Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
120 osób interesuje się tą książką
ŚWIĘTA TO CZAS CUDÓW, CHAOSU, NIEPOROZUMIEŃ I…NIEOCZEKIWANYCH UCZUĆ!
Zuza kocha Boże Narodzenie całym sercem. Dla niej to czas magii, filmów o miłości i blasku lampek na choince. Daniel za to najchętniej wykreśliłby Boże Narodzenie z kalendarza. Dzieli ich wszystko, a łączy jedno: nie cierpią siebie nawzajem.
Kiedy jednak okoliczności zmuszają ich do udawania pary, każde spotkanie zamienia się w festiwal złośliwości, drobnych podchodów i… coraz bardziej niebezpiecznych emocji. Do tego oboje skrywają tajemnice, które mogą wywrócić ich życie do góry nogami.
Czy wśród świątecznego chaosu znajdzie się miejsce na prawdziwe uczucie? A może największym cudem okaże się ktoś, kto przez ten cały czas był obok?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 260
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Redakcja
Magdalena Olejnik
Projekt okładki, redakcja techniczna, skład i przygotowanie wersji elektronicznej
Maksym Leki
Fotografia na okładce
© KENG MERRY Paper Art / shutterstock.com
Korekta
Urszula Bańcerek
Marketing
Wydanie I, Siemianowice Śląskie 2025
Wydawca: Wydawnictwa Videograf SA
41-100 Siemianowice Śląskie, ul. Olimpijska 12
tel. +48 600 472 609, +48 664 330 229
www.videograf.pl
© Wydawnictwa Videograf SA, Mikołów 2025
tekst © Michalina Kowolik
ISBN 978-83-8293-323-9
I don't want a lot for Christmas
There is just one thing I need
I don't care about the presents
Underneath the Christmas tree
I just want you for my own
More than you could ever know
Make my wish come true
All I want for Christmas is you
Mariah Carey, All I Want For Christmas Is You
Wszystkim, którzy wierzą w świąteczne cuda.
Oraz tym, którzy nie wierzą – może poznacie kogoś, dzięki komu uwierzycie.
Mariah Carey – All I Want For Christmas Is You
Wham – Last Christmas
Skaldowie – Z kopyta kulig rwie
Shakin Stevens – Merry Christmas Everyone
Michael Bublé – Let is snow
José Feliciano – Feliz Navidad
Czerwone Gitary – Dzień jeden w roku
De Su – Kto wie, czy za rogiem
Listopad to najgorszy miesiąc w roku. Dni są krótkie. Zuza Kownacka ma wrażenie, iż otacza ją ciągły mrok, a na dobitkę jeszcze co drugi dzień pada. A ona naprawdę nie cierpi deszczu. Szczególnie tego jesiennego, któremu towarzyszy zimno, mocny wiatr i łopotanie jej brązowych, nieujarzmionych włosów.
Zaraz po wejściu na klatkę schodową, której estetyka utknęła w latach siedemdziesiątych, Zuza składa swój czarny parasol. Zielone ściany zdobią małe białe kwiatki, lampa miga, jakby miała zaraz zgasnąć, a z poręczy obłazi farba. Zuza wspina się po betonowych schodach na trzecie piętro i wyciąga z torebki pęk kluczy. Odnajduje właściwy i przekręca go w zamku dwa razy, po czym wchodzi do środka. W przeciwieństwie do klatki schodowej mieszkanie wita ją stonowaną szarością i bielą. Siedemdziesiąt cztery metry kwadratowe, dwie sypialnie, łazienka oraz kuchnia połączona z salonem. I jeszcze mały balkon, o którym by zapomniała, ale czemu tu się dziwić, skoro od ponad miesiąca nie wystawiła na niego nawet palca?
Zuza odstawia parasol na mały plastikowy ociekacz, odwiesza torebkę i ściąga beżowy płaszcz.
– Już się tak nie krzyw – słyszy tak dobrze jej znany głos. Wysoki i szorstki.
Klnie pod nosem i podnosi wzrok, który momentalnie natrafia na najbardziej brązowe oczy, jakie w życiu widziała.
