Polityczne konsekwencje kryzysu w Unii Europejskiej na początku XXI wieku - Miron Kłusak - ebook

Polityczne konsekwencje kryzysu w Unii Europejskiej na początku XXI wieku ebook

Miron Kłusak

0,0

Opis

Kapitalizm w wersji kasynowej, upolityczniony, z rozdętymi rynkami finansowymi, drenujący realną gospodarkę z pieniądza pochodzącego z pracy, wymaga reform i regulacji pozwalających na odzyskanie równowagi, żeby pokonać kryzys i recesję. Zdeformowany rynek winien odzyskać wolność i równowagę. Coś, co wydawało się zwykłym zawirowaniem finansowym, przerodziło się w poważny problem o wymiarze politycznym, społecznym i kulturowym. Europa nie uniknie konieczności zredukowania przeregulowania, ograniczenia zadłużenia, zrównoważenia rynku pracy i ograniczenia bezrobocia, zdefiniowania rozsądnej polityki imigracyjnej, postępu w integracji gospodarczej i politycznej, zwiększenia zdolności ochrony własnej suwerenności. Szczególną rolę do odegrania ma strefa euro, stanowiąca jądro europejskiej integracji. Ogromny potencjał i wysoki poziom rozwoju gospodarczego umożliwi również adekwatne reagowanie na zagrożenie obronności w związku z sytuacją na wschodniej flance NATO i aktywnością Rosji na Północnym Atlantyku, w Arktyce, rejonie Morza Bałtyckiego, na Ukrainie, Kaukazie i w rejonie Morza Czarnego. Wymagać to będzie resetu priorytetów geopolitycznych i budowy siły pozwalającej na reagowanie na groźby użycia siły ze strony Rosji. USA, jako główny strateg i gwarant skuteczności Sojuszu Północnoatlantyckiego, ma zbyt rozproszone, w skali globalnej, cele geostrategiczne, żeby być skutecznym gwarantem europejskiego bezpieczeństwa. Europa ma wystarczający potencjał, żeby bronić swojej suwerenności przy zachowaniu skuteczności zobowiązań wynikających z traktatu waszyngtońskiego.
Europa jest przeregulowana, immobilna. Kryzys ekonomiczny i polityczny jest jednocześnie kryzysem spójności Unii. Południe musi się uporać z kulturą merytokracji i klientyzmu. Rosną różnice poziomów między członkami strefy euro a resztą państw, które nie mają dostępu do procesów decyzyjnych. Nie udaje się zasypać różnic między regionami biednymi i bogatymi, nawet państwom bogatym i dobrze zorganizowanym. Wiele wskazuje na to, że integracja musi być procesem, ale nikt dokładnie nie wie, jak to zrobić. Można odnieść wrażenie, na poziomie praktycznym, że należy staranniej pilnować efektywności alokacji zasobów, żeby unikać marnotrawstwa. Pojawia się jednak wówczas problem ze sprawiedliwością, ponieważ szansą na efektywną alokację zasobów zwykle są ci, którzy już udowodnili swoją użyteczność.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 202

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Recenzent

Prof. dr hab Jacek Knopek

Prof. zw. dr hab. Witold Stankowski

 

 

Korekta, skład i łamanie

Oficyna Wydawnicza Edytor.org

 

Korekta

Lidia Ciecierska

 

Projekt okładki

Edytor.org

 

 

Na okładce wykorzystano obraz licencjonowany przez Depositphotos.com/Drukarnia Chroma

 

 

© Copyright by Miron Kłusak, Gdynia 2016

 

 

ISBN 978-83-89113-81-8

 

