Wojtuś z ulicy Wesołej - Jolanta Knitter-Zakrzewska - ebook

Wojtuś z ulicy Wesołej ebook

Jolanta Knitter-Zakrzewska

0,0
10,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Przygody małego Wojtusia, który mieszka z mamą i tatą w małym, przytulnym domku przy ulicy Wesołej. Towarzysze jego zabaw to żółw, ślimak, chomik, Wróżka Zębuszka, ale nie tylko, bo głowa Wojtka jest pełna pomysłów… Jeśli chcesz poznać wesołego chłopca z ulicy Wesołej, koniecznie poproś mamę albo tatę o przeczytanie tej książeczki. Najlepsza lektura dla dzieci w wieku 4—6 lat.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 29

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Knitter-Zakrzewska

Wojtuś z ulicy Wesołej

IlustratorKrzysztof Zakrzewski

© Jolanta Knitter-Zakrzewska, 2023

© Krzysztof Zakrzewski, ilustracje, 2023

Przygody małego Wojtusia, który mieszka z mamą i tatą w małym, przytulnym domku przy ulicy Wesołej. Towarzysze jego zabaw to żółw, ślimak, chomik, Wróżka Zębuszka, ale nie tylko, bo głowa Wojtka jest pełna pomysłów…

Jeśli chcesz poznać wesołego chłopca z ulicy Wesołej, koniecznie poproś mamę albo tatę o przeczytanie tej książeczki. Najlepsza lektura dla dzieci w wieku 4—6 lat.

ISBN 978-83-8351-391-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Wojtuś i żółw Franklin

Wojtuś mieszkał z mamą i tatą w przytulnym domu przy ulicy Wesołej.

Nie tylko jego ulica była wesoła. On sam też był bardzo wesołym chłopcem. I to całkiem dużym, bo miał już prawie pięć lat. Nosił marynarską koszulkę, granatowe spodnie na szelkach i czerwoną czapkę z daszkiem. Lubił słuchać, kiedy mama czytała mu książki o żółwiu Franklinie, a kiedy któregoś dnia zobaczył Franklina w sklepie i to takiego, któremu ruszały się ręce i nogi od razu zapragnął go mieć.

— Wojtuś, masz bardzo dużo zabawek. Ciesz się i baw tym, co masz — tłumaczyła mama, tym bardziej, że żółw był bardzo drogi, a pokój Wojtka wypełniony był nieomal pod sufit najróżniejszymi zabawkami, o których chłopiec szybko zapominał, kiedy tylko zobaczył coś nowego i fajnego. A przecież starymi zabawkami też warto się pobawić, a nie ciągle chcieć czegoś nowego. Jednak Wojtuś nie dał się przekonać. Zrobił się bardzo smutny, kiedy usłyszał, że nie dostanie żółwia Franklina, rozpłakał się i w tym momencie był chyba najsmutniejszym dzieckiem na całej ulicy Wesołej. Mamie zrobiło się żal synka i zgodziła się jednak kupić mu upragnioną zabawkę. Kiedy tylko Franklin znalazł się w rączkach Wojtusia, towarzyszył mu podczas zabawy, aż do wieczora. Wojtek zbudował Franklinowi zamek z piasku w piaskownicy, most zwodzony, warownię, mury obronne, a nawet porobił pączki z piasku. Trudno było się go dowołać na kolację. W końcu tata stanowczym głosem, oznajmił, że już pora, by wrócił do domu razem z Franklinem oczywiście.

— Wojtek, chodź na kolację. Zabierz żółwia i wracaj do domu. Na dzisiaj koniec zabawy. Jutro też jest dzień.

Wojtuś owszem wrócił do domu, ale cały zapłakany. Nie można go było w ogóle uspokoić ani zrozumieć, co się stało takiego strasznego.

— Bo… ja...bo Frankiln…

— Co się stało? Uspokój się i powiedz spokojnie, co takiego się stało?

— Franklin chciał zwiedzić lochy zamku i ja go zakopałem i nie wiem gdzie… — Wojtuś był znowu najsmutniejszym chłopcem na całej ulicy Wesołej.

Po kolacji cała trójka: mama, tata i Wojtuś poszli do piaskownicy, by przekopać wszystkie możliwe miejsca, w których mógł znajdować się Franklin. Niestety przekopanie całej piaskownicy nie przyniosło szczęśliwego zakończenia. Franklin zaginął. Na dobre. Niestety.

Wojtuś był już zmęczony płakaniem i smuceniem się.

— Wojtuś, położysz się teraz spać, a jutro wszystko będzie dobrze. To, co wieczorem się wydaje kłopotem, rano już nim nie jest. Jesteś zmęczony. Jak się wyśpisz, odzyskasz uśmiech na twarzy — przekonywała synka mama.

Wojtuś zrezygnował więc z dalszych poszukiwań i położył się spać. Zasnął od razu. A rano, kiedy tylko się obudził, zawołał radośnie:

— Mamoooo, ja już wiem, gdzie zakopałem Franklina!

— Skąd wiesz? — zapytała zdumiona mama.

— Przyśniło mi się to.

Chłopiec wziął mamę za rękę i zaprowadził do ogrodu, w którym znajdowała się piaskownica.

— O, tutaj jest! — zawołał Wojtek i zaczął zabawkową łopatką rozkopywać miejsce tuż przy piaskownicy. Po chwili jego oczom ukazało się coś zielonego. To była noga żółwia!

Franklin został cudownie odnaleziony, a Wojtuś znowu był najweselszym chłopcem na całej ulicy Wesołej.