Miało być na zawsze - Daniszewska Iga - ebook + audiobook + książka
BESTSELLER

Miało być na zawsze ebook i audiobook

Daniszewska Iga

4,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Kontynuacja historii bohaterów Tylko na chwilę.
Finley i Loganowi, mimo wielu perypetii i piętrzących się problemów na drodze do szczęścia przez wiele lat udało się wieść wręcz sielankowe życie. Mają cudowne dzieci i stworzyli kochającą się rodzinę. Ale nic nie może trwać wiecznie.
Trzy miesiące po tym, jak Samuel Baker zakończył drugą prezydencką kadencję, para niespodziewanie otrzymuje anonimowy list, z którego wynika, że adresat zna prawdziwą tożsamość Finley.
Na tym jednak się nie kończy. Kobieta dostaje wiadomości ze zdjęciami swoich dzieci, a potem… Logana z inną kobietą. Po tym wszystkim Finley jest przerażona i czuje się oszukana. Musi chronić nie tylko rodzinę przed nieznajomym, ale też, być może również własne serce przed niewiernym ukochanym.
Opis pochodzi od wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 376

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 49 min

Lektor: Iga Daniszewska

Oceny
4,6 (478 ocen)
324
112
29
12
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Bozena_1952

Z braku laku…

Pierwszy tom dobry, a drugi przeciągane -rozciagane wątki do granic możliwości. Wynudziłam się .Jednotomowe są najlepsze.Poprzednie książki autorki były super 😀
30
agk85

Nie oderwiesz się od lektury

📚"-Czy my kiedykolwiek będziemy mieć spokój?-spytała patrząc na mnie smutnym wzrokiem. -Mam wrażenie, że cały świat jest przeciwko nam i tylko ciągle rzuca nam kłody pod nogi" Kto z Was czytał pierwszy tom wspaniałej serii "Nie po drodze"? Jeśli nie, to macie jeszcze chwilę na nadrobienie zaległości, bo już 14 września, obędzie się premiera drugiego tomu. Zapewniam, że drugi tom zapewni niespodziewany dreszczyk emocji. Finley i Logan wiodą szczęśliwe życie. Ich rodzina powiększa się, interesy idą w dobrym kierunku. Niestety, los bywa przewrotny, a spokój zostaje zburzony jedną, niespodziewaną wiadomością. Kiedy Samuel Baker kończy karierę prezydencką, Finley otrzymuję anonimowy list, który sugeruję, że ktoś wie, kim naprawdę jest kobieta. Ktoś chce uprzykrzyć życie Finley i wysyła jej zdjęcia swoich dzieci oraz ukochanego męża w objęciach innej kobiety, sugerujących, że ją zdradził! Świat Finley w jedynej chwili legnie w gruzach. Kto zna jej prawdziwą tożsamość? Czy coś jej grozi? C...
30
KasiaS87

Nie oderwiesz się od lektury

„Nic się nie zmieniło. Tyle lat razem, a wystraszył niewinny dotyk tego mężczyzny, a moje ciało natychmiast stawało w płomieniach. Był jak iskra, od której natychmiast zajmowałam się niemożliwym do ugaszenia ogniem”. Coś, co miało być na chwilę, okazało się czymś na zawsze. Tylko czy związek Logana i Finley przetrwa kolejną próbę, na jaką zostaną wystawieni? Przecież szczęście nie będzie trwało wiecznie, a oni będą musieli stawić czoło temu, co nadchodzi. Tylko czy im się uda? Mimo tylu lat razem dalej nie nasycili się sobą, a teraz gdy mają dzieci wszystko, co wydarzyło się w przeszłości, wydaje się tylko złym snem. Tylko że złe sny mają to do siebie, że lubią powracać i być jeszcze bardziej straszne, a przeszłość przypomni o sobie w nieoczekiwanym momencie. Niestety sen staje się prawdziwy. Wystarczył jeden anonim i cały ich poukładany świat legł w gruzach. Teraz Finley i jej rodzinie zaczyna zagrażać duże niebezpieczeństwo. Czy w końcu rozprawią się z przeszłością raz na zawsze? ...
10
agnikwia

Nie oderwiesz się od lektury

Książki zarówno pierwsza jak i druga część super. Przeczytałam i nie umie zapomnieć. Gorąco polecam
00
Magda-25

Nie oderwiesz się od lektury

Podobał mi sie pomysł kontynuacji losow bohaterów tak daleko w czasie. Bardzo dobra ksiazka. Polecam serdecznie
00

Popularność




Copyright ©

Iga Daniszewska

Wydawnictwo NieZwykłe

Oświęcim 2022

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

All rights reserved

Redakcja:

Alicja Chybińska

Korekta:

Bogusława Brzezińska

Karolina Piekarska

Redakcja techniczna:

Paulina Romanek

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8320-152-8

ROZDZIAŁ 1

Finley

Zaciskałam mocno powieki, bo chociaż mój umysł już się rozbudzał, to ciało zdecydowanie wolało jeszcze pozostać w łóżku. Byłam potwornie zmęczona, a cisza panująca wokół mnie zachęcała, żeby zostać w pieleszach tak długo, jak to tylko będzie możliwe.

Błogi spokój, brak jakichkolwiek dźwięków… Właśnie wtedy dotarło do mnie, że to nie jest normalne. Cisza w tym domu nie wróżyła niczego dobrego, a dokładniej mówiąc, zwiastowała katastrofę.

Usiadłam gwałtownie na łóżku, po czym zsunęłam się na jego skraj, już miałam postawić stopy na podłodze, kiedy drzwi sypialni się otworzyły i stanął w nich Logan. Popatrzyłam na niego z nieskrywaną obawą.

– Już się obudziłaś? – spytał, podchodząc do mnie i popychając tak, że opadłam z powrotem plecami na materac. – Miałem nadzieję, że uda ci się trochę dłużej pospać.

– Ale Evie, Kenneth? – rzuciłam nieskładnie, bo to, że moje dzieci nie są właśnie w trakcie głośnej kłótni, lub jeszcze głośniejszej zabawy, sprawiało, że miałam przed oczami wyłącznie czarne scenariusze ze szpitalem w roli głównej. – Co im się stało?

Logan roześmiał się, a następnie, choć był w pełni ubrany, wczołgał się za mną do łóżka.

– Sprzedałem te potwory Debbie. – Bez wahania wsunął dłoń pod moją koszulkę i zacisnął ją na piersi, pocierając przy okazji sutek, co wywołało we mnie przyjemny dreszcz. – Mamy prawie cały dzień dla siebie.

