Ada - Aleksander Ławski - ebook + audiobook

Ada ebook i audiobook

Aleksander Ławski

2,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Gdzieś w Polsce, w pewnym urzędzie wojewódzkim, pracuje Ada, Zuza i Zbyszek. Ale to nie obowiązki służbowe zajmują ich najbardziej. Każdy dzień przynosi nowe plotki, nowe romanse, nowe wydarzenia… Życie zawodowe miesza się z prywatnym, a sympatie z antypatiami. Wreszcie nadchodzi dzień wyjazdu na długo wyczekiwane weekendowe szkolenie w hotelu Orle Gniazdo, podczas którego życie bohaterów ulegnie nieoczekiwanym zmianom…

Irek czekał w umówionym miejscu. Powitali się jak starzy znajomi.
–  Co będziemy robić? – zapytała Ada.
–  Proponuję spacer po leśnym dukcie, a potem może gdzieś na kawę.
Ten zwrot „na kawę” zawsze jej się kojarzył z pokojem hotelowym. Może na to za wcześnie, pomyślała.
–  Może być spacer.
Po przejechaniu kilku kilometrów wjechali do puszczy i zatrzymali się w zagajniku. Byli prawie niewidoczni. Wyszli z samochodu. Wziął ją za rękę i lekko przyciągnął do siebie. Nie stawiała żadnego oporu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 277

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 6 godz. 8 min

Lektor: Agnieszka Postrzygacz

Oceny
2,7 (22 oceny)
3
3
6
4
6
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Małżeństwo

Ada pracowała w dziale administracji urzędu wojewódzkiego. Czym tak do końca się zajmowała, nikt nie był pewny. Przenoszono ją w zależności od potrzeb. Gdy przechodziła do innego działu, najczęściej ktoś był z niego zwalniany. Ciągnęło się za nią jakieś fatum, różne plotki krążyły na jej temat. Zawsze za nią szły jakieś kłopoty. Dawniej mówiono by, że czarownica, że rzuca czary, ale ona nic sobie z tych plotek nie robiła. Te opinie zupełnie nie pasowały do jej fizjonomii. Była prawdziwą pięknością. Jasna cera, niebieskie oczy, długie włosy, czasami podkręcone. Zawsze pogodna, uśmiechnięta, szybko nawiązywała przyjazne kontakty. Szczególnie mężczyźni byli nią zachwyceni, potrafiła ich oczarować. Kobiety też ją tolerowały. Zwierzała im się ze swoich podbojów miłosnych. Na ogół jej nie wierzyły. Wtedy pokazywała im ślady przeżytych spotkań, tak zwane malinki na szyi.

– Więcej nie będę wam pokazywać – mawiała.

Kobiety pilnie słuchały jej opowieści o tym, jak to jej dobrze było, jak on był nią zachwycony, jak długo się kochała. Jej mąż, Kazik, pracował w dziale finansowym i w jakiś dziwny sposób nie do końca tolerował jej zachowania. Czasem, gdy nie było jej w biurze dłuższy czas, przychodził potem do niej i przy obecnych koleżankach pytał:

– Gdzieś ty była? Znowu się kurwiłaś?

Odpowiadała mu nieraz:

– To nie mydło, to się nie zmydli!

Wzbudzała tym śmiech wśród słuchaczy.

Dziwne to było małżeństwo. Wyglądało, że dla niego sprawy seksu były zupełnie obojętne. Udawał, że nie był o nią zazdrosny. Ona, kobieta prawie czterdziestoletnia, blondynka, dość wysoka, mająca wszystko na swoim miejscu, nie robiła tajemnicy ze swych potrzeb seksualnych: mówiła, że lubi się kochać, a mąż nie spełnia jej oczekiwań. Zazwyczaj pogodna, uśmiechnięta – gdy stawała się niemiła, to wiedzieliśmy, że ma miesiączkę, nie lubiła wtedy siebie.

Zuza

Jej koleżanka Zuza, znacznie młodsza od niej, też miała luźne podejście do spraw damsko-męskich. Czasem razem się umawiały na jakieś spotkania towarzyskie. Ada mówiła wtedy:

– Lepiej, żeby się mąż nie dowiedział, będzie robił mi wymówki.

Tym razem obie umówiły się do dawnego znajomego Zuzy, Stefana. Mężczyzny już po pięćdziesiątce, ale podobno doskonale znającego potrzeby kobiet. Z zawodu był prawnikiem. Żona wyjechała do Londynu. Kolega jego, Zenek, znacznie młodszy, rozwiedziony nie wiadomo z jakich przyczyn, z niecierpliwością czekał na mające się zjawić partnerki do zabawy. Zuza była nie za wysoką, ale zgrabną szatynką. Obie fizycznie się różniły, ale miały nieodpartą chęć zdobywania mężczyzn – to je ze sobą łączyło. Zjawiły się, tak jak przystało, z małym opóźnieniem. Na przywitanie duży miś. Gospodarz zaprosił do środka, kobiety miały się zająć przygotowaniem przekąsek. Zenek po cichu powiedział do kolegi:

– Ja obstawiam tę szatynkę.

– O nie – rzekł prawnik. – Tę blondynkę to już znam, to dawna moja znajoma.

Zenek jednak odszedł zniesmaczony i zaczął czarować Zuzę, narażając się koledze. Prawnik podszedł dyskretnie do Zenka i kategorycznie oznajmił:

– Ma być tak, jak mówiłem.

Zuza wyczuwając, że między nimi coś się źle dzieje, podeszła do Stefana, mówiąc:

– Gdzie tu są nakrycia? Pomogę panu.

– A wie pani, na górze.

– To ja pójdę.

– Pani nie znajdzie, pójdę z panią.

