Koronawirus - Waldemar Ciekalski - ebook

Koronawirus ebook

Waldemar Ciekalski

0,0

Opis

W prologu autor porównał pandemię koronawirusa do III wojny światowej covidowej. W pierwszej części książki autor przedstawił początek i kolejne pięć fal pandemii koronawirusa w Polsce, Europie i na świecie. W drugiej części pokazano wpływ pandemii covid-19 na różne dziedziny życia i teorie o pandemii oraz epidemie w minionych wiekach. Trzecia część książki to wnioski i refleksje wynikające z pandemii. W suplemencie autor opisał również pierwsze miesiące inwazji Rosji w Ukrainie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 435

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Waldemar Ciekalski

Koronawirus

III wojna światowa?

© Waldemar Ciekalski, 2022

W prologu autor porównał pandemię koronawirusa do III wojny światowej covidowej. W pierwszej części książki autor przedstawił początek i kolejne pięć fal pandemii koronawirusa w Polsce, Europie i na świecie. W drugiej części pokazano wpływ pandemii covid-19 na różne dziedziny życia i teorie o pandemii oraz epidemie w minionych wiekach. Trzecia część książki to wnioski i refleksje wynikające z pandemii. W suplemencie autor opisał również pierwsze miesiące inwazji Rosji w Ukrainie.

ISBN 978-83-8324-180-7

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Prolog

Kiedy zakończyła się I wojna światowa, mój ojciec miał sześć lat. Kiedy zakończyła się II wojna światowa, ja miałem siedem lat. O tym, że ludzkości zagraża III wojna światowa, słyszałem już niedługo po zakończeniu II wojny światowej a w późniejszych latach jeszcze wielokrotnie. Rozważano różne warianty: wojna z użyciem broni konwencjonalnej a także broni atomowej, którą Amerykanie wypróbowali po raz pierwszy w czasie ataków na japońskie miasta: Hirosimę 6 VIII 1945 roku i trzy dni później na Nagasaki. Użycie broni atomowej, udoskonalonej później i nazywanej bronią jądrową groziłoby zagładą całego świata. Tak jak wszyscy ludzie, ja także obawiałem się dojścia do skutku takiego kataklizmu. Jednakże kiedy w styczniu 2020 roku ukończyłem 82 lata życia, nie brałem raczej pod uwagę takiej możliwości, że dożyję jeszcze wybuchu III wojny światowej.

Okazało się, że byłem w błędzie. Minęło zaledwie dwa miesiące i wszystkie kontynenty na Ziemi z wyjątkiem Antarktydy ogarnęła III wojna światowa covidowa — za sprawą pandemii koronawirusa nazwanego później COVID-19. Wprawdzie śmierć ponosiło mniej ludzi niż w poprzednich dwóch wojnach światowych, ale doszło do sparaliżowania niemalże wszystkich dziedzin życia. Przewidywania były takie, że skutki tej III wojny światowej covidowej ludzkość na globie ziemskim odczuwać będzie jeszcze długo przez wiele najbliższych lat.

Warto przypomnieć w wielkim skrócie — zwłaszcza młodym — jak to było w czasie poprzednich dwóch wojen światowych.

W I wojnie światowej, która trwała w latach 1914 — 1918 udział wzięły 33 państwa, z tego 29 po stronie tzw. trójporozumienia zwanego Ententą (Wielka Brytania, Francja, Rosja) i potem jeszcze dołączyły inne państwa, m.in. USA, Japonia, Serbia, Belgia, Rumunia. Ugrupowaniem przeciwstawnym było tzw. trójprzymierze (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy) zwane także państwami centralnymi; zostało poparte przez Turcję i Bułgarię. Do wojska w I wojnie światowej zmobilizowano około 70 milionów ludzi — w jej wyniku zginęło ponad 10 milionów ludzi a około 20 milionów zostało rannych. W trakcie walk poniesione zostały ogromne straty materialne. Wojna trwała ponad 4 lata i zakończyła się porażką państw centralnych.

W wyniku traktatów pokojowych podpisanych po zakończeniu I wojny światowej Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli pod zaborami: austriackim, pruskim i rosyjskim.

Jednym z dalekosiężnych skutków I wojny światowej był wybuch w 1917 roku Rewolucji Październikowej w Rosji, w wyniku której zostało utworzone oficjalnie 30.12.1922 roku pierwsze na świecie państwo komunistyczne: Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wodzem ZSRR był najpierw Włodzimierz Iljicz Lenin, a po jego śmierci 21.01.1924 roku Józef Stalin, który sprawował władzę do swej śmierci w 1953 roku. Józefowi Stalinowi przypisywano według różnych ocen spowodowanie śmierci około 20 milionów ludzi, ale są również szacunki oceniające liczbę wymordowanych przy jego współudziale osób oraz liczbę śmiertelnych ofiar polityki Stalina na 43 miliony a nawet więcej. Komunizm przetrwał do roku 1991, kiedy się okazało, że w gospodarce nie zdał egzaminu i nastąpił rozpad Związku Radzieckiego. Oficjalne rozwiązanie ZSRR nastąpiło 25 grudnia 1991 roku.

II wojnę światową rozpętały nazistowskie Niemcy pod wodzą Adolfa Hitlera, który doszedł do władzy na fali narastającego wśród Niemców niezadowolenia z powodu porażki w I wojnie światowej. Wojna rozpoczęła się 1 IX 1939 roku atakiem hitlerowskich Niemiec na Polskę, która jako pierwszy kraj przeciwstawiła się zbrojnie napaści agresora z zachodu. Francja i Anglia wypowiedziały wojnę Niemcom, ale działań zbrojnych nie podjęły i uczyniły to dopiero wtedy, kiedy same zostały zaatakowane. Armia Czerwona zajęła 17 IX 1939 roku wschodnie tereny Polski, a do wojny z Niemcami ZSRR przystąpił, kiedy sam został napadnięty. Potem do walki na śmierć i życie stanęły państwa tzw. Osi: Berlin-Rzym-Tokio, to znaczy Niemcy, Włochy, Japonia, które miały przeciwko sobie państwa koalicji antyhitlerowskiej: USA, Wielka Brytania, Francja i od 22 VI 1941 r. Związek Radziecki — po niemieckiej operacji pod kryptonimem Barbarossa.

II wojna światowa wciągnęła w swoją orbitę 61 państw, około miliard siedemset milionów ludności (cały świat liczył wtedy niewiele ponad dwa miliardy ludzi). Wojna toczyła się w Europie, Azji, Afryce Północnej, niemal na wszystkich morzach i oceanach. Ogółem powołano pod broń 110 milionów żołnierzy. W wyniku działań wojennych życie straciło wg różnych szacunków od 75 do 85 milionów ludzi, co stanowiło ponad 3 % całkowitej liczby ludności na świecie. Około 35 milionów zostało rannych. Straty ludnościowe ZSRR wyniosły 11,2 proc., Niemiec 7,4 proc., Japonii 2,5 proc., USA 0,2 proc., Wielkiej Brytanii wg niektórych danych 0,1 proc., wg innych 0,9 proc., Jugosławii 11,2 procent.

W Polsce straty ludnościowe wyniosły około 18 procent. Cała ziemia i wszystkie zakątki kraju były w czasie II wojny światowej dwukrotnie terenem działań bojowych Niemiec i ZSRR — najpierw z zachodu na wschód a potem ze wschodu na zachód. Ponadto w okresie tym cały kraj znajdował się pod wyniszczającą okupacją niemiecką. Polska straciła ponad 6 milionów obywateli i około 38 procent majątku narodowego. Stolica Polski Warszawa została na rozkaz Hitlera niemal zrównana z ziemią po powstaniu zbrojnym, które wybuchło 1-go sierpnia 1944 roku i trwało ponad dwa miesiące. Zginęło około 20 tysięcy powstańców i około 150 tysięcy ludności cywilnej. Pozostała przy życiu ludność Warszawy została wysiedlona, ponad 50 tysięcy osób trafiło do hitlerowskich obozów koncentracyjnych, około 150 tysięcy wywieziono na roboty przymusowe do Niemiec. Ze stolicy Polski Warszawy pozostały tylko ruiny, gruzy i zgliszcza. Jednakże wysiłkiem całego narodu polskiego miasto zostało po zakończeniu wojny w następnych latach odbudowane.

W czasie II wojny światowej doszło do Zagłady Żydów (Holokaust).Było to ludobójstwo około 6 milionów europejskich Żydów dokonane przez III Rzeszę Niemiecką i wspierane w różnym stopniu przez uzależnione od niej państwa sojusznicze. Liczba polskich Żydów wśród ofiar Zagłady szacowana jest według różnych źródeł od 2,6 mln do 3,3 mln osób. Symbolem Holokaustu stał się obóz koncentracyjny w Auschwitz.

Straty materialne wszystkich krajów w okresie II wojny światowej zostały oszacowane na około 260 miliardów dolarów, co na owe czasy było kwotą zawrotną, biorąc pod uwagę ówczesną wartość dolara.

Łączna wartość poniesionych strat w Polsce określono na kwotę około 50 miliardów dolarów amerykańskich (w 1939 roku). Powyższe straty, po przeliczeniu na wartość z roku 2004 wynoszą około 650—700 mld dolarów USA.

Oficjalnie II wojna światowa zakończyła się 9 maja 1945 roku, ale w Azji trwała jeszcze do 2 września 1945, po kapitulacji Japonii.

*

Stwierdzenie, kiedy wybuchła III wojna światowa covidowa jest trudne, gdyż nie została ona oficjalnie wypowiedziana przez żadną ze stron a działania były początkowo mało zauważalne. Zasadniczo było tych stron dwie. Jedną była „Grupa 194”, to znaczy państwa członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych, a drugą koronawirus. Wydawałoby się, że walka powinna być nierówna: z jednej strony 194 państwa, wśród których były także światowe mocarstwa militarne i gospodarcze, przeciwko jednemu i to w dodatku maleńkiemu. Okazało się w praktyce, że tak się nie stało; walka była i jest nadal zażarta i długa.

Kim są ci członkowie „Grupy 194” wszyscy na ogół wiedzą. Kto, a właściwie „co” to jest wirus większość ludzi wie natomiast niewiele. Ja także, chociaż znalazłem się w kręgu tych wysokiego ryzyka, niezbyt orientowałem się, z kim i z czym mam do czynienia. Dlatego postanowiłem dowiedzieć się coś konkretnego na temat tego przeciwnika, z którym ludzie na wszystkich kontynentach musieli się zmierzyć. Zwłaszcza, że były używane różne nazwy i symbole: koronawirus, COVID-19, SARS-CoV-2. Nie wiedziałem co to znaczy i skąd się te nazwy i symbole wzięły. I oto co się dowiedziałem:

Wirus (wirusy) — to organizmy znacznie mniejsze od bakterii, wielkości około 10 do kilkuset nanometrów (nanometr — tysięczna część mikrona, czyli milionowa część milimetra, dawniej: milimikron). Do chorób wirusowych należą między innymi: grypa, odra, ospa, żółta febra, wścieklizna, różyczka, ospa wietrzna, pryszczyca. W Polsce znane jest od wielu lat wirusowe zapalenie wątroby typu C (HCV), na które zakażonych jest wg różnych szacunków około 200 tysięcy ludzi a na świecie nawet 170 milionów. Wirus ten ma średnicę około 60 — 70 nanometrów. Większość ludzi w ogóle nie wie, że jest zakażona, gdyż brak jest objawów.

