Mów o mnie ono. Dlaczego współczesne dzieci szukają swojej płci - Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Joanna Sokolińska - ebook

Mów o mnie ono. Dlaczego współczesne dzieci szukają swojej płci ebook

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Sokolińska Joanna

0,0
39,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Nastolatki - w Utrechcie, Londynie, Warszawie i Jeleniej Górze - odrzucają binarny podział na płeć i przypisaną jej seksualność. Widzą więcej możliwości niż widzieli ich rodzice. Lawinowo - w Wielkiej Brytanii o kilkaset procent w ciągu 10 lat - wzrasta liczba młodych osób, które są transpłciowe. Rodzice wychowywali córkę, a ona jest chłopcem. Albo odwrotnie. Albo - jest osobą niebinarną - ani w pełni chłopcem, ani w pełni dziewczynką, albo czasem chłopcem, czasem dziewczynką, albo w ogóle osobą bez płci. Nie każde z tych dzieci chce dokonać korekty płci, większość chce tylko móc wyrażać siebie - używając innego imienia, innych ciuchów, innych końcówek.
Tyle o płci. Bo na to jeszcze nakłada się uczuciowość i seksualność: bycie osobą homo-, hetero-, bi-, pan- lub aseksualną, panromantyczną, aromantyczną. Queerowe są zarówno nastolatki transpłciowe, jak i identyfikujące się ze swoją płcią metrykalną. W dużych, i małych miastach, w Europie i obu Amerykach. Co się zmieniło? Czy tak było zawsze, ale dopiero w XXI wieku staliśmy się na tyle otwarci by to dostrzec? A może nasze dzieci robią drugą rewolucję seksualną?

 

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin – dziennikarka od blisko trzydziestu lat, pracowała m.in. w „Gazecie Wyborczej”, „Dzienniku Polska Europa Świat”, w tygodnikach „Neewsweek” i „Wprost”, obecnie w „Kulturze liberalnej”. Autorka tekstów i książek o tematyce społecznej.

Joanna Sokolińska – socjolożka z wykształcenia, reporterka z zawodu. Przez dwadzieścia lat jako dziennikarka, redaktorka i reporterka związana z „Gazetą Wyborczą”. Dla „Wysokich Obcasów” tworzyła portrety kobiet zmagających się z codziennością i felietony o rodzicielstwie. Jej książkowym debiutem była powieść kryminalna Trzewiczki Matki Boskiej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 324

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Joanna Sokolińska

MÓW O MNIE ONO

Dlaczego współczesne dzieci szukają swojej płci?

Copyright © Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Joanna Sokolińska 2022

Wydanie I

Warszawa MMXXII

Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że wszelkie udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.

Słownik

Androgyniczny

Niezdradzający płci lub łączący elementy żeńskie i męskie, zwykle mówi się tak o wyglądzie lub stylu ubierania się.

Apłciowy (agender)

Niebinarna tożsamość płciowa, oznaczająca osobę, która nie identyfikuje się z żadną płcią.

Aromantyczny

Osoba, która się nie zakochuje ani nie ma potrzeby bycia w relacji romantycznej.

Aseksualny

Człowiek, który nie odczuwa pociągu seksualnego. Osoba aseksualna może mieć dowolną orientację romantyczną i tworzyć związki uczuciowe. Może też odczuwać podniecenie seksualne (i związaną z tym potrzebę rozładowania go, poprzez seks lub masturbację), nie jest ono jednak skierowane wobec żadnej konkretnej osoby.

Bigender (bipłciowy)

Osoba, która utożsamia się zarówno z płcią żeńską, jak i męską.

Binarny

Dosłownie: podzielony na dwie różne części. Przykład: podział na dwie płcie: męską i kobiecą.

Binder (inaczej spłaszczak)

Element bielizny, którego celem jest maksymalne spłaszczenie biustu. Binder wygląda jak bardzo zabudowy stanik sportowy. Jest wybierany przez trans mężczyzn i osoby niebinarne, które odczuwają dysforię związaną ze swoimi piersiami.

Cis, cispłciowy

Każda osoba, niezależnie od swojej orientacji romantycznej i seksualnej, która nie jest transpłciowa, czyli: mężczyzna – oznaczony przy urodzeniu jako mężczyzna i czujący się mężczyzną, oraz kobieta – oznaczona przy urodzeniu jako kobieta i czująca się kobietą.

Crush

Zauroczenie inną osobą. Stan zbliżony do zakochania, ale mniej intensywny i krótkotrwały. „Mój crush” to osoba, która mi się podoba, albo moje zauroczenie kimś.

Deadname (nekronim)

Imię, jakie rodzice nadali osobie transpłciowej, którego nie chce ona używać, ponieważ nie identyfikuje się z płcią, jaka jest przypisana do tego imienia.

Deadnaming

Używanie wbrew woli osoby transpłciowej jej dawnego imienia.

Demiboy (demiman, demimale, demiguy)

Jedna z niebinarnych płci. Demiboy to osoba, która jest częściowo, ale nie w pełni chłopakiem lub mężczyzną.

Demigirl (demiwoman, demifemale, demigal)

Jedna z niebinarnych płci. Demigirl to osoba, która jest częściowo, ale nie w pełni dziewczyną lub kobietą.

Detrans

Osoba, która dokonała detranzycji.

Detranzycja

Odwrócenie tranzycji, czyli korekty płciowej. Przykład: trans kobieta rezygnuje z używania kobiecego imienia i żeńskich zaimków, zaprzestaje przyjmowania żeńskich hormonów i decyduje się na mastektomię. Powraca do płci męskiej.

Dysforia płciowa

Cierpienie związane z brakiem zgodności pomiędzy wyglądem ciała a odczuwaną płcią. Może dotyczyć tylko fragmentów ciała, głosu albo konieczności ubierania się, zachowania lub używania języka przypisanego do płci niezgodnej z odczuwaną.

Ekspresja płciowa

Sposób noszenia się (ubrania, fryzura, makijaż) i zachowania, charakterystyczny (lub nie) dla danej płci. Przykład użycia: „Moja ekspresja nie jest typowo kobieca”.

Euforia płciowa

Odwrotność dysforii. Uczucie radości pojawiające się, gdy wygląd osoby trans odpowiada odczuwanej przez nią tożsamości płciowej. Uczucie euforii może się też pojawiać w wyniku bycia potraktowanym zgodnie z odczuwaną płcią.

Femboy

Chłopak, który ubiera się, mówi i/lub zachowuje w sposób stereotypowo kojarzony z płcią kobiecą. Dawniej: zniewieściały.

Gatekeeping

Utrudnianie drugiej osobie rozpoczęcia bądź prowadzenia tranzycji, przede wszystkim medycznej. Innymi słowy, to rzucanie kłód pod nogi, na przykład poprzez przedłużanie diagnostyki, zlecanie niepotrzebnych badań lub inwazyjne, upokarzające pytania (na przykład o sposób masturbacji).

Gender (płeć kulturowa)

Stereotypy i role związane z płcią, jakie funkcjonują w danym społeczeństwie, np. przekonanie, że wszystkie dziewczynki lubią kolor różowy i zabawę lalkami, a nie interesuje ich motoryzacja czy gra w piłkę nożną. Bardzo często płeć kulturowa zostaje przyjęta przez dziecko w toku wychowania.

