Watsonowie - Jane Austen - ebook

Watsonowie ebook

Jane Austen

3,8

Opis

Watsonowie to książka uważana za szkic do „Emmy”. Autorka rozpoczęła prace nad książką w 1804 roku, ale nigdy jej nie ukończyła. Jednak nawet w tym niepełnym dziele znajdujemy wszystkie cechy czarującego pisarstwa Jane Austen: powściągliwy dowcip, poczucie harmonii oraz wiarygodne postaci przedstawione na tle pozbawionej skrajności, pogodnej egzystencji angielskiego ziemiaństwa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 82

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (12 ocen)
3
4
5
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

© Copyright by Miasto Książek, Wrocław 2022

 

Tytuł: Watsonowie

Tytuł oryginału: The Watsons

 

Autor: Jane Austen

 

Wydane przez Miasto Książek

mkwydawnictwo.pl

 

Projekt graficzny okładki: MK Studio

Konwersja do EPUB/MOBI: InkPad.pl

 

 

ISBN 978-83-7954-246-8

Wydanie I

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione

Watsonowie

Pierwszy zimowy bal w mieście D. w Surrey miał się odbyć we wtorek trzynastego października, i powszechnie sądzono, że będzie wyjątkowo udany. W zaufaniu przekazywano sobie z rąk do rąk długą listę ziemiańskich rodzin, które zapowiedziały swoje przybycie. Optymiści żywili nawet nadzieję, że pojawią się sami Osborne’owie.

Naturalną koleją rzeczy Watsonowie otrzymali zaproszenie od Edwardsów. Edwardsowie byli dziećmi szczęścia: mieszkali w mieście i trzymali własny kryty powóz. Watsonowie mieszkali natomiast na oddalonej o jakieś trzy mile wsi, byli biedni i obywali się bez zamkniętego pojazdu. Mimo to zimą, gdy urządzano bale, Edwardsowie mieli zwyczaj co miesiąc zapraszać ich do siebie, podejmując obiadem i zatrzymując na noc.

Ponieważ pan Watson, odkąd umarła jego żona, czuł się niezdrów, ktoś musiał nieustannie mu towarzyszyć. A jako że w domu bawiły tym razem tylko dwie córki, z uprzejmości przyjaciół mogła skorzystać tylko jedna.

Panna Emma Watson dopiero ostatnio powróciła na łono rodziny od ciotki, której pieczy ją powierzono w dzieciństwie – miał to być więc jej pierwszy bal. Starsza siostra, której zachwyty nad balami nie osłabły ani trochę, mimo że bywała na nich już od dziesięciu lat, wzięła na siebie miły obowiązek odwiezienia Emmy i jej bagażu starą bryczką do D.

Gdy tylko obie usadowiły się w brudnym powozie, panna Watson jęła pouczać i przestrzegać niedoświadczoną siostrę.

– Ośmielę się powiedzieć, że będzie to doprawdy wspaniały bal. Zaproszono wielu oficerów, nie opędzisz się więc od tancerzy. Przekonasz się, że służąca pani Edwards chętnie ci we wszystkim pomoże. Gdybyś nie wiedziała, jak się ubrać, radziłabym ci zapytać o zdanie Mary Edwards, ma ona bowiem bardzo dobry gust. Jeśli pan Edwards nie przegra wszystkich pieniędzy w karty, będziesz mogła zostać na balu tak długo, jak tylko zechcesz, inaczej będzie zapewne nalegał na szybki powrót do domu. Mam nadzieję, że dobrze wypadniesz. Nie zdziwiłabym się, gdyby cię uznano za najładniejszą pannę na sali – nade wszystko dlatego, że będziesz kimś nowym. Może nawet Tom Musgrave zwróci na ciebie uwagę? Radziłabym ci jednak w żaden sposób go nie ośmielać. Interesuje się każdą nową dziewczyną, ale to okropny flirciarz, który niczego nie traktuje poważnie.