I znaleźli się w jego sypialni. Jak to bywa w takiej sytuacji, Zuza prowokacyjnie położyła się na posłanym łóżku. Stefan zareagował błyskawicznie, pospiesznie zaczął ją rozbierać. Robił to jednak tak delikatnie, że Zuza była zachwycona. Pieścił każdą część jej odsłoniętego ciała. Odwzajemniała mu się pieszczotami. Oboje byli zadowoleni.

Na dole Zenek się niepokoił – co oni tam tak długo robią? Nie przyszło mu do głowy, że się mogą kochać. Ada wyczuwając, że Zenek jest zainteresowany Zuzą, powiedziała:

– Wie pan, ja tam pójdę, zobaczę, co się dzieje.

Ada uchyliła drzwi sypialni tak, żeby nikt nie zauważył. Widok jej nie zaskoczył. Na dole Zenek z zaciekawieniem zapytał:

– Co oni tam robią, Ada?

Odpowiedziała mu z ironicznym uśmiechem, że omawiają jakieś sprawy biznesowe. Zenek zrozumiał ironię.

– Też ich przypiliło, nie mogli poczekać? – zapytał.

– Z tymi sprawami nie zawsze warto czekać.

Nie wiedział, jak się zachować. Odeszła mu chęć na amory, przeżywał – jak mu się zdawało – porażkę. Znacznie starszy kolega poderwał mu dziewczynę. Ada, zdając sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, w typowy dla siebie sposób przechadzała się po pokoju, prowokując Zenka walorami swojego ciała. Zuza ze Stefanem dalej nie wracali.

– Musi im być dobrze – komentowała Ada.

Zenek podszedł do stołu, nalał dwa dość duże kieliszki i poprosił Adę o wypicie, co uczyniła. Wzięła potem Zenka za rękę. Usiedli na kanapie. Jej ręka dalej wędrowała po zakamarkach ciała Zenka, aż wreszcie się nią zainteresował. Pieścił i obcałowywał jej ciało, a Ada wydawała dźwięki rozkoszy, wzbudzając zainteresowanie Zuzy i Stefana, którzy – niezauważeni – siedząc na schodach, przyglądali się tej sytuacji. Całe to zajście zakończyło się dość nagle, gdy para spostrzegła obserwujących.

Ada i Zenek czuli się zaskoczeni i zażenowani, jedynie Zuza i Stefan wyglądali na szczęśliwych. Usiedli do stołu. Tak naprawdę nie wiadomo było, o czym rozmawiać. Zrobiło się jakoś smutno. Niby przedtem wszyscy chcieli tego, co się stało, ale teraz zapanował jakiś smutek. Po wypiciu kawy się pożegnali. Stefan długo coś szeptał do ucha Zuzie. Ada nie podejmowała tematu minionego spotkania.

Zdarzenie

W rozmowie z Zuzą oświadczyła, że pierwszy raz jej się zdarzyło, że mężczyzna nie był ją zainteresowany.

– Musiałam w pewnym stopniu zmusić go, aby się ze mną kochał.

Zuza natomiast była bardzo zadowolona z postawy Stefana. Powiedziała, że chciałaby się jeszcze z nim spotkać.

Następnego dnia koleżanki pytały Ady:

– Jesteś taka smutna, jakieś niepowodzenia?

– Nic mi nie jest, zdaje wam się – odpowiadała.

W zaciszu własnego mieszkania zaczęła się zastanawiać nad sobą. Do tej pory to mężczyźni zabiegali o jej względy, nie zdarzyło się, żeby któryś nie miał na nią ochoty. Wstyd było się przyznać nawet przed sobą, że ktoś jej nie chciał. Mowy nie ma, aby koleżanki się o tym dowiedziały. Zuza widziała, że się kochała z Zenkiem, ale Zuza nie wie o tym, że musiała go prowokować, bo inaczej by się do niej nie zbliżył.

Ta swoboda obyczajowa do tej pory jej nie przeszkadzała. Uważała, że jest wolna, mąż ani jej otoczenie nie będzie jej przecież mówić, jak ma postępować. Tymi przemyśleniami z nikim się nie dzieliła, ale koleżanki w biurze zauważyły, że z Adą źle się dzieje. Nie chwali się swoimi podbojami i nic nie mówi o nowych kontaktach z mężczyznami.

Umówiła się z Zuzą na pogaduszki. Chciała się podzielić swoimi przemyśleniami, ale nie była pewna, czy Zuza właściwie to przyjmie. Zuza miała stałego chłopaka, ale to nie przeszkadzało jej od czasu do czasu pozwolić sobie na jakiś skok w bok. Obie uważały, że jest to normalne. Zuza była więc właściwą osobą do pogadania na te tematy.

Rozmowę zaczęła Ada, mówiąc nieśmiało, że ma wątpliwości, czy warto tak bez żadnego oporu iść do łóżka z mało znanym facetem, a nawet z zupełnie obcym.

Zuza bez dłuższego zastanowienia odpowiedziała:

– Wiesz, ja czasem też miałam podobne wątpliwości. Jestem bardzo pobudliwa, ciągle chciałabym się kochać, widocznie mamy podobne usposobienie.

– Ale w łóżku mój mąż wcale mnie nie interesuje, czasem zastanawiam się, czym on mi mógł zaimponować, że za niego wyszłam. Denerwuje mnie jego chude ciało, wystające kości, szpiczaste kolana, nic nie mówi, gdy się kochamy, nigdy z nim nie mam orgazmu.

– Ja sobie nie wyobrażam iść do łóżka z kimś, na kogo nie mam ochoty.

– A jak ten twój chłopak?

– Z nim się kocham we czwartki, ale dla mnie to za mało. On jednak więcej nie chce, stąd czasem mój skok w bok.

– A czy ty go kochasz? – zagadnęła Ada.

– Nie zastanawiałam się nad tym, w łóżku jest nam dobrze, sam akt trwa jakieś pół godziny.

– To długo – oświadczyła Ada. – U mojego męża to pięć minut!