Wydawca

Elbląska Uczelnia Humanistyczno-Ekonomiczna

ul. Lotnicza 2, 82-300 Elbląg

tel. 0-55 239 38 02, fax 0-55 239 38 01

www: euh-e.edu.pl

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

WSTĘP

…sprawdzianem skuteczności każdej polityki nie jest to, jak zaczynamy, ale to, co osiągamy1.
Henry A. Kissinger
Świat staje się coraz bardziej niebezpieczny, ponieważ pogrąża się w chaosie2.
Henry Kissinger
Narasta zagrożenie w skali globalnej z powodu broni atomowej i terroryzmu. Państwo, jako elementarny podmiot światowego ładu, jest atakowane i kwestionowane3.
Henry A Kissinger
Kryzys finansowy zdemaskował słabość nie tylko kilku gospodarek europejskich, lecz także instytucjonalnej konfiguracji euro i samej UE. Tarapaty gospodarki musiały oznaczać konsekwencje polityczne i społeczne. Rezultatem tych kryzysów jest marnotrawienie pieniędzy, ruina karier politycznych i kwestionowanie prawd ideologicznych4.
Jan Zielonka

Kapitalizm w wersji kasynowej, upolityczniony, z rozdętymi rynkami finansowymi, drenujący realną gospodarkę z pieniądza pochodzącego z pracy, wymaga reform i regulacji pozwalających na odzyskanie równowagi, żeby pokonać kryzys i recesję. Zdeformowany rynek winien odzyskać wolność i równowagę. Coś, co wydawało się zwykłym zawirowaniem finansowym, przerodziło się w poważny problem o wymiarze politycznym, społecznym i kulturowym. Europa nie uniknie konieczności zredukowania przeregulowania, ograniczenia zadłużenia, zrównoważenia rynku pracy i ograniczenia bezrobocia, zdefiniowania rozsądnej polityki imigracyjnej, postępu w integracji gospodarczej i politycznej, zwiększenia zdolności ochrony własnej suwerenności. Szczególną rolę do odegrania ma strefa euro, stanowiąca jądro europejskiej integracji. Ogromny potencjał i wysoki poziom rozwoju gospodarczego umożliwi również adekwatne reagowanie na zagrożenie obronności w związku z sytuacją na wschodniej flance NATO i aktywnością Rosji na Północnym Atlantyku, w Arktyce, rejonie Morza Bałtyckiego, na Ukrainie, Kaukazie i w rejonie Morza Czarnego. Wymagać to będzie resetu priorytetów geopolitycznych i budowy siły pozwalającej na reagowanie na groźby użycia siły ze strony Rosji. USA, jako główny strateg i gwarant skuteczności Sojuszu Północnoatlantyckiego, ma zbyt rozproszone, w skali globalnej, cele geostrategiczne, żeby być skutecznym gwarantem europejskiego bezpieczeństwa. Europa ma wystarczający potencjał, żeby bronić swojej suwerenności przy zachowaniu skuteczności zobowiązań wynikających z traktatu waszyngtońskiego.

Europa jest przeregulowana, immobilna. Kryzys ekonomiczny i polityczny jest jednocześnie kryzysem spójności Unii. Południe musi się uporać z kulturą merytokracji i klientyzmu. Rosną różnice poziomów między członkami strefy euro a resztą państw, które nie mają dostępu do procesów decyzyjnych. Nie udaje się zasypać różnic między regionami biednymi i bogatymi, nawet państwom bogatym i dobrze zorganizowanym. Wiele wskazuje na to, że integracja musi być procesem, ale nikt dokładnie nie wie, jak to zrobić. Można odnieść wrażenie, na poziomie praktycznym, że należy staranniej pilnować efektywności alokacji zasobów, żeby unikać marnotrawstwa. Pojawia się jednak wówczas problem ze sprawiedliwością, ponieważ szansą na efektywną alokację zasobów zwykle są ci, którzy już udowodnili swoją użyteczność.

