Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kolory Nadziei to poruszająca seria opowieści o kobietach, które mimo trudnych doświadczeń życiowych odnajdują w sobie siłę, by zawalczyć o szczęście, spokój i nowe życie.
Patrycja mierzy się z niepokojącą sytuacją w pracy, odnajdując ukojenie w malarstwie i nowej miłości. Inga po stracie męża próbuje odebrać sobie życie, lecz los daje jej drugą szansę i stawia na drodze tajemniczego adwokata. Basia, wychowana w domu dziecka, rusza w podróż po własną tożsamość, by poznać prawdę o swojej przeszłości i odnaleźć miłość.
Paulina Cichecka z wyjątkową wrażliwością ukazuje historie pełne emocji, trudnych wyborów i nadziei. To opowieści o stracie, odwadze, przebaczeniu i sile, która drzemie w każdym z nas. Bo nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło — wystarczy uwierzyć, że lepsze jutro jest możliwe.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 484
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
MALARKA NOWEGO ŻYCIA:
KOLORY NADZIEI
PAULINA CICHECKA
Projekt okładki: Paulina Cichecka
Redakcja i korekta: Monika Bondaruk
Skład wersji elektronicznej: Bartosz Bondaruk
© by: Paulina Cichecka
Patron i ambasador medialny: natalove_czytanie
Wydanie pierwsze 2025.
Wszelkie prawa zastrzeżone, a kopiowanie i powielanie treści jest
surowo zabronione.
Za dużo chciałam naraz, wyszło mniej niż nic
Goryczy pełna czara, nie chcę z niej pić
Nie wiele mam do odrętwienia
Przychodzi mi przez myśl
Na wszystko przyjdzie czas
Co dzień Amerykę odkrywam
Na wszystko przyjdzie czas
Testuję anielską cierpliwość
Uwierzę jeszcze raz
Powietrze nie ujdzie już ze mnie
Czasami spadam z gwiazd
Choć wstaję silniejsza codziennie
Na wszystko przyjdzie czas
Wiem, że Amerykę odkrywam
Na wszystko przyjdzie czas
Testuję anielską cierpliwość
Na wszystko przyjdzie czas
Siedzimy więc jak w poczekalni
Nie wywołują nas
Przepraszam, kto z Państwa ostatni?
Na wszystko przyjdzie czas
Na wszystko przyjdzie czas
Poczekać tylko, poczekać
Na wszystko przyjdzie czas
Fragment piosenki z repertuaru Agnieszki Adamczewskiej,
„Na wszystko przyjdzie czas”
Rozdział 1
Życie moich marzeń...
Patrycja myślała, że jej plan na przyszłość jest idealny. Zawsze
wszystko miała poukładane i każdy dzień zaplanowany w swoim beżowymkalendarzu, bez którego nigdzie się nie ruszała. Kiedy znalazła pracę wjednej z korporacji na Warszawskim Mokotowie, myślała, że złapała PanaBoga za nogi. Po studiach bardzo długo szukała sensownego zajęcia dlasiebie. Na początku pomagała swoim rodzicom w prowadzeniu sklepuosiedlowego, ale z czasem ten interes nie przynosił już tak dobrychdochodów, więc jej rodzice postanowili zamknąć go i wyjechać za granicę. Budapeszt był miejscem, gdzie ciotka Jagoda poczuła się od razu bardzodobrze. Po kilku latach odnalazła tam również miłość i wymarzoną pracę,więc jakiś czas później ściągnęła do siebie swoją siostrę i jej męża, którzypo zamknięciu swojego interesu, szukali nowego zajęcia dla siebie. Kiedywięc rodzice Patrycji na dobre zamieszkali w Budapeszcie, kobieta znowuzostała całkiem sama. Jej nowa praca z początku przynosiła dużąsatysfakcję, a rozwój jej kariery, który szedł w ekspresowym tempiesprawiał, że kobieta była podekscytowana i szczęśliwa, że jej życiewygląda dokładnie tak, jak to sobie kiedyś wymarzyła. Ten stan nie trwałniestety zbyt długo.
Patrycja z czasem zaczęła jednak odczuwać pewien niedosyt związany z
jej pracą w korporacji. Mimo, że miała stabilne zatrudnienie i dobrze płatnąposadę, coraz częściej zastanawiała się nad swoimi prawdziwymi pasjami imarzeniami. Z czasem zaczęła eksperymentować z różnymi formamisztuki, odkrywając w sobie talent do malarstwa abstrakcyjnego. To było jakodkrycie nowego świata, który uwolnił jej kreatywność i pozwolił wyrazićswoje emocje w sposób, którego wcześniej nie doświadczyła. Stopniowozaczęła rozwijać swoje umiejętności artystyczne, biorąc udział w lokalnychwystawach i spotkaniach ze środowiskiem artystycznym. Jej życie nabrałonowego sensu, gdyż odnalazła pasję, która sprawiała jej prawdziwą radość ispełnienie.
Zanurzona w swoim nowym świecie artystycznym, odkryła w sobie
niespotykaną dotąd pasję do tworzenia. Jej malarstwo abstrakcyjne stało sięnie tylko sposobem na wyrażenie emocji, ale także formą terapii isamorealizacji. Każdy pociągnięty pędzlem ślad na płótnie był dla niej jakgłos jej wnętrza, który wreszcie znalazł sposób na wyjście na świat. Jejproblemy w pracy coraz bardziej ją jednak przytłaczały, sprawiając, żerozważała nawet odejście z firmy. Coraz częściej uciekając w światmalarstwa, myślała o tym, że chciałaby się z tego utrzymywać. Marzyła otym, aby przerodzić swoją pasję do malowania, która dawała upust jejemocjom w swoją codzienną pracę. Bała się jednak zaryzykować i odejść,ale oprócz strachu przed porażką, bała się jeszcze jednego. Swojego szefa.Ksawery Kornacki, dał jej się poznać jako miły i całkiem sympatycznymężczyzna, który wydawał się być wyrozumiały i dobry dla swoichpracowników. Nic bardziej mylnego. Już po miesiącu, kiedy okres próbnyPatrycji dobiegł końca, a ona dostała stałą umowę, Ksawery zmienił do niejpodejście. Najpierw był czepliwy i sprawiał wrażenie niezadowolonego.Każdy projekt, który Patrycja dawała mu do zatwierdzenia, uznawał zasłaby. Kazał jej zostawać po godzinach, poprawiać koncepcje i zaczynaćwszystko od początku. Patrycja słyszała od kilku koleżanek z pracy, żeKsawery wymaga, aby być dla niego miłym i przede wszystkim, abyspełniać jego oczekiwania. To była dla niego podstawa. Szkoda tylko, żenikt nie miał odwagi powiedzieć Patrycji o co tak naprawdę mu chodzi i cokryje się pod słowami koleżanek z pracy.
Pewnego dnia, gdy w biurze zostali już tylko Patrycja i Ksawery,
mężczyzna wezwał do siebie kobietę pod pretekstem omówienia kolejnychpoprawek w jej projekcie. Niestety niczego nieświadoma Patrycja poszła dojego gabinetu i z uśmiechem na twarzy zaczęła przedstawiać mu swojenowe propozycje, które zamierzała wysłać jutro rano do klienta. Ksaweryjednak nie był tym kompletnie zainteresowany, a najbardziej skupiał się nawyglądzie swojej pracownicy, która wydawała mu się być bardzoatrakcyjną i młodą kobietą.
- Ile masz lat? - zapytał nagle, wpatrując się w jej dekolt.- Dwadzieścia siedem - odpowiedziała niepewnie, skrępowana jego
wzrokiem i tym pytaniem.