– Wyślij go do lekarza, on cię nigdy nie zaspokoi, zawsze będziesz szukać faceta.

Doszły do takiego wniosku, który w jakiś sposób usprawiedliwiał ich zachowanie. Kupiły butelkę bułgarskiego czerwonego wina za dziewięć złotych i w mieszkaniu Zuzy wypiły ją, topiąc swoje troski w tanim trunku. W domu Ada bardziej uważnie zaczęła się przyglądać swojemu mężowi. Ubrany wyglądał całkiem nieźle. Gorzej – gdy się rozebrał, wtedy nie miała na niego żadnej ochoty. Myślała, że czasem powinna się kochać z mężem, choć nie sprawiało jej to żadnej przyjemności.

Irek

Musiała jednak zachęcać go w różny sposób. Prowokowała tak długo, aż z dość dużym trudem był gotowy. Zdawało jej się, że w jakiś sposób spełniła swój obowiązek małżeński, jak mawiała. Mąż był zaspokojony i wtedy najczęściej poszukiwała partnera, aby spełnił jej oczekiwania, chciała mieć orgazm i być wykochaną.

Upatrzonego mężczyznę bacznie obserwowała, następnie pod pretekstem jakiegoś zdarzenia mogła nawiązać rozmowę. Była mistrzynią w tego rodzaju sytuacjach. Tym razem przy upatrzonym partnerze wypadł jej długopis z ręki. Równocześnie ona i on pochylili się, aby go podnieść, i oczywiście zderzyli się głowami. On przepraszał, a ona udawała, że ją bardzo boli. Zaczęli rozmawiać i cel połowicznie został osiągnięty.

– Zapraszam panią na kawę.

– Nie chciałabym pana wykorzystywać! – Z pewnymi oporami się zgodziła, cel został osiągnięty.

Wieczorem podjechał po nią mercedesem. Zrobił dobre wrażenie, widać było, że jest wysportowany, modnie ubrany, wyglądał na młodszego od niej. Zachowywał się dość kulturalnie, ale wyraźnie był nią zainteresowany. Ada od razu wyczuła, jaki ma cel, spotykając się z nią. Wypili kawę i po kieliszku wina, rozmawiali trochę o ostatnim filmie, na którym byli oboje, zanim się poznali.

– To może zmienimy lokal, pojedziemy gdzieś za miasto?

Ada starym zwyczajem odrzekła:

– Nie znam pana!

Wyjął dowód i podał Adzie. Tak jak przewidywała, był od niej niewiele młodszy. Właściciel firmy transportowej. Żonaty, ale nie żyje z żoną. Był to dobry moment, aby i ona powiedziała o swoich kłopotach z mężem. Próbowała go odwieść od pójścia z nią do łóżka, choć podobał jej się i nie chciała go stracić.

Oświadczyła mu, że musi zaraz wracać, ale następnym razem może poświęcić na spotkanie znacznie więcej czasu. Zrozumiał, o co chodzi, i chętnie się zgodził.

Odwiózł ją pod wskazany adres, do Zuzy, której oczywiście zdała sprawozdanie z przebytej randki. Zuza tak skomentowała spotkanie Ady:

– Wiesz, ja znam tego faceta, jest żonaty i ma dwoje dzieci, mieszka z rodziną we własnym domu na ulicy Słowackiego.

– A gdzie go poznałaś?

– Byłam na małej balandze, gdzie on też był z jakąś blondynką z waszego urzędu.

– To musi być z niego niezły agent!

– Na pewno – potwierdziła Zuza.

Rozmowa

W domu mąż zajmował się swoimi sprawami. Był przecież księgowym, coś tam podliczał, ale o dziwo nie zapytał, gdzie była. Ada była zdziwiona, zapytała:

– Nie jesteś chory?

– Nie jestem. A co, mam ci ciągle robić awantury, jak się gdzieś kurwisz?

Zrobiła się cisza. Ada nie wiedziała, co odpowiedzieć. Było to coś nowego w zachowaniu męża. Ogarnął ją jakiś niepokój. Zaczęła opowiadać, że była u Zuzy, ale mąż dalej nie reagował na jej słowa. Wyraźnie było coś nie tak. Zaczęła się zastanawiać, czy jest zazdrosna o męża. Ta jego obojętność źle wróży na dalszą przyszłość. Nie chciała się rozwodzić z mężem, był bardzo wygodny, dawał jej swobodę, nie za wiele od niej żądał. Mogła zaspokajać swoje potrzeby seksualne, nie robiąc żadnej rewolucji w małżeństwie.

Wystraszyła się. Przygotowała kolację i zaprosiła męża. Trochę był zdziwiony, ale przyszedł. Nie wiedziała, o czym z nim rozmawiać. Nie za wiele się zastanawiając, rzekła:

– Wiesz, a może byśmy mogli mieć dziecko?

Mąż się roześmiał:

– No to postaraj się!

Grymas na twarzy Ady wieścił awanturę.

– Ale ja chciałabym z tobą.

– Marne szanse ze mną.

– Dlaczego?

Nie chciał odpowiedzieć. Po zjedzeniu kolacji usiedli razem i oglądali jakiś film na Polsacie. Melodramat o małżeństwie, mąż zdradzał żonę, ale nie chciał się pozbyć ani żony, ani kochanki. Niewygodna fabuła, szczególnie dla Ady.

Pierwszy raz dotarło do niej, że coś źle się dzieje z mężem. Nie wiedziała, jak do niego dotrzeć. Czarne myśli przychodziły jej do głowy. Może sobie kogoś znalazł? Jak ona teraz będzie wyglądać, co powiedzą koleżanki? Może seks rozwiązałby częściowo sprawę? Ale nie był nią zainteresowany. Jak do niego dotrzeć? Dwa złączone łóżka – niby razem, a jednak osobno, każde pod swoją kołdrą. Wpadła na pomysł: uda, że jest chora i jest jej zimno. Pod tym pretekstem wejdzie do jego łóżka. Ale dzisiaj nie miała na to ochoty. Zasnęli każde u siebie.

