Emmy. Emmy 9 - Nie ma odwrotu - Mette Finderup - ebook + audiobook

Emmy. Emmy 9 - Nie ma odwrotu ebook i audiobook

Mette Finderup

5,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Gdyby Emmy Leander Nielsen miała zrobić listę najgorszych rzeczy, jakie mogą zdarzyć się tej wiosny, to wyglądałoby to mniej więcej tak:

1) Zobaczyć jak najlepsza przyjaciółka zalewa się łzami nad złamanym sercem.

2) Być zmuszoną do spędzania czasu sam na sam z Ditte, która ostro przesadza z makijażem. I śmierdzi kwiatami czarnego bzu.

3) Poświęcić całe swoje urodziny: imprezę, prezenty, tort... WSZYSTKO... dla jednej, piekielnie drogiej i cudownej bluzki... po czym ją stracić.

4) Szkolny dzień sportu.

5) Brać udział w szkolnym dniu sportu.

6) Brać udział w szkolnym dniu sportu w najbardziej żenującym t-shircie świata.

Brzmi okrutnie, a to tylko mała część wyzwań z jakimi Emmy będzie musiała się zmierzyć w tej ostatniej części serii.

"Nie ma odwrotu" jest dziewiątą książką z nagradzanej serii o nastolatce Emmy, która próbuje znaleźć swoje miejsce w życiu oraz trzymać się jak najdalej od matematyki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 160

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 41 min

Lektor: Magdalena Zając-Zawadzka

Oceny
5,0 (5 ocen)
5
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Mette Finderup

Emmy 9 - Nie ma odwrotu

Saga

Emmy 9 - Nie ma odwrotu przełożyła Martyna Sławińska tytuł oryginału Emmy 9 - Ingen vej tilbageCopyright © 2014, 2019 Mette Finderup i SAGA Egmont Wszystkie prawa zastrzeżone ISBN: 9788711868676

1. Wydanie w formie e-booka, 2019 Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autora.

SAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont

Poniedziałek, 22 maja

Wygląda na to, że Karleager ma we mnie swój odpowiednik Śpiącej Królewny: kocham długo spać, żywopłot wokół domu desperacko potrzebuje przycięcia, mężczyźni całują mnie bez uprzedzenia (okay – tylko Oliver z 9. klasy, ale go o to nie prosiłam), no i jestem pewna, że przy moich narodzinach obecna była wróżka. Niestety nie była to jedna z tych które w prezencie przynoszą piękno, ale taka, która podarowała mi zdolność do pakowania się w żenujące sytuacje, jeśli tylko znajdzie się ku temu okazja. W ten weekend znowu mi się to przytrafiło.

Byłam u taty i Laili w Kopenhadze. Tata wcześniej mnie uprzedził, że będę musiała sama się sobą zająć, bo oni mieli w planach generalne porządki. Nie miałam nic przeciwko temu, bo liczyłam na to, że po prostu padnę na sofę z Wolfboy'em w słuchawkach i będę przeglądać magazyny wysyłkowe Laili.

Ale tata nie wspomniał o tym, że generalne porządki oznaczają że w ruch pójdzie ilość środków chemicznych, która wystarczyłaby do zdezynfekowania całego wysypiska. Chociaż wszystkie okna zostały szeroko otwarte kichałam jak szalona i ani trochę nie mogłam skoncentrować się na poszukiwaniu idealnej bluzki w stosie katalogów. Liczyłam na to, że znajdę taką bluzkę, którą będę mogła zażyczyć sobie na urodziny i włożyć na imprezę szkolną na zakończenie roku. Tym razem będzie nie tylko przedstawienie i ognisko świętojańskie, ale całość zwieńczy wielka impreza w namiocie ustawionym na szkolnym stadionie. Tata nie wyjaśnił mi też, że Laila jest najwyraźniej tym typem człowieka, który musi słuchać mega głośnej muzyki z zapomnianej i przykrej przeszłości żeby móc wytrzymać mycie podłóg, a ja nie byłam w stanie zagłuszyć jej piosenek nieważne jak bardzo podkręcałam głośność w słuchawkach. Muzyka Laili nadal wybrzmiewała w tle Wolfboy'a jak zniekształcony chór disco.

– Niedługo kończymy! – powiedział tata, kiedy się mu poskarżyłam. Ale za każdym razem kiedy odkurzył kolejną powierzchnię, Laila przybiegała z nowym zadaniem.

– Dlaczego właściwie tak szalejecie? Sprzedajecie mieszkanie? – zapytałam, ale nie o to chodziło. Po prostu obiecali siostrze Laili i jej mężowi, że będą mogli przenocować tu w przyszły weekend kiedy tata i Laila wyjadą na romantyczny wypad do jakiegoś dworku, więc ich M5 najwyraźniej musiało przejść cały ten proces.

– Moja siostra jest pielęgniarką – westchnęła Laila, tak jakby to wszystko wyjaśniało. A przecież pielęgniarki powinny być raczej przyzwyczajone do zajmowania się dość odpychającymi sprawami, takimi jak zaraza, zapalenie nerek czy obcięte kończyny. Taki ktoś powinien być w stanie przeżyć trochę przypalonych okruchów chleba i wysuszony kawałek bekonu, który tata znalazł za kuchenką. Zaczął czyścić piekarnik czymś, co przypominało piankę do golenia, więc się poddałam i wybyłam na miasto.

Właściwie chciałam tylko iść na główną ulicę handlową, Strøget, i pochodzić trochę po sklepach, co poszło mi całkiem nieźle. Nie zgubiłam się w autobusie ani nie dałam się okraść, no i zgrabnie uniknęłam udzielania odpowiedzi grupie japońskich turystów, którzy potrzebowali pomocy w odnalezieniu drogi.

Jednak kiedy stałam przy słynnej fontannie z bocianami i patrzyłam na wyprzedaż w sklepie z butami, dostrzegłam w oknie wystawowym odbicie, które odebra-

ło mi cały rozsądek i przekreśliło wcześniejszy plan, w którym chciałam po prostu się odwrócić i wpaść do Maca w drodze powrotnej do taty.

To był Donny Devino! (Później wygooglowałam, że naprawdę nazywa się Emil Hansen, a to przecież O WIELE zbyt zwyczajne imię dla BOGA, więc dobrze, że zrobił światu tę przysługę i je zmienił).

Donny Devino to ten przystojniak, który śpiewa w Wolfboy'u. Mieli aż trzy przeboje na liście Top10-hits tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, i wszystkie, WSZYSTKIE, WSZYSTKIEEE!! dziewczyny ze szkoły są zakochane w Donny'm Devino. Albo tak jak ja, próbując zachować odrobinę dyskrecji i tylko rysując serduszka z jego imieniem na całym piórniku, albo tak jak Julie S, która ogłosiła, że nigdy w życiu nie założy innej bluzki niż t-shirt z Wolfboy'em, nawet w dniu ślubu (który jak błędnie sądzi, weźmie z Donny'm).

Wolfboy jest na pewno jedyną rzeczą na świecie, co do której Ditte i ja możemy się zgodzić, że jest super, a nawet Kit uważa, że Donny to straszne ciacho, a zwykle ma naprawdę dziwny gust jeśli chodzi o chłopaków. Uważa na przykład, że jej chłopak Jannick jest szalenie seksowny, ale nawet ona ma zdjęcia Wolfboy'a w pokoju i zna na pamięć wszystkie ich piosenki.

Setki tysięcy razy wyobrażałam sobie jak bym się zachowała, gdybym pewnego dnia całkiem przypadkiem spotkała Donny'ego Devino podczas pobytu w Kopenhadze, a teraz się to SPEŁNIŁO!

W moich fantazjach po prostu podchodzę i mówię coś w stylu „Co tam, Donny. Skoczymy na burgery?” albo: „Uważam, że to jak śpiewasz w Nigdy nie będziesz moja szalenie dobrze współgra z gitarą!”.

Na pewno nie chciałam być jedną z tych śmiesznych lasek, która potyka się o jego buty i mówi, że jest jego największą fanką.

A teraz on tam nagle stał, a ja nie miałam oczywiście pojęcia co zrobić. Wiedziałam tylko, że uschnę i zginę jeśli Donny zniknie z mojego życia tak nagle, jak się w nim pojawił.

Minął Okrągłą Wieżę idąc w stronę placu Kultorvet, przeszedł obok stacji Nørreport i na drugą stronę tych jeziorek, wokół których ludzie w samym środku Kopenhagi uprawiają jogging jak chomiki na speedzie. I chociaż miał na sobie okulary przeciwsłoneczne i bluzę z kapturem (i był odrobinę niższy, niż sobie wyobrażałam), to oczywiście nie tylko ja go rozpoznałam, a kiedy śledziłam go po drodze w stronę dzielnicy Nørrebro, zdążył złożyć autograf na ręce dziewczyny, która z wrażenia oddychała o wiele za szybko, i zrobić sobie zdjęcie z pięcioma chłopakami, a jeden z nich zrobił mu do zdjęcia rogi.

– Mogę przypadkiem na niego wpaść… albo z jutlandzkim akcentem zapytać, czy wie gdzie leży Okrągła Wieża – pomyślałam, ale im dłużej śledziłam Boga (znanego również jako Donny Devino), tym bardziej robiło się to żenujące, ale jednocześnie nie byłam w stanie przestać.

W końcu wszedł do eleganckiego butiku. W tamtym momencie byłam gotowa pójść za nim wszędzie, w tym do męskiej toalety z pisuarami, więc butik z ubraniami który poza tym sprzedawał i męskie i damskie ubrania nie był wielką przeszkodą.

Niestety okazało się, że był to jednen z tych sklepów wielkości łazienki w domku jednorodzinnym w Karleager. Co oznaczało, że nie miałam szans się schować, a ekspedientka od razu na mnie spojrzała i zapytała, czy może mi w czymś pomóc. To, w jaki sposób to powiedziała przywodził na myśl, że wcześniej zrobiła karierę w tajnych służbach jako podstępny zabójca, a wyglądała jak ktoś, kto zaraz po pracy wybiera się na Halloweenową imprezę i dlatego od rana ma na sobie kostium. W każdym razie nie wyglądała, jakby chciała komukolwiek cokolwiek sprzedać – a już zwłaszcza mi.

Donny Devino oglądał parę naprawdę świetnych czarnych jeansów z płomieniami, a ja musiałam albo powiedzieć coś do ekspedientki, albo wyjść. To drugie nie było realną opcją.

– Ekhm, taa, chciałabym przymierzyć tę bluzkę z wystawy…? – powiedziałam, ale to sprawiło tylko, że madam wymownie uniosła swoje brwi w stylu Minnie Mouse.

– Jest dla ciebie za droga. Lepiej spadaj do H&M. Tam na pewno bardziej pasujesz – powiedziała.

I wtedy to się stało. Cud, którego nawet nie byłabym w stanie sobie wymarzyć. Donny Devino wtrącił się w rozmowę.

– Hej Zisser, daj jej szansę. Przecież nie ma innych klientów. No i nie wygląda na kogoś, kto drze w przymierzalniach drogie bluzki na strzępy – powiedział z tą swoją chrypką, którą trafia prosto w kolana, tak że zaczynają drżeć.

– Ale i tak jej nie kupi.

– Ale może kupi ją jej obrzydliwie bogaty wujek? Masz kaca czy co?

Wiedźma wymamrotała coś, co być może było klątwą przeklinającą mój ród w czterech pokoleniach, ale i tak poszła na wystawę i przyniosła bluzkę.

Próbowałam podziękować Donny'emu, ale z moich ust wydobyło się tylko zduszone: „Jestem twoją największą fanką” więc miałam ogromną nadzieję, że tego nie słyszał, po czym totalnie się zawiesiłam, bo PUŚCIŁ DO MNIE OKO.

– Masz – wiedźma Zisser podała mi bluzkę i zmierzyła wzrokiem moją najzwyczajniejszą stylówę prosto z Karleager, a jej wzrok mógłby równie dobrze obrócić moje ubrania w proch i zostawić mnie nagą. – Przymierzalnia jest tam – wskazała palcem w stronę czarnej zasłony, za którą znalazłam pomieszczenie wielkości klatki dla ptaków, z odkurzaczem i wiadrem na ścierki. Na lustrze wisiał napis: „Darmowa przejażdżka radiowozem! Wystarczy tylko, że ukradniesz to, co właśnie przymierzasz!!!”

Szczerze mówiąc dopiero teraz spojrzałam po raz pierwszy na bluzkę, która nie była zupełnie w moim stylu. Była czarna z siatką czerwonych kresek, miała dekolt w kształcie litery V zakończony krzykliwą złotą klamrą. Zaryzykowałam ostrożny rzut oka na metkę,po czym musiałam przetrzeć oczy żeby się upewnić, że dobrze widzę, bo po dwójce były jeszcze trzy inne cyfry i żadnych przecinków. Zdążyłam pomyśleć, że za takie pieniądze można by mieć niewiarygodną ilość lukrecji i że niektórzy ludzie muszą być kompletnie stuknięci, skoro są skłonni wydać 2399 koron na ciuch, który swoją drogą trzeba prać ręcznie, kiedy ta chodząca reklama tuszu do rzęs powiedziała zza lady:

– Uważaj, jak będziesz ją zdejmować. Nie sprzedam jej, jeśli pójdzie w szwach.

– Dobrze – pisnęłam i ostrożnie odwiesiłam bluzkę z powrotem na wieszak nawet jej nie przymierzając. To był zdecydowanie najbezpieczniejszy wybór, bo potrafię przypalić filiżankę herbaty szczególnie się nie wysilając. Strach pomyśleć co mogłabym zrobić z tym drogocennym topem.

– Nie, przecież musimy go na tobie zobaczyć – powiedział Donny, a ja nawet zza kotary usłyszałam jak dziewczyna na niego wzdycha.

To oznaczało, że musiałam jak najszybciej ją włożyć.

Ryzyko, że wiedźma jak każda inna ekspedientka w sklepie z ciuchami odsunie zasłonę i stanę półnaga przed najprzystojniejszą gwiazdą popu na świecie było nieuchronne, ale cudem zdążyłam wbić się w bluzkę i usiłowałam ją poprawić, kiedy zrobiła dokładnie to, czego się spodziewałam.

– Miejmy to już za sobą – powiedziała odsłaniając kotarę, a ja wyszłam z przymierzalni, chociaż wolałabym zapaść się pod ziemię.

Próbowałam się przejść tak, żeby jednocześnie wyglądać na wyluzowaną i fajną… widziałam to w programach o modelkach. Chodzi chyba o to, żeby stawiać jedną stopę od razu przed drugą, tak żeby bujać biodrami przy każdym kroku. Na pewno poszłoby mi lepiej, gdybym nie miała na sobie butów sportowych, ale Donny i tak powiedział:

– Wow. Ale świetna! Co nie, Zisser? – tak, POWIEDZIAŁ tak. I jeszcze: – Wygląda w niej pięknie! Zarąbiście na nią pasuje!

– Oczywiście, że tak. To dlatego kosztuje więcej niż tania szmata z masowej produkcji – powiedziała dziewczyna i przewróciła oczami. – Wygląda świetnie nawet na takiej ZUPEŁNIE ZWYCZAJNEJ dziewczynie jak ta tutaj!

W tamtym momencie mogłaby powiedzieć, że wyglądam jak bezdomna, która spała w stercie gówna. Byłam nie do ruszenia. Mogłam chodzić po wodzie i latać jednocześnie, bo Donny Devino powiedział, że jestem piękna!

Czerwieniąc się wróciłam za kotarę i zdjęłam bluzkę tak ostrożnie, jakby była zrobiona z dynamitu.

Pamiętałam, żeby grzecznie podziękować Zisser zanim wyszłam, po czym wystrzeliłam stamtąd jakbym była złodziejką, a za najbliższym rogiem zadzwoniłam do Kit. Nie odebrała, więc musiałam wysłać jej sms-a z naszym tajemnym hasłem „Złamana Ręka”, żeby wiedziała, że ten telefon to sprawa życia i śmierci i musi wyplątać się z ramion całuśnego Jannicka, a kiedy zadzwoniłam ponownie oczywiście odebrała.

– Co się stało? – zapytała zaniepokojona. – NAPRAWDĘ złamałaś rękę?

– SPOTKAŁAM DONNY'EGO DEVINO! – udało mi się

jednocześnie wykrzyczeć i wyszeptać. Byłam gotowa, żeby opowiedzieć jej wszystko z najmniejszymi szczegółami.

– Och, że co?! Wzięłaś od niego autograf? – zapytała Kit.

Zapadła cisza. Jak straszną jestem idiotką? Tak naturalnie i łatwo byłoby go poprosić. Poza tym na pewno zrobiłby sobie ze mną zdjęcie – w tej bluzce, która jego zdaniem tak mi pasowała, a która tym samym

dowiodła wartości każdej z 2399 koron swojej ceny.

– Nie możesz tam szybko wrócić? – zapytała Kit.

– Oczywiście, że nie mogę. Pomyśli, że jestem jakimś stalkerem – powiedziałam.

– Przecież i tak nim jesteś. Będziesz tego żałować do końca życia, Emmy.

Wyobraziłam to sobie. Siebie na łożu śmierci w wieku 102 lat, prasa przychodzi spytać czy jest coś, czego żałuję… nigdy nie zrobione zdjęcie z Donny'm Devino byłoby bez wątpienia wysoko na mojej liście.

– Nie mam odwagi!

– Masz. Dalej, Emmy. Musisz!

Pożegnałyśmy się i wróciłam ukradkiem do sklepu. Tak

zupełnie przypadkowo.

Zajrzałam do środka, ale oczywiście już go nie było. Przeskanowałam wzrokiem całą ulicę Nørrebrogade, ale jakby zapadł się pod ziemię. Jedyne co pozostało po naszym spotkaniu to bluzka, która znów wróciła na swoje miejsce na wystawie.

Zrobiłam jej zdjęcie i wysłałam tę marną pamiątkę Kit.

Fajna, odpisała. Ale co to za wiedźma w tle pokazuje ci środkowy palec przez szybę?

…zupełnie nie zwróciłam na nią uwagi, kiedy robiłam zdjęcie.

10 rzeczy, które powinnam była zrobić, ale nie zrobiłam, kiedy spotkałam Danny'ego Devino:

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.