– Chyba kiedyś mi już o nim mówiłaś – odparła Emma. – Kim on jest?

– Młodym człowiekiem z dużym majątkiem, całkowicie niezależnym i wyjątkowo sympatycznym, ulubieńcom wszystkich, którzy go znają. Większość tutejszych panien jest albo była w nim zakochana. Sądzę, że jestem jedyną, która uszła z nie złamanym sercem, choć byłam pierwszą, na jaką zwrócił uwagę, kiedy przyjechał tu sześć lat temu. Traktował mnie doprawdy z wyjątkową atencją. Niektórzy powiadają nawet, że nigdy później nie widzieli już, by okazywał jakiejś dziewczynie aż tyle sympatii, choć przecież zawsze zachowuje się uwodzicielsko.

– A jak to się stało, że akurat twoje serce pozostało zimne jak lód? – zapytała Emma z uśmiechem.

– Była po temu pewna przyczyna – odrzekła panna Watson pąsowiejąc. – Los nie obszedł się ze mną łaskawie, moja Emmo. Mam nadzieję, że ty będziesz miała więcej szczęścia.

– Wybacz mi, siostro, jeśli niechcący sprawiłam ci przykrość.

– Kiedy poznałam Toma Musgrave’a – ciągnęła panna Watson, jak gdyby nie usłyszała jej słów – byłam nader mocno zajęta pewnym młodym człowiekiem imieniem Purvis. Był on ukochanym przyjacielem Roberta i spędzał mnóstwo czasu w naszym towarzystwie. Wszyscy sądzili, że skończy się to ślubem.

Wyznaniu temu towarzyszyło głębokie westchnienie, które Emma przyjęła w milczeniu. Po krótkiej przerwie siostra na nowo podjęła swą opowieść:

– Zapytasz naturalnie, czemu nie doszło do małżeństwa i jak to się stało, że Purvis poślubił inną kobietę, podczas gdy ja wciąż jestem panną... O to jednak musisz zapytać jego, a nie mnie. Jego albo Penelopę. Tak, Emmo, to ona kryła się za tym wszystkim. Penelopa jest gotowa posunąć się bardzo daleko, jeśli idzie o zdobycie męża. Zaufałam jej, a ona nastawiła mojego ukochanego przeciwko mnie, w nadziei, że zagarnie go dla siebie. Skończyło się na tym, że zaprzestał swoich wizyt i wkrótce ożenił się z kimś innym. Penelopa przyznała się do swego postępku, ja jednak nie umiałam wybaczyć jej zdrady. To, co zrobiła, zburzyło moje szczęście. Nigdy nie pokocham żadnego mężczyzny tak, jak kochałam Purvisa. Nie wydaje mi się więc, by rzeczą właściwą było wymieniać go jednym tchem z Tomem Musgrave’em.

– To, co powiedziałaś o Penelopie, jest doprawdy okropne – wyznała Emma. – Czy naprawdę siostra może zrobić coś takiego siostrze? Rywalizacja i zdrada! Pomiędzy siostrami! Będę się bała zwierzyć jej z czegokolwiek. A jeśli wcale nie było tak, jak mówisz? Może tylko pozory świadczyły przeciwko niej...

– Nie znasz Penelopy. Nie ma rzeczy, której by nie zrobiła, żeby wyjść za mąż. I nie waha się mówić o tym wprost. Nie powierzaj jej żadnych swoich tajemnic. Niech mój przykład będzie dla ciebie ostrzeżeniem – nie ufaj jej! Ma na pewno swoje zalety, ale gdy w grę wchodzą jej własne korzyści, nie wie, co to wierność, honor i skrupuły. Z całego serca życzę jej, żeby dobrze wyszła za mąż, bardziej nawet pragnę tego dla niej niż dla siebie.

– „Niż dla siebie...” Tak właśnie przypuszczałam. Serce tak zranione jak twoje nie marzy o małżeństwie.