Genderfluid

Określenie płci, która jest płynna, zmienna w czasie.

Genderflux

Zmieniające się w czasie natężenie odczuwania płci. Przykład: ktoś identyfikuje się z płcią męską, ale w różnym czasie w różnym stopniu. Jednego dnia może czuć się apłciowo, kolejnego być mężczyzną na sto procent, by po pewnym czasie czuć się trochę mężczyzną. Z genderfluid łączy tę płeć fakt zmienności w czasie. Różni to, że osoba genderflux porusza się w obrębie jednej płci, a osoba genderfluid „skacze” pomiędzy różnymi płciami.

Gender non-conforming (nonkonformizm płciowy)

Osoba nonkonformistyczna płciowo używa elementów ekspresji niekojarzonych z jej płcią. Przykład: mężczyzna cispłciowy malujący paznokcie, kobieta nosząca męski garnitur, chłopiec w spódnicy. W uproszczeniu można powiedzieć, że osoba nonkonformistyczna płciowo odrzuca elementy płci kulturowej.

Genderqueer

Osoba, która utożsamia się z kilkoma płciami. Od osoby bigender różni się tym, że utożsamia się nie tylko z kobiecością i męskością, ale też niebinarnością i/lub apłciowością. Przykład: genderqueerowa osoba może ubierać się ultrakobieco, nosić francuski warkocz i długą brodę, używać zaimków rodzaju nijakiego i nie identyfikować się z żadną płcią. Osoba genderqueer może mieć ekspresję charakterystyczną dla danej płci, a jednocześnie zupełnie się z nią nie identyfikować. Genderqueer historycznie był rozumiany podobnie jak obecnie rozumiana jest niebinarność, gdy ta nie istniała jeszcze jako termin.

Interpłciowość

Osoba interpłciowa ma zróżnicowane cechy płciowe na poziomie fizycznym, przykładowo: dziecko, które rodzi się z pochwą i mikroprąciem. Niekiedy interpłciowość ujawnia się dopiero w okresie dojrzewania, a nie bezpośrednio po narodzinach. Interpłciowe dzieci stanowią około pół procent populacji. W XX wieku używano określeń „obojnak” lub „hermafrodyta”. Obecnie są one jednak przestarzałe i uchodzą za deprecjonujące.

Korekta płci (tranzycja)

Dostosowanie ekspresji płciowej i/lub narządów płciowych tak, by odpowiadały płci odczuwanej. W XX wieku powszechnie używano określenia „zmiana płci”. Dziś jest ono uważane za niepoprawne, przez osoby transpłciowe odbierane jako krzywdzące. Korekta płci nie jest jednym zabiegiem, ale zwykle długotrwałym procesem.

LGBTQ+

Skrót określający osoby nieheteronormatywne i transpłciowe. Jest rozszerzeniem skrótu LGBT, gdzie L oznacza lesbijki, G – gejów, B – osoby biseksualne, a T – transpłciowe. Literka Q oznacza osoby queer, a „+” symbolizuje wszystkie inne mniejszości seksualne i płciowe, czyli np. osoby aseksualne i aromantyczne. Część osób queer używa zwrotu LGBT, część rozszerzonego LGBTQ+. My staramy się używać określenia LGBTQ+, jako najbardziej inkluzywnego.

Misgenderowanie (misgendering)

Świadome zwracanie się do kogoś jak do osoby innej płci, mówienie per pan do trans kobiety, nazywanie niebinarnego dziecka „chłopcem” lub „dziewczynką”. Jest odbierane jako poniżające i bardzo bolesne.

Neutralność płciowa

Termin używany jest zwykle w kontekście wychowania. W skrajnym przypadku opisuje sytuację, gdy rodzice decydują się nie mówić dziecku ani jego otoczeniu, jakiej jest ono płci, pozwalając, by w okresie dojrzewania samo się określiło. W mniej skrajnych sytuacjach mowa na przykład o zabawkach lub ubraniach neutralnych płciowo, czyli niekojarzących się stereotypowo z przedmiotami dla dziewczynek lub chłopców. Neutralne płciowo są np. sanki, rolki, piłka plażowa, latawiec i ubrania unisex typu bluza z kapturem, proste dżinsy, nietaliowany T-shirt.

Niebinarny

Osoba, która nie jest ani (tylko) kobietą, ani (tylko) mężczyzną. Niektórzy ludzie używają określenia „osoba niebinarna” jako nazwy trzeciej płci, z którą się identyfikują, inni traktują niebinarność jako większą kategorię pojęciową, zbiór różnych płci innych niż męska i żeńska. Przykładowo: niebinarna jest zarówno ta osoba, która odrzuca płeć (jest agender), osoba, która czuje się zarówno kobietą, jak i mężczyzną albo nie czuje się ani kobietą, ani mężczyzną, albo czuje się tylko trochę kobietą… Część osób niebinarnych utożsamia się z transpłciowością, część nie. My wliczamy osoby niebinarne do grupy osób trans.

Niezgodność płciowa

Termin medyczny używany do rozpoznania transpłciowości.

Brak spójności pomiędzy tożsamością płciową, czyli tym, jak człowiek się czuje, a płcią oznaczoną przy urodzeniu. Dawniej opisując uczucie niezgodności płciowej, często używano określenia „urodzony/a w niewłaściwym ciele”.

Packer

Część bielizny służąca wypełnieniu krocza, stosowana przez niektórych trans mężczyzn i niektóre osoby niebinarne.

Passing

Określenie mówiące o tym, na ile w wyniku tranzycji człowiek wygląda zgodnie z odczuwaną płcią. W przypadku osoby niebinarnej „dobry” passing oznacza, że osoba postronna nie wie, z jaką płcią ją utożsamić.

Płeć oznaczona przy urodzeniu

Czasem błędnie bywa nazywana płcią biologiczną. To po prostu płeć definiowana na podstawie wyglądu genitaliów noworodka (lub płodu, jeśli daje się ją rozpoznać podczas ciążowego badania USG). Przykład użycia: nie mówimy o kimś „Franek wcześniej był kobietą” lub „urodził się jako kobieta”, tylko używamy sformułowania „jego płeć oznaczono przy urodzeniu jako żeńską”. Jeśli to zbyt karkołomne, można po prostu powiedzieć: „Franek jest trans mężczyzną”.

Płeć odczuwana (tożsamość płciowa)

Płeć, z jaką człowiek się identyfikuje.

Soft boy

Chłopak lub mężczyzna, który nie ma typowo męskiej ekspresji.

Soft girl

Dziewczyna, która nie ma ekspresji typowo kobiecej.

Straight

Osoba heteronormatywna.

Terapia konwersyjna (reparatywna)

Terapia, prowadzona zwykle przez osobę duchowną lub psychologa, której celem jest zmiana orientacji seksualnej pacjenta z homoseksualnej na heteroseksualną. Jest sprzeczna z wiedzą naukową, zgodnie z którą nie można zmienić orientacji romantycznej ani seksualnej. Stosowana głównie wobec osób pochodzących ze środowisk silnie religijnych.

