Przypowieści Piękne Brata Jakuba - Jarek Zbigniew - ebook + książka

Przypowieści Piękne Brata Jakuba ebook

Jarek Zbigniew

0,0

Opis

Jerozolima przed narodzeniem Chrystusa. Jakub, syn arcykapłana, opuszcza synagogę, żeby głosić prawdę. Mądrość Bożą przekłada na opowiadane przypowieści. Lektura ta pozwoli Ci głębiej zastanowić się nad sensem własnego istnienia. W bardzo subtelny i przystępny sposób przekazuje uniwersalne prawdy o życiu, o relacjach między ludźmi, a przede wszystkim między człowiekiem a Bogiem, tkwiącym w każdym z nas.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 62

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Prolog

W czasach przed narodzinami Mesjasza żył Jakub, syn arcykapłana Hejfasa, pokornego w czynach, skromnego w słowie. Obdarzony łaską Bożą, sprzeciwił się faryzeuszom, zabrał ze sobą prawdę i głosił ją ludziom w Jerozolimie. Mówił językiem przypowieści, a jego mądrość docierała do wszystkich, którzy chcieli go słuchać.

Świadectwo

Ja, dziedzic życia i śmierci, przemierzyłem odległe zakątki świata Bożego. Ujrzałem bezkres ludzkiej przemijalności utopionej w grzechu pierworodnym. Widziałem lud wzgardzony, niewierny, jego upadek. Zawierzyłem swój los ludziom, próżny byłem, szukając u nich pochwał, które ciągnęły mnie ku ciemności. Szczęście było na wyciągnięcie ręki. Kto szuka, znajduje. Gdy wszyscy patrzyli w dół, podniosłem głowę ku górze. Ujrzałem światło, które natchnęło mnie nadzieją. Anioły łaski rozłożyły nade mną swoje skrzydła. Nie oddadzą mnie już na pastwę tego świata. Nie wskażą drogi kamienistej, pokrytej krwią śmiałków. Wychodzą oni o poranku i kroczą za słońcem, lecz gdy gaśnie, błądzą jak dzieci, do ciebie Panie, dotrzeć nie mogą. Idę w dzień i w nocy, światło anielskie przede mną. I choćby ta droga była najdłuższą w moim życiu, do ciebie Panie, zawsze będę podążał.

Przypowieść o arce

Gdy Jakub przebywał na placu świątynnym, podeszli do niego mieszkańcy i go zapytali:

— Nauczycielu, jakie jest największe dzieło zrobione przez człowieka?

On zwrócił się do nich:

— A według was, jakie jest?

Odpowiedział mu tłum:

— Według nas piramidy w Egipcie.

Jakub im odrzekł:

— Czy te piramidy dały życie ludziom, czy było wręcz przeciwnie? Zaprawdę, wielu je budowało, a domem miały być tylko dla nielicznych. Czyż nasz ojciec Noe nie zbudował arki, żeby ratować wiele istnień? Czyż to nie było największe dzieło? Dało życie i nadzieję, a te góry kamieni są symbolem śmierci i ludzkiej pychy.

Przypowieść o bezdomnym

Módlcie się nie tylko słowami, ale też czynami. Jak podchodzicie do bezdomnego i rzucacie mu jałmużnę, usiądźcie obok niego i porozmawiajcie. Nie, żeby stać się, takim jak on, ale żeby on nie poczuł się gorszy od was. Dacie mu przez to kawałek nadziei, że Bóg o nim pamięta. A kiedy powstaniecie i ów żebrak za wami powstanie, nie mówcie do niego: Nie idź za mną, tu jest twoje miejsce. Powiedzcie bratu swemu: Chodź ze mną. A jeżeli powstanie i pójdzie za tobą do twego domu, dajcie mu ubranie i posłanie. Nie mówcie do sąsiadów: Ten człowiek jest mi obcy. Gdyż razem rozmawialiście, razem jedliście i pod jednym dachem razem spaliście. Mówcie: Był sierotą, a ja się nim zaopiekowałem. Jeżeli zapytają się tego bezdomnego jego znajomi: Gdzie się podziewałeś? On odpowie im: Kochający Bóg mnie przygarnął, nie za to, że jestem dobry i godny jego chwały, lecz za to, że to wszystko, co mówi, jest prawdą. Każdy, kto wierzy w Stwórcę, jest miłością i daje nadzieję innym. Przeto żaden z nich nigdy nie znienawidzi swojego Boga, jeśli będą widzieli wśród ludzi, że jego przykazania są żywe.

Przypowieść o braku wiary

Po dziedzińcu, przed świątynią, biegał pewien chłopiec i krzyczał do ludzi:

— Boga nie ma! Wy głupcy! Boga nie ma!