– A ty nie masz własnego mieszkania? – Ściąga buty i je także odkłada na plastikowy ociekacz, obok parasola… – Wyrzucili cię?
– Moje mieszkanie ma się całkiem dobrze. – Daniel wyszczerza zęby w uśmiechu. – Chcesz sprawdzić? – Puszcza oczko.
Czy on zawsze musi być tak cyniczny?
– Prędzej umrę, niż moja noga przekroczy próg twojego mieszkania. – Zuza się krzywi.
Podchodzi do lodówki. Jest głodna, ale sama nie wie, co by zjadła. Jajka, szynka, majonez i pomidor. Koniecznie musi zrobić zakupy. Zamyka drzwiczki i od razu wyciąga z kieszeni dżinsów telefon. Zamawia pizzę z pobliskiej restauracji i wyciąga z dolnej szafki paczkę paprykowych chipsów.
– To sam tłuszcz. – Daniel siedzi na niebieskiej kanapie i wbija wzrok w Zuzę.
– Ja kocham tłuszcz – cedzi dziewczyna przez zaciśnięte zęby, mija nieproszonego gościa i wchodzi do swojej sypialni.
Zuza od sześciu lat wynajmuje z Adamem to mieszkanie. I chociaż już jest za stara na to, aby mieszkać razem z bratem, to Adam nie chce słyszeć o jej wyprowadzce. Nadal się martwi o to, że ktoś może ją skrzywdzić, tak samo jak wtedy, tuż przed maturą, gdy zamknęli ją w szkolnej toalecie. Albo w momencie, gdy jej konto na Facebooku zostało zasypane obraźliwymi wpisami.
Tamto minęło. Przynajmniej dla Zuzy. Ale nie dla Adama. On cały czas chce bronić swojej młodszej siostry, chce ją chronić przed właśnie takimi ludźmi. Ludźmi, którzy oceniają innych, nie próbując nawet postawić się na ich miejscu, nie starając się ich zrozumieć.
Życie jest ciężkie i nieraz ścina nas z nóg – myśli Zuza – ale jest też piękne i ma smak karmelowych cukierków.
***
Sypialnia ma białe ściany, dużą szafę z przesuwnymi drzwiami, małe czarne biurko oraz duże łóżko z zielonym miękkim zagłówkiem, który Zuza kocha całym sercem. Dziewczyna bierze laptop i siada na łóżku. Włącza Netflix. Pora na kolejną komedię romantyczną w świątecznym klimacie. Zuza uwielbia takie filmy. Uwielbia Boże Narodzenie i wszystko, co z nim jest związane. Jesień jest do dupy, ale święta są wspaniałe i tylko dzięki nim udaje jej się przetrwać ten ciemny i zimny czas.
Rozsiada się na łóżku i wbija wzrok w czternastocalowy ekran laptopa. O wiele lepiej byłoby oglądać film na pięćdziesięciocalowym telewizorze w salonie, ale jak zwykle na niebieskiej kanapie siedzi Daniel, a z nim i jego głupimi komentarzami Zuza nie ma zamiaru spędzać czasu.
Daniel.
Od razu po przyjeździe do Krakowa Adam postanowił otworzyć warsztat samochodowy. Zaczął szukać wspólnika i takim właśnie sposobem trafił na Daniela, uzdolnionego mechanika, który nie dość, że kochał samochody całym sercem, to jeszcze znał się na marketingu i potrafił poprzez social media dotrzeć do klientów. W dodatku stał się najlepszym przyjacielem i niemal członkiem rodziny. Rodziny, w której skład wchodzili tylko Zuza i jej starszy brat – Adam.
Zuza nie cierpi Daniela. I vice versa. Nie cierpią się nawzajem, ale dla Adama nauczyli się przebywać w jednym pomieszczeniu bez rozlewu krwi.