Terf (ang. trans-exclusionary radical feminist)

Radykalna feministka wykluczająca osoby transpłciowe, np. poprzez negowanie prawa trans kobiet do przebywania w przestrzeni lub w organizacjach kobiecych. Określenie bywa odbierane jak obelga, zaczyna być stosowane także wobec kobiet niebędących radykalnymi feministkami, wygłaszających transfobiczne poglądy.

Tomboy

Dziewczynka, dziewczyna lub kobieta podobna do chłopca (mężczyzny), ubierająca się lub zachowująca się w sposób stereotypowo kojarzący się z męską płcią.

Trans

Skrót od transpłciowy.

Transeksualista

Dawne medyczne określenie osoby transpłciowej, obecnie nieużywane, ponieważ kojarzy się z traktowaniem transpłciowości jako zaburzenia psychicznego.

Transfobia

Szeroko rozumiane uprzedzenia wobec osób transpłciowych.

Transmizoginia

Mizoginia wobec trans kobiet, zarówno dlatego, że są kobietami, jak i dlatego, że są transpłciowe.

Transpłciowa kobieta

Dziewczyna lub kobieta, której przy urodzeniu przypisano płeć męską. W XX wieku trans kobietami nazywano te panie, które dokonały przynajmniej częściowej tranzycji medycznej, np. terapii hormonalnej i powiększenia biustu. Obecnie pojęcie jest znacznie szersze i obejmuje każdą osobę, która trwale utożsamia się z płcią żeńską, nawet jeśli nie wygląda i nie zachowuje się w sposób stereotypowo kobiecy ani nie planuje tranzycji medycznej.

Terminy pokrewne:

MTF (male-to-female) – przez wiele osób uznawany za przestarzały, ale część wciąż go używa.

AMAB (Assigned Male at Birth) – nie jest to synonim terminu „transpłciowa kobieta”, lecz skrótowiec oznaczający płeć męską wpisaną w dokumentach przy urodzeniu.

Transmedykalizacja (transmed)

Osoba (lub podejście) uważająca, że transpłciowa jest tylko ta osoba, która chce dokonać medycznej tranzycji.

Transpłciowy mężczyzna

Chłopak lub mężczyzna, któremu przy urodzeniu przypisano płeć żeńską. W XX wieku transpłciowymi mężczyznami nazywano tych panów, którzy dokonali przynajmniej częściowej tranzycji medycznej, np. terapii hormonalnej, mastektomii. Obecnie pojęcie jest znacznie szersze i obejmuje każdą osobę, która trwale nie utożsamia się z płcią żeńską, nawet jeśli nie wygląda i nie zachowuje się w sposób stereotypowo kobiecy ani nie planuje tranzycji medycznej.

Terminy pokrewne:

FTM (female-to-male) – przez wiele osób uznawany za przestarzały, wciąż jednak używany.

AFAB (Assigned Female at Birth) – nie jest to synonim terminu „transpłciowy mężczyzna”, lecz skrótowiec oznaczający płeć męską wpisaną w dokumentach przy urodzeniu.

Transpłciowość (ang. transgender)

Dotyczy osób, których tożsamość płciowa, ich ekspresja, zachowanie nie są zgodne z płcią przypisaną im przy urodzeniu. To określenie parasolowe, zawierające w sobie wiele płci i podkategorii.

Tranzycja

Wszystkie formy zmiany sposobów wyrażania swojej płci (np. zmiana imienia i używanych zaimków, sposobu ubierania się, korekta narządów płciowych) tak, by były zgodne z płcią odczuwaną.

Tranzycja medyczna

Zastosowanie terapii hormonalnej i/lub operacji w celu korekty płci zgodnej z odczuwaną.

Tranzycja społeczna

Funkcjonowanie zgodnie z płcią odczuwaną (np. używanie wybranych zaimków i imienia), a nie tą, która została oznaczona przy urodzeniu.

Trzecia płeć

Termin używany w opisie kultur, w których występuje kulturowo płeć niebędąca ani męską, ani kobiecą. Obecnie budzi dużo kontrowersji, jako narzucony przez zachodnich antropologów.

Uzgodnienie płci

Proces sądowy, którego celem jest urzędowa korekta płci, tak by płeć w dokumentach danej osoby była zgodna z płcią przez nią odczuwaną. Nie musi mu towarzyszyć proces medycznej tranzycji.

Queer

Określenie podobne do LGBTQ+, ale szersze, uwzględnia również osoby aromantyczne i apłciowe, i inne, niereprezentowane przez żadną z pięciu literek tożsamości. W największym skrócie: queer to wszystkie osoby, które nie wpisują się w heteronormatywne wzorce. Początkowo było to w języku angielskim określenie pejoratywne.

Wstęp. Skąd wzięła się ta książka

Joanna: Tamtego dnia moje najmłodsze dziecko wróciło ze szkoły rozemocjonowane. Entuzjazm był w pełni zrozumiały: dziecko miało czternaście lat, od miesięcy siedziało w domu skazane na zdalne nauczanie z powodu pandemii COVID-19, to były pierwsze od wieków lekcje na żywo z całą dwudziestoośmioosobową klasą. Nic dziwnego, że po zajęciach wszyscy wyszli na boisko i korzystając z ładnej pogody, rozłożyli się na trawniku, żeby jak najdłużej cieszyć się swoim towarzystwem.

„Rozmawiałyśmy z dziewczynami – trajkotało dziecko, jedząc łapczywie zupę – i wiesz, mamo, okazało się, że wszystkie dziewczynki oprócz Misi Majewskiej1 są LGBTQ+!”2

Trudno powiedzieć, czy moje czternastoletnie dziecko, określające wówczas swoją płeć jako demigirl – czyli częściowo, ale nie w stu procentach kobiecą – było bardziej podekscytowane samym spotkaniem z klasą, czy odkryciem, że wśród czternastu z pozoru heteronormatywnych cis dziewcząt osoby queer stanowią zdecydowaną większość.

Zapytałam, co z chłopcami: czy oni też są w większości LGBTQ+?

Nie byli. Może jeden. Ten bardzo fajny chłopak, który na szkolnym wyjeździe przebierał się w koszulki koleżanki. Ale moje dziecko nie wiedziało i zupełnie nie czuło potrzeby, żeby wiedzieć, czy kolega przebierał się dla żartu, czy na poważnie. W toczącej się na boisku rozmowie o płciowości i seksualności nie brał udziału.

Pomyślałam, że to statystycznie nieprawdopodobne, żeby trzynaście na czternaście osób przypadkowo zebranych w jednej szkole było LGBTQ+. Nawet jeśli jest to społeczna szkoła podstawowa słynąca z otwartości i liberalizmu obyczajowego.

To był pierwszy powód, żeby zgłębić temat.

