Love Sux - Tomasz Wojciechowski - ebook

Love Sux ebook

Wojciechowski Tomasz

0,0

Opis

Walentynki to święto zakochanych. Czy aby na pewno tylko dla nich? Aplikacja randkowa Love Sux pozwala na anonimowe, jednorazowe spotkania dla ludzi, którzy, znudzeni monotonią w związku bądź małżeństwie, szukają nowych wrażeń.Istnieje jednak miejska legenda o tym, by w okresie Walentynek, nie zdradzać ukochanej osoby gdyż grozi to czymś śmiertelnie niebezpiecznym. Co takiego się wydarzy? Co łączy Love Sux z miejską legendą? Przekonajcie się sami!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 56

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tomasz Wojciechowski

Love Sux

© Tomasz Wojciechowski, 2023

Walentynki to święto zakochanych. Czy aby na pewno tylko dla nich? Aplikacja randkowa Love Sux pozwala na anonimowe, jednorazowe spotkania dla ludzi, którzy, znudzeni monotonią w związku bądź małżeństwie, szukają nowych wrażeń.Istnieje jednak miejska legenda o tym, by w okresie Walentynek, nie zdradzać ukochanej osoby gdyż grozi to czymś śmiertelnie niebezpiecznym. Co takiego się wydarzy? Co łączy Love Sux z miejską legendą?

Przekonajcie się sami!

ISBN 978-83-8324-679-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Podziękowania

Witajcie ponownie w Cichym Wzgórzu!

Tym razem w Wasze ręce trafia historia, którego akcja rozgrywa się w Święto Zakochanych. Opowiadanie „Love Sux” powstało z zapotrzebowania (głównie mojego, gdyż moim skromnym zdaniem, za mało jest horrorów w tematyce Walentynek — chociaż ileż może powstać opowieści o zabójcy, który morduje zakochanych ludzi..no można :) ).

Przy pisaniu tego opowiadania towarzyszyła mi muzyka z płyty Avril Lavigne „Love Sux” (głównie utwór „Love Sux”, stąd też pomysł na nazwę aplikacji randkowej).

Kilka osób przyczyniło się też do stworzenia tej historii, dlatego to im chciałbym podziękować.

Mojej Mamie, za użyczenie miejsca do sesji zdjęciowej. Przepraszam za tę krew, nie przypuszczałem, że tyle się tego wyleje. Mam nadzieję, że wszystko ładnie zeszło i nie pozostała żadna plamka!

Mojej siostrze Mery, za świetnie wykonaną robotę z projektowaniem okładki! Dziękuję, że zawaliłaś nockę dla mnie! Efekt jej pracy widoczny na okładce książki. Czyż to zakrwawione opakowanie w kształcie serca nie wygląda wspaniale?

Karino B. i Natalio M., gdyby nie Wy, ta historia nie miałaby zbrodniarza! Co prawda za dużej roli tutaj nie macie (zwłaszcza biedna Karina), ale spokojnie, w następnej historii pomiot szatański da o sobie bardziej znać :)

Dziękuję również Tobie, drogi Czytelniku za ponowne odwiedzenie Cichego Wzgórza i odkrycie kolejnej historii, która miała miejsce w tym przeklętym mieście. Mam nadzieję, że to opowiadanie się spodoba :)

Miłej lektury wszystkim!

T.

Ciche Wzgórze11 lutego 2015

1

Damian szedł w stronę domu, gdy usłyszał znajomy dźwięk. Od razu przypomniał sobie, żeby wyłączyć dźwięki w telefonie. Od jakiegoś czasu korzystał w tajemnicy przed żoną z aplikacji randkowej Love Sux. Odkąd w ich życiu pojawiły się dzieciaki, nie było czasu na seks. Musiał sobie jakoś radzić, zwłaszcza że miał ogromne potrzeby. Dwadzieścia pięć lat na karku, rodzina na utrzymaniu, ciągle tylko praca i dom. Nawet nie mógł liczyć na upojne noce z Martą. Znudzony ręcznymi robótkami, postanowił wypróbować aplikację, którą wychwalali jego koledzy z pracy. Love Sux była jedną z tych aplikacji, które zapewniały anonimowość. Przy tworzeniu profilu, wymagane było tylko zdjęcie sylwetki ciała, by wzbudzić pożądanie u drugiej osoby, dzięki czemu nikt nie mógł wiedzieć, że to on. Oczywiście istniało ryzyko, że trafi się na znajomą osobę, ale tym się nie przejmował.

Odblokował ekran telefon i otworzył aplikację.

Oblizał kąciki ust, na widok dużego biustu, na który opadały długie, blond włosy.

W tej aplikacji fajne było to, że sama aplikacja wysyłała mu propozycje osób, które spełniały jego wymaganiom. Dzięki czemu mógł uniknąć rozczarowania i tracić czas na poszukiwania.

