Blask - Jodi Picoult - ebook

Blask ebook

Jodi Picoult

4,3
4,99 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Blask, opowiadanie o przywilejach i rasie, poprzedza wydarzenia opisane w powieści Małe wielkie rzeczy. Jodi Picoult przedstawia czytelnikom niezapomnianą Ruth Brooks. Ruth idzie do Dalton, elitarnej nowojorskiej szkoły, która bardzo różni się od podstawówki w Harlemie, do której dotąd chodziła. Zbiera najlepsze oceny, ale ma podejrzenia, że jest postrzegana przez nauczycieli i rówieśników jedynie przez pryzmat koloru skóry. Zauważa również, że Christina, córka ludzi, u których pracuje jej matka, w szkole odnosi się do niej inaczej niż wówczas, gdy bawią się tylko we dwie. Ruth jest zmuszona pogodzić owe dwa światy, nie tracąc z oczu marzenia, że ktoś kiedyś doceni ją taką, jaka jest.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 41

Oceny
4,3 (4 oceny)
2
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

SHINE

Copyright

© 2016 by Jodi Picoult

This translation published by arrangement with Ballantine Books,

an imprint of The Random House Publishing Group,

a division of Random House, Inc.

All rights reserved

ISBN 978-83-8097-954-3

Warszawa 2017

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa,

ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

WRZESIEŃ 1979

To był jej pierwszy dzień w prestiżowej szkole w Dalton. Rankiem Ruth Brooks siedziała w cudzej kuchni i czekała, aż mama spakuje jej drugie śniadanie.

– Zachowuj się jak gość – pouczyła córkę, smarując masłem orzechowym ten sam chleb, który miała dostać również Christina. – Daj im powody, by chcieli zaprosić cię drugi raz.

Dawniej Ruth rzadko bywała u Hallowellów, ale to się miało zmienić. Od dziś szofer Sama Hallowella będzie woził ją i Christinę lśniącym, czarnym autem przez Central Park na Upper East Side, bo tam Ruth pójdzie do trzeciej klasy. Po lekcjach wróci tutaj i będzie bawić się z Christiną w jej pokoju albo odrabiać lekcje w kuchni, dopóki mama nie skończy pracy. Następnie pojadą autobusem do Harlemu, do siebie, gdzie czekają babcia i Rachel.

Ruth zdawała sobie sprawę, że możliwość uczenia się w tak elitarnej szkole to istny dar od losu. W pierwszej klasie chodziła wraz ze swoją siostrą Rachel do szkoły, gdzie uczęszczały głównie dzieci z ortodoksyjnych rodzin żydowskich. Tam wszystko robiło na niej wrażenie, począwszy od liczydeł z łączonymi elementami, aż po filcową tablicę z obwisłym słońcem, smętną chmurką, śnieżką i piorunem. Ale dojeżdżały autobusem dwie godziny w jedną stronę. W drugiej klasie poszła do szkoły publicznej w Harlemie, będącej całkowitym przeciwieństwem pierwszej. W bibliotece przeważały książki, z których wyrwano większość kartek, nauczyciele zaś głównie krzyczeli na lekcjach, zamiast uczyć. Rachel nigdy nie przykładała się do nauki, lecz Ruth dotkliwie odczuła zmianę. Nie miała pojęcia, jaka wymiana zdań między mamą i panią Miną zaowocowała przyznaniem jej pełnego stypendium, niemniej jednak przystąpiła do egzaminu, wypadła świetnie i to wystarczyło – została przyjęta. I była za to wdzięczna.

Przynajmniej powinna.

Machając nogami na kuchennym stołku, pomyślała o Rachel, która nie musiała zrywać się o wpół do szóstej, żeby iść do szkoły. Rachel poszła w tym roku do piątej klasy i w swoim mniemaniu zjadła wszystkie rozumy. Na przykład poprzedniego wieczora oznajmiła Ruth, iż będzie zapewne jedyną czarną w całej szkole i nikt nie zechce z nią gadać. Ruth zapytała mamę w autobusie, czy to prawda. „Panna Christina będzie z tobą rozmawiała”, zapewniła mama. „Znacie się od zawsze”.