Daniel od samego początku traktował Zuzę jak małą głupiutką istotę, która na niczym się nie zna. Na samym początku Adam wszędzie zabierał ze sobą siostrę, nie chciał jej spuścić z oczu ani na sekundę, co dla Daniela było czymś dziwnym i niezrozumiałym. Oczywiście od razu założył, że to Zuza trzyma się braterskiej ręki i nie chce jej puścić. Było jednak odwrotnie – dziewczyna chciała ruszyć ze swoim życiem do przodu, a Adam bał się jej na to pozwolić. W sumie nic dziwnego, biorąc pod uwagę, co ich spotkało.
Zuza przez chwilę stoi na granicy wspomnień i nie wie, czy chce iść w tym kierunku. Przez chwilę…
Ktoś puka do pokoju i dzięki temu dziewczyna wraca do rzeczywistości. Przeczesuje palcami brązowe włosy. Drzwi uchylają się, zanim zdąży coś powiedzieć.
– Pizza. – Daniel wchodzi do środka z pudełkiem gorącej capricciosy z podwójnym serem. – To już trzecia w tym tygodniu – zauważa.
– Boże! Liczysz mi? – Zuza przewraca oczami. Bierze pudełko i kładzie je obok laptopa.
– I jeszcze tu będziesz jadła? – Daniel wskazuje na łóżko.
– Tak. Jakiś problem?
– Je się przy stole. Na łóżku to się śpi albo robi inne rzeczy… – Puszcza oczko.
– Jesteś obleśny! – Zuza siada i otwiera pudełko. Widok i zapach pizzy powodują, że jej brzuch od razu się odzywa. – Częstuj się, o ile nie brzydzi cię tłuste ciasto pełne zbędnych kalorii.
– Podziękuję. – Daniel już ma wyjść, gdy nagle nieruchomieje.
Zuza podnosi na niego wzrok, przeżuwając duży kęs pizzy. Co on znowu wyprawia? – zastanawia się. Już ma zapytać, gdy do jej uszu dociera trzaśnięcie drzwi, głośne i mocne. Wstaje z kawałkiem pizzy w ręce i podchodzi do Daniela. Staje stanowczo za blisko, bo cedrowy zapach jego perfum momentalnie dociera do jej nosa. Przez szparę w niedomkniętych drzwiach widzi, jak Adam ściąga kurtkę, a jego dziewczyna Ada rzuca swój płaszcz na ziemię, tak samo torebkę i buty. Jest wściekła, a Zuza wie, że w jej oczach szaleją już ognistepłomyki. Z każdą kolejną sekundą coraz bardziej się nakręca. To będzie wojna, a jej brat znajduje się na przegranej pozycji.
– Aduś, uspokój się. – Adam podchodzi do wysokiej ciemnej blondynki i przytula ją od tyłu. – Rzucasz się o tak błahą rzecz, a…
– Błahą rzecz?! – Ada wrzeszczy na całe gardło. Pewnie już sąsiedzi z dołu wszystko słyszą i nastawiają uszu, aby mieć o czym plotkować. – Tutaj chodzi o nas! O NAS! Adam, ja mam dość bycia tą drugą!
Drugą?
Zuza szczypie Daniela w ramię.
– Ała! – Daniel odskakuje. – Za co to? – szepcze.
– Adam ma kogoś? – Zuza pyta z ustami pełnymi pizzy. – Zdradza Adę?
– Nie.
– To dlaczego…
– Cii… – Daniel kładzie palec na wargach i wskazuje na szparę w uchylonych drzwiach. – Słuchaj, a może czegoś się dowiemy.
Adam przyrzeka Adzie, że jest dla niego tą jedyną i kocha ją najbardziej w świecie.
– Udowodnij. – Ada stoi na środku salonu z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Ma na sobie ciemne dżinsy i biało-czarną bluzkę z dekoltem odsłaniającym ramiona. – Chcę cię przedstawić rodzinie. Spędźmy święta w moim rodzinnym domu. Bez niej! – Wskazuje na drzwi, za którymi stoi Zuza z Danielem.
Bez niej? Zuzi robi się niedobrze. Z trudem przełyka ostatni kęs pizzy i odsuwa się od drzwi. A więc tutaj chodzi o nią, to ona przeszkadza.
