Tami i Oman. Część I. Powrót - Zbigniew Bieńkowski - ebook

Tami i Oman. Część I. Powrót ebook

Zbigniew Bieńkowski

1,0

Opis

Tam gdzie się zaczyna to i koniec się zbliża.
Zanim się obejrzysz — uciekną, że słowa.
Które z ust płyną jak rzeka, że bystra.
Nieokiełzana i płynąc łodzią bez wiosłowania,
Bez myślne, bez wolnie, bez portu
Tak słowa sądzę, że są bez pokrycia.
Przyjaciel już lepsze słowa skieruje
Niż ostry z nagła twój jęzor nieokrzesany.

Zbigniew Bieńkowski

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 61

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Zbigniew Wojciech Bieńkowski

Tami i Oman

Powrót. Część I

© Zbigniew Wojciech Bieńkowski, 2017

Tam gdzie się zaczyna to i koniec się zbliża

Zanim się obejrzysz — uciekną że słowa

Które z ust płyną jak rzeka, że bystra

Nieokiełzana i płynąc łodzią bez wiosłowania

Bez myślnie, bez wolnie, bez portu

Tak słowa sądzę, że są bez pokrycia …

Zbigniew Bieńkowski

ISBN 978-83-8104-485-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Tami I Oman

część I

POWRÓT

Autor :

Zbyszko z Walmbriga

Książka ta jest strzeżona prawami autorskimi. Żadna jej część nie może być w całości ani we fragmentach powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy. Zakaz ten dotyczy również tłumaczenia na inne języki, jak również rozpowszechniania za pomocą urządzeń elektronicznych. Wszelkie prawa zastrzeżone!

Zbigniew Bieńkowski

E-mail :

[email protected]

Reprodukcje : Zbigniew Bieńkowski

Scena I

Udział biorą :

Zbysław

Budok i Angus — towarzysze Zbyslawa

Justin i Cedmon

Tami i Susan — córka Justin i Cedmona

Ludan i Kodan — bracia Tami

Mila, Rose i Meg — dzieci

Wartownik pierwszy i drugi

Służba

Trzech jeźdźców jadąca drogą polną

ZBYSLAW

Spójrz, że Budok jakiż cudowny mam widok.

Cudo to czy zjawa zbierająca kwiecie na łące

Bogini czy wiedźma zamieniona w piękność

Jakiem jeszcze w życiu swym nie widział

Wianek kwiecisty z ogrodów rajskich na głowie

Pląsa beztrosko jakby łania nietknięta.

Tańczy z lekkością co bogowie by jej dali.

Nucąc przy tym pieśń na ich cześć za narodziny

Czy też to nimfa złoto włosa, której nie znam

Z wód zatoki wyszła okazując radosne oblicze.

zioła na nektar miłosny dla bogów zbierając,

ważyć im będzie — nam czy też usta umilać.

Słodkością nieznaną rozumowi, sercu czy ciału

Czy też poić bogów na uczcie przed snem rozpusty?.

By sny przywołać, jakich pragną od wiek wieków.

A może …

BUDOK

Śliczna, że to panna fakt grzeje się w słońcu.

Ciało przed snem, a i może kochankowi ogrzać.

Przed nocną ucztą miłosną po trudach dnia

Jakie spoczywają na jego prężnych barkach.

Lecz i ciekaw jestem czyja, że to ta piękność.

Jakaż to matka i jakiż to ojciec ją spłodził

Radość oka przynosi nie rozpacz i mękę.

ZBYSLAW

Zatrzymajmy się chwilę.

Niech, że napełnię serce i rozum.

Pięknością niewieścią, którą tu widzę

ANGUS

Konie zmęczone, głodne napoić trzeba.

A i noc bliska trza nam noclegu szukać

A nie poić serce i oko tą, że cnotliwą panną

BUDOK

Hej, że! Panno! Co zda się z niebios przybyła!

Skąd jesteś i jak zwą cię! Nasz pan jest ciekaw.

I ciekawość rozumu racz nam zaspokoić …

TAMI

A cóż ci do tego! Pierwej ty się przedstaw.

Obcy, z obcymi nie rozmawiam.

ZBYSLAW

Rezolutna panna …

TAMI

A tyś to kto? Jak zwą na ciebie?