Śniło jej się, że się kochała z mężem. Obudziła się wcześnie. Kazika już w łóżku nie było.

– Przygotowałem kawę – odezwał się.

– O, to dobrze, ja zrobię kanapki – obiecała Ada.

Humor jej się poprawił przy śniadaniu. Może uda się porozmawiać przyjaźnie z mężem? Jednak on nie podejmował żadnego tematu.

W pracy każde poszło do swojego biura. Ada jak zwykle witała się ze wszystkimi, ale minę miała niewesołą. Zauważyły to koleżanki.

– Chyba mąż cię budził do dzieci.

Wszyscy wiedzieli, że nie mają dzieci.

– To dlatego ją budził – odpowiedziała Zuza.

– Nie bądźcie takie dowcipne. Dzisiaj się nie kochałam.

– To dlatego masz zły humor.

– Koniec tematów seksualnych, bierzcie się do roboty.

Ada miała pokój wspólnie z Zuzą. W pewnym momencie weszła przełożona, a z nią młody przystojny mężczyzna.

Zbyszek

– Pani Ado, to jest pan, który może będzie u nas pracował. Proszę go zapoznać ze sprawami związanymi z ochroną środowiska. Pan Zbyszek jest absolwentem naszego uniwersytetu, skończył właśnie ochronę środowiska.

– Oczywiście, zajmiemy się panem.

Obie się roześmiały, a pan Zbyszek nie wiedział dlaczego. Był trochę speszony. Otrzymał miejsce przy wolnym biurku obok Ady.

Na widok przystojnego i młodego mężczyzny obie były jakieś weselsze.

– Zbyszek mam na imię – powiedział, mimo że już przecież został przedstawiony.

– No to mówmy sobie po imieniu!

Po kolei obie podały swoje imiona. Najpierw Zuza, a potem Ada wprowadzały go w arkana pracy biurowej. Zbyszek coś sobie notował, zadawał różne pytania, ale nie na wszystkie otrzymywał odpowiedzi.

Oczywiście wypytały go, czy jest wolny, czy ma dziewczynę, czym się interesuje. Otrzymały wymijające odpowiedzi. Zbyszek nie za bardzo chciał się odkryć przed wścibskimi kobietami i dlatego niewiele się dowiedziały. Gdy wyszedł, Zuza stwierdziła:

– Młody, ale cwany facet.

Po przyjściu zapytał:

– Czy jest tu organizowane jakieś życie towarzyskie?

Ada odpowiedziała, że organizowane są wspólne wycieczki w wolne dni lub tak zwane spotkania integrujące dwa lub trzy razy do roku, a czasem pracownicy dostają bilety na różne imprezy.

Po wyjściu Zbyszka Zuza uprzedziła Adę i stwierdziła, że chciałaby się Zbyszkiem zająć. Było to jednoznaczne z tym, że Ada nie powinna próbować go uwodzić.

– Bądź spokojna – odpowiedziała Ada.

W duchu myślała zupełnie inaczej. Zbyszek bardzo jej się podobał, w wyobraźni już widziała, jak się z nim kocha. Ważne jednak, kogo Zbyszek wybierze.

Była mężatką, chyba będzie musiała ustąpić. Zazdrość już na tym etapie nie dawała jej spokoju, nie było to w jej stylu, aby z góry rezygnować z mężczyzny. Była zła na Zuzę i już szukała odwetu. Mąż dzisiaj wcześnie pojechał do domu. Szła piechotą, rozmyślając po trochu o wszystkim. Nagle zadzwonił telefon – to był chłopak z ostatniej randki. Zapytał, czy pamięta, że mają się spotkać. Choć nie była z nim jeszcze na ty, odpowiedziała:

– Zadzwonię do ciebie wieczorem.

– Będę czekał – odpowiedział.

Irek – bo tak miał na imię – nie był pewny, czy Ada zadzwoni. Zastanawiał się, gdzie by tu spędzić z nią czas. Był pewny, że będą się kochać – z rozmowy z nią wywnioskował, że to nastąpi – i czekał pełen nadziei.

Żonie powiedział, że ma spotkanie z kontrahentem i może późno wrócić. Ona jak zwykle dość złośliwie zapytała, czy kontrahent chodzi w spódnicy. Nic nie odpowiedział, udał obrażonego i czekał na upragniony telefon od Ady. Ada natomiast zastanawiała się, czy zadzwonić do Irka. Zajęła się sprzątaniem. Mąż oświadczył, że dzisiaj musi wyjść, ma coś do załatwienia i wróci za jakąś godzinę.

Uznała to za dobry moment, by zadzwonić do Irka, że może się spotkać dzisiaj na dwie godziny. Umówili się pół godziny później na parkingu przy Jagiellońskiej. Mąż zwlekał z wyjściem. Już zaczęła się denerwować, czy w ogóle wyjdzie. W końcu wyszedł. Była spóźniona, szybko się ogarnęła i pobiegła na spotkanie. Irek czekał w umówionym miejscu. Powitali się jak starzy znajomi.

– Co będziemy robić? – zapytała Ada.

– Proponuję spacer po leśnym dukcie, a potem może gdzieś na kawę.

Ten zwrot „na kawę” zawsze jej się kojarzył z pokojem hotelowym. Może na to za wcześnie, pomyślała.

– Może być spacer.

Po przejechaniu kilku kilometrów wjechali do puszczy i zatrzymali się w zagajniku. Byli prawie niewidoczni. Wyszli z samochodu. Wziął ją za rękę i lekko przyciągnął do siebie. Nie stawiała żadnego oporu. Całował ją w czułe miejsca, pieścił jej piersi. Przeszedł ją dreszcz, jakaś tajemna zniewalająca siła ogarnęła całe ciało i poczuła zbliżający się orgazm. Stała się bezwolna i przylgnęła całym ciałem do Irka. Wyczuła erekcję, chciała już się kochać. Pieścił jej ciało i intymne miejsca, była w siódmym niebie, sama się rozebrała. Kochali się na tylnym siedzeniu samochodu.