— Be mine 4ever. — przeczytał cicho — Oj, będziesz moja maleńka.

Kliknął zielone kółeczko pod zdjęciem, akceptując przy tym udział w zabawie.

Po chwili dostał wiadomość z adresem, pod którym czekała na niego dziewczyna. Musiał tylko wybrać godzinę, która odpowiada jego kandydatce na spotkanie.

Do wyboru miał dwudziestą bądź dwudziestą drugą.

Zbliżając się do drzwi wejściowych, wcisnął dwudziestą drugą. Będzie musiał wcisnąć jakąś bajeczkę żonie, że spotka się dzisiaj na piwo ze znajomymi.

Schował telefon do kieszeni spodni i wszedł do środka.

— Jesteś w końcu. — odezwała się Marta, wychodząc z kuchni. — Obiad już prawie gotowy. Jak było w pracy?

Damian ucałował żonę w policzek.

— Pójdę szybko się odświeżyć i zaraz wracam. — odpowiedział, ściągając buty — Gdzie dzieciaki?

— W swoim pokoju. Leć szybko, a ja w międzyczasie wszystko przygotuję.

— Dobrze. — puścił oczko w jej stronę i poszedł na górę do sypialni.

Ściągając koszulę, spojrzał na elektroniczny budzik. Szesnasta dwadzieścia, miał jeszcze trochę czasu. Pomyślał o piersiastej blondynce, z którą miał się spotkać.

Musiał wyrwać się z domu.

*

— Jak ci minął dzień? — spytał Damian, siedząc na kanapie.

Spoglądając na telewizor, przełączał kanały, czując przy tym irytację, nie mogąc znaleźć nic interesującego do obejrzenia. Gdzie nie przełączał, trafiał na blok reklamowy.

— Tato, zostaw! — zawołały dzieciaki na widok ulubionej postaci z bajki.

Damian spojrzał na swoje dzieci: pięcioletnia Nikola i siedmioletni Stefan siedzieli na miękkim dywanie. Oderwani od zabawy, nie odrywali wzroku od „Alvina i wiewiórek”. Damian nie znosił tej bajki, zwłaszcza tych tych piskliwych głosów bohaterów. Nie mając innego wyjścia, wstał i poszedł do kuchni, która była oddzielona od salonu aneksem kuchennym.

— Nie znoszę tej bajki. — powiedział, podchodząc do lodówki.

— Dzieciaki ją uwielbiają.

— Nie znoszę tych wiewiórek. Mam coś do picia?

— Piwo skończyło się wczoraj, jutro pojadę na zakupy i wezmę kolejne, jeśli chcesz.

— Spoko, napiję się soku. — odpowiedział mąż, wyciągając z lodówki karton soku pomarańczowego. — Wieczorem spotykam się ze znajomymi z pracy, nie przeszkadza ci to?

— A późno wrócisz?

— Nie, jutro pracuję, więc nie mogę sobie pozwolić na picie do rana. Jedno, może dwa piwa i wracam.

— Dobrze. — odpowiedziała Marta, nie kryjąc rozczarowania — Jak sobie chcesz. Mam nadzieję, że w sobotę mi to wynagrodzisz.

— W sobotę? A co jest w sobotę? — spytał Damian, udając że nie wie, o co chodzi.

— Naprawdę nie wiesz?

— Nie.

Marta odwróciła się od niego obrażona.

Mężczyzna podszedł do niej i objął w pasie.

— Pamiętam, tylko się z tobą droczę. — powiedział, całując żonę w policzek — Stolik już zarezerwowany. Opiekunka do dzieci również załatwiona.

— — I jak cię tu nie kochać. — odpowiedziała szczęśliwa kobieta. — To o której wychodzisz?

— Jakoś po dziewiątej.

— Mamy dwie godziny. Zrobię kolację, żebyś nie wychodził głodny.

— Nie trzeba, zjem coś w barze. — skłamał Damian.

— Na pewno?

— Tak,

— Dobrze, zatem chodźmy obejrzeć Alvina. — uśmiechając się, Marta chwyciła męża za rękę i zaciągnęła do salonu.

— Tylko nie to. — powiedział zniesmaczony.

Usiadł wygodnie na kanapie, zerkając co chwilę na zegarek.

— Coś się stało? — spytała żona, widząc co chwilę zerkającego męża na godzinę.

— Nie, nic. Nie chcę się spóźnić. Tylko tyle.

— Wiem, że brakuje ci tych spotkań ze znajomymi. — powiedziała z troską w głosie — Mnie też tego brakuje.

— Idę się wyszykować, nie dam im satysfakcji z mojego spóźnienia. Postaram się nie wracać zbyt późno.

— Dobrze. — powiedziała Marta, całując męża.- Miłej zabawy.

Spojrzała w stronę odchodzącego Damiana i głośno westchnęła.