- Masz męża albo chłopaka? - ponownie zadał jej krępujące pytanie, nie
odrywając wzroku od jej koszuli, która idealnie eksponowała biust Patrycji.
Kobieta, czując na sobie wzrok Ksawerego od razu zapięła ostatnie dwa
guziki swojej koszuli i poprawiła kołnierzyk.
- Nie mam nikogo, jestem sama - odparła nie wiedząc, gdzie ma się
spojrzeć. Ta sytuacja była dla niej bardzo niecodzienna, a do tego dziwna.Ksawery był zawsze surowy i konkretny, a teraz wydawał się byćwyluzowany i bezpośredni, co zdecydowanie było dla Patrycji niezręczne.
- Taka piękna dziewczyna i jest sama? - Ksawery wstał z fotela i
podszedł do Patrycji, która siedziała naprzeciwko niego i usiadł nakrawędzi swojego dużego dębowego biurka, w ręku trzymał szklankę dopołowy wypełnioną bursztynowym płynem.
- Przepraszam, ale muszę już iść - przestraszona, zdołała powiedzieć
tylko tyle. Wstając jednak z krzesła, Ksawery złapał ją za rękę i kazałpoczekać.
- Siadaj, to ja zdecyduję, kiedy pójdziesz. Jesteś na nadgodzinach,
zapomniałaś? - powiedział z uśmiechem na ustach, co szczerze przeraziło
Patrycję.
Na szczęście po omówieniu wszystkich poprawek, jej szef odpuścił i
powiedział, że może już iść do domu, z czego kobieta bardzo się ucieszyła.Naprawdę się wystraszyła, bo te jego pytania były nie na miejscu! Tegodnia marzyła już tylko o tym, aby wrócić do domu wziąć długą irelaksującą kąpiel i zacząć w końcu wyczekany weekend! To zdecydowanienie był jej tydzień.
Rozdział 2
Nowe szanse
Patrycja wróciła do domu wciąż odczuwając niepokój związany z
sytuacją z szefem. Mimo, że była wdzięczna za pracę i możliwośćrozwijania swojej pasji artystycznej, coraz bardziej zaczęła zastanawiać sięnad dalszymi krokami. Czy powinna pozostać w korporacji, gdzie musiałazmagać się z niekomfortowymi sytuacjami i naciskami ze stronyKsawerego? Czy może czas na zmianę?
Decyzja nie była łatwa, ale Patrycja postanowiła, że musi zadbać o swój
dobrostan i godność. Zaczęła więc od poszukiwania innych możliwościzatrudnienia, gdzie mogłaby rozwijać swoje talenty bez obawy przedniewłaściwymi zachowaniami szefa. Zaczęła wysyłać swoje portfolio doróżnych agencji reklamowych i galerii sztuki, poszukując miejsca, któredoceni jej pracę i zaangażowanie.
Podczas wizyty w sklepie dla plastyków poznała Helenę, właścicielkę
małej galerii sztuki, która zainteresowała się jej pracami. Helenazaproponowała Patrycji współpracę, dając jej możliwość prezentacji swoichobrazów oraz organizacji indywidualnej wystawy. To było dla niej ogromnewyróżnienie i potwierdzenie, że wartość jej twórczości jest doceniana.
Na jej pierwszą wystawę przyszło wiele osób, które szczerze były
zainteresowane pracami Patrycji, podziwiając jej talent. Wśród nich, byłtakże wysoki i bardzo przystojny brunet o piwnych oczach, który od razuwpadł w oko kobiecie. Przyglądał się jej pracom i co jakiś czas zerkał naPatrycję, która rozmawiała akurat z innymi gośćmi wystawy. Bardzo chciałdo niej podejść i także zamienić z nią choć słowo, bo jej sztuka przypadłamu do gustu. Kiedy więc kobieta na chwilę została sama Oskar podszedł do
niej i w końcu zagadał. Był ciekawy kobiety, która miała jego zdaniem
talent.
- Dobry wieczór - przywitał się z nią.
- Dobry wieczór. - Patrycja spojrzała na mężczyznę, stojącego przed
nią.
- Z tych prac można wiele odczytać. Są naprawdę dobre - odparł
zerkając na Patrycję, która speszona jego słowami lekko się zaczerwieniła,co pasowało teraz idealnie do jej czerwonej sukienki, którą miała na sobie.
- Dziękuję, zna się Pan na malarstwie? - zaryzykowała, pytając.- Jestem Oskar, miło mi poznać. - Wyciągnął do Patrycji swoją dłoń.- Patrycja, również mi miło - odparła, podając mu rękę.- Studiowałem malarstwo, ale nie pracuję w swoim zawodzie. Teraz to
tylko moje hobby i sposób na oderwanie się od życia codziennego -odpowiedział jej.
- To tak jak ja, chociaż nie studiowałam malarstwa, ale to moje hobby i
sposób na samorealizację - odpowiedziała. Nigdy nie miała specjalnieproblemów z nawiązywaniem nowych znajomości. Była raczej otwarta itowarzyska, tylko czasami nieco nieśmiała, jednak to zawsze jej mijało,kiedy poznawała kogoś bliżej i czuła się w jego towarzystwie dobrze.
- To co możesz mi powiedzieć o tym obrazie? - zapytał, wskazując
Patrycji płótno wiszące za nią.
Kobieta zerknęła na obraz, który przedstawiał czarne, szare oraz białe
pasy, które tworzyły razem jakby wir. To był jeden z najsmutniejszych
obrazów, które namalowała w ostatnim czasie. Stworzyła go po kolejnejnieprzyjemnej sytuacji z Ksawerym, który od kilku dni nieustannie psuł jejdobry nastrój i zapał do pracy. Na widok tego obrazu od razu posmutniała.
- To wir, który wciąga wszystko co złe, smutne i przygnębiające -
odparła, wysilając się na uśmiech.
- Ciekawa interpretacja, podoba mi się - powiedział, nie odrywając
wzroku od obrazu Patrycji.
- Dzięki, w zasadzie to zaczęłam malować, aby móc choć na chwilę
oderwać się od swojego życia codziennego i zatracić w jakiejś pasji. Wszkole całkiem nieźle rysowałam, ale dzisiaj zdecydowanie bardziejwychodzi mi malowanie - powiedziała, a w tej samej chwili zawołała ją do
siebie Helena, więc Patrycja przeprosiła Oskara i udała się w stronę kobiety.
Oskar patrzył jeszcze przez chwilę, jak Patrycja oddala się od niego, apotem znika gdzieś w tłumie innych gości.
W miarę jak Patrycja zbliżała się do Heleny, zastanawiała się nad swoją
pasją do malarstwa. Malowanie dawało jej poczucie wolności ikreatywności, której brakowało w jej codziennym życiu. Ostatnio odkryłatechnikę akwareli i fascynowała się sposobem, w jaki kolory łączyły się napapierze, tworząc magiczne kompozycje. Patrycja zauważyła, żemalowanie pozwalało jej oderwać się od stresujących sytuacji i znaleźćwewnętrzny spokój. To był jedyny moment, w którym zapominała o tym,co ją dręczyło.
Kiedy dotarła do Heleny z uśmiechem na twarzy, wiedziała, że
malowanie stało się dla niej nie tylko pasją, ale także ważną częścią jej
życia. Jej dzisiejsza wystawa była dla niej przypomnieniem, że sztuka
mogła przynieść nie tylko radość, ale także głębokie spełnienie i przedewszystkim zapomnienie.