Lecz istniała pewna różnica między sporadycznymi odwiedzinami w sobotę i zabawą lalkami Barbie a chodzeniem do tej samej szkoły. Poza tym Christina uczęszczała tam od przedszkola i miała już koleżanki. Ruth ściskało w gardle na samą myśl.

Christina wbiegła w podskokach do kuchni. Na głowie miała ulubioną opaskę z jedwabnymi różyczkami. W ręku trzymała czyściutki różowy plecak.

– Musimy iść – oznajmiła śpiewnie. – Gotowa, Ruth?

Ruth zeskoczyła ze stołka. Mama poprawiła jej sweterek i podała jedną z torebek śniadaniowych.

– Pamiętaj o kanapkach, maleńka – zwróciła się do Christiny.

Dziewczynka wzięła od niej drugą torebkę. Kiedy Ruth poszła za nią do salonu, pani Mina czekała tam z małym Louisem na rękach. Miał dopiero trzy lata, nie chodził jeszcze do przedszkola i nie nauczył się jeszcze korzystać z nocnika.

– Jesteś podekscytowana, Ruth? – spytała pani Mina. – Pierwszy dzień!

– Tak, proszę pani – odpowiedziała Ruth. Podekscytowana, przerażona, na jedno wychodziło.

Samochód czekał przed domem. Gdy tylko wyszły na zewnątrz, kierowca wyskoczył ze środka jak na sprężynie. Otworzył tylne drzwiczki i skłonił się lekko.

– Panno Christino – powiedział. – Panno Ruth.

Rachel chybaby pękła, gdyby to zobaczyła. „Czy oni nie potrafią sami otwierać sobie drzwi? ”.

Ruth podziękowała i zapięła pas. Obie z Christiną machały swoim mamom, póki nie zniknęły im z oczu.

– Czekaj, aż poznasz Lolę – oznajmiła Christina. – Lola trzyma w domu małpkę. Daję słowo. To ma jakiś związek z pracą jej taty. – Nachyliła się w stronę Ruth. – Nosi pieluchę.

Ruth ujrzała oczami wyobraźni, jak idzie do domu nowej koleżanki i widzi małpę w pieluszce. Wyobraziła sobie, że uczy ją sztuczki, na przykład klaskania, a nowa koleżanka wszystkim o tym opowiada.

I nagle dotarły na miejsce. Szofer otworzył drzwi, a Christina wyskoczyła z samochodu i z piskiem rzuciła się na szyję dziewczynce o srebrzystych blond włosach. Może to Lola? Nawet się nie obejrzała. Tak prędko wyrzucały słowa, jakby mówiły w obcym języku.

Kierowca podał Ruth plecak, który w zeszłym roku nosiła Rachel.

– Miłego dnia, panno Ruth – powiedział łagodnie.

W tej samej chwili Ruth uświadomiła sobie, że mama nie odpowiedziała w autobusie na jej drugie pytanie, a mianowicie, czy w Dalton będzie ktoś, kto wygląda jak ona.

Stanęła na krawężniku. Wzięła głęboki oddech i zanurkowała w oceanie bieli.

W Dalton nie chodziło się do „klasy”, lecz należało do „domu”, co – jak szybko przekonała się Ruth – było tylko udziwnionym określeniem grupy dzieci w tym samym wieku.

Należały z Christiną do jednego domu, podobnie jak dziewczynka ze srebrzystymi włosami, czyli Lola. Ruth dreptała za nimi do sali pani Thomas i czekała na przerwę w rozmowie, żeby się przedstawić, zgodnie z radą mamy. Myślała, że Christina przyjdzie jej z odsieczą i powie: „To jest Ruth”. Ale Christina wpadła do klasy i podbiegła do schludnego rządka szafek.

– Lola! – zawołała. – Jesteśmy obok siebie!

W zeszłym roku Ruth nie miała szafki. Schowała drugie śniadanie i powiesiła kurtkę na wieszak. Kiedy się odwróciła, ujrzała śliczną, rudowłosą panią, która przykucnęła obok i wyciągnęła rękę na powitanie.

– Nazywam się Thomas – oznajmiła. – Jestem waszą wychowawczynią. – Ruth domyśliła się, że chodzi o nauczycielkę. – Jak masz na imię?

– Ruth.

– Cieszymy się, że z nami jesteś, Ruth.

Ruth kiwnęła głową. Zastanawiała się, o jakich „my” mówi pani Thomas.