Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Tam gdzie się zaczyna to i koniec się zbliża.
Zanim się obejrzysz — uciekną, że słowa.
Które z ust płyną jak rzeka, że bystra.
Nieokiełzana i płynąc łodzią bez wiosłowania,
Bez myślne, bez wolnie, bez portu
Tak słowa sądzę, że są bez pokrycia.
Przyjaciel już lepsze słowa skieruje
Niż ostry z nagła twój jęzor nieokrzesany.
Zbigniew Bieńkowski
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 61
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Zbigniew Wojciech Bieńkowski, 2017
Tam gdzie się zaczyna to i koniec się zbliża
Zanim się obejrzysz — uciekną że słowa
Które z ust płyną jak rzeka, że bystra
Nieokiełzana i płynąc łodzią bez wiosłowania
Bez myślnie, bez wolnie, bez portu
Tak słowa sądzę, że są bez pokrycia …
Zbigniew Bieńkowski
ISBN 978-83-8104-485-1
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
część I
POWRÓT
Autor :
Zbyszko z Walmbriga
Książka ta jest strzeżona prawami autorskimi. Żadna jej część nie może być w całości ani we fragmentach powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy. Zakaz ten dotyczy również tłumaczenia na inne języki, jak również rozpowszechniania za pomocą urządzeń elektronicznych. Wszelkie prawa zastrzeżone!
Zbigniew Bieńkowski
E-mail :
Reprodukcje : Zbigniew Bieńkowski
Udział biorą :
Zbysław
Budok i Angus — towarzysze Zbyslawa
Justin i Cedmon
Tami i Susan — córka Justin i Cedmona
Ludan i Kodan — bracia Tami
Mila, Rose i Meg — dzieci
Wartownik pierwszy i drugi
Służba
Trzech jeźdźców jadąca drogą polną
ZBYSLAW
Spójrz, że Budok jakiż cudowny mam widok.
Cudo to czy zjawa zbierająca kwiecie na łące
Bogini czy wiedźma zamieniona w piękność
Jakiem jeszcze w życiu swym nie widział
Wianek kwiecisty z ogrodów rajskich na głowie
Pląsa beztrosko jakby łania nietknięta.
Tańczy z lekkością co bogowie by jej dali.
Nucąc przy tym pieśń na ich cześć za narodziny
Czy też to nimfa złoto włosa, której nie znam
Z wód zatoki wyszła okazując radosne oblicze.
zioła na nektar miłosny dla bogów zbierając,
ważyć im będzie — nam czy też usta umilać.
Słodkością nieznaną rozumowi, sercu czy ciału
Czy też poić bogów na uczcie przed snem rozpusty?.
By sny przywołać, jakich pragną od wiek wieków.
A może …
BUDOK
Śliczna, że to panna fakt grzeje się w słońcu.
Ciało przed snem, a i może kochankowi ogrzać.
Przed nocną ucztą miłosną po trudach dnia
Jakie spoczywają na jego prężnych barkach.
Lecz i ciekaw jestem czyja, że to ta piękność.
Jakaż to matka i jakiż to ojciec ją spłodził
Radość oka przynosi nie rozpacz i mękę.
ZBYSLAW
Zatrzymajmy się chwilę.
Niech, że napełnię serce i rozum.
Pięknością niewieścią, którą tu widzę
ANGUS
Konie zmęczone, głodne napoić trzeba.
A i noc bliska trza nam noclegu szukać
A nie poić serce i oko tą, że cnotliwą panną
BUDOK
Hej, że! Panno! Co zda się z niebios przybyła!
Skąd jesteś i jak zwą cię! Nasz pan jest ciekaw.
I ciekawość rozumu racz nam zaspokoić …
TAMI
A cóż ci do tego! Pierwej ty się przedstaw.
Obcy, z obcymi nie rozmawiam.
ZBYSLAW
Rezolutna panna …
TAMI
A tyś to kto? Jak zwą na ciebie?
ZBYSLAW
Jam, że to Zbysław! Z daleka przybywam
Z krainy niemrocznej, słonecznej raczej.
TAMI
Duchów i czarów się nie boję,
Jeśli niemroczna a mroczną będzie.