Debbie była kobietą, która pomagała mi w niełatwej sztuce łączenia macierzyństwa z pracą, jednak jeszcze nigdy nie została z dzieciakami na cały dzień sama. Nie byłam przekonana do tego pomysłu.

– Jak mogłeś oddać nasze dzieci obcej osobie? – spytałam, ale bez większego przekonania, bo druga dłoń Logana właśnie wędrowała w dół mojego brzucha.

– Debbie nie jest obca. Pomaga ci od dwóch lat – wymruczał mi do ucha. – A ty potrzebujesz odpoczynku.

– Ale… – zaczęłam, lecz nie dokończyłam, bo mąż zamknął mi usta pocałunkiem.

***

Siedziałam nago, zaplątana w pościeli. W dłoni trzymałam filiżankę kawy, którą przyniósł mi Logan tuż po tym, jak kilkakrotnie doprowadził mnie do orgazmu.

Zamknęłam oczy, delektując się tą chwilą, a przy okazji zastanawiając się, kiedy ostatnio spędziliśmy poranek w taki sposób, ale niestety, nie mogłam sobie tego przypomnieć. Właściwie to nawet nie pamiętałam, kiedy ostatnio uprawialiśmy seks bez pośpiechu, bez pilnowania się, żeby nie być zbyt głośno, bez upewniania się, czy drzwi na pewno są zamknięte na klucz.

Logan wyszedł z łazienki, jego włosy były wilgotne po prysznicu, który właśnie wziął, a wokół pasa miał zawiązany ręcznik. Widząc napięte mięśnie jego brzucha, poczułam jak ślinka napływa mi do ust. Byliśmy razem od wielu lat, a ja wciąż reagowałam sprośnymi myślami za każdym razem, kiedy tylko widziałam tego mężczyznę choćby z odrobinę odkrytym ciałem.

Widząc mój obłapiający go wzrok, Logan uśmiechnął się, a potem podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju.

– Zachowaj to spojrzenie na później – powiedział, zabierając mi kubek z kawą, a następnie upijając z niego łyk. – Musimy porozmawiać.

Westchnęłam głośno, bo domyślałam się, czego będzie dotyczyć ta rozmowa i wcale nie miałam na nią ochoty, a on o tym doskonale wiedział, więc najpierw mnie zmiękczył, żebym łatwiej się dała urobić. Bycie w długoletnim związku miało jednak całkiem sporo wad. Na przykład taką, że twój partner, znał cię jak własną kieszeń.

– Musisz coś zmienić – oświadczył tonem, który zwiastował, że tym razem nie będzie łatwo odwieść go od tego, co wymyślił. – Od trzech miesięcy w dzień zajmujesz się dziećmi, a w nocy pracujesz. To nie działa, Finn.

– Logan, nie mogę zrezygnować z pracy – jęknęłam. – Nie chcę dłużej siedzieć w domu, a wizja tego, że najstarszą osobą, z którą będę rozmawiać w ciągu doby, pomijając ciebie, będzie sześciolatka, zwyczajnie mnie przeraża.

Po urodzeniu córki nie udało mi się wrócić do normalnej pracy w Tropicanie, bo trochę po ponad dwóch latach ponownie zaszłam w ciążę. Opieka nad jednym całkiem miłym dzieckiem była naprawdę przyjemna, więc zupełnie nie przeszkadzało mi to, że zajmowałam się Tropicaną zaledwie przez kilka godzin dziennie, wtedy jeszcze nie brakowało mi nocnych zmian. Dwie, czasem trzy godziny rozłąki z córką wystarczały, żebym zaczynała za nią tęsknić i z chęcią wracałam do domu. Jednak kiedy na świecie pojawił się Kenneth i minęła już pierwsza euforia związana z opieką nad noworodkiem, a dodatkowo charakter Evie zdecydowanie się wyostrzył, poczułam się zmęczona ciągłym przebywaniem z dziećmi. Odnosiłam wrażenie, że zapominam, jak się rozmawia z dorosłymi ludźmi, a odpowiadanie na tysiące banalnych pytań sprawiało, że potrzebowałam się od tego oderwać.

Dlatego kiedy Kenneth zbliżał się do trzecich urodzin, uparłam się, żeby wrócić na nocną zmianę w Tropicanie. Zaproponowałam Debbie dłuższe godziny pracy tak, żebym mogła choć odrobinę odespać zarwaną nockę w klubie, jednak średnio się to sprawdzało. Dzieci, choć pilnowane przez opiekunkę, wciąż były w domu, a to powodowało, że przesypiałam około trzech godzin na dobę, zanim głośne zabawy maluchów, wyciągały mnie z łóżka.

– Nie każę ci zrezygnować z pracy – oświadczył Logan, oddając mi filiżankę. – Ale nie może być tak, że wracasz nad ranem, a już przed południem jesteś na nogach. Może pomyśl o tym, żeby zaczynać zmianę w Tropicanie wcześniej, tak żebyś tuż po północy wracała do domu?

– Myślałam o tym – przyznałam niechętnie, już dawno rozważyłam wiele scenariuszy, bo chyba tylko mój upór sprawiał, że jeszcze jakoś dawałam radę funkcjonować, choć już ostatkiem sił. – Ale wtedy nie będę mogła położyć ich spać.

– Finn, na miłość boską, ja też umiem czytać – warknął. – Nie widzę najmniejszego problemu w tym, żeby im poczytać przed snem.

– Logan, ale ciebie czasem też nie ma w domu wtedy, kiedy powinny się znaleźć w łóżkach – odparłam.

– Debbie również umie czytać – powiedział szorstko.

Przygryzłam wargę, zastanawiając się nad tym wszystkim. Uwielbiałam te kilkadziesiąt minut wieczorem, podczas których dzieciaki wykończone całym dniem, stawały się spokojne i wyciszone, gdy czytałam im bajki. Nie byłam pewna, czy jestem w stanie z tego zrezygnować. Z drugiej strony, Evie już w sierpniu pójdzie do szkoły, a ja za każdym razem, gdy o tym pomyślałam, reagowałam paniką. Nie umiałam sobie wyobrazić, że moja mała córeczka zacznie znikać z domu na całe dnie. Chyba mimo zmęczenia macierzyństwem wciąż byłam typową mamą kwoką i może faktycznie dobrze by mi zrobiło lekkie poluzowanie pępowiny?

– Sama nie wiem – westchnęłam. – Muszę się nad tym zastanowić.

– Możemy chociaż spróbować? – spytał.

