Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 425
Rok wydania: 2015
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Nazywam się Maria Barbara Soroń. Kiedyś mieszkałam w Lubinie, a teraz mieszkam u stóp Akropolu, w Atenach, w Grecji.
Przedstawiam moją trzecią książkę, a drugą część Lakisa. To mój ulubiony skrzat, który dostał drugą szansę na przeżycie swojego poprzedniego życia. Czasami myślę, że każdy człowiek ma taką szansę i w to wierzę.
Lakis za karę opiekuję się niepełnosprawnymi dziećmi. Ale czy to jest kara czy nagroda, musicie ocenić sami, więc sięgnijcie po tę pozycję i zastanówcie się.
Chcę podziękować tym, którzy napisali słowo oksiążce: Justynie Sieńczyłło, Krystianowi Jucha iWasilisowiSofianopoulos.
Copyright © Airamgr 2019
Redakcja ikorekta: Magdalena Szafrańska
Projekt okładki: Piotr Porczyński
Projekt graficzny, skład, przygotowanie e-booków: Piotr Porczyński
• mail: [email protected]
• tel. 501 656 745
Wszystkie prawazastrzeżone.
Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji wjakiejkolwiek postaci jest zabronione.
978-83-63300-22-7 (e-book)
Wydawnictwo e-publika, 2019
www.e-publika.pl,
www.porczynski.pl
Dla moich dzieci: Patrycji, Elżbiety, Teodora oraz moich wnuczek: Łucji iNadii
Spis treści
Lakis19
Posiedzenie Wielkiej Rady40
Wyprawa na Wielki Mur Chiński43
Powrót do współczesności66
Posiedzenie Wielkiej Rady80
Co u dzieciaków83
Wyprawa do Petry105
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej132
Odwiedziny u Artemidy139
Wyprawa do Taurydy146
Wielka Rada u Lakisa154
Spotkanie dwóch odmiennych racji157
Rozmyślania Lakisa161
Wyprawa do Brazylii175
Kolejny powrót191
Sprawy Patrycji202
Rozmowy dzieciaków209
Gdzie jest Machu Picchu?219
Posiedzenie Wielkiej Rady235
Znowu razem w domu238
Domowe kłopoty248
Przygotowania do następnego ruchu256
Wyprawa do Chichén Itzá269
I znowu w domu288
Odwiedziny Artemidy294
Odpoczynek302
Odwiedziny w Bibliotece Aleksandryjskiej307
Projekt Wutenora i Ceklora319
Wielka kłótnia u dzieciaków324
Wielkie Koloseum333
Co mu wpadło do głowy351
Skulik obmyśla plan354
Posiedzenie Wielkiej Rady356
Domowe życie358
Rozmowa z mamą dzieci360
Wezwanie Wielkiej Rady365
Wizyta w szpitalu367
Wizyta369
Tadż Mahal373
Czyżby ostatnie posiedzenie Wielkiej Rady?386
Lakis ispółka to książka familijna. Tu wszystko jestmożliwe...
Tytułowy Lakis oraz jego mali iduzi przyjaciele mogą podróżować wczasie iprzeżywać wspaniałe przygody. Wjednej chwili poznają historię Muru Chińskiego iwidzą bitwę Czyngis-Chana, by za moment odwiedzić tajemniczą Petrę czy poznać ciekawostki dotyczące pomnika Chrystusa wBrazylii.
To książka mądra iwciągająca wświat nieograniczonejwyobrażni.
Gorąco polecam Małym iStarszym Czytelnikom
Justyna Sieńczyłło
Nowy Lakis
Po raz kolejny autorka zabiera nas wpełną przygód podróż. Również tym razem, zwiedzamy zbohaterami kolejne cuda świata. Przyglądając się tym wytworom ówczesnych ludzi, nie sposób wyjść zpodziwu. Jak przy tak skromnych środkach technicznych można było wybudować coś, co przetrwa wieki, opierając się przy tym naturze iupływowi czasu?
Drogi czytelniku, jeśli nie wiesz oczym mowa, zajrzyj do książki idaj się porwać dziecięcemu pragnieniu podróżowania ifantazji.
Zapraszam!
Krystian Jucha
«– Ναι, πιστεύουμε πια, ότι πρόκειται πλέον για μια ενδιαφέρουσα ιστορία. Το χαμόγελο του Teo έφτασε μέχρι τα αυτιά του.
– Μην ξεχνάτε, ότι χάρη στα βιβλία, μπορείτε, χωρίς να κουνηθείτε από τον τόπο σας, να ταξιδέψετε στις πιο απομακρυσμένες γωνιές του πλανήτη και να γνωρίσετε, τις συνήθειες, την εμπειρία και τα ενδιαφέροντα άλλων ανθρώπων, ζώντας την περιπέτεια του Οδυσσέα, που σύμφωνα με τον «θείο» Όμηρο: «πολλών δ’ ανθρώπων ίδεν άστεα και νόον έγνω». Και εμείς όντως είμαστε τυχεροί που κάνουμε τις περιπετειώδεις διαδρομές μας μέσα από την ιστορία και αυτό είναι πιο ενδιαφέρον από το να παρακολουθούμε τηλεόραση ή να σπαταλάμε τον χρόνο μας μπροστά από τον υπολογιστή.
Ας αναλογισθούμε, ότι τα βιβλία είναι σαν τους ανθρώπους. Κάποιους δεν αξίζει να τους γνωρίσεις καν, άλλους μπορεί να τους θεωρήσεις απλούς γνωστούς σου, όμως υπάρχουν και άνθρωποι που αξίζει τον κόπο να τους γνωρίσεις και να γίνεις ένα μαζί τους.
Γνωρίζουμε ότι υπάρχουν τέτοια πνευματικά δημιουργήματα, τα οποία πραγματικά αξίζει να γνωρίζουμε, όπως αναμφίβολα είναι η ελληνική μυθολογία, το κείμενό της οποίας, όπως και αυτό της Βίβλου, δεν παλιώνει ποτέ και θα’ έπρεπε να γίνει κτήμα κάθε ευρωπαίου πολίτη.
– Πιστεύετε ότι οι μύθοι είναι παραμυθάκια; Σίγουρα πλανάστε, αν δεν έχετε προσέξει την φιλοσοφική σημασία των φανταστικών κινήτρων και την αξία της αθανασίας των θεών, της μαγείας των αντικειμένων και των κινήσεων και τα καταπληκτικά γεγονότα που διαδραματίζονται και δίνουν την πραγματική εικόνα της προέλευσης του ανθρώπου και της καθημερινής ζωής του.