Nie wiadomo, jak ustawić na nowo warunki dla redefinicji tej sytuacji. Zwykle jest tak, że zmiana paradygmatu wymaga czasu, a nowe wizje wymagają zdobycia społecznego uznania i poparcia. Spada społeczne zaufanie do instytucji narodowych, jak i unijnych. Nowi polityczni gracze na europejskiej scenie, jak: Syriza w Grecji, Partia Wolności w Holandii, Ruch Pięciu Gwiazd we Włoszech, Partia Prawdziwych Finów czy hiszpańscy Podemos, atakują polityczny establishment zarówno Europy, jak i własnych krajów; są prorosyjskie. Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku potwierdziły niepopularność rządzących Europą elit politycznych. Okazało się również, że państwo członkowskie strefy euro może odmówić regulowania swoich zobowiązań. Coraz bardziej narasta niechęć między państwami-wierzycielami i dłużnikami, a technokratyczny sposób zarządzania sprzyja napięciom i jest wodą na młyn populistów. Narasta napięcie między zwolennikami państwa ponadnarodowego, a zwolennikami wersji federalnej i federaliści zyskują przewagę. Praktycznie Unią Europejską zarządza wąska grupa państw wierzycielskich, a Komisja Europejska odgrywa rolę pomocniczą. Członkostwo w strefie euro jest znacznie ważniejsze niż członkostwo w UE. Poważnym problemem dla Europy jest również brak wspólnej strategii bezpieczeństwa i skutecznego potencjału militarnego, i nie wiadomo dokładnie, jakie instytucje są za to odpowiedzialne. W warunkach chaosu chłodny pragmatyzm wydaje się bardziej właściwy niż ryzykanctwo czy ślepy idealizm. W praktyce oznacza to robienie minimum tego, co niezbędne na ostatnią chwilę, czyli zapobieganie katastrofie ekonomicznej i konfrontacji politycznej oraz hamowanie pełzającej dezintegracji. Prawdopodobnie należy się powstrzymywać z nadmiernymi obietnicami i przesadnie ambitnymi celami, co potem powoduje niepotrzebne rozczarowania i spadek zaufania do instytucji i przywództwa. Dbałość o wspólną walutę oznacza dbanie o wspólny rynek, żeby uniknąć pogłębiania dysproporcji i konfliktów między krajami nadwyżki a krajami deficytu, między importerami i eksporterami oraz między Południem i Północą.

Nie da się uniknąć trudności z demokracją, bo wymóg efektywności będzie się zderzał z problemem obywatelskiego udziału, a w warunkach kryzysu i recesji stawiać należy na efektywność i konkurencyjność, co preferuje zasadę udziału zasłużonego. W rzeczywistości realnej najistotniejsze decyzje podejmują: Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i niemiecki Trybunał Konstytucyjny z symbolicznym udziałem Rady Europy reprezentującej europejskie demokratycznie wybrane przywództwo. Europejski proces decyzyjny jest niezwykle powolny i sprawia wrażenie oderwanego od rzeczywistości realnej. UE dysponuje np. Europejską Służbą Działań Zewnętrznych (European External Action Service), ale jest to organ immobilny.

Cały czas walorem Europy jest różnorodność, sprzyjająca budowaniu potencjału, kreatywności i konkurencyjności. Wartość tego waloru redukuje narastający brak zaufania między narodami i brak osiągnięć w budowaniu wspólnej, kulturowej tożsamości, która jednoczy ludzi w trudnych sytuacjach. Różnorodność w obszarze kompetencji sprzyja efektywności, ale do jedności w różnorodności jeszcze wiele brakuje. Póki co mają miejsce problemy z różnego rodzaju regulacjami powyżej poziomu państwa narodowego, co nie sprzyja osiągnięciom na drodze do pogłębiania modelu federalnego, a ma to związek również z małą sprawnością unijnych instytucji. W pokonywaniu kryzysu UE skazana jest na działania w skali globalnej, na poziomie narodowym i unijnym, przy pomocy instytucji unijnych. Pożądanym wyjściem byłoby umacnianie unii walutowej, a to wymagałoby unii fiskalnej i bankowej, co byłoby kłopotliwe, ponieważ zmuszałoby państwa wierzycielskie do przekazywania pieniędzy do państw dłużniczych bez mocnego systemu sterowania i limitów. Konsekwencją byłoby pogłębianie integracji politycznej, ale byłoby to wbrew interesom elektoratu krajów wierzycielskich, mających na uwadze własne narodowe interesy, mało sprzyjające europejskiej solidarności. Główne filary europejskiej integracji – wspólny rynek, wspólna waluta i strefa Schengen (otwarte granice) – mają różnych członków, różne zasady i różne interesy, co przy wolnych procedurach powoduje, że silniejsi szukają zwykle drogi na skróty i narzucają swoją wolę słabszym partnerom w Radzie Europy5. UE dysponuje znaczną siłą ekonomiczną, natomiast siłą polityczną dysponują państwa narodowe. Kryzys ujawnia wady integracji, która, zawężając przestrzeń decyzji politycznych na poziomie krajowym, nie poszerza jej na poziomie europejskim6.