Czynnikowi chorobotwórczemu, tzw. patogenowi, który zaatakował ludzkość ostatnio, Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization, w skrócie WHO) z siedzibą w Genewie — Szwajcaria, nadała 11 lutego 2020 roku nazwę SARS-CoV-2, a chorobie którą wywołuje nazwę COVID-19.

Wirus SARS, SARS-CoV, SARS-CoV-1 z rodziny koronawirusów został zidentyfikowany w 2003 roku (od pierwszych liter ang.: severe acute respiratory syndrome — w tłumaczeniu na polski: ciężki ostry zespół oddechowy). Błędne jest więc używanie określenia „koronawirus COVID-19”, spotykane także w publicystyce, gdyż COVID-19 jest to nazwa choroby, a koronawirus ma nazwę SARS-CoV-2.

Koronawirus SARS-CoV-2, odpowiedzialny za infekcję COVID-19 ma kształt zbliżony do kulistego, z wypustkami przypominającymi koronę. Średnica pojedynczej cząsteczki tego koronawirusa wynosi od 60 do 140 nanometrów. Mamy więc do czynienia z przeciwnikiem, którego nie możemy gołym okiem zobaczyć i może dlatego walka z nim jest taka trudna. Podejmujemy ją dopiero wtedy, kiedy pojawiają się pierwsze objawy choroby COVID-19, takie jak: kaszel, wysoka gorączka, duszności i płytki oddech. Bywają także rzadsze symptomy: ból mięśni, uczucie słabości, ból głowy, ból gardła.

Koronawirus wywołujący chorobę COVID-19 rozprzestrzenia się — podobnie jak grypa — drogą kropelkową. Dlatego należy bronić się przed zakażeniem stosując się do zalecanych zasad:

— myć często ręce wodą z mydłem w płynie — min. 30 sekund,

— zasłaniać usta i nos chusteczką higieniczną albo maseczką ochronną,

— nie witać się przez podanie ręki ani przez pocałunek w policzek,

— używać rękawiczek jednorazowych przy zakupach w sklepie i środków dezynfekujących.

Wszystko to okazało się w praktyce nie takie łatwe i dlatego doszło do pandemii koronawirusa, która ogarnęła cały świat. W wyniku tego z każdym dniem rosła liczba chorych i zgonów. W miarę upływu czasu zaczęto szukać coraz nowych sposobów przeciwdziałania pandemii.

CZĘŚĆ PIERWSZAPoczątek i kolejne fale pandemii koronawirusa

Rozdział 1jak to się zaczęło

Pewnego dnia — na początku lutego 2020 roku — oglądałem jakiś program telewizyjny i zwróciłem uwagę na napis na pasku u dołu ekranu telewizora, na którym było m.in. słowo koronawirus. Zacząłem się zastanawiać, czy to może ma coś wspólnego z drużyną piłki nożnej Korona Kielce, której kibicowałem jako mieszkaniec tego miasta, chociaż ostatnio nie wiodło jej się dobrze i plasowała się w dolnych rejonach tabeli polskiej ekstraklasy. W następnych dniach znowu wspominano w mediach o koronawirusie i wiedziałem już, że to jest coś niebezpiecznego, co powoduje zaraźliwą chorobę zagrażającą życiu ludzi.

W połowie lutego 2020 r. w mediach, serwisach internetowych i na portalach społecznościowych coraz więcej było informacji oraz komentarzy dotyczących koronawirusa. W Polsce także ten temat był poruszany w mediach, ale dominowała polityka związana z planowanymi na maj wyborami prezydenckimi. Osobiście nie myślałem, że ludziom w naszym kraju może coś zagrażać, ale zacząłem się interesować tą sprawą, korzystając z wiadomości zaczerpniętych w mediach i w Internecie.

Dowiedziałem się, że wszystko zaczęło się w dziesiątym największym mieście Chin o nazwie Wuhan, liczącym około 11 milionów mieszkańców i znajdującym się w prowincji Hubei. Już 29 grudnia 2019 roku szpital Jin-Yin-lan przekazał chińskiej instytucji CCDC będącej odpowiednikiem polskiego Sanepidu informację o czterech pacjentach z objawami silnego zapalenia płuc z niewiadomej przyczyny. Wszyscy pacjenci przebywali na targu mięsno-rybnym Huanan. Już następnego dnia Wydział Zdrowia Wuhan ogłosił, że w mieście jest 27 chorych z podobnymi objawami.

3 stycznia 2020 roku chińscy genetycy z Wuhan zorientowali się, że przyczyną dziwnej choroby może być nieznany do tej pory koronawirus. Okulista Li Wenliang alarmował o mogącej się rozwinąć epidemii SARS, ale został „uciszony” przez władze za „rozpowszechnianie niepotwierdzonych plotek” i „sianie zamętu”. Dwa dni później lekarze z Wuhan zidentyfikowali 59 zarażonych, z których siedem osób było w stanie krytycznym. Upłynęło kolejne trzy dni i chińscy naukowcy stwierdzili, że przyczyną choroby w Wuhan jest nowy rodzaj koronawirusa.

9 stycznia 2020 zmarła pierwsza ofiara koronawirusa SARS-CoV-2 w mieście Wuhan. Był to 61-letni stały klient targu mięsno-rybnego Huanan. Chińskie media poinformowały o tym dwa dni później. Samoloty odbywały nadal loty z Wuhan na cały świat i 13 stycznia potwierdzono oficjalnie pierwszy przypadek koronawirusa w Tajlandii, gdzie przebywała 61-letnia obywatelka Chin. Trzy dni później potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Japonii. W Chinach natomiast 18 stycznia potwierdzono oficjalnie tylko 62 przypadki zarażenia koronawirusem. Dzień później było już w Chinach 201 zakażeń, a 21-go stycznia już ponad 300 zarażonych. Ponadto stwierdzono pierwsze przypadki w USA w stanie Waszyngton, gdzie przyleciał samolotem mężczyzna z Wuhan oraz na Tajwanie.

23 stycznia 2020 r. władze zamknęły miasto Wuhan, gdzie było już ponad 500 zarażeń i 17 ofiar śmiertelnych. Anulowano loty i podróże pociągami, a w mieście przestała kursować komunikacja. W tym samym dniu i w następnym wprowadzono ograniczenia w innych chińskich miastach. Zamknięte zostały wszystkie ważniejsze atrakcje turystyczne w kraju i kina.

24 stycznia 2020 wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w Unii Europejskiej — we Francji, a także w Rosji, która zamknęła granicę z Chinami, ale zostawiła połączenie kolejowe Moskwa — Pekin. 30 stycznia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła stan światowego zagrożenia epidemią COVID-19 powodowaną koronawirusem SARS-CoV-2. Było to coś w rodzaju ostrzeżenia i reakcji na niewypowiedzianą przez koronawirusa wojnę światową. Następnego dnia Stany Zjednoczone Ameryki zakazały wstępu wszystkim, którzy byli w Chinach w okresie poprzednich dwóch tygodni, z pewnymi wyjątkami.

Na koniec stycznia 2020 r. na świecie zmarło 213 osób na COVID-19, a prawie 10 tysięcy było zarażonych. Przypadki koronawirusa były w krajach Azji: Chiny łącznie z Hongkongiem, Japonia, Wietnam, Tajlandia, Korea Południowa, Tajwan, Indie, Kambodża, Makau, Malezja, Nepal, Filipiny, Singapur, Sri Lanka, Zjednoczone Emiraty Arabskie. W Europie epidemia zaatakowała w krajach: Włochy, Francja, Finlandia, Niemcy, Szwecja, Hiszpania, Wielka Brytania. Ponadto przypadki koronawirusa stwierdzono w USA, Kanadzie i Australii.

6 lutego 2021 r. prof. Neil Ferguson, jeden z najbardziej poważanych na świecie epidemiologów powiedział w Londynie, że według jego szacunków w Chinach liczba zakażonych jest dziesięciokrotnie wyższa niż oficjalnie podają władze. Było w tym chyba wiele racji, gdyż cztery dni później zawieszone zostały uroczyste obchody tybetańskiego Nowego Roku, a 12 lutego serwis Airbnb zawiesił do końca kwietnia możliwość rezerwacji noclegu w stolicy Chin. Ponadto w tym samym dniu Wyścig Formuły I o Grand Prix Chin został przełożony na bliżej nieokreślony termin.

W połowie lutego 2020 sytuacja w Chinach była już bardzo napięta. Coraz surowsze restrykcje miały chronić przed koronawirusem ludzi i różne dziedziny życia. 24-milionowy Szanghaj zamknął miasto dla przyjezdnych i zewnętrznego transportu kołowego. Biznes zaczął zamierać, spadały obroty firm, zaczęły się redukcje zatrudnienia. Władze wymuszały dyscyplinę obostrzeniami, ale –podobnie jak w Wuhan — brakowało środków medycznych. Na maseczki ochronne ludzie czekali po kilka dni.

W celu zahamowania pandemii COVID-19 wprowadzano w Chinach coraz ostrzejsze restrykcje. Wejścia na teren osiedli były ściśle monitorowane, zamykano bramy zostawiając zazwyczaj jedno pilnie strzeżone miejsce. Zaczęto wydawać wyjściówki i wjazdówki na tereny osiedli. Ulice miast pustoszały, w hotelach nie było gości, restauracje znalazły się na skraju bankructwa, gdyż nie było klientów. Pozamykano fabryki, szkoły i wyższe uczelnie, przesunięto terminy egzaminów maturalnych. Nikt nie wiedział, jak długo taka sytuacja będzie trwała.

Tymczasem władze w prowincji Hubei ogłosiły 242 nowe przypadki śmiertelne a liczba zachorowań na COVID-19 wzrosła do ponad 48 tysięcy. Poważnym problemem były liczne infekcje wśród służby zdrowia — zarażonych było 1716 lekarzy i pielęgniarzy, spośród których sześciu zmarło. W tej sytuacji personel medyczny był bardzo obciążony.

Władze w Pekinie podawały informacje z opóźnieniem, aby nie wzbudzać paniki i szukały kozłów ofiarnych zwalniając ze stanowisk czterech wysokich rangą oficjeli z Hubei, w tym mera Wuhanu i sekretarza partii prowincji. W połowie lutego 2020 było już w Chinach około 64 tysiące przypadków zarażenia się koronawirusem, spośród których ponad 80 proc. w jednej prowincji, to znaczy Hubei. W stolicy regionu Wuhan życie jak gdyby stanęło, a cudzoziemcy zostali ewakuowani.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uspokajała, że poza Chinami infekcji jest niewiele, mianowicie 447 i dotyczyły tylko 24 krajów. Podawano, że oprócz Chin kontynentalnych było tylko trzy ofiary śmiertelne koronawirusa: w Hongkongu, Japonii i na Filipinach.

W Polsce w połowie lutego 2020 temat koronawirusa był poruszany w mediach, ale dominowała polityka. Tydzień później sytuacja zmieniła się diametralnie i sprawa pandemii pojawiała się na pierwszych stronach gazet, w wiadomościach radiowych i telewizyjnych oraz w portalach społecznościowych i serwisach internetowych.