- Wszyscy goście są zachwyceni twoimi obrazami, jeden z moich
przyjaciół chciał nawet kupić twoją kwiecistą łąkę. - Helena wskazała naobraz, który był najbardziej kolorowy ze wszystkich w kolekcji Patrycji.
- Poważnie? - Kobieta nie mogła w to uwierzyć.- Tak, dałam mu do ciebie numer telefonu i adres e-mail, powiedział, że
napisze, aby ustalić cenę. - Helena poklepała Patrycję po plecach, abydodać kobiecie odwagi.
- Przychodząc tutaj nie miałam pojęcia, że uda mi się cokolwiek
sprzedać - powiedziała zaskoczona.
- No widzisz, a mówiłam ci, musisz w siebie bardziej wierzyć. Ja byłam
za to pewna, że coś sprzedasz. Pomysł, żeby zorganizować tę wystawę, byłstrzałem w dziesiątkę - powiedziała Helena, posyłając uśmiech swojejkoleżance, która stanęła obok Patrycji, aby z nią porozmawiać na tematjednego z jej obrazów.
W miarę jak pochłaniała Patrycję sztuka malarska, kobieta zaczęła
eksperymentować z różnymi stylami i tematami. Często spędzała godzinyw swoim małym atelier, zanurzając się w tworzeniu nowych dzieł. Odkryła,że malowanie było nie tylko formą wyrazu, ale także terapią dla jej umysłui duszy. Patrycja zaczęła rozważać udział w kolejnych lokalnychwystawach, aby podzielić się swoimi pracami z innymi i rozwijać się jakoartystka. Zwłaszcza, że jej prace cieszyły się coraz większą popularnością
wśród zebranych dzisiaj gości, co dodatkowo ją motywowało, do dalszejpracy nad kolejnymi obrazami.
Po inspirujących rozmowach z gośćmi, Patrycja zaczęła się rozglądać
po sali, w poszukiwaniu Oskara, jednak nigdzie go nie dostrzegła.Mężczyzna wydał jej się bardzo interesujący, więc teraz żałowała, że niewymienili się chociażby numerami telefonu. Ten wieczór jednak był na tyleintensywny, że Patrycja była pod wrażeniem, że jej wystawa przyciągnęłaaż tyle osób. Helena pogratulowała młodej kobiecie jej pierwszego sukcesu,a potem wręczyła drobny prezent. Była to pozłacana zawieszka w kształciepalety malarskiej i pędzla, na złotym łańcuszku. Patrycja nie kryławzruszenia i od razu założyła swój nowy prezent na szyję.
- To będzie mój talizman - powiedziała po cichu, kiedy zbierała się już
do domu. Helena nawet zaproponowała jej podwózkę, ale Patrycja uznała,
że zrobi sobie spacer. W końcu od pracowni do mieszkania, dzieliło jązaledwie dwadzieścia minut spacerkiem.
Kiedy kobieta pożegnała się z Heleną i wyszła na zewnątrz, od razu
wzięła głęboki wdech. Marzec przyniósł w ostatnich dniach dość sporoopadów deszczu, dzisiaj również trochę popadało, więc Patrycja zprzyjemnością zaciągnęła się rześkim powietrzem, które pachniało jużwiosną.
- Zmęczona? - Patrycja słysząc czyjś głos za plecami, odwróciła się,
ujrzawszy Oskara. Kobieta nie kryła zadowolenia, że będą mieli jeszczeokazję porozmawiać.
- Trochę, ale za to szczęśliwa - odpowiedziała, zakładając rękawiczki.- To pewnie nie dasz się namówić na spacer? - zapytał niepewnie, choć
miał wielką nadzieję, że Patrycja się zgodzi. Był jej niesamowicie ciekawy,ponieważ jej obrazy przypomniały mu jak to on kiedyś zaczynał swojąprzygodę z malarstwem. Uwielbiał chodzić na lokalne wystawy i podziwiaćprace innych kolegów i koleżanek po fachu.
Patrycja zamyśliła się przez chwilę, nie znała tego mężczyzny, jednak
coś jej podpowiadało, że ich spotkanie może być dla niej inspirujące, aprzede wszystkim miłe, a to mogło być idealnym zakończeniem tegowieczoru.
- Chętnie wybiorę się z tobą na spacer - odpowiedziała mu z uśmiechem
na ustach. Pomyślała, że mogą wybrać się do pobliskiego parku, z któregobędzie już miała całkiem niedaleko do mieszkania. Oczywiście nie chciała,żeby ją odprowadzał, wolała informacje o tym, gdzie mieszka, zostawić dlasiebie.
- Super, szczerze mówiąc, to miałem nadzieję, że się zgodzisz. - Oskar
podszedł do Patrycji bliżej, a kiedy kobieta wskazała mu drogę i
zaproponowała, aby wybrali się do parku, Oskar zgodził się i już chwilępóźniej kierowali się w stronę Ogrodu Saskiego.
- To moja pierwsza wystawa i jestem w szoku, że została ona tak dobrze
odebrana przez innych - zaczęła Patrycja, była cała w emocjach podzisiejszym dniu, który przyniósł jej wiele pozytywnych myśli odnośnie jejnowego hobby.
- Czemu jesteś w szoku, nie sądziłaś, że tak świetnie malujesz? - zapytał
zdziwiony.
- Wstyd mi, ale chyba nie do końca wierzyłam w to co robię, to miało
być tylko moim hobby, czymś w rodzaju oderwania się od życiacodziennego, nic więcej - powiedziała.
- No to wyszło ci lepiej, niż się spodziewałaś, masz talent i jak na moje
oko, możesz jeszcze wiele osiągnąć - Oskar zachwalał Patrycję.
- Dzięki, to dla mnie nowość, że ktoś mnie docenia i to w tak przemiły
sposób. - Patrycja zerknęła na Oskara, który posłał jej szczery uśmiech.Widziała w jego oczach zainteresowanie jej osobą, co dodatkowo sprawiło,
że poczuła się nieco pewniejsza siebie.
- Ja też kiedyś organizowałem różne wystawy z moimi pracami, ale
ostatecznie nie miałem tak dobrego odbioru i zrezygnowałem z tego. Kiedyjednak dzisiaj zobaczyłem twoje dzieła, to pomyślałem sobie, że tegożałuję. Żałuję, że zrezygnowałem i zatraciłem się w zupełnie innymświecie, w pracy którą lubię, ale nie jest ona spełnieniem moich marzeń. -Oskar poczuł, że może być szczery z Patrycją, że go zrozumie, tak poprostu. Jak artysta, artystę.
Kobieta zamyśliła się nad jego słowami i przypomniała sobie o swojej
pracy, którą w ostatnim czasie zdążyła już dość mocno znienawidzić.
- Wiesz, nie zawsze robimy to co lubimy, a nie raz jest i tak, że to co
chcemy robić, nie przynosi nam zysków i wtedy zatracamy się w czymśinnym, pomimo, że to nie jest dla nas dobre. Wiem co czujesz - odważyłasię również na wyznanie. Taka była prawda, już nie czuła się spełniona wmiejscu, gdzie aktualnie pracowała, a dodatkowo fakt, że jej szef pozwalałsobie w stosunku do jej osoby, na coraz więcej, sprawiał, że Patrycjauciekała w malarstwo. Tylko to dawało upust jej emocjom i sprawiało, żeuciekała w swój świat, który nieświadomie sobie stworzyła. Bezpiecznąprzestrzeń, taką tylko dla niej.