Pokiwałam głową, chociaż wciąż nie byłam pewna, czy się na to zdecyduję, ale nie miałam ochoty drążyć tego tematu w tej chwili. Istniało całkiem sporo innych, dużo ciekawszych zajęć niż dyskutowanie, czy potrzebuję snu. Sen jest dla cieniasów, prawda?

Logan pocałował mnie w czoło, a potem wstał.

– Plan na dziś jest taki: ja muszę pojechać na krótkie spotkanie – oświadczył, na co zareagowałam zmarszczeniem brwi. Sądziłam, że cały dzień spędzimy razem. – Ale za dwie, może trzy godziny będę z powrotem. Ty w tym czasie masz zarezerwowany masaż, jakieś maseczki i inne gówno w SPA.

– Cudowny dobór słów. – Zarechotałam, ale nie wytrąciłam tym męża z równowagi.

– Później zabieram cię na obiad – kontynuował. – A po nim możesz zdecydować, co będziesz chciała robić.

– Rany, na jak długo pozbyłeś się dzieci? – zainteresowałam się, bo aż taka ilość wolnego czasu najzwyczajniej nie mieściła mi się w głowie.

– Debbie przywiezie je około osiemnastej – oznajmił.

– Słucham?! – krzyknęłam i spojrzałam na niego z oburzeniem. – Nie mogą być tak długo poza domem! Nie zgadzam się!

– Finn – powiedział ostrzegawczo. – Evie już od dawna mogłaby chodzić do przedszkola, więc również znikałaby na kilka godzin, a Kennethowi nic się nie stanie. Jest z siostrą i z dziewczyną, która zajmuje się nimi prawie każdego dnia, ma swoje zabawki oraz ulubione przekąski, pewnie nawet nie zauważy, że cię nie ma.

Zabolało, choć nie mogłam mu nie przyznać racji. Mój syn kochał siostrę i uwielbiał ją naśladować, mógł chodzić za nią godzinami, a ja faktycznie mogłabym wtedy dla niego nie istnieć.

Logan chyba zauważył, że popsuł mi humor, bo przewrócił oczami, po czym przywołał na twarz swój łobuzerski uśmiech godny nastolatka.

– Rusz tyłek, bo inaczej przełożę cię przez kolano i w końcu nauczę cię posłuszeństwa – rzucił, po czym jednym ruchem zdarł ze mnie prześcieradło. – Podrzucę cię do SPA po drodze na spotkanie, a później cię odbiorę. Masz się zrelaksować, odpocząć i nie myśleć o niczym innym niż ty sama. Jasne?

Wstałam z ociąganiem, a następnie poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic.

Kiedy trzy godziny później Logan odebrał mnie z salonu, z zaskoczeniem stwierdziłam, że faktycznie wypoczęłam. Byłam wymasowana, moja skóra była mięciutka i pachnąca, a paznokcie zyskały nowy kolor. Postawiłam na czerwień i najwyraźniej to był dobry ruch, bo kiedy tylko Logan je zobaczył, uśmiechnął się łobuzersko.

– Zarezerwowałem stolik w meksykańskiej restauracji, może być, czy masz ochotę na coś innego?

– Oczywiście, że może. – Pokiwałam głową. – Chętnie zjem nachosy.

Gdy dojechaliśmy na miejsce i złożyliśmy zamówienie, poczułam lekki ucisk w gardle.

– Może powinnam zadzwonić do Debbie, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku? – rzuciłam niepewnie.

– Dzwoniłem dziesięć minut temu – oznajmił. – Kenneth padł po tym, jak się wyszalał na placu zabaw, a Evie najwyraźniej produkuje tonę rysunków dla nas.

Uśmiechnęłam się lekko, moja córka miała prawdziwego świra na punkcie rysowania, malowania i wszystkiego, co wymagało kreatywności oraz narobienia porządnego bałaganu.

– Dobrze. Rozmawiałam wczoraj wieczorem z wujkiem Samuelem, nalega na to, żebyśmy w przyszłym tygodniu przyjechali już w piątek, a nie w sobotę. Uda ci się wyrwać z pracy? – spytałam.

Samuel Baker nie był już prezydentem Stanów Zjednoczonych. Po całkowitym sukcesie drugiej kadencji, przeszedł na zasłużoną emeryturę, a jego miejsce zajął Ronald Duke, który od samego początku ściśle współpracował z Bakerem. Nie miał najmniejszych problemów, żeby wygrać wybory, bo każdy wiedział, że będzie kontynuował politykę, którą zaczął mój wujek.

Były prezydent, całkiem niedawno, przeprowadził się na Florydę i teraz wraz z żoną, Mary, mieszkali niedaleko Miami. Oboje uwielbiali nasze dzieciaki, więc często nas odwiedzali, bądź zapraszali do siebie. Traktowali Evie i Kennetha jak własne wnuki, co mogło być spowodowane tym, że sami nie mieli dzieci.

– Na pewno – oznajmił Logan. – Zwalę całą robotę na Chrisa.

Chris oraz Cassidy wciąż byli naszymi najbliższymi przyjaciółmi. Niestety, w ciągu tych wszystkich lat życie nie było dla nich łatwe. Cass wyszła za mąż tylko po to, żeby po roku wziąć rozwód, ponieważ jej ukochany okazał się zdradziecką świnią. Chris z kolei wciąż randkował, ale nigdy nie uwikłał się w nic poważnego. Niemniej, mojej uwadze nie umknęło, że na ostatniej imprezie, jakiś miesiąc temu, najwyraźniej świetnie się bawił… z Cassidy. Nie miałam pojęcia, czy może być z tego coś poważnego, a oni oboje odmawiali składania zeznań, jednak kto wie? Znali się od lat, może ich przyjaźń miała szansę przerodzić się w coś więcej?

Gdy skończyliśmy jeść, Logan spojrzał na mnie spod przymkniętych prowokacyjnie powiek.

– Na co masz teraz ochotę? – spytał niskim, seksownym głosem.

Wiedziałam, że specjalnie mnie podpuszcza, ale chyba nie miałam zamiaru protestować. Kolejna okazja na seksualny maraton na pewno nie trafi się zbyt szybko.

– Hmm… – zamruczałam, przesuwając palcem wzdłuż krawędzi kieliszka z winem, stojącego na stoliku. – Może na jakiś deser? Na naszej prywatnej plaży? Bez ubrań?

– Cieszę się, że nasze plany pokrywają się ze sobą. – Uśmiechnął się, po czym mrugnął do mnie okiem. – Zbieraj ten seksowny tyłek. Jedziemy do domu.

