Biodanza - Agnieszka Sut - ebook

Biodanza ebook

Agnieszka Sut

0,0

Opis

Biodanzę stworzył profesor Rolando Toro, który swoją inspirację zaczerpnął z antropologii i etnologii. Jej źródeł należy szukać w biologii, nauce o życiu. Ten system ruchu z dopracowaną metodologią posiada mocne podstawy naukowe.

Agnieszka Sut, autorka książki i metodyczka Biodanza® Sistema Rolando Toro, pisze:

Biodanza to moja forma bycia, rozwoju i poznawania siebie. Wytańczyłam nią swoją radość, determinację, otwartość na wspólnotę, potrzebę spotkania ze swoim „jestem”. A wszystko poprzez ruch, który wyrażał moje życie.

 

Czy Biodanza jest dla Ciebie?

Jaki masz poziom witalności, siły życiowej, z jaką stawiasz czoła światu?

Jak oceniasz własną zdolność do odczuwania pragnień i przyjemności?

Czy potrafisz przejawiać kreatywność w działaniu?

Czy jesteś osobą emocjonalną i z otwartością przyjmujesz do siebie innych?

Czy potrafisz wyjść poza własne ego i dostrzec łączność z naturą i tym, co nas otacza?

Czy wierzysz, że energia życiowa jest motorem do działania?

Jeżeli powyższe pytania zasiały tęsknotę w Twoim sercu, to oznacza, że Biodanza może być odpowiedzią na Twoje dotychczasowe zmagania. Biodanza udowadnia, że kiedy energia płynie od ludzi, to z ich radości rozprzestrzenia się po świecie. Raj na Ziemi istnieje, kiedy dookoła są inni ludzie, razem, w ludzkim byciu, wspieraniu i działaniu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 97

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


BIODANZA

AGNIESZKA SUT

WYDANIE II

2

SPIS TREŚCI

Podziękowania 4

Wstęp 5

Część I

Moja historia, czyli pragnienie tańczenia życia 8

A gdyby zamiast myśleć o życiu, tańczyć życie? Zmienić w ruch

codzienne gesty, otworzyć przestrzeń serca i połączyć

z intensywnym tu i teraz?

Rolando Toro

Część II

Poetyka ludzkich spotkań.

Prawdziwe historie nauczycieli Biodanzy:

Augusto Madalena, Marta Gonzales,

Monica Turco, Rosella Froza, Unni Heim30

Biodanza jest nie tyle nauką, co poetyką ludzkich spotkań, nową wrażliwością w konfrontacji z egzystencją.

Rolando Toro

3

Część III

Poetyka ludzkich spotkań,

czyli co warto wiedzieć o Biodanzie 53

Biodanza to system uczuciowej integracji, organicznego odnowienia

i ponownego nauczenia się pierwotnych funkcji życiowych, opierający się na tzw. vivenciach (hiszp. vivências).

Rolando Toro

Część IV

Pojawia się radość płynąca z życia.

Prawdziwe historie 94

Gdy nasze komórki zaczynają rezonować z muzyką i wchodzimy

w subtelny kontakt z drugą osobą, otwierają się możliwości poczucia

i rozpoznania emocji, do których trudno dotrzeć w codziennym życiu. Pojawia się radość płynąca z życia i poczucie, że jesteśmy jego częścią. Łączymy się z naszą subtelną intymnością, która rozpływa się

po naszym ciele i wzmacnia naszą tożsamość.

Rolando Toro

Najczęściej zadawane pytania 114

Bibliografia 129

4

PODZIĘKOWANIA

Specjalne podziękowania dla Katarzyny Wojdy za nasze roz-mowy, stanowiące zachętę do działania.

Justynie Niebieszczańskiej za to, że od samego początku jest. Bez niej nie zaistniałoby to, co już stało się rzeczywistością, nad którą nikt się nie zastanawia, bo jest taka oczywista i wciąż się dzieje.

Micaeli Bianco za to, że wsparła mnie w projekcie otwarcia pierwszej Szkoły Biodanzy w Polsce. Dzięki temu Polska otwo-rzyła się na międzynarodowy świat Biodanzy IBFed Sistema Rolando Toro®.

5

WSTĘP

Moja ścieżka w Biodanzie

to tak naprawdę droga życia.

Kiedy po raz pierwszy doznałam tego,

jak poprzez ruch, ciało, doświadczenie z niego

wypływające, pojawiają się zmiany, wybrałam

Biodanzę jako moją główną drogę rozwoju w życiu.

Jej początek stanowiły pierwsze zajęcia, w których brałam udział we Włoszech ponad 20 lat temu jako uczestniczka. Jej kontynuację – ułatwianie uczestnikom moich zajęć otwarcia się na ich drogę. Dzięki nim mają możliwość pogłębienia swojej drogi w rozwoju oraz przylgnięcia do życia w ich pełnej obec-ności. Pisząc te słowa zastanawiam się, czy ta książka to opo-wieść o Biodanzie, o życiu, o mnie, będącej częścią tego życia, czy może o drodze kierowanej głębokim połączeniem z impul-sem witalnym.