– To nie fair – mówi Adam. – Dobrze wiesz, że z Zuzą mamy tylko siebie, a ty chcesz, abym zostawił ją samą na święta? W święta nie zostawia się rodziny! Do cholery, Ada, to moja siostra! Nie każ mi wybierać między tobą a nią.
– Bo wybrałbyś ją, prawda? – Głos Ady drży.
– Ada, na litość boską. Ty jesteś miłością mojego życia, kobietą, z którą pragnę założyć rodzinę, a Zuza to moja siostra, jedyna rodzina, jaką mam. Zrozum to.
– Przykro mi, Adam. Mam dość tego, że koło nas zawsze kręci się Zuza, że jest jak twój ogon, jak telefon, który ze sobą zabierasz. Ja się na to nie pisałam. Jeśli nie pojedziesz ze mną na święta, to…
– To co?
– To będzie to oznaczać nasz koniec.
Koniec?
Boże, Zuza blednie. Nie może na to pozwolić. Nie może być powodem rozpadu związku swojego brata. Powie im, że się wyprowadzi, że spędzi święta sama i że będzie się trzymała z daleka, aby ich nie osaczać. Podchodzi do drzwi i już ma je otworzyć, gdy Daniel zagradza jej drogę.
– Odsuń się.
Daniel ani drgnie.
– Zejdź mi z drogi!
Daniel zakrywa usta dziewczyny swoją wielką dłonią i przyciska ją do ściany.
– Uspokój się – szepcze.
Znajdują się stanowczo zbyt blisko siebie. Zuza czuje jego twarde mięśnie, które napinają się pod czerwoną koszulką.
– Już? – Brązowe oczy Daniela bacznie się jej przyglądają i dopiero gdy dziewczyna kiwa głową, zabiera dłoń i uwalnia jej usta.
– Pożałujesz tego! – Zuza wybucha od razu.
– Cicho, bo zaraz znowu będę zmuszony cię zneutralizować.
Zuza prycha.
– Skąd ty znasz takie słowa? Pewnie usłyszałeś w jakimś głupim filmie akcji, co?
– Filmy akcji nie są głupie. To po pierwsze, a po drugie, nie działaj pod wpływem impulsu.
– Nie działam.
– Czyżby? – Daniel marszczy krzaczaste, ciemne brwi.
Z takimi brwiami nikt nie powinien wyglądać dobrze, a jemu to jakimś cudem się udaje.
– To co zamierzałaś zrobić? – pyta Daniel. – Czekaj… – Przykłada palec do ust i udaje, że myśli. – Pewnie chciałaś wybiec jak torpeda, stanąć na środku salonu i powiedzieć, że się wyprowadzisz i odsuniesz na bok. Ada uśmiechnęłaby się, a Adam wpadłby w szał i zabroniłby ci gdziekolwiek się ruszać. Ty mówiłabyś, że jesteś już dorosła, on, że jesteście rodziną, a Ada, że ma już tego dość i wyszłaby, trzaskając za sobą drzwiami.
Może i Daniel ma rację, ale Zuza nigdy mu jej nie przyzna. Nie ma takiej opcji.
– Jesteś dla Adama wszystkim i nawet jeśli miałby poświęcić dla ciebie miłość swojego życia, zrobi to.
– Ale ja tego nie chcę. – Z Zuzy uchodzi powietrze, przez co czuje się jak wypompowany materac. – Nigdy nie oczekiwałam od Adama takiego poświęcenia. Kocham go i pragnę, aby ułożył sobie życie z Adą.
– Serio? Wy się nawet nie lubicie.
Słuszna uwaga, Sherlocku – myśli Zuza.
– Nie wiem, skąd takie przypuszczenie. – Mija Daniela i sięga po kolejny kawałek pizzy. Przez to całe zamieszanie zdążyła już wystygnąć. – Ada to fajna dziewczyna i nic do niej nie mam.
– Ale ona ma do ciebie.
– Uprzedziła się do mnie. Od samego początku jest zazdrosna o to, że Adam poświęca mi dużo czasu.
Zuza rozsiada się na łóżku i wskazuje na drzwi.
– Możesz już iść.
Daniel podchodzi do nich i wygląda przez szparę.