ROZDZIAŁ 2

Logan

– Chcę lody – zrzędził Kenneth, a ja ponownie przewróciłem oczami.

Temat lodów powracał mniej więcej co dziesięć minut, bo już na samym początku popełniłem kardynalny błąd: obiecałem synowi, że dostanie lody, jeśli będzie grzeczny podczas strzeleckich zawodów, w których brała udział Finn. Co prawda faktycznie był grzeczny, ale za to dopominał się o swoją nagrodę od dwóch godzin.

Dzisiejsze zawody były… nudne. Polegały na oddaniu czterdziestu strzałów z dowolnego karabinu z odległości pięćdziesięciu metrów. Zarówno dzieciaki, jak i ja zdecydowanie woleliśmy turnieje szybkostrzelne, bądź zawody w strzelaniu dynamicznym. Były one ciekawsze i więcej się na nich działo. Natomiast dzisiaj byłem tu tylko dlatego, że nigdy nie opuściłem żadnego turnieju, w którym brała udział moja żona. Nie miałem więc za złe dzieciom, że się nudzą, kiedy sam najchętniej bym się zdrzemnął.

Na szczęście Evie szybko znalazła sobie zajęcie. Siedziała na podłodze całkowicie pochłonięta poprawianiem zrobionego wczoraj plakatu, na którym był napis „Mama wygra”. Szczerze mówiąc, nie miałem zielonego pojęcia, skąd wytrzasnęła niebieski pisak, którym teraz zawzięcie mazała po kartonie. Kenneth z kolei jeździł małym samochodzikiem po wszystkim, czego był w stanie dosięgnąć, ale ta zabawa szybko go znudziła. Oczywiście miałem w zapasie koło ratunkowe, jakim był tablet, ale ani Finley, ani ja nie byliśmy zwolennikami zbyt częstego dawania go dzieciom, a skoro mój syn wciąż jeszcze nie rozdarł się na całą halę, to znaczyło, że ostatnia deska ratunku jeszcze nie jest potrzebna.

– Za chwilę mama dostanie medal i wtedy pójdziemy – obiecałem mu, po czym spojrzałem na tablicę wyników.

Moja żona wciąż miała szansę na złoto, choć były one raczej marne. Facet, który był jej najgroźniejszym rywalem, musiałby zawalić trzy ostatnie strzały, a to było mało prawdopodobne. Nie przejmowałem się tym zbytnio i wiedziałem, że Finn również nie będzie tego traktować jako porażkę. Była piekielnie dobra i bardzo często wygrywała, ale wszystkie zawody traktowała tylko jako zabawę, więc nawet przegrana nie psuła jej nastroju.

Przeniosłem wzrok na ukochaną, która akurat odkładała broń w wyznaczone miejsce. Odwróciła się w naszym kierunku i choć doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie może nas widzieć, to mimo wszystko uniosła dłoń, a następnie pomachała w naszą stronę.

– Mama do nas machała! – wykrzyknął zachwycony Kenneth, a Evie natychmiast uniosła głowę znad kartki. Niestety jej reakcja była spóźniona, bo Finley zeszła już ze środka hali, by zająć miejsce z boku i zaczekać na ostateczne podliczenie punktów.

– Nie widziałam – westchnęła dziewczynka, wysuwając lekko dolną wargę.

Cholera, tylko nie to! Jeśli zacznie płakać, to młody zrobi dokładnie to samo, a wtedy rozpęta się prawdziwe piekło. Musiałem za wszelką cenę odwrócić jej uwagę od tego, że ma ochotę wyć.

– Mama zaraz do nas dołączy, nie martw się. – Wysunąłem do niej dłoń, żeby mogła mi przybić piątkę, co też zrobiła. – Później pójdziemy razem na lody, a wieczorem, jeśli wciąż będzie ładna pogoda, to pójdziemy na plażę obejrzeć zachód słońca. Co ty na to?

Evie zastanowiła się przez chwilę, po czym pokiwała głową z przejęciem, a następnie wróciła do mazania po kartce.

Uwielbiałem moją rodzinę. Miałem najlepszą zwariowaną żonę na świecie, córkę, która najprawdopodobniej będzie tak samo szurnięta, jak jej mama oraz syna, którego charakter trudno było jeszcze określić. Szczerze mówiąc, wcale by mi nie przeszkadzało, gdyby również wdał się w Finley. Uwielbiałem wracać do domu, w którym panował… chaos. Wbrew pozorom z łatwością odpoczywałem, kiedy dookoła rozlegały się krzyki oraz wybuchy śmiechu. Czułem się wtedy w stu procentach spełniony i całkowicie na swoim miejscu.

Pół godziny później zawody nareszcie się skończyły, tak jak przewidywałem Finn zajęła drugie miejsce.

Zeszliśmy z trybun, a potem udaliśmy się do holu, gdzie dołączyła do nas nasza wicemistrzyni.

– Zabrakło mi sześciu punktów – powiedziała, uśmiechając się szeroko. – Grzeczni byli?

– Tak. – Przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem krótki pocałunek na jej policzku. – Gratuluję. Chyba wkrótce będziemy potrzebować kolejnego regału, żeby pomieścić te wszystkie statuetki i medale.

– Wyniosę część do Tropicany – oznajmiła z przejęciem. – Ułożę je na barze, będą mogły spełniać funkcję ostrzeżenia.

– Wolałbym, żeby w naszych lokalach nikt nikomu nie groził bronią. – Przygryzłem wnętrze policzka, żeby zachować powagę. Pomysły mojej żony niekiedy przerażały nawet mnie.

– Przesadzasz. – Uśmiechnęła się złośliwie. – Niektórym przydałoby się napakować tyłek ołowiem, szczególnie kiedy są pod wpływem i wydaje im się, że są królami tego świata.

– Tyłek. – Kenneth zachichotał, wskazując pulchnym paluszkiem na matkę.

Finley wzięła syna ode mnie i popatrzyła na niego, przywołując na twarz groźną minę.

– Co jest takiego śmiesznego w tyłku? – spytała.

– Evie mówi dupa – oznajmił chłopczyk, nie ściszając nawet głosu.

Widziałem, jak przechodząca obok nas grupa starszych kobiet patrzy na nas z oburzeniem, jednak dopóki moje dzieci były szczęśliwe, miałem gdzieś to, czy mieszczę się w ramce „dobrego rodzica”.

– Papla – fuknęła oburzona córka, patrząc na brata ze złością.

– Evie? – Spojrzałem na nią i uniosłem brew.

Dziewczynka tylko wzruszyła ramionami, a później przybrała bardzo niewinną minkę i spojrzała mi prosto w oczy.

