Tajemnica czerwonej skrzyni. Kryminały przedwojennej Warszawy - Walery Przyborowski - ebook + audiobook

Tajemnica czerwonej skrzyni. Kryminały przedwojennej Warszawy ebook i audiobook

Walery Przyborowski

4,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Do pewnego hotelu w Warszawie przybywają goście, którzy od początku wzbudzają podejrzenia gospodarza. Meldują się w pokoju, zostawiają tam swoje bagaże, w tym ogromną czerwoną skrzynię, po czym wychodzą i nigdy już nie wracają. Po trzech dniach zostaje wezwana policja. Okazuje się, że tajemniczy goście zostawili w pokoju wszystkie swoje rzeczy, które zostają zbadane w obecności policji. Ku przerażaniu wszystkich w czerwonej skrzyni znajdują się zwłoki młodej kobiety. Poszukiwania właścicieli kufra nie przynoszą efektów – do czasu, gdy sprawę podejmuje detektyw Ludwik Cordier, który zdaje się wiedzieć więcej niż inni. Szybko łapie on nikły trop i rozpoczyna rozpaczliwy pościg za zbrodniarzami. Nikt jednak nie wie, że Cordier nie zajmuje się sprawą bezinteresownie, a tajemnica nie dotyczy jedynie śmierci młodej kobiety ... Zapraszamy do Warszawy, mroczny rok 1825.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 100

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 9 min

Lektor: Walery Przyborowski

Oceny
4,8 (6 ocen)
5
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
natkill

Nie oderwiesz się od lektury

świetny lektor
00
Kajtek72

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna historia. Dla tych co lubią retro kryminały. Odkryty bardzo dobry POLSKI przedwojenny pisarz. W wykonaniu pana Janusza zupełnie niewiarygodna historia. Polecam🥰
00

Popularność




Walery Przyborowski

TAJEMNICA CZERWONEJ SKRZYNI

CZERWONA SKRZYNIA

Powieść Walerego Przyborowskiego

All is true…

Prolog

I

Dnia 28 października 1825 roku, przed zajazd zwany „na Dziekance” w Warszawie, zajazd pod owe czasy do pierwszorzędnych zaliczany zajechał powóz pocztowy, z którego wysiadło dwóch mężczyzn, starannie otulonych w obszerne futrzane płaszcze, bo zimno było przenikliwe. Jak zwykle u nas w jesieni wiatr dął szkaradny i drobny deszczyk, kapuśniaczek, siekł nielitościwie. Starszy z tych mężczyzn i zarazem zdający się być panem, a przynajmniej zwierzchnikiem, drugiego, zażądał od właściciela hotelu, który poczciwym dawnym obyczajem wybiegł przed dom na przywitanie gości, osobnego i dużego numeru. Gospodarz sam zaprowadził go na pierwsze piętro pod numer oznaczony liczbą 16, mówiąc, że to jest pokój obszerny, cichy, wygodny i ciepły. Mężczyzna wszedłszy do numeru, objął jednym rzutem oka cały pokój. Dwa jego okna wychodziły na ową ciasną i ciemną uliczkę, która dziś już nie egzystuje, bo miejsce domów zasłaniających widok Krakowskiego Przedmieścia, zastąpił obecnie pyszny skwer z wodotryskiem – otóż dwa okna tego pokoju wychodziły na ową uliczkę, jak i dziś wreszcie jeszcze wychodzą, gdyż pokój ten od czasu, w którym odegrał się w nim tajemniczy dramat, będący przedmiotem naszego opowiadania, w niczym swej zewnętrznej powierzchowności dotychczas nie zmienił. Jak wówczas tak i dziś stoi tam wielki kaflowy piec w kącie, lustro między oknami i parę łóżek przy dwóch przeciwległych ścianach.

– Zdaje mi się – rzekł mężczyzna – że pokój ten będzie dobry. A gdzie te drzwi prowadzą? – i wskazał na drzwi umieszczone w jednej ze ścian.

– Do sąsiedniego numeru – odrzekł gospodarz – ale są zastawione z tamtej strony szafą.

