20,00 zł
Tekst Juliana Tuwima My, Żydzi polscy… to jeden z najważniejszych manifestów tożsamości polskich Żydów, ukazujący jej złożoność, zmienność i wewnętrzne napięcia.
Manifest rozpoczyna od stanowczego oświadczenia: „Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji ani jej tłumaczyć, uzasadniać''. Tuwim, urodzony w rodzinie łódzkich Żydów, należał do pokolenia twórczyń i twórców żydowskich głęboko zanurzonych w żywiole języka polskiego. W okresie międzywojennym należał do tego samego pokolenia literackiego co Bruno Schulz, Artur Sandauer, Jan Brzechwa, Józef Wittlin, Marian Hemar, Bruno Jasieński i Antoni Słonimski, którzy dokonali podobnego co autor Lokomotywy wyboru — tworzyli w języku polskim, który był już ich własnym i rozwijali go w sposób, który ukształtował współczesną polszczyznę, czego symbolicznym wyrazem jest fakt, że i dziś dzieci uczą się języka polskiego z wierszy dwóch żydowskich poetów, Tuwima i Brzechwy. Walczył o prawo do takiego właśnie wyboru zarówno z polskimi rasistami, jak i częścią społeczności żydowskiej związanej z językami jidysz i hebrajskim. W dalszej części tekstu Tuwim odważnie i otwarcie opisuje jednak przemianę swojej tożsamości — drogę od swojej indywidualnej polskości (jestem Polakiem) do wspólnotowej żydowskości (My, Żydzi), ukształtowanej teraz na nowo przez Zagładę. Jednocześnie w utworze podkreśla, że jest Żydem polskim.
Utwór zadedykował swojej matce, z którą rozstał się w 1939 roku, po napaści nazistowskich Niemiec na Polskę. Tuwim, podobnie jak inni twórcy z grupy Skamander, uciekł na Zachód Europy (przez Rumunię, Jugosławię, Włochy, Francję do Portugalii), stamtąd do Ameryki Południowej, a następnie Północnej. Pisząc My, Żydzi polscy…, poeta nie znał jeszcze losu swojej matki, choć wieści o Zagładzie docierały już wtedy do Stanów Zjednoczonych. Faktycznie Adela Tuwim została zamordowana już w sierpniu 1942 r. w trakcie likwidacji otwockiego getta.
Tekst zawiera liczne odniesienia do kultury i historii, wzmacniające jego przekaz. Tuwim zestawia na przykład światowe dziedzictwo z lokalnym, polskim, pisząc: „Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprys, a Mickiewicz i Chopin drożsi niż Szekspir i Beethoven”, by wskazać, jak wysoko ceni polską kulturę. W dalszej części utworu buduje z użyciem tych odniesień inny kontrast — między bohaterstwem przypisanym jednej postaci, której czyny są powszechnie czczone, a bohaterstwem śmierci pozornie nie bohaterskiej, bo masowej i dotykającej ludzi pogardzanych. Zestawia takich bohaterów kulturowych jak Achilles, Bolesław Chrobry czy Ryszard Lwie Serce z pogardliwymi przezwiskami nadawanymi Żydom, przewidując, że te przezwiska prześcigną w dostojności dawnych herosów i królów.
W ostatniej części tekst staje się lamentem nad zamordowanym narodem, z którym poeta dzieli teraz „prawdę grobów” kryjących tych, którzy zginęli, i „złudę istnienia” tych, którzy przeżyli. W swojej litanii Tuwim świadomie i nowatorsko zrównuje bohaterstwo różnych żydowskich śmierci. Żydzi Polscy to tożsamość obejmująca wszystkich — tych, którzy zginęli w komorach gazowych lub pod ścianami getta, i tych z karabinami na barykadach, ale także dziczejący w lasach, karmiący przerażone dzieci korzonkami i trawą, pełzających i czołgających się. Ta wspólnota łączy żywych i zamordowanych, a także tych, którzy w jakimś sensie przez okrucieństwo tortur i masowej śmierci nie są już nawet ludźmi, a jedynie głębokimi dołami potrzaskanych kości.
Tekst ukazał się po raz pierwszy drukiem w 1944 roku w londyńskim piśmie „Nowa Polska” prowadzonym przez Antoniego Słonimskiego. Powstał prawdopodobnie w związku z nowojorskimi obchodami pierwszej rocznicy powstania w getcie warszawskim, w których uczestniczył Tuwim obok takich twórców jak pisarze Szolem Asz, Szmuel Lejb Sznajderman i Chaim Shoshkes czy grafik Artur Szyk (przyjaciel Tuwima jeszcze z Łodzi, którego obraz ilustruje niniejsze wydanie manifestu). Dla Tuwima, który przed wojną często dystansował się od swojej żydowskości, samo stanięcie w jednym szeregu z pisarzami jidysz było znaczącym gestem.