Σημειώστε ότι εκφράσεις όπως: σισύφειο έργο, η κόπρος του Αυγεία, η Ολυμπιακή εκεχειρία, το κέρας της Αμάλθειας, πανικός (από τον μυθικό Πάνα), το κουτί της Πανδώρας, χρησιμοποιούνται συνεχώς σε εφημερίδες, στο ραδιόφωνο και την τηλεόραση και αν δεν γνωρίζουμε την προέλευσή τους, θα μας κοροϊδεύουν και δίκαια θα μας θεωρούν ότι ζούμε στο σκοτάδι της μεγάλης άγνοιας.
Όλα τα παιδιά, αμέσως συμφώνησαν ομόφωνα.
Ο Λάκης φούσκωσε από υπερηφάνεια. Του ήταν πολύ ευχάριστο το γεγονός, ότι είχε εκτιμηθεί όχι μόνο από τη νεολαία. Γνώριζε πολύ καλά, ότι οι επισκέπτες, σίγουρα θα τα επαναλάμβαναν όλα στη σύνοδο του Μεγάλου Συμβουλίου.
– Ναι, έχετε δίκιο, η ιστορία του Οδυσσέα, ο οποίος μετά δέκα χρόνια, επιστρέφοντας από τον τρωϊκό πόλεμο στην πατρική Ιθάκη, δεν αποτελείται μόνο, από τις περιπέτειες που τον οδήγησαν στην ευτυχή για αυτόν τελική επιστροφή, αλλά τέτοιος Οδυσσέας είναι καθένας από εμάς, που έχει ξεπεράσει τα εμφανιζόμενα στο δρόμο του εμπόδια και προσπαθεί να φτάσει τον σκοπό του. Οι Ελληνικοί Μύθοι είναι μια μεγάλη συλλογή από γενικές παρατηρήσεις πάνω στα θέματα των ανθρώπων, ακόμα και στα σύγχρονα προβλήματα, για αυτό έχει μεγάλη αξία η γνώση και η ερμηνεία της ελληνικής μυθολογίας, αναζητώντας τα κρυφά νοήματα. Οι Ελληνικοί Μύθοι δεν είναι μόνο φαντασία, αλλά αστείρευτη πηγή γνώσης για τη ζωή και την οργάνωση της σκέψης των αρχαίων Ελλήνων.
– Καλά είναι όλα αυτά, αλλά βλέπω ότι έχουμε έναν επισκέπτη. Όλοι γύρισαν και είδαν ότι ερχόταν προς το μέρος τους ένας άνδρας μετρίου αναστήματος ντυμένος με μακρύ χιτώνα.»
Η συγγραφέας με το αστείρευτο ταλέντο που τη διακρίνει, μας ταξιδεύει με απαράμιλλο γλαφυρό ύφος στον μαγικό κόσμο της ελληνικής μυθολογίας, καταθέτοντας την ψυχή της. Η προσφορά της είναι μοναδική όχι μόνο για την Ελλάδα αλλά και για ολόκληρο το ευρωπαϊκό πνεύμα και τον πολιτισμό.
Στη σκιά της Ακρόπολης προέκυψε το επόμενο βιβλίο της γνωστής συγγραφέα Μαρία Σόρον. Αυτή τη φορά είναι η συνέχεια του Λάκη, που μιλάει για τα επόμενα θαύματα του κόσμου. Πρόκειται για άτομο με ειδικές ανάγκες, που έλαβε μια δεύτερη ευκαιρία. Δυστυχώς, ο άνθρωπος δεν έχει τέτοιες ευκαιρίες. Ό, τι κάνω στη ζωή μου γίνεται μόνο μία φορά. Έτσι μπορώ να αποφασίσω εάν η ζωή μου θα είναι επιτυχής ή όχι. Είναι μια πρόταση, που αφορά όχι μόνο τα παιδιά, αλλά και τους ενήλικες. Γι’ αυτό δείτε το από αυτή τη σκοπιά και κάντε τις εκτιμήσεις σας.
O książce
Tak, staramy się, poza tym, teraz to dopiero jest ciekawa historia. Teo uśmiechał się od ucha do ucha.
– Nie zapominajmy, że dzięki książce, nie ruszając się zmiejsca, można przenieść się wnajdalsze zakątki świata, poznać obyczaje innych ludzi oraz przeżyć wiele ciekawych przygód, amy mamy to szczęście, że się ruszamy, wędrujemy wraz zhistorią, ato jest ciekawsze niż oglądanie telewizji czy siedzenie przed komputerem. Pamiętajmy, że książki, są jak ludzie. Jednych nie warto poznawać, przy drugich można się zatrzymać, ale są tacy, których warto poznać isię znimi zaprzyjaźnić. Wiemy, że istnieją takie utwory, które naprawdę należy znać, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości: to mitologia grecka. Obok Biblii, to tekst, który się nigdy nie starzeje, to tekst, który po prostu każdy prawdziwy Europejczyk powinien znać. Myślicie, że mity, to są tylko bajki, nie, zauważcie, że fantastyczne motywy są przecież wnich najważniejsze:nieśmiertelni bogowie, czarodziejskie przedmioty, niesamowite wydarzenia, tak naprawdę, każda ztych opowieści, przekazuje nam prawdę oczłowieku ijego życiu. Zauważcie, że takie wyrażenia jak: syzyfowa praca, stajnia Augiasza, spokój olimpijski, róg obfitości, paniczny strach, czy puszka Pandory, są nieustannie używane wprasie, radiu czy telewizji, ijeśli nie znamy pochodzenia tych wyrażeń, ośmieszymy się iwyjdziemy na wielkich ignorantów. Wszystkie dzieci od razu przytaknęłyjednomyślnie.
Lakis puchł zdumy, było mu bardzo przyjemnie, że został doceniony, nie tylko przez młodzież. Wiedział doskonale, że goście na pewno wszystko powtórzą na zebraniu WielkiejRady.
– Tak, macie rację, historia Odyseusza, który przez dziesięć lat powracał po wojnie trojańskiej do rodzinnej Itaki, nie jest tylko historią ojego przygodach zakończonych szczęśliwie, takim Odysem jest każdy znas: pokonujemy przeszkody, które się pojawiają na naszej drodze iciągle dążymy do celu. Mity greckie, są wielkim zbiorem ogólnych spostrzeżeń na temat ludzi, nawet tych współczesnych, dlatego warto znać mity greckie izrozumieć ich przesłanie iposzukać ukrytego ich znaczenia. Mity greckie, to nie tylko fantazja, można dowiedzieć się znich wielu ciekawych rzeczy na temat życia starożytnych Greków.
No dobrze, ale widzę, że będziemy mieć gościa. Wszyscy się odwrócili, izobaczyli że ku nim podąża mężczyzna niewielkiego wzrostu ubrany wobszernychiton.
