Moja filozofia życiowa - Courteline Georges - ebook + książka

Moja filozofia życiowa ebook

Courteline Georges

0,0

Opis

Urodzony w 1858 roku George Moinaux, pseudonim Courteline, to mistrz druzgocącego poczucia humoru i lekkiego pióra. Oddawał nim swoje doświadczenia pełnoprawnego obywatela udzielnego księstwa paryskiej bohemy, jakim w tamtym czasie był Montparnasse, wyśmiewał ludzką głupotę we wszystkich jej wymiarach, ale i zdradzał przy tym czułość wobec poszukujących prawdy. "Moja filozofia życiowa" to dziś najczęściej wznawiana we Francji książka Courteline’a. Trudno się dziwić, ponieważ jest to kwintesencja jego wizji człowieka i społeczeństwa, Natury i Historii. A także sztuki i stylu literackiego, który krytycy określają przymiotnikiem courtelinesque. Dziś książka ta, w wybornym tłumaczeniu Jana Marii Kłoczowskiego trafia w końcu w ręce polskiego czytelnika.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 95

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




redaktor prowadząca

Elżbieta Brzozowska

redaktor serii

Paweł Orzeł

redakcja

Magdalena Mendys

korekta

Małgorzata Pilecka

projekt okładki

Barbara Bugalska

© Copyright for the Polish edition

by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023

© Copyright for the Polish translation

by Jan Maria Kłoczowski

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00–372 Warszawa

tel. 22 826 02 01

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

ISBN 978-83-8196-459-3

IO Prawdzie i o tym, jak trudno wydobyć ją na wierzch

Jeśli właściwością rozumu jest nieufność wobec siebie samego, to jakże przekonująca jest elokwencja szaleńców, którzy głoszą wszem wobec, iż są chodzącą mądrością; i jak trudno dowieść, że owi szaleńcy się mylą.

***

Paradoksu winno się unikać jak dziwki, z którą od czasu do czasu idziemy do łóżka dla zabawy, pamiętając wszelako, że tylko człek szalony wziąłby ją za żonę.

Problem polega na tym, aby wiedzieć, w którym dokładnie miejscu pojawia się paradoks. Słyszałem takich, którzy utrzymują, iż zadziwiająco paradoksalne bywają prawdy zwane „oczywistymi”!…

***

Każdy aksjomat, choćby niedorzeczny, znajdzie swego admiratora. Nie ma za to takiej prawdy, której wygłaszający ją moralista nie podałby w wątpliwość zaraz po tym, jak ją wygłosił.

***

Życie nie zawsze daje nam to, czego od niego oczekujemy.

Rozum mówi jedno, życie decyduje inaczej, człowiek zaś, całkiem na serio, nadal wyciąga wnioski i stawia prognozy.

***

Prawda to suma przypuszczeń i legend przekazywanych przez ojców synom niczym rodzinne wspomnienia, które bezwiednie, pomalutku, stają się jej pancerzem.

***

Prawda filozoficzna, zmieniająca się skądinąd w zależności od środowisk i cywilizacji, jest taką samą konwencją, jak każda inna.

***

Prawda wysnuta z przykazań Bożych – Nie będziesz zabijał; Nie będziesz pożądał żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego; Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek – jest tak względna, tak narażona na modyfikacje w kontakcie z jednostką, że filozoficzne aksjomaty mogą być doskonale sprzeczne, choć nadal są rozstrzygające.

W rzeczy samej, moraliści podchodzą do życia tak samo jak malarze do tematu obrazu; stąd analizy, które zarówno w odniesieniu do tematu, jak i do życia nie mają ze sobą nic wspólnego, wzięte z osobna są do siebie uderzająco podobne.

***

Jest rzeczą niezbędną, aby w każdej dyskusji przyjmować punkt widzenia przeciwnika; trzeba bić się z nim jego własną bronią, na jego własnym terytorium, w jego własnym domu!

Tylko (i wyłącznie!) w ten sposób zbliżymy się (ledwie o krok!) do tego, co zwykło się nazywać drobniusieńkim, mglistym zaczątkiem prawdy.