Utwór dotarł szybko do polskich Żydów ocalałych z Zagłady w Związku Radzieckim, w armii Andersa na Bliskim Wschodzie, wychodzących z kryjówek czy wyzwalanych obozów koncentracyjnych. Przetłumaczony na hebrajski już kilka miesięcy po publikacji, ukazał się w jerozolimskim tygodniku „Hed Jeruszalim”. O ile diaspora żydowska przyjęła manifest bardzo ciepło, o tyle reakcje w Palestynie były mieszane, głosy krytyczne pojawiły się szczególnie w środowisku publicystów i twórców języka hebrajskiego, niechętnych asymilacji i odrzucających wartość diasporycznej tożsamości żydowskiej. Te różnice stanowisk istniały już przed II wojną światową, a odmienne doświadczenia i sposób przeżywaniu traumy Zagłady pomiędzy Żydami i Żydówkami europejskimi, amerykańskimi a izraelskimi (zwłaszcza tymi, którzy w okresie Szoa nie przebywali w Europie) jeszcze dodatkowo pogłębiły to rozdarcie.
W Związku Radzieckim ukazał się w marcu 1945 r. w piśmie „Nowe Widnokręgi” Związku Patriotów Polskich, skąd przepisywano go w tysiącach egzemplarzy. Krążył w odpisach także po Europie. Stanisław Wygodzki, polski i izraelski pisarz, poeta i tłumacz pochodzenia żydowskiego, więzień obozów koncentracyjnych, przywołuje w tomie wspomnień o Tuwimie taką scenę: „Przybył do naszego szpitala mały chuderlawy chłopiec (…) poza niewielkim tobołkiem z bielizną miał przy sobie zmiętą kartkę zapełnioną maszynowym pismem. Była to kopia tekstu Tuwima, odpis słynnego listu, skierowanego z Nowego Jorku do Polski jeszcze w 1944 roku. Bolesny list, rozdzierający na nowo rany godził w faszyzm, w okrucieństwo, w bezmyślność… List ten wieziony przez małego chłopca, unoszony przez liczne kraje Europy był jego legitymacją i świadectwem, jego dowodem osobistym. Chłopiec był uczestnikiem tej samej tragedii i miał prawo do tych samych słów, jakich nikt do tej pory nie wymówił po polsku” (Stanisław Wygodzki, Będzin!, [w:] Wspomnienia o Julianie Tuwimie, red. W. Jedlicka, M. Toporowski, Czytelnik, Warszawa 1963, s. 170–171).
W Polsce utwór został wydany po raz pierwszy w 1947 r. w zbiorze Pieśń ujdzie cało pod red. M. M. Borwicza, w kolejnych wydaniach tej antologii jednak już się nie pojawił. Jego antyfaszystowski charakter sprawił, że został wykorzystany m.in. w trakcie działań artystycznych Żydowskiego Bloku Antyfaszystowskiego podczas jednego z Marszów Niepodległości. Utwór był tłumaczony na wiele języków, w tym angielski i jidysz.
Tekst My, Żydzi polscy Juliana Tuwima jest dostępny jako ebook w formatach EPUB i MOBI oraz jako PDF. To wydanie zostało opatrzone przypisami redakcyjnymi.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Julian Tuwim
My, Żydzi polscy
Epoka: Współczesność Rodzaj: Epika Gatunek: manifest
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 19
Rok wydania: 2025
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury.
ISBN-978-83-288-7955-3
Matce w Polsce lub najukochańszemu Jej cieniowi1.
...I od razu słyszę pytanie: „Skąd to MY?”. Pytanie w pewnym stopniu uzasadnione. Zadają mi je Żydzi, którym zawsze tłumaczyłem, że jestem Polakiem, a teraz zadadzą mi je Polacy, dla których w znakomitej większości jestem i będę Żydem. Oto odpowiedź dla jednych i drugich.
Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji ani wyjaśniać jej, tłumaczyć, uzasadniać. Nie dzielę Polaków na „rodowitych” i „nierodowitych”, pozostawiając to rodowitym i nierodowitym rasistom, rodzimym i nierodzimym hitlerowcom. Dzielę Polaków jak Żydów i jak inne narody na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, interesujących i nudnych, krzywdzonych i krzywdzących, gentlemanów i nie-gentlemanów itd. Dzielę też Polaków na faszystów i kontrfaszystów. Te dwa obozy nie są, oczywiście, jednolite, każdy z nich mieni się odcieniami barw o rozmaitym zgęszczeniu. Ale linia podziału na pewno istnieje, a wkrótce da się całkiem wyraźnie przeprowadzić. Odcienie zostaną odcieniami, lecz barwa samej linii zjaskrawieje i pogłębi się w zdecydowany sposób.
Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm. Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.
Gdyby jednak przyszło do uzasadnienia swej narodowości, a raczej narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal prymitywnych powodów, przeważnie racjonalnych, częściowo irracjonalnych, ale bez „mistycznej” przyprawy. Być Polakiem — to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.
Polak — bo się w Polsce urodziłem, wzrosłem, wychowałem, nauczyłem, bo w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę koniecznie wrócić do Polski2