W cieniu Akropolu powstała kolejna książka znanej pisarki, Marii Soroń. Tym razem jest to kontynuacja Lakisa, który opowiada okolejnych cudach świata. Jest to skrzat, który dostał drugą szansę. Niestety człowiek nie ma takiej szansy. Wszystko, co robię wżyciu, robię tylko raz. Tak więc mogę zadecydować, czy moje życie będzie udane, czy nie. Jest to propozycja nie tylko dla dzieci ale idla dorosłych. Sięgnijcie więc po tę pozycję ioceńcie tosami.
Lakis
Jak zwykle siedział wswoim starym, sfatygowanym fotelu, za to wnowym mieszkaniu. Cierpliwie przyglądał się, jak Naszu rozpakowuje kolejne pudła zjego skarbami. Nie przeszkadzał jej wtej mozolnej czynności, gdyż był pogrążony wswoich myślach isnuł kolejne plany. Teraz powinien się zabrać za cuda nowożytne, co nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu, tylko.... no właśnie... tylko co? Wiedział, że najwcześniejsza znana wersja listy siedmiu cudów świata została stworzona wII wieku p.n.e. przez Antypatra zSydonu. Była ona swego rodzaju przewodnikiem turystycznym po najbardziej znanych budowlach, które omówił już wcześniej. Teraz natomiast przyszła kolej na omawianie listy siedmiu nowych cudów świata, której tworzeniem zajęła się szwajcarska firma New Open World Corporation (NOWC). Te cuda wciąż istniały, można było ich dotknąć iobejrzeć zkażdej strony. Poza tym nie za bardzo pasowało mu to, że Artemida, jego dobra znajoma, na razie milczała, ale zdawał sobie sprawę, że to są tylkopozory.
Pogrążonego wtych myślach Lakisa zastał Skulik, który pojawił się znikąd zupełnie niespodziewanie. Lakis nie był tym jednak wcale zaskoczony, jakby drzwi wejściowe były jedynie ozdobą, awszyscy goście pojawiali się zwykle bez uprzedzenia wjego pokoju. Przyjaciele przywitali się więc od razu izaczęlirozmowę.
– Nie chciałbym przeszkadzać, ale mam pytanie... – Zaczął Sulik iod razu zawiesił głos, by po chwili szeptem dodać – jesteśsam?
– Nie, wpokoju obok jest Naszu. Czy coś się stało? – Lakis patrzył na Skulika lekkozaniepokojony.
– Przyszedłem tylko zapytać, kiedy wkońcu wyruszamy. Trochę to długo trwa, nie uważasz? – Skulik zawiesiłgłos.
– Nie, możesz być spokojny, potrzebuję jeszcze tylko kilku dni. Adlaczego tak się spieszysz? Przecież jeszcze nas nie poganiają, akrótki odpoczynek przyda się zarówno nam, jak idzieciakom. – Uspokajał Lakis, patrząc woczySkulika.
– Masz całkowitą rację. – Odrzekł Skulik. – Po prostu trochę się nudzę idlatego przyczłapałem tu do was. Już nie wiem, co mam ze sobą zrobić! Sam nie mam ani gdzie pójść, ani co pozwiedzać… Właśnie ztą całkowitą nudą nie mogę już sobie poradzić! – Spojrzał beznamiętnym wzrokiem naLakisa.
– Rozumiem cię, ale jakoś nie mam sumienia popędzać Naszu, wiesz, jak ona się stresuje, kiedy tylko wspomnę owojażach. Już wiem, że nie będzie mi lekko ilekko nie jest, ale ztym powoli się oswajam. Wiesz, nawet ją rozumiem ijej współczuję, ale musimy poczekać jeszcze kilka dni. – Odrzekł Lakis, na którego Skulik spojrzałspeszony.
– Aczy wogóle możesz wychodzić, czy Naszu trzyma cię cały czas przy sobie? Bo może byśmy tak skoczyli do dzieciaków? Czy to też jest niemożliwe? – Skulik patrzył proszącym wzrokiem woczyprzyjaciela.
– Nawet nie wiem… Spytam Naszu, czy mogę się urwać na chwilę. – Po tych słowach Lakis poszedł do drugiego pokoju, apo chwili wrócił już zNaszu. Była to piękna, młoda kobieta, ubrana – inaczej niż ostatnim razem, gdy widział ją Skulik – wnowoczesny, tutejszystrój.
– Witam cię wteraźniejszości, Naszu! – Radośnie przywitał się Skulik. – Jak się teraz tutaj czujesz? Czy podoba ci się tutaj bardziej niż wstarożytnym Babilonie? – Naszu spojrzała najpierw na Skulika, potem na Lakisa iodpowiedziała po krótkimnamyśle.
– Cóż, cały świat jest piękny izachwycający, ale dla mnie najważniejsze jest, by być przy Lakisie. Tyle lat na niego czekałam, że teraz chcę być tutaj znim. – Odrzekła Naszu, apo chwili dodała zuśmiechem. – Na pewno ciekawi cię, kiedy skończymy się urządzać ibędziecie mogli wyruszyć wkolejną podróż. Mam dla ciebie dobrą wiadomość – jesteśmy już prawie rozpakowani, więc możecie znikać nawet teraz. Nie mam nic przeciwko temu, nawet będzie mi to całkiem na rękę – bez Lakisa szybciej uporam się zresztą.
– Nie ma sprawy, skoro ci przeszkadzam, to wychodzimy! – Szybko odpowiedział Skulik zudawanymoburzeniem.
– Przestań mnie podpuszczać, dobrze wiem, że wcale tak nie myślisz! – Naszu nie dała się nabrać na złość Skulika. – Ale idźcie sobie, chcę mieć wolnemieszkanie.
I wmgnieniu oka już ich nie było. Po chwili obaj znaleźli się wpokoju dzieciaków, gdzie panował zaskakujący spokój, ponieważ wszyscy odrabiali lekcje wskupieniu. Kiedy tylko dzieci zauważyły pojawienie się Lakisa iSkulika, spokój zastąpiły radosne okrzyki iwesołyrozgardiasz.
– Cześć dzieciaki! – Lakis powitał całą gromadkę. – Zapomnieliście już onas, czy tylko tak mi się wydaje? – Patrzył na nichczule.
– Nie, nie zapomnieliśmy oniczym, anajtrudniej zapomnieć otobie, Lakisie! – Odpowiedziała radośnie Blanka. – Czy planujesz już nasze kolejne przygody? Ico słychać uNaszu? Czy już się przenieśliście irozpakowaliście? – Blanka patrzyła na Lakisa zzainteresowaniem.
– Już prawie, lada dzień kończymy urządzanie się. Dzisiaj wyrwaliśmy się dosłownie na małą chwilkę izaraz musimy uciekać. – Lakis powiedział to smutnym głosem, ale po chwili się roześmiał. – Za dwa dni będę już wolny iwtedy popędzimy na nowe przygody, czy to wam odpowiada? – Patrzył na swoją trzódkęrozbawiony.