***

Nie sądzę wszelako, by istniała prawda filozoficzna, której nie dałoby się skutecznie odeprzeć słowami Montaigne’a „Cóż ja wiem?”, „Być może” Rabelais’go, czy też doktora Marfuriusza – „Nic mi o tym nie wiadomo”, „Bardzo być może”, „To nie jest niemożliwe”1.

***

Pociechą jest myśleć, że o ile szaleństwo nic nie zyskuje na kontakcie z rozumem, o tyle rozum traci na kontakcie z szaleństwem.

IIGdzie prawdy, które bez wątpienia nie są niczym więcej niż paradoksami, przeplatają się z paradoksami, które być może są prawdą

Sganarel i La Palisse to być może jedyni z ludzi (mnie samego nie wyłączając), którzy nie wydają mi się śmieszni.

***

Szlachetne serca, o których mówi poeta, źle znoszą niesprawiedliwą szykanę, ta bowiem niszczy, łamie i miażdży to, co w nich kruche i delikatne.

Dusze pospolite chętnie stają po ich stronie, pod warunkiem że uczynią to wszyscy i wszyscy poniosą konsekwencje takiej postawy.

Pociechą jest dla nich myśl, że pożar, który wybuchł w ich domu, rozprzestrzenił się na całą okolicę.

***

Nic nie podnosi na duchu i nie śmieszy bardziej niż widok faceta otrzymującego od swego pana cios, o który sam się prosił.

***

O radości! O siło fizyczna sprawiedliwie użyta!

Zatrzymać taksówkę.

Powiedzieć kierowcy: „Pod taki a taki adres”. Usłyszeć w odpowiedzi: „To będzie dwadzieścia franków”, po czym oświadczyć: „Rozumiem”.

Wsiąść do taksówki.

Dotrzeć na miejsce.

I płacąc, powiedzieć kierowcy: „Oto trzy franki i piętnaście centymów, które widzę na liczniku, a do tego siedemnaście sou napiwku”.

Poczekać na efekt. Patrzeć, jak wściekły kierowca wyłazi z wozu i rzuca się na nas; złamać mu rękę jednym ciosem i wrócić do domu na kolację.

***

Historie skomplikowane, mętne, takie, o których się mówi: „Co za dziwna sprawa!… Nie rozumiem, dlaczego on lub ona to powiedzieli… Jest w tym coś tajemniczego, czego nie łapię…” – są zawsze historiami ludzi, którzy stchórzyli i uciekli, choć nie mieli do tego prawa.

***

Człowiek to zachwycające stworzenie: prawdziwy król pośród zwierząt. Powiadają, że jest tępy i okrutny, ale to przesada. Okrucieństwo okazuje tylko tym, którzy nie potrafią się bronić, a najtrudniejszą z kwestii pojmie w lot, jeśli tylko zagrozimy mu kopniakiem w tyłek lub ciosem w twarz na odlew.

***

Jestem pewien, że cokolwiek byśmy robili, zawsze będziemy marionetką w czyichś rękach. To nieszczęście, ale od tego się nie umiera. Trzeba się pocieszać, śmiać się z tego, pamiętać, że życie to pretekst do strojenia sobie żartów z siebie samych i innych, do myślenia o bliźnim i jego złośliwości:

– Nigdy nie będzie się wyśmiewał ze mnie tak, jak ja z niego.

***

Skłonność człowieka do uznawania za dowcipną każdej wyjątkowo złośliwej uwagi, byle tylko dotyczyła kogoś ze znajomych, to cecha jego wybornej natury; i to wcale nie najpośledniejsza.

***

Obecność dziecka w rodzinie ma ten efekt, że dzielni rodzice stają się kompletnymi idiotami; bez niego byliby zapewne tylko zwykłymi głupcami.

***

Korzyść płynąca z prawdy jest taka, że na koniec zawsze mamy rację. Przynajmniej teoretycznie.