ZBYSLAW

Jam, że to Zbysław! Z daleka przybywam

Z krainy niemrocznej, słonecznej raczej.

TAMI

Duchów i czarów się nie boję,

Jeśli niemroczna a mroczną będzie.

Bom i sama wychowana w mrocznej krainie.

Bogów, że słucham i służę im sercem.

Gdy pochodzisz, że z krainy słonecznej.

Więc wybieraj w tę lub w tamtą stronę.

Jeśli nie spętany masz rozum postronkiem.

ZBYSLAW

Rozum otwarty, nie spętany niecnotą nocy

Wróg demon co porywa niebiańskie, że panny.

Samotnie na łące zbierające prześliczne kwiaty

Za ścieląc pewnie łoże przed snem kochankowi

Lecz pragnę się spytać choć słów trudno dobrać.

Gdy oko się cieszy cudem, co z lekkością pląsa.

Kwiecie zbierając swym bogom czy żyjącym

Nie sądzę byś mrocznej krainie służyła …

TAMI

Zioła i kwiaty zbieram nie bogom czy demonom.

Na rany i do domu.

ZBYSLAW

A na serce piękności zioła wy macie?

Serce spragnione cnoty miłosnej

Widząc jak, że cudowną dziewicę …

TAMI

Pragniesz się pytać? Czy serce chore?.

To szybko je leczysz, szukając przygody.

Lecz widzę żeś nie po to tu przyjechał.

Mów, że, czas drogi i wieczór już bliski.

ZBYSLAW

O drogę i nocleg się pytam choć nie nagli.

A i strawę ciepłą usta pragną zamoczyć.

Choć nie strawą, lecz serce miłością napoić

Od dnia początku narodzenia ku końca żywota.

TAMI

O drogę, nocleg i strawę się pytasz?

Strawa miłosna nie, lekką dla serca

Dla żołądka owszem i się może znajdzie.

A jest tu i blisko tam za tym wzgórzem.

I nie w czarcim źródle łoże znajdziesz

Lecz w komnacie pachnącej swe kości złożysz.

Jeśliś w zamiarach przyjaznych przybywasz.

ZBYSLAW

Jak się mam odwdzięczyć za podpowiedź?

Łaskawa, że była dla zgłodniałych gości.

TAMI

Nie musisz, że płacić skarbami ukrytymi.

W torbach czy sakwą częstować sowicie.

Odpowiedź, że godna pytania zadanego

Kto pyta nie błądzi a kto błądzi nie pyta.

Więc bacz na drogę i z niej nie zbaczaj.

Gdyż i spotkać cię może posłaniec mroku.

Co krąży w okolicach porywając podróżnych.

Ot i wieści o nich przepadają wraz z nocą.

Co właśnie nadchodzi, gdyż noc nieprzyjazna.

Z moczarów się wyłania duch przodków, półbogów.

Co zbłądzili szukając drogi nie tylko na nocleg.

ANGUST

Nieprzyjazne okolice i sama się nie boisz?

Tak na łące zbierać kwiecie, zioła …

BUDOK

A może z nimi i układ zawarła.

By niegodni człowieczeństwa

Trzymali się z dala?

TAMI

Nic ci do tego. Moja to sprawa z kim układ zawieram.

Kto przyjaciel a kto wrogiem za dnia lub nocy.

Serce i rozum nie potrafi szybko przebaczać.

W sercu nienawiść na wieki wieków pozostaje

Więc bacz uważnie byś i ty wrogiem nie został.

Jak przyjaciel i o drogę się pytasz to i ruszaj.

Bo i czasu nie mam z wami się tu sprzeczać.

Jeszcze muszę zebrać to i owo przed zmierzchem.

Nie wasza to sprawa i nie wasz więc interes.

ZBYSLAW

Jak zwą cię boginio tej, że łąki.

Nie słyszałem imienia, imię ukrywasz.

Bogowie nie skarcą, jeśli je zdradzisz.

Więc odkryj i tą przed nami tajemnicę.

TAMI

Tami mnie zwą w okolicy.

Słudzy bogów lub moczarów.

Matka i ojciec tak nazwali.

Imię, jak i inne choć i tajemne…

Zbliżają się jeźdźcy.