– Nie lubię tego – rzekł z pewną niecierpliwością gość – nie masz waszeć innego pokoju?

– Nie mam, to jest najlepszy, nigdzie wielmożny pan nie znajdzie numerów, które by nie komunikowały z sąsiednimi.

– No mniejsza z tym, proszę zejść i powiedzieć, by poznoszono tu rzeczy.

Gospodarz zabierał się do wyjścia.

– Ale, ale – rzekł przybyły – proszę, ostrożnie wnosić moje rzeczy. Jest tam duża skrzynia, w której mieszczą się różne narzędzia astronomiczne i fizyczne ze szkła, mogą się potłuc, ostrożnie więc znosić.

Gospodarz przyrzekł ostrożność i wyszedł. Jakeśmy rzekli dzień był jesienny, deszczowy, pochmurny, a przy tym była już godzina piąta wieczorem. W pokoju i na dworze było prawie ciemno. Wychodząc, gospodarz zapalił świecę i postawił ją na komodzie pod lustrem.

Zszedłszy na dół zastał towarzysza owego gościa, zajętego wypakowywaniem powozu. Służba hotelowa dopomagała mu przy tym. Zaleciwszy tę ostrożność, wrócił na górę. Tu zastał już gościa rozebranego z futra. Przy migotliwym blasku świeczki, przypatrzył się nowemu mieszkańcowi swego hotelu.

Był to mężczyzna wysoki, doskonale zbudowany, okazałej postaci, ubrany w granatowy frak, według ówczesnego obyczaju, ze świecącymi guzikami, w białe łosiowe spodnie i wielkie palone buty. W dziurce od fraka czerwieniła się wstążeczka, co znamionowało, że pan ów służył niegdyś wojskowo, czego wreszcie cała jego postać i zachowanie się dowodziły.

Był to silny brunet, z włosem krótko przystrzyżonym i wielką czarną brodą. Mógł liczyć czterdzieści do czterdziestu pięciu lat wieku. Głos miał silny i wyrażał się z pewnym akcentem cudzoziemskim. Całość robiła wrażenie więcej groźne, imponujące, niż przyjemne.

– Czy mam zapalić w piecu? – spytał gospodarz.

– Nie trzeba. Lubię jak jest chłodno w pokoju – odrzekł gość, przechadzając się wielkimi krokami.

– Czy mam wielmożnemu panu czym służyć? – wtrącił znów gospodarz.

– Nic nie potrzebuję – zaraz wychodzę na miasto.

Gospodarz skłonił się i opuścił pokój. Na korytarzu spotkał ludzi dźwigających rzeczy pod przewodnictwem i nadzorem drugiego podróżnego. Najpierw niesiono wielki kufer, obity psią skórą i gęsto opatrzony żelaznymi sztabami. Dźwigało go dwóch ludzi z widocznym wysileniem, narzekając na niezwykły ciężar. Dalej jeden człowiek niósł tłumok, a dalej jeszcze, przy pomocy samego podróżnego, czterech ludzi ciężko pracowało nad wywindowaniem na piętro ogromnej skrzyni. Ta skrzynia uderzyła gospodarza. Była zupełnie podobna do trumny, z tą tylko różnicą, że bardziej prostokątna. Pomalowana na czerwono, w dwóch miejscach objęta sztabą żelazną i zamknięta na dwie kłódki, była czymś tak niezwyczajnym, że uderzyć każdego musiała.

– Ostrożnie, ostrożnie – mówił podróżny – tu jest pełno delikatnych narzędzi i szkieł, możecie potłuc, a to kosztuje tysiące.

– Kto też to słyszał taką trumnę ze sobą wozić! – mruknął gospodarz i zeszedł na ulicę, gdzie pocztylion z karetą pocztową zabierał się do odjazdu.

Nasz gospodarz, zwyczajnie człowiek ciekawy, co wreszcie nie jest rzeczą dziwną, bo ludzie jego fachu powinni być ciekawi, przystąpił do pocztyliona i zapytał:

– A skąd to kochanku jedziecie?

Pocztylion spojrzał na pytającego spode łba i rzekł:

– Ciekawość pierwszy gradus do piekła. A co panu do tego skąd jedziemy?