Pomyślałam, że to szalenie ciekawe, że czternastolatki z taką otwartością mówią o swojej orientacji uczuciowej, bo przecież nie seksualnej – z rozmowy nie wynikało, żeby którakolwiek z koleżanek mojego dziecka, albo ono samo, miała za sobą jakiekolwiek doświadczenia seksualne (dopiero potem załapałam, że doświadczeniem seksualnym nie jest tylko to, co dzieje się między dwojgiem ludzi. Świadomość własnej seksualności budujemy przecież także poprzez masturbację i towarzyszące jej fantazje, poprzez pobudzenie i rejestrację bodźca, który je wywołał. Krótko mówiąc: nie trzeba współżyć, by być świadomą/świadomym swojej seksualności. Lub aseksualności).

Nieliczne miały, teraz lub w przeszłości, chłopaka bądź dziewczynę. I były to związki, jak to zwykle bywa u tak młodych osób, raczej symboliczne, niewykraczające poza pełne ekscytacji i skrępowania trzymanie się za ręce.

A mimo to wszystkie koleżanki mojego dziecka, oprócz może wspomnianej Misi Majewskiej, były ode mnie dużo bardziej biegłe językowo, jeśli chodzi o określanie swojej orientacji. Nie ode mnie czternastoletniej, ale ode mnie dorosłej, mężatki i matki trojga dzieci, mającej za sobą związki realne, nie tylko symboliczne.

Przypomniałam sobie, jak moje najstarsze dziecko po powrocie z lekcji angielskiego powiedziało ze współczuciem, że rodzice kazali Basi zrezygnować z kursu, bo musi mieć więcej czasu na naukę, żeby podnieść średnią ocen. Zapytałam wtedy, do jakiej szkoły chodzi Basia. Zaskoczone pytaniem dziecko powiedziało, że nie ma pojęcia. Wiedziało za to, że Basia, lat szesnaście, jest lesbijką. Wtedy z kolei zdziwiłam się ja i zapytałam, skąd wie.

– Po prostu. Mówiła o tym na zajęciach. – Dzieciak wzruszył ramionami.

Coś, co w moim pokoleniu było informacją intymną, przekazywaną w ramach zwierzeń najbliższym osobom, często ze skrępowaniem, w świecie moich dzieci jest komunikatem tak podstawowym, jak podanie imienia. Bardziej podstawowym, pilniejszym do przekazania niż to, w jakiej szkole średnia odgrywa taką rolę, że człowiek nie może spokojnie kontynuować nauki angielskiego.

Ta swoboda w rozmawianiu o swojej seksualności i płciowości to był drugi powód, żeby zająć się tematem.

Pijąc kawę po obiedzie, podczas którego najmłodsze dziecko opowiadało o rozmowie na boisku, pomyślałam, że to szalenie ciekawe, że w jego klasie queer jest trzynaście na czternaście dziewczynek, a z czternastu chłopców tylko jeden, i to nie na pewno.

Zaczęłam się zastanawiać, z czego to może wynikać, i czułam, jak mój śpiący przez ostatnie lata mózg socjolożki przeciąga się energicznie, gotowy wziąć się do roboty.

Dlaczego dziewczynki utożsamiają się z szeroko rozumianym queerowością o tyle częściej niż chłopcy? To był trzeci powód.

Nie mogłam zasnąć, bo czułam, że za tą historią kryje się wielka zmiana. Myślałam o moim najstarszym dziecku, które od dawna mówiło i pisało o sobie w mediach społecznościowych jako o osobie aseksualnej i aromantycznej. O tym, jaki lęk i obawy o jego bezpieczeństwo budziło to w nas, rodzicach, i o tym, że ja jako nastolatka znałam jedną osobę w moim wieku, która była nieheteronormatywna, a wśród rówieśników moich dzieci mogłabym ich bez zastanowienia wskazać kilkanaście. O tym, że przez ponad czterdzieści lat nie poznałam osobiście ani jednej osoby, która dokonała korekty płci, a potem w ciągu kolejnych pięciu w moim najbliższym otoczeniu pojawiło się czworo takich dzieci z różnych środowisk.

To był czwarty i ostatni powód.

Tamtego dnia wiedziałam tylko tyle, ale byłam pewna, że jest w tym temat na książkę. Te wszystkie historie w oczywisty sposób łączyły się ze sobą i oznaczały, że pokolenie naszych dzieci przewartościowało podejście do płci i seksualności w skali, jaka mogłaby zaimponować najbardziej aktywnym uczestnikom rewolucji seksualnej z lat sześćdziesiątych.

Rano zadzwoniłam do Kasi, bo dobrze nam się pracowało przy naszej poprzedniej książce. Wysłuchała mnie i powiedziała, że ma takie same obserwacje.

Wzięłyśmy się do roboty, myśląc, że zauważyłyśmy interesującą przemianę dotyczącą pewnej niewielkiej grupy młodzieży. Mówiąc wprost, przypuszczałyśmy, że ten skokowy wzrost liczby dzieciaków LGBTQ+ dotyczy nastolatków z wielkomiejskich, lewicowych rodzin. Dzieci, które jak to określiła jedna z moich przyjaciółek, są weganami i osobami queer, bo „nie mają prawdziwych problemów”.

Szybko okazało się, że to, co widzimy i co słyszymy od naszych dzieci, nie dotyczy tylko lewicowej, otwartej na światowe nowinki i prawa zwierząt, warszawskiej bańki.

Queerowe dzieci są w każdym środowisku, także w tych, które zmagają się z problemami ubóstwa, braku dostępu do dobrej edukacji i perspektyw na życie zgodne z własnymi aspiracjami. Odkrywają swoją tożsamość w bezpiecznych warunkach oferowanych przez liberalne niepubliczne licea i w mało postępowych szkołach branżowych. W bardziej tolerancyjnych środowiskach są bardziej widoczne, ale to nie znaczy, że nie ma ich gdzie indziej. Są wszędzie, czekając na znak, że tak, mogą być sobą. W dającej względną anonimowość Warszawie, w maleńkiej wiosce pod Krosnem, w Jeleniej Górze, pod Suwałkami i w Krakowie. W Utrechcie, w Kalifornii, w Monachium i w Londynie.

Były zawsze. W starożytnym Rzymie i na słowiańskich wsiach. Ale chyba nigdy dotąd nie były tak widoczne. Co się zmieniło?

Moje dzieci mówią, że nic. Większość ich rówieśnic i rówieśników, bohaterki i bohaterzy tej książki, nasi rozmówcy i rozmówczynie twierdzą to samo: nic. Nic się nie zmieniło. Zawsze było tyle samo osób queer, w tym niebinarnych i binarnych trans3, po prostu społeczeństwa Zachodu dojrzały do tego, by dostrzec to, co od lat widziały i wiedziały niektóre inne narody – że oprócz kobiet i mężczyzn są jeszcze inni ludzie. Innych płci. Albo pozbawieni płci. Internet sprawił, że kiedy czujesz, że coś z twoją płcią jest nie halo, że nie jesteś dziewczynką czy chłopcem jak z elementarza, zaczynasz szukać, rozglądać się, czy jesteś z tą swoją innością sama. I natychmiast znajdujesz osoby, które czują się dokładnie tak jak ty. Wówczas po pierwsze, oddychasz z ulgą, bo okazuje się, że wszystko z tobą jest w porządku, a po drugie, dowiadujesz się, jak to bycie nie halo ze swoją płcią się nazywa. I tyle. Gdybyście w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku mieli internet i TikToka, też byście mieli wokół mnóstwo osób trans – mówią moje dzieci. Ale ja im nie wierzę.

Ktoś powiedział, że gdyby podróże w czasie były możliwe, spotykalibyśmy na ulicy turystów z przyszłości. Wpadaliby na wspominki, próbowali uniknąć błędów młodości, sprawdzali, czy rodzice faktycznie byli takimi świętoszkami, jak opowiadają.

Ale tych turystów nie ma.

Wygląda więc na to, że czas jest na szczęście plus minus liniowy.

Jaki to ma związek z tematem?

Gdyby zawsze, nawet w archaicznych latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, wśród nastolatków było tyle samo osób trans, co obecnie, z dzisiejszej otwartości zachodniego świata korzystałyby teraz tłumy dojrzałych osób trans. Młodzi dorośli i starsi dorośli, wszyscy ci, którzy czuli, że nie jest im do końca wygodnie z etykietką „dziewczyna” lub „chłopak”, dziś masowo zrzucaliby starą płeć jak za ciasne ubranie.

A to się nie dzieje.

Nie ma tych turystów. Nie ma lawiny outujących się dorosłych. Widzimy wokół nas dużo, nieprawdopodobnie dużo, nastolatek i nastolatków odrzucających binarny podział świata, odrzucających płeć, jaką położna zapisała na plastikowej bransoletce założonej im na rączkę tuż po urodzeniu.

I mówiąc „my”, nie mamy na myśli tylko nas dwóch, autorek tej książki.

Mamy na myśli rodziców, z którymi rozmawiałyśmy, psychologów i psychiatrów, zagranicznych naukowców i autorów książek poświęconych temu zjawisku.

Czy na pewno chodzi tylko o większą otwartość współczesnych zachodnich społeczeństw?

Nam, Joannie i Kasi, wydaje się, że nie. Że wydarzyło się coś więcej niż zmiana zachodniego świata na lepsze. Kasia uważa, że to wręcz rewolucja. Która może być większa niż to, co ze starym światem zrobili hipisi i podążająca za nimi młodzież w 1968 roku. Spróbowałyśmy tę – może rewolucję, a może tylko wielką zmianę – opisać. Nie jest łatwo opowiadać o rewolucji, gdy ta jeszcze trwa. Nie tylko dlatego, że pewne zjawiska widać wyraźniej z większej odległości, nie tylko dlatego, że dopiero za jakiś czas będziemy wiedzieć, co nam przyniosła. Największa trudność jest czysto praktyczna: w czasie zmiany każdy tydzień, każdy dzień przynosi nowe wydarzenia, badania rzucające więcej światła lub zaciemniające zjawisko, które próbuje się zrozumieć. W tygodniu, kiedy piszę ten wstęp, dwóch polskich biologów, propagatorów wiedzy, wypowiedziało się w mediach na temat płciowości człowieka. Pierwszy powiedział, że współczesna nauka odrzuca binarny podział płci na męską i żeńską, przyznając, że są osoby, które nie są ani kobietami, ani mężczyznami, nazywamy je niebinarnymi. Naukowiec dodał, że płeć to szerokie spektrum (czyli że można być „trochę” lub „bardzo” kobietą i „trochę” lub „bardzo” mężczyzną). Dzień czy dwa później drugi naukowiec napisał, że to podejście nie ma nic wspólnego z nauką, że to kreacjonizm płciowy, i argumentował, że płci są dwie. Jest kobieta, mężczyzna, niewielki procent osób interpłciowych i nic poza tym.

Ile jest więc płci? Dwie czy trzy? Ponad pięćdziesiąt czy nieskończenie dużo? I przede wszystkim, dlaczego tożsamość płciowa ma tak ogromne znacznie dla naszych dzieci?

O tym właśnie jest ta książka, opisująca zmianę w czasach zmiany.

Liczby, czyli próba obiektywizacji zjawiska

Z 34 osób w 1980 roku do 686 w 2015 wzrosła liczba osób poddających się diagnostyce transpłciowości w klinice państwowego Uniwersytetu Medycznego w Amsterdamie. Dane tyczą się i dzieci, i dorosłych.

Oddział Gender Identity Development Service (GIDS) w londyńskiej klinice Tavistock and Portman w latach 2018–2019 zarejestrował 2590 zgłoszeń od transpłciowych dzieci i młodzieży. W latach 2009–2010 zgłoszeń było 77.

Jak podał TVN24, według badań przeprowadzonych w 2022 roku przez Office for National Statistics, czyli brytyjski odpowiednik polskiego Głównego Urzędu Statystycznego, 8 procent Brytyjczyków w wieku szesnastu do dwudziestu czterech lat identyfikuje się jako osoby nieheteroseksualne, a konkretnie jako geje, lesbijki i osoby biseksualne. To niemal dwukrotnie więcej niż w analogicznym badaniu przeprowadzonym przez ONS w 2016 roku4.

W 2013 roku w australijskim Royal Childrens Hospital (RCH) w Melbourne powstał oddział Gender Service zajmujący się wyłącznie opieką medyczną i wsparciem psychologicznym dla transpłciowych dzieci i nastolatków. Było to spowodowane gwałtownie rosnącą liczbą osób zgłaszających się z rozpoznaniem dysforii płciowej na oddział endokrynologiczny tego szpitala5.

W 2003 roku skierowanie do RCH dostało jedno dziecko, w 2020 – 4736.

Badania przeprowadzone w 2012 roku w Nowej Zelandii wykazały, że 1,2 procent tamtejszych licealistów stanowią osoby transpłciowe7. Kolejne 2,5 procent nastolatków odpowiedziało, że nie jest pewne swojej płci.

W USA 1,8 procent licealistów identyfikuje się jako osoby transpłciowe, wynika z badania przeprowadzonego w 2019 roku przez Centrum Kontroli i Prewencji Chorób8.

W Stanach Zjednoczonych istnieje ponad sześćdziesiąt placówek oferujących diagnostykę transpłciowości dla osób niepełnoletnich. W ubiegłym roku (w 2021) w Szanghaju powstała pierwsza chińska klinika dla transpłciowych dzieci i nastolatków9. Otwarto ją gdy pod opiekę lekarzy Szpitala Dziecięcego przy Uniwersytecie Fudan zaczęły trafiać kolejne młode osoby z dysforią płciową10.

Według przeprowadzonego w 2016 roku wśród osób w wieku szesnaście–sześćdziesiąt cztery lata badania Ipsos Global Advisor 0,4 procent Polaków to osoby transpłciowe, a 14,5 procent ma transpłciowych przyjaciół, znajomych lub członków rodziny11. Badanie przeprowadzono w dziesięciu krajach. Polacy ponadtrzykrotnie częściej niż obywatele innych państw mówili, że nie wiedzą, czy mają wśród swoich znajomych osobę transpłciową.

Trzydziestotrzyletnia kulturoznawczyni Emilia Wiśniewska jest prezeską działającej na rzecz praw osób transpłciowych Fundacji Trans-Fuzja. Z fundacją związana jest od czternastu lat. Nim została jej szefową i osobą prowadzącą grupę wsparcia, sama korzystała z oferty Trans-Fuzji, pozwala jej to porównać, co się w ciągu tych kilkunastu lat zmieniło. A zmieniło się między innymi to, że do transfuzyjnej grupy wsparcia dziesięć–trzynaście lat temu zgłaszały się głównie dojrzałe trans kobiety, podczas gdy teraz przychodzi więcej młodziutkich trans mężczyzn.

Psycholożka pracująca w Trans-Fuzji dostaje miesięcznie kilka zgłoszeń od nauczycieli, pedagogów, psychologów szkolnych pytających, jak reagować, gdy dziecko prosi, by zwracać się do niego jak do osoby o płci innej niż ta, którą urzędowo mu przypisano.

Krakowska seksuolożka dr Marta Dora, specjalizująca się w pracy z osobami transpłciowymi, mówi, że na sąsiadującym z jej gabinetem oddziale psychiatrii młodzieżowej jedna trzecia pacjentów to osoby z przypisaną przy urodzeniu płcią żeńską, określające się jako transpłciowe. Jeszcze pięć–siedem lat temu to były pojedyncze przypadki raz na kilka miesięcy. 

Do istniejącej od 2019 roku na Facebooku grupy dla rodziców transpłciowych dzieci (Transpłciowość w rodzinie, grupa jest ukryta, co oznacza, że nie pojawia się w normalnym wyszukiwaniu) należy 1120 osób. Jak mówi administratorka grupy, Ewelina Negowetti, liczba członków grupy rośnie lawinowo.

Według medycznej wyszukiwarki badań naukowych, jednej z największych na świecie, National Library of Medicine w 2013 roku opublikowano 40 artykułów naukowych dotyczących osób transpłciowych.

I kolejno:

w 2014 – 103,

w 2015 – 130,

w 2016 – 203,

w 2017 – 204,

w 2018 – 238,

w 2019 – 310,

w 2020 – 299.

Tylko w październiku 2021 roku ukazało się 310 publikacji. Czyli w ciągu jednego miesiąca 2021 roku ogłoszono trzy razy więcej artykułów naukowych na ten temat niż siedem lat wcześniej przez cały rok. Skąd ten nagły wzrost liczby dzieci z dysforią płciową, kwestionujących płeć, tak oczywistą dla ich rodziców i przyjmujących poród medyków? I dlaczego wśród tych dzieci dominują dziewczynki? A ściślej: dlaczego wśród tych dzieci wyraźnie dominują osoby, którym po porodzie założono na rączki różowe bransoletki z literką „C” jak „córka”?

Jak podaje „The Economist”, w 2009 roku „córki” stanowiły 41 procent pacjentów zgłaszających się do brytyjskich klinik zajmujących się dysforią płcią.

Osiem lat później, w 2017 roku, było ich niemal 70 procent12.

„The Guardian”, powołując się na Raport Szwedzkiej Rady ds. Zdrowia i Opieki Społecznej, informuje o wzroście o 1500 procent liczby diagnoz dysforii płci wśród osób w wieku 13–17 lat (urodzonych w latach 2008–2018), których płeć oznaczono jako żeńską.

Nawet jeżeli, jak przypuszcza część aktywistów transpłciowych, niektóre z tych danych są zawyżone (liczby, niestety, też bywają wykorzystywane do manipulacji i celów politycznych), niewątpliwie bardzo w ostatnich kilku latach wzrosła widoczność transpłciowych dzieci. Czym jest to spowodowane?

Dlaczego jest teraz tak dużo transpłciowych nastolatków?

Dr Magdalena Grygo, psychiatra dzieci i młodzieży: Nie wiem, jestem zagubiona. Jesteśmy w trakcie zmiany. Musimy się do niej zaadaptować i dostosować do niej standardy postępowania.

Władzia, transpłciowa trzynastolatka: Bo internet daje nam dostęp do wiedzy, dzięki której rozumiemy, kim jesteśmy. Czterdzieści lat temu pewnie bym uważała, że jestem dziwnym chłopcem.

Emilia Wiśniewska, Fundacja Trans-Fuzja: Zmieniło się słownictwo, nie ma transseksualizmu, jest transpłciowość, zmieniły się kryteria diagnostyczne, a w konsekwencji zmieniło się to, jak osoby trans same siebie widzą. Kilkanaście lat temu bycie osobą transpłciową wiązało się z przeprowadzeniem pełnej tranzycji: operacji, pozwania rodziców, zmiany imienia. Teraz inaczej rozumiemy transpłciowość, w pewnym sensie mniej ortodoksyjnie, nie potrzeba medycznego potwierdzenia, wystarczy, że ktoś powie „jestem osobą niebinarną” i to jest valid. 

Psychoterapeutka analityczna: Moda. W czasach Freuda wśród młodych kobiet powszechna była histeria. Kto dziś o niej słyszał? W latach osiemdziesiątych były zaburzenia odżywiania. Teraz jest transpłciowość.

Dr Marta Dora, psychoterapeutka i seksuolożka: To wynik przemiany społecznej. Ale jest różnica między transpłciowością i niebinarnością, moim zdaniem to są dwa różne zjawiska. Niebinarność widzę częściowo jako efekt ewolucji i rewolucji społeczeństwa. Mam wrażenie, że część młodych ludzi, mówiąc o swojej niebinarności, czerpie, poniekąd słusznie, satysfakcję z tego, że to destabilizuje dorosłych i że burzy ich porządek świata. Myślę, że większa widzialność niebinarności może wprowadzić społeczeństwo na wyższy poziom rozumienia płci i tożsamości płciowej. 

Niebinarna osoba nastoletnia: Zawsze było nas tyle samo, tylko teraz mamy odwagę robić coming out.

Maja Heban, transpłciowa aktywistka: Moim zdaniem to jest nie tyle faktyczny wzrost liczby osób transpłciowych, ile obniżenie wieku, w który ludzie zaczynają mówić o swojej transpłciowości. A także większa widoczność osób transpłciowych.

Marcella, transpłciowa nastolatka: Na pewno otwartość współczesnego społeczeństwa ma duże znaczenie, ale trudno mi sobie wyobrazić, że zawsze było tyle osób trans. Nie wiem. Może to, że już wiemy, że o twojej płci decyduje nie tylko to, co masz między nogami?

Franczeska, osoba niebinarna: To nieprawda, że jest więcej osób trans. Po prostu jesteśmy bardziej widoczne.

Nauczycielka z dużego miasta: To niezgoda młodzieży na wzorce kobiecości i męskości funkcjonujące w mediach. Młodzież odrzuca stereotypowe role płciowe.

X, mama transpłciowego dziecka: Myślę, że gdybym była nastolatką teraz, zastanawiałabym się, czy nie mam czegoś z męskiej tożsamości.

Dr Barbara Arska-Karyłowska, psycholożka dziecięca, pracuje w nurcie poznawczo-behawioralnym: Wiek dojrzewania jest czasem rozterek i eksperymentowania. Typowa dla tego wieku jest niepewność: kim jestem i kim się stanę? Jaka jestem i jaka chciałabym być? Zdarza się, że młody człowiek chce zmienić środowisko, pójść do nowej szkoły, żeby zaprezentować się od innej strony. Czasami mi mówią: „tu mnie obsadzili w roli nieśmiałej i nic z tym nie zrobię. Tam pokażę, jaka naprawdę jestem”. Niebinarność to jedno z możliwych wcieleń. Kiedyś nie przychodziło młodzieży do głowy, a teraz przychodzi. Żeby dowiedzieć się, czy naprawdę osób niebinarnych jest teraz więcej, trzeba poczekać, aż skończy się adolescencja tego pokolenia.

Kai, transpłciowy piętnastolatek: Wydaje mi się, że część tych osób nie jest tak naprawdę transpłciowa.

Dr Marta Dora: Nastoletnie osoby w spektrum autyzmu pytają, dlaczego to, że mają macice, wpływa na to, czy ktoś ich przepuści w drzwiach. Dlaczego to, że mają piersi, determinuje ich ścieżkę edukacyjną? Nie internalizują tych zasad. Mogą się ich wyuczyć jak wzoru matematycznego, ale ich nie rozumieją. I słusznie.

Psychoterapeutka analityczna: Może to lęk przed dojrzałością?

Róż, transpłciowy nastolatek: Mówi się o modzie na niebinarność i transpłciowość, ale moim zdaniem to jest krzywdzące. Jest więcej minusów niż plusów bycia queer. Myślę, że część osób eksperymentuje, wiedzą, że są takie opcje, i próbują je przymierzyć do siebie. Z drugiej strony znajoma dorosła osoba opowiadała mi, że w czasach szkolnych lubiła chodzić za rękę ze swoją przyjaciółką i że dziś zastanawiałaby się, czy nie jest lesbijką. Więc jest też kwestia większej wiedzy.

Ewelina Negowetti, administratorka grupy FB dla rodziców transpłciowych dzieci, mama dwójki: Myślę, że zawsze było tyle samo osób transpłciowych i niebinarnych, tylko byliśmy tak wtłoczeni w schematy kulturowe, że nie przychodziło nam do głowy je kwestionować. A naszym dzieciom przychodzi. O niebinarności myślę, że mogło z nią być jak wieki temu z leworęcznością: osoby leworęczne myślały, że coś jest z nimi nie tak, że z jakiegoś powodu nie potrafią pisać ani rysować. Bo nie wiedziały, że można być leworęcznym.

Agnieszka, mama transpłciowego Franciszka i cispłciowej Oli: Za moich czasów kwestia tożsamości płciowej i seksualnej była zero-jedynkowa. Dzisiaj to wszystko jest płynne.

Krzysztof, mąż Agnieszki, tata Franciszka i Oli: I jednocześnie priorytetowe.

Patrycja Rzepecka, psychoterapeutka dzieci i młodzieży, pracuje w nurcie poznawczo-behawioralnym: W moim pokoleniu punktem odniesienia były subkultury. Poczucie tożsamości określał nie tylko rodzaj słuchanej muzyki, ale też wygląd, fryzura i ideologia. Myślę, że dla współczesnych nastolatków tym punktem odniesienia jest płeć i orientacja psychoseksualna. Zawsze były ważne, ale nie aż tak uświadomione. Myśmy wcześniej też zadawali sobie pytanie: „kim jestem?”, ale szukaliśmy odpowiedzi w innych kategoriach niż płeć i orientacja. Dziś młodzi ludzie mówią o tym z większą otwartością, bo to nie jest dla nich ostateczne. Słyszę na sesji: „Zastanawiam się, czy jestem bi”. Pytam: „OK, co to dla ciebie znaczy?”. Miesiąc, trzy miesiące później słyszę: „Nie, jednak nie”.

Oliver, dwudziestoletni transpłciowy mężczyzna: Denerwuje mnie, jak ludzie mówią, że nagle wszyscy stali się LGBT. Nie, ty dopiero teraz pierwszy raz ich widzisz, bo dopiero teraz zaczęli mówić na ten temat i stają się widoczni. Przestali się bać.

Jadwiga, sojuszniczka osób LGBTQ+: Bo wreszcie powstało określenie opisujące coś, co zawsze było – niebinarność – i ludzie mogą nazwać to, z czym się utożsamiają. Binarność to konstrukt społeczny, który powstał, żeby ludzie ułatwili sobie funkcjonowanie w świecie.

Mama Marcelli: Dawniej ludzie nie wiedzieli, że mogą wybrać, jaką mają płeć, więc to, że wiedzą, jest rewolucyjne. To jest nowy punk. To forma i wyraz buntu. Szukają własnego środka ekspresji i to jest charakterystyczne dla ich pokolenia.

Osoba niebinarna, dziecko Joanny, współautorki tej książki: Więcej się mówi w mainstreamie o rdzennych kulturach, przede wszystkim amerykańskich, które często mają bardziej rozbudowane wzorce płci niż Europejczycy, co powoduje, że więcej mówi się o tych płciach, które nie są męską/żeńską.

Nina Kuta, redaktorka strony tranzycja.pl: Nie podoba mi się to pytanie. Jest w nim cis ciekawość, która nasuwa mi na myśl wizytę w cyrku. Osób transpłciowych powinno być tyle, ile osób czuje się dobrze z taką tożsamością. Próby wyznaczenia konkretnego odsetka mogą prowadzić do przemocy wobec tych, którzy śmią go przekraczać. Czy transpłciowość jest częściej zauważana przez rodziców, nauczycieli i psychologów? Tak. Czy osób transpłciowych jest procentowo więcej, niż było? Nie wiem, to nie jest jasne. Wątpię, by procent osób transpłciowych w społeczeństwie był stały. Może to stanowić problem tylko dla kogoś, kto postrzega transpłciowość jako coś złego.

Ewa Błaszczyk, psycholożka kliniczna, pracuje w dziecięcym szpitalu psychiatrycznym: Bardzo przesunął się wiek poszukiwania własnej tożsamości płciowej i orientacji seksualnej, teraz to dziewięć–jedenaście lat. Dziewczynki przytulają się, trzymają za ręce, mówią: „Koleżanka mi powiedziała, że jestem jej dziewczyną”. Zastanawiam się, jaki wpływ na ich decyzje ma to, że media poszukują różnorodności, niezwykłości, czegoś, co nas zaszokuje. Bycie zwykłym nie daje szansy na zaistnienie. Eksperymentowanie z płcią i orientacją romantyczną jest OK, dzieci oglądają to stale w telewizji. Zastanawiam się, na ile jest tak, że my, społeczeństwo, wspieramy transpłciowe dzieci, a na ile zachęcamy je, chwaląc: „Brawo! Jak dobrze, że się odważyłeś!”.

Patrycja Rzepecka: Lęk jest wpisany w dorastanie. My baliśmy się po prostu czegoś innego. Dojrzewaliśmy w świecie, który się budował, oni w świecie, który się kończy. Nic dziwnego, że tyle młodych osób nie chce zakładać rodziny. Być może też dlatego szukają swojej tożsamości płciowej. To zabezpiecza przed wejściem w dorosłość.