PIERWSZY JEŹDZIEC

A cóż, że to za rycerstwo czy nie mroczne

Co się z tobą przekomarza tak wesoło.

Z moczarów przywołałaś dla towarzystwa.

Umilając beztroskie sobie chwile na łące?

Wracaj do domu, Tami noc już jest bliska.

Ciemna, bez gwiazd co przyświecają drogę.

A i rodzice pewnie się martwią …

TAMI

Jacyś podróżni, z daleka pewnie przybili

Nie, mroczni rycerze, nie zjawy jakieś

O drogę, nocleg i strawę się łaskawie pytają

Więc i odpowiadam, grzecznością za grzeczność.

DRUGI JEŹDZIEC

Jak o drogę strawę to z nami proszę

Panowie — zapraszam do naszej warowni.

ZBYSLAW

Dzięki ci panie za zaproszenie już panna wskazała

Lecz i z towarzystwa twojego skorzystam chętnie.

Gdym, że strudzony długą drogą, jaką przebyli.

JEŹDZIEC PIERWSZY

No to ruszajmy. W drogę czym koń skoczy

Za tym wzgórzem spoczynek znajdziecie

Warownia niczym samych bogów komnaty.

Doprawdy zapraszam.

Wspólnie ruszyli po chwili przed bramą warowni.

WARTOWNIK PIERWSZY

Stój, że kto jedzie!

JEŹDZIEC PIERWSZY

To my, a nie czarci pomiot! Ludan i Kadok!

Wraz ze mną podróżni co po drodze spotkałem

Tami pytali o drogę, nocleg i strawę.

WARTOWNIK DRUGI

Otworzyć bramę! Swój nie zjawa!

Brama się otwiera.

LUDAN

Konie do stajni, nakarmić, oczyścić zmęczone.

Podróżnym do komnat przygotujcie ciepłą strawę.

Kubek miodu grzanego przy kominku też się przyda

Rozgrzeje zziębnięte i strudzone ciało.

Zwracając się do podróżnych

Z całą pewnością i wy coś zjecie głodnym jest.

Więc was zapraszam na ojcowskie komnaty.

Głos kobiecy z okien

Kto przyjechał?

STRAŻNIK DRUGI

Ludan i Kodan oraz obcy strudzeni drogą!

Na wieczerzę i noc Ludan zaprosił!

Głos z okna

A Ludan! Dobrze, że jesteś!

Jużem myślała, że jutro przyjedziesz.

Nie widziałeś Tami po drodze!

Gdzieś się podziała! Pewnie znów na łące

Jak zwykle zbiera zioła i kwiaty.

Na swe palenisko.

LUDAN

Widziałem, zaraz przybędzie matko.

Mówiłem by szybko do warowni wracała.

MATKA

Co za diablica! Czart w nią wstąpił chyba.

Nigdy jej nie ma gdym w potrzebie nagłej …

A kogóż to żeś przyprowadził z moczar.

Chyba nie czartów dla Tami towarzystwa

By nocą odprawili tańce tajemne?

LUDAN

Nie, czarci to pomiot co w ludzkiej skórze chadza

Lecz podróżni jechali w tę stronę szukając dachu.

To i żem przyprowadził …

MATKA

Ach prawda, strażnik coś mówił

Zapraszamy, zapraszamy.

Wrota dla spragnionych i zmęczonych

Z daleka tutaj zawsze otwarte …

LUDAN

Jest ojciec! Mam dobrą nowinę.

Z całą pewnością się uraduje.

MATKA

Jest, jest z komnacie przy kominku siedzi.

I modły do bogów odprawia od samego rana.

Tak coś mamrocząc i popijając winem

Susan zanudza swymi rozważaniami …

LUDAN

Pewnie o plony się modli by się udały.

Lepiej niech druida sprowadzi co by to uprawy.

Opieką otoczy nie Susan męczy swymi myślami …

MATKA

O jest i nieboskie skalanie — dziewuszysko.

Z naręczem paskudztwa …

TAMI

Niech matka nie płacze, nie biadoli nad zielskiem.

Gdyby nie te paskudztwa to by nasz ojciec

Żadnej strawy do ust nie podniósł z rozkoszą.

A i w komnatach inaczej się przebywa

Gdy