– Ano nic mi do tego, to prawda – odrzekł gospodarz – ot pytam się tylko tak, dla zwyczaju.

– Hm! A to zły zwyczaj panie gospodarzu.

– Być może, być może. Ha! Ale dziś szkaradny czas! Może się napijecie wódki?

– Nie piję wódki – rzekł tenże i siadł nakozioł, trzasnął z bicza i odjechał.

Gospodarz pozostał na miejscu z szeroko otwartymi ustami, patrząc za odjeżdżającym powozem.

– Pocztylion i nie pije wódki, to mi się strasznie dziwne wydaje – i zamyślił się. – Zresztą, co mi tam do tego – mruknął do siebie wchodząc do sieni, a wydawszy służbie zwykłe rozporządzenia, powracał do siebie, gdy na schodach niespodzianie zetknął się z wychodzącymi tajemniczymi panami. Obydwaj oni okryci byli w lekkie, piaskowego koloru, płaszcze.

– Wychodzimy na miasto – rzekł starszy – wrócimy około dziesiątej wieczorem. Proszę nam przygotować kolację. Co można dostać tutaj?

– Wszystko, co wielmożny pan każe. Pieczeń wołowa z rożna, polędwica, baranina, pularda, ryby… wszystko jest.

– To dobrze, niech będzie pularda, do tego dasz pan dwie butelki burgunda.

A skłoniwszy się lekko, wyszedł ze swym towarzyszem. Gospodarz wyjrzał za nimi jak skręcili około kościoła Karmelitów i znikli w ciemnościach nocy jesiennej.

Z wybiciem godziny jedenastej gospodarz zabierał się już do spoczynku, kiedy wszedł do jego pokoju kucharz i rzekł:

– Proszę pana, co ja mam robić z kolacją obstalowaną dla gości spod 16 numeru?

– Ano cóż, zanieść ją do numeru. Czy już przyszli?

– Nie i w tym jest bieda, bo pularda z kretesem mi wyschnie na ogniu, a zimnej przecie dać nie można.

– Która godzina?

– Jedenasta.

– Hm! Cóż robić, trzeba czekać, widocznie się zabałamucili na mieście, to jacyś wiejscy panowie, trzeba czekać.

Ale jakież było jego zdziwienie, kiedy nazajutrz rano dowiedział się od służby, że panowie ci wcale w hotelu nie nocowali, że od chwili, kiedy wyszli, nikt ich więcej w zajeździe nie widział. Wiadomość ta skombinowana z tajemniczą czerwoną skrzynią, mającą pozór trumny, z pocztylionem, który mówić nie chciał, a nade wszystko, który wódki nie pijał, zrobiła dość przykre wrażenie na właścicielu Dziekanki. Mimo to jednak, jako człowiek spotykający w świecie wielu najrozmaitszych ludzi, nie dał brać nad sobą góry złowrogim przeczuciom.

– Co w tym dziwnego – szeptał do siebie – ot, zwyczajnie przyjechało to ze wsi, wyrwało się od żon, w Warszawie tyle pięknych kobiet, ot i zahulali się. Czekajmy. Czy mi to pierwszyzną, czy co? Czy to nie każdy szlachcic ze wsi tak robi? Tak tylko, że nie przepędza nocy za hotelem, ale w hotelu, boć tu ma przecie wygodniej i wszystko ma, czego zapragnie… Ha! Rozmaite są gusta, czekajmy.

Jakoż czekał. Ale minął dzień, minęła druga noc, a goście nie powracali. To już zaczęło gospodarza na serio niepokoić.