Sam akt trwał nie za długo, ale Ada była i tak bardzo zadowolona. Było jej bardzo dobrze. Takie chwile trzeba docenić, bez nich co by było warte życie. On też potwierdził, że było mu z nią bardzo dobrze, że dawno nie miał tak wspaniałej kobiety.

Ada zastanawiała się, czy mówi prawdę. Może ją oszukuje? Po przeżytej ekstazie wracali do normalności. Właściwie przedtem w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Ada zaczęła się zastanawiać, po co ona to robi. Poza czystą przyjemnością ze zbliżenia z nim nic praktycznie o nim nie wiedziała. Jakaś tajemna siła ciągnęła ją do mężczyzn. Nagle otrzeźwiała. Co on o mnie pomyśli? Że jestem zwykłą dziwką, którą stosunkowo szybko można przelecieć?

Odpędzała te myśli od siebie, ale miała kaca, że tak szybko uległa. Siedzieli w samochodzie i nic nie mówili. Po chwili zapytała:

– Czy zastanawiasz się, dlaczego zdradzasz żonę?

– Tak do końca to nie odpowiem, ale mogę ci powiedzieć, że seks z moją żoną to dla mnie żadna przyjemność, jest to czysta biologia. Zawsze szukałem z kobietami zaspokojenia nie tylko czysto fizycznych doznań. Kobieta musi mnie chcieć, ja muszę to czuć, że ona cała jest moja. Wtedy odwzajemniam jej się i jest nam dobrze.

– A jak się będziesz czuł dzisiaj po powrocie do domu?

– Jest to zawsze dla mnie spory dylemat. Czasem zastanawiam się, czy jej o tym nie powiedzieć, ale dochodzę do wniosku, że wyrządziłbym jej dodatkową krzywdę.

Ada, kobieta ciekawa, chciała się wszystkiego dowiedzieć.

– A jak oceniasz mnie?

– Jeżeli mam być szczery, to za krótko cię znam. Jesteś śliczną kobietą, spełniasz moje oczekiwania, kochasz się tak, jak ja sobie zawsze wyobrażałem, ale poza tym praktycznie nic o tobie nie wiem. Proponuję zakończyć tę moją spowiedź, może następnym razem porozmawiamy więcej. Muszę już wracać, za pół godziny, a może wcześniej, będziesz w domu.

Zatrzymali się przed domem Zuzy. Pożegnali się bez pocałunków tradycyjnym „do zobaczenia”. Zastanawiała się, czy wejść do Zuzy i jak zwykle opowiedzieć jej o spotkaniu. Ale czy ona musi o wszystkim wiedzieć? Nie zdecydowała się na odwiedziny. Przejdę się spacerkiem do domu, dobrze mi to zrobi, pomyślała. Jakimś zbiegiem okoliczności spotkała wracającego męża, który patrzył na nią dziwnym wzrokiem. Czyżby ją śledził?

Ogarnął ją lęk. Nigdy przedtem jej się to nie zdarzało. Zaczęła się zastanawiać, czy Irek nie zostawił na jej szyi śladów – jak mówi przysłowie, na złodzieju czapka gore. Zdobyła się na uśmiech.

– Ach, ten facet, który mnie podwiózł, to znajomy Zuzy, poznałam go kiedyś.

Mąż przestał ją wypytywać, ale po minie wiedziała, że jej nie wierzy. Szli obok siebie jak dwoje obcych ludzi, milczeli.

Zamiar

W domu Ada zajęła się szykowaniem kolacji, ale w pewnym momencie otrzeźwiała i dość stanowczym tonem zapytała:

– A gdzieś ty, mój drogi, był? Może mi powiesz?

Po chwili namysłu jej odpowiedział:

– Jak ty mi powiesz prawdę, gdzieś była, to i ja ci powiem, gdzie i z kim byłem.

Ada nie wiedziała, co odpowiedzieć. Coś musi, bo w innym wypadku będzie się źle dziać.

– Ja byłam u Zuzy.

– A ja byłem u kolegi z pracy.

Oboje wiedzieli, że się okłamują i dalsza rozmowa nie ma sensu. Po kolacji każde zajęło się swoimi sprawami. Ada była bardzo niezadowolona. Zdawało jej się, że zawsze będzie mogła bez większych kłopotów zdradzać męża. Uznawała, że mu na niej nie zależy i ma swobodę, z którą się nie kryła. Czy chce, aby mąż odszedł? Może już kogoś ma? Teraz dopiero zaczęły ją nachodzić dziwne myśli. Nie mają dzieci i nie wiadomo, z czyjej winy. Wiedziała już, że dalej tak nie da rady. Ma dwa wyjścia: albo zbliżyć się do męża i ułożyć jakoś to życie z nim, albo się rozwieźć.

Nie znała zamiarów Kazika, postanowiła jednak na razie nic nie zmieniać, ale się bardziej przyjaźnie zachowywać. Trzeba z nim iść do łóżka. Doszła do wniosku, że musi to zrobić. Zaczęła się dość prowokacyjnie zachowywać. Usiadła przed nim, odsłaniając swoje zgrabne nogi, i prosiła, aby ją pomasował po plecach, bo ją tam coś boli. Mąż o dziwo wykonywał wszystkie jej prośby. Gdy ją masował po plecach, to przeszedł ją tak jakby dreszcz podniecenia, jednak po nim nie zauważyła jakiegoś zainteresowania sobą i była wyraźnie niezadowolona.

Noc i poranek zakończyli każde w swoim łóżku. Nie mogła się przełamać, aby wejść pod jego kołdrę.