Mężczyzna pomyślał sobie, że w słowach Patrycji jest o wiele więcej
niż to co odczytał, ale nie był na tyle odważny, aby ją o to zapytać. W
końcu znali się zaledwie kilka godzin. Czuł jednak, że nadają na tych
samych falach, a sama Patrycja była dla niego inspiracją do powrotu do
malowania. Właśnie dlatego tak bardzo lubił takie wydarzenia. Wystawy,
galerie sztuki, to wszystko było jak otwarta księga, którą można byłoodczytać na swój własny sposób i odnieść do samego siebie.
- Jesteś niesamowicie inteligentna, ale to chyba już wiesz, prawda? -
zapytał, lecz nie oczekiwał odpowiedzi. Patrycja jedynie uśmiechnęła się doniego, a potem kontemplując park wieczorową porą, szli kolejnymialejkami, zatracając się w rozmowie. Oboje czuli się dobrze w swoimtowarzystwie, co ich chyba nie dziwiło. W końcu oboje byli artystycznymiduszami.
Oskar podczas rozmowy z Patrycją, mile ją zaskoczył, ponieważ okazał
się być fascynującą osobą, która podzielała z nią pasję do sztuki. Ichrozmowa szybko przerodziła się w długie dyskusje o malarstwie,inspiracjach i życiowych wyborach. Patrycja była zachwycona możliwościądzielenia się swoimi pomysłami z kimś, kto tak samo oddany był sztuce jak
ona. Oskar przekazał jej wiele cennych wskazówek i spostrzeżeń, którepomogły jej spojrzeć na swoje prace z nowej perspektywy. Patrycja zaczęła
odczuwać, że spotkanie z Oskarem było dla niej nie tylko artystycznymodkryciem, ale także emocjonalnym przeżyciem. Jego wsparcie izrozumienie sprawiły, że czuła się silniejsza i bardziej pewna swoichtalentów.
Ich spotkanie jednak, przerwał fakt, że Patrycja była nieco zmęczona
dzisiejszym dniem i emocjami, które jej towarzyszyły. Było już późno i
kobieta marzyła tylko o tym, aby wziąć relaksującą kąpiel, a potem pójśćspać. Rozmowa z Oskarem jednak była dla niej tak inspirująca, że Patrycja
nie mogła pozwolić, aby ich drogi się rozeszły. Bardzo chciała się z nim
jeszcze spotkać, czuła, że ich spotkanie dodatkowo ją zmotywowało do
tworzenia kolejnych prac, a co za tym idzie czuła się coraz pewniejsza w
tym co robi. Jedynie czego żałowała, to to, że nie zaprosiła swoich
rodziców na wystawę. W zasadzie to nawet im nie powiedziała o swojejnowej pasji, jaką było malarstwo. Ostatnio rzadko ze sobą rozmawiali, a ichrelacje dość mocno się poluźniły i kobieta nie czuła już z nimi takiej więzi
jak kiedyś.
- Skoro musisz już uciekać, to może cię odprowadzę? - zaproponował
Oskar, kiedy Patrycja powiedziała mu, że będzie się już zbierać do domu.Dla niego również to spotkanie było bardzo inspirujące i miał nadzieję, nakolejne.
- Nie, dzięki nie trzeba. Mieszkam niedaleko, poradzę sobie - odparła.- Szkoda, zawsze to trochę więcej czasu razem, ale rozumiem i nie
naciskam - powiedział zrezygnowany.
- Zawsze możemy się przecież jeszcze spotkać - zaproponowała mu.- Chętnie, poczekaj dam ci swój numer, zapiszesz sobie. - Oskar
wyciągnął z kieszeni spodni telefon i podał Patrycji ciąg cyfr, a kiedykobieta zapisała sobie jego numer, a potem dla pewności puściła mu sygnał,
Oskar zapisał sobie również jej kontakt.
- Dziękuję i mam nadzieję do zobaczenia - powiedziała na odchodne, a
potem ruszyła przed siebie, w stronę mieszkania rodziców, w którymaktualnie mieszkała, opiekując się nim pod ich nieobecność.
Ten wieczór zdecydowanie może zaliczyć do najlepszych. Nie tylko
mogła oderwać się od pracy i swojego nudnego życia codziennego, ale
również zapomnieć o tym co aktualnie ją męczy. Sytuacja z jaką teraz
mierzyła się w pracy, była dla niej już od kilku dni nie do zniesienia.Patrycja coraz poważniej rozważała odejście z firmy, chciała jeszcze tylkoodłożyć trochę pieniędzy, żeby móc mieć poduszkę finansową izabezpieczenie na kolejne miesiące. Chciała w końcu postawić na siebie iswoją pasję, która w ostatnim czasie uratowała ją przed najgorszym.
Rozdział 3
Dość, mam już tego dość!
- Patrycja, pozwól do mnie na chwilę - powiedział Ksawery, kiedy
zauważył, że kobieta wróciła do swojego biurka po lunchu.
Patrycja od razu się spięła i poczuła, jak robi jej się gorąco. Wstała
jednak od biurka i poszła za swoim szefem, do jego gabinetu, zgodnie zjego prośbą. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, podeszła do dębowego biurkaKsawerego i usiadła naprzeciw niego, czekając aż powie jej o co chodzi.
- Organizujemy wyjazd integracyjny, chciałbym abyś zgłosiła w nim
swój udział - odparł Ksawery, uważnie przyglądając się Patrycji.Oczywiście nie umknął mu fakt, że jest dzisiaj ubrana w bardzo obcisłespodnie z rozszerzaną nogawką, które idealnie podkreślały jej pupę.
- Wyjazd integracyjny? - zapytała zdziwiona. Nie miała ochoty nigdzie
jechać, a już na pewno nie ze swoim szefem!
- Tak, której częściej nie zrozumiałaś? W tamtym roku odpuściłem ten
temat, bo mieliśmy dużo innych spraw na głowie, ale idzie wiosna i robi sięjuż coraz cieplej, to będzie świetna okazja, żeby się lepiej poznać i zgrać zzespołem. W tym roku wybrałem Olsztyn - uśmiechnął się do niejznacząco, podkreślając ostatnie słowa.
Patrycji momentalnie zrobiło się niedobrze. Poczuła jak coś ściska ją za
gardło i brakuje jej powietrza. Ten wyjazd był niczym gwóźdź do jejtrumny. Jak ona miała się teraz z tego wykręcić?
- Zrozumiałaś co do ciebie powiedziałem? - zapytał ponownie, kiedy
Patrycja milczała.
- Owszem, a kiedy ten wyjazd? - mało ją to w tej chwili obchodziło, bo
dla niej każdy termin będzie nieodpowiedni, biorąc pod uwagę, że boi sięjechać. Może więc uda jej się jakoś wykręcić, coś wymyślić?
- Na początku kwietnia. Nie ustaliłem jeszcze dokładnej daty, wszystkie
informacje podam wam, w przyszłym tygodniu - powiedział pewnie izerknął do laptopa.
- Dobrze - Patrycja głośno westchnęła, a Ksawery wstał od biurka i
podszedł do niej bliżej.
- Jestem pewny, że będziesz się świetnie bawić – powiedział,
wymownie się na nią patrząc. Patrycja natomiast poczuła mocniejsze bicieswojego serca. Chciała już tylko jak najszybciej stąd wyjść i wrócić doswoich obowiązków.
- Jeśli to wszystko, to pójdę już, mam dużo pracy - odważyła się
powiedzieć. Skrępowana wzrokiem Ksawerego, spuściła głowę i kiedymężczyzna nie zaprotestował, Patrycja opuściła jego gabinet i wróciła doswojego biurka.
