Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
„Sądzę, że wolny trzydziestomilionowy naród, posiadający, skromnie licząc, z pięć milionów zawołanych pijaków – pisał we wstępie do swego Słownika pijackiego Julian Tuwim – powinien mieć jakiś leksykon, jakąś encyklopedię, w której zabłysłyby świetności mowy ojczystej w kieliszku odbite. A odbiły się taką wspaniałą rozmaitością barw, zadzwoniły w szklanki i butelki taką symfonią, rozbulgotały się w przepastnych gardzielach taką pieśnią i takie w nich mnóstwo odgłosów dawnego obyczaju i historii, że nie wątpię, iż mój Linde pijacki znajdzie skromne uznanie nawet w oczach abstynentów”.
„Przez kilkadziesiąt lat, jakie od pierwszego wydania Słownika pijackiego przeszły, wypito niejeden ocean gorzałki, całe języki pijackie narodziły się i sczezły, a jak nie całe języki, to znaczne ilości rzeczowników i czasowników zostały na gorzelnianą modłę zmodyfikowane, alkoholowo zmetaforyzowane” – zauważył Jerzy Pilch.
Tę lukę próbuje uzupełnić niniejsze wydanie wzbogacone o suplement obejmujący powojenne słownictwo wokółalkoholowe, którego autorem jest Piotr Bikont.
Spis treści
Słowo wstępne – Julian Tuwim
Źródła drukowane
SUPLEMENT
Słowo wstępne – Piotr Bikont
Nota edytorska
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 238
Projekt okładki
Ilona Gostyńska-Rymkiewicz
Ilustracja na okładce
© Huza Studio/Adobe Stock
Ilustracje w środku książki
Agnieszka Żelewska
Korekta
Michał Załuska
Grażyna Nawrocka
Patrycjusz Pilawski
Opracowanie bibliografii
Józef Kozak
Książka po raz pierwszy wydana w serii
Zabawy Literackie w 2008 roku
pod redakcją Joanny Szczęsnej
Wydanie szóste
(trzecie w nowym opracowaniu redakcyjnym)
ISBN 978-83-8391-800-6
Warszawa 2025
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Corpore cum nequeant,
quod possunt nomine tangunt.
Owidiusz
…Nomina, per deum muscarum, quamvis plane ridicula,
tamen bibonibus et birolatronibus
istis adeo ambabilia adeo auditu iucunda,
ut quoties talium quippiam nominetur,
meras sirenas sese audire putent,
et iam tum ad ipsas voces sitiant.
„De generibus ebriosorum, et ebrietate vitanda”, 1557
Nie mogąc dotknąć ciałem
robią to, co mogą: dotykają imieniem.
Owidiusz
…Te nazwy, na boga much, choć wręcz śmieszne,
to jednak tym opojom i zbójom piwnym
są tak przyjemne dla uszu,
że ilekroć ktoś coś takiego wspomina,
im się wydaje, że słyszą głos samych syren,
i już na sam ten dźwięk czują pragnienie.
„O rodzajach pijaków i o tym, jak unikać pijaństwa”, 1557
Motta łacińskie, umieszczone na czele książki, dość wyraźnie chyba dają do zrozumienia, że ze Słowa i Trunku, dwóch umiłowań, które autor w niej zawarł, jedno stało się już całkiem platoniczne, westchnieniem i wspomnieniem żywione. Jest więc ta książka jakby „pieśnią łabędzią” bardzo niegdyś gorliwego sługi Bachusowego, co długie lata zaprawiał się w winnicy i piwnicy Pańskiej, aż mu przyszło gorzko za Pismem Świętym powtarzać: „Nie bywaj na biesiadach pijaniców… bo którzy się pijaństwem bawią, zniszczeją. Komu biada? czyjemu ojcu biada? komu swary? komu doły? komu płynienie z oczu? Iżali nie tym, którzy zasiadają na winie i bawią się kubków wytrząsaniem?”.
Aby dołów i płynienia z oczu uniknąć, przestałem na winie zasiadać i zacząłem rozczytywać się w polskiej literaturze methyologicznej, gromadzić przyczynki do dziejów pijaństwa w Polsce, a jednocześnie, zdumiony bogactwem terminologii pijackiej, odnotowywać wszelkie pijactwa dotyczące wyrazy. „Słownik” miał być rozdziałem „Dziejów”, urósł jednak do takich rozmiarów, że postanowiłem wydać go oddzielnie, tym bardziej że napisanie historii pijaństwa, z powodu wielu innych zajęć, odwlekało się coraz bardziej (...).