– Nie zapłacili mi za numer, wprawdzie są tam rzeczy, dwa futra piękne, zdaje mi się niedźwiedzie, to wystarczy, jest kufer ciężki, jest owa skrzynia czerwona, w której mają być te narzędzia… diabli wiedzą, jakie tam narzędzia, bo to wygląda jak trumna…

I niespokojny chodził pod drzwi numeru szesnastego, nadsłuchiwał, patrzał przez dziurkę od klucza, lecz oprócz komody pod lustrem i na niej leżącego jakiegoś papierka nic więcej dostrzec nie mógł. Mimo wzrastającej z każdą chwilą niespokojności, gospodarz czekał jednak do trzeciego dnia, ale gdy i w tym czasie nic nie było słychać o tajemniczych gościach, udał się do komisarza policji z oznajmieniem słusznych swoich obaw. Komisarz podejrzewając w tym zniknięciu coś niezwykłego, niezwłocznie, w towarzystwie urzędnika i dwóch sąsiednich obywateli, udał się do hotelu i wezwawszy ślusarza, kazał otworzyć drzwi numeru szesnastego.

II

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Walery Przyborowski

Walery Przyborowski, pseudonim Zygmunt Lucjan Sulima (27 listopada 1845 – 13 marca 1913) – pisarz, historyk, brał udział w powstaniu styczniowym. Urodził się Domaszowicach koło Kielc, zmarł w Warszawie. Pochodził z ziemiańskiej rodziny o narodowych tradycjach.

Chodził do gimnazjum w Radomiu, jednak w wieku osiemnastu lat uciekł ze szkoły, żeby wziąć udział w powstaniu styczniowym. Walczył w oddziale Langiewicza. Po upadku powstania przez kilka miesięcy był więziony przez władze carskie.

Później studiował na wydziale filozoficzno-historycznym w Szkole Głównej w Warszawie. Podczas studiów rozpoczął pracę dziennikarską. Współpracował z wieloma czasopismami, między innymi z „Przeglądem Tygodniowym”, redagował też pismo „Chwila” w latach 1885-1886, gdzie przedstawiał program ugody z caratem, co nie było zbyt dobrze odbierane przez czytelników.

Po 1900 uczył historii w gimnazjum w Radomiu, gdzie był lubiany przez uczniów.

Jako pisarz debiutował w 1869 powieścią Hinda. Początkowo pisał powieści romansowe i kryminalne, np. Na mogile (1873), Czerwona skrzynia (1877). Opublikował też wiele powieści historycznych dla młodzieży np. Bitwa pod Raszynem (1881), Szwalożer Stach (1900), Szwedzi w Warszawie (1901), Upiory (1902), Noc styczniowa (1913), Rycerz bez skazy i trwogi (1913). Właśnie powieści historyczno-przygodowe, publikowane często pod pseudonimem Zygmunt Lucjan Sulima, przyniosły mu dużą popularność.

Jako historyk napisał książkę dla młodzieży Dzieje Polski do 1772 (1879) oraz kilka prac dotyczących powstania styczniowego, w którym się specjalizował.

Powieści Przyborowskiego nie przetrwały próby czasu, zresztą sam autor bardziej uważał się za historyka niż pisarza i do tej dziedziny swojej twórczości przykładał większą wagę. Niemniej jednak powieści kryminalne warte są przypomnienia. Wiele z nich nie zostało dotychczas wydanych w formie książkowej – publikowane były w odcinkach w gazetach małopolskich, pod koniec XIX w. Jedną z najtrudniej dostępnych w oryginale powieści jest wydane książkowo w 1891 r. Widmo na Kanonii.