W Europie najbardziej niebezpiecznie rozwijała się sytuacja we Włoszech, gdzie 22 lutego 2020 było już 79 przypadków zarażenia koronawirusem i dwie ofiary śmiertelne. Odwołano karnawał w Wenecji i msze św. w kościołach w Mediolanie oraz zamknięto szkoły, uniwersytety, muzea i kina. W gazetach były zdjęcia ludzi w maskach. W kolejnych dniach we Włoszech było już 152 osoby zarażone i kilka ofiar śmiertelnych. Pięć dni później — 27 lutego we Włoszech było już ponad 600 zarażonych koronawirusem a zmarło 17 osób. Wybuchła panika, zdjęcia z pustymi półkami sklepowymi w tym kraju obiegły świat. Do pogorszenia sytuacji przyczynił się mecz Ligi Mistrzów w piłce nożnej pomiędzy Atalantą Bergamo i hiszpańską Valencją, który oglądało kilkadziesiąt tysięcy widzów.

W kieleckim „Echu Dnia” z 25.02.2020 przeczytałem, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rozważa, czy nie ogłosić już pandemii wirusa. Zrozumiałem to w ten sposób, że na razie wojna jest jednostronna, to znaczy że wróg w postaci koronawirusa atakuje i walczy, a druga strona, czyli „Grupa 194” i jej przedstawiciel tylko ostrzega i robi uniki. Przypomniało mi to wojnę koreańską w latach 50-tych XX wieku, kiedy władze Chińskiej Republiki Ludowej ogłaszały co kilka dni kolejne poważne ostrzeżenia pod adresem imperialistów amerykańskich a wojna trwała nadal. Wtedy jednak w walkach stosowano karabiny, czołgi, samochody pancerne, miliony ton amunicji i bomb lotniczych.

Teraz ta broń konwencjonalna, której także były olbrzymie ilości, nie nadawała się jednak w ogóle do walki z koronawirusem. Także broń nuklearna, znajdująca się w posiadaniu wielkich mocarstw i kilku innych państw nie robiła na mikroskopijnym przeciwniku żadnego wrażenia. W wojnie z koronawirusem skuteczna mogła być tylko taka broń, która nazywała się szczepionka. Nie było jej jednak w arsenałach żadnego z państw „Grupy 194”. Eksperci oceniali, że na opracowanie i wyprodukowanie tej broni w postaci szczepionki potrzeba było co najmniej rok albo i więcej. Tymczasem wróg SARS-CoV-2 nie próżnował. W dodatku był tak przebiegły, że oszukiwał przeciwnika korzystając z linii lotniczych na całym świecie, które przewoziły nadal miliony pasażerów płacących za bilety. Koronawirus zabierał się z nimi natomiast podróżując za darmo, a kontrole nie robiły na nim żadnego wrażenia, gdyż był niewidzialny. Trzeba tu ponadto podkreślić, że miał przewagę nad człowiekiem pod względem rozmnażania — nie musiał czekać na swoje potomstwo dziewięć miesięcy, wystarczyły mu minuty. Dlatego agresja jego przybierała na sile.

Agencja Associated Pres podała, że w Iranie z powodu COVID-19 zmarło już co najmniej 50 osób. Pierwsze przypadki zachorowań odnotowano w Kuwejcie, Bahrajnie i Afganistanie. Z powodu koronawirusa zachorowało już ponad 77 tysięcy osób na świecie, spośród których 75 tys. przypadków dotyczyło Chin. 26 lutego 2020 r. stwierdzono pierwszy przypadek w Ameryce Łacińskiej. Był to 61-letni mieszkaniec Sao Paulo w Brazylii, który wrócił z Włoch.

W tym samym czasie przeczytałem w kieleckim „Echu Dnia”, że w szpitalu wojewódzkim w Kielcach przebywa pacjent z objawami podobnymi do koronawirusa. Był to 44-letni mężczyzna, który właśnie wrócił z Włoch. W gazecie było kilka artykułów, w których pisano, jak powinny postępować osoby, które w ostatnich 14 dniach przebywały w północnych Włoszech i miały styczność z osobą chorą lub zakażoną koronawirusem SARS-CoV-2. Przedsiębiorca, który wrócił z Mediolanu mówił, że był przerażony sytuacją, jaką tam zastał. Tysiące ludzi przyjechało do Mediolanu i okolicznych miejscowości na narty i zakupy, najwięcej z Chin. Opowiadał, że w hotelach recepcjoniści pracowali w rękawiczkach jednorazowych, a sprzątaczki na ulicach w maskach. Przez Mediolan i tereny narciarskie na północy Włoch przewinęła się rzesza ludzi z Chin, którzy później rozjeżdżali się po całej Europie.

W polskich mediach coraz więcej było zaleceń, jak uchronić się przed koronawirusem i skutecznie zapobiegać jego rozprzestrzenianiu. Odradzano podróże do zagrożonych krajów: Chin, Korei Południowej, Włoch, Japonii, Iranu, Tajlandii, Wietnamu oraz Tajwanu. Zalecano dokładne i częste mycie rąk wodą z mydłem — najlepiej w płynie — przez około 30 sekund; po umyciu ręce wycierać jednorazowym ręcznikiem papierowym. Dezynfekować powierzchnie stołu, górne elementy krzeseł, blaty kuchenne, klamki drzwi, szafek, lodówki, klawisze laptopa. Używać do tego alkoholu (min. 62 proc.). Zalecano, aby wystrzegać się tłumów w centrach handlowych, kinach i restauracjach.

Problem polegał na tym, że wystąpiły objawy paniki, zaczął się szturm na sklepy. W wyniku tego widać było puste półki w sklepach i gigantyczny wzrost cen. Ludzie masowo wykupili maseczki jednorazowe i płyny do dezynfekcji. Cena jednorazowej maseczki wzrosła z kilkunastu groszy do kilku złotych. Minister Zdrowia Łukasz Szumowski uspokajał, że w Polsce nie stwierdzono na razie przypadku koronawirusa, ale oświadczył, że z całą pewnością pojawi się w naszym kraju. Jednocześnie zapewnił, że Polska jest przygotowana na jego nadejście. Informacje o koronawirusie wzbudziły jednak wielki strach wśród ludzi. Rodzice i dzieci obawiali się zakażenia i rezygnowano z dodatkowych zajęć grupowych. Narodowy Fundusz Zdrowia podał numer infolinii dotyczącej postępowania w razie podejrzenia zakażenia — 800 190 590. Dodzwonienie się jednak pod ten numer było bardzo trudne — prawie cały czas był zajęty.

28 lutego 2020 Światowa Organizacja Zdrowia WHO podniosła poziom globalnego zagrożenia koronawirusem do „bardzo wysokiego”, czyli najwyższego z możliwych. Wyglądało na to, że było to kolejne ostrzeżenie, ale nie przystąpienie jeszcze do wojny. Następnego dnia doszło do zamknięcia Disneylandu, Tokio Disney Sea i tamtejszego Legolandu. Odwołano General Motor Show — jeden z najbardziej znanych targów motoryzacyjnych na świecie. Na koniec lutego 2020 było na całym globie ziemskim 87 tys. zainfekowanych i zmarło w wyniku pandemii blisko 3 tys. osób.

W Stanach Zjednoczonych administracja prezydenta Donalda Trumpa bagatelizowała zagrożenie epidemią, mimo że pierwszy przypadek choroby COVID-19 był znany już 20 stycznia. Przypominało to sytuację sprzed I i II wojny światowej, kiedy USA przystąpiło do działań militarnych dopiero w późniejszym okresie. Z Białego Domu przekazywano: „Wszystko jest pod kontrolą”. Prezydent Trump powtarzał: We are doing a great job (Doskonale sobie radzimy). Na początku lutego 2020 r. prezydent Trump powiedział na wiecu: „W kwietniu, kiedy zrobi się cieplej, wirus zniknie; tak to działa”.

W ostatnich latach, kiedy terroryzm przestał być na świecie zagrożeniem numer jeden, wspominano o groźnym widmie III wojny światowej, ale za sprawą napięcia nuklearnego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Iranem oraz Koreą Północną — w tym drugim przypadku doszło do złagodzenia napięcia po spotkaniu prezydentów obu krajów. Mówiono także o zbliżającej się szybkimi krokami katastrofie klimatycznej, o czym — co godne podkreślenia — przypominały Młodzieżowe Strajki Klimatyczne a nie przywódcy państw. Tymczasem aktualnie zagrożenie nadchodziło z innej strony, a mianowicie — maleńkiego, niewidocznego gołym okiem koronawirusa.

*

Na początku marca 2020 z Chin dochodziły wieści, że pandemia COVID-19 zaczyna tam słabnąć. Było wprawdzie 80 tys. zachorowań i zgłoszono 202 nowe przypadki w ciągu 24 godzin, ale był to najniższy wzrost od 21 stycznia. Większość zarażeń wystąpiła w mieście Wuhan, jednak do domów zwolniono tam ze szpitali 2570 pacjentów. Nie oznaczało to niestety, że miały się sprawdzić przewidywania prezydenta USA Donalda Trumpa. Koronawirus zaczął się bowiem przenosić w inne rejony świata i zwiększał swoją populację w zawrotnym tempie.

Przypadki zachorowań i śmierci zanotowano w ponad 60 krajach świata. 4 marca 2020 we Włoszech było ponad 3600 zakażonych i 40 ofiar. Najgorzej było w Lombardii, gdzie część gmin odcięto od reszty kraju, wprowadzono zakaz wstępu i opuszczania rejonu, pozamykano szkoły, muzea i urzędy, nie działał transport. Sparaliżowany został przez koronawirusa Mediolan — włoska stolica gospodarki i mody. Zamknięto słynną La Scalę, kluby nocne, szkoły, siłownie i baseny. Obłożenie hoteli wynosiło zaledwie 20 proc., co oznaczało dla nich katastrofę finansową. Pojawiły się pogłoski, że poważnie chory jest papież, 83-letni Franciszek, który kichał i kasłał. Na szczęście obawy o jego zdrowie nie potwierdziły się. Władze we Włoszech nakazały zamknięcie szkół i wyższych uczelni, na razie do 15 marca 2020 r.

We Francjistwierdzono 285 zakażeń i wprowadzone restrykcje spowodowały, że zamknięte zostało najsłynniejsze francuskie Muzeum Luwr, w którym jest między innymi „Mona Liza” oraz inne bezcenne dzieła sztuki. Obawiano się bowiem zakażeń ze strony tłumów ludzi z całego świata odwiedzających to słynne Muzeum. Władze francuskie zalecały ludziom, aby przy powitaniu innych zaprzestali zwyczajowych pocałunków w policzek. Arcybiskup Paryża polecił księżom, aby hostię podawali na ręce wiernych, a nie do ust.

Pierwsze przypadki zakażeń na początku marca 2020 stwierdzono w Austrii — 42, w Niemczech — 240, w Wielkiej Brytanii — 87, w Czechach i w Szkocji. W Stanach Zjednoczonych było już ponad 80 przypadków zachorowań na koronawirusa, dwie osoby zmarły, obie w stanie Waszyngton. Pierwsze przypadki śmierci zgłosiły Australia i Tajlandia. Problemy miała Korea Południowa, gdzie było ponad 4 tysiące zakażonych i 20 ofiar śmiertelnych. Prawie tysiąc zakażeń było w Iranie, gdzie koronawirus zabił około 60 osób.