Prowokacja

W pracy dzień rozpoczęli od wspólnej kawy, ale tym razem dołączył Zbyszek. Wszyscy już mówili sobie po imieniu – stwierdzili, że tak będzie lepiej. Ada pamiętała o umowie z Zuzą. Oddała jej pole, ale gdy Zuza wychodziła z pokoju, dyskretnie starym zwyczajem prowokowała Zbyszka. Albo czegoś nie mogła znaleźć, albo coś jej z biurka spadało i w przysiadzie dość głęboko odsłaniała swoje nogi lub tak się pochylała, by było widać jej kształtne, dość duże piersi.

Przy tych niby przypadkowych sytuacjach mawiała:

– Ale jestem niezdara!

I oczywiście uśmiechała się mile do Zbyszka. Ten się odwzajemniał i grzecznie pomagał jej w poszukiwaniach. Zauważył, że te wszystkie zdarzenia dzieją się wtedy, gdy Zuzy nie ma w pokoju. Nic nie mówił, nie był bowiem pewny, czy to świadome działanie Ady.

Zachowywał się dość powściągliwie, do obu pań miał należyty dystans. Zuza z kolei zastosowała inną formę kokieterii. Pytała go, czy czytał modne ostatnio kryminały. Odparł, że kryminały go nie interesują. Chętnie sięga po powieści biograficzne oraz obyczajowe. Na jego pytanie, co ostatnio czytała, nie była w stanie odpowiedzieć.

Temat literacki nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Ada wtrąciła, że czyta Traktat o łuskaniu fasoli, jednak nie mogła sobie przypomnieć autora.

– To dobra książka, autor nazywa się Myśliwski  – odrzekł.

Obie były zdziwione orientacją Zbyszka w temacie. Ada bała się, żeby jej nie zapytał o treść książki, bo jedynie widziała ją u męża. Miałam szczęście, pomyślała, bo mogłam się ośmieszyć.

Obie doszły do wniosku, że nie jest to bezpieczny temat do dyskusji. Jednak o filmie też nie miały wiele do powiedzenia. Zuza nieśmiało zapytała, jakie kobiety go interesują. Zbyszek odrzekł po namyśle, że w zasadzie interesuje go jego własna sympatia, choć lubi rozmawiać z kobietami.

– To opowiedz coś o swojej dziewczynie.

– Ania to blondynka, szczupła, jest na ostatnim roku medycyny, będzie lekarzem.

– O, to będzie miała dobry zawód.

– Nie wiem – odparł Zbyszek. – Już narzeka na biurokrację.

Rozpoczęła się dyskusja o służbie zdrowia, z której nic nie wynikało.

Wysłały gdzieś Zbyszka z jakimiś dokumentami i Ada zaczęła:

– Nie wierzę w powodzenie, ten facet żyje w swoim świecie, nie zbliżysz się do niego.

Zuza odparła po namyśle:

– Wiesz, a może by go upić i wtedy można będzie się do niego zbliżyć? Każdy chłop leci na baby, gdy sobie wypije, trzeba by urządzić jakieś spotkanie towarzyskie. Nikt nie ma w najbliższym czasie imienin czy urodzin? Moje są za miesiąc, ale po co ma się dowiedzieć, ile ja mam lat, to odpada.

Po pracy ubrały się i zbierały się do wyjścia.

– Jesteś samochodem?

– Tak, ale jadę po swoją dziewczynę.

Manewr ze Zbyszkiem się nie udał. Szły razem i nie wiedziały, co ze sobą zrobić. Usiadły w kawiarni pod parasolem, zamówiły lody i czekały, co los przyniesie. Odpoczywały, choć nie za bardzo się napracowały. Zuza była umówiona ze swoim chłopakiem, a pesymistycznie nastawiona Ada szła na spotkanie ze swoim mężem i myślała o obiedzie i o tym, czym by tu męża zaskoczyć.

W domu Kazika nie zastała, nie widziała go też w pracy i zaczęła się niepokoić. Postanowiła przygotować jego ulubione danie – naleśniki z serem. Po godzinie mąż przyszedł.

– Zrobiłam naleśniki, już ci podaje.

– Nie jestem głodny, ale naleśniki chętnie zjem. – Kazik był trochę zdziwiony.

Ta odpowiedź zaniepokoiła Adę. Nie śmiała się zapytać, gdzie był, liczyła na to, że mąż sam się odkryje, ale ten, jedząc naleśniki, milczał jak zaklęty. Co tu dalej z nim robić?

– Może wieczorem pójdziemy gdzieś na małego drinka?

– Możliwe – odparł.

To już lepiej, pomyślała. Zajęła się sprawami domowymi, wyprasowała mu nawet koszule. Zadzwonił telefon i Ada szybko pobiegła, by odebrać. Irek całkowicie ją zaskoczył. Weszła do łazienki z telefonem, aby mąż nie podsłuchiwał, i powiedziała ściszonym głosem, że nie może rozmawiać i później zadzwoni. Kazik jednak zapytał:

– Co on chciał od ciebie?

– To nie on, a ona. Zuza dzwoniła, chce się ze mną spotkać.

– No to idź – odparł mąż.

– Ja wolę iść z tobą na drinka.

Nic nie odpowiedział.

Ada dalej zastanawiała się nad swoim życiem. Myśl, że mąż może ją zostawić, nie dawała jej spokoju. Jak to możliwe, że od takiej kobiety jak ja ktoś niezbyt urodziwy może odejść? Ale przecież nie odchodzi, po co ja się tak martwię.

Po jakiejś godzinie zapytała męża, jak z tym wyjściem na drinka.

– Możliwe – odparł. – Ale dopiero wieczorem, za jakieś dwie godziny.

– To ja w tym czasie pójdę do Zuzy – zdecydowała.