Dr Elżbieta Mieszczańska-Błaszczyk, psychiatra: Ciekawe, kim my byśmy byli, gdybyśmy nie byli wtłoczeni w kagańce binarności płci…

Charlie, piętnastoletnia osoba niebinarna: Dlaczego płeć jest dla nas taka ważna? Bo czasami to jest jedyne, co możesz o sobie powiedzieć na pewno. Jedyne, czego w ogóle możesz być dziś pewny na świecie.

Rozdział pierwszy. Wprowadzenie do płci, czyli o tym, co się zmieniło w ostatnich latach

W XX wieku edukacja seksualna odbywała się głównie na podwórkach. Nieliczni postępowi rodzice zaopatrywali swoje dojrzewające dzieci w książeczki O dziewczętach dla dziewcząt Wandy Kobyłeckiej i Andrzeja Jaczewskiego, opisujące, co dzieje się z cerą i ciałem dojrzewającego człowieka i skąd się biorą dzieci, a także co należy zrobić, żeby się na świecie nie pojawiały. Najbardziej nowocześni z nowoczesnych udawali, że nie widzą, jak ich spragnione pocałunków i wiedzy o seksie dzieci chyłkiem czytają Sztukę kochania Michaliny Wisłockiej, próbując zapamiętać ułożenie ciał na zdobiących książkę rycinach.

Albo kobieta, albo mężczyzna

Szkoła skupiała się na biologii i anatomii. Jajniki, jajowody, macica, jajeczko, zapłodnienie, zagnieżdżenie, ciąża. Penis, moszna, plemnik. Zapłodnienie, zagnieżdżenie, ciąża.

Wchodziliśmy w dorosłość w przekonaniu, że ludzkość dzieli się na mężczyzn (rodzi się ich nieco więcej) i kobiety (więcej z nich dożywa dorosłości). Wiedzieliśmy, przynajmniej ci bardziej oczytani, że zdarza się, choć niesłychanie rzadko, że na świat przychodzi hermafrodyta, obojnak13 – dziecko, które ma niejednoznaczne cechy płciowe, zarówno kobiece, jak i męskie. Wtedy przed rodzicami i lekarzami staje dylemat: jaką płeć przypisać niemowlęciu? Żeńską? Czy męską? Chirurdzy wchodzą na chwilę w rolę Boga i decydują, która płeć bardziej rokuje. Tę pozwalano dziecku zachować. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, nie pisały o tym nawet w najbardziej sensacyjnych artykułach dostępne nam gazety, że czasem chirurdzy odmawiali decydowania i dziecko dorastało z narządami obu płci, by dopiero w wieku dojrzewania określić się, kim jest. Było to często trudne, bolesne bardziej niż przeciętne dojrzewanie w poczuciu głębokiej samotności. Bez wsparcia, bez świadomości, że jesteśmy różnorodni. Pod każdym względem. Także pod względem budowy anatomicznej.

Konkludując: to, co wiedzieliśmy, my, urodzeni w końcu XX wieku, było proste i oczywiste. Płci są dwie. Jeśli nie jesteś kobietą, jesteś mężczyzną.

Nieszczęśliwi bohaterowie

Czasami, niesłychanie rzadko, zdarzało się, że jakaś osoba dokonywała zmiany płci. W tygodnikach pojawiały się reportaże na jej temat. Zawsze były to jednak historie pełne smutku i niewyobrażalnego cierpienia. Bohaterowie, mimo że nadludzkim niemal wysiłkiem udawało im się doprowadzić do spełnienia największego marzenia – operacji zmieniającej ciało zgodnie z tym, jak się czuli, mimo że udawało im się zmienić imię na zgodne z „nową” płcią, nie byli szczęśliwi. Żyli odrzuceni przez najbliższych, rodziców, niekiedy dawnych partnerów czy partnerki, dzieci, przyjaciółki i przyjaciół, pozbawieni pracy albo skazani na wykonywanie zajęć poniżej swoich kwalifikacji. Mieli być szczęśliwi, mieli przestać się męczyć, ale nic nie wskazywało na to, że udało się ten cel osiągnąć. Wydawało się, że cierpią tak samo, tyle że z innych przyczyn. Chyba nikogo z czytelników nie dziwiło, że transseksualni bohaterzy dwudziestowiecznych reportaży mieli za sobą próby samobójcze, a ich biedne ciała naznaczone były licznymi bliznami. Nie tylko będącymi wynikiem operacji, ale także samookaleczeń (to akurat, niestety, nie zmieniło się i w tym stuleciu).

Pierwszy opublikowany po drugiej wojnie światowej artykuł o transpłciowości, który zyskał dużą popularność, był ilustrowany zdjęciem jego bohaterki, Amerykanki o duńskich korzeniach, Christiny Jorgsen. Urodzona w Ameryce Christina otwarcie mówiła o przebytej operacji korekty płci i pozwalała publikować swoje (piękne) zdjęcia. Ale to działo się na Zachodzie. Naszych, polskich reportaży nie ilustrowano zdjęciami bohaterów. Było oczywiste, że transpłciowość jest rzeczą wstydliwą, czymś, co człowiek chce ukryć jak najgłębiej. Nikt nie chciałby dodawać nieszczęśliwym bohaterom jeszcze więcej cierpienia, a to nieuchronnie przyniosłoby upublicznienie ich wizerunku. Zbyt wielkie ryzyko narażenia na jeszcze większe nieprzyjemności. Wyśmianie. Jeszcze większe odrzucenie. Choć w sumie wydawało się, że gorzej być nie może. „A to nasza pani Ania, półkobieta” – tak dyrektor wesołego miasteczka przedstawił reporterce Katarzynie Surmiak-Domańskiej swoją transpłciową pracownicę, z którą autorka była umówiona na wywiad14. I nie, nie było to najgorsze upokorzenie, jakie spotkało Anię, która mieszkała w lunaparku, choć szef jej nie płacił, a homoseksualni koledzy uważali ją za gorszy rodzaj geja. Ania znosiła to, bo nic lepszego, jak sądziła, nigdzie na nią nie czekało. A wesołe miasteczko, choć niewesołe, zapewniało przynajmniej łóżko i wyżywienie. Reportaż Ania z gabinetu bajek, który Katarzyna Surmiak-Domańska napisała w 1998 roku, zrobił na mnie tak piorunujące wrażenie, że tragiczną historię kobiety z rozmarzeniem wspominającej, jak raz przytuliła się do śpiącego obok niej pijanego chłopaka, zabrałam ze sobą w następne stulecie. Nie wiem, gdzie dziś jest Ania, ale mam nadzieję, że nikt już nie odważy się nazwać jej „półkobietą”.

Współczucie

Tym bardziej że i efekty chirurgii nie zawsze były zadowalające. Po operacjach trans kobieta nie wyglądała jak mężczyzna, ale jak można było wyczytać między wierszami, nie do końca wyglądała też ładnie. Może dlatego dwudziestowieczne kobiety trans, te, o których mogliśmy przeczytać, często ubierały się i malowały ultrakobieco. Sukienka, spódnica, biżuteria, wysokie obcasy, pełen makijaż.

Może być też tak, że ubierały się i malowały w ten sposób, bo tego od nich oczekiwano. Albo dlatego, że taka była wówczas moda – szpilki, loki i pocałunek w rękę.