– Oczywiście, przecież poczekamy, nie ma sprawy. – Tym razem to Ariel zabrał głos. – Tyle już na was czekaliśmy, że te dwa dni to pestka. Agdzie terazpopędzimy?
Skulik od razu wyrwał się doodpowiedzi.
– Popędzicie na Wielki Mur Chiński, na pewno słyszeliście już onim co nieco. – Obaj, Skulik iLakis, patrzyli na dzieciaki uważnie izastanawiali się, czy cokolwiek wiedzą oChińskimMurze.
– Coś tam słyszeliśmy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby onim jeszcze trochę poczytać. – Odpowiedziała rzeczowo Julia. Mimo że dziewczynka starała się sprytnie wybrnąć zsytuacji, to nie udało jej się ukryć, że tak naprawdę dzieci nic nie wiedzą oMurze.
– Dobrze, wtakim razie wy się przygotujcie, amy będziemy uciekać. – Lakis nie dał po sobie poznać drobnego rozczarowania. – Za dwa dni będę tutaj uwas, więc bądźciegotowi!
I już ich niebyło.
Prosto od dzieci udali się na Plake. Było słoneczne popołudnie, słońce przygrzewało dosyć mocno izrobiło się cudownie leniwie icicho. Postanowili wybrać się do swojej ulubionej kawiarenki, gdzie zamówili kawę frappé. Wpobliżu pracowite cykady już dawno zaczęły swój koncert, ale wszyscy inni wokół sprawiali wrażenie osowiałych isennych. Rozmowę zaczął Skulik, był lekkozaaferowany.
– Stęskniłem się już za nimi, dasz wiarę? Najpierw nie myślałem otym, ale teraz coraz częściej się na tym łapię. Iwiesz, co jeszcze zauważyłem? Naprawdę brakuje mi tych dzieciaków! Mimo że to twój projekt, mam takie wrażenie, jakby był też mój też. Czy to nie dziwne? – Spojrzał zamyślony nakolegę.
– To miło, że się tak przyzwyczaiłeś. – Odpowiedział Lakis. – Nie powinieneś jednak zapomnieć otym, że sporo narozrabiałeś. Nie zrozum mnie źle – nie chcę ci tego wypominać, po prostu uważam, że to dla ciebie cenna nauczka naprzyszłość.
Skulik spojrzał na Lakisazaskoczony.
– Nie mam zamiaru otym zapominać, tego możesz być pewien, ale gryzie mnie jeszcze jedna sprawa… – Zastanawiał się chwilę, by wkońcu powiedzieć. – Wiesz, że nie mogę też zapomnieć oich mamie, Bożence?
Lakis spojrzał na niegozdziwiony.
– Aco ma do tego ich mama? Przecież nie angażujemy się wsprawy dorosłych. Chyba że coś się zmieniło wtej kwestii, aja otym nie mam zielonego pojęcia! – Wybuchł zaskoczony wypowiedzią kolegi Lakis, co wprawiło Skulika wosłupienie
– No tak, nie angażujemy się, ale zdarzają się wyjątki… Nie wiem, czy to właśnie jest wyjątek… – Skulik spochmurniał, po chwili spuścił głowę izastanawiał się nad tym, co przed chwilą wyznał Lakisowi. – Proszę cię, nie mów tego nikomu, sam jestem tym faktem zaskoczony. – Lakis siedział przez chwilę, nic nie mówiąc, apotemodparł.
– Przemyśl to na spokojnie jeszcze raz. Ale możesz być spokojny, to zbyt poważna sprawa, żebym miał ją komukolwiek relacjonować. – Uśmiechnął się pod nosem. – Widzisz, nie wszystko jest takie proste, jak byśmy tego chcieli. Ale, ale, zmieniając temat, co słychać uPani Nicości? – Po tym pytaniu Skulik od razu sięrozchmurzył.
– Cieszę się, że oto zapytałeś! Już się urządzili razem zSaszką, aPani Nicości zaczęła swoją pracę. Ogród już jest czynny, aona wnim gospodaruje. Bardzo się cieszę, że Pani Nicości iSaszce wszystko się udało isą razem. Adzięki komu to wszystko? Dzięki mnie, oczywiście! – Lakis od razu sięroześmiał.
– Tak, na pewno zawdzięczają to tylko tobie. – Zastanawiał się jeszcze nad czymś, by po chwili powiedzieć. – Ao mamie dzieciaków na razie zapomnij iodłóż to na jakiś czas, apóźniej się zobaczy. Ja tymczasem zastanawiam się, jak sobie radzi Naszu beze mnie. – Dodał Lakis zaniepokojony. – Trochę mnie to martwi, że została sama, ale nie da się tego uniknąć, więc im wcześniej się do tego przyzwyczai, tym lepiej. – Spojrzał koledze woczy, szukającwsparcia.
– Na pewno masz rację, ale nie potrafię cię zapewnić, że Naszu poradzi sobie bez ciebie, bo po prostu tego nie wiem. Nie martw się na zapas, na pewno wszystko jakoś się ułoży. Myślę, że powinieneś się teraz skupić na projekcie. Wielki Mur Chiński to będzie prawdziwe wyzwanie! Teraz jest tam więcej ludzi niż kiedyś, populacja się trochę rozrosła ioczywiście technologia też poszła do przodu… – Skulik zamyślił się na chwilę, apotem dodał. – Mimo to jestem pewien, że doskonale sobie poradzicie! – Spojrzał na kolegę zespokojem.
– Oczywiście, że sobie poradzimy, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. – Lakis odpowiedział pewnym głosem, ale Skulik zauważył, że słowa przyjaciela trochę go podbudowały. – Na pewno wynikną jeszcze jakieś kłopoty, ale ich nie da się uniknąć, są wliczone wten rodzaj pracy czy powinności. Atak na marginesie, to co wiesz oWielkim Murze Chińskim, Skuliku? – Spojrzał uważnie na swojego przyjaciela iwspólnika.
– Trochę wiem, ale poczekaj, skończyła mi się kawa, tobie pewnie też. – Od razu zajrzeli do małychfiliżanek.
– Tak, masz rację, mi się też skończyła, zamawiamy jeszcze po jednej? – Lakis spojrzał pytającym wzrokiem nakolegę.
– Oczywiście, nie spieszysz się chybanigdzie?
– Nie, mogę trochę posiedzieć tutaj na powietrzu, posłuchać grania cykad. – Lakis był już wyraźnie mniej spięty. – To co ztym WielkimMurem?