4 marca 2020 ogłoszono, że w Polsce pierwszy pacjent spotkał się z koronawirusem w Niemczech i przywiózł go ze sobą do kraju. 66-letni mężczyzna przebywał w szpitalu w Zielonej Górze. Dwie osoby, które miały kontakt z zakażonym pacjentem, zostały objęte kwarantanną. Na specjalnie zwołanym posiedzeniu Sejm uchwalił specustawę dotyczącą decyzji związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Między innymi pracodawca mógł polecić pracownikowi wykonywanie obowiązków zdalnie z domu. Ponadto w ustawie znalazły się przepisy dotyczące zasiłków dla rodziców w razie konieczności zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły, do których dziecko uczęszczało. Na podstawie informacji Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) minister zdrowia miał ustalić maksymalne ceny na określone produkty lecznicze, wyroby medyczne oraz środki spożywcze specjalnego przeznaczenia w celu z przeciwdziałania pandemii.

Wiadomość o tym, że koronawirus zawitał do Polski spowodowała obawy wśród ludzi, którzy starali się kupić maseczki ochronne na usta i nos, ale problemem były nie tylko kilkakrotnie wyższe ceny, ale przede wszystkim ich brak w sklepach i aptekach. Niektórzy ludzie wstrzymywali się z podawaniem ręki przy powitaniach. Zwłaszcza ci, którzy widzieli w telewizji, jak w Niemczech minister rządu wzbraniał się przed podaniem ręki Pani kanclerz Angeli Merkel, chociaż ta zareagowała na to uśmiechem.

Wiadomo już było, że koronawirus nie jest zbyt odważny i atakuje szczególnie osoby w starszym wieku, które są po osiemdziesiątym roku życia. Ja do takich właśnie należałem i dlatego przygotowałem dla członków mojej rodziny kartkę z najważniejszymi informacjami na wypadek mojej śmierci i położyłem ją w kopercie na biurku. Nie miałem jednak zamiaru poddać się bez walki, tym bardziej, że mieliśmy z żoną czworo wnuków w wieku od ośmiu do dwudziestu dwóch lat i chciałem im jeszcze pomoc w różnych sprawach. Byłem podniesiony na duchu widząc i słysząc, że władze centralne i lokalne służby zapewniały o gotowości do walki z wrogiem. Pojawiły się ulotki z informacjami, jak należy się zachować w przypadku podejrzenia choroby COVID-19, to znaczy kaszlu, podwyższonej temperatury ciała albo bólu w piersiach. Na szczęście nic takiego u siebie nie zaobserwowałem, leki na nadciśnienie miałem wykupione w aptece na okres dwóch miesięcy i starałem się być ostrożny unikając narażenia się na niebezpieczeństwo. Przeczytałem w lokalnej prasie, że w razie czego szpital pobierze od pacjenta materiał do badania i przewozi go do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Próbki są identyfikowane odpowiednimi testami genetycznymi, rekomendowanymi przez Światową Organizację Zdrowia, badanie trwa od 6 do 8 godzin dzięki otwarciu specjalnego laboratorium i dlatego istnieje 100-procentowa pewność, czy pacjent jest zarażony czy nie. Na wszelki wypadek przed Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Kielcach i przed szpitalem w Starachowicach rozstawiono z pomocą Państwowej Straży Pożarnej szpital polowy.

W celu zabezpieczenia pasażerów przed koronawirusem autobusy komunikacji miejskiej w Kielcach i Ostrowcu Świętokrzyskim były dezynfekowane po powrocie z trasy do zajezdni. Specjalnymi środkami były czyszczone siedzenia, poręcze i trudno dostępne miejsca w autobusach. W Kielcach autobusy były dezynfekowane płynem ze srebrem a w Sandomierzu były odkażane środkami biologicznymi.

Ze względu na ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, w całej Polsce odwoływane były imprezy masowe, takie jak wydarzenia sportowe. W Katowicach zrezygnowano z organizacji turnieju międzynarodowych mistrzostw świata w hokeju na lodzie. We Wrocławiu zrezygnowano z debaty o współpracy z Wielką Brytanią po jej wyjściu z Unii Europejskiej, mimo że na to wydarzenie przybyło już około 200 gości. Ciemne chmury zaczęły się zbierać nad światem kultury. Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach poinformował o odwołaniu spektaklu, w którym miał wystąpić włoski zespół teatralny Mangrova Teatro. Wstrzymano sprzedaż biletów na eliminacje do Konkursu Chopinowskiego ze względu na ograniczenia w ruchu lotniczym.

Przygotowania do walki z koronawirusem w Polsce trwały pełną parą na różnych szczeblach — od góry do dołu — ale realia były nieubłagane. Polskie szpitale były zadłużone na blisko 17 mld złotych i istniała obawa, że pandemia je dobije. Kończyły się zapasy maseczek ochronnych, skafandrów, fartuchów dla lekarzy i pielęgniarek, w hurtowniach medycznych i magazynach brakowało potrzebnych materiałów. Jeżeli nawet udawało się je zamówić, to ceny były bardzo wysokie. Za kosztującą niedawno 10 zł maskę, trzeba było zapłacić kilkakrotnie więcej. Brakowało termometrów bezdotykowych, a jeśli udało się je znaleźć, to podrożały czterokrotnie. Szpitale zaczęli wspierać darczyńcy i sponsorzy, którzy organizowali m.in. szycie maseczek ochronnych. Istniała obawa, że zabraknie respiratorów, które są bardzo kosztowne, a jedynym producentem były Chiny, które miały własne potrzeby i problemy.

Publiczna służba zdrowia w Polsce od wielu lat borykała się z ciągłym niedofinansowaniem i różnym problemami. Zgodnie z planami budżetowymi na 2020 rok wydatki na służbę zdrowia w Polsce miały wynosić około 5 proc. PKB (Produkt Krajowy Brutto). Mniej na ochronę zdrowia wydawały tylko cztery kraje Unii Europejskiej; średnia dla wszystkich krajów UE wynosiła 10 proc. PKB.

USA wydają na służbę zdrowia około 3,6 biliona dolarów rocznie, co stanowi 18 proc. PKB. Wydawałoby się więc, że pacjenci w Stanach Zjednoczonych mogą liczyć na bardzo dobrą opiekę zdrowotną. Nic bardziej mylnego. Ogromne pieniądze płyną do firm farmakologicznych, firm ubezpieczeniowych i na koszty rozbudowanej administracji — w Stanach na każdych dziesięciu lekarzy przypada siedmiu pracowników od papierkowej roboty. Tymczasem koszty leczenia w USA są bardzo duże. Wprawdzie większość pacjentów chroni skomplikowany system ubezpieczeń, ale 27,5 mln osób igra z losem, nie mając żadnego ubezpieczenia. Kolejne 60 mln jest ubezpieczone niewystarczająco i muszą dokładać do leczenia z własnej kieszeni, często popadając w długi. Dlatego ci ludzie unikają regularnych badań. Jeżeli ktoś nie ma ubezpieczenia i trafi np. na pogotowie ratunkowe z zapaleniem wyrostka robaczkowego to może otrzymać rachunek na 1,5 tys. dolarów. Amerykańscy lekarze i pielęgniarki są wysoko kwalifikowani, mają do dyspozycji najlepszy sprzęt, ale nie każdego pacjenta stać na to, aby z tej służby zdrowia skorzystać. Za test na koronawirusa pacjent może otrzymać rachunek na 3 tys. dolarów, chociaż koszty są znacznie niższe. Tak wyglądała sytuacja na początku wojny z COVID-19. Jak to było później — w trakcie covidowej wojny — wszyscy mieli się przekonać w najbliższym czasie. Było różnie w różnych krajach świata.

Mieszkańcy Włoch już wiedzieli, jak to wygląda. Do soboty 7 marca 2020 koronawirus spowodował śmierć 230 osób, w tym tylko w ostatnim dniu 36. Śmiertelność we Włoszech była najwyższa na świecie i wynosiła 4,25 procent. Średnia wieku zmarłych osób w tym kraju wynosiła 81 lat i ponad 70 proc. byli to mężczyźni. Władze państwowe wprowadziły zakaz przemieszczania się do i z Lombardii oraz 14 północnych i centralnych prowincji, gdzie mieszkało 16 mln ludzi. Kwarantanna dotyczyła między innymi Mediolanu i Wenecji. Wciąż mogły się poruszać pociągi i latać samoloty.

Właśnie samoloty okazały się wielkim sprzymierzeńcem koronawirusa. Dzięki nim mógł on w ciągu kilkunastu godzin dotrzeć na drugi koniec świata. W 2018 roku samoloty na globie ziemskim przewiozły ponad cztery miliardy pasażerów przynosząc olbrzymie zyski dla linii lotniczych. Teraz z ich usług korzystał za darmo koronawirus.

Już wcześnie zamknięto we Włoszech szkoły i uniwersytety, a mecze piłkarskie Serie A przez cały miesiąc marzec mogły się odbywać bez udziału publiczności. W sumie liczba potwierdzonych przypadków zachorowań na COVID-19 wzrosła w tym kraju do 5800. Oddziały policji i carabinieripilnowały przestrzegania ograniczeń w poruszaniu się ludzi. Surowe restrykcje nałożone przez włoskie władze w północnych Włoszech w związku z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa spowodowały bunty w więzieniach ze względu na wstrzymanie odwiedzin członków rodzin osadzonych. W więzieniu w Modenie sześciu więźniów zginęło a kilku strażników zostało wziętych jako zakładnicy.

Tymczasem w ciągu tylko jednego dnia — 8 marca 2020 r. — liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa we Włoszech wzrosła o 133, a liczba zarażonych w całym kraju sięgnęła 7500 osób. W zamieszkałym przez 16 milionów ludzi regionie na północy kraju zakazano do 3 kwietnia wesel, pogrzebów w tradycyjnej formie, koncertów, wydarzeń sportowych, dyskotek i mszy św. w kościołach. W całym kraju zamknięto kina, teatry, sale koncertowe, biblioteki i muzea, a kwarantanna dotyczyła każdego, kto miał gorączkę powyżej 37, 5 stopnia Celsjusza.

W innych krajach Europy zaczęto bacznie obserwować to, co działo się we Włoszech i przygotowywać społeczeństwa do odparcia ataku koronawirusa. Przywódcy europejscy różnili się jednak w swoich zapatrywaniach na zagrożenie. Prezydent Francji i jego żona byli w teatrze, zachęcając innych do odwagi. W Hiszpanii resort zdrowia potwierdził w poniedziałek 9 marca 2020 r. 24 zgony oraz łączną liczbę 900 zainfekowanych osób. W Niemczech odnotowano prawie tysiąc przypadków zakażeń, bez zgonów i władze centralne pozostawiły regionom autonomię w radzeniu sobie z kryzysem. Wyglądało na to, że zagrożenia nie traktowano jeszcze poważnie i Niemcy nadal organizowali mecze piłki nożnej z udziałem dziesiątków tysięcy kibiców — ku przerażeniu niektórych lekarzy. Minister zdrowia wezwał do anulowania imprez z udziałem ponad tysiąca uczestników.

Niepokojące wiadomości dochodziły z Japonii, gdzie stwierdzono 520 przypadków COVID-19 i zmarła ósma osoba.

Iran czasowo zwolnił z więzienia około 70 tysięcy więźniów, z obawy rozprzestrzeniania się koronawirusa. Liczba ofiar śmiertelnych na skutek zakażenia wzrosła w tym kraju do 237.