Ktoś (Gambetta, jak sądzę) powiedział: „Sprawiedliwość zawsze zwycięża”, i prawdopodobnie się nie mylił. Na nieszczęście sprawiedliwość kuleje i się ociąga, a życie biegnie szybciej niż ona. Za zbrodnię czekałaby nas kara, za cnotę – nagroda, a najbardziej zawiłe sprawy znajdowałyby proste rozwiązanie! – gdyby nie interwencja Śmierci, która godzi przeciwników i zamyka akta sprawy.

Szkoda, że tak się dzieje.

***

Duma, która cechuje człowieka na równi ze śmiechem, a może i bardziej, ma swoje oczekiwania; tym większe, im mniej uzasadnione.

Czym jest duma takiego Le Verriera, który widzi, jak określonego dnia, w wyznaczonym miejscu, na bezkresnym niebie pojawia się zapowiadana od dwudziestu lat gwiazda, w porównaniu z pychą tyrana, który znalazł głupszego od siebie?

***

Życie przystosowuje się do warunków, na jakie skazują je okoliczności.

***

Kto zaczyna od opowiadania kawałów, często kończy na kłamstwie. Ziarenko wygląda niewinnie, a przecież kryje w sobie całą sprawę Dreyfusa.

***

Spontaniczne potrzeby niektórych ludzi wynikają z samej ich pewności, że można je zaspokoić.

***

Gdyby przyszło nam tolerować u innych to, na co pozwalamy sami sobie, życie stałoby się nie do zniesienia.

***

Nie wiadomo, co jest głupsze, a tym samym bardziej niebezpieczne: popaść w rutynę czy systematycznie i na ślepo dążyć do zmian.

***

Ludzie sądzą, że dzieje się źle, i winią za to postęp, o Teraźniejszości mówią zaś, że nie jest warta Przeszłości. Nie wiedzą, jak jest naprawdę, ja również; a że niezadowolenie towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, można się domyślać, iż Przeszłość, gdy była Teraźniejszością, sądziła podobnie.

Gdyby zaś istniał wiek złoty, Ludzkość nie zadawałaby sobie zapewne tyle trudu, aby zapewnić sobie lepszą przyszłość.

***

Świat zmienia się na lepsze, od kiedy jest światem: prawda i postęp nie ustają zatem w marszu. Ostrożność nakazuje wszelako, aby systematycznie i w miarę możliwości występować przeciwko jakiemukolwiek Nadejściu, w naturze ewolucji leży bowiem to, że zaczyna ona z reguły od przekraczania wyznaczonego celu, a następnie robi większy lub mniejszy krok wstecz, czekając na maruderów.

***

Żyjemy w czasach, gdy prawdziwa uczciwość nie czuje się swobodniej niż kobieta o nienagannych obyczajach w środowisku łajdackim, a takich nie brakuje, rygorystycznie układnym i zarazem jawnie dwuznacznym. UKŁADNOŚĆ – to zło zrodzone wczoraj, które jutro nas unicestwi, jeśli nie zrobimy z nim porządku – pochłania nas z każdym dniem; podstępna i słodka prześladowczyni, perfidny kompromis sumień, które kapitulują wbrew sobie, nie mając dość odwagi, żeby najzwyczajniej w świecie przebrać się za prostytutkę i stanąć pod latarnią.

To układność jest wszystkiemu winna; to ona skłania ludzi, żeby dmuchali na zimne; to ona spycha ich powoli na skraj przepaści i sprawia, że przestają wypełniać swoje obowiązki tak, jak powinni.

***

Myśl, że Wojna może być wieczna i trwać tak długo, jak Gatunek, wydaje mi się równie głupia jak sama Wojna.

Wojna skończy się tak samo, jak skończy się wszystko, co się sprzeciwia naturze, której – nie wiedzieć czemu – przypisujemy najbardziej niedorzeczne intencje.

***

Jeden z nonsensów, który od dawna uchodzi za prawdę, głosi: „Dopóki istnieć będą ludzie, dopóty będą podrzynali sobie gardła, powszechne i budzące grozę prawo mówi bowiem, że wielcy pożerają małych”.