Amerykanie musieli wycofać się bez powodzenia z Afganistanu po najdłuższej od czasów Wietnamu wojnie, kiedy w szczytowym okresie zaangażowanych było tam 140 tys. ludzi. Afganistan opuściła większość oddziałów tworzących międzynarodowy kontyngent ISAF (dowodzony przez NATO). Na miejscu zostało jeszcze 10 tys. żołnierzy USA i NATO, którzy będą kontynuować operacje antyterrorystyczne i szkolić afgańskich żołnierzy. Koszt operacji afgańskiej przekroczył bilion dolarów, a dalsze 100 mld wydane zostały na odbudowę Afganistanu. Zginęło 3,5 tys. żołnierzy, w większości Amerykanów i Brytyjczyków. Służbę w Afganistanie odbyło 25 tys. polskich żołnierzy, co kosztowało 6 mld złotych. Na służbie zginęło 42 Polaków. Nie udało się pokonać Talibów, a Afganistan w roku 2014 wyprodukował 6400 ton opium, co pokrywa 90% światowego zapotrzebowania na ten narkotyk. Opium napędza gospodarkę tego narkopaństwa, dając 15% dochodu narodowego7.

Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, w rejonie Pacyfiku, konfrontacja ze światowym terroryzmem, to wyzwania, których Ameryka nie jest w stanie uniknąć.

Europa musi sobie poradzić z kryzysem w strefie euro, z problemami integracji gospodarczej i politycznej w UE, z recesją i bezrobociem, z problemem imigracji i terroryzmem oraz z zagrożeniem wynikającym z militarnej aktywności Rosji na wschodniej flance NATO. Ma do tego wystarczający potencjał. Reszta zależy od poziomu klasy politycznej i przywództwa, które muszą wykazać się umiejętnością reagowania na coraz dynamiczniejsze zmiany i zagrożenia. Wymaga to zdolności do trafnej diagnozy, podjęcia adekwatnych decyzji oraz działań i przywództwa, które nadążą z reakcjami i regulacjami pozwalającymi przywracać równowagę i reagować na konflikty. Teoretycznie wszystko to jest możliwe, natomiast należy mieć świadomość, że jak przyjdzie do realizacji, to nic nie da się przewidzieć i wszystko będzie zależeć od doświadczenia i poziomu kompetencji tych, którzy podejmą się tego zadania. Będzie to proces, a błędy będą nie do uniknięcia.

Nie wiadomo dokładnie na ile udało się pokonać kryzys. Póki co można mówić o sukcesie, jednak recesja i bezrobocie oraz problem imigracji i terroryzmu oraz zagrożenie obronności to sporo, jak na sytuację w Europie u progu roku 2015. Wiele zależy od tego, na ile uda się zmienić funkcjonowanie przestrzeni publicznej, w której za dużo jest ideologii i emocji. Narastająca dynamika zmian i zagrożeń wymaga przywódców kompetentnych i odpowiedzialnych, zdolnych zapobiegać dekompozycji i chaosowi. Można odnieść wrażenie, że Europie będzie trudno podnieść się z poziomu dobrobytu i stabilności, do której przyzwyczaiła się w ciągu całego okresu powojennego. Można jednak przypuszczać, że prawdziwe zagrożenia, które pojawiły się nagle i mogą się kumulować będą wymuszać reakcje pozwalające nadążać za wyzwaniami. Najgroźniejszy jest strach i chaos, a problem polega na przywróceniu niezbędnego poziomu wolności w porządku liberalnym, co musi oznaczać dyscyplinę i odpowiedzialność. Bez tego nie uda się skutecznie wyjść z kryzysu i uniknąć recesji.

Najważniejsze problemy muszą być rozwiązane w obszarze polityki, instrumentami politycznymi. Będzie to wymagać programu i ludzi zdolnych do jego realizacji, i to już się robi. Od przywództwa politycznego zależy, na ile uda się ustabilizować rynek i gospodarkę, żeby skutecznie unikać recesji i wychodzić naprzeciw wyzwaniom i zagrożeniom.

W skomplikowanych sytuacjach sprawdzają się zwykle proste strategie, co wymaga trafnych diagnoz i adekwatnych regulacji. Europa musi szukać podniesienia poziomu konkurencyjności w gospodarce, poprzez cięcie kosztów i inwestowanie w sektory gospodarki rokujące wzrost i nowe miejsca pracy. Do tego potrzebne jest przywództwo, które „ogarnia” całość i ma zdolność diagnozowania, pozwalającą przybliżyć się do istoty rzeczy i w oparciu o te diagnozy podejmować adekwatne działania, zrobić to, co konieczne i ponieść za to konsekwencje, rozliczyć się z efektów i z kosztów.

Nauki społeczne mają dostatecznie skuteczne instrumenty, żeby diagnozować sytuację o wysokim poziomie złożoności i wieloprzyczynowości. Mogą diagnozować zmienność i dynamikę struktur, zjawisk i procesów, używając metod systemowych, wymagających uwzględniania wszelkich możliwych uwarunkowań. Rezultaty mogą być pomocne w obszarze polityki, gdzie diagnozuje się sytuacje i podejmuje się decyzje i działania.

Właściwie wszystko zależy od polityków i od tego, na ile będą w stanie posłużyć się osiągniętym stanem wiedzy. Wiele zależy również od poziomu świadomości społeczeństwa, ponieważ ludzie muszą rozumieć strategię elit, żeby móc dostosować się w swoich indywidualnych decyzjach i działaniach. Ludzie, rozumiejąc poczynania elit i władzy, mogą mieć do niej zaufanie. Cały proces budowania komunikacji między władzą i społeczeństwem ma na celu budowanie zaufania. Od tego zależy skuteczność polityki.

Używane w opracowaniu pojęcie geopolityki rozumiane jest jako różne formy aktywności między państwami we wszelkich interesujących je dziedzinach. Jest również nauką o geograficznych uwarunkowaniach zjawisk politycznych, jednak coraz bardziej odchodzącą od przyrodniczych uwarunkowań w kierunku polityki realnej, której istotą jest racja stanu.

Geostrategia to metoda działań politycznych w przestrzeni. Jeśli rozumiemy politykę jako dążenie do przewagi, to geostrategia właśnie temu służy. Charakter strategii ma zwykle związek z właściwościami terytorium, którego dotyczy. Może być zorientowana na współpracę bądź na konflikt i konfrontację.

Nie można mieć złudzeń, że uda się odpowiedzieć na pytania dotyczące skutecznej strategii wychodzenia z kryzysu i unikania recesji, że można uniknąć nieustannego deficytu nowych pomysłów i nowych idei, że demokracja umożliwi unikanie zagrożeń, że można trafnie zdefiniować geopolityczne priorytety. Mając tego świadomość, należy jednak dążyć do zbliżenia się z odpowiedziami do istoty rzeczy, mimo że nie da się wszystkiego objąć jakąś całościową refleksją. Duże nadzieje można pokładać w ekonomii, bo wiele zależy od polityki gospodarczej i rynkowych regulacji, ale prawdziwą sztuką byłoby wykorzystanie całego potencjału humanistyki i nauk społecznych, co jako postulat, o pozorach słuszności, sytuuje się na poziomie „pobożnych życzeń”.

W sześciu rozdziałach niniejszej pracy będzie podjęta próba udzielenia odpowiedzi na wyżej postawione pytania.

przypisy

1 Henry A. Kissinger, „Gazeta Wyborcza” z 8–9 marca 2014 (przedruk za „Washington Post”). Był sekretarzem stanu w administracji prezydenta USA Richarda Nixona i Geralda Forda. Za zawarcie układu pokojowego kończącego wojnę wietnamską dostał pokojową nagrodę Nobla.

2 Henry A. Kissinger, „Forum” z 21 listopada–4 grudnia 2014, nr 24, s. 69.

3 Tamże.

4 J. Zielonka, Koniec Unii Europejskiej?, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2014, s. 20. Jan Zielonka, profesor polskiego pochodzenia, z paszportem holenderskim, mieszkający we Włoszech. Obecnie jest profesorem studiów europejskich Uniwersytetu Oksfordzkiego.

5 J. Zielonka, Koniec Unii…, s. 62.

6 Tamże.

7 M. Atkins, „Rolling Stone”, za: „Forum” 2015, nr 1, s. 19–23.

Rozdział 1 KRAJOBRAZ PO KRYZYSIE

Kryzys pokazał, że dotychczasowa struktura i dynamika gospodarki, rynku i polityki wymaga korekt, i jest to sprawa przede wszystkim państwa, które właściwymi sobie instrumentami musi odzyskiwać zdolność reagowania na wyzwania.

Dotychczasowy sposób funkcjonowania rynku wymaga regulacji. W Stanach Zjednoczonych to półpaństwowe instytucje hipoteczne, Fannie Mae1 i Freddie Mac2, oraz rządowe deregulacje systemu bankowego spowodowały sytuację sprzyjającą zawirowaniom na rynkach i kryzysowi finansowemu. Państwo nie wykazało dostatecznej zdolności do adekwatnej diagnozy i reagowania na jakościowo nowe wyzwania. Wskazuje na to polski prezydent Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz, odnosząc się do sytuacji w Polsce3. Prezydent Lewiatana zwraca również uwagę na to, co jest nieustanną bolączką naszej państwowości, czyli brak kompetentnej i odpowiedzialnej administracji, mimo to polska gospodarka względnie pomyślnie przetrwała kryzys, bo państwowy nadzór nad bankami zabezpieczył nas przed nieodpowiedzialną polityką finansową.

W Stanach Zjednoczonych popularna była przygoda, która przydarzyła się niejakiemu Jamesowi Watsonowi w stanie Connecticut przed Bożym Narodzeniem 2012 roku. Biedny Watson nie miał pieniędzy na prezenty dla rodziny, więc włamał się do lokalnego oddziału banku Citigroup, skąd z kasy zabrał 972 dolary. Nie byłoby nieszczęścia w ogóle, gdyby delikwent nie groził kasjerce nożem, bo tylko za to dostał 10 lat więzienia. Tymczasem szefowie banku, którego oddział obrabował Watson, przed krachem na giełdzie nieruchomości, okradli bank na dziesiątki miliardów dolarów, nikomu nie grożąc nożem, a przeciwnie – prezentowali się cały czas klientom w nienagannych garniturach i z obowiązkowym uśmiechem. Do dzisiaj są bezkarni, a ich grzechy odkupił bank Citigroup, który zgodził się zapłacić 7 mld dolarów kary za przekręty finansowe, które doprowadziły do krachu w 2008 roku. Po ogłoszeniu ugody akcje Citigroup poszły w górę o 1,4%4.

Wielki przekręt, który można nazwać piramidą oszustów w białych kołnierzykach, zaczynał się od szeregowych doradców kredytowych, którym płacono prowizje od liczby i sumy udzielonych kredytów na nieruchomości, a nie od ich jakości. Jeśli kredytobiorca spłacał kredyt przez 3 miesiące, to doradcy kredytowemu „zaliczono” go jako bonus. Stąd starał się on udzielać kredytów wszystkim, którzy tylko mieli chęć. Odpowiedzialność wynosiła tylko 3 miesiące. Te oszukańcze kredyty zbierano w pakiety, tzw. derywaty hipoteczne, i sprzedawano inwestorom. Za każdą transakcję była prowizja dla brokera. Największe pole do popisu mieli menadżerowie funduszy i banków inwestycyjnych, którzy kupowali derywaty i potem nimi handlowali. To oni byli na czubku piramidy. Im opłacało się podejmować ryzyko. Zysk oznaczał bonus dla brokera, a strata – problemy dla funduszu, w najgorszym razie bankructwo. Menadżer, który do tego doprowadził, nie ponosił żadnej odpowiedzialności finansowej, a bonus był należną premią. Na każdym poziomie piramidy wszyscy zarabiali, a kiedy banki wpadły w tarapaty, to setkami miliardów dolarów ratował je rząd, za wyjątkiem Lehman Brothers. Nazywało się, że banki mają pieniądze od ludzi, więc nie mogą upaść. Obecnie (2015) banki mają się aż tak dobrze, że pospłacały wszystkie pożyczki.

Bywało również tak, że menadżerowie dwóch banków czy funduszy z Wall Street zawierali między sobą karkołomne transakcje, dobijając targu, że można iść na dowolne ryzyko, bo i tak się wszystko zawali, i nas tu już wtedy nie będzie, a prowizja będzie nasza. Tę strategię nazywano I’ll be gone, You’ll be gone (IBG YBG)5.

Nikt nie próbował ratować milionów Amerykanów, którzy wzięli łatwe kredyty hipoteczne, a potem nie mieli ich z czego spłacać. Banki skonfiskowały im domy, a za krach na rynku zapłacili wszyscy obywatele Ameryki, bo dopadł ich kryzys i stagnacja. Prokurator Generalny USA z rozbrajającą szczerością publicznie wypowiadał się, że te banki były zbyt duże, żeby pociągnąć ich kierownictwa do odpowiedzialności karnej, ryzykując ich upadłość, co miałoby rozległe konsekwencje dla całej gospodarki. Jak wynika z powyższego, tylko surowe karanie ludzi, którzy doprowadzili do strat mogłoby uzdrowić sytuację, ale na to się nie zanosi. Symptomem poprawy jest to, że banki wzięły sprawy w swoje ręce, za pomocą klauzuli clawback, czyli klauzuli o kontrakcie z menadżerem, co oznacza, że jeśli przez rok inwestycje klienta przynoszą straty, to po dwóch–trzech latach menadżer oddaje bonus. W ten sposób usiłuje się łączyć interes firmy i inwestora.

John N. Gray zauważa, że w sensie politycznym i etycznym historia jest cykliczna6. W tradycji liberalnej uznaje się, że historia kształtuje się przez doświadczenie. Gray jest przeciwny tego rodzaju poglądom. Uważa, że postęp, będący dumą człowieka, jest mitem. W sferze etyczno-politycznej łatwo zgubić to, co udało się osiągnąć. Dla Gray’a powrotem do barbarzyństwa jest uznanie zasadności tortur. Nazistowski rasizm opierał się na zasadach naukowych, kolektywizm w bloku sowieckim na teoriach naukowych, a marksizm przyszedł z Zachodu. Czy można się zgodzić z Gray’em, że postęp nie służył ulepszeniu cywilizacji? Nie wiadomo dokładnie, co można by uznać za polepszenie. Nie można sobie wyobrazić w tym względzie kategorycznych definicji, bo walorem porządku liberalnego jest różnorodność, będąca rezultatem wolności. Nazizm i komunizm były nowoczesnymi ideologiami o naturze kolektywistycznej, miały być nadzieją na polepszenie, a przyniosły ze sobą niewyobrażalne zbrodnie. Okazały się tragiczną iluzją.

Gray, mówiąc o przyszłości Europy, przypuszcza, że czeka ją narastanie nacjonalizmów, ponieważ ludzie potrzebują poczucia tożsamości, tożsamości kulturowej, poczucia odrębności. Nie jest to kolizyjne w przypadku Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii, chociaż można dostrzec narastanie regionalnych aspiracji i lokalnych patriotyzmów, natomiast w krajach, takich jak Holandia i wszędzie tam, gdzie zdarzyła się masowa i niekontrolowana imigracja z zalewem ludzi nieprzydatnych społecznie, zorientowanych na przetrwanie na poziomie minimum egzystencji, będzie narastała wrogość i konflikty. Mnożące się podziały okazują się wrogie, i wrogość narasta.

Europa już tego doświadcza, dlatego wymaga to starannego definiowania zasad i priorytetów polityki migracyjnej oraz ich egzekwowania. Stary Kontynent nie może stać się zakładnikiem eufemistycznie definiowanej poprawności politycznej i instrumentalnie traktowanych praw człowieka, ponieważ woluntaryzm w tym względzie może je przekształcić w narzędzia uzurpacji. Rezultatem może być narastanie konfliktów i chaos, czyli warunki sprzyjające ekstremizmom i populizmom. To, co europejskie społeczeństwa osiągnęły jest rezultatem często dramatycznych wysiłków i przelewu krwi na przestrzeni setek lat; wysiłków wielu pokoleń i to nie może być wystawione na polityczne targowisko.

Należy starannie przyglądać się wizjonerom, którzy proponują osiąganie różnego rodzaju celów uzasadnianych wzniosłą frazeologią, bez liczenia się z konsekwencjami i kosztami. Ludzie oswoili wolność i demokrację, uznając je za najbliższe ludzkiej naturze, mając świadomość, że od losu zawsze można się spodziewać tylko szansy, bez gwarancji sukcesu, co uruchamia tak praktycznie nieprzyjemną, ale konieczną odpowiedzialność. Europa wiele na tej drodze osiągnęła, a świadomość ta ugruntowała się z powodu tragicznych pomyłek dwudziestego stulecia – wieku wielkich nadziei i równie wielkich rozczarowań. Zyskała pewność, że iluzja jest najgroźniejszą pomyłką, łatwo popełnianą, bo leży tak blisko nadziei, bez której człowiek nie może egzystować.

Nie można się łudzić, że dwudziesty wiek był dostatecznie i wystarczająco dramatycznym doświadczeniem, żeby móc uniknąć podobnych błędów. Młodzi ludzie nie wiedzą, czym jest wojna czy rewolucja, a w pewnym momencie może im się wydać, że kolektywny system, z planowaniem i ręcznym sterowaniem, będzie większą szansą na sprawiedliwość, a że w przeszłości się nie udał, to można to będzie uznać za błąd należący do przeszłości.

Gray zaleca ostrożność, wychodząc z założenia, że historia się powtarza7. Według niego historię można uznać za sekwencję różnego rodzaju szalonych zdarzeń, zwykle generowanych i lansowanych przez równie szalone władze bądź przez będących u władzy psychopatów. Dla Gray’a przykładem szaleństwa był komunizm, ale za szaleństwo uważa również amerykańską walkę z terroryzmem oraz europejski projekt integracji politycznej i gospodarczej, opierającej się o wspólną walutę. W tym miejscu poglądy te wydają się nieco zbyt brawurowe, bowiem Europejczycy są skłonni uważać euro raczej za szansę na sukces na drodze do integracji. Najbardziej defetystyczną, frustrującą i deprymującą konstatacją Gray’a jest głoszone przez niego przekonanie, że nie ma żadnych wskazówek, jak żyć moralnie, a wiedza jest moralnie wieloznaczna – może być albo wyzwalająca, albo niszcząca, w zależności od tego, jak zostanie użyta. Człowiek, idąc przez życie, zdobywa doświadczenie, ale to wcale nie musi znaczyć, że staje się mądrzejszy, bardziej racjonalny czy bardziej cnotliwy. Można odnieść wrażenie, że dominującym punktem widzenia w poglądach Gray’a jest przekonanie, że ciągle jesteśmy barbarzyńcami8.

Poglądy Grey’a, chociaż sprawiają wrażenie zbyt