– Nie mogę – oznajmia. – Siedzą na kanapie i się tulą.
– I co z tego?
– To z tego, że jak teraz wyjdę, to po pierwsze, Adam będzie pytał, co robiłem w twoim pokoju, a po drugie, od razu zrozumie, że podsłuchiwaliśmy.
– Racja. – Zuza wzdycha i bierze kolejny kawałek pizzy. – Ale serio częstuj się, bo zaraz zabraknie. – Uśmiecha się do niego z pełnymi ustami.
– Jesteś wstrętna. – Daniel przewraca oczami.
– Dziękuję za komplement. Czuję się teraz jak w Przyjaciołach.
– W czym? – Chłopak podchodzi do biurka i siada na obrotowym krześle.
– Tylko mi nie mów, że nie znasz Przyjaciół? To serial z lat dziewięćdziesiątych. O szóstce przyjaciół mieszkających na Manhattanie. Rachel, Monica, Phoebe, Chandler, Ross i Joey.
– Coś kojarzę. Ale jaki to ma związek z tym? – Daniel wskazuje na sypialnię.
– W jednym z odcinków Phoebe, Monica, Chandler i Joey zostają, tak jak my teraz, uwięzieni w sypialni, bo pozostała dwójka kłóci się w salonie. Z tym, że my mamy pizzę, a oni mieli jedynie organiczny wosk do depilacji – tłumaczy cierpliwie Zuza.
– Boże, co ty oglądasz?
– Najlepszy serial na świecie!
Daniel przeciera twarz i nachyla się w stronę najbardziej irytującej osoby, jaką zna.
– Wróćmy do meritum sprawy. Co zamierzasz?
– Poszukam mieszkania i się wyprowadzę.
– I myślisz, że to rozwiąże problem?
Daniel ma rację, a Zuza naprawdę nie lubi, kiedy ją ma.
– Dobra. – Siada na łóżku po turecku. – Zdradź mi ten swój idealny plan, bo mam wrażenie, że go masz.
– Już myślałem, że nie poprosisz. – Daniel uśmiecha się diabolicznie. – A więc Adam odpuści tylko wtedy, kiedy będzie pewien, że spędzisz święta z kimś bliskim. Wtedy on będzie spokojny i pojedzie z Adą, a ona się uspokoi i przestanie grozić końcem związku. No i może cię polubi.
– W teorii twój plan jest genialny, ale w praktyce do dupy! Poza Adamem nie mam nikogo, jeśli zapomniałeś. Chyba że… chyba że udam, że mam chłopaka i to z nim spędzę święta.
– Widzę, że łapiesz. – Daniel nie przestaje się uśmiechać. Zuza czasem ma ochotę zmyć mu ten uśmiech z twarzy, bo ile można? Wszystko ma swoje granice! – I w związku z tym – wskazuje na siebie – jestem najlepszym kandydatem…
– Chyba żartujesz – wchodzi mu w słowo. – Bo żartujesz, prawda?
– Nie. – Daniel mówi twardo. – Jestem twoim jedynym ratunkiem. Poudajemy parę, Adam dzięki temu wyjedzie na święta z Adą i problem zostanie rozwiązany. Czy nie tego właśnie chcesz?
– Tak.
I nagle przed oczami Zuzy pojawia się obraz zastawionego stołu ze świątecznym obrusem w mikołaje, z białą zastawą i złotymi serwetkami w choinki. Tyle tylko, że przy tym stole siedzi sama i nie ma z kim przełamać się opłatkiem i nie ma kto pochwalić jej ryby ani makówek. Pod powiekami Zuzy zaczynają się zbierać łzy, a nie chce, aby Daniel był świadkiem jej słabości, więc szybko mruga, aby tylko się nie rozpłakać.
– W takim razie plan trzeba wcielić w życie. – Daniel wstaje.
– Co? W jakie życie? Co w życie? – Zuza ma wrażenie, że coś przeoczyła.
– Mój plan. – Daniel patrzy na dziewczynę jak na kosmitę. – Wyjdę teraz z twojej sypialni i powiem, że jesteśmy razem.