Bom i sama wychowana w mrocznej krainie.
Bogów, że słucham i służę im sercem.
Gdy pochodzisz, że z krainy słonecznej.
Więc wybieraj w tę lub w tamtą stronę.
Jeśli nie spętany masz rozum postronkiem.
ZBYSLAW
Rozum otwarty, nie spętany niecnotą nocy
Wróg demon co porywa niebiańskie, że panny.
Samotnie na łące zbierające prześliczne kwiaty
Za ścieląc pewnie łoże przed snem kochankowi
Lecz pragnę się spytać choć słów trudno dobrać.
Gdy oko się cieszy cudem, co z lekkością pląsa.
Kwiecie zbierając swym bogom czy żyjącym
Nie sądzę byś mrocznej krainie służyła …
TAMI
Zioła i kwiaty zbieram nie bogom czy demonom.
Na rany i do domu.
ZBYSLAW
A na serce piękności zioła wy macie?
Serce spragnione cnoty miłosnej
Widząc jak, że cudowną dziewicę …
TAMI
Pragniesz się pytać? Czy serce chore?.
To szybko je leczysz, szukając przygody.
Lecz widzę żeś nie po to tu przyjechał.
Mów, że, czas drogi i wieczór już bliski.
ZBYSLAW
O drogę i nocleg się pytam choć nie nagli.
A i strawę ciepłą usta pragną zamoczyć.
Choć nie strawą, lecz serce miłością napoić
Od dnia początku narodzenia ku końca żywota.
TAMI
O drogę, nocleg i strawę się pytasz?
Strawa miłosna nie, lekką dla serca
Dla żołądka owszem i się może znajdzie.
A jest tu i blisko tam za tym wzgórzem.
I nie w czarcim źródle łoże znajdziesz
Lecz w komnacie pachnącej swe kości złożysz.
Jeśliś w zamiarach przyjaznych przybywasz.
ZBYSLAW
Jak się mam odwdzięczyć za podpowiedź?
Łaskawa, że była dla zgłodniałych gości.
TAMI
Nie musisz, że płacić skarbami ukrytymi.
W torbach czy sakwą częstować sowicie.
Odpowiedź, że godna pytania zadanego
Kto pyta nie błądzi a kto błądzi nie pyta.
Więc bacz na drogę i z niej nie zbaczaj.
Gdyż i spotkać cię może posłaniec mroku.
Co krąży w okolicach porywając podróżnych.
Ot i wieści o nich przepadają wraz z nocą.
Co właśnie nadchodzi, gdyż noc nieprzyjazna.
Z moczarów się wyłania duch przodków, półbogów.
Co zbłądzili szukając drogi nie tylko na nocleg.
ANGUST
Nieprzyjazne okolice i sama się nie boisz?
Tak na łące zbierać kwiecie, zioła …
BUDOK
A może z nimi i układ zawarła.
By niegodni człowieczeństwa
Trzymali się z dala?
TAMI
Nic ci do tego. Moja to sprawa z kim układ zawieram.
Kto przyjaciel a kto wrogiem za dnia lub nocy.
Serce i rozum nie potrafi szybko przebaczać.
W sercu nienawiść na wieki wieków pozostaje
Więc bacz uważnie byś i ty wrogiem nie został.
Jak przyjaciel i o drogę się pytasz to i ruszaj.
Bo i czasu nie mam z wami się tu sprzeczać.
Jeszcze muszę zebrać to i owo przed zmierzchem.
Nie wasza to sprawa i nie wasz więc interes.
ZBYSLAW
Jak zwą cię boginio tej, że łąki.
Nie słyszałem imienia, imię ukrywasz.
Bogowie nie skarcą, jeśli je zdradzisz.
Więc odkryj i tą przed nami tajemnicę.
TAMI
Tami mnie zwą w okolicy.
Słudzy bogów lub moczarów.
Matka i ojciec tak nazwali.
Imię, jak i inne choć i tajemne…
Zbliżają się jeźdźcy.
PIERWSZY JEŹDZIEC
A cóż, że to za rycerstwo czy nie mroczne
Co się z tobą przekomarza tak wesoło.