W Polsce narastał strach w związku z rosnącą liczbą podejrzeń pacjentów zarażonych koronawirusem oraz podawanymi informacjami o tym, co dzieje się we Włoszech. Maseczki ochronne, żele antybakteryjne i środki dezynfekujące były na wagę złota, gdyż półki w aptekach i drogeriach świeciły pustkami. Jeżeli nawet pokazały się te środki, to ceny były gigantyczne. Jednorazowa maseczka ochronna na usta i nos podrożała z kilkudziesięciu groszy do siedmiu złotych za sztukę. Za butelkę żelu bakteryjnego, która kosztowała 30 złotych, trzeba było zapłacić 80 złotych. Jednocześnie okazało się, że byli tacy, którzy „wyczuli biznes”, kupili wcześniej olbrzymie ilości maseczek i teraz wystawiali je na internetowych aukcjach po cenach kilkanaście lub więcej razy wyższych. Tymczasem zaczęły się pojawiać problemy z dostawami sprzętu, który był sprowadzany z Chin.

Zagrożenie pandemią zaczęło powodować problemy i straty w różnych dziedzinach życia. Kołowy transport drogowy obawiał się finansowej katastrofy ze względu na wstrzymanie dostaw towarów do Włoch. Firmy zajmujące się transportem osobowym nie miały zleceń i ponosiły duże straty. Rozpoczęły się kontrole sanitarne na głównych przejściach granicznych z Niemcami i Czechami. Z powodu pandemii koronawirusa odwołano największe targi rolnicze w Polsce Agrotech w Kielcach., które miały się odbyć w weekend13 — 15 marca 2020 r. Wydarzenie to miało być rekordowe. W 11 halach i na zewnątrz przygotowywało się już od roku 750 firm. Spowodowało to poważne straty dla Targów Kielce szacowane na milion złotych. Na razie przeniesiono termin wielkiej imprezy Agrotechna czerwiec 2020. Nie było jednak żadnej pewności, że to będzie możliwe.

Polski rząd podjął decyzję o odwołaniu wszystkich imprez masowych, motywując to koniecznością podjęcia wcześniej radykalnych działań, aby nie dopuścić do sytuacji takiej jak we Włoszech czy Francji, gdzie zachorowały setki obywateli. Imprezy masowe to miały być wydarzenia artystyczno-rozrywkowe i sportowe, w których bierze udział co najmniej tysiąc osób. Oznaczało to, że nie będą się odbywały koncerty na stadionach czy w halach, a mecze będą rozgrywane bez udziału kibiców. Rząd rozważał też zamknięcie szkół.

We Włoszech ulice opustoszały, kiedy premier Giuseppe Conte nakazał mieszkańcom pozostanie w domach. We wtorek 10 marca 2020 r. Rzym wyglądał jak opustoszałe miasto, a słynne Koloseum, zawsze tętniące życiem, wyglądało jak wymarłe. Podobnie było w innych rejonach Włoch, atrakcyjnych dla turystów z Europy i z całego świata. Do wtorku zanotowano we Włoszech 9172 przypadki zachorowań na COVID-19, a 463 osoby zmarły, co poza Chinami było najwyższą liczbą zgonów na świecie. Trzecie miejsce w tej statystyce zajmował Iran, gdzie zmarło 237 osób.

Tymczasem w Chinach odnotowano we wtorek 10 marca najmniejszą liczbę nowych infekcji koronawirusa. Miasto Wuhan odwiedził prezydent Xi Jin ping, chcąc pokazać swoim rodakom i światu, że władze panują nad sytuacją. Dotychczas w Chinach odnotowano 80 754 przypadki zachorowań na COVID-19, a zmarło 3136 osób.

Rozdział 2Trzecia wojna światowa covidowa ogarnia cztery kontynenty

11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że można już mówić o pandemii koronawirusa. Oznaczało to, że rozpoczęła się oficjalnie III wojna światowa covidowa. Prezydent USA Donald Trump zarządził anulowanie wszystkich lotów z Europy do Stanów Zjednoczonych, z wyjątkiem połączeń z Wielką Brytanią. Zawieszone zostały rozgrywki amerykańskich lig sportowych. Dwa dni później prezydent Trump ogłosił stan zagrożenia w całym kraju, co oznaczało, że zmienił zdanie i już nie lekceważył wroga. Jak to przeciwnik przyjął, miało się okazać już w niedługim czasie.

W Polsce na drugi dzień po ogłoszeniu pandemii przez WHO, pierwszą ofiarą COVID-19 była 57-letnia kobieta z Poznania.

Wojna: koronawirus — kontra „Grupa 194” zaczęła przybierać na sile i w szybkim tempie rozprzestrzeniała się na wszystkie rejony świata.

Oficjalnie mówiono i pisano, że była to pandemia, czyli rodzaj epidemii obejmującej swym zasięgiem bardzo duże obszary — w tym przypadku cały świat. Nazywała się fachowo: Pandemia choroby zakaźnej COVID-19, wywoływana przez koronawirusa SARS-CoV-2.

Mobilizacji wprawdzie nie ogłoszono, ale decyzje WHO i polskich władz oraz reportaże z Włoch i Chin w mediach, zwłaszcza w telewizji spowodowały, że ludzie sami zaczęli się mobilizować do walki z niewidzialnym wrogiem. Na tym etapie chodziło przede wszystkim o zabezpieczenie sobie zaopatrzenia w żywność na trudne czasy. Widać to było w sklepach spożywczych i galeriach handlowych. Kolejki, przebrane półki i wypełnione po brzegi wózki na zakupy. Takie produkty jak mąka, cukier, ryż, makarony, konserwy, kasze, znikały ze sklepowych półek. Także środki czystości i papier toaletowy cieszyły się dużym wzięciem. W galeriach handlowych były plakaty dotyczące zaleceń odnośnie skutecznego mycia rąk i utrzymania czystości oraz przygotowane było mydło w płynie i ciepła woda w bezdotykowych kranach oraz papierowe ręczniki i elektryczne suszarki. Regularnie dezynfekowane były poręcze na ruchomych schodach i na korytarzach oraz windy. Zadbano, aby powierzchnie dotykowe, jak blaty, stoły, klamki, włączniki światła, poręcze, wózki do zakupów były regularnie wycierane.

Polski rząd zdecydował o zamknięciu od 12 marca 2020 na dwa tygodnie muzeów, klubów, kin i teatrów. Odwoływano spotkania i koncerty. Wprowadzano ograniczenia odwiedzin w Domach Pomocy Społecznej. Osoby z podejrzeniem zakażenia obejmowano kwarantanną i nadzorem. W gazetach i w telewizji pełno było informacji o tym, jak się zabezpieczyć przed koronawirusem i jakie są objawy: gorączka, kaszel, duszność, problemy z oddychaniem. Zapobieganie chorobie COVID-19 to było przede wszystkim unikanie bliskiego kontaktu z chorymi oraz dotykania oczu, nosa i ust. Należało często myć ręce używając mydła w płynie i wody. Na razie nie zalecano używania masek ochronnych na twarz przez ludzi zdrowych. Przypominano o możliwości korzystania z całodobowej infolinii 800 190 590, a szczegółowe informacje można było otrzymać w Internecie na: www.gov.pl/koronawirus. Zalecano rezygnowanie z witania się przez podanie dłoni.

12 marca 2020 roku podano kraje, w których była największa liczba zachorowań i zgonów na COVID-19, a mianowicie:

• Chiny 80 967 zachorowań, w tym 3160 ofiar śmiertelnych.

• Włochy 10 149 zachorowań, z tego 631 pacjentów zmarło.

• Iran 9000 chorych, 354 osoby zmarły.

• Korea Południowa 7755 chorych, 54 pacjentów zmarło.

• Hiszpania 2026 zachorowań, 47 zmarłych osób.

W Niemczech kanclerz Angela Merkel ostrzegła, że nawet do 70 procent populacji w jej kraju — czyli około 58 milionów osób — może zarazić się koronawirusem. Dotychczas Niemcy zgłosiły 1622 przypadki COVID-19 i dwie osoby zmarłe. Władze niemieckie oświadczyły, że chcą uniknąć sytuacji, do jakiej doszło we Włoszech, gdzie po ogłoszeniu zawieszenia działalności publicznej, obywatele zamiast siedzieć w domach, gromadnie odwiedzali restauracje i kluby.

Tymczasem koronawirus okazał się wrogiem wyjątkowo wyrafinowanym i spowodował, że nie doszło do zawarcia koalicji 194 państw Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie musiał się specjalnie wysilać, gdyż państwa te same oddzieliły się od siebie zamykając granice.

Polska przygotowywała się do wojny z wrogiem, jakim był koronawirus po tym, kiedy już wcześniej pokazał w innych krajach, że nie można go lekceważyć, zwłaszcza w Chinach, we Włoszech i w innych krajach Zachodniej Europy. Wiedziano już więc, że do walki niepotrzebne będą karabiny, samochody pancerne, czołgi i samoloty bojowe. Przyjęta strategia była defensywna i polegała na unikaniu bezpośredniej styczności z wrogiem. W ramach tej strategii w prokuraturze wydano zakaz przyjmowania interesantów, a sądy procedowały tylko w sprawach pilnych, czyli w posiedzeniach dotyczących osób aresztowanych. Tak więc ci, którzy mieli sprawy sądowe karne i cywilne jako obwinieni, uważali koronawirusa za swojego sprzymierzeńca, gdyż opóźnienia wyroków były dla nich korzystne. Musieli jednak także uważać, aby nie zostali bezpośrednio zaatakowani. Problemy mieli ci, którzy chcieli coś załatwić w urzędzie skarbowym, gdyż portier wpuszczał do budynku tylko po dwóch petentów i trzeba było stać w kolejce na zewnątrz niezależnie od pogody. W miejskich autobusach kierowcy zostali oddzieleni od pasażerów, tak że nie można było kupić u nich biletów.

Dla galerii handlowych skończyły się dobre czasy, kiedy przed kasami stały pełne wózki z zakupami, teraz były tam pustki z powodu strachu ludzi przed zakażeniem.

12 marca 2020 przyszedłem do Urzędu Miasta w Kielcach, aby wyjaśnić sprawę podatku od nieruchomości i ujrzałem wywieszkę z napisem: „UWAGA! Wstęp na II piętro mają tylko pracownicy Urzędu Miasta Kielce”. Stojący nieopodal urzędnik powiadomił mnie, że sprawę powinienem załatwić przez Internet lub telefonicznie. W urzędzie pojawiły się pojemniki z płynem do dezynfekcji rąk.

W piątek 13 marca 2020 kupiłem weekendowy magazyn świętokrzyskiego Echa Dnia i na kilkunastu stronach były w większości informacje dotyczące pandemii koronawirusa. Na pierwszej tytułowej stronie zdjęcie białej maseczki na czerwonym tle i rady: Jak się chronić przed zakażeniem, postępowanie zmniejszające ryzyko zakażenia, tytuł na tle ilustracji koronawirusa w czerwonym kolorze z wypustkami, poradnik: Jak się chronić, postępowanie zmniejszające ryzyko zakażenia, jak się nie zarazić i nie zagrażać innym, wytyczne Inspektora Sanitarnego, skuteczne mycie dłoni w walce z koronawirusem. Na kolejnej stronie: KORONAWIRUS: PORADNIK z ilustracją wroga i zaleceniami w pięciu punktach: 1 — Myj ręce po przyjściu do pracy, po wyjściu z toalety, przed posiłkiem! Dłonie wysuszyć papierowym ręcznikiem, 2 — Regularnie czyść sprzęt, którego używasz w biurze — telefon, myszkę i klawiaturę, 3 — zwracaj uwagę, czego dotykasz w biurze i unikaj kontaktu dłoni z twarzą, okolicami oczu i ust, nie witaj się podając dłoń lub dając buziaka, 4 — używaj własnego kubka do kawy lub herbaty, 5 — Nie przychodź do pracy chory, 6 — Kiedy kaszlesz lub kichasz zakrywaj usta i nos.