Byłaby to opowieść o drodze mojej i drodze wielu ludzi, którzy w niej uczestniczą i nieustannie są.

6

W jej krótkiej chronologicznie części wiele się wydarzyło. Wiele nie zaistniałoby, gdyby nie ciągła komunikacja międzyludzka, wsparcie oraz wspólna wizja, że jest najlepiej, jak może teraz być i że może być jeszcze lepiej.

A skoro tak, to raj na ziemi istnieje, kiedy dookoła

są inni ludzie, razem, w ludzkim byciu,

wspieraniu i działaniu.

Agnieszka Sut

20.01.2023, San Paolo, Włochy

7

A gdyby zamiast myśleć o życiu, tańczyć życie?

Zmienić w ruch codzienne gesty,

otworzyć przestrzeń serca i połączyć

z intensywnym tu i teraz?

Rolando Toro

8

Moja historia,

czyli pragnienie tańczenia życia

9

Pewnego jesiennego dnia wybrałam się na masaż,

nie wiedząc, że to początek nieodwracalnych zmian

i nowego rozdziału w moim życiu.

Szłam do Carli, towarzyszącej mi w ważnych momentach mo-jego życia. Jej masaż shiatsu uwalnia moje ciało od stresu. Zna-jomość z nią to historie poznawania nowych technik związa-nych z rozwojem osobistym. To dzięki niej trafiłam na ptasi szamanizm, sięgający czasów starożytności, o którym nie ma ani jednej książki. Również z nią odbyłam pierwszą szamań-ską podróż przy bębnach. To z jej powodu uczestniczę w krę-gach kobiet, otwierających się na żeńską energię. Ta wysoka kobieta o ciemnych oczach łączy konkretność z przenikliwo-ścią zauważania cennych dla mnie rzeczy, które dla innych pozostają niedostrzegalne. Słucham jej podpowiedzi od po-nad dwudziestu lat. Zatem kiedy zaproponowała mi uczest-nictwo w zajęciach Biodanzy, po prostu powiedziałam, że idę. Byłam zaciekawiona.

10

Stało się to w trudnym dla mnie czasie. Od 1998 roku miesz-kałam we Włoszech. Powodem opuszczenia Polski była miłość, ale niespodziewanie straciłam jakąś część siebie. Próbowałam się zaadoptować i skompletować od nowa, również czerpiąc z kultury i zwyczajów nowego kraju.

Właśnie w tamtym okresie zobaczyłam wyraźnie schematy i różne aspekty relacji, jakie często tworzymy z ludźmi. Stanę-łam twarzą w twarz z ich powierzchownością, kruchością i bra-kiem zaangażowania.

Budując nowe relacje, komunikując się w nowym języku, prowadząc nowy styl życia, doświadczałam poszukiwania koncepcji bycia człowiekiem.

Za tym wszystkim stała potrzeba akceptacji i wspólnoty. To one doprowadziły mnie jesienią 2001 roku na pierwsze zajęcia Biodanzy, które odbywały się w Studio Shaitsu w miejscowości Charii w Lombardii. Oprócz Carli były tam nieznane mi osoby.

Jednak w Biodanzie jest tak, że nawet jeżeli kogoś

widzimy pierwszy raz, to po kilku minutach

rozpoznajemy się poprzez ruch

i towarzyszące mu emocje.

I tak spotkałam ludzi, z którymi zaczęłam swoją podróż. Nasze znajomości wyszły poza salę, bo okazało się, iż wiele nas łączy. Wtedy nie miałam pojęcia, że trafiałam na metodę o tak moc-nych podstawach naukowych, z dopracowaną metodologią. Nie miałam też świadomości obecności Biodanzy na całym świecie.

11

Za to bardzo dobrze pamiętam te pierwsze zajęcia, podczas których w przestrzeni zupełnie dla mnie nowej intensywnie do-świadczyłam tu i teraz. Wydarzyło się coś niesamowitego!

Czułam to całą sobą w każdym zakamarku ciała

i duszy. Pulsowała radość. To był zupełnie nowy

dla mnie stan umysłu. Mogłabym go określić

jako jasność, przejrzystość.

Dowiedziałam się, że Biodanza to moja forma bycia, rozwoju i poznawania siebie. Poczułam spokój, który wypełnił mnie jak nigdy dotąd. Dzisiaj wiem, że otaczająca mnie wtedy przestrzeń to „poetyka ludzkich spotkań, nowa wrażliwość w konfrontacji z egzystencją”, jak pisze o tej metodzie jej twórca Rolando Toro. To była moja pierwsza vivencia [czyt. wiwencja].