Niestety w swoim zespole nie miała zaufanej koleżanki, z którą
mogłaby swobodnie porozmawiać na temat Kornackiego. Każda z kobiet,która tu pracowała, wydawała się być zimna jak lód, a co najgorszewszystkie jak jeden mąż udawały, że to co dzieje się w firmie, to nic złego ijest to na porządku dziennym.
Patrycja była tym szczerze załamana, chciała popracować tutaj jeszcze
kilka miesięcy. Obiecała sobie ostatnio, że przetrwa najgorsze i odłoży jaknajwięcej pieniędzy, aby móc utrzymać się przynajmniej jakiś czas.Oczywiście w między czasie zamierzała także szukać nowego zajęcia, taknaprawdę to wcale nie musiała, bo już je znalazła, tylko chciała nad tymjeszcze trochę popracować. Potrzebowała tej pracy, choć bardzo ją wostatnim czasie znienawidziła, to wiedziała, że musi przetrwać. Ksaweryskutecznie jej to utrudniał, ale ona nie mogła się poddać. Nie chciała,jeszcze nie teraz.
Niestety czuła coraz większe napięcie w pracy, zwłaszcza po
zapowiedzi wyjazdu integracyjnego z szefem. W głębi duszy nie chciałabrać udziału w tej wyprawie, ale musiała zachować pozory i nie narazić sięKsaweremu. Wiedziała, że musi znaleźć sposób na uniknięcie tegoniekomfortowego wydarzenia, które tylko pogłębiłoby jej niepokój i obawy.
W międzyczasie, Patrycja zauważyła także, że atmosfera w firmie staje
się coraz bardziej toksyczna. Brakowało jej wsparcia ze strony koleżanek zzespołu, które zdawały się być zimne i nieprzystępne. To dodatkowoutrudniało jej codzienne funkcjonowanie w miejscu pracy. Mimo tego,postanowiła nie poddawać się i walczyć o swoje miejsce, choćby dlafinansowej stabilności. Nie miała innego wyjścia. Była całkiem sama,zdana tylko na siebie, więc musiała sobie jakoś poradzić. Były chwile,kiedy zastanawiała się nad swoją przyszłością zawodową. Nad swoimnowym hobby. Malarstwo pozwoliło jej otworzyć się na zupełnie nowemożliwości oraz kierunki w swoim nudnym i nieciekawym życiu, które wostatnim czasie prowadziła. Po swojej pierwszej wystawie, na poważniezastanawiała się, czy ten kierunek, może stać się jej wymarzoną pracą naprzyszłość. Jak dobrze, że była jeszcze Helena, z którą Patrycja poznała sięcałkiem przypadkiem, kiedy kupowała swoje pierwsze farby i płótno wsklepie dla plastyków. Helena pomogła jej wybrać odpowiednie farby, byławłaścicielem sklepu, uwielbiała go i do każdego klienta podchodziła zsercem i pomocną dłonią, taka właśnie była. Entuzjastyczna,ekstrawertyczna i śmiała. To cechy, które pozwoliły się im zaprzyjaźnić ichoć Helena była w wieku jej matki, to Patrycja kompletnie nie odczuwałamiędzy nimi różnicy wieku. Kobiety świetnie dochodziły do porozumienia.Patrycji brakowało w ostatnim czasie przyjaciół. Kiedyś jeszcze nastudiach, miała grupkę kolegów i koleżanek, ale większość z nich albowyjechała za granicę, albo założyli już swoje rodziny i nie mają czasu na
utrzymywanie kontaktu z ludźmi z uczelni. To smutna prawda. CzasemPatrycję nachodziła jedna refleksja. Kiedyś nie zastanawiała się nad tym,czy będzie miała czas dla rodziny, przyjaciół, dla siebie. Po prostu go miała,a teraz nie ma nawet chwili na to, aby o tym pomyśleć.
******
Tymczasem, każdy dzień w pracy stawał się dla niej coraz większym
wyzwaniem, zwłaszcza w obliczu coraz bardziej stresującej atmosfery.Patrycja jednak postanowiła skupić się na swoich obowiązkach, choćtrudno było jej zachować spokój w obliczu coraz to nowych trudności.Mimo wszystko, nie zamierzała się poddawać i postanowiła przetrwaćnajgorsze, mając nadzieję na lepsze jutro, które miało nadejść już niedługo.Patrycja zawsze w piątek po pracy, zaszywała się w swoim pokoju, gdzieurządziła sobie swoją pracownię i malowała. Zazwyczaj wyrzucała z siebiepoprzez swoje prace, wszystkie emocje, które kumulowała podczasminionego tygodnia. Jej ostatnie obrazy, były smutne i zazwyczaj czarnobiałe lub szare. To idealnie oddawało w jakim obecnie nastroju się znajdujei jak bardzo potrzebuje oddechu od życia codziennego.
W piątek wieczorem, zaskoczył ją jednak dzwonek do drzwi. Patrycja
nie spodziewała się gości, więc niechętnie podeszła do drzwi i przez wizjerzerknęła kto za nimi stoi. Okazało się, że to Helena, więc kobieta wpuściłają do środka.
- Cześć mała - przywitała się z nią, dając jej buziaka w policzek.- Cześć, miło cię widzieć. Co cię do mnie sprowadza o tej porze? -
zapytała Patrycja, odwzajemniając jej buziaka.
Helena jednak wskazała kobiecie na butelkę z czerwonym
półwytrawnym winem i ruszyła do salonu. Patrycja poszła więc do kuchni iprzyniosła dwa kieliszki. Postawiła je na stole, po czym otworzyła butelkę zwinem przyniesionym przez Helenę i napełniła oba kieliszki. Mieszkaniejej rodziców nie było zbyt duże, ale kobieta miała do dyspozycji trzy pokojei oddzielną kuchnię, więc nie narzekała na brak miejsca, zwłaszcza że terazmieszkała tutaj całkiem sama. W swoim starym pokoju z dzieciństwa,urządziła sobie pracownię malarską, a w sypialni, która kiedyś należała dojej rodziców, urządziła sobie swój mały, ale za to bardzo przytulny kącik.Mieszkanie znajdowało się na Warszawskim Muranowie, co stanowiło dlaPatrycji niesamowity atut, ponieważ to miejsce było wyjątkowo dobrzeskomunikowane.
- Nie odzywałaś się, a od wystawy minęło kilka dni, liczyłam, że
wyskoczymy w tygodniu na jakąś szybką kawę, ale nie pojawiłaś się nawetw sklepie - zaczęła Helena, kontemplując salon Patrycji z jej kanapy.Kobieta ostatnio poprzestawiała w nim meble i dokupiła kilka dodatków,tak aby to miejsce było bardziej atrakcyjne dla oka.
- Przepraszam, ale miałam sporo pracy i nie udało mi się wyrwać z
biura - powiedziała, rozsiadając się w fotelu, który ostatnio sobie sprawiła.Uwielbiała w nim przesiadywać i wyglądać przez okno, gdzie miała widok
na park.
- Znowu się przepracowujesz? - zapytała z troską. Ich relacja czasami
wyglądała jak ta matki z córką. Helena nie miała dzieci, a jej mąż zmarł
kilka lat temu i od tamtej pory kobieta była sama.
- Wiesz, jak jest. Nadgodziny, nadgorliwy szef - przy ostatnich słowach
głośno westchnęła. Helena znała jej sytuację z Kornackim. Podczas jednegoze spotkań, Patrycja nie wytrzymała i opowiedziała kobiecie o wszystkim.Helena była tak naprawdę jedyną osobą, która wiedziała.