Jak było z realizacją tych zaleceń, można się było tylko domyślać. Na pewno bardziej przekonujące były relacje na temat tego, jak sytuacja wyglądała w Europie i na świecie. A było coraz gorzej. We Włoszech władze zapowiedziały zamknięcie wszystkich sklepów z wyjątkiem spożywczych i aptek, gdyż było prawie 13 tys. zakażonych i ponad 800 ofiar śmiertelnych koronawirusa.

W związku z ogłoszeniem w Polsce 14 marca 2020 r. od północy stanu zagrożenia epidemicznego, zaczęliśmy się także w naszej rodzinie przygotowywać do obrony przed wrogiem. Żona dała mi kartkę do zrobienia zakupów na zapas, głównie produktów żywnościowych i pojechałem samochodem do sklepów. W Lewiatanie na ul. Śląskiej w Kielcach półki były już przetrzebione, ryżu nie było wcale, a makaronu niewiele. Kupiłem po kilka paczek z tego co zostało, nie zapominając o papierze toaletowym, którego już zaczynało brakować oraz o piwie Harnaś w puszkach dla siebie. Chleba kupiłem trzy bochenki, z których dwa włożyliśmy później do lodówki. Worek ziemniaków kupiła nam wcześniej młodsza córka Bożenka. Później pojechała samochodem do Wrocławia i przywiozła swoją córkę a naszą najstarszą wnuczkę, która studiowała geografię na Uniwersytecie Wrocławskim. Odwiedził nas wnuczek Sebastian, z którym przywitałem się przez dotknięcie łokciami. Wiedzieliśmy już, że nie pojedziemy do Olsztyna na coroczne urodziny wnuczki i najmłodszego wnuczka. W następnych dniach zastosowaliśmy się oboje z żoną do zalecanej zasady: „Zostań w domu”.

Zakupy robiła nam córka Bożenka i wnuczek Sebastian, z tym że nie wchodzili do nas do domu, lecz zostawiali nam produkty przed drzwiami.

W czasie II wojny światowej i okupacji niemieckiej byłem dzieckiem, ale pamiętam, że czegoś takiego nie było. Sąsiedzi i znajomi przychodzili do nas do domu, a pewnego dnia złożyli nam wizytę Niemcy i jeden z nich powiedział do ojca: wodka! Ojciec wódki nie miał, zaczął dawać do zrozumienia nieproszonym gościom, że pójdzie pożyczyć do sąsiadówi tak zrobił. Niestety sąsiad wódki też nie miał i ojciec bojąc się wrócić z pustymi rękami schował się za stodołą. Niemcy obserwowali go jednak, przyprowadzili pod dom, postawili pod ścianą, jeden z nich wyciągnął krótką broń i skierował lufę w jego stronę. W ostatnim odruchu rozpaczy ojciec wyciągnął prawą rękę w stronę Niemca. Ten się zawahał, ale przyjął dłoń ojca a zaraz potem Niemcy odeszli i wyjechali z naszej wioski. Teraz — gdybym ja został zaatakowany — nie mogłem postąpić podobnie i wyciągnąć dłoń w celu pojednania się z wrogiem, którym był koronawirus, gdyż był on niewidzialny.

Tymczasem niewidzialny wróg atakował coraz bardziej. Chińska Narodowa Komisja Zdrowia poinformowała, że liczba ofiar śmiertelnych w Chinach kontynentalnych wynosiła 3070, a osób zainfekowanych było 80 650. Jednocześnie stwierdzono, że według najnowszych danych Komisji, rozprzestrzenianie się epidemii w Chinach ma tendencję spadkową. Za granicą nie wszyscy w te dane wierzyli, gdyż Chińczycy niezbyt chętnie dzielili się złymi i negatywnymi faktami ze swojego kraju. Tym bardziej, że z Wuhan docierały wieści o dużej liczbie chorych i zmarłych za sprawą koronawirusa.

W Europie natomiast podawano zatrważające dane o rosnącej liczbie ofiar śmiertelnych i osób zakażonych oraz podejmowanych w rożnych krajach środkach zaradczych. 17 marca 2020 liczba ofiar śmiertelnych we Włoszech przekroczyła 2,5 tys., dwa dni później było to już 3405 — więcej niż w Chinach.

Tego samego dnia podano o pierwszym zgonie z powodu koronawirusa w Rosji.

W Unii Europejskiej najbardziej dotknięte epidemią były oprócz Włoch kraje: Hiszpania — ponad jeden tysiąc zgonów, Niemcy — 44 osoby zmarły i Francja. W tych czterech krajach UE odnotowano na dzień 20 marca 2020 r. łącznie ponad 85 tys. zakażeń koronawirusem, czyli więcej niż w Chinach.

W Polsce na dzień 21 marca było ponad 500 zakażeń i 5 osób zmarłych. W telewizji pokazywano niemal całkowicie opustoszałe polskie miasta oraz relacje z innych krajów europejskich, gdzie było podobnie. Szczególnie przytłaczający był widok ustawionych w szeregu trumien ze zmarłymi w Bergamo, gdzie było najwięcej ofiar śmiertelnych SARS-CoV-2 we Włoszech.

W poszczególnych krajach podejmowano różne plany działań do walki z koronawirusem. Model angielski zakładał, że nie wszyscy są tak samo narażeni na chorobę COVID-19 i początkowo chroniono przed zakażeniem i najgorszym przebiegiem choroby osoby starsze.

We Włoszech liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa przekroczyła 22 marca 2020 roku 5 tysięcy osób, a trzy dni później było już ponad tysiąc więcej i ponad 46 tysięcy zakażonych. Pod koniec miesiąca marca liczba zgonów we Włoszech zaczęła zbliżać się do 12 tysięcy. Wstrząsający dla mieszkańców Bergamo na północy Włoch był film wideo pokazujący przejazd nocą ulicami miasta dziesięciu wojskowych ciężarówek z trumnami nieboszczyków. Pojazdy jechały do sąsiednich miast w celu kremacji, gdyż miejscowe krematorium i kostnice nie radziły sobie z rosnącą liczbą ofiar koronawirusa. Krematorium w Bergamo działało 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu, ale mogło skremować tylko 25 ciał dziennie. Według szacunków w zamieszkałym przez 120 tysięcy osób Bergamo zakażonych było ponad 60 procent mieszkańców. Liczba zmarłych była 5 do 6-ciokrotnie większa niż w normalnych czasach. Ceremonie pogrzebowe były ograniczone do minimum.

Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Ghebreysus podał do wiadomości, że pandemia koronawirusa przyspiesza i od pierwszego przypadku COVID-19 w ciągu 67 dni potwierdzono 100 tysięcy zakażeń na całym świecie, przez kolejne 11 dni osiągnięty został poziom 200 tysięcy zakażeń, a przez następne cztery dni 300 tysięcy chorych.

W Niemczech 24 marca 2020 liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa przekroczyła 100, a zakażonych było ponad 27 tysięcy osób. Władze wprowadziły zakaz spotkań powyżej dwóch osób oraz ograniczenia dla gastronomii i handlu.

W Hiszpanii z powodu COVID-19 zmarło już 3,4 tys. osób — więcej niż podawano w Chinach.

W Indiach wprowadzono całkowitą i przymusową kwarantannę dla swoich obywateli, tak że w domach miało pozostać 1,3 miliarda ludzi.

Rosja zawiesiła loty międzynarodowe, a w Moskwie zamknięto większość sklepów, restauracji, barów i parków.

24 marca w Polsce wprowadzono daleko idące restrykcje w poruszaniu się. Dozwolone były tylko wyjścia do pracy, do sklepu spożywczego i w celu pomocy innym. W mszach świętych w kościele mogło uczestniczyć do pięciu osób. W całym kraju było ponad jeden tysiąc zakażeń, w tym 14 ofiar śmiertelnych koronawirusa. Zamknięte były granice państwa. 31 marca wprowadzono w Polsce kolejne ograniczenia, między innymi:

• odległość osób od siebie dwa metry,

• zakaz wstępu do parków i miejsc rekreacji,

• zakaz wychodzenia z domu osób poniżej 18 lat bez opiekuna,

• zamknięte wszystkie punkty usługowe: rehabilitacyjne, fryzjerskie, kosmetyczne,

• w sklepach mogło przebywać maksymalnie trzy osoby na jedną kasę,

• na bazarach i targowiskach trzy osoby na jedno stoisko,

• zamknięte sklepy z wyjątkiem spożywczych, aptek i drogerii,

• w zakładach wymóg 1,5 metra między stanowiskami pracy,

• w komunikacji publicznej mogła być zajęta połowa miejsc siedzących,

• przemieszczanie samochodem tylko w konkretnym celu.

Pandemia COVID-19 przyspieszała w zawrotnym tempie i obejmowała coraz to nowe rejony świata. Przypadki zachorowań odnotowano w 190 krajach świata na każdym kontynencie z wyjątkiem Antarktydy. Na dzień 28 marca 2020 było na świecie 617 tysięcy zarażonych, zmarło 28 tysięcy osób, wyleczono 137 tysięcy osób.

W Stanach Zjednoczonych było 1619 zmarłych i 101 819 zakażonych. Tylko w stanie Nowy Jork zmarło ponad tysiąc osób. Prezydent Trump ogłosił, że USA przeznacza dwa biliony dolarów na wsparcie gospodarki. Na bezrobociu było trzy miliony osób i liczba ta rosła z dnia na dzień.

COVID-19 rozszerzał się na kraje Zachodniej Europy. Tragiczna sytuacja była w Hiszpanii, gdzie w ciągu jednej doby zmarły 832 osoby, łącznie było już 5690 zgonów. W Wielkiej Brytanii zmarło w ciągu doby 260 osób, łącznie było 1019 zmarłych. W Niemczech zmarło w sumie 325 osób. W Holandii w ciągu jednej doby zmarło ponad 130 osób, od początku pandemii było 771 ofiar; odnotowano też 1104 nowe zakażenia, od początku zaraziło się blisko 11 tysięcy osób.

Według Radio Free Asia liczba zgonów w Wuhan w oficjalnych raportach mogła nie być zgodna z rzeczywistością. Mieszkańcy oceniali, że ofiar koronawirusa w Wuhan mogło być nawet powyżej 40 tysięcy.

Na dzień 31 marca 2020 roku rano było na całym świecie 786 291 zakażonych na COVID-19 osób i 37 820 ofiar śmiertelnych. Wyleczono 166 088 osób. Wieczorem podano na świecie: Zakażonych 823 479, zmarło 40 636 osób, wyleczono 174 019 osób.

W Stanach Zjednoczonych było prawie 3,4 tys. ofiar, zakażonych ponad 160 tysięcy. W Hiszpanii w ciągu ostatniej doby zmarło 849 osób, łącznie było 8200 ofiar. W Holandii było +175 zmarłych, łącznie 1039 osób, zakażonych +845, łącznie 9762. We Włoszech w ostatnim dniu marca 2020 r. zmarło 837 osób, łącznie było 12 428 ofiar. We Francji +499 zgonów, łącznie 3523.

W Polsce na koniec marca 2020 r. było 2215 zakażonych i 32 zmarłych. Wyglądało na to, że przekazy telewizyjne i informacje z Włoch i krajów Zachodniej Europy były na tyle przerażające, że odniosły skutek i Polacy przestrzegali obostrzeń i zarządzeń na czas pandemii koronawirusa.