Polecamy również

KLASYKI POLSKIE KRYMINAŁY

Kryminały przedwojennej Warszawy

Marek Romański

, Mord na Placu Trzech Krzyży. Tom 1

Stanisław Antoni Wotowski

, Demon wyścigów. Powieść sensacyjna zza kulis życia Warszawy. Tom 2

Stanisław Antoni Wotowski

, Tajemniczy wróg przy Alejach Ujazdowskich. Tom 3

Stanisław Antoni Wotowski

, Upiorny dom w Pobereżu. Tom 4

Marek Romański

, W walce z Arsène Lupin. Tom 5

Marek Romański

, Mister X. Tom 6

Marek Romański

, Miss o szkarłatnym spojrzeniu. Tom 7

Marek Romański

, Szpieg z Falklandów. Tom 8

Marek Romański

, Tajemnica kanału La Manche. Tom 9

Marek Romański

, Pająk. Tom 10

Marek Romański

, Znak zapytania. Tom 11

Marek Romański,

Prokurator Garda. Tom 12

Marek Romański,

Złote sidła, pierwsza część. Tom 13

Marek Romański,

Defraudant, druga część. Tom 13

Marek Romański

, Małżeństwo Neili Forster. Tom 14

Marek Romański,

Serca szpiegów, pierwsza część. Tom 15

Marek Romański

, Salwa o świcie, druga część. Tom 15

Marek Romański

, Zycie i śmierć Axela Branda. Tom 16

Kazimierz Laskowski,

Agent policyjny. Papiery po Hektorze Blau. Tom 17

Walery Przyborowski

, Czerwona skrzynia. Tom 18

Walery Przyborowski

, Widmo na kanonii (pierwsza i druga część). Tom 19

Antoni Hram

, Upiór podziemi. Tom 20

Inspektor Bernard Żbik

Adam Nasielski

Alibi. Tom 1

Opera śmierci. Tom 2

Człowiek z Kimberley. Tom 3

Dom tajemnic w Wilanowie. Tom 4

Grobowiec Ozyrysa. Tom 5

Skok w otchłań. Tom 6

Puama E. Tom 7

As Pik. Tom 8

Koralowy sztylet i inne opowiadania. Tom 9

Najciekawsze kryminały PRL

Tadeusz Starostecki

, Plan Wilka. Tom 1

Zuzanna Śliwa

, Bardzo niecierpliwy morderca. Tom 2 

Janusz Faber

, Ślady prowadzą w noc. Tom 3

Kazimierz Kłoś

, Listy przyniosły śmierć. Tom 4

Janusz Roy

, Czarny koń zabija nocą. Tom 5

Zuzanna Śliwa

, Teodozja i cień zabójcy. Tom 6

Jerzy Żukowski

, Martwy punkt. Tom 7

Jerzy Marian Mech

, Szyfr zbrodni. Tom 8

G.R Tarnawa

, Zakręt samobójców. Tom 9

I. Cuculescu (pseud.)/Iwona Szynik

, Trucizna działa. Tom 10

Klasyka angielskiego kryminału

Edgar Wallace

Tajemnica szpilki. Tom 1

Czerwony Krąg. Tom 2

Bractwo Wielkiej Żaby. Tom 3

Szajka Zgrozy. Tom 4

Kwadratowy szmaragd. Tom 5

Numer Szósty. Tom 6

Spłacony dług. Tom 7

Łowca głów. Tom 8

Detektyw Asbjørn Krag

Sven Elvestad

Człowiek z niebieskim szalem. Tom 1

Czarna Gwiazda. Tom 2

Tajemnica torpedy. Tom 3

Pokój zmarłego. Tom 4

NOWE POLSKIE KRYMINAŁY

Kryminały Warszawskie

Wojciech Kulawski

Lista sześciu. Tom 1. 

Między udręką miłości a rozkoszą nienawiści. Tom 2.

Zamknięci. Tom 3

Poza granicą szaleństwa. Tom 4

Komisarz Ireneusz Waróg

Stefan Górawski

Sekret włoskiego orzecha. Tom 1

W cieniu włoskiego orzecha. Tom 2

Kapitan Jan Jedyna

Igor Frender

Człowiek Jatka - Mroczna twarz dwulicowa. Tom 1

Mordercza proteza. Tom 2

Tim Mayer

Wojciech Kulawski

Syryjska legenda. Tom 1

Meksykańska hekatomba. Tom 2

www.lindco.se

e-mail: [email protected]

lindcopl (facebook & instagram)

Tytuł oryginału:

Walery Przyborowski

Tajemnica czerwonej skrzyni

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Lind&Co.

Wydanie I powojenne, 2016. Oparto na publikacji w Gazecie Kieleckiej w 1877r.

Materiały udostępnił Robert Dębski

Wspołpraca: Wydawnictwo CM, Warszawa

Projekt okładki: Studio Karandasz

Zdjęcia na okładce: dundanim, ysbrandcosijn / Adobe Stock

Copyright © dla tej edycji: Wydawnictwo Lind & Co, Stockholm, 2021

ISBN 978-91-8019-154-8

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek