Niedokończony wywiad - Scarlet Wilson - ebook

Niedokończony wywiad ebook

Scarlet Wilson

3,9

Opis

Lexi Robbins organizuje kampanię reklamową dla kliniki chirurgii plastycznej finansującej akcje humanitarne. By podnieść jej rangę i przychody, chce przeprowadzić wywiad z najlepszym chirurgiem kliniki i zamieścić nagranie w internecie. Iain jest zamknięty w sobie, unika wywiadów niczym ognia, w końcu jednak ulega urokowi Lexi. Ale jedno z pytań sprawia, że przerywa rozmowę i wychodzi. Tego samego dnia wieczorem dzwoni do jej drzwi i zaprasza na kolację...

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (15 ocen)
6
2
7
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Scarlet Wilson

Niedokończony wywiad

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Lexi niecierpliwie bębniła paznokciami w blat biurka. W klinice zapadły egipskie ciemności, a to za sprawą złowieszczego syknięcia, gdy chciała włączyć światło w jednym z gabinetów. Szkoda, że nie wiadomo, gdzie jest główny włącznik.

Świecąc sobie komórką, spojrzała na zegarek, Po dwudziestej trzeciej. On musi gdzieś tu być, bo na parkingu stoi jego auto. Dzwoniła do kolegów, będących w tej chwili w barze, ale go tam nie zastała.

– Iainie McKenzie, możesz uciekać, ale się przede mną nie ukryjesz.

Unika jej przez cały dzień. I wie o tym.

Ale do tej gry trzeba dwojga. Nikt nie umknie Lexi Robbins, szefowej public relations w Hunter Clinic. Miała już po dziurki w nosie pretekstów przekazywanych przez jego sekretarkę. Zapoznała się z dzisiejszym rozkładem jego zajęć i wiedziała, kiedy będzie wolny.

Ale najpierw był na zebraniu, później miał telekonferencję, a potem wyszedł kupić kanapkę. Kiedy pojechał odebrać rzeczy z pralni, poczuła, że ma tego dosyć. Więc czekała. Potrafiła być bardzo cierpliwa. Ale i uparta. Do tej pory obeszła trzy sale operacyjne, salę pooperacyjną oraz anestezjologiczną, mimo że w budynku nie było już ani jednego pacjenta.

W ciągu dnia była cztery razy w jego gabinecie, zajrzała do poczekalni, do kuchni, przebieralni i ambulatoriów. Zeszła do siłowni i na prywatny basen. Hm, perspektywa ujrzenia Iaina w kąpielówkach wcale nie była straszna. Teraz szukała go w gabinetach innych lekarzy w nadziei, że w końcu gdzieś go nakryje.

W dzieciństwie była mistrzynią chowania się, więc i teraz nie zamierza się poddać.

Trafiła kosa na kamień.

Wkurzająca sytuacja. Wkurzający McKenzie. Ona tylko chce wykonać swe zadanie i podnieść renomę kliniki, by przyciągnąć do niej jeszcze więcej zamożnych klientów z zagranicy. Na razie udało się jej przekonać do korzystania z usług kliniki kilkunastu nternetu, kilka gwiazd telewizyjnych, pewnego liczącego się polityka oraz szejka Amalu. Sfilmowane wywiady z niektórymi lekarzami znacznie podniosłyby atrakcyjność tej kampanii reklamowej.

Urokowi boskiego Iaina McKenzie nie oprze się żadna kobieta. Gdyby udało się nakręcić z nim wywiad i wrzucić do nternetu, kobiety zlatywałyby się do kliniki z najodleglejszych zakątków globu.

Sporo wysiłku kosztowało ją zdobycie tej pracy, więc nie może się poddać. Leo Hunter niedawno ją poinformował, że klinika ma zamiar zaangażować się w działalność humanitarną, więc podniesienie jej rangi i przychodów nabiera jeszcze większego znaczenia. Nie może sprawić mu zawodu, zwłaszcza że otrzymała od niego szansę, której inni jej odmówili.

Jako córka rodziców stale obecnych w mediach nie miała lekko. Gdyby za każdym razem, kiedy ją pytano: „Pani jest córką Penelope Crosby?”, dostawała jednego funta, do końca życia nie musiałaby pracować. Ale jeszcze trudniej jest być córką znanej supermodelki i faceta, który przeprowadza wywiady telewizyjne z najważniejszymi osobistościami świata, na dodatek miliardera.

Nikt w rodzinie nie rozumiał jej decyzji o podjęciu studiów na uniwersytecie. Nikt w rodzinie nie szanuje jej pracy w Hunter Clinic. Pochwalili jej wybór tylko wtedy, gdy kilka razy zaangażowała się w działalność dobroczynną, bo dzięki temu zdobyli jeszcze większy rozgłos.

To dlatego nie może zawieść Lea. Bez względu na to, jak bardzo stara się jej unikać Iain McKenzie.

Wyobraziła sobie to ujęcie: Iain McKenzie w ciemnoszarym garniturze, czerwony krawat, ramiona skrzyżowane na piersi, stoi przed budynkiem kliniki.

Albo w przyciasnym stroju operacyjnym, by uwydatnić jego muskularne ramiona. A może uda się jej go nakłonić, żeby włożył szkocką spódniczkę?

Nie, odpada, nigdy na to nie przystanie.

Otworzyła drzwi do gabinetu Mitchella Coopera. W słabym świetle latarni na Harley Street zorientowała się, że pokój jest pusty. Pozostało jeszcze jedno miejsce: gabinet Leo Huntera. Szefa.

Z bijącym sercem położyła dłoń na klamce. Miała lekkie wyrzuty sumienia, że wchodzi tam pod jego nieobecność, ale postawiła sobie za cel przeszukanie całej kliniki.

Coś było nie tak. Zamiast pomarańczowej poświaty od ulicznych latarni w gabinecie panowała kompletna ciemność. Szczelnie zaciągnięte zasłony. Wyjęła komórkę, by się zorientować, co się dzieje.

Nagle zaniepokoił ją jakiś odgłos. Co to?

Wstrzymała oddech i wychyliła się do przodu, by lepiej słyszeć, ale po szesnastu godzinach na szpilkach zawiodło ją poczucie równowagi. Potknęła się na dywanie i jak długa runęła w mrok, padając na skórzaną kanapę.

Nagle coś ją pochwyciło i przygniotło.

Mimo pulsowania w skroniach próbowała się uwolnić z objęć napastnika. Ale trzymał ją bardzo mocno.

Struchlała, zrobiło się jej sucho w ustach, na dodatek napastnik z całej siły przyciskał ją swoim ciałem tak, że nie mogła złapać tchu. Nadal nic nie widziała. Najgorszy koszmar senny oraz filmowy horror w jednym.

Usłyszała mruknięcie, które, o dziwo, dodało jej otuchy. Wydało się znajome.

– Iain? – wykrztusiła.

Nareszcie mógł się na kilka minut położyć. Nie chciał jechać do domu, bo niezależnie od tego, ile godzin spędził na bloku, „upiększając świat”, nie potrafił tam zasnąć.

Za cicho. Za dużo czasu, kiedy umysł roztrząsa wszystkie aspekty przeszłości. Każdą podjętą decyzję, każdą rozmowę. Lepiej byłoby obrać mniej uczęszczaną drogę. Nie pomogła przeprowadzka z Edynburga do Londynu. W tym domu kryło się za dużo wspomnień i pamiątek, których nie miał siły się pozbyć. Czułby się jak zdrajca.

Więc przez pół dnia bawił się w kotka i myszkę z Lexi Robbins. Nie dawała mu spokoju. Uparta baba, która na pewno spodobałaby się jego babci. Wszystko z powodu wywiadu, który odwołał w ostatniej chwili oraz reklamy, którą miał w nosie.

I akurat wtedy, kiedy mięśnie nareszcie się rozluźniły i zeszło napięcie…

Łoskot. W Hunter Clinic o północy.

Łoskot w miejscu, w którym miał być sam.

Intruz okazał się mniejszy, niż się spodziewał. Oraz lżejszy. Pewnie szuka leków albo trudno osiągalnych wypełniaczy kosmetycznych, z których słynie Harley Street. Nagle coś go uderzyło. Zapach.

Zapach, który od kilku dni go prześladuje.

Prawdę mówiąc, od kilku miesięcy, odkąd w klinice zainstalowała się Lexi Robbins.

Sandałowiec z nutą jaśminu. Co więcej, jego dłonie chirurga plastycznego wyczuły charakterystyczne opływowe kształty intruza. Czuł pod sobą jego oddech.

– Iain?

– Lexi? – Zerwał się na równe nogi i rzucił do włącznika przy drzwiach. Nic. Nadal ciemno.

– Chyba wysadziłam bezpieczniki – wysapała.

Ciągle nie mogła złapać tchu. Pewnie za mocno ją przycisnął. Kilka sekund później włączyła latarkę w komórce. Podała mu ją.

– Wiesz, gdzie one są?

Zagotowało się w nim. Co ona wyprawia? Wyrwał jej telefon, po czym ruszył korytarzem do skrzynki z bezpiecznikami. Włączył światło.

Jaskrawe, białe. Wszędzie.

Czasami przeklinał Lea, który zażyczył sobie bieli i prostych linii w całej klinice. Szczęście, że pozwolił mu urządzić własny gabinet po swojemu.

W pełnym świetle poczuł, że zalewa go wściekłość.

– Lexi, co ci strzeliło do głowy? – rzucił, wróciwszy do pokoju.

Nie zareagowała. Dalej leżała na kanapie z dłońmi splecionymi na piersi, blada jak płótno. Jeden jej but leżał na podłodze, drugi zwisał ze stopy. Nieskazitelna zazwyczaj garsonka sprawiała wrażenie zmiętoszonej i chyba odpadł jej guzik od bluzki.

Kurczę, był przekonany, że ma do czynienia z włamywaczem. Chyba trochę przesadził.

– Lexi, co ci jest? – Stał nad nią, czekając, aż ochłonie.

W końcu zamrugała, policzki się jej zaróżowiły. Usiadła.

– To się nazywa wywrzeć na dziewczynie powalające wrażenie.

Poczuł, że się czerwieni. Usiłował nie patrzeć na jej dekolt. Kurczę, jest chirurgiem plastycznym i codziennie kładzie ręce na kobiecych piersiach. Ale Lexi to nie pacjentka. Po prostu dał się zaskoczyć.

Do tej pory nie zwracał uwagi na jej kształty, ale też nie miał okazji widzieć jej rozebranej. Odsunął od siebie te myśli i przysiadł na jednym ze skórzanych foteli.

– Lexi, co tu robisz o tej porze? – Ogarnęła go fala zmęczenia. I zażenowania.

Spojrzała na bluzkę i brakujący guzik.

– Mogłabym o to samo cię zapytać.

Poczuła się nieco lepiej.

– Powiedzmy, że cię unikam – odparł z bezczelnym uśmiechem.

Spiorunowała go wzrokiem, a on uniósł dłonie w pojednawczym geście.

– Wziąłem cię za włamywacza. Masz szczęście, że nie zrobiłem ci większej krzywdy.

– Skąd wiesz, że nie zrobiłeś?

O co jej chodzi? Tylko ją pchnął na kanapę i przytrzymał. Na pewno nie naruszył jej implantów. Sytuacji nie pomagał fakt, że zżerała go ciekawość.

Słyszał o Lexi, zanim zjawiła się w Hunter Clinic. Celebryci go nie interesowali, chyba tylko pod kątem procedur kosmetycznych, które przeszli, ale o Lexi Robbins trudno było nie słyszeć.

Brała udział we wszystkich galach, aczkolwiek w cieniu rodziców, i zawsze rzucała się w oczy. Traktował ją jak tło, więc nie krył zdziwienia, kiedy Leo Hunter zatrudnił ją jako szefa PR. Ale Leo zatrudnia wyłącznie najlepszych. Czego dowodem to, jak zabiegał o niego.

Odgarnęła włosy z twarzy.

– Mam cię! – powiedziała z błyskiem w oku.

Mimo woli się uśmiechnął. Nawet o tej porze, po całym dniu uganiania się za nim, zdobyła się na żart.

Wstała z kanapy i podeszła do niego.

– Iainie McKenzie, twoje uniki spełzły na niczym. Nie stawiaj oporu. Jesteś zmuszony udzielić mi tego wywiadu, a w najbliższych dniach będziesz skazany na moje towarzystwo. No cóż, niektórzy bardzo cierpią, jak się ich źle potraktuje.

Westchnął.

– Panno Robbins, to jest szantaż?

– Tak.

Potrząsnął głową.

– Lexi, poszukaj kogoś innego. Kogoś, kto tryska radością i to lubi. Mnie interesuje wyłącznie praca.

– Mnie też. Wyobraź sobie, że Ethan Hunter jest jeszcze trudniejszy. Powiedziałbyś, że jest zadowolony z życia i radosny? To mój drugi potencjalny kandydat do wywiadu.

Szumiało mu w głowie, bo znowu poczuł ten zapach. Drapieżny. Tak przynajmniej podpowiadał mu mózg.

A może tylko mu przypomniał niedawny fizyczny kontakt. Kiedy po raz ostatni tak bardzo zbliżył się do kobiety?

Wolał o tym nie myśleć. Już od pierwszego spotkania czuł, że z Lexi Robbins będzie miał problem, zważywszy, jak już wtedy zareagował na nią jego organizm. Jej głos, zapach perfum, nawet stukot obcasów na korytarzu tak bardzo pobudzały jego wyobraźnię, że postanowił za wszelką cenę jej unikać.

Potarł oczy. Zapewne jego koszmary obrały inny kierunek i lada chwila z jej brzucha wyskoczy kosmita, by go pożreć żywcem. Nie, to nie zły sen. Dalej się w niego wpatrywała. I w końcu podała mu rękę.

– Iain, idziemy – powiedziała.

– Dokąd? – zapytał skołowany.

Uśmiechnęła się zniewalająco.

– Do domu. Odwiozę cie do domu.

ROZDZIAŁ DRUGI

Starała się nie okazywać zdenerwowania, udawać, że nie stało się nic nadzwyczajnego. Ale Iain McKenzie wcale jej nie pomagał, bo wpatrywał się w nią osłupiały.

Chwyciła go za rękę.

– Słuchaj, niepokoję się o ciebie. Spędziłeś wiele godzin w sali operacyjnej, przez resztę czasu starałeś się mnie unikać, a teraz znajduję cię tutaj… – Podała mu drugą rękę. – Jak śpisz w nie swoim gabinecie. – Spojrzała z troską na jego zmęczoną twarz . – Iain, tak nie można. Jesteś naszym najlepszym chirurgiem. Miałabym wyrzuty sumienia, gdybym nie odwiozła cię do domu.

Jego rysy nieco złagodniały. Ciekawe, co sobie wyobraził? Poklepała go po dłoni. Miał to być gest pocieszycielski, macierzyński, ale jej nie pomógł. Jemu chyba też. Czuła, jak krew zaczyna tętnić jej w żyłach.

To z przemęczenia, pomyślała. Im prędzej odwiezie go do domu, tym lepiej.

– Nie wygłupiaj się, Lexi. Nie będziesz mnie odwozić do domu. Moje auto stoi pod kliniką. Sam pojadę.

Ach, ten jego szkocki akcent. Za każdym razem przyprawiał ją o dreszcz. Całymi godzinami mogłaby go słuchać. Nie tylko ona. Potencjalne klientki również. Musi go przekonać do udziału w tej kampanii reklamowej. Iain McKenzie to skarb. Pora na atak frontalny.

– Iain, nie żartuję. Wiem, że jesteś na nogach od szesnastu godzin. Jak tu weszłam, spałeś jak zabity. – Zmarszczyła nos. – Szczerze mówiąc, obejrzałam sobie twoje auto. Złapałeś gumę. Nie ma mowy, żebyś o tej porze zmieniał koło. – Zaśmiała się cicho. – Na pewno nie po ciemku tymi rękami chirurga. Pomyśl, ile są warte.

Gdy spuścił głowę, dostrzegła iskierkę nadziei. Może jutro Iain wybaczy jej to niewinne kłamstwo? Teraz jednak musi zrobić wszystko, by go nakłonić do udziału w kampanii. Tarł czoło, kręcąc głową, by rozprostować mięśnie karku.

– Okej, Lexi. Dzięki. Chyba rzeczywiście noc w klinice to nie najlepszy pomysł. – Sięgnął po marynarkę ułożoną na fotelu, po czym otworzył drzwi.

Poprawiła bluzkę oraz żakiet i włożyła szpilki. Kilka minut później znaleźli się przy jej aucie, które wcześniej zaparkowała blisko wejścia do kliniki.

– Sportowa bryka? – Z uznaniem kiwał głową. – Ładna. Sama wybrałaś?

– Nie do końca. Dostałam na urodziny.

Westchnął, sadowiąc się w fotelu pasażera.

– Niezły prezent. Od faceta?

Interesuje go jej życie intymne? Gdy tylko zatrzasnęła drzwi, w samochodzie zrobiło się duszno. Iain to za duży facet na tak ciasny samochód. Rękawem marynarki dotykał jej łokcia. Mózg Lexi zawrócił do sceny w gabinecie szefa kliniki, do muskularnego ciała Iaina spoczywającego na jej piersiach.

Wrzuciła wsteczny bieg, po czym spojrzała na swego pasażera.

– Od ojca. Chciałabym wierzyć, że spędził sporo czasu, zastanawiając się nad prezentem, ale prawda jest taka, że to jego osobista asystentka wybrała markę, model i kolor, a on tylko wypisał czek.

Wyjechali na ulicę. Było pusto, więc odruchowo wcisnęła gaz do dechy. Wzmianka o rodzicach budziła w niej najgorsze instynkty.

Śmiech Iaina ją zaskoczył.

– Sarkazm? Nigdy bym cię o to nie podejrzewał. Myślałem, że wiedziesz żywot usłany różami.

Powinna się odciąć, ale ma teraz szansę go urobić, więc nie wolno go zniechęcić. Mimo to dziwiło ją, dlaczego tak ciężko harujący i przystojny mężczyzna nie ma nikogo, kto czeka na niego w domu. Dlaczego zamierzał spędzić noc w klinice?

– Wiem, że mnie unikasz. Nie jestem głupia.

– Przepraszam, ale po prostu nie mam czasu i, prawdę mówiąc, nie widzę większego sensu. Poszukaj kogoś innego. Kogoś, kto lubi się pokazać.

– Jak Ethan?

Zapadła cisza.

Jeżeli Iain jest drażliwy, to Ethan Hunter to prawdziwa mina podwodna. Ethan niedawno wrócił z wojny i jeszcze nie stanął na nogi po poważnym urazie, czego nie przyjmował do wiadomości. Złoty człowiek, bezgranicznie oddany działalności dobroczynnej kliniki, ale nie nadawał się do jej reklamowania. Dwukrotnie próbowała zrobić z nim wywiad, ale nic z tego nie wyszło. Nie nadawał się i już.

Niezależnie od tego, co przeszedł, nie był na coś takiego gotowy, a ona znała się na ludziach i wiedziała, kiedy odpuścić. I dlatego nękała Iaina. To jej kura znosząca złote jaja, czy mu się to podoba, czy nie.

– Okej – westchnął. – Masz rację, Ethan to nie najlepszy kandydat. Zaproponował, żebym się zaangażował w jego działalność dobroczynną, więc oczywiście się zgodziłem. Kto by odmówił? Mogę naprawdę poprawić ludziom jakość życia. Z chęcią zrobię to nieodpłatnie. Ale cała reszta nie bardzo mi się podoba.

– Na przykład moja osoba?

Przegarnął włosy palcami. Jest zmęczony, pomyślała, a ja stawiam go pod ścianą. Ale może w chwili słabości się ugnie i przystanie na to, czego od niego oczekuję?

Skręciła w następną przecznicę. Za chwilę znajdą się pod jego domem. Czas nacisnąć jeszcze mocniej.

– Chyba nie zdajesz sobie sprawy, ile pracy wkładam w tę kampanię. Zgadzasz się operować za darmo, a co z resztą? Trzeba zapłacić za wynajęcie sali operacyjnej, za sprzęt, za wynagrodzenie reszty personelu i opiekę pooperacyjną. Promocja jest nieodzowna dla pozyskania środków na pozostałe aspekty takiej działalności. Te wywiady naprawdę są bardzo ważne.

Na chwilę zamilkła, po czym ciągnęła:

– Leo nawiązał współpracę z Fair Go, fundacją Olivii Fairchild. Rozmawialiście o niej? Robi wspaniałą robotę w Afryce. Tam są setki dzieci potrzebujących pomocy. Ofiary przemocy, wojen. Ich życie nie jest zagrożone, ale wyobraź sobie, jak bardzo by się poprawiła jakość ich życia dzięki zabiegom, które tutaj uważa się za podstawowe. Wywiady z naszymi lekarzami, zaprezentowanie ich umiejętności i specjalizacji poszłyby do mediów, co na pewno podniosłoby rangę Hunter Clinic. Im więcej będziemy mieli klientów z zagranicy, tym większy nasz dochód netto, który można przeznaczyć na pomoc takim organizacjom pozarządowym.

Lexi odetchnęła głęboko i dodała:

– Informacja, że jedna z najlepszych klinik w Wielkiej Brytanii współpracuje z organizacjami pożytku publicznego, każe ludziom się zastanowić, czy oni też nie mogliby pomóc. To do nich ma być adresowana ta kampania. Tu nie chodzi wyłącznie o twoje umiejętności oraz czas, ale także o to, jak inni mogą pomóc.

Dała się ponieść entuzjazmowi, ale czuła, że to do niego przemówiło. Przewidziała, że będzie zwlekał z odpowiedzią. To dobrze, niech to sobie przemyśli.

Zmieniając bieg, dotknęła uda Iaina. O kurczę, tyle powodów, żeby nie móc się skupić na prowadzeniu.

Zapach wody Iaina przywołał wspomnienie jego dłoni na ramionach, gdy przygniótł ją na kanapie. Przerażające. Przestała wtedy myśleć racjonalnie.

Mogła się spodziewać, że to Iain. Przecież na niego polowała! Gdy nieco ochłonęła, zaczęła się zastanawiać, kiedy po raz ostatni dotykał jej mężczyzna. Oraz nad burzą zmysłów, jaką w niej roznieciły jego ramiona.

Przestań! Jesteś profesjonalistką i masz zadanie do wykonania, a Iain jest częścią tego zadania.

Jej umysł przerzucił się na tryb public relations. Powinna przejmować się Iainem? Dlaczego nocuje w klinice? Wiedziała, że przeprowadził się z Edynburga, że opublikował kilkanaście artykułów naukowych, występował na konferencjach… Zasadniczo świetna kariera.

Więc skąd to uczucie, że coś jest nie tak? I skąd ten skurcz żołądka?

Bo w jego aktach osobowych nie znalazła ani jednej wzmianki o życiu prywatnym. Coś tu nie gra.

Zatrzymała się przed jego domem.

– Lexi, skąd wiesz, gdzie mieszkam? Nie ode mnie.

– Zajmuję się piarem – odparła z uśmiechem. – Wiem wszystko o wszystkich. – Przeniosła spojrzenie na pogrążony w mroku dom.

Nie wyglądał zachęcająco. Smutny i ponury. Trochę jak Iain. Spodziewała się, że jak najprędzej wysiądzie z auta, ale zwrócił się ku niej.

– Lexi, doceniam to, co robisz, naprawdę. A jeżeli zatrudnił cię Leo, to znaczy, że jesteś w tym dobra.

– Ty tak nie uważasz? – nastroszyła się. Czy to jakaś aluzja?

Uniósł dłoń w uspokajającym geście.

– Nie denerwuj się. Czego chcesz ode mnie?

Nareszcie. Coś z niego wydusi.

– Chcę przez kilka dni chodzić za tobą krok w krok. Być w twoim gabinecie podczas konsultacji i w sali operacyjnej. Jak już cię zobaczę w autentycznych sytuacjach, przeprowadzę z tobą wywiad przed kamerą. Tak będzie lepiej, ja poznam ciebie, ty mnie. Łatwiej nam będzie rozmawiać.

Ściągnął brwi.

– To bardziej dogłębne, niż myślałem. Nie zgadzam się, żeby twoja obecność krępowała pacjentki. Jeśli nie wyrażą zgody, będziesz musiała wyjść.

– W porządku.

– Będę też potrzebował ich zgody na twoją obecność podczas zabiegu.

– To trudne?

Westchnął.

– Jutro nie. Będę operował Aidę Atkins. Chyba wiesz, jak jest żądna rozgłosu. Wpadnie w zachwyt na samą myśl o sławie. – Zawahał się. – Domyślam się, że podejmując tu pracę, podpisałaś klauzulę poufności.

Przytaknęła.

– W przypadku Aidy możesz o niej zapomnieć.

Aida Atkins. Modelka, aktorka, żona milionera. Lexi poznała ich setki.

– Moja kampania ma pokazać klinikę, twoją pracę oraz zaprezentować organizacje pozarządowe.

– Ona ma to w nosie. Zadowoli się pięcioma minutami sławy. One wszystkie są takie same.

– Jak mam to rozumieć? – Zrobiło się jej niedobrze. Domyślała się, co zaraz usłyszy.

– Próżne, pretensjonalne i przekonane, że wiedzą, jak wygląda piękne ciało.

– Jeśli tak uważasz, to dlaczego ją operujesz?

– Bo ona tego chce. Z medycznego i psychologicznego punktu widzenia jest zdolna podejmować takie decyzje, a w jej przypadku narkoza nie jest przeciwwskazana. To proste.

Poczuła się rozczarowana. Iain McKenzie ma takie podejście do klientek? Wszystkie są powierzchowne i próżne? O niej też tak myśli, bo ma implanty?

Chyba zdał sobie sprawę, że jego słowa zabrzmiały zbyt okrutnie.

– Poczekaj do jutra. Jutro to zrozumiesz. Są powody, dla których ja będę ją operował, a nie kto inny. – Położył rękę na klamce. – Widzimy się o siódmej rano w szpitalu Princess Catherine. Weź coś do jedzenia, bo to będzie długi dzień.

Obserwowała jego twarz, gdy spoglądał na dom. Nie dostrzegła wyrazu ulgi. Raczej rezygnacji. Pochylił się, żeby zajrzeć do środka auta.

– Dzięki za podwiezienie. Do jutra.

Odetchnęła głęboko. Co się kryje za tym przystojnym i chmurnym obliczem? Drugie pytanie, to ile z tego chciałaby poznać?

ROZDZIAŁ TRZECI

Wszedłszy do domu, poczuł, że zapada się w mrok. Wielka szkoda, bo teoretycznie był to piękny dom, a ponure wspomnienia powinny były zostać w Edynburgu.

Przeprowadzka do Londynu miała być początkiem nowego życia, ale on nie potrafił się wyzwolić z pęt poczucia winy.

Włączył światło i wyjrzał na ulicę. Lexi jeszcze nie odjechała. Należało ją zaprosić? Zachował się nieuprzejmie? Od tylu lat nie spotykał się prywatnie z kobietami, że pewnie zapomniał, jakie są.

Po chwili odjechała. Było dobrze po północy, więc gdyby ją do siebie zaprosił, mogłoby to zostać zrozumiane opacznie. A on stara się unikać tej kobiety, bo działa wybuchowo na jego libido.

Przystanął przy komódce, na której stała jego fotografia z żoną. Siedzieli na trawie. Opierała się o niego, a on oplatał ramionami jej brzuch. Bonnie z błogim uśmiechem na twarzy. Oboje sprawiali wrażenie szczęśliwych, ale on znał prawdę. Przyjaciel radził mu schować to zdjęcie. Przyjaciel na tyle bliski, że wiedział, co się stało.

On jednak się na to nie zdobył mimo poczucia winy. Sprawiali wrażenie zrelaksowanych, szczęśliwych. Jakby mieli przed sobą jeszcze całe życie.

Gdyby wtedy wiedział…

– Bonnie, to już trzy lata. – Pogładził ją palcem po twarzy. Przez cały ten czas nie było dnia, by o niej nie myślał. Kochali się od piaskownicy, byli sobie przeznaczeni. Tak przynajmniej im się wydawało.

Gdy Leo zaproponował mu pracę w Hunter Clinic, pomyślał, że kolega zwariował. Jemu świat się zawalił, a Leo go namawia, by się spakował i przeprowadził na drugi koniec Anglii?!

Ale Leo rozumiał go lepiej niż on sam. Wiedział, że on, Iain, się nie pozbiera, tkwiąc w tym samym domu, wśród tych samych ludzi w pracy, którzy będą odwracali od niego wzrok. Przeprowadzka do Londynu była mu potrzebna. Oprócz Lea nikt nie wiedział o Bonnie.

W Londynie łatwo zniknąć, zaś klientelę Hunter Clinic interesowało co innego niż życie prywatne zatrudnionych w niej lekarzy. Tak jest lepiej. Naprawdę.

Wszedł na piętro, do sypialni. Zdjął marynarkę, spodnie, krawat, koszulę i cisnął je na podłogę. Za kilka godzin musi stawić się w szpitalu Princess Cathertine, a ma pełną szafę takich samych garniturów.

Opadł na łóżko, modląc się, by dane było mu zasnąć, choćby na krótko.

Niestety, w pamięć wrył mu się nie tylko zapach Lexi Robbins. Gwałtownie usiadł zlany potem.

To dlatego jej unika! Od pierwszego spotkania, kiedy na jej widok przeszył go dreszcz. Już wtedy instynkt mu podpowiadał, że musi obchodzić ją szerokim łukiem.

Otarł pot z czoła. Erotyczne sny to nie jego specjalność, ale piersi Lexi, na które opadł na kanapie szefa, pozostawiły niezatarty ślad na jego torsie. Nie tylko na skórze. Strzępy myśli, które wtedy kotłowały mu się w głowie, teraz odezwały się z całą erotyczną mocą. Takie sny nie pozostały bez wpływu na jego ciało.

Zerwał się z łóżka i ruszył do łazienki, prosto pod prysznic. Oszalał? Bo ciągle czuł jej perfumy.

Sięgnął po leżącą na podłodze koszulę. Tak, to nie zapach jego wody. To jej zapach. Jakim cudem ta kobieta wkradła się do jego snów?

Zalała go fala poczucia winy. Bonnie. To o niej powinien śnić, o nikim innym.

Stanął pod lodowatym strumieniem, żeby spłukać niechciane myśli i emocje.

Nie było sensu wracać do łóżka.

ROZDZIAŁ CZWARTY

– Dzień dobry, dzień dobry – odpowiadała na powitania na bloku operacyjnym w Princess Catherine, z którym Hunter Clinic miała umowę na przeprowadzanie operacji dorosłych pacjentów.

Wydawało się jej, że o tak wczesnej porze będzie tam pusto, ale blok już tętnił życiem.

Skrupulatnie przestrzegała instrukcji. Nawet zmyła lakier z paznokci, zrezygnowała z makijażu i biżuterii. Wolała nie ryzykować, że Iain się rozmyśli i nie zgodzi, by mu tego dnia towarzyszyła.

Czuła, że jest kłębkiem nerwów. Gdzie się podziała ta przebojowa kobieta, za jaką mieli ją wszyscy? Bo pod tą maską kryła się istota bardzo niepewna siebie.

Mimo to teraz czuła się bezpiecznie. W szpitalu nie dopadnie jej żaden paparazzi, nie zrobi jej zdjęcia, by pokazać światu, że nie jest tak piękna jak jej matka. Tutaj nikogo to nie obchodziło. Wszystkich łączył jeden cel: opieka nad pacjentami. Odetchnęła z ulgą, że może zlać się z tłem.

Do tej pory wyobrażała sobie, że szpitalne uniformy zawsze są takie same. Ale nie w Princess Catherine. Panowały tu różne kolory i fasony. Jedna z pielęgniarek poleciła jej się przebrać, więc chwilę później miała na sobie bladoróżowy uniform oraz białe drewniaki.

– Gotowa?

Aż podskoczyła.

– Och, Iain, to ty. Czekałam na ciebie.

Zabrzmiało to tak nie na miejscu, że się zaczerwieniła.

– Rozmawiałem już z Aidą. Podpisała zgodę. Cieszy się, że będziesz przyglądać się tej operacji. Możesz nawet ją filmować.

Lexi kaszlnęła.

– Iain, będziemy filmować ciebie. Nie interesują nas pacjenci. Chodzi o pokazanie twoich umiejętności.

– Jak uważasz. – Wzruszył ramionami, po czym otworzył drzwi prowadzące Do sali operacyjnej. – Idziemy.

Mijając go, musnęła jego rękę. Zero kontaktu fizycznego. Powtarzała to sobie od kilkunastu godzin. Zdaje się, że już złamała to przykazane.

Stanęła w rogu sali, by nikomu nie przeszkadzać. Iain i drugi lekarz myli się, pielęgniarki przygotowywały instrumenty oraz sprzęt. Podając pacjentce środki znieczulające, anestezjolog wraz asystentem przemawiali do niej półgłosem.

Z zapartym tchem obserwowała, jak pielęgniarka odkaża pole operacyjne. Boże, jakie okropne blizny.

Iain podniósł na nią wzrok.

– Lexi, podejdź bliżej. Właśnie dlatego ja ją operuję. Tak rozległe blizny to efekt wcześniejszej operacji. Tym razem nie chodzi jedynie o wymianę implantów. Trzeba też zredukować blizny i przywrócić skórze jak najlepszy wygląd.

Przytaknęła.

– Skąd one się biorą?

– Pacjentki różnie reagują na ten zabieg. U jednych powstają grube bliznowce, u innych przykurcze bliznowate. Winowajcą jest kolagen. W przypadku Aidy istotne jest nie tylko to, co teraz zrobię, chociaż i to jest bardzo ważne, ale opieka pooperacyjna mająca na celu zminimalizowanie blizn.

– Jeżeli jej organizm ma skłonność do wytwarzania brzydkich blizn, to jak można tego uniknąć?

– Będziemy ją uważnie monitorować. Mamy różne sposoby zapobiegania pooperacyjnym stanom zapalnym. Iniekcje sterydowe lub żel silikonowy. Aida zdaje sobie sprawę, że musi skrupulatnie przestrzegać moich zaleceń. Tylko pod tym warunkiem zgodziłem się ją operować.

Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądała ta rozmowa. Za to blizny Aidy były dla Lexi kompletnym zaskoczeniem. Widziała zdjęcia półnagiej Aidy i niczego nie zauważyła. Jak to możliwe?

Jasne, obróbka komputerowa.

Powoli wycofała się pod ścianę. Szkoda, że zawczasu nie poczytała o tego rodzaju operacji, by lepiej się przygotować. Oglądanie i doświadczenie tego na sobie to dwie różne rzeczy. Całe szczęście przespała operację i nie musiała o tym myśleć. Przycisnęła za plecami dłonie do chłodnej ściany, by odruchowo ich nie podnieść, by dotknąć piersi.

Opuściła wzrok. Są. Idealne pod każdym względem. Szkoda, że nie są takie, bo sama tego chciała, ale dlatego. że ktoś je krytykował. Poczuła się jak idiotka.

Ale teraz jest silniejsza. I bardziej odporna. Zadowolona ze swojej figury i niezależnie od tego, co myślą inni, bardziej pewna siebie.

Iain pracował w skupieniu. Nie daj Boże, żeby ktoś mistrzowi przeszkodził. Ale personel operacyjny znał jego metody oraz procedury i w mgnieniu oka spełniał wszystkie jego potrzeby.

Po tej operacji był standardowy zabieg powiększenia piersi.

– Pora coś naprędce zjeść – powiedział, myjąc się.

– To nie koniec?

– Skądże. Czeka mnie jeszcze rekonstrukcja kolana zawodnika rugby, a potem operacja pacjentki z nowotworem głowy i szyi. Ten drugi zabieg zajmie nam co najmniej cztery godziny.

– Nie wiedziałam, że i tym się zajmujesz – powiedziała, nie kryjąc zaskoczenia. – Jeżeli wymaga to tyle czasu, to czy ta operacja nie powinna być pierwsza na liście?

Pokiwał głową.

– Słuszna uwaga. Ale ta pacjentka, Carol Kennedy, ma wystarczająco dużo kłopotów. Nie chciała, żeby to zaburzyło jej codzienną rutynę. Odwiozła rano dzieci do szkoły i powiedziała im, że na kilka dni wyjeżdża z Londynu.

Serce ścisnęło się Lexi na myśl o znanej prezenterce telewizyjnej.

– Ona ma raka? – Takie informacje rozprzestrzeniają się lotem błyskawicy, ale nic takiego do niej nie dotarło.

Iain przytaknął.

– Później ci o tym opowiem. Teraz idź coś zjeść.

– Chodź ze mną – odezwała się jedna z pielęgniarek. – Pokażę ci, gdzie jest kawa, ale musimy się pospieszyć, bo Iain zaczyna za dziesięć minut.

Idealna okazja, by od współpracowników dowiedzieć się więcej o Iainie McKenzie. Podziękowała pielęgniarce uśmiechem za kubek z kawą.

– Częstuj się herbatnikami. Stoją na stole.

– Dzięki. Od dawna pracujesz z Iainem?

Pielęgniarka wysoko uniosła brwi.

– Z Radosnym Harrym?

Lexi o mało się nie zakrztusiła.

– Tak go przezywacie?

– Iain nie jest najgorszy – roześmiała się pielęgniarka. – Leo Hunter gderał jeszcze bardziej, ale odkąd jest z Lizzie, nie przestaje się uśmiechać. Teraz to jego brat Ethan stwarza nam problemy. – Usiadła przy stole. – Ale trzeba pamiętać, że jeszcze nie w pełni wrócił do zdrowia, a pracuje zdecydowanie za długo, jak oni wszyscy. Kłopot z Ethanem polega na tym, że nie chce użyć kul.

Lexi pokiwała głową.

– Nie widziałam go o kulach.