Po pierwsze: nie widziałem jeszcze, by małe psy były pożerane przez te większe, te zaś z pewnością dusiłyby mniej kotów, gdyby człowiek nie podpowiadał im dla zabawy, jak to zrobić.

A co do człowieka, to choć ma on skłonność do niszczenia, jeszcze bardziej zależy mu na utrzymaniu gatunku, wszystko więc wskazuje na to, że chęć życia bierze zdecydowanie górę nad chęcią zabijania.

***

Pewnego dnia, popiwszy sobie, Bismarck wypowiedział słowa, które Prusy wzięły na poważnie i na swoją zgubę uznały za własne.

– Siła ponad Prawem – rzekł.

Jest to prawda jednej godziny, prawda chwilowa, a prawda, która nie jest wieczna, nie jest żadną prawdą.

Przewaga Siły nie jest tak duża, by z Siły można było wywieść Prawo, Prawo zaś, przeciwnie, zawsze generuje Siłę, która staje się jego podporą.

***

Gdyby Agresorowi udało się przeprowadzić ten odrażający zamach, byłby to tak dojmujący koniec wszystkiego, bankructwo maleńkiego dziedzictwa zdrowych idei, wszelkiej nadziei pokładanej w Bogu, zaufania do Prawa i Prawdy, które pomaga nam nie zwracać uwagi na niedogodności życia, że drżałem – co wyznaję, ku mojej chlubie lub zdumieniu – nie tyle o moją drogą Ojczyznę, ile o ukochaną Sprawiedliwość.

***

Oto najlepszy przykład tego, jak bardzo prawdziwe jest stwierdzenie, że ludzie są jedynie nędznymi trybikami wielkiego mechanizmu, a o biegu rzeczy i ludzkim życiu decyduje łut szczęścia.

Czy jest Francuz, któremu nie siwieją włosy na wspomnienie o niebezpieczeństwie, jakiego udało się uniknąć, i to w chwili, gdy wydawało się to absolutnie niemożliwe? Gdy Potwór, pijany chwałą, spoglądał na wieżę Eiffla i kopuły Sacré-Cœur na horyzoncie? Ukryty za śmiesznymi pniami drzew zwalonych w poprzek bram miasta, za żałosnymi kozłami hiszpańskimi, o które można byłoby co najwyżej oprzeć gigantyczne bicykle, Paryż ledwo dyszał, zagubiony i wystraszony jak mucha pochwycona w garść przez jakiegoś uczniaka!…

Ale los czuwał i sprawy potoczyły się inaczej.

Dureń odpuścił.

Szybkim ruchem cofnąwszy rękę gotową zdusić ofiarę, rzekł:

– Nie dzisiaj. Może jutro!

Padły głupie słowa. A spór rozstrzygnięto. Podobnie jak losy milionów żołnierzy, którzy z bronią w ręku stanęli przeciwko sobie.

***

Nie rozumiem, dlaczego nie mielibyśmy pozwolić sobie na odrobinę luksusu i wznieść, na przykład na placu Zgody, pomnik konny na cześć generała von Klucka, u którego stóp, wyryty na granitowej tablicy, widniałby taki oto napis:

GENERAŁOWI VON KLUCKOWI

GŁÓWNEMU AUTOROWI

ZWYCIĘSTWA NAD MARNĄ – WDZIĘCZNA FRANCJA

***

Śmierć nie jest celem życia, jak chciałaby nam wmówić Wojna. Jest jego metą, a to nie to samo; i pozostaje poza dyskusją, że życie zawsze robiło wszystko, co w jego mocy, aby odroczyć ów przykry termin.

***

Trzeba być ślepym lub upartym, aby nie dostrzegać faktu, że państwo Cywilizacji, czyli państwo Pokoju, zajmuje terytorium państwa Barbarzyństwa, czyli państwa Wojny, równie wolno, jak plama oleju rozlewa się na papierze.

***

Czy ta odrażająca wojna, która przez tyle miesięcy posyłała ludzi do grobów i wyciskała potoki łez z oczu tylu matek, biednych wdów i młodych kochanek, będzie przynajmniej ostatnią, która wystraszyła świat?