– Masz rację... Ale, jak wiesz, musimy wyjść za mąż. Jeśli chodzi o mnie, czuję się doskonale jako panna. Gdybym mogła zostać na zawsze młoda, odrobina towarzystwa i miły bal od czasu do czasu wystarczyłyby mi w zupełności. Ale ojciec nie może nam zapewnić godziwego utrzymania, a bardzo źle jest zestarzeć się, będąc biedną i wyśmiewaną. Straciłam Purvisa, to prawda, ale niewielu ludzi przecież poślubia swoją pierwszą miłość. Nie odrzucę oświadczyn mężczyzny tylko dlatego, że nie jest Purvisem. Nigdy jednak nie zdołam całkowicie wybaczyć Penelopie.

Emma skinęła głową na znak, że się z nią zgadza.

– Ona też ma swoje kłopoty – ciągnęła panna Watson. – Gorzko zawiodła się na Tomie Musgrave’ie. Gdy znudziłam mu się ja, zaczął się zalecać właśnie do niej. Penelopa bardzo go lubiła, ale on nigdy nie traktował jej poważnie i po jakimś czasie porzucił ją dla Margaret. Biedna Penelopa była bardzo nieszczęśliwa. Potem próbowała wydać się za mąż w Chichester. Nie wyjawiła nam, za kogo, przypuszczam jednak, że chodziło o starego, bogatego doktora Hardinga, wuja przyjaciółki, którą pojechała odwiedzić. Zadała sobie mnóstwo trudu i poświęciła temu wiele czasu, ale na razie bez rezultatu. Wyjeżdżając kilka dni temu, powiedziała, że wybiera się tam już po raz ostatni. Jak sądzę, nie miałaś pojęcia, jakie to sprawy wzywają ją ciągle do Chichester, ani co takiego skłoniło ją do wyjazdu ze Stanton akurat w chwili, kiedy ty powróciłaś do domu po tak wielu latach.

– Rzeczywiście, niczego nie podejrzewałam. Żałowałam tylko, że jej wyjazd do pani Shaw wypadł akurat w najmniej szczęśliwym dla mnie czasie. Miałam nadzieję zastać wszystkie moje siostry w domu, aby móc od razu z każdą z nich się zaprzyjaźnić.

– Podejrzewam, że doktor miał atak astmy i Penelopa właśnie z tego względu do niego pospieszyła. Shawowie są całkowicie po jej stronie, przynajmniej tak mi się wydaje, bo ona sama nic na ten temat nie mówi. Powtarza tylko, że nie potrzebuje niczyich rad. Jest zdania, poniekąd słusznego, że gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.

– Przykro mi z powodu jej kłopotów – stwierdziła Emma. – Nie podobają mi się jednak jej plany ani poglądy. Martwię się o nią. Ma chyba zbyt męskie i śmiałe usposobienie. Tak uparte dążenie do małżeństwa i narzucanie się mężczyźnie tylko dlatego, że pozwalają na to okoliczności, to rzeczy, które mnie szokują. Nie potrafię tego zrozumieć. Ubóstwo jest wielkim złem, ale dla wykształconej i wrażliwej kobiety nie powinno... nie może być złem największym! Wolałabym raczej być nauczycielką w szkole (a nie mogę wyobrazić sobie już niczego gorszego) niż poślubić mężczyznę, który mi się nie podoba.

– Wolałabym raczej robić wszystko inne niż być nauczycielką w szkole – wzdrygnęła się jej siostra. – W przeciwieństwie do ciebie, byłam w szkole, Emmo, i wiem, jakie życie się tam wiedzie. Podobnie jak tobie, nie podoba mi się myśl o małżeństwie z niesympatycznym mężczyzną, ale sądzę, że mogłabym polubić jakiegoś dobrodusznego człowieka o godziwych dochodach. Ciotka wychowała cię pewnie jednak na osobę znacznie bardziej wybredną.

