­ne­rów Staszka od­kryło, że po­le­ca­jąc zna­jo­mym za­kupy w tym skle­pie, można do­dać rów­no­war­tość kilku ty­sięcy zło­tych do swo­ich bu­dże­tów do­mo­wych. Ty­siące bar­dziej am­bit­nych part­ne­rów sklepu „Mo­żesz wię­cej” mo­gło przejść na „wcze­śniej­szą eme­ry­turę” dzięki zna­czą­cym, sta­łym do­cho­dom ze swo­jego biz­nesu re­ko­men­da­cji. Setki naj­bar­dziej pra­co­wi­tych part­ne­rów biz­ne­so­wych zo­stało mi­lio­ne­rami, bu­du­jąc ogromne, mię­dzy­na­ro­dowe spo­łecz­no­ści kon­su­men­tów i part­ne­rów sieci skle­pów „Mo­żesz wię­cej”.

Oczy­wi­ście, nie­któ­rzy mó­wili Stasz­kowi, że jego nowy mo­del biz­ne­sowy się nie spraw­dzi, że jest zbyt ra­dy­kalny, zbyt „inny”. Jed­nak on upar­cie dą­żył do re­ali­za­cji swo­jego ma­rze­nia, aby po­móc także in­nym za­ra­biać do­bre pie­nią­dze, żeby i oni mo­gli re­ali­zo­wać swoje ży­ciowe am­bi­cje i cele. Szczę­śli­wie dla ty­sięcy za­do­wo­lo­nych part­ne­rów biz­ne­so­wych sklepu „Mo­żesz wię­cej” ne­ga­tywne głosy nie zga­siły za­pału jego twórcy i po nie­ca­łych 25 la­tach sklep „Mo­żesz wię­cej” prze­obra­ził się w jedną z naj­więk­szych pry­wat­nych firm na kon­ty­nen­cie.

Dziś Sta­szek prze­szedł już na eme­ry­turę, a biz­ne­sem kie­ruje czwórka jego dzieci. Firma zna­la­zła się na li­ście For­tune 500 i ma kilka mi­lio­nów part­ne­rów biz­ne­so­wych w kra­jach na ca­łym świe­cie. Ni­gdy jesz­cze przy­szłość tego przed­się­wzię­cia nie ry­so­wała się tak ja­sno, jak obec­nie, po­nie­waż dzieci Staszka wpro­wa­dziły przed­się­bior­stwo na zu­peł­nie inny po­ziom. Dziś sieć „Mo­żesz wię­cej” funk­cjo­nuje w świe­cie za­ku­pów in­ter­ne­to­wych, ofe­ru­jąc setki pro­duk­tów po­trzeb­nych na co dzień, z do­stawą do domu i gwa­ran­cją sa­tys­fak­cji. Na­dal oczy­wi­ście płaci swoim part­ne­rom za to, że ku­pują mą­drzej, a nie ta­niej.

Uru­cho­mie­nie pro­su­menc­kiej re­wo­lu­cji

Opo­wieść pod ty­tu­łem „Sta­szek kon­tra sklepy dys­kon­towe” daje bar­dzo ważną lek­cję każ­demu, kto uważa, że „oszczę­dza” pie­nią­dze, ku­pu­jąc coś ta­niej, w pro­mo­cji. Tak na­prawdę nie da się „oszczę­dzać” pie­nię­dzy, wy­da­jąc je. Tak, wy­da­jesz mniej, kiedy ku­pu­jesz ze zniżką, ale jed­nak wy­da­jesz, a każdy wy­da­tek po­mniej­sza stan two­jego konta w banku.

MUSI IST­NIEĆ INNY SPO­SÓB!

Na szczę­ście ist­nieje inny spo­sób. Ja go na­zy­wam „pro­sump­cją”. To spraw­dzony spo­sób, w jaki mo­żesz two­rzyć, a nie tylko kon­su­mo­wać ma­ją­tek! Nie, to nie błąd w druku. Na­pi­szę to jesz­cze raz, du­żymi li­te­rami, abyś miał pew­ność, że wzrok nie płata ci fi­gla:

JE­STEŚ W STA­NIE TWO­RZYĆ MA­JĄ­TEK, A NIE TYLKO GO KON­SU­MO­WAĆ!

In­nymi słowy, lu­dzie wie­dzący, jak ku­po­wać mą­drzej, a nie ta­niej – a na­stęp­nie po­le­cać to in­nym i uczyć ich, jak mogą ro­bić to samo – stają się pro­su­men­tami, czyli po­tra­fią ZA­RA­BIAĆ pie­nią­dze, kiedy je WY­DAJĄ, na pro­dukty, któ­rych po­trze­bują mi­liony osób i go­spo­darstw do­mo­wych.

Kiedy za­czy­nasz my­śleć jak pro­su­ment, a nie kon­su­ment, za­czy­nają się dziać nie­sa­mo­wite rze­czy – za­czy­nasz do­da­wać do swo­jego ra­chunku ban­ko­wego za­miast je­dy­nie z niego odej­mo­wać.

Wła­śnie dla­tego twier­dzę, że „Je­śli chcesz mieć wię­cej, mu­sisz my­śleć tak jak sklep”. Kiedy zro­zu­miesz, na czym po­lega idea sklepu „Mo­żesz wię­cej”, bę­dziesz na pro­stej dro­dze do zbu­do­wa­nia ma­jątku dla sie­bie i swo­jej ro­dziny.

My­śle­nie pro­su­menc­kie zmie­niło stan konta Staszka... i całe jego ży­cie, a po­tem ży­cie mi­lio­nów part­ne­rów biz­ne­so­wych jego firmy z ca­łego świata.

To samo może przy­nieść to­bie.

CZĘŚĆ PIERW­SZA

MEN­TAL­NOŚĆ PRO­SU­MENTA

Kiedy ku­pu­jesz ze zniżką, mo­żesz je­dy­nie ODEJ­MO­WAĆ ze swo­jego ra­chunku ban­ko­wego. Jako pro­su­ment je­steś w sta­nie DO­DA­WAĆ do swo­jego konta.

Skoro każdy i tak musi ku­po­wać pewne pro­dukty do domu, to czy nie by­łoby sen­sow­nie ZA­RA­BIAĆ pie­nią­dze, re­ko­men­du­jąc ta­kie pro­dukty in­nym, za­miast je­dy­nie WY­DA­WAĆ na nie pie­nią­dze?

1

DLA­CZEGO PO­WI­NIE­NEŚ DO­ŁĄ­CZYĆ DO RE­WO­LU­CJI PRO­SU­MENC­KIEJ

Może i Ben­ja­min Fran­klin od­krył elek­trycz­ność, ale to czło­wiek, który wy­na­lazł licz­nik elek­tryczny, za­ro­bił na tym pie­nią­dze.

Earl Wil­son, dzien­ni­karz

Słowo pro­su­ment po­wstało z po­łą­cze­nia słów pro­du­cent i kon­su­ment. Pro­du­cenci za­ra­biają pie­nią­dze. Kon­su­menci wy­dają pie­nią­dze. Pro­su­menci mogą ro­bić jedno i dru­gie.