***

Znasz to uczucie, kiedy coś ciebie tak zaciekawiło, że chcesz to powtarzać jeszcze raz i jeszcze raz? Ze mną i z Biodanzą wła-śnie tak było. Chciałam mieć dostęp do tych doznań, których doświadczyłam za pierwszym razem i dlatego zdecydowałam się na uczestnictwo w kursie.

W każdy poniedziałek jechałam podrzędną drogą 20 minut do miejscowości Chiari na zajęcia o 20.30. Późną jesienią i zimą zdarzało mi się przedzierać przez gęstą mgłę, charakterystyczną dla Niziny Padańskiej o tej porze roku. Kiedy przyjeżdżałam na miejsce, czasami okazywało się, że z powodu niskiej frekwencji zajęcia się nie odbędą i wtedy rozmawiałam z moją nauczyciel-

12

ką Elizabettą Biancą. Obserwując moje zaciekawienie metodą, zaproponowała mi praktykowanie w innej grupie, działającej już od roku.

Warto w tym miejscu przybliżyć moją ówczesną sytuację. We Włoszech znalazłam się w miejscu, którego mieszkańców można określić jako konserwatywnych. Z jednej strony ob-cokrajowcy spotykali się z rezerwą, a z drugiej majętna część społeczności patrzyła na innych z góry. Byłam dla nich obca. Pomimo, że zupełnie dobrze już mówiłam po włosku, wciąż dialekt, którym się posługiwano, pozostawał dla mnie niezro-zumiały. To potęgowało moje uczucie osamotnienia.

Smutku przysparzało mi też moje małżeństwo, zrodzone z po-rywu serca, ale w ogóle niefunkcjonujące. W tym obcym świe-cie, niekiedy obojętnym, a czasami nieprzyjaznym, spotkałam ludzi, którzy przychodzili na zajęcia Biodanzy i od razu za-uważyłam różnicę. Nikogo nie interesowało, że jestem Polką i że mówię po włosku z obcym akcentem. Nikogo nie intere-sował też mój status materialny. Interesowało ich, jaka jestem i to mnie bardzo ujęło.

Kurs odbywał się w oratorium, będącym szczególną przestrze-nią we Włoszech. W każdej miejscowości przy parafii znajduje się właśnie takie miejsce, które ma swoje sale i boisko. To tu organizuje się imprezy, spotkania czy zabawy dla dzieci i mło-dzieży. Elizabetta wynajmowała salę na zajęcia w oratorium w Chiari. Pojawiłam się na zajęciach i, tak jak za pierwszym razem, poczułam się jakbym od zawsze znała uczestników,

13

a oni mnie. Interesowali się mną w taki sposób, że nie czułam się wypytywana, a zawsze nawiązywała się między nami rozmo-wa. Nawet kiedy dzisiaj o tym myślę, jestem wzruszona.

W Biodanzie pierwsze zajęcia są darmowe, aby umożliwić uczestnikom doświadczenie tej metody poprzez ich ciała i uczucia. Można powiedzieć, że albo zakochujesz się od razu albo nie, ale też czasami próbujesz kilka razy, aby podjąć de-cyzję o uczestnictwie.

Za zajęcia płacisz z miesiąca na miesiąc, ważna jest ciągłość. To ona ma wpływ na efekt, który z czasem praktykowania wydłuża się. Można go najkrócej opisać jako entuzjazm i radość życia. Mimo że na początku niewiele wiedziałam o Biodanzie, metoda zaciekawiła mnie już od pierwszych zajęć, dodatkowo jej czę-ścią byli ludzie, którzy mnie sobą zauroczyli.

Zawsze spotykaliśmy się kilkanaście minut przed zajęciami przy murku przed oratorium, rozmawiając o wszystkim, potem wchodziliśmy na piętro i przebieraliśmy się. Początkowo moje ubrania były lekkie i wygodne, z czasem stawały się coraz bar-dziej kwiecistymi, przewiewnymi, letnimi pareami.

Zaczynaliśmy od części teoretycznej. Siadaliśmy w kręgu, a na-uczycielka opowiadała, o czym są dzisiejsze zajęcia. Pokazywała je w kontekście życia. Swoje przemyślenia miała spisane, więc opowiadanie łączyła z czytaniem.

Kiedy jej słuchałam, wydawało mi się, jakby mówiła o mnie – jakby to wszystko, co miała zapisane

w swoim zeszycie i czym się dzieliła, było moją historią.

14

Wiele osób ma podobne doświadczenia. Dzisiaj wiem, że na-uczyciel też jest w vivencii, tak jak każdy uczestnik. Choć za-jęcia trwały nie dłużej niż 2 godziny, to w poniedziałki często wracałam do domu po północy. Dlaczego? Po zajęciach znowu rozmawialiśmy przy murku przed oratorium, a ja czułam, jak pulsuje we mnie życie.