– I ty myślisz, że oni – Zuza wskazuje na drzwi – w to uwierzą? Proszę cię! Ty mnie nie cierpisz, a ja nie cierpię ciebie. W życiu nie uwierzą w nasz związek! Zresztą – macha ręką – nie mam zamiaru udawać twojej dziewczyny!
– A co? Boisz się, że się we mnie zakochasz?
Słucham?! Co to w ogóle ma być? – pyta siebie Zuza.
– Przestań pierdzielić! – Ma ochotę go udusić.
– Czy nie tak jest w tych twoich komediach romantycznych? Najpierw się nienawidzą, a później za sobą szaleją?
– Jest, ale jaki to ma związek z nami? Człowieku, życie to nie film! Powiem Adamowi, że mam kogoś, ale nie jest stąd i zamierzam pojechać do niego na święta. I sprawa rozwiązana.
Daniel zaczyna się śmiać.
– I z czego tak rżysz? – Zuza zaciska ze złości ręce w pięści. Teraz najchętniej by mu przywaliła.
– Z ciebie. Zanim Adam puści cię do kogoś na święta, będzie chciał znać jego trzy imiona i nazwisko, dokładny adres, wiek oraz rozmiar buta. Najpierw go posprawdza, a dopiero później powierzy w jego ręce swoją siostrzyczkę.
Znowu ma rację. Gnojek!
– Coś wymyślę. – Zuza obstaje przy swoim.
– Jasne. – Daniel prycha. – To słucham.
– Ale co słuchasz?
– Chcę wiedzieć, jak wyimaginowanego chłopaka przedstawisz Adamowi jako prawdziwego. Bardzo mnie to ciekawi.
– To już nie powinno cię interesować. Nie jestem małą dziewczynką i dam sobie radę.
Zuza rozsiada się na łóżku i włącza Miłosną pułapkę.
Daniel nie wie, dlaczego to robi. Nie pytajcie go o to, bo nie wiedziałby, jak ma odpowiedzieć. Zuza oblizuje palce po pizzy i nie odrywa wzroku od ekranu laptopa, a on nagle czuje ten dziwny impuls. Wstaje i jak najszybciej postanawia opuścić jej sypialnię. Jest naprawdę ciekaw, co ona zrobi.
W momencie, gdy otwiera drzwi, Zuza skacze mu na plecy, ale tak nieudolnie, że Daniel czuje ból w nerkach, chwieje się i oboje upadają na podłogę. Na jej szczęście chłopak amortyzuje upadek. Przez chwilę jest dla niej jak materac, ale ona nawet nie dziękuje. Jak zawsze.
Daniel wstaje i rozmasowuje sobie obolałe plecy. Ada i Adam wlepiają w nich zdumione spojrzenia.
– Co tutaj się dzieje? – pyta Adam.
– Nic. – Daniel wzrusza ramionami.
Ada staje przy Adamie. Jej oczy błyszczą, a na ustach pojawia się diabelski uśmieszek. Ona chyba już dodała dwa do dwóch.
– Co robiliście razem w sypialni Zuzy? – pyta.
– Właśnie. – Adam splata dłonie na piersiach. – Daniel, co ty tam robiłeś?
– Nic! – krzyczy Zuza. Na jej policzkach widać już wyraźnie różowy rumieniec.
– Spokojnie, już wszystko wyjaśniam.
Zuza wypuszcza z płuc powietrze. Jest pewna, że za sekundę Daniel powie, jak było naprawdę, tyle że on nie ma takiego zamiaru.
– Nie chciałem, żebyście w ten sposób się dowiedzieli, ale jesteśmy z Zuzą razem.
Zuza robi się blada, ale tylko na sekundę. Gdy docierają do niej słowa Daniela, czerwienieje. Teraz przypomina pomidor.
– Ra… zem? – Adam się jąka.
– Wspaniała wiadomość! – Ada aż piszczy z podniecenia. – Adaś, czy to nie jest piękne? Twój przyjaciel i siostra. Razem! – Klaszcze z zachwytu.
– Razem? – powtarza Adam.