Pierwszy kwiecień 2020 r. nie skłaniał do primaaprilisowych żartów. O godz. 10:00 podano, że na świecie było 858 tys. zakażeń, ponad 42 tys. zmarło. W Stanach Zjednoczonych było łącznie 3,8 tys. zmarłych, w tym połowa w stanie Nowy Jork. O godz. 13:00 w USA było już cztery tysiące zmarłych, a w Hiszpanii ponad 9000 ofiar śmiertelnych koronawirusa.

Kraje Unii Europejskiej zamknęły swoje granice. Koalicji „Grupy 194” przeciwko COVID-19 też nie było. Każdy myślał sam o sobie, a koronawirusowi to pasowało i też myślał sam o sobie.

O godz. 19:00 pierwszego kwietnia podano, że na świecie w ciągu ostatnich 9,5 godziny przybyło 27 tysięcy zakażonych i dwa tysiące zmarłych, wyleczono siedem tysięcy osób. W Hiszpanii zmarło kolejne 864 osoby, we Włoszech 837 osób, w Wielkiej Brytanii 563 osoby, w Nowym Jorku w ciągu ostatniej doby odnotowano 391 zgonów.

O godz. 23:00 podano, że w ciągu ostatnich trzech godzin przybyło na świecie blisko 37 tys. zakażonych i zmarło kolejne ponad dwa tysiące osób.

2 kwietnia 2020 r. na świeciebyło już ponad 50 tys. ofiar śmiertelnych koronawirusa, a liczba zakażonych przekroczyła milion.

Następnego dnia podano, że w USA zmarło w ciągu minionej doby 1169 osób, łącznie było 5926 zgony na COVID-19; w ciągu ostatniej doby wykryto aż 30 tys. przypadków koronawirusa, łącznie w całym kraju było już co najmniej 240 tysięcy chorych.

W Polsce statystyki nie były tak porażające, ale koronawirus także nie próżnował i przyspieszał. W ciągu pierwszych czterech dni kwietnia 2020 zmarło 48 osób, a 3627 było zakażonych. Oprócz pandemii dominowała także w przestrzeni publicznej polityka — zbliżał się termin wyborów prezydenckich.

W naszej rodzinie i u mnie życie zmieniło się diametralnie. Stosowaliśmy się z żoną do zasady Zostań w domu, opłaty robiłem za pomocą Internetu — nauczyłem się tego z pomocą telefonicznych porad z banku oraz moich córek.

7 kwietnia 2020 dramatyczna sytuacja była w Nowym Jorku — spośród 11 tys. zgonów w Stanach Zjednoczonych większość przypadała na ten stan, a mianowicie 3202 osoby, czyli więcej niż w zamachach 11 września 2001 roku. Dzień później w USA była najtragiczniejsza doba od początku pandemii — w ciągu 24 godzin zmarło ponad 1,9 tys. osób; łącznie 12 722 osoby, zakażonych było ponad 396 tysięcy.

W Hiszpanii liczba zgonów przekroczyła 14 tys. osób. W Wielkiej Brytanii odnotowano największy dobowy bilans zgonów: 938 osób, łącznie 7097.

W Polsce wprowadzono od 16 kwietnia 2020 kolejne obostrzenia:

• obowiązek zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej,

• dalsze wstrzymanie ruchu lotniczego i kolejowego międzynarodowego,

• egzaminy maturalne i ósmoklasistów przełożone na później.

10 kwietnia 2020 r. liczba zgonów na całym świecie z powodu koronawirusa osiągnęła 100 tysięcy. Następnego dnia w USA po raz pierwszy w ciągu jednej doby zmarło ponad dwa tysiące osób. W Polsce łączna liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 przekroczyła 200 osób.

Pięć dni później liczba zakażeń koronawirusem na świecie przekroczyła dwa miliony, czyli wzrosła o milion w ciągu dwóch tygodni.

Pozytywne sygnały dochodziły z Hiszpanii — minister zdrowia oznajmił, że jego kraj pokonał już szczyt pandemii. Nie było to jednak przekonywujące biorąc pod uwagę statystyki w zakresie COVID-19.

Na Białorusi prezydent Łukaszenka powiedział w telewizji, że wirusa nie widzi i jeździł na łyżwach z innymi. Liga piłki nożnej jako jedyna w Europie grała nadal mimo epidemii koronawirusa. Była to wyjątkowa krótkowzroczność.

W połowie kwietnia 2020 w Polsce było 7582 potwierdzone zakażenia i 286 ofiar śmiertelnych. Dodatkowym problemem była trwająca od dłuższego czasu katastrofalna susza, co spowodowało niski poziom wody w rzekach.

W Stanach Zjednoczonych w połowie kwietnia 2020 było według Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa 28 326 ofiar śmiertelnych koronawirusa. Reuters szacował, że ofiar śmiertelnych w USA było już ponad 30 tysięcy.

Chińskie władze 17 kwietnia 2020 podniosły oficjalny bilans zgonów na COVID-19 w mieście Wuhan o 1290 do 3869, czyli o około 50 procent. Wśród przyczyn wymieniano fakt, że w początkowej fazie epidemii liczba zakażeń rosła lawinowo, znacznie przekraczając możliwości służby zdrowia i część chorych zmarła w domach.

W Polsce 18 kwietnia odnotowano od początku pandemii 8742 zakażenia i 347 zgonów na koronawirusa. Tragiczna była sytuacja w Domach Pomocy Społecznej — wysoka zachorowalność i śmiertelność, brak opiekunów i personelu medycznego.

W związku z rosnącą liczbą zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 coraz więcej było głosów, jak to się stało, że sytuacja nie została opanowana na początku. Prezydent USA Donald Trump oskarżał Chiny i mówił, że pandemia mogła zostać zatrzymana w tym kraju, zanim zaczęła się wymykać poza granice. Chiny odrzucały takie zarzuty.

Jednakże Stany Zjednoczone wszczęły dochodzenie w sprawie pochodzenia koronawirusa i śledztwo miało ustalić, czy wirus wydostał się z chińskiego laboratorium wirusologicznego w Wuhan.

Europa nie doceniła łatwości, z jaką koronawirus zarażał ludzi, nie zdawała sobie sprawy z niedoboru materiałów do walki z pandemią i zaniedbała przygotowania na najgorsze. W wielu państwach Europy, a także w USA godzono się na przenoszenie produkcji leków i środków ochronnych do Chin, gdyż tam były tańsze. Przyszła pandemia i zaczęły się problemy z zaopatrzeniem.

24 kwietnia 2020 był w Polsce najtragiczniejszym dniem od początku pandemii. Zmarło 40 osób, łącznie COVID-19 spowodował śmierć ponad 500 osób. Na świecie także było źle — ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych. Trzy dni później liczba zakażonych na świecie przekroczyła trzy miliony. Na Białorusi była rekordowo wysoka liczba zachorowań.

Na szczęście we Włoszech i w Holandii było trochę mniej przypadków.

W Polsce mimo rosnącej liczby zakażeń i zgonów władze ogłosiły poluzowanie obostrzeń i „odmrażanie gospodarki”. Dużo ludzi nie widziało w tym logiki. Zarządzono otwarcie lasów i parków a szkoły pozostały zamknięte. Bezpieczeństwo po złagodzeniu restrykcji miał zapewnić obowiązek noszenia maseczek ochronnych na nos i usta.

Ofiary śmiertelne koronawirusa to były w większości osoby starsze, schorowane, z obniżoną odpornością. Jak wynikało z danych WHO zebranych na podstawie analizy 55 924 próbek przebadanych w poszczególnych grupach wiekowych śmiertelność w podziale na wiek była następująca:

W Polsce wśród zmarłych z powodu COVID-19 według Głównego Inspektora Sanitarnego z 16.04.2020 roku 57,9 proc. to byli mężczyźni, a 42,1 proc. to kobiety. Średni wiek pacjentów, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem to 72,9 lat, w wieku 60—69 lat to było 19,9 procent, w wieku 70—79 lat to było 33 procent, a 29,5 procent to były osoby w wieku 80—89 lat. Większość osób w starszym wieku, które zmarły na COVID-19 miały choroby współistniejące.

Według danych z 22.04.2020 o godz. 12:00 czasu polskiego w Stanach Zjednoczonych bilans ofiar śmiertelnych koronawirusa zwiększył się aż o 2751 osób; łącznie w USA z powodu COVID-19 zmarło już 44 845 osób.

Także w Europie statystyki były nadal niedobre. We Włoszech zmarło 437 osób, łącznie 18 100. W Hiszpanii było już 21 717 ofiar śmiertelnych. Źle było w Belgii. Jak powiedział w wywiadzie z 23.04.2020 dla Wirtualnej Polski mieszkający tam od 45 lat były słynny reprezentant Polski w piłce nożnej Włodzimierz Lubański, zmarło w Belgii około 15 procent zakażonych, to znaczy ponad sześć tysięcy z blisko 42 tysięcy zakażonych. To jest inne życie, inny świat –powiedział — Siedzimy zamknięci w domu.

Z kolei Polka mieszkająca we Włoszech (Aleksandra) powiedziała dla Wirtualnej Polski: Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa zmieniła nasz świat i wpłynęła na nasze życie bez względu na to, kim jesteśmy i gdzie mieszkamy.

W rozmowie z Polsat News prof. Andrzej K., krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych powiedział, że nawet 80 procent osób może przechodzić zakażenie koronawirusem bezobjawowo i nie zgłasza się do lekarza. Według profesora faktyczna liczba zakażonych SARS-CoV-2 w Polsce może wynosić nawet 40 do 50 tysięcy (czyli cztery razy więcej niż podaje się oficjalnie).

Organizacja Narodów Zjednoczonych oświadczyła, że światu grozi głód „biblijnych” rozmiarów z powodu pandemii koronawirusa. W 2020 roku liczba głodnych może się podwoić i dotknąć 265 milionów ludzi. Wśród krajów, które są najbardziej dotknięte problemem głodu Światowy Program Żywnościowy (WFP) wymienił: Jemen, Demokratyczną Republikę Konga, Afganistan, Wenezuelę, Etiopię, Sudan Południowy, Sudan, Syrię, Nigerię i Haiti.

Do tego należałoby dodać: W tym samym czasie połowa żywności na świecie jest marnowana i ląduje na wysypiskach śmieci. A ci, którzy chcą tę niepotrzebną im żywność dać potrzebującym, muszą płacić podatki. Bo takie są przepisy, więc wolą wyrzucić tę żywność na śmietnik.

24 kwiecień 2020 rok to była tragiczna doba w USA — przyniosła śmierć 3146 osób i była to największa dobowa liczba zgonów z powodu COVID-19.

Tymczasem prezydent Brazylii Bolsonaro negował zarazę i mówił, że dla niego to jest grypka. Konsekwencje takiego podejścia okazały się tragiczne dla mieszkańców tego kraju.

W Europie natomiast powiało optymizmem. Hiszpania, Włochy, Niemcy, Austria, Czechy — w tych krajach rozpoczęło się luzowanie obostrzeń. Liczono na to, że uda się znaleźć rozsądny kompromis pomiędzy ostrożnością — aby nie doszło do ponownego wystrzału liczby zachorowań i zgonów — a odmrażaniem gospodarki i relacji społecznych.