Z moczarów przywołałaś dla towarzystwa.
Umilając beztroskie sobie chwile na łące?
Wracaj do domu, Tami noc już jest bliska.
Ciemna, bez gwiazd co przyświecają drogę.
A i rodzice pewnie się martwią …
TAMI
Jacyś podróżni, z daleka pewnie przybili
Nie, mroczni rycerze, nie zjawy jakieś
O drogę, nocleg i strawę się łaskawie pytają
Więc i odpowiadam, grzecznością za grzeczność.
DRUGI JEŹDZIEC
Jak o drogę strawę to z nami proszę
Panowie — zapraszam do naszej warowni.
ZBYSLAW
Dzięki ci panie za zaproszenie już panna wskazała
Lecz i z towarzystwa twojego skorzystam chętnie.
Gdym, że strudzony długą drogą, jaką przebyli.
JEŹDZIEC PIERWSZY
No to ruszajmy. W drogę czym koń skoczy
Za tym wzgórzem spoczynek znajdziecie
Warownia niczym samych bogów komnaty.
Doprawdy zapraszam.
Wspólnie ruszyli po chwili przed bramą warowni.
WARTOWNIK PIERWSZY
Stój, że kto jedzie!
JEŹDZIEC PIERWSZY
To my, a nie czarci pomiot! Ludan i Kadok!
Wraz ze mną podróżni co po drodze spotkałem
Tami pytali o drogę, nocleg i strawę.
WARTOWNIK DRUGI
Otworzyć bramę! Swój nie zjawa!
Brama się otwiera.
LUDAN
Konie do stajni, nakarmić, oczyścić zmęczone.
Podróżnym do komnat przygotujcie ciepłą strawę.
Kubek miodu grzanego przy kominku też się przyda
Rozgrzeje zziębnięte i strudzone ciało.
Zwracając się do podróżnych
Z całą pewnością i wy coś zjecie głodnym jest.
Więc was zapraszam na ojcowskie komnaty.
Głos kobiecy z okien
Kto przyjechał?
STRAŻNIK DRUGI
Ludan i Kodan oraz obcy strudzeni drogą!
Na wieczerzę i noc Ludan zaprosił!
Głos z okna
A Ludan! Dobrze, że jesteś!
Jużem myślała, że jutro przyjedziesz.
Nie widziałeś Tami po drodze!
Gdzieś się podziała! Pewnie znów na łące
Jak zwykle zbiera zioła i kwiaty.
Na swe palenisko.
LUDAN
Widziałem, zaraz przybędzie matko.
Mówiłem by szybko do warowni wracała.
MATKA
Co za diablica! Czart w nią wstąpił chyba.
Nigdy jej nie ma gdym w potrzebie nagłej …
A kogóż to żeś przyprowadził z moczar.
Chyba nie czartów dla Tami towarzystwa
By nocą odprawili tańce tajemne?
LUDAN
Nie, czarci to pomiot co w ludzkiej skórze chadza
Lecz podróżni jechali w tę stronę szukając dachu.
To i żem przyprowadził …
MATKA
Ach prawda, strażnik coś mówił
Zapraszamy, zapraszamy.
Wrota dla spragnionych i zmęczonych
Z daleka tutaj zawsze otwarte …
LUDAN
Jest ojciec! Mam dobrą nowinę.
Z całą pewnością się uraduje.
MATKA
Jest, jest z komnacie przy kominku siedzi.
I modły do bogów odprawia od samego rana.
Tak coś mamrocząc i popijając winem
Susan zanudza swymi rozważaniami …
LUDAN
Pewnie o plony się modli by się udały.
Lepiej niech druida sprowadzi co by to uprawy.
Opieką otoczy nie Susan męczy swymi myślami …
MATKA
O jest i nieboskie skalanie — dziewuszysko.
Z naręczem paskudztwa …
TAMI
Niech matka nie płacze, nie biadoli nad zielskiem.
Gdyby nie te paskudztwa to by nasz ojciec
Żadnej strawy do ust nie podniósł z rozkoszą.
A i w komnatach inaczej się przebywa
Gdy