– Wymsknęło mi się – oznajmiła potulnie. – Nie chciałam.

Znałem tę sztuczkę tak dobrze, a mimo to wciąż jej ulegałem. Zapewne miało to coś wspólnego z faktem, że Finley robiła dokładnie tak samo. Jeśli z czymś zawaliła, to nagle zmieniała się w czarującą niewinność i tylko błysk w jej zielonych oczach sugerował, że w rzeczywistości jest jędzą.

– Dolar idzie do słoika, kiedy tylko wrócimy do domu. – Finley najwyraźniej była niewzruszona i nie działały na nią sztuczki naszej córki. – I nawet nie zaczynaj. – Ucięła, kiedy tylko Evie odwróciła się w jej stronę, żeby zaprotestować.

***

– Ja potrzebuję ten klocek! – darła się Evie na brata.

Siedziałem w salonie, popijając kawę, nawet nie miałem zamiaru się wtrącać w tę dyskusję. Córka zapewne w ciągu dziesięciu sekund przedstawiłaby mi milion powodów, czemu go potrzebuje, a Kenneth w tym czasie zdążyłby jej zniszczyć to, co już wybudowała. Dopóki nie zaczną się okładać zabawkami, nie było najmniejszego sensu interweniować.

– Jeśli nie przestaniecie się kłócić, to wystawię was na eBay’u – oznajmiła Finn, wchodząc do salonu, po czym zajęła miejsce obok mnie.

– Jak możesz. – Parsknąłem śmiechem. – To dzieła naszych rąk.

– Może nie rąk, ale masz rację. – Finley podrapała się w brodę. – Wystawię was na Etsy, tam się sprzedaje DIY.

Zdusiłem śmiech, ale groźba najwyraźniej była skuteczna, bo Kenneth nie odpowiedział siostrze, a ona przestała krzyczeć.

Finn spojrzała na mnie, marszcząc nos.

– Wszystko przez ciebie – wyszeptała tak, żeby dzieciaki jej nie słyszały. – Najedli się lodów i im odbija od zbyt dużej ilości cukru.

– Nie sądzę. – Wzruszyłem obojętnie ramionami. – Mają temperament po tobie, a ty pyskujesz, nawet jeśli nie przesadzisz z cukrem.

– Bo ciągle mnie prowokujesz – rzuciła z krzywym uśmiechem. – Czasem się zachowujesz jak nastolatek, a nie przykładna głowa rodziny.

– To, że opiekuję się trójką dzieci, nie znaczy od razu, że powinienem sobie włożyć kij w dupę – oznajmiłem, unosząc zadziornie brew i czekając na odpowiedź.

– Mam nadzieję, że tym trzecim dzieciakiem jest Chris, a nie ja – prychnęła.

– Niekoniecznie – stwierdziłem z przekąsem.

Finn uśmiechnęła się złośliwe, po czym wsunęła dłoń pod moją koszulkę i przesunęła paznokciami wzdłuż mojej klatki piersiowej.

– Jesteś pewien, że zachowuję się jak mała dziewczynka? – spytała niskim, seksownym głosem. – To by było niepokojące, wiesz?

Odstawiłem filiżankę z kawą na stolik, a następnie przyciągnąłem ją do siebie.

– Wiem, co robisz – ostrzegłem ją. – Nie uda ci się. Poza tym chyba mamy teraz ważniejsze sprawy.

Z głośnym westchnieniem opadła na oparcie, a potem spojrzała na dzieciaki.

– Sama nie wiem – powiedziała. – A jeśli nie zasną, kiedy mnie nie będzie?

– To do ciebie zadzwonię, a ty wrócisz do domu – zaproponowałem. – Tropicana jest dziesięć minut drogi stąd. Spróbujmy chociaż raz, jeśli to się nie sprawdzi, wymyślimy coś innego.

Bez przekonania pokiwała głową, a ja przysięgłem sobie, że położę spać te potwory, choćbym miał je przekupić najmniej wychowawczymi obietnicami.

– Muszę porozmawiać z Debbie, żeby przyszła jutro o szesnastej. O której ty będziesz w domu? – spytała.

– O osiemnastej – oznajmiłem.

Choćby się paliło, a Christopher miał mnie zabić, to jutro będę w domu na czas, w innym wypadku nigdy mi się nie uda przekonać Finn do zmiany godzin pracy, a miałem już dość patrzenia, jak się zarzyna. Od kilku tygodni była coraz bardziej blada, a jej cięty język gdzieś się ulotnił. Nie mogłem na to pozwolić, musiałem odzyskać moją wariatkę.

– Zadzwoń do niej – poprosiłem.

Chciałem kuć żelazo, póki gorące, wiedziałem, że jeśli dam jej zbyt wiele czasu, na pewno znajdzie coś, co będzie działało na niekorzyść tego, co wymyśliłem.

– Teraz? – Spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem, zupełnie jakbym to ja zasugerował, żeby sprzedała dzieci w internecie.

– Tak, kochanie, teraz. – Odgarnąłem kosmyk z jej czoła. – Nie ma na co czekać.

Finn westchnęła przeciągle, odstawiła swoją filiżankę na stół, po czym wyszła z salonu. Miałem nadzieję, że Debbie nie ma żadnych planów na jutrzejsze popołudnie. Dziewczyna była dwudziestodwuletnią studentką pielęgniarstwa, więc liczyłem na to, że nam się uda wcisnąć między przerwy w zajęciach.

Gdy kilka minut później Finn wróciła do pomieszczenia, ciężko mi było wyczytać coś z jej twarzy.

– Zgodziła się – oznajmiła niepewnie. – Przyjdzie tu jutro o szesnastej.

Zrozumiałem, skąd ta mina, najwyraźniej moja żona miała nadzieję, że Debbie odmówi, a to jej pozwoli zagrać kartą „nie da się”.

– Będzie dobrze, obiecuję. – Pociągnąłem ją za dłoń, a ona wpadła wprost w moje ramiona.

– Fuj – wykrzyknęła Evie, ale zgromiłem ją spojrzeniem.

– Zajmij się budowaniem – nakazałem. – I daj starym odrobinę prywatności.

– One nie rozumieją znaczenia tego słowa. – Zachichotała Finley. – Równie dobrze, możesz mówić do nich po chińsku.

W duchu obiecałem sobie, że kiedy moja córka będzie nastolatką i przyprowadzi do domu pierwszego chłopaka, również zapomnę na chwilę, co znaczy to słowo. Spędzę razem z nimi miły wieczór, grając w scrabble, a słowa, które za wszelką cenę będę chciał ułożyć, będą brzmiały: „dupek”, „dubeltówka”, morderstwo”.