Mąż się nie odezwał. Uznała to za jego aprobatę. Zaraz po wyjściu zadzwoniła do Irka, że jest wolna i ma dwie godziny. Ten oświadczył, że planował dłuższe spotkanie, ale skoro tak, to proponuje tylko spacer.

Ada zrozumiała, że wywiezie ją gdzieś do lasu, tak jak ostatnio. Umówili się na parkingu przy Jagiellońskiej dziesięć minut później. Irek powiedział żonie, że jedzie na bazę, gdzie parkowały jego samochody. Żona tym razem nie skomentowała tej jego wypowiedzi. Był trochę zdziwiony. Na parkingu znalazł się lekko spóźniony. Ada, niby szukając czegoś w torebce, udawała, że jest zajęta, ale szybko wsiadła do samochodu Irka.

Nie miała dobrego humoru, cały czas jej się zdawało, że mąż ją śledzi. To uczucie psuło jej nastrój, zastanawiała się przez moment, czy chce się kochać.

Przywitania żadnego nie było, zwykłe „cześć” musiało wystarczyć. Od razu pojechali w znanym kierunku, na poprzednie miejsce spotkania. Rytuał był trochę podobny, bez gwałtownych pieszczot. Irek wyciągnął ze schowka butelkę słodkiej malagi, a Ada z chęcią się napiła – zapomniała, że ma iść z mężem na drinka, napój bardzo jej smakował. Po dwóch plastikowych szklaneczkach była już lekko pijana.

Wyszli z samochodu i zaczęli się całować. Świat się już wydawał zupełnie inny, zapomniała o mężu i o ich wspólnych planach na wieczór. Przez moment zdawało jej się, że jest szczęśliwa. Irek pieścił jej ciało i myślał o kochaniu się z nią. Ada, widząc jego zawahanie, oparła się o maskę samochodu. Tak jak przewidziała, kochali się. Gdy mówiła, że było jej bardzo dobrze i że potrzebowała tego, on również nie krył zadowolenia, całował ją i przytulał. Ada nie chciała już więcej pić malagi. Spotkanie trwało jakieś czterdzieści minut. Zadowolona proponowała powrót, chciała być na czas w domu. Prosiła, aby się zatrzymał przed domem Zuzy. Na pożegnanie umówili się, że się zdzwonią.

Postanowiła jednak podzielić się wrażeniami ze spotkania z Irkiem. Zuza z zaciekawieniem słuchała opowieści Ady o tym, jaki to wspaniały mężczyzna, jak ją kochał. Potem powiedziała:

– Mam dwie wiadomości do przekazania, obie niezbyt miłe. Widziałam twojego męża w kawiarni z dwiema dość młodymi kobietami. Pili jakieś wino, prowadzili ożywioną rozmowę. Nie widział mnie, możesz go o to zapytać, tylko nie powołuj się na mnie.

– A druga wiadomość?

– Ten twój Irek ma dziecko z dziewczyną, która się notorycznie puszcza. Ona cały czas wyciąga od niego pieniądze i dochodzi do awantur z jego żoną. Nie wiem, czy to jest dobry kandydat na partnera, nawet randkowego.

Ada nie wiedziała, co odpowiedzieć. Najbardziej ją zabolała wiadomość, że mąż ma jakieś kontakty z kobietami. Posmutniała. Była kobietą nie do końca spełnioną. Kazik dawał jej stabilność życiową, był odpowiedzialnym człowiekiem, przy nim czuła się bezpieczna, ale absolutnie nie zadawalał jej w łóżku. Nie czuła przyjemności ze zbliżeń, chciała się kochać i być kochaną, ale mąż nie mógł spełniać jej potrzeb – lub nie potrafił. Byli tak zwaną niedobraną parą.

Czy można zrezygnować z tych potrzeb? Czy będę szczęśliwa? Nie potrafiła sobie odpowiedzieć na te pytania. Coś za coś, jak mówi Zuza, która też nie do końca była zadowolona ze współżycia ze swoim chłopakiem – ale była młodsza i łatwiej jej poszukać odpowiedniego partnera.

Zuza jednak doszła do wniosku, że nie będzie zrywać ze swoim chłopakiem. W łóżku częściowo spełniał jej oczekiwania. Myślała czasem, czy jest mu z nią dobrze. Na te tematy nie podejmowali żadnych rozmów, wszystkie zbliżenia działy się instynktownie, bez słów i uniesień. Zastanawiała się nad tym, czy tak zawsze ma być. Nie wiedziała, jak mu to powiedzieć. Jak każda kobieta, chciała być dla niego wszystkim.

Brakowało w ich związku tych uniesień. Postanowiła z nim o tym porozmawiać, ale bała się, że ją wyśmieje. Najpierw pogada o tym z Adą. Ada, zajęta problemami swojego małżeństwa, była trochę zdziwiona.

– To żaden problem, bądź dla niego bardziej miła, mężczyzna też potrzebuje pieszczot i adoracji.

Odpowiedź Ady wydała jej się dość dziwna. Ale czy przyjaciółka nie miała racji? Musi to przemyśleć, jej doświadczenie z mężczyznami nie było wielkie. Czasem na pierwszej randce już się kochała, nie było czasu na jakieś wyznania. I uważała, że to normalne.

Obie z Adą miały wspólne cechy: lubiły i chciały się kochać, ale chciały również mieć stałego partnera spełniającego wszystkie oczekiwania. Zuza myślała o zamążpójściu, ale nie przeszkadzało jej od czasu do czasu kochać się z innym. Każda kobieta pragnie być kochana, tylko ważne jest to, jak to robi – nad tą dygresją Ady zastanawiała się Zuza.

Czy mężczyźni mają podobne dylematy? W zasadzie nie miała z kim o tym porozmawiać. W domu matka upominała ją, że powinna wyjść za mąż. Chłopak Zuzy nie chciał nawet wspominać o małżeństwie – mówił, że dobrze mu tak, jak jest. Opanował ją jakiś smutek. Podchody do Zbyszka nie przynosiły żadnego efektu, chłopak nie ulegał jej czarowi, mówił ciągle o swojej dziewczynie, co niewątpliwie denerwowało Zuzę.

Choć nie chciała tego po sobie pokazać, często po tych opowieściach Zbyszka nie odzywała się do niego. Ada – jak zwykle, gdy Zuzy nie było w pokoju – w wypróbowany sposób kokietowała kolegę. Siadała często na krześle, odchylając się do tyłu, aby eksponować swoje zgrabne nogi.

– Oj, widzisz? Oczko mi poszło na rajstopach! – mówiła, unosząc przy tym lekko spódnicę i zalotnie się uśmiechając.

Zbyszek zrozumiał to zachowanie.

– Masz ładne nogi – rzekł.

– Dzięki – odrzekła Ada.

Uważała, że pierwszy krok został zrobiony. W domu chciała porozmawiać z mężem. Myśl, że się spotyka z jakimiś kobietami, nie dawała jej spokoju, postanowiła zapytać go wprost.

– Widzieli cię znajomi z jakimiś kobietami w kawiarni.

– Ciebie też widzieli, jak wsiadałaś do samochodu z facetem.

Zrobiła się cisza. Ada nie wiedziała, co powiedzieć.

– A, to ten młody chłopak z biura, podwiózł mnie do Zuzy. A ty z kim byłeś w kawiarni?

– To te dwie młode panie, które chcą założyć biuro rachunkowe i proponują mi tam pracę.

Wiedziała, że mówi nieprawdę. Z relacji Zuzy wynikało, że ta jedna jest znana w półświatku z wyłudzania pieniędzy od mężczyzn, a o drugiej niewiele Zuza wiedziała. Ada zastanawiała się, czy Kazik byłby aż tak naiwny, żeby zadawać się z takimi dziewczynami. Wyglądało to dość tajemniczo. A może chciał zrobić na złość, wzbudzić zazdrość?

Mimo że było dość późno, postanowili jednak iść na drinka. Ada czuła się dość dziwnie u boku męża, tak rzadko z nim wychodziła. Zdawało jej się, że wszyscy na nią patrzą. Znaleźli wolny stolik. Kelnerka, młoda i bardzo seksownie ubrana dziewczyna, przyjęła zamówienie – dwie lampki likieru krupnik i oczywiście nieodłączne lody w pucharze.

Zajęci lodami nie zauważyli, że prawie naprzeciwko nich usiadły dwie młode dziewczyny. Małżonek po chwili zauważył je i delikatnie się ukłonił.

Ada poczuła się bardzo źle. Jak mógł w jej obecności kłaniać się obcym kobietom?

– Co to za dziewczyny? – odezwała się.

– A, to te, o których ci wspominałem.

– To masz ładne towarzystwo! Ta jedna to kurwa!

– Mów ciszej, bo mogą usłyszeć!

– Mało mnie to obchodzi!

Zamówili jeszcze po pięćdziesiątce krupniku. Ada dalej robiła wyrzuty mężowi na temat tego, z kim się zadaje. Atak się udał. Kazik był prawie przekonany, że jest o niego zazdrosna. Obie strony były zadowolone. Kończyli już czwartą kolejkę krupniku, świat stawał się bardziej różowy, nie zwracali już uwagi na siedzących obok – byli zajęci sobą.

Ada czuła przesyt alkoholu. Kelnerka skasowała należność, ale coraz bardziej podobała mu się jej smukła sylwetka i prowokacyjnie odsłonięte piersi. Zdawało mu się, że chce się kochać.

W domu nie oglądali już telewizji, tylko bez zbędnych słów poszli do łóżka. Ada wykorzystała okazję i nic nie mówiąc, wsunęła się pod kołdrę męża. Tym razem nie przeszkadzało jej jego ciało, minął gdzieś jakiś opór. Kazikowi szło niezbyt sprawnie – alkohol zrobił swoje. Zdawało mu się, że jest z tą kelnerką, która ich obsługiwała. Był trochę w urojonym świecie, ale też przecież chciał się kochać. Zasnęli obok siebie, rano jednak znaleźli się każde w swoim łóżku. Ada zastanawiała się, jak to się stało. Była jakoś dziwnie zadowolona, postanowiła wykorzystać tę sytuację i dalej szukać okazji do zbliżeń. Przy śniadaniu mąż stał się bardziej rozmowny, nawet dziękował jej za mile spędzony wieczór i noc. Razem pojechali do pracy.

Koleżanki zauważyły, że Ada ma świetny humor.

– Chyba coś ci się udało…

– A żebyś wiedziała! – odparła Zuzie. – Kochałam się z mężem!

– No i jak to przeżyłaś?

– Normalnie – odpowiedziała Ada, a po chwili po cichu, tak żeby nikt nie słyszał, dodała: – No nie powiem, że było tak jak z Irkiem. Ale wydaje mi się, że można się przyzwyczaić i do męża!

Obie wybuchły śmiechem.

– To ci się udało – odparła Zuza.

Nastrój w biurze był optymistyczny. Zbyszek wyraźnie źle wyglądał, mówił, że był na parapetówce.

– Jestem niewyspany i skacowany – oświadczył.

– Zrobię ci miksturę z miodu i cytryny, zaraz ci przejdzie.

Zuza miała okazję zająć się Zbyszkiem. Przymilała się do niego w różny sposób. Trzymając go za głowę, sprawdzała, czy nie ma gorączki. Ada wyraźnie podśmiewała się z Zuzy, mówiąc:

– Jak będziesz tak koło niego chodzić, to on na pewno dostanie gorączki.

Zbyszek delikatnie się uśmiechnął, ale widać było na jego twarzy rumieniec, zrozumiał aluzję Ady.

Ten wesoły nastrój zakończył się z wejściem kierownika działu, który popatrzył i rzekł: