Dowód życia - Piotr Semla - ebook

Dowód życia ebook

Piotr Semla

0,0

Opis

Jednych interesuje astrologia, więc pośród gwiazd szukają swych mentorów.

Inni są malarzami i kolorami swojej duszy ożywiają płótna.

Jeszcze inni sprzedają kwiaty, by ich pięknem przyozdabiać świat.



Ktoś tworzy historię i zmienia losy świata.

Ktoś inny jest badaczem i karmi ludzkość geniuszem swego umysłu.



Istnieją ludzie szczęśliwi, żyjący w domach zbudowanych z miłości.

I ludzie samotni – którym noc zwierza się ze swych tajemnic.



Wszyscy kimś są i dokądś zmierzają…



A ja?



Ja tylko piszę wiersze…



Tym właśnie jestem. Wspomnieniami. Pragnieniami. Bólem i chwilami szczęścia…

I o tym właśnie piszę. O sobie. Bo muszę pokazać, że istnieję. To ja. Mój dowód życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 74

Rok wydania: 2013

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Dowód życia

Piotr Semla

Dowód życia

Projekt okładki oraz ilustracje: Piotr Semla

(Materiały pobrane z www.pixabay.com

na podstawie licencji CC0)

ISBN e-book 978-83-7859-248-8

ISBN druk 978-83-7859-249-5

Piotr Semla

Self-publishing

[email protected]

Zapraszam na moją stronę autorską:

www.piotrsemla.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie całości lub fragmentu bez pisemnej zgody autora zabronione.

Wydanie I, 2013

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

Wstęp

Jednych interesuje astrologia, więc pośród gwiazd szukają swych mentorów. Inni są malarzami i kolorami swojej duszy ożywiają płótna. Jeszcze inni sprzedają kwiaty, by ich pięknem przyozdabiać świat.

Ktoś tworzy historię i zmienia losy świata. Ktoś inny jest badaczem i karmi ludzkość geniuszem swego umysłu.

Istnieją ludzie szczęśliwi, żyjący w domach zbudowanych z miłości. I ludzie samotni – którym noc zwierza się ze swych tajemnic.

Wszyscy kimś są i dokądś zmierzają…

A ja?

Ja tylko piszę wiersze…

Tym właśnie jestem. Wspomnieniami. Pragnieniami. Bólem i chwilami szczęścia…

I o tym właśnie piszę. O sobie. Bo muszę pokazać, że istnieję. To ja. Mój dowód życia.

Ostatni powiew wiatru

Czerwona łza

Powiedz, gdzie ukryłeś swoją siłę,

chyba, że nie wierzysz już w szczęście…

Gdzie jest Twój dom i ogród ze snów…?

Żyć tylko powietrzem

karmić się wspomnieniem

walczyć o krople deszczu

i płakać tylko z nudów

Być ciągle zły

bo grzechem jest samotność

Nie otwierać ust

by nie zadawać bólu

Nie szukać ideału

nie żądać odpowiedzi

nie wiedzieć dlaczego

Zasłonić oczy uciec daleko

Nie wchodzić w drogę

nie zagradzać ścieżek

Niech idą prosto

prosto do nieba

Nie krzyczeć

ktoś może usłyszeć

potem pobiec za głosem

i zgubić się na zawsze

Być niewidzialną mgłą

Niech ludzie idą

tam gdzie im kazano

tam gdzie będą szczęśliwi

Nie mieć prawdziwych marzeń

mieć tylko takie jak oni

takie które można zawsze zmienić

przez które nie zgasisz słońca z tęsknoty.