– No właśnie: pomysł stworzenia Muru zrodził się wczasie panowania pierwszego cesarza zdynastii Cin. Jego budowę rozpoczęto wokresie Wiosen iJesieni, prawdopodobnie wVI wieku p.n.e. ikontynuowano wepoce Walczących Królestw. Poszczególne państewka feudalne budowały osobne odcinki muru, które później połączono wjeden zespół służący do obrony przed koczowniczymi plemionami mongolskimi istrzegący biegnącego wpobliżu Jedwabnego Szlaku. Tak to chybabyło.
– Tak, tak, przypominam sobie: Wielki Mur Chiński....Chiński Wielki Mur… to największa budowla obronna świata znajdująca się wpółnocnych Chinach. Biegnie od miejscowości Shanhaiguan nad Zatoką Liaotuńską (Morze Żółte) na wschodzie, przez Mongolię Wewnętrzną, aż do przełęczy Jiayuguan wgórach Qilian Shan, wpobliżu miasta Yumen na zachodzie. Spokojnie, dzieciaki na pewno sięprzygotują.
– Tak, na pewno, masz to jak wbanku, dzielne dzieciaczki, nie uważasz? – Skulik patrzył na Lakisa zciekawością.
– Tak, tu masz rację, są dzielne ina pewno wzorowo przygotują się do tej wyprawy – jak zawsze. Azmieniając temat, co słychać uArchewiwji? Wiem, że masz znią stały kontakt. – Po tym pytaniu Skulik raptem sięzamyślił.
– Znowu wynikły różne sprawy, które trzeba rozwiązać. Ale ty się nimi nie przejmuj, one cię nie dotyczą. Zresztą mnie też nie, aprzynajmniej nie bezpośrednio, ale to już insza inszość. – Lakis spojrzał na kolegę zdziwiony ispytał.
– Amoże coś powiesz, zamiast tak mnie trzymać wniepewności? Znowu jakieś tajemnice, co to ma być? Omnie wszystko wiesz, ale osobie to pary zust nie wypuszczasz. Tak nie powinno być, albo pracujemy razem, albo osobno. – Skulik spojrzał zdziwiony wybuchemLakisa.
– Dobrze, tylko się tak nie denerwuj, już ci mówię. Właśnie rozwiązuje się sprawa Wutenora iCeklora. Mają niebawem zakończyć swój projekt iWielka Księga go oceni, ale na razie nikt nie wie, co to za projekt. To na razie tyle zbieżących spraw, reszta jeszcze jest wtoku. – Lakis spojrzał na Skulika zniecierpliwością izapytał.
– Ojakich sprawachmówisz?
– To się jakoś za chwilę wyjaśni, na razie nic ci nie mogę powiedzieć. – Odpowiedział, patrząc Lakisowi prosto woczy.
– Zawsze potrafisz tak zakręcić, że wkońcu ci uwierzę. Tymczasem muszę już uciekać, bo nie wiem, co zNaszu izaczynam się trochę martwić. Zawiadomię cię, jak skończymy ibędziemy gotowi do drogi. Dozobaczenia!
W tej samej chwili obaj zniknęli ikażdy znich znalazł się wswoim domu. Lakis zastał Naszu siedzącą nad filiżanką herbaty ina ten widok od razu sięrozpogodził.
– Jak prace porządkowe? – Spytał. – Już wszystko zrobiłaś, czy potrzebujesz męskiego ramienia? – Patrzył na ukochaną zzainteresowaniem.
– Tak, już się uporałam ze wszystkim. Dobrze, że sobie poszliście, miałam całe mieszkanie dla siebie iposzło mi nad wyraz szybko. – Mówiąc to, uśmiechała się, co ijemu poprawiłohumor.
– Cieszę się. Wtakim razie będę się przygotowywał do następnej wyprawy. Teraz muszę jeszcze skoczyć do dzieciaków, apóźniej będę przez dwa dni wolny tylko dla ciebie, co ty na to? – Przymrużył lekko oczy, patrząc nanią.
– Czy będę mogła jeszcze coś dla ciebie zrobić? – Spytała Naszu, aLakis spojrzał na niązdziwiony.
– Nie, nie sądzę… – Odrzekł po chwili namysłu. – Akiedy masz spotkanie zWielką Radą? – Patrzył na niąwyczekująco.
– Ztego, co wiem, to jutro. Pójdziesz ze mną, czy będę musiała stawić czoła temu problemowi sama? – Spojrzała na niego tak słodkimi oczami, że nie mógł jejodmówić.
– Nie, pójdę ztobą, to zrozumiałe. – Odpowiedział czym prędzej. – Nie masz się czego obawiać, na pewno przydzielą ci jakąś pracę. – Uśmiechnął się pod nosem, aw duchu powiedział do siebie „nie pójdziesz sama, oj nie”. – Wtakim razie teraz wpadnę do dzieciaków, zostaniesz na trochęsama?
– Tak, oczywiście, biegnij. Później zrobię kolację ipoczekam na ciebie. – Wychodząc, Lakis pocałował ją lekko wpoliczek. Szedł ulicą izastanawiał się, jak potoczy się jego życie, awłaściwie ichżycie.
Wszystko wyglądało teraz inaczej, całkiem inaczej. Naszu niewiele się zmieniła, była jak dawniej romantyczna iprzedsiębiorcza. Inne jej zalety poznawał dopiero teraz. Ciekawiła go, więc ją ukradkiem obserwował. Podobała mu się taka, jaka była, nic by wniej nie zmienił. Zauważył, że jest bardzo cierpliwa, co było jej kolejną cennązaletą.
Lakis był tak pogrążony wmyślach, że nawet nie zauważył, kiedy doszedł już do Teo. Chwilę stał pod jego drzwiami, ale nie usłyszawszy żadnego dźwięku, powolutku zaczął się przeciskać przez dziurkę od klucza. Po chwili był już wpokoju, gdzie Teo odrabiał lekcje. Od razu ujawnił sięchłopcu.
– Witam cię, przyjacielu! – Zawołał wesoło Lakis. – Wpadłem zobaczyć, co uciebie słychać. Jak idą przygotowania do dalszej realizacji projektu? Czekasz na mnie, czy już ci się znudziło? – Patrzył na Teo zciekawością irozbawieniem.
– Nie, cierpliwie czekam, jak ireszta. – Odpowiedział grzecznie chłopiec. – Teraz popędzimy na Wielki Mur Chiński, tak mi przekazał Ariel. Czy to prawda? Czy nic nie zmyślił? Wiesz, Ariel czasami buja wobłokach. – Lakis roześmiałsię.
– Nic nie wymyślił, popędzimy właśnie tam. Przygotowałeś się już do podróży ipoczytałeś coś oWielkim Murze, czy na razie jesteś jeszcze wpowijakach? Pamiętaj, że za dwa dni będziemy już na miejscu, więc najwyższy czas na przygotowania, nie sądzisz? – Lakis patrzył na Teo zodrobinązniecierpliwienia.