Wyszedł do niego jeden z kapłanów i rzekł:

— Dlaczego tak krzyczysz, bracie? Co sprawiło, że straciłeś wiarę?

Chłopiec mu odpowiedział:

— Życie to tylko cierpienie, nie zaznałem w nim nic dobrego. Skoro nie ma dobra na tej ziemi, to Boga też nie ma.

Kapłan zabrał go na mury Jerozolimy, rzekł do chłopaka:

— Nie patrz za siebie, tu wszystko znasz. Spójrz dalej, świat jest ogromny. Jesteś jeszcze młody, idź i szukaj. Jeśli nie znajdziesz, choć kawałka dobra, wróć, a ja razem z tobą będę krzyczał, że Boga nie ma.

Młodzieniec posłuchał kapłana. Po roku wrócił do Jerozolimy, wszedł do świątyni i krzyknął:

— Bóg istnieje!

Przypowieść o budowie

Pewien król zapragnął zbudować wielką budowlę, miała być domem dla wszystkich jego poddanych. Wezwał wszystkie swoje sługi, które przysięgły mu posłuszeństwo, aby pomogły mu w budowie. Jednakże jedni z nich szybko odwrócili się od pracy, rzekli do władcy:

— Nie mamy czasu pracować.

Drudzy powiedzieli:

— Mamy przecież, gdzie mieszkać. Po co nam się trudzić?Trzeci zażądali zapłaty za pomoc, tylko nieliczni przyszli i w ciszy zaczęli pracować. Budowa trwała długo, także jedni z tych, co pracowali, odchodzili, gdyż nie chcieli się już trudzić. Wzięli zapłatę za swoją pracę i żaden z nich nie powrócił. Odchodzili następni, przeklinając władcę. Mówili między sobą:

— Przeto inni siedzą w cieniu i popijają wino, nie pracują, a są szczęśliwi. Porzucili narzędzia i dołączyli do nich. Na placu budowy została tylko garstka sług, posłusznych królowi. Ludzie patrzyli na nich i ich wyśmiewali, a gdy spali, burzyli ich pracę. Mieli ich za głupców i nie chcieli ujrzeć końca budowy. Słudzy jednak sumiennie pracowali w pocie czoła, jedli chleb z ziemią i pili wodę z własną krwią. Ich usta były popękane, ręce i nogi. Ból ogarniał całe ciało, mimo to trwali przy obietnicy i w pokorze służyli królowi. Przez swoją wiarę i ciężką pracę ukończyli dzieło. Władca, widząc ukończoną budowlę, zaprosił ich do środka. Zdjął im sandały z nóg, obmył, opatrzył rany i dał czyste szaty. Zasiedli oni wraz z królem do uczty, stoły były nakryte mięsem i winem, także niczego nie brakowało. Gdy spostrzegli, to ludzie, którzy nie pracowali i ich oczy ujrzały, jakie skarby są w środku i przepych bogactwa, przyszli pod drzwi i zaczęli kołatać:

— Panie, wpuść nas.

Odezwał się głos władcy:

— Idźcie precz, niegodni chwały, zaprawdę nie znam was. Nie daliście mi pić, kiedy byłem spragniony, nie opatrzyliście moich ran, gdy byłem zraniony.

— Kiedy panie, byłeś spragniony? Kiedy byłeś ranny?

— Wiedzcie, że to, czego nie uczyniliście moim sługom, mnieście nie uczyniliście.

Rozkazał władca swoim żołnierzom związać buntowników i wyrzucić w ciemność. Tam będzie głód i zgrzytanie zębów.

Przypowieść o chlebie

Bogacze przechadzali się między straganami i kupowali wszystko, co tylko chcieli. Gardzili bezdomnymi i wzbraniali się od jałmużny. Biedacy wyciągali do nich ręce wysoko, lecz na próżno były ich błagania. Jakub podszedł do nich i powiedział:

— Bracia, nie wznoście rąk do tych ludzi, tylko do Boga, gdyż on jest właścicielem wszelkiego bogactwa. Nie kołaczcie sobie głów pieniędzmi ani, co będziecie jeść lub pić, gdyż Ojciec nasz nie pozwoli, abyście pomarli. Jesteśmy ważniejsi niż ptaki na niebie i oślice w stajni. Wiedzcie, że władcy tego świata gromadzą bogactwa, ale nie wiedzą, że przyjdą czasy, że złoto będzie warte tyle, co kamienie. Oni karmią swoje żądze, a duszę wygładzają. Ogrzewają swoje ciała w słońcu, a wychładzają swoje serca w ciemności. Ślepi i głusi, nie przejmują się, co będzie jutro, a wy co już dziś nic nie macie, rozpaczacie. Bracia, miejcie zaufanie w Bogu i swą przyszłość oddajcie w jego ręce.