Nie śmiem twierdzić, że brak słownika pijackiego był tzw. dotkliwą luką w polskiej bibliografii słownikarskiej, sądzę jednak, że wolny trzydziestomilionowy naród, posiadający, skromnie licząc, z pięć milionów zawołanych pijaków, powinien mieć jakiś leksykon, jakąś encyklopedię, w której zabłysłyby świetności mowy ojczystej, w kieliszku odbite. A odbiły się taką wspaniałą rozmaitością barw, zadzwoniły w szklanki i butelki taką symfonią, rozbulgotały się w przepastnych gardzielach taką pieśnią i takie w nich mnóstwo odgłosów dawnego obyczaju i historii, że nie wątpię, iż mój Linde pijacki znajdzie skromne uznanie nawet w oczach abstynentów. Cóż dopiero, gdy się dostanie do rąk mistrzów i adeptów wysokiego kunsztu pociągania z butelki. Jakie piękne możliwości, jakie rozległe perspektywy otworzą się rodzimym moczygębom, łykaczom, dybidzbanom i szmirusom! Pijak bywał dotychczas nietrzeźwy, wlany, zawiany, ululany, wstawiony, urżnięty – a tu dowie się nagle, że i na trzy inne sposoby może być pijany. Golił sznapsa, trąbił gorzałkę, wcinał monopolkę – teraz będzie mógł szmarnąć ślepuchy, siec smołsko, dusić dryzdelichę i szwiecować grybsbubę. Żyć nie umierać! Varietas delectat.
Największą ilością terminów pijackich chełpili się dotychczas Niemcy. W przedmowie do „Jus potandi oder Deutsches- -Zechrecht” chlubi się p. dr Max Oberbreyer, że żaden język nie posiada tylu określeń stanu nietrzeźwości co niemiecki. Georg Christoph Lichtenberg w „Patriotischer Beitrag zur Methyologie der Deutschen” (1773) zebrał ich półtora setki. Bauer podaje w „Die deutsche Durst” (1903) blisko dwieście nazw piwa, a Herman Schrader dociągnął do pięciuset („Das Trinken in mehr als 500 Gleichnissen und Redensarten”, Berlin 1890), mój zaś słownik, gdyby wszystko skrupulatnie policzyć, dojdzie do dwóch tysięcy pozycyj. Juszyński w poemacie satyrycznym „Żydoswaros” (1792) Żydom przypisywał specjalną fantazję w przezywaniu gorzałki, ale kilka zaledwie nazw wymienił („hardyban, gocha, gałda, sapsalicha, matutynka, stomachałka, parucha”), przy czym o tyle się pomylił, że nazwy te wcale nie są żydowskie. Wydany w Sankt-Petersburgu (1891) przez P. Tichanowa „Kriptogłossarij. Otrywok. Priedstawlienije głagoła »wypit’«” zawiera około stu terminów. Innych zestawień wyrazów pijackich nie znam. Słyszałem tylko o podobnej książce rosyjskiej z w. XVIII, ale ani autora, ani tytułu podać nie potrafię. (…)
Umieszczona za każdem hasłem lub cytatą pierwsza liczba (kursywką) jest odsyłaczem do „Spisu źródeł drukowanych”, następne liczby oznaczają tom dzieła lub stronicę, rocznik czasopisma itd.1 Przy wyrazach zasłyszanych podaję nazwisko informatora, miasto lub dzielnicę, z której słowo pochodzi, itd. O większości słów używanych na Śląsku powiadomił mnie p. Paweł Bocek (Cieszyn), któremu, jak i wszystkim innym moim informatorom, składam serdeczne podziękowanie. Specjalną zaś wdzięczność winien jestem p. prof. Bronisławowi Wieczorkiewiczowi, który o pracy mojej, gdy była jeszcze w rękopisie, wygłosił referat na posiedzeniu Towarzystwa Naukowego Warszawskiego (B. Wieczorkiewicz, „O »Polskim słowniku pijackim« Juliana Tuwima”. Odbitka ze sprawozdań z posiedzeń Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, t. XXV, Warszawa 1933).
Warszawa, 1935
Julian Tuwim
1 Powojenne wydania „Słownika pijackiego” powtarzały ten Tuwimowy „zapis cyfrowy”. Wychodząc z założenia, że dopiero połączenie hasła z jego źródłem nadaje prawdziwy smak lekturze, w tym wydaniu nazwisko autora i tytuł dzieła, z którego hasło zostało zaczerpnięte, umieszczone zostały po każdym haśle.
Słowo wstępne
1. Pić, wypić
Okładka