Strategie większości krajów w walce z koronawirusem były przeważnie podobne: ograniczenia w poruszaniu się, kwarantanny dla przyjeżdżających z zagranicy, zamknięte placówki edukacyjne czy niektóre firmy. Jednak moment ich wprowadzania, zakres, stopień zdyscyplinowania społeczeństwa, dostępność testów, a także wydolność systemu opieki zdrowotnej — te czynniki wpływały na rozwój epidemii w poszczególnych krajach. Koronawirus nie odpuszczał bowiem i statystyki sumaryczne były nadal rosnące.

W wielu krajach Zachodniej Europy, a także w Australii i Nowej Zelandii zaczęła spadać liczba nowych zakażeń. Wyglądało na to, że w Hiszpanii, we Włoszech, w Austrii, Czechach i Islandii szczyt zachorowań był już za tymi krajami, z tym że tempo schodzenia z tego szczytu było różne. Także we Francji tendencja była spadkowa.

W ocenie rozmiarów pandemii w konkretnych krajach kluczowa była kwestia testów. W takich krajach jak Włochy, USA, Wielka Brytania, Hiszpania — testy były wykonywane na osobach, u których wystąpiło ryzyko zakażenia koronawirusem. W Islandii natomiast przeprowadzono bardzo szeroko zakrojone testowanie prawie całego społeczeństwa — ponad 130 tys. testów na jeden milion mieszkańców. W wyniku tego wykrywano więcej nowych zakażeń wśród osób nie wykazujących objawów.

W Polsce przeprowadzono do dnia 24 kwietnia 2020 około 6,6 tys. testów na milion mieszkańców, co było jednym z najniższych wskaźników w Europie.

Niemiecka strategia w walce z koronawirusem okazała się skuteczniejsza niż w innych krajach. Wskaźnik śmiertelności w RFN był jednym z najniższych na świecie i wynosił niecałe 2,5 procent, później 3,4 procent. We Włoszech to było prawie 13,4 proc., w Belgii 14,6 procent. Według „New York Times” w Niemczech sprawił to dobrze zorganizowany system opieki medycznej, a także zaufanie do rządu, którego ograniczenia i wytyczne były powszechnie przestrzegane. Regularnym testom był poddawany personel medyczny. Dzięki dużej liczbie testów Niemcy zdiagnozowali 15,6 procent zakażeń w kraju, Włosi tylko 3,5 proc., a Hiszpanie 1,7 procent. Dzięki szybkiej izolacji osób zakażonych w Niemczech, nie miały one możliwości dalszego zakażania innych. Niemcy starali się izolować szczególnie osoby starsze i przebywające w domach opieki. Dlatego średnia wieku osób zakażonych w Niemczech wynosiła 50 lat, we Francji 62,5 a we Włoszech 62 lata. Według Instytutu Roberta Kocha największą grupę zakażonych (67 proc.) stanowiły w Niemczech osoby w wieku 15 — 59 lat, a osoby w wieku 70 — 89 lat to było tylko 16 proc. badanych.

W Niemczech było w szpitalach 34 łóżka na 100 tysięcy mieszkańców, we Włoszech 9, a we Francji 16. Już 16 marca 2020 czasowo przywrócono kontrole na granicach RFN, a 22 marca wprowadzono ograniczenia w życiu publicznym. Oprócz odwołania masowych imprez kulturalnych i sportowych zamknięto centra handlowe i większe sklepy.

Pod koniec kwietnia poprawiające się statystyki skłoniły władze Niemiec do powolnego odmrażania gospodarki. Otworzono sklepy do 800 metrów kwadratowych powierzchni, salony samochodowe, księgarnie i sklepy meblowe. Pozostawiono nakaz zakrywania twarzy w miejscach transportu publicznego i w sklepach. Nie mogło być nadal imprez masowych.

Z analizy opublikowanej w dzienniku Financial Times wynikało, że z powodu zakażenia koronawirusem zmarło na świecie znacznie więcej osób nawet o 60 procent. Oficjalne statystyki prowadzone przez Johns Hopkins University mówiły o ponad 200 tys. ofiar śmiertelnych COVID-19. Z porównania przez „FT” liczby zgonów z różnych przyczyn w marcu i kwietniu 2020 r. w 14. krajach zachodnioeuropejskich ze średnią za ten sam okres w latach 2015 — 2019 wynikało, że faktyczny globalny bilans pandemii koronawirusa wynosiłby 318 tys. zmarłych, zamiast podawanych ponad 200 tysięcy.

W ostatnich dniach kwietnia 2020 w wielu krajach powiało optymizmem i zaczęto znosić niektóre obostrzenia i ograniczenia związane z pandemią koronawirusa. Na czoło wysunęła się Nowa Zelandia. 27 kwietnia premier tego kraju Jacinda Ardern ogłosiła, że: Nowa Zelandia pokonała koronawirusa. Przy tym stwierdziła, że praktycznie do zera udało się wyeliminować nowe przypadki zakażeń. Jednocześnie prosiła nadal mieszkańców o zachowanie czujności i unikania interakcji społecznych.

W Europie śladem Nowej Zelandii próbowali iść Czesi i zaczęli się śmiać koronawirusowi prosto w twarz. Nadal nie byli jednak pewni swego i starali się zachować ostrożność. Rząd czeski otworzył granice dla swoich obywateli i pozwalał im na spotkania w grupach do dziesięciu osób. Przeprowadzano też więcej testów. Otworzono sklepy o powierzchni do 2,5 tys. metrów kwadratowych (poza centrami handlowymi), siłownie, ogrody zoologiczne i botaniczne. Otwarte zostały również uczelnie. Nie zmienił się nakaz noszenia maseczek. Czesi wykonali już ponad 218 tys. testów; dla porównania — w prawie cztery razy większej pod względem liczby mieszkańców Polsce wykonano ich 290 tysięcy. Do końca kwietnia 2020 w Czechach obowiązywał stan wyjątkowy i parlament miał zdecydować o jego ewentualnym przedłużeniu.

Ciekawa była sytuacja w Grecji, odczuwającej jeszcze skutki wielkiego kryzysu finansowego w ostatnich latach. Mimo to koronawirus ich nie pogrążył. W walce z chorobą pomogły zdecydowane działania rządu, wsparcie ze środków prywatnych. Służba zdrowia funkcjonowała „na pół gwizdka” — wydatki rząd musiał obciąć o około 50 procent. W finansowaniu służby zdrowia pomagały fundacje. Grecy walkę z COVID-19 zaczęli szybko i zdecydowanie. Zainfekowanych było tylko 2,5 tys. osób. Dla porównania w podobnej pod względem liczby mieszkańców Belgii zachorowało 18 razy więcej, a w Szwajcarii 11 razy więcej. We Włoszech — sześć razy bardziej zaludnionej niż Grecja — było 80 razy więcej chorych na COVID-19, mimo, że w Grecji społeczeństwo było w swej strukturze podobne do włoskiego — w jednej czwartej składało się z emerytów. Grecy byli jednak świadomi swojej słabości. Premier Mitsotakis od początku swych rządów otaczał się fachowcami i ekspertami. Grecja po tygodniu od pierwszych przypadków koronawirusa zamknęła szkoły i przedszkola. Niedługo potem sklepy — wszystkie oprócz spożywczych oraz aptek. Zamknięto plaże i ośrodki narciarskie. W wyniku tego Grecy po czasach kryzysu finansowego już nieco zyskali w oczach Europy i zaczęli luzowanie obostrzeń.

Hiszpania należała do jednego z najbardziej dotkniętych pandemią koronawirusa krajów. Według danych na 24 kwietnia 2020 zmarło łącznie 24275 osób, a ponad 210 tys. było zakażonych. Wyleczonych zostało 100 800 osób. W ramach restrykcji wystawiono ponad 800 tys. mandatów. Jednakże pod koniec kwietnia władze zaczęły luzować obostrzenia, gdyż — jak mówił premier — coraz mniej ludzi umiera, mniej choruje, coraz więcej zdrowieje.

Po 42 dniach przymusowej kwarantanny w Hiszpanii, setki tysięcy dzieci wyległy na place, ulice, skwery, do parków i na plaże. Konieczne było tylko zachowanie dystansu i zabronione było gromadzenie się w grupach większych niż trzy osoby. Rząd zostawił samorządom swobodę w podejmowaniu konkretnych kroków. Zapowiedział jednak, że rozluźnianie rygorów izolacji społecznej będzie postępowało powoli i z zachowaniem ostrożności, by pochopny powrót do normalnego życia publicznego nie sprowokował nawrotu epidemii, jak to miało miejsce w Japonii czy Singapurze. W krajach tych COVID-19 nie był jednak tak dotkliwy jak w Europie.

W Japonii odnotowano około 17 tys. infekcji, zmarło około 800 osób. W liczącym 14 mln mieszkańców Tokio wykryto około pięć tysięcy infekcji. W liczącym 5,6 mln mieszkańców Singapurze ludzie przestrzegali środków bezpieczeństwa i 20 kwietnia 2020 r. zanotowano najwyższy dobowy wskaźnik zachorowań 1,5 tys. osób, co w porównaniu z sytuacją w Europie było nikłe.

W czasie walki z pandemią koronawirusa karierę zrobiło słowo lockdown — z jęz. angielskiego, po polsku oznaczało: blokada, zakaz wyjścia. Naukowcy i eksperci przekonywali, że ograniczenia wprowadzone przez rządy krajów w związku z rozprzestrzenianiem się pandemii koronawirusa pozwoliły uniknąć milionów zgonów. Wyniki badań ekspertów z Imperial College i Uniwersytetu Kalifornijskiego ukazały się w piśmie „Nature”. Badania z Imperial College wykazały, że gdyby nie wprowadzono restrykcji w 11 zachodnioeuropejskich krajach na rzecz rozprzestrzeniania się wirusa, to w badanych krajach doszłoby do 3,1 miliona więcej zgonów. Dzięki podjętym interwencjom współczynnik reprodukcji wirusa spadł poniżej 1, tym samym hamując rozwój pandemii. Brytyjski zespół oceniał, że do marca 2020 r. w Austrii, Belgii, Wielkiej Brytanii, Danii, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Szwecji i Szwajcarii infekcji SARS-CoV-2 uległo 12 do 15 milionów osób, czyli około cztery procent populacji.

Według naukowców szansą na opanowanie epidemii jest wytworzenie odporności zbiorowej, inaczej mówiąc tak zwanej odporności stadnej. Polega to na tym, żeby większa część społeczeństwa wytworzyła przeciwciała poprzez to, że liczna grupa przeszła daną chorobę — w tym przypadku koronawirusa, lub dzięki zaszczepieniu — to na razie nie wchodziło w rachubę, gdyż szczepionki przeciw COVID-19 nie było. Dla osiągnięcia odporności zbiorowiskowej na koronawirusa potrzeba było minimum 90 do 95 procent osób odpornych w społeczeństwie. Były takie głosy z niektórych kręgów, że już 70 do 80 procent byłoby wystarczające dla zatrzymania pandemii.

Tak więc lockdown wprawdzie pomógł, ale zagrożenie w dalszym ciągu istniało, gdyż do osiągnięcia odporności zbiorowej, czyli tak zwanej stadnej w celu wyeliminowania albo przynajmniej ograniczenia obecności SARS-CoV-2 w społeczeństwie było jeszcze bardzo daleko. Na razie nadzieje były takie, że koronawirus nie będzie aż tak zawzięty i zajadły i odpuści trochę w związku z kończącą się wiosną i zbliżającym się latem 2020 roku.

Był taki jeden kraj, który postanowił pokonać koronawirusa przez uzyskanie tak zwanej odporności stadnej społeczeństwa. Krajem tym była Szwecja.