Na początku pracowałam w domu, tworząc włoskie biuro za-kupów dla polskiej firmy z branży hydro-termo-sanitarnej oraz jako agent polskiej firmy, zajmujący się zakupem artykułów do gastronomii. W międzyczasie chodziłam na siłownię, aerobik i step, aby się poruszać.

Kiedy zostałam zatrudniona w korporacji Wellman w 2002 roku, regularnie już uczestniczyłam w zajęciach w Chiari. Do-świadczyłam wtedy na własnej skórze, jak Biodanza pomaga mi w radzeniu sobie ze stresem. Ten rok był dla mnie bardzo waż-ny, bo wytańczyłam swoje pięć linii vivencii. Poznawałam swoją witalność i energię życiową. Wypełniała mnie do tego stopnia, iż podnosiłam w tańcu ręce tak wysoko, że niektóre osoby nie chciały ze mną tańczyć. To tak, jakby na nowo rozbudziła się we mnie uczuciowość i otwarcie na ludzi.

Zaczęliśmy się spotykać po zajęciach. Organizowaliśmy wspól-ne wypady nad rzekę czy do teatru. W ten sposób stworzyło się moje piękne życie społeczne wśród ludzi, którym nic nie trzeba było udowadniać. Nabrałam pewności siebie i to moje spotka-nie z Biodanzą niewątpliwie spowodowało rozpoczęcie pracy w korporacji, będące spełnieniem marzeń wielu.

15

Przez ten rok wytańczyłam swoją radość,

determinację, otwartość na wspólnotę, potrzebę

spotkania ze swoim „jestem”. A wszystko poprzez ruch, który wyrażał moje życie.

Fascynująca – tak jednym słowem mogę opisać, czym dla mnie była Biodanza, a kurs, w którym uczestniczyłam, to doświad-czenie poznawania siebie. Co ciekawe, wszystko działo się po-przez ruch. To on tworzył emocje pozwalające nie tylko pozna-wać siebie, ale i innych.

Moja grupa liczyła piętnaście osób i stała się moją wspólnotą. Była Carla – nauczycielka w przedszkolu, Wilma, której firma szyła buty ze skóry, czy Bruna, Maria i Donatella: trzy dziew-czyny po pięćdziesiątce. Był szalony Franky, Italo, pracujący jako konserwator w szpitalu, oraz Narciso, właściciel firmy zajmującej się odpadami przemysłowymi. Zawsze mogłam na nich liczyć. Jeżeli było coś, co mogli dla mnie zrobić, robili to – z otwartością na mnie i bez manipulacji.

To dzięki Biodanzie nie tylko otworzyłam się

na czerpanie przyjemności z bycia z innymi ludźmi,

ale i zbudowałam silne więzi.

Poprzez ruch, nasze rozmowy, a także łzy, stało się tak, jakby-śmy znali się bardzo dobrze od lat. Spotkania podczas zajęć i poza nimi zaowocowały tym, że nie tylko zaaklimatyzowałam się we Włoszech, ale znalazłam się na życiowej wyprawie wraz z niesamowitymi ludźmi, którzy zapadli we mnie głęboko…

16

Rolando Toro powiedział, iż ludzie, którzy się

spotykają, zapadają sobie nawzajem w swoich

komórkach. Właśnie to stało się moim udziałem.

***

Przez długi czas skupiałam się na doświadczaniu Biodanzy. In-stynkt, naturalna percepcja, poczucie połączenia z każdą ko-mórką ciała były tym, co mnie całkowicie pochłaniało. Pragnie-nie, aby to wszystko wyjaśnić, przyszło później. Wtedy, kiedy zaczęłam nauczać innych. Tak właśnie ma być. Najpierw mamy odłączyć lewą półkulę mózgu i nie zastanawiać się nad tym wszystkim, czego domaga się logika.

Zapisanie się do szkoły w Vicenzy w roku 2003, prowadzonej przez Nicola Franchiellego, świadczyło o tym, że chciałam wię-cej Biodanzy w moim życiu. Dostałam propozycję dołączenia do szkoły, a decyzję podjęłam po trzech miesiącach, mając na uwadze moje nieustanne powroty na zajęcia. Stwierdziłam, że i tak na nie jeżdżę, więc zapiszę się i zobaczę, co się wydarzy.

Nauka w szkole trwa trzy i pół roku i opiera się na progra-mie w trakcie certyfikacji International Biodanza Federation (IBFed). Ostatnie półtora roku metodologii. Przed napisaniem pracy wymaga się poprowadzenia ośmiu zajęć pod okiem meto-dyka, który weryfikuje umiejętności nauczyciela na podstawie obserwacji procesu, jaki zachodzi w grupie. Po takich ośmiu su-perwizjach przystępuje