Przypowieść o cieślach

Na placu wokół gospody zebrała się grupka młodych Żydów, wytatuowanych na ciele z ozdobami na nogach. Pili młode wino i głośno rozmawiali. Widząc to, starszy człowiek, podszedł do Jakuba i zapytał się jego:

— Nauczycielu, spójrz na tych młodych. Czyż oni też dostąpią zbawienia?

Odpowiedział mu Jakub:

— Bracie, niegodziwe jest ci wątpić i sądzić ich. Opowiem ci historię dwóch cieśli, jeden i drugi pracowity. Jeden lubił porządek i codziennie wieczorem po pracy sprzątał swoją izbę. Drugi nie sprzątał, tak, że potykał się o narzędzia i drewno. Był tak skupiony na dokończeniu dzieła, że nie przeszkadzał mu zbytnio bałagan. Choć pierwszy z nich miał łatwiej i ukończył swoje dzieło szybciej, wiedz, że ten drugi, gdy skończył swoją pracę, rzekł do siebie: Jaki jest tutaj bałagan? Jak pokażę Panu swoją pracę i zaproszę go do siebie? Uprzątnął wpierw swoją izbę, a swoje dzieło wystawił na świeczniku, aby Pan mógł je obejrzeć. Czyż niejeden i drugi są godni zbawienia? Ludzie się potykają o swoje grzechy, lecz dalej idą za Bogiem. Sprawiedliwego nie poznaje się po tym, jak zaczyna, tylko po tym, jak kończy. I choćbyś się uważał za lepszego od nich i twoja izba jest dzisiaj czysta, jutro zastaniesz w niej brud. Idź bracie do nich i skoro masz uprzątnięte swoje życie, pomóż im uprzątnąć ich, abyś i ty jutro mógł oczekiwać na ich pomoc. Wszakże, ten co pracuje, opada z sił i nieraz brakuje mu narzędzi i drewna. Musi kupić lub pożyczyć od swoich braci, a nawet z prośbą niekiedy udać się do poganina. Słuchaj, jak mawiają starsi: Nie wiesz nigdy, czy twój przyjaciel nie będzie twoim oskarżycielem i czy twój wróg nie będzie twoim obrońcą?

Przypowieść o cudzołożnicy

Późnym wieczorem, kiedy wszyscy mieszkańcy Jerozolimy udawali się do swoich domów, grupa mężczyzn przyprowadziła do Jakuba kobietę. Rzekli do niego:

– Nauczycielu, ta kobieta cudzołożyła. Co nam rozkażesz, abyśmy z nią zrobili?

Jakub im odpowiedział:

– Ludzie, kto mnie ustanowił sędzią nad tą duszą i jakie ja mam prawo nad jej życiem?

Jedni z nich krzyczeli i domagali się sprawiedliwości:

– Prawo jest jedno, za cudzołóstwo należy się jej śmierć. Ukamienujmy ją!

— Ludzie małej wiary. Wy, którzy podążacie na zachód, gdy wieje wiatr od wschodu. Gdy burza idzie od południa, udajecie się na północ. O przewrotne plemię, mówicie jedno, a robicie wręcz przeciwnie. Jaką ja mam wam dać odpowiedź na wasze pytanie? Ten, kto uważa się za mądrego, niech wam odpowie.

— Chcieliśmy wyprowadzić ją za miasto i ukamienować, lecz powołała się na ciebie i błagała, żebyśmy ją tutaj przyprowadzili. Widocznie myśli, że masz władzę ją uratować.

— Mam to, co mam. Wysłucham ją, bo kto się powołuje na prawo, przez prawo umiera, kto się powołuje na nadzieję, nadzieją żyje. Kobieto, cóż takiego uczyniłaś, że śmierć się o ciebie upomina?

— Nauczycielu, miałam męża, wyruszył do Egiptu dwie wiosny temu i nie powrócił. Jego brat przybył niedawno z tamtej krainy. Kazał mi ze sobą obcować, bo twierdził, że mój mąż nie żyje i przejmuje cały majątek po nim i mnie uznał za swoją własność. Złożył mi przysięgę małżeńską, nie mogłam mu odmówić, wygnałby mnie i umarłabym z głodu.

– Czasami lepiej jeść kamienie, niż nimi być obrzuconym. Skoro obcowałaś ze swoim mężem, więc gdzie popełniłaś grzech?

— Mąż wyparł się mnie przed tymi mężczyznami. Chce wszystko zagarnąć dla siebie, jestem dla niego tylko przeszkodą.

— Jakubie, powiedz, czy ta kobieta jest winna? Jeśli tak, ukamienujemy ją. Jeden grzech, jeden wyrok, jedna kara.