ROZDZIAŁ 3

Finley

Kiedy następnego dnia wychodziłam z domu, czułam głównie niepokój, jednak wystarczyło mi pięć minut w towarzystwie Cassidy, żeby zagłuszyć wszelkie moje obawy związane z dziećmi i skupić na niej całą uwagę. Dziewczyna nie wyglądała za dobrze.

– Co ty tutaj robisz? – spytałam, bo doskonale wiedziałam, że moja przyjaciółka ma nocne zmiany w tym tygodniu i zdecydowanie nie powinno jej tu być tak wcześnie.

– Jess ma dzisiaj randkę i chciała się zamienić – oznajmiła, uśmiechając się, ale dokładnie widziałam, że to sztuczna mina. Zbyt dobrze ją znałam. – Przynajmniej będziemy miały okazję pogadać, bo wieczór nie zapowiada się pracowicie.

– Zobaczymy. – Wzruszyłam ramionami, patrząc na nią uważnie. – Niby jest poniedziałek, ale jest również marzec, środek sezonu turystycznego. Jak ktoś jest na wakacjach, to nie zwraca uwagi na dzień tygodnia, gdy chce pójść do klubu.

– Też przydałby mi się urlop – westchnęła.

– Spadek nastroju? – spytałam natychmiast.

Choć zdawać by się mogło, że Cass już pozbierała się po rozwodzie, to jednak zdarzało mi się przyłapywać ją na tym, że z przerażającym smutkiem w oczach patrzyła gdzieś w dal, jednocześnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Co jakiś czas próbowałam ją zachęcić do rozmowy, ale zwykle mnie zbywała, a przez to, że sama nie lubiłam, gdy ktoś zbyt mocno wiercił mi dziurę w brzuchu, to również odpuszczałam takie przesłuchania.

– Ciesz się, że trafiłaś na takiego mężczyznę jak Logan – rzuciła niby od niechcenia. – Facet nie widzi świata poza tobą i dzieciakami. Rozwód robi coś strasznego z poczuciem własnej wartości.

– Chyba żartujesz? – Złapałam ją za rękę. – Nie możesz brać na siebie żadnej odpowiedzialności za to, co się stało. Jesteś śliczna, mądra i superzabawna, to Denis był zdradzieckim fiutem, a wszystko, co się wydarzyło, to tylko jego pieprzona wina.

– Niby o tym wiem – westchnęła. – Ale co jakiś czas dopadają mnie wątpliwości. Może zrobiłam coś źle? Może popchnęłam go do zdrady? Nie spełniłam jego oczekiwań?

– Cass – warknęłam, bo przyjaciółka wyjątkowo mocno zaczynała działać mi na nerwy. – On cię nie zdradził pod wpływem chwili. Skurwiel miał stały grafik i dokładnie planował randki.

Zdawałam sobie sprawę, że moje słowa mogły ją zaboleć, ale musiałam to powiedzieć. Denis nie zdradził jej przypadkiem, to nie wydarzyło się na zbyt mocno zakrapianej imprezie, a jego wyskok nie był zrządzeniem losu i źle podjętą decyzją. Miał szczegółowy grafik spotkań z dwoma innymi kobietami i bardzo dbał o dyskrecję. Nie miałam pojęcia, co nim kierowało, kiedy oświadczył się Cass. Nie potrafiłam zrozumieć, po co to zrobił, skoro od samego początku nie miał zamiaru dochować jej wierności.

– Wiem… – jęknęła. – Jednak czasem to chyba do mnie nie dociera.

– Kiedyś spotkasz faceta swojego życia. – Przytuliłam ją mocno. – Obiecuję.

Kilka minut później Cass weszła za bar, a ja wzięłam się za papierkową robotę. Musiałam przygotować zamówienia, a także przejrzeć grafiki dziewczyn. Gdy tylko zostałam sama, miałam ochotę chwycić za telefon, żeby zadzwonić do domu i spytać, czy wszystko jest w porządku, ale postanowiłam się powstrzymać, moje maluchy miały najlepszą opiekę, a ja powinnam przestać się o wszystko zamartwiać.

Złamałam się dopiero dwie godziny później, tuż przed tym, jak miałam dołączyć do Cassidy za barem.

Wyjęłam telefon, a następnie wybrałam numer Logana.

– Wszystko jest okej – oznajmił zamiast powitania.

– Na pewno? – spytałam, bo zbyt duży entuzjazm w jego głosie sprawił, że poczułam, jakby mąż coś przede mną ukrywał.

– Tak – odpowiedział. – Potworki są wykąpane i właśnie idziemy czytać, więc miło by było, gdybyś nam nie przeszkadzała.

– Debbie jeszcze jest? – drążyłam.

– Tak – potwierdził. – Damy sobie radę, Finn. Zajmij się pracą.

– Do zobaczenia – pożegnałam się, choć mój ton głosu, nie brzmiał chyba zbyt optymistycznie.

W końcu weszłam do głównej części klubu i rozejrzałam się dookoła. Nie było tłoczno, ale parkiet nie świecił też pustkami. Cass obsługiwała jakąś głośną grupkę turystów, a dwie pozostałe barmanki najwyraźniej sprawdzały alkohole. Stałam po drugiej stronie wysokiego regału, więc nie mogły mnie widzieć, jednak były na tyle blisko, że mimo głośnej muzyki, mogłam je bez problemu słyszeć. A to, co mówiła jedna z nich, zdecydowanie mi się nie spodobało.

– Logan jest superprzystojny – oświadczyła wysoka blondynka, o imieniu Linda, którą zatrudniliśmy zaledwie kilka tygodni wcześniej.

Zastrzygłam uszami, bo co prawda nie byłam typem zazdrośnicy i doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Logan naprawdę mnie kocha, to jednak z chęcią posłuchałabym, co jeszcze ciekawego ma do powiedzenia ta kobieta. To było silniejsze ode mnie.

– I żonaty – powiedziała szorstkim głosem Miley. – Daj sobie z nim spokój. Chyba każda z nas przechodziła zauroczenie tym gościem, ale on szaleje za swoją żoną, a poza tym Finley jest naprawdę w porządku, jednak założę się, że bez mrugnięcia okiem zwolni cię, jeśli zauważy, że kombinujesz coś z jej mężem.

– Oj tam, przecież ja nie chcę za niego wychodzić za mąż. – Zachichotała idiotycznie. – Flirt to jeszcze nie zbrodnia.