– Tak jakoś wyszło. – Daniel podchodzi do Zuzy i otula ją swoim umięśnionym ramieniem. – Świata poza nią nie widzę. – Przyciska ją do swojej klatki piersiowej.
– Ale jak? Ale kiedy? – Adam nadal jest w szoku.
– Przyjacielu… – Daniel wypuszcza Zuzę z objęć i podchodzi do Adama. – Znasz mnie i wiesz, że nigdy nie skrzywdziłbym ciebie ani twojej rodziny. Kocham Zuzę i przysięgam, że zrobię wszystko, aby ją chronić i uszczęśliwić.
– Wierzę, przyjacielu – mówi Adam. – Zuza, czujesz to samo?
Przez chwilę Daniel ma wrażenie, że dziewczyna wszystkiemu zaprzeczy, ale gdy w końcu nieśmiało kiwa głową, uśmiecha się.
– Tak – szepcze w końcu Zuza.
– W takiej sytuacji chyba możesz spędzić święta bez siostry, skarbie? – Ada wiesza się na ramieniu Adama.
– Ada, daj spokój. – Adam się piekli.
– Zajmę się Zuzą i za żadne skarby nie zostawię na święta samej – obiecuje Daniel.
I naprawdę to zrobi.
Daniel podchodzi do Zuzy i po raz kolejny ją przytula. Pachnie mieszanką miodu i cynamonu. Ten zapach go obezwładnia.
– Pożałujesz tego! – szepcze mu do ucha dziewczyna.
Daniel całuje ją we włosy, starając się nie myśleć, jak bardzo tego pożałuje.
Adam podchodzi do lodówki, otwiera ją i wyciąga zimne piwa. Jedno podaje przyjacielowi, a drugie sam otwiera.
– To trzeba oblać. – Stuka się z Danielem butelkami. – Ale wiesz, że jak ją skrzywdzisz, to wypruję ci flaki?
– Wiem, ale do tego nigdy nie dojdzie.
Adam jest spięty i nieufny. Udaje zadowolonego takim obrotem spraw, ale tak naprawdę nadal jest w szoku i nie potrafi stwierdzić, czy to, co się dzieje, jest dobre.
Daniel także tego nie wie. A co, jeśli właśnie wdepnął nogą w mrowisko?
Bierze łyk piwa i stara się rozluźnić. Robi to dla niego, dla swojego przyjaciela, dla jego szczęścia. Tutaj chodzi tylko i wyłącznie o to!
Adam uważa, że Daniel wyciągnął go z bagna, że zjawił się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze, ale tak naprawdę to Adam uratował Daniela. Tamtego wieczoru, sześć lat temu, gdy poznali się w barze, Daniel był bezrobotnym, samotnym, pozbawionym chęci do życia facetem i nagle w tym całym mroku, który go otaczał, pojawiło się małe światełko. Adam kochał samochody tak samo jak Daniel. Od słowa do słowa okazało się, że Adam chce otworzyć warsztat, że jest nowy w mieście i potrzebuje pomocy. I tak to się właśnie zaczęło.
***
Kiedy w końcu po dwóch godzinach Adam idzie odprowadzić Adę do jej mieszkania, Zuza rzuca w Daniela ostatnim kawałkiem pizzy, który trafia go w policzek i spada na czyste panele. Oczywiście serem do dołu.
– Mam ochotę zrównać cię z ziemią, ale Adam uwierzył w to kłamstwo i tylko to cię ratuje. – Zuza mierzy w Daniela palcem wskazującym.
– Nie ma za co – mówi Daniel i wyciera chusteczką twarz. – Posprzątaj. – Wskazuje na kawałek pizzy leżący na ziemi, ściąga z wieszaka kurtkę i wychodzi.
– Dupek! – krzyczy Zuza.
Daniel otwiera ponownie drzwi.
– Jędza! – odgryza się i trzaska drzwiami.
Jest pewien, że Zuza właśnie klnie pod nosem i rzuca wyzwiskami w jego stronę. Ona już taka jest, ostra jak brzytwa, gdy się ją wkurzy, oraz potulna jak baranek, gdy wszystko idzie po jej myśli.