*

Damian zerknął na mapkę, którą dostał w wiadomości.

— To pewnie tutaj. — powiedział na głos, spoglądając na hotel, przed którym się zatrzymał.

Wysiadł z auta i ruszył w stronę budynku z czerwonej cegły.

Przed wejściem powitały go rzeźby rycerzy, stojące po obu stronach schodów.

— Hotel „Pod rycerzem” — przeczytał z tablicy, umieszczonej przed wejściem.

Wbiegł po schodach i chwycił za klamkę.

Ciężkie, drewniane drzwi ustąpiły i jego oczom ukazało się ciemne wnętrze recepcji.

Mimo mocnego oświetlenia mrok, który towarzyszył w środku, nie sprawiał dobrego wrażenia.

Przeszedł obok pustej recepcji, kierując się w stronę schodów.

Spojrzał na informację, jaką otrzymał w aplikacji. Musiał udać się do pokoju numer 18.

Przechodząc po miękkiej, ciemnej wykładzinie, mijał kolejne pokoje.

Było tu zbyt mroczno. Zastanawiał się, co projektant miał na myśli, tworząc tak mroczne wnętrze. Spojrzał na ciemną tapetę pokrywającą ściany.

Nie zwracając większej uwagi na wzór, jaki znajdował się na niej, skręcił w prawo i wbiegł po schodach na górę.

— Dwanaście, czternaście — czytał na głos numerki, umieszczone na drzwiach — Szesnaście, osiemnaście. Mam cię. — zadowolony z siebie, zapukał.

Po chwili drzwi pokoju otworzyła dziewczyna, ubrana jedynie w czarne, koronkowe stringi. Damian nie mógł oderwać wzroku od jej piersi.

Blondynka chwyciła mężczyznę za koszulkę i rzuciła go na łóżko.

— Już tak szybko chcesz się zabawić? — zapytał rozpinając spodnie.

W odpowiedzi usiadła na nim.

Damian ściągnął z siebie koszulkę, pozwalając dziewczynie się dotykać.

— Podoba ci się? — zapytał.

Blondynka uśmiechnęła się.

— Nie jesteś zbytnio rozmowa. — powiedział, dotykając jej piersi.

Dziewczyna odrzuciła jego dłonie, kręcąc przy tym palcem by tego nie robił.

To tylko jeszcze bardziej rozochociło napalonego mężczyznę. Ponownie wyciągnął ręce w jej stronę, lecz ta zdążyła je chwycić i przytrzymać za jego głową.

— Coś nie tak? Rozumiem, bawimy się dalej.

Damian był już tak podniecony, że miał ochotę przerwać grę wstępną.

Tajemnicza piękność otworzyła usta, oblizując przy tym ostre jak brzytwy zęby.

— O kurwa! — powiedział, próbując uwolnić się z uścisku.

W tym momencie żałował, że postanowił spotkać się z tą dziewczyną.

Potwór, który nie tak dawno był chodzącą seks bombą, rozwarł szeroko usta.

Damian zaczął przeraźliwie krzyczeć.

— Na pomoc! — zawołał, próbując się uwolnić.

Potwór wgryzł się w jego szyję.

— Kurwa! — zaklął mężczyzna.

Uwolnił się z morderczego uścisku i uderzył stwora w głowę, odrzucając go przy tym na drugi koniec łóżka.

Przycisnął rękę do rany, próbując zatamować w jakiś sposób wypływającą krew. Wstając z łóżka czuł, że zaraz zemdleje. Było mu bardzo słabo. Jedyne czego teraz pragnął, to wydostać się z tego przeklętego pokoju, z dala od tego potwora.

Zbliżył się do drzwi, lecz opadł z sił. Stracił zbyt dużo krwi. Wiedział, że już nie da rady się stąd wydostać.

Nagle tuż przed nim pojawiła się dziewczyna. Blondynka rzuciła się na niego, wbijając swoje ostre zęby w jego pierś, rozszarpując przy tym skórę ofiary. Krew trysnęła na nagie ciało kobiety, rozpryskując się przy tym na ściany i ciemną wykładzinę.

Stwór włożył rękę w rozszarpaną klatkę piersiową mężczyzny. Po chwili wyrwał ze środka serce. Kobieta spojrzała na organ i zatopiła w nim swoje ostre zęby.

2

Kasia spojrzała na swojego chłopaka. W sumie to raczej ex chłopaka. Była wściekła, że zapomniał zarezerwować stolik w sobotę. Jutro Walentynki, a tak bardzo chciała spędzić ten dzień w wyjątkowy sposób. Była wściekła na Bartka. Całe szczęście, że lekcje już się skończyły. Mogła wrócić do domu i jakoś przeżyć do wieczora. Ze złością spoglądała na uśmiechniętego Bartka, w towarzystwie kolegów z drużyny.

Schowała książki do szafki i zamknęła ją.