Cel ostateczny

Pragnę kochać pragnę śnić

chcę mieć to o czym marzę

Każdego dnia mieć w oczach łzy

by tylko wiedzieć że czuję

Tak wielu ludzi ranić w oczy

by przyjąć wyzwanie i wygrać

Tak wielkie przestrzenie mieć za sobą

by z nimi walczyć i je pokonać

Pokonałem słabości by mieć swój ideał

wyzwałem świat, by być panem losu

zdobyłem przyjaciół by nie mieć wrogów

spełniłem marzenia bo świat się uchylił

Jestem już tak daleko lecz gdy mam zwyciężyć

staję w miejscu i muszę walczyć ze sobą

Tyle przeszedłem i już nie mogę przegrać

lecz jeśli wygram to co po mnie zostanie?

Cena bycia sobą

Mówili nie dotykaj – dotknąłem

mówili nie patrz – patrzyłem

mówili nie idź – poszedłem

mówili słuchaj – uciekłem

Kazali mi się poddać – walczyłem

kazali umrzeć – przeżyłem

kazali się śmiać – płakałem

kazali nienawidzić – kochałem

Odebrali mi głos – nie mówiłem

odebrali mi słuch – nie słyszę

odebrali mi wzrok – już nic nie widzę

odebrali mi życie – umarłem

Wszystko robiłem inaczej

by nie być jak oni

Nie można ich było przekupić miłością

utopili mnie w moich łzach

.... a ja chciałem tylko być sobą.

Gdzieś słyszałem

Ojciec powiedział mi

że gdzieś wschodzi słońce

Potem go znienawidziłem

i nigdy już nie widziałem

Matka powiedziała mi

że bardzo mnie kocha

Potem ją zraniłem

nawet nie wie jak mocno

Ktoś mi powiedział

że życie jest piękne

Potem je zmarnowałem

zboczyłem do samego dna

Mówiono mi kiedyś

że dam radę do końca

Potem nikt nie zauważył moich łez

kiedy w nich tonąłem 

Ludzie powiedzieli mi

że nigdy nie będę sam

Potem wszyscy poznikali

nawet nie wiem gdzie poszli

Ktoś mi powiedział

że można latać

Potem stał się kimś innym

a mnie przykuto do ziemi.

Tam gdzie idę

Każdy krok przed tysiąc oceanów

krwawego horyzontu prowadzi

na wieczorny wschód

i nocny zachód

Wiele miejsc na nietrwałej platformie

stłumionych myśli

uparcie dążących do mrocznego dna

pustej doskonałości

Okruchy słońca chłodzą każdy liść

zwracając upadłe wspomnienia

gdzieś

na końcu nieustannego bólu milczenia

Jak kły tygrysa gryzą rodzący się dzień

a mur miłości bezradnie maleje

pozostawiając krawędź

nad niebem straconym.

Tęsknota

Nieogarnięta tęsknota

dalekich mi rzeczy cnota

dalekiej przyjaźni domu

jak ja mam się zwierzyć komu

Bo ona ciągnie w inny ląd

gdzieś w inny świat daleko stąd

Najpiękniejszymi myślami

kierujesz się tak latami

może być dobrze i będzie

nikt się marzeń nie pozbędzie

Bo właśnie z marzeń pochodzisz

powracasz a tam się rodzisz

Trzeba już wrócić do życia

i tamtej przeszłości zmycia

przeszkodziło przeznaczenie

zniszczyło nasze marzenie

Zanosi już w odległy czas

a tęsknota zostaje w nas.

Smutek

Lepszy wybór niż iść w te strony

Lepiej pomyśleć niż iść tam…

Zabłąkany już bez marzeń

zagubiony...

Jak wyjść z tej mgły?

Żałość smutek lęk przed jutrem…

Ja przegrałem ja wygrałem

ostatecznie...

Lecz w mrokach dnia

Gdzieś w mgle codziennych dni

Jasność nocy radość smutku

Jest jeszcze nadzieja...

Gdzieś na końcu świata

Widzę Cię w sukni tej...

Jak mam dojść w życiu tym

nieskończonym...?

Przyszedł czas odnalazł mnie

Trzeba wstać dalej iść

Będę szedł wciąż do Ciebie

tak bez końca...