Poczułam, jak uderza mi do głowy fala gorąca, nie usłyszałam nawet, co Miley jej odpowiedziała. Naprawdę miałam ochotę podejść do tej dziewczyny i nią potrząsnąć. Co z nią było nie tak? Kto normalny podrywa kogoś, kto jest w związku? Czy my żyjemy w epoce kamienia łupanego, gdzie nie obowiązują żadne zasady? Miałam przemożną ochotę wyjść zza regału i od razu ją zwolnić, ale się powstrzymałam. Po pierwsze, potrzebowaliśmy jej. W weekendy klub był tak zapchany, że w tej chwili nie mogłam sobie pozwolić na zwolnienie kogokolwiek, a po drugie… na pewno nie była jedyną taką osobą. Logana ciągle otaczały kobiety. Nigdy nie zwracał na nie szczególnej uwagi, więc nie powinnam się tym przejmować, co najwyżej mogłam go ostrzec, że jedna z barmanek ostrzy sobie na niego pazurki.

Wzięłam głęboki wdech, a następnie wyszłam ze swojej kryjówki, ale skierowałam się do Cass, a nie do plotkujących barmanek.

– Jak idzie? – spytałam, starając się, żeby mój głos nie zdradzał wzburzenia, które czułam w środku.

– Jest okej – oznajmiła. – Jeff przed chwilą wykopał za drzwi grupę nastolatek, które próbowały wejść na fałszywe dowody, ale poza tym nic szczególnego się nie dzieje. A ty? Ile razy już zadzwoniłaś do domu?

– Raz. – Uśmiechnęłam się z dumą. – Nigdy nie sądziłam, że stanę się tym rodzajem matki. Myślałam, że uda mi się zachować zdrowy rozsądek.

– To chyba jest niemożliwe. – Odwzajemniła mój uśmiech.

– Czy mogę prosić dwa piwa? – spytał mężczyzna koło czterdziestki, przerywając naszą rozmowę.

Kiwnęłam Cass głową, uśmiechnęłam się do klienta, a potem poszłam ponownie w stronę regału z alkoholem. Miley i Linda najwyraźniej skończyły rozmawiać o moim mężu i teraz były zajęte układaniem butelek na półkach.

– Macie jakieś większe zamówienie? – spytałam tylko po to, żeby mieć jakiś pretekst do rozmowy.

Byłam ciekawa, jak zareaguje na mnie kobieta, która planuje podrywać, do cholery, mojego mężczyznę.

– Ketel One jest na wykończeniu – oznajmiła Miley. – A reszta jest w porządku.

Skinęłam, że rozumiem, a potem spojrzałam na drugą barmankę.

– U mnie niczego nie brakuje – oznajmiła, po czym posłała mi miły uśmiech.

Wow, najwyraźniej mieliśmy w zespole prawdziwą sukę. Gdybym nie podsłuchała ich rozmowy, w życiu bym się nie domyśliła, że knuje coś za moimi plecami. Wyraz jej twarzy, był bardzo przekonywujący, co spowodowało, że postanowiłam mieć ją na oku. Nie lubiłam pracować z tak dwulicowymi osobami, bo zawsze niosły ze sobą chaos i dramaty, a ostatnim, czego potrzebowałam w tej chwili, to skłócony personel.

Poszłam do biura, żeby złożyć zamówienie na brakującą wódkę, a następnie wróciłam za bar i założyłam barmański fartuch. Co prawda, dziewczyny nie potrzebowały mnie w tej chwili, ale miałam ochotę na kontakt z ludźmi, zawsze mnie to odprężało, a dzisiaj szczególnie potrzebowałam zająć czymś myśli, w innym wypadku, mogłabym zacząć wydzwaniać do domu jak prawdziwa wariatka, którą wbrew temu co mówił mój mąż, wcale nie byłam.

***

Kiedy krótko po północy wróciłam do domu, miałam świetny humor. Rozmawiałam z Loganem tuż po tym, jak dzieci zasnęły, a więc wiedziałam, że poszło im nieźle.

Najwyraźniej Evie nie zgłaszała sprzeciwu, że to nie ja czytam jej bajkę, a Kenneth choć na początku wydawał się zdezorientowany, to szybko się przystosował do nowej sytuacji i zasnął w ramionach Logana. Błąd, ale nie miałam zamiaru uczyć męża, jak ma wychowywać dzieci. Jeśli przyzwyczai młodego do spania na rękach, to będzie jego problem, a nie mój. Logan pozwalał im na zbyt wiele, urabiali go tak, jak mieli na to ochotę, ale nie chciałam się wtrącać, dopóki nie były przekraczane żadne granice.

Weszłam po cichu do holu, a następnie skierowałam się do salonu, gdzie słyszałam włączony telewizor.

– Dlaczego nie śpisz? – spytałam męża, kiedy znalazłam go rozwalonego na kanapie.

– Chciałem na ciebie poczekać – odpowiedział, po czym kiwnął znacząco głową, a ja natychmiast obok niego usiadłam. – Jak było?

– Dobrze – powiedziałam, wtulając się w jego twardą klatkę piersiową. – Nie byłam nastawiona zbyt entuzjastycznie do tego pomysłu, ale teraz myślę, że to może się udać.

– Mówiłem, że wszystko się ułoży. – Pocałował mnie w czoło. – Idź wziąć prysznic, a ja w tym czasie przejrzę jeszcze pocztę.

– Tak jest, panie kapitanie. – Zasalutowałam przesadnym gestem i ruszyłam na piętro.

Odkręciłam ciepłą wodę, po czym weszłam pod jej strumień. Fajnie było rozkoszować się kąpielą, zamiast robić wszystko w pośpiechu. Kiedy wcierałam balsam w ciało, przygasiłam światło, a nawet zapaliłam świeczkę. Co z tego, że to tylko na kilka minut?

Gdy w końcu wróciłam do sypialni, poczułam, jak robi mi się zimno ze strachu i natychmiast stanęłam w miejscu jak wryta.

Logan stał przy oknie i patrzył na mnie takim wzrokiem, że po zaledwie jednym krótkim spojrzeniu, byłam pewna, że stało się coś bardzo, bardzo złego.

– Coś jest nie tak – oświadczył, po czym podał mi kartkę papieru. Widziałam, jak na szczęce drga mu mięsień, który zwiastował, że jest o krok od wybuchu wściekłości.

Spojrzałam na biały świstek w dłoni, a następnie go rozwinęłam. Czarnym tuszem było na niej wydrukowane tylko jedno krótkie zdanie, które sprawiło, że zaschło mi w ustach, a przed oczami pojawiły się czarne plamy.