– Tak, już się trochę przygotowałem ijeszcze się bardziej przygotuję. Amoże byśmy tak wpadli do Juranda? Czy to nie byłby dla ciebie duży problem? – Teo patrzył na Lakisa wielkimioczami.
– Właśnie zamierzałem się do niego wybrać, więc skoro chcesz lecieć ze mną, to nie ma sprawy. Tylko się ubierz, przecież nie polecisz ze mną wtakim stroju. – Była to słuszna uwaga, bo Teo siedział przy lekcjach prawie całkiem rozebrany. Szybko coś na siebie wrzucił, apo chwili już ich niebyło.
Jurand leżał na wersalce iczytał książkę, kiedy wpokoju pojawili się niespodziewani goście. Chłopiec od razu podskoczył na równenogi.
– Ojej, jak się cieszę, że wpadliście, właśnie owas myślałem! – Zawołał radośnie. – Mamy teraz na tapecie Wielki Mur Chiński, czy tak? – Patrzył na swoich gości zpodekscytowaniem.
– Tak, aprzygotowałeś się już? – Teo od razu ostudził zapał przyjaciela. – Bo wiesz, my już trochę się przygotowaliśmy… – Teo nie zdążył dokończyć zdania, bo Jurand przerwał mu wpółsłowa.
– Tę wiadomość oChińskim Murze dostałem dzisiaj, ale jeszcze mamy... No właśnie, ile mamy jeszcze czasu? – Jurand patrzył badawczo na ichtwarze.
– Spokojnie, mamy jeszcze dwa dni, więc zdążysz się przygotować. Amoże teraz wpadlibyśmy do pozostałych dzieciaków? – Lakis patrzył zlubością na rozpromienione buzie obuchłopców.
– No jasne! – Obaj od razuodkrzyknęli.
Po chwili cała trójka już była upozostałych dzieciaków, które zastali pogrążone wlekturze. Było cicho jak makiem zasiał, ale nie potrwało to długo. Dzieciaki od razu rzuciły się sobie na szyje. Rozmowom nie było końca, każdy miał coś do dodania. Rwetes był nie doujarzmienia.
– Uspokójcie się trochę, wpadliśmy tylko chwilkę izaraz uciekamy. – Lakis starał się przekrzyczeć gromadkę ipatrzył zlubością na całą swoją trzódkę. – Przyleciałem sprawdzić, czy przykładacie się do czytania iwidzę, że podeszliście do sprawy bardzo rzetelnie. – Lakis sięgnął po książkę, która akurat leżała obok jego ręki. – Świetnie! Właśnie to mieliścieczytać!
– Wiesz, jak się przykładamy do czytania, na pewno tego nie zbagatelizujemy! – Odpowiedziała natychmiastBlanka.
– Wiem, wiem ibardzo się ztego cieszę, Blanko. To się wam chwali. Jest dobrze, amoże być jeszcze lepiej. – Lakis był już zupełnie roześmiany ibeztroski. – Widzicie, ile razem możemy osiągnąć? Zawsze to raźniej, nieuważacie?
– Oczywiście, że tak uważamy. – Ariel odpowiedział bardzo poważnie, aBlanka od razuprychnęła.
– Ciekawe, od kiedy takuważasz?
– Chyba nie zamierzacie się teraz kłócić? – Lakis od razu stał się czujny. – Nie czas teraz na kłótnie czy osobiste przepychanki, ma być spokój, rozumiemysię?
– Tak tylko mi się powiedziało, przepraszam. – Blanka potulnie zwiesiła głowę. – Czasami coś mnie podkusi itak wypalę bez zastanowienia… – Dziewczynka zawiesiłagłos.
– Spokojnie, czasami jesteśmy niegrzeczni, ale to minie, kiedyś wydoroślejemy, poza tym jesteśmy przecież rodziną. – Oli ze śmiechem relacjonowała przypadłościrodzinne.
– To wiem, ale czasami jest to wkurzające, chociaż puszczam to mimo uszu. Lepiej jest, kiedy się nie kłócimy, nie uważacie? – Podsumował sytuację Lakis, patrząc na gromadkę ze szczerym śmiechem. Roześmiali się wszyscy, byłazgoda.
– No dobrze, to my uciekamy, ale za dwa dni jesteśmy uwas, dobrze? – Upewnił sięLakis.
– Tak, oczywiście! Ibędziemy przygotowani lepiej niż dzisiaj. – Zapewniały dzieci, ale po chwili były już same wswoim pokoju. Lakis, Teo iJurand zniknęli, każdy znalazł się usiebie.
Lakis wkroczył wswoje włości ze śmiechem, podszedł do Naszu iod razu zaczął jej opowiadać oswoim przemieszczeniu, oswoich rozterkach inadziejach. Później oboje usiedli do kolacji. Było cicho, kiedy odezwał się telefon. Lakisowi trochę zajęło znalezienie go, ale kiedy wkońcu mu się to udało, ktoś zniecierpliwością odłożyłsłuchawkę.
– Co to było? – Patrzył na Naszuzdziwiony.
– Nie wiem, telefon mamy od wczoraj, więc mało osób zna numer… Nie wiem, kto to mógł być. – Naszu wydawała się zawstydzona iroztargniona.
– Też nie wiem, kto to mógł być, ale nie przejmuj się, zadzwoni drugi raz. Askąd wogóle wzięłaś telefon ipo co? Do tej pory obywaliśmy się bez tego wynalazku. – Lakis patrzył uważnie naNaszu.
– Archewiwja mi go podarowała, więc go zamontowałam. Czy to ci przeszkadza? – Spojrzała na Lakisa ze łzami woczach.
– Spokojnie, muszę się przyzwyczaić do nowinek tego świata. Nie ma sprawy. – Lakis westchnął. – Jeżeli już dostałaś telefon od Archewiwji, to będziemy go używać, nie widzę wtym żadnego problemu. – Powiedział Lakis, ale wmyślach dał sobie słowo, że nie będzie go używał. – Niech one się ze sobą kontaktują, jeśli chcą, ze mną nie muszą. – Pomyślał.
– Myślę, że nie będziesz go używał, jesteś przyzwyczajony do starych metod pracy – Naszu sprawiała wrażenie, jakby czytała wjego myślach – ale ja chcę się nauczyć nowego świata. – Spojrzała swoimi pięknymi oczami na Lakisa ikontynuowała. – To co robimy zzaczętym wieczorem? Może się gdzieś przejdziemy? Jeszcze nie byłam na porządnym spacerze, odkąd tumieszkamy.
Lakis chwilę się zastanawiał, po czymodpowiedział.
– Oczywiście, możemy sięprzejść.
Wybrali się zatem na mały rekonesans okolicy. Oboje szli powoli pogrążeni każdy wswoich myślach. Lakis zastanawiał się, jak to jest, że teraz wygląda tak, jak dawniej, czyli jest podobny do ludzi, ale wtrakcie projektów nadal przybiera swoją poprzednią postać karłowatego skrzata. Nie spodziewał się takiego rozwiązania. Był pełen podziwu dla przedsiębiorczości Archewiwji, która czuwała nadwszystkim.
Gdy doszli do Plaki, gdzie panował gwar, atłumy ludzi okupowały wszystkie pobliskie kafeterie, Naszu przerwałamilczenie.
– Może gdzieś sobie usiądziemy? – Lakis zradościąprzytaknął.
– Pewnie, że możemy. Masz ochotę na późną kawę? – Udało im się złapać zwalniający się stolik. – Zobacz, jak tutaj jest pięknie, gwar ludzi, cykady grają. Zbliża się jesień, tyle kolorowych liści już leży na ziemi. Jest tak czarownie… – Rozmarzył się Lakis. – Czy dobrze się tutaj czujesz, kochana Naszu? Jesteś zadowolona, nic ci niebrakuje?
– Nie, nic mi nie brakuje, na razie się oswajam ztą rzeczywistością. Czas pokaże, czy dobrze wybrałam, ale na pewno będę się bardzo starała, żeby wszystko się ułożyło, aty? – Spojrzał na nią zaskoczony iodpowiedział po krótkimnamyśle.
– Ja też będę się bardzo starał. Na pewno trochę to potrwa, ale już przyzwyczajam się do twojej obecności wmoim życiu ijest mi ztym dobrze. – Uśmiechnął się pod nosem. – Mogę nawet powiedzieć, że bardzodobrze.
Pili powoli kawę ikażdy myślał oczymś innym, nie przeszkadzali sobie. Taki spokojny wieczór, bez konfliktów, bez podtekstów… Było inaczej, niż Lakis to sobie wyobrażał, ale podobało mu się. To było całkiem nowe doznanie, jeszczenieujarzmione.
Skulik siedział przy stole irozmyślał. Nie dawała mu spokoju myśl omamie dzieci, zakrawało to oobsesję. Nie dość, że wciąż oniej myślał, to jeszcze zaczęła mu się śnić – to już było po prostu śmieszne. Starał się walczyć ztym, ale poległ na placu boju. Próbował zająć myśli czymś innym, poświęcić się pracy, aby sytuacja sama się jakoś ułożyła, ale po wizycie uLakisa plan upadł. Oznaczało to, że musiał jeszcze poczekać te dwa dni, żeby zajmować czymś mamę dzieci. Miotał się jak lew po mieszkaniu, raz siedział, raz leżał ijuż nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Amusiał wytrzymać jeszcze dwadni.
Przypominał sobie swoje życie pełne wzlotów iupadków. Narobił ludziom dużo złego, to było niewybaczalne, ajednak... kilka lat mu się upiekło, aż powiedziano – dosyć. Pamiętał ten dzień, jaki był wtedy zdziwiony, że to akurat jego spotkało. Wkońcu przyszła kryska na Matyska, tak to się mówi? Więc teraz najważniejsze, żeby jakoś się podnieść ztejmatni.
Czekał na dzień, kiedy wyruszą wsiną dal ito oczekiwanie go dobijało. Cała reszta była do przeżycia. Nawet zaproszenie od Wielkiej Księgi nie było tak dobijające. Co prawda nie spodziewał się go imiał nadzieję, że już da mu spokój, ale niestety – znowu się zaczęło. Ciekawe, oco tym razem go zahaczy… Miał nadzieję, że jego grzeszki już co nieco pominięto, ale to miało się okazać dopiero jutro. Skulik zdecydował, że nie ma sensu stresować się tym zawczasu. Wyjaśni się wszystko, na pewno nic nie pominą, trzeba być po prostu cierpliwym. Położył się zatem na swoim szezlongu izaczął rozmyślać – oczywiście oWielkim Murze Chińskim.
Był to największy cmentarz świata. Ciekawe, czy dzieciaki znajdą taką nowinkę, pewnie tak. Już sobie wiele rzeczy przypomniał, reszty zaczął szukać wzakamarkach pamięci, ajuż po chwili smacznie spał. Należał mu się ten zdrowy sen. We śnie przeniósł się do Babilonu, chodził po jego zatłoczonych ulicach pełnych ludzi, gwaru iprzepychanek. Wiedział, że to tylko sen ichciał się zniego obudzić, ale nie mógł. Zobaczył swoją rodzinę jak żywą. Stał jak zahipnotyzowany iobserwował ich. Po jakiejś sekundzie rodzina zaczęła się rozglądać, apóźniej szukać czegoś albo kogoś. Uważnie im się przyglądał izastanawiał się, kogo szukają. Po chwili wyjaśniło się, że szukali właśnie jego. Ale przecież stał obok nich, więc dlaczego nie zwrócili na niego uwagi? Tak, już wiedział, mówiono onim, ale on ich nie słyszał, aoni nie widzieli jego. Stał nadal jak zahipnotyzowany iczekał, co będzie dalej. Ale nic się nie stało, po prostu oni znudzeni czekaniem poszli sobie dalej, aon sięobudził.
Usiadł cały spocony izaczął się zastanawiać, dlaczego właśnie teraz mu się przyśnili. Nadal myślał, chociaż wiedział, że teraz nic nie wymyśli, adopiero kolejny dzień przyniesie mu odpowiedź. Przemyślał swoje grzeszki (a było ich trochę), za które nieprzypadkowo się tutajznalazł.
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Zrobiło się dosyć późno, ale wiedział, że już nie zaśnie, więc postanowił zaryzykować iprzejść się do Wutenora iCeklora.
Droga zleciała mu dosyć szybko, nie zauważał niczego, amoże raczej nie chciał nic zauważyć. Szedł imyślał oswoich przewinieniach – otym, co zrobił kiedyś ico zrobił teraz, żeby to naprawić. Kiedy stanął na ich ulicy, oblał go zimny pot. – Po co tu przyszedł ico im powie? – To pytanie tłukło mu się po głowie, stał isię nad tym zastanawiał. Obserwował ich okna, wktórych paliło się światło, więc wiedział, że obaj byli wdomu. Znał rozkład ich mieszkania, bywał tutaj dosyć często. – No cóż, kto nawarzył piwa, musi je po prostu wypić. – Pomyślał ijuż pukał do ich drzwi, które chwilę później mu otworzyli. Gospodarze nie byli bardzo zdziwieni jegowizytą.
– Dzień dobry, przyszedłem... – Nie zdążył dokończyć zdania, bo Wutenor od razu muprzerwał.