– Wcale nie jestem tego pewna. To, jak zostałam wychowana, musisz wyczytać z mojego zachowania, bo sama nie potrafię tego ocenić. Z czym mam porównać metody ciotki, skoro nigdy nie zetknęłam się z innymi?

– Mimo to po wielu rzeczach poznaję, że jesteś bardzo wybredna. Obserwowałam cię od chwili, kiedy przyjechałaś do domu, i obawiam się, że ten powrót nie wróży ci szczęścia. Penelopa będzie z ciebie okropnie drwić.

– To na pewno mnie nie uszczęśliwi. Jeśli wszakże mylę się w swoich opiniach, muszę je zmienić. Skoro nie przystają do mojej sytuacji, postaram się ich wyzbyć, wątpię jednak, by były śmieszne. Czy Penelopa lubi żartować?

– Tak. Ma zawsze doskonały humor i nigdy nie zważa na to, co mówi.

– Margaret jest od niej chyba subtelniejsza, prawda?

– Tak. Szczególnie w towarzystwie. Kiedy ktoś znajduje się obok, Margaret jest samą delikatnością i łagodnością. Ale w naszym gronie bywa nieco drażliwa i przewrotna. Biedactwo! Żywi głębokie przekonanie, że Tom Musgrave zakochał się w niej poważniej niż w kimkolwiek innym i cały czas oczekuje jego oświadczyn. Już po raz drugi w ciągu ostatniego roku wyjechała na miesiąc do Roberta i Jane po to, by sprowokować go swoją nieobecnością. Jestem jednak pewna, że się myli i że Tom nie pojedzie za nią do Croydon, tak jak nie uczynił tego w marcu. Tom nigdy się nie ożeni, chyba że mógłby poślubić kogoś naprawdę wyjątkowego. Pannę Osborne na przykład...

– Twoja opowieść o Tomie Musgrave’ie sprawiła, że nie mam zbytniej ochoty go poznać, Elżbieto.

– Obawiasz się go. I wcale ci się nie dziwię.

– Nie, to nie to... Nie lubię go i pogardzam nim.

– Nie lubić i pogardzać Tomem Musgrave’em! Nie, to ci się nigdy nie uda. Założę się, że będziesz zachwycona, jeśli zwróci na ciebie uwagę. Mam nadzieję, że z tobą zatańczy. Właściwie jestem pewna, że to uczyni – chyba że Osborne’owie przybędą na bal w zbyt licznym towarzystwie. W takim wypadku nie będzie zwracał już uwagi na nikogo innego.

– Hm, wydaje się, że ma wyjątkowo ujmujący sposób bycia! – stwierdziła ironicznie Emma. – Cóż, zobaczymy, czy ja i porywający pan Tom Musgrave przypadniemy sobie do gustu. Sądzę, że rozpoznam go, gdy tylko wejdę do sali balowej. Musi przecież mieć swój urok choć trochę wypisany na twarzy.

– Zapewniam cię, że nie znajdziesz go na sali. Wyruszycie na bal wcześnie, żeby pani Edwards mogła zająć dobre miejsce przy kominku, on natomiast pojawia się zawsze bardzo późno. Jeśli zaś Osborne’owie zapowiedzą swój przyjazd, będzie czekał na nich na podjeździe i wejdzie do środka dopiero w ich towarzystwie. Powinnam dziś wieczór czuwać nad tobą, Emmo. Gdyby tylko tata dobrze się czuł! Podałabym mu herbatę, przebrała się raz dwa i James zawiózłby mnie do miasta. Dołączyłabym do ciebie, nim rozpoczęłyby się tańce.

– Co takiego? Odważyłabyś się jechać tą bryczką późnym wieczorem?

– Naturalnie. Widzisz, mówiłam ci, że jesteś bardzo wybredna. Oto właśnie przykład.