- Miałaś odejść, wydaję mi się, że jak rozmawiałyśmy jakiś czas temu
podjęłaś już decyzję. - Helenie było szkoda patrzeć jak Patrycja sięzadręcza i daje wykorzystywać. Zwłaszcza, że jej zdaniem była stworzonado zupełnie czegoś innego.
- I odejdę, ale jeszcze nie teraz. Muszę najpierw trochę odłożyć, a
niedługo dostanę też premię. Gdybym złożyła wypowiedzenie teraz, pewnieKornacki po złości, nie wypłaciłby mi tych pieniędzy - odparła biorąc łykwina. Helena dobrze ją znała, wiedziała, że to jej ulubione.
- Ważniejsze są pieniądze, od twojego zdrowia psychicznego i
komfortu? Wiesz, że to prosta droga do depresji i załamania nerwowego? -popatrzyła na zmęczony wyraz twarzy Patrycji. W tym fartuchu, którymiała na sobie wyglądała uroczo. Był cały upaćkany farbami. To właśniebyła cała ona, cała Patrycja. Z kokiem na czubku głowy, siedziała w fotelupopijając swoje ulubione wino.
- Myślałam, że chociaż ty mnie zrozumiesz. Też jesteś sama i musisz się
jakoś utrzymać. Pieniądze to ważny powód, zwłaszcza, kiedy przychodzidzień, w którym muszę zapłacić rachunki za mieszkanie. Rodzice co
prawda od czasu do czasu przysyłają mi jakieś pieniądze, ale to nie
wystarczy na opłacenie wszystkiego i życie - powiedziała zrezygnowana.Przecież ona marzy tylko o tym, żeby w końcu uwolnić się od tejtoksycznej pracy i robić w końcu to co kocha najbardziej. To jednak nie jest
takie proste.
- Zawsze możesz na mnie liczyć, wiesz, że ci pomogę. Również w
kwestii finansowej. - Helena posłała jej uśmiech. Oprócz tego, żeprowadziła sklep dla plastyków, miała również swoją galerię, gdzieorganizowała wernisaże i wystawy. To miejsce stworzył niegdyś jej zmarłyjuż mąż, a ona nie miała serca go sprzedać. Kontynuuje więc jego wizję,którą miał za życia i utrzymuje to miejsce.
- Wiem i bardzo ci dziękuję, ale nie skorzystam. Zapożyczanie się to
błędne koło i tak będę ci musiała kiedyś oddać.
- Mogę poczekać, ale rób, jak chcesz. Ja za ciebie życia nie przeżyję,
może musisz się nauczyć na swoich własnych błędach. - Stuknęła się z
Patrycją kieliszkiem i upiła duży łyk wina. Kobiety poplotkowały jeszczechwilę na temat pracy Patrycji, a potem Helena poruszyła temat mężczyzny,z którym kobieta rozmawiała na wystawie. Chodziło jej oczywiście oOskara. Patrycja opowiedziała Helenie o ich rozmowie i tym, że on również
podziela jej pasję do malarstwa. Ich spotkanie było bardzo przyjemne, aspacer i rozmowa, bardzo inspirujące. Wymienili się nawet numerami
telefonu, ale niestety do tej pory Oskar się jeszcze do niej nie odezwał, więc
Patrycja również milczała, nie chcąc mu się narzucać. Codziennie jednakczekała na jego wiadomość, albo telefon z propozycją kolejnego spotkania.
Liczyła na to, że Oskar się do niej odezwie. Nie chciała sobie robić nadziei,
ale naprawdę tak dobrze im się wtedy rozmawiało. Patrycja jak dotąd nie
spotkała takiej osoby, która rozumiałaby jej hobby i podzielała pasję domalarstwa. Oczywiście Helena była taką osobą, ale Oskar był mężczyzną.Przystojnym, wysokim brunetem o piwnych oczach. Oczach, które Patrycjado dzisiaj miała w pamięci. Oczach, które wyrażały więcej niż mogłoby sięwydawać.
Rozdział 4
To może być całkiem miły wieczór...
Oskar już od kilku dni zbierał się, żeby odezwać się do Patrycji. Nie
wiedział jednak jak ma do niej napisać, aby wywiązała się między nimirozmowa. Nie chciał zniszczyć dobrego pierwszego wrażenia, które był
pewny, że zrobił na Patrycji tamtego wieczoru. Liczył również na to, żemoże to kobieta odezwie się do niego pierwsza, ale niestety jego telefon od
kilku dni usilnie milczał.
Kiedy w końcu zebrał się na odwagę i zadzwonił do Patrycji w pewne
czwartkowe popołudnie, miło się zaskoczył.
- Cześć Oskarze, miło cię słyszeć - powiedziała od razu Patrycja,
ucieszyła się, jak zobaczyła, że do niej zadzwonił, czekała na ten telefon.
- Cześć, co u ciebie słychać? Jak twoje odczucia po wystawie? -
zapytał, chcąc nawiązać do ich ostatniego spotkania.
- Emocje już opadły, a ja powoli szykuję się do następnego wernisażu -
odparła pewna siebie.
- To wspaniale, a znalazłabyś może czas na jakąś kawę? Może dzisiaj? -
zapytał, choć spodziewał się, że dzwoniąc tak późno, Patrycja mogła miećjuż jakieś plany na dziś.
Przez chwilę pomyślała o dzisiejszych nadgodzinach, które narzucił jej
Ksawery, ale ostatecznie uznała, że jakoś się z tego wykręci, w końcu
zostawała w tym tygodniu już trzy razy i nie chciało jej się dzisiaj siedzieć
dłużej w firmie.
- Znalazłabym, a gdzie się spotkamy?
- Może gdzieś w okolicach tego parku, w którym ostatnio
spacerowaliśmy? - zaproponował.
- Dla mnie super, to o której?
- Siedemnasta ci pasuje?
- Jak najbardziej - odparła entuzjastycznie.
- Super, to widzimy się w Ogrodzie Saskim o siedemnastej. Do
zobaczenia. - Oskar nie krył zadowolenia z umówionego spotkania zPatrycją. Już nie mógł się doczekać, aż skończy pracę i będzie mógł się znią zobaczyć. Pracował w samym centrum, więc na spokojnie zdąży nasiedemnastą.
Oskar był grafikiem komputerowym, pracował w małej rodzinnej
firmie, którą zarządzał jego wujek. Nie była to jego praca marzeń, ale
pozwalała mu się utrzymać i jeszcze nieco odłożyć, więc nie narzekał.
Atmosfera jaka panowała w biurze była przyjemna, a kiedy chciał wziąć
wolne, nigdy nie było z tym problemu. Doceniał to, że ma te pracę, ale
czasem czuł niedosyt. Dopadały go chwile, kiedy zatracał się w swoich
marzeniach i planach, które snuł jeszcze kilka lat temu, po skończonychstudiach. Zawsze myślał, że będzie malował. Uwielbiał wyrażać siępoprzez rysunek. Od dziecka lubił kolorować, rysować, a potem odkrył, że i
malowanie wychodzi mu całkiem nieźle. Rodzice zapisali go na zajęciaplastyczne, potem na dodatkowe kursy z rysunku i malarstwa, a kiedy jużwiedział, że pragnie podążać tą drogą, złożył papiery na swoje wymarzonestudia. Skończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie na kierunkumalarstwo. Potem niestety bardzo długo szukał pracy, sporo serca wkładałw malowanie swoich obrazów, niestety nie udawało mu się ich sprzedawaćna tyle dużo, aby mógł się z tego utrzymać. Dorabiał więc sobie, łapiąc sięróżnych zajęć. Był kelnerem, barmanem, a nawet pracował na zmywaku.