„Jak tam twoja słodka tajemnica… Finley?”

ROZDZIAŁ 4

Finley

Nie spałam przez całą noc, choć Logan za wszelką cenę, próbował mnie do tego nakłonić. Nie wyszło mu to głównie przez to, że sam nie zmrużył oka. Do samego świtu wiercił się niespokojnie w łóżku, a ja wiedziałam, że nie zszedł do swojego gabinetu tylko dlatego, że poszłabym tam za nim, a wciąż miał nadzieję, że zasnę.

Anonim, który dostaliśmy, spowodował, że wpadłam w dziwne odrętwienie, choć to nie była pierwsza taka sytuacja. Kiedy zaczęły się procesy ludzi zamieszanych w największą aferę korupcyjną w historii kraju, zdarzało nam się dostawać takie listy. Jednak wszystkie były skierowane do Logana, który przecież przez lata zbierał dowody, a później zeznawał w sądzie na niekorzyść swojej rodziny oraz innych, powiązanych z nimi przestępców. Było to niepokojące oraz denerwujące, ale nigdy nie wprawiło nas w takie przerażenie, bo o Loganie wiedział każdy. A o mnie nie powinien wiedzieć nikt.

Wujek i kilkoro zaufanych mu ludzi, dokładnie zadbali o to, żeby Lauren Sanders została uznana za zmarłą, a Finley Johnson miała najbardziej realistyczną przeszłość, jak tylko się dało. Nikt nie miał prawa dowiedzieć się przypadkiem, że jednak żyję, że spędziłam młodość w Australii, a od kilku lat ukrywałam się tu, na Florydzie. Stworzenie mojej nowej tożsamości było objęte całkowitą dyskrecją. Samuel Baker zadbał o każdy szczegół, a ja nie wierzyłam w to, że gdzieś się wyłożył. Gdyby tak było, mój sekret wyszedłby na jaw dużo wcześniej, a nie dopiero po osiemnastu latach.

Jednocześnie ten anonim nie mógł dotyczyć niczego innego, bo nie miałam żadnych innych sekretów, którymi można by mnie było szantażować. Ktoś musiał poznać prawdę, dowiedzieć się, czyją jestem córką, ale w jaki sposób i co zamierzał z tym zrobić? Nie miałam pojęcia, zupełnie nic nie przychodziło mi do głowy i chyba to było w tym wszystkim najbardziej przerażające.

– Musimy porozmawiać z wujkiem – powiedziałam w końcu do Logana, gdy zegarek wskazywał kilka minut po szóstej rano. – Zadzwonię do niego, gdy tylko pora będzie bardziej przyzwoita.

Przez wiele godzin próbowałam wymyślić coś innego, bo nie chciałam denerwować Bakera, ale w końcu chyba musiałam się pogodzić z porażką. Tylko on mógł wpaść na pomysł, co się właściwie dzieje. My, jako zwykli śmiertelnicy, nie mieliśmy żadnych narzędzi mogących nam pomóc, a zatrudnienie prywatnego detektywa nie wchodziło w grę. Musiałabym mu opowiedzieć o całej swojej przeszłości, a wtedy wpakowałabym w kłopoty nie tylko siebie, ale również kilka innych osób.

– Nie możesz do niego zadzwonić. – Logan pokręcił głową. – Jeśli ktoś naprawdę dowiedział się o twojej przeszłości, to równie dobrze nasze telefony mogą być na podsłuchu.

– W takim razie zarezerwuję bilet i polecę do Miami jeszcze dzisiaj – oznajmiłam. – To nie może czekać.

– Finn, Samuel jest na Hawajach – westchnął. – Sama mi o tym mówiłaś.

Cholera, faktycznie. Miał razem z Mary pojechać na kilkudniowe wakacje i wrócić dopiero w czwartek, tuż przed naszym przyjazdem. Najwyraźniej niewyspanie dało mi w kość tak bardzo, że przestałam kojarzyć fakty.

– Jakoś musimy wytrzymać do piątku – oznajmił Logan. – Będziemy tam na weekend, będzie można na spokojnie porozmawiać, może uda mu się sprawdzić, czy przypadkiem nie wyciekły jakieś bazy danych albo cokolwiek innego, czego używali, tworząc twoją tożsamość. Poza tym w zasadzie powinnaś być bezpieczna. Ludzie, przed którymi cię chronił, siedzą przecież w więzieniach. Jeśli miałbym strzelać, to obstawiam, że niedługo dostaniemy kolejny list, tym razem z żądaniem pieniędzy w zamian za milczenie. Oczywiście nie zamierzam tego zignorować i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby dopaść tę osobę, ale chyba nie ma powodu do paniki.

To prawda. Cała moja historia zaczęła się od tego, że mój ojciec, który był senatorem, zaczął wspólnie z Bakerem i kilkoma innymi ludźmi, rozpracowywać bagno zalewające od wielu lat amerykańską politykę. Gdy moi rodzice zginęli w wypadku, a ja znalazłam pendrive’a, który nigdy nie powinien wpaść w moje ręce, wujek zadbał, żeby wszyscy myśleli, że popełniłam samobójstwo. Koniec końców, po wielu długich latach, przestępcy trafili do więzień… Ale czy na pewno wszyscy? Może komuś udało się wywinąć? Tylko to wciąż nie wyjaśniało, czego ten ktoś chciał ode mnie? Nie powinnam widzieć danych, które znajdowały się na pendrivie, ale przecież w końcu i tak wszystko wypłynęło do opinii publicznej, a ja tak naprawdę nie miałam z tym nic wspólnego. Każdy już wiedział, co się działo za kulisami, więc dlaczego ktoś miałby mnie w to wciągać i to po tylu latach? Nikt nie miał podstaw, żeby mścić się akurat teraz.

– Chyba masz rację – westchnęłam zrezygnowana.

Nic więcej nie mogłam zrobić. Sama niczego nie byłam w stanie wymyślić, więc musiałam poczekać na powrót wujka Samuela.

– Spróbuj się choć trochę przespać – poprosił. – Ja muszę już jechać do biura, ale ty postaraj się odrobinę odpocząć, zanim dzieci się obudzą. Może zadzwoń do Debbie, żeby przyszła na kilka godzin rano?

– Nie może dzisiaj – jęknęłam. Jak na złość, akurat gdy byłam tak zmęczona, że bez mrugnięcia okiem, oddałabym dzieciaki opiekunce, to okazuje się, że nie mogłam tego zrobić. – Ma zajęcia od rana. Jakoś sobie poradzę.