– Wejdź iprzestań się denerwować, Wielka Księga dała nam zlecenie, którego nie sposób całkowicie wypełnić. – Iod razu ciężko odsapnął. Skulik stanął jak wryty, zanim dotarło do niego to, co powiedziałWutenor.
– Nie rozumiem, jak to, nie możecie sobie poradzić zprojektem? To niesłychane, akurat wy? – Patrzył na nichpodejrzliwie.
– No nie możemy, czy to tak trudnozrozumieć?
– Nie, ale wczym tkwi problem? Jakoś do tej pory wszystko wam uchodziło na sucho, co się stało? – Skulik rozluźnił sięcałkowicie.
– Tak było kiedyś, teraz już się trochę nawróciliśmy, no może nie całkiem… Wkażdym razie idziemy wdobrym kierunku, chociaż małymi kroczkami. – Skulik patrzył na nich coraz bardziejzaciekawiony.
– Wkońcu się dowiem, oco wam chodzi? Mówicie półsłówkami inic nie rozumiem. – Powoli oparł się ościanę, aoni obaj przyglądali mu się zuwagą, by po chwilirzec.
– Nie możemy cię całkowicie wtajemniczyć wten projekt, uchylimy jednak rąbka tajemnicy, co ty na to? – Skulik spojrzał na nichzdziwiony.
– Oczywiście! Mówcie wreszcie, oco wtym wszystkim chodzi! – Ponaglił ich zniecierpliwiony, przestępując znogi nanogę.
– Chodzi oto, że musimy zakończyć ten projekt, ale nie możemy go całkowicie wykonać, bo potrzebny nam jesteś ty. – Powoli tłumaczył Wutenor. Zamilkł na chwilę, by podjąć dalszą opowieść. – Nie możemy cię całkowicie wtajemniczyć, ale możemy coś niecoś ci powiedzieć – może nam wtedy pomożesz. Jeżeli będziesz chciał po tym, co zrobiliśmy razem. Musisz nam też zaufać, aobawiamy się, że ztym może być problem. Jak sądzisz, Skuliku? – Zapytał Wutenor, patrząc na Skulikawyczekująco.
– Najpierw muszę się dowiedzieć, oco chodzi. Skąd mogę wiedzieć, jak ja się zachowam po usłyszeniu celu waszego projektu? – Spojrzał na obuwyczekująco.
– Dobrze, ale wiesz co... może omówimy to jutro po naradzie zWielką Księgą? Oczywiście jeżeli nadal będziesz zainteresowany… – Skulik spojrzał zdziwiony naobu.
– Skoro tak postanowiliście, to czemu nie. Atak zinnej beczki, czy jeszcze macie do mnie żal? – Patrzył na nich zciekawością, aoni obaj pospuszczaligłowy.
– Wsumie to nie mamy inie bocz się na nas. Na razie pracujemy nad poprawą naszych relacji ze wszystkimi. Widzisz, każdy ma do nas mnóstwo pretensji, nie możemy powiedzieć, że niesłusznych… Dlatego staramy się tonaprawić.
Skulik uśmiechnął się podnosem.
– Miło mi to słyszeć. Mogę więc uznać, że nie macie do mnie już żadnych pretensji? – Patrzył na nich zpowątpiewaniem.
– Już ci powiedzieliśmy, że nie mamy, więc musisz nam uwierzyć. – Obruszył się Wutenor. – Atak wogóle, to co tutaj robisz? Chyba nie myślisz, że uwierzymy, że za namitęsknisz?
Obaj patrzyli zciekawością naSkulika.
– Cóż… – Zająknął się Skulik. – Było mi po drodze, więc do was wpadłem… Ateraz muszę już uciekać. To bywajcie, ajak zdecydujecie się podzielić ze mną waszym problemem, to dajcie miznak.
I już go nie było.
Znowu był sam, siedział imyślał oprzeszłości, ale nic nie potrafił wymyślić, więc zagłębił się wprzyszłość. Wyglądała obiecująco, przynajmniej tak mu się wydawało. Tyle spraw się nawarstwiało, że już stracił rachubę, co jest ważne, aco nie. Dał sobie spokój, co ma być, to będzie, nie miał na to żadnego wpływu, choćby nie wiadomo, jak bardzo chciał. Przypomniał sobie dzień, kiedy zaczął współpracować zLakisem. Uśmiechnął się pod nosem. Tak, to był bardzo szczególny dzień. Apóźniej wszystko się potoczyło ido dzisiaj się toczy. To była dobra decyzja, ale czy powinien był ją podjąć? Pamiętał dokładnie, jak się wtedy czuł, jak go nużyła ta postawa, już dawno chciał się wycofać, ale nie miał jakoś siły… Iwłaśnie wtedy Lakis zaproponował mu współpracę, aon zniej po prostu skorzystał. Chociaż zdawał sobie sprawę ztego, że może już być za późno, że być może nie podoła zadaniu, to jednak uznał, że warto było spróbować. Imiał rację, bo znikim tak dobrze mu się nie pracowało, ai zawiązała się między nimi nić przyjaźni. Tak, to było dobre posunięcie, był tego pewien, ale co zpozostałymi rzeczami? Jak się mają do tego jego winy zprzeszłości? Tego nie wiedział, ale miał nadzieję, że wkrótce się dowie. Nie spędzało mu to snu zpowiek, ale chciał wiedzieć, na czym stoi ijak potoczą się jego losy.
Te iinne pytania tłukły mu się po głowie, dlatego był tak bardzo niespokojny ipozwalał sobie na takie myślenie. Jutro miało się okazać, jak stoją jego sprawy, czy poniósł klęskę, czy też będzie mógł uczestniczyć wdalszej części projektu. Już oczami wyobraźni widział siebie, jak zabawia mamę dzieciaków… To byłoby piękne, ale czy będzie prawdziwe? Miało się to wyjaśnić kolejnego dnia, nie warto było się tym kłopotać zawczasu. Wiedział, że swego losu itak nie zmieni, może go jedynie poprawić. Był sam ito wkurzało go najbardziej. Zazdrościł Lakisowi, że miał swoją Naszu. Że już nie musiał liczyć tylko na siebie, miał zkim porozmawiać, miał kogo się poradzić… To niby nie tak wiele, ajednak bardzo dużo. Dlaczego nie mógłby być zmamą dzieci? Ten pomysł podobał mu się bardzo ipostanowił powalczyć otę kobietę. Jednak teraz dał sobie spokój, wiedział, że będzie potrzebny przy realizacji projektu, więc na niego po prostu czekał. Teraz będzie miał okazję lepiej przyjrzeć się mamie dzieciaków, wtrakcie gdy będzie jej pilnował, ato dawało mu sporeszanse.
– Ajuż jutro dowiem się, czego ode mnie oczekują ipostaram się to wykonać. – Pomyślał, achwilę później wkońcuzasnął.