Rok po studiach, kiedy boleśnie zderzył się z rzeczywistością na rynkupracy, jego wujek, brat mamy, zaproponował mu posadę. Oskar od razu sięzgodził i zaczął uczyć nowych rzeczy. Zarabiał całkiem nieźle, co
pozwoliło mu odłożyć trochę pieniędzy i jakiś czas temu wziąć kredyt na
mieszkanie. Nie chciał już dłużej wynajmować, zamierzał w końcu miećcoś swojego, więc padło na dwupokojowe mieszkanie na Żoliborzu. Coprawda kupił je w starym bloku, ale dla Oskara liczyło się to, że rozkładtego mieszkania pasował mu idealnie. Miał całkiem ładny widok z okna nadrzewa i skwer, a w pobliżu, wiele sklepów i usług, co było dla niegododatkowym atutem. Oglądał nawet kilka mieszkań w nowymbudownictwie, ale nowe osiedla okazały się zdecydowanie nie dla niego.Oskar cenił sobie spokój oraz ciszę i to, że nikt nie będzie mu zaglądał wokna. Do pracy także miał całkiem blisko, a do metra zaledwie kilkakroków. Nie zastanawiał się więc długo i zdecydował na kupno tegomieszkania. A potem rozpoczął remont i urządzanie swojej nowejprzestrzeni.
******
Patrycja również nie mogła się doczekać spotkania z Oskarem. Kiedy
do niej zadzwonił odpłynęła na chwilę myślami. Po jego telefonie niemogła się skupić na pracy i swoich zadaniach. Kiedy jednak Ksawery
wszedł na open space, od razu się spięła i spuściła wzrok, udając, że jestczymś bardzo zajęta. Nie chciała, aby cokolwiek zepsuło jej dobry nastrój.Czekała tylko aż wybije szesnasta, a ona będzie mogła w spokoju wyjść zpracy i zrelaksować się na popołudniowej kawie z Oskarem. NiestetyKsawery poprosił ją do swojego gabinetu, co sprawiło, że Patrycja znowusię spięła. Nie miała ochoty na rozmowy z nim, zwłaszcza że wykraczałyone poza ramy ich relacji zawodowych. Gdy tylko jednak Ksawery ruszyłdo swojego gabinetu, Patrycja wstała od biurka i niechętnie ruszyła za nim.Usiadła jak zawsze naprzeciwko niego i czekała na monolog z jego strony.Była spięta i zdenerwowana, bowiem Ksawery pozwalał sobie ostatnio, na
zbyt wiele.
- Dzisiaj nie musisz zostawać dłużej, mam coś do załatwienia na
mieście i zaraz wychodzę - odparł, rozsiadając się w swoim skórzanymbrązowym fotelu.
Patrycja nie miała pojęcia, dlaczego Ksawery jej się tłumaczy,
kompletnie ją to nie obchodziło i tak nie zamierzała dzisiaj zostawać dłużejw firmie.
- Dobrze - odparła zerkając na szefa. Jego mina mówiła wiele, lecz
Patrycja nie chciała nawet o tym myśleć, nie potrafiła.
- Zgłosiłaś swój udział w wyjeździe integracyjnym? - zapytał.- Jeszcze nie.
- To zrób to, czas ucieka. - Zaśmiał się, prostując na fotelu.- Jeszcze nie zdecydowałam, czy pojadę - odważyła się powiedzieć,
spoglądając na Ksawerego. Bała się jego reakcji, ale przecież naprawdę niechciała nigdzie z nim jechać!
- Myślałem, że doszliśmy do porozumienia w tej kwestii. - Spojrzał na
nią wymownie, a potem wstał i podszedł do Patrycji od tyłu, po czym
delikatnie odgarnął jej czekoladowe włosy, które opadały na jej smukłeramiona.
Patrycja się wzdrygnęła, gdy poczuła dotyk Ksawerego na swoich
plecach. Ksawery zaczął masować jej kark i ramiona. Kobieta była bardzospięta, co nie umknęło jego uwadze.
- Czuję, że potrzebny jest ci porządny masaż - powiedział szeptem,
nachylając się do jej ucha.
Patrycja nie wytrzymała i zacisnęła mocno powieki. Naprawdę się bała.
Przecież nie miała tutaj nikogo kto mógłby jej pomóc! Wszyscy wiedzielijaki jest Ksawery, jednak nikt nie odważył się mu jeszcze przeciwstawić.
- Dzięki za troskę, ale mam jeszcze trochę pracy. - Udało jej się wstać z
krzesła i wyswobodzić z dotyku Ksawerego. Na szczęście mężczyzna nie
skomentował jej nagłej reakcji. Patrycja więc jak najszybciej wybiegła zjego gabinetu i udała się do łazienki. Łzy cisnęły jej się do oczu. Kobieta
nie potrafiła ich już dłużej tłumić w sobie, więc gdy tylko zamknęła się wkabinie, pozwoliła sobie na upust emocji. Miała dosyć tej firmy, swojegoszefa i wszystkich współpracowników, którzy udawali, że nic się nie dzieje.Patrycja nie rozumiała czemu te wszystkie kobiety, które tu pracowały,zdawały się jakby głuche i ślepe, na to co wyprawia ich szef! Kobietawiedziała, że nie była jedyną ofiarą Ksawerego. Ściany miały uszy, ludzieplotkowali i wymieniali się co jakiś czas nowymi rewelacjami.
Gdy Patrycja w końcu się uspokoiła, zerknęła na siebie w lustrze. Miała
rozmazany tusz do rzęs pod oczami, a na jej twarzy pojawiły się smugi zpodkładu. Wyglądała tragicznie, dobrze, że miała w torebce kosmetyczkę, aw niej kilka kosmetyków, tak aby mogła sobie poprawić swój makijaż wciągu dnia. Po powrocie do biurka, zauważyła, że większość osób wyszłona lunch, co ucieszyło Patrycję. Na spokojnie więc wyciągnęła swojąkosmetyczkę, a potem doprowadziła się do stanu, sprzed płaczu.
Było chwilę po piętnastej, kiedy uwinęła się z pracą. Miała ochotę już
stąd wyjść, uciec i najlepiej już nigdy nie wracać, ale wiedziała, że musijeszcze trochę wytrzymać. Helena miała rację, to nie było najlepsze dla jejzdrowia psychicznego i ona to doskonale wiedziała. Była niesamowicie
wrażliwą kobietą, lecz nigdy specjalnie nie dawała tego po sobie poznać.Nie lubiła obnosić się ze swoimi emocjami. Jak już płakała, to zawsze po
cichu, gdzieś w kącie, tak aby nikt tego nie widział. Z reguły była silna, aleta sytuacja z Ksawerym ją przerosła. Sprawiła, że rozpadała się na kawałki,każdego dnia, gdy musiała iść do pracy.
******
Oskar czekał na Patrycję w miejscu, gdzie ostatnio się rozstali. Napisał
jej wcześniej wiadomość, żeby kobieta mogła go bez problemu znaleźć.
Niedaleko była bardzo klimatyczna kawiarnia, więc Oskar chciał zabrać
tam Patrycję. Kiedy zerknął na zegarek, było chwilę przed siedemnastą.
Oskar rozglądał się za kobietą, ale niestety nigdzie jej nie dostrzegł.Pomyślał sobie, że może stoi gdzieś w korku, albo może coś jej wypadło wpracy i się spóźni. Tak bardzo czekał na to spotkanie. W pracy myślał tylko
o tym, żeby jak najszybciej uwinąć się ze swoimi obowiązkami i wyjść.Czy ich spotkanie można było nazwać randką? Zastanawiał się czekając na
Patrycję, która właśnie szła w jego kierunku.
- Przepraszam, ale był jakiś wypadek na drodze i musiałam się przesiąść
w inny autobus - powiedziała mu na przywitanie Patrycja. Pomimo tego, żewyszła dziś trochę wcześniej, to i tak się spóźniła, a zawsze starała się byćraczej punktualna.
- Nic się nie stało, ja też niedawno przyszedłem - skłamał, bo przecież
czekał tu na nią już od piętnastu minut.
- To co, spacer, czy może masz ochotę na tę kawę? - zapytała,
poprawiając sobie szalik.
- Zdecydowanie dziś zamiast spaceru wybieram kawę. Znam wspaniałe
miejsce, idziemy? - Zerknął na jej zarumienione od zimna policzki. Wiosnazbliżała się już wielkimi krokami, choć poranki i wieczory, bywały jeszczezimne.
- No to prowadź - odparła z uśmiechem na ustach. Obiecała sobie, że
nie będzie rozpamiętywać dzisiejszej sytuacji, która miała miejsce w biurzei postara się choć na chwilę rozerwać. Ona również czekała na to spotkanie.Oskar wydawał się jej być bardzo interesującym mężczyzną. Co prawda jużdawno nie była na randce, jej ostatni związek zakończył się dwa lata temu iod tamtej pory Patrycja trochę zamknęła się na mężczyzn.
Kiedy dotarli do lokalu, rozsiedli się wygodnie na kanapach przy oknie,
przy stoliku wskazanym przez kelnerkę i zaczęli zagłębiać się w menukawiarni. Patrycja chciała sobie osłodzić końcówkę tego dnia, więc wybrałasernik z polewą czekoladową i latte na mleku owsianym z syropemmalinowym. Oskar natomiast postawił na czarną kawę i bajaderkę. Wkawiarni panował bardzo przytulny klimat, co Patrycja od razu zauważyła.Na regałach było mnóstwo książek, a mniejsze lampki ustawione nakażdym ze stolików, dodawały temu miejscu uroku. Na parapetach, niezabrakło również roślin, które wyglądały na zadbane.
Po chwili, kelnerka przyniosła ich zamówione ciastka oraz kawę i
życzyła im smacznego.
- Nie wiedziałem, że podają tutaj kawę z syropem malinowym, to jakieś
nowe udziwnienie, nigdy o takiej nie słyszałem - odparł Oskar, kiedyzobaczył kawę Patrycji. Na wierzchu była masa bitej śmietany, a na samymdnie malinowy wsad.
- Ja uwielbiam maliny, a ten syrop to zawsze jakaś ich namiastka -
powiedziała, wyjadając bitą śmietanę.
- Ja wolę truskawki, maliny są dla mnie za kwaśne - powiedział i upił
łyk kawy.
Patrycja popijając swoje słodkie latte, zapatrzyła się przez okno. Miała
idealny widok na przechodniów. Gdzieś w oddali zauważyła starszą kobietęz psem, a po drugiej stronie grupkę dziewczyn jako ostatnia rzuciła jej się woczy całująca się para. Siedzieli na ławce i zajęci sobą, zdawali się niezwracać uwagi na otaczający ich świat. Patrycja obserwując ich,uświadomiła sobie, że już bardzo dawno się nie całowała. Czy brakowałojej bliskości drugiej osoby? Oczywiście, że tak, ale po jej ostatnimrozstaniu, potrzebowała trochę przerwy, aby nabrać do wielu sprawdystansu, a potem, gdy była już gotowa jakoś nie miała szczęścia domężczyzn.
- O czym tak zawzięcie myślisz? - Oskar widząc minę Patrycji, lekko
się zaniepokoił. Wydawała mu się jakaś taka smutna i nieobecna, a do tegomilczała i usilnie wpatrywała się w okno. Czyżby nie była zainteresowanajego osobą?
- Przepraszam, Faktycznie się zamyśliłam, wybacz - zreflektowała się i
posłała mężczyźnie uśmiech.
- Nic się nie stało, pewnie jesteś zmęczona po pracy, ciężki dzień? -
zapytał.
Patrycja przypomniała sobie o sytuacji w gabinecie Ksawerego i od
razu posmutniała. Oj tak, to był zdecydowanie ciężki dzień!
- Trochę, miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji - odparła, kosztując
sernika, który smakował obłędnie.
- To może uda mi się poprawić ci jakoś nastrój? - zapytał akcentując
ostatnie słowo.
- Może ci się uda. - Uśmiechnęła się, oblizując łyżeczkę po kawie.Po chwili Patrycja faktycznie nieco się rozluźniła i rozmawiało im się
już dużo lepiej. Oskar opowiedział kobiecie o tym czym zajmuje się na codzień, napomknął też coś o studiach i swoich pracach, które kiedyśpróbował sprzedawać. Oboje czuli się w swoim towarzystwie bardzoswobodnie, a to dlatego, że cały czas mieli tematy do rozmów. Łączyła ichrównież wspólna pasja, co dodatkowo sprawiało, że oboje byli siebiebardzo ciekawi. Patrycja również, choć niechętnie opowiedziała Oskarowiczym aktualnie się zajmuje, oraz to, że planuje w niedalekim czasie niecozmienić swoje życie i zacząć utrzymywać się z malarstwa. Oskar był podwrażeniem odwagi Patrycji, czuł jednak, że jest ona bardziejzdeterminowana niż on, kiedy sam próbował swoich sił i chciałutrzymywać się ze swojej prawdziwej pasji. Jemu się to nie udało, alePatrycji kibicował i życzył jak najlepiej.
- Dzięki za to spotkanie - odparła Patrycja, kiedy wychodzili już z
kawiarni. Przez chwilę udało jej się zapomnieć o trudnym dniu w pracy ioderwać od przyziemnych spraw. Była wdzięczna Oskarowi, że odezwał siędo niej jako pierwszy i zaproponował to spotkanie.
- To ja ci dziękuję i mam nadzieję, że będziesz się chciała jeszcze
kiedyś ze mną umówić - zaryzykował, zerkając na nią.
Patrycja uśmiechnęła się na jego słowa, bo też chciała się z nim jeszcze
spotkać. Czuła, że ich relacja może w przyszłości przerodzić się w coświęcej, może w przyjaźń, a może w coś innego? Kto wie.
Rozdział 5
Kolejny dzień, nowe wyzwania.
Oskar był zadowolony w wczorajszego spotkania z Patrycją. Bardzo
dobrze im się rozmawiało, a do tego mężczyzna czuł, że nadają na tychsamych falach, a to było dla niego dość ważne. Ostatnio nie miał szczęścia
do poznawania wspaniałych i wartościowych kobiet. Jego ostatni związek
zakończył się trzy lata temu. Ostatnie miesiące, które spędził z jak wtedyjeszcze sądził, jego przyszłą żoną, okazały się dla niego najgorszymi w jegożyciu. Jego partnerka go zdradziła, a potem jeszcze wmawiała mu, że jest znim w ciąży. Oskar przeszedł piekło, bo żeby upewnić się, że nie jest ojcemjej dziecka, musiał poczekać na możliwość zrobienia testów DNA, co
dodatkowo sprawiło, że czuł się beznadziejnie. Na szczęście tak jak się
spodziewał, dziecko nie było jego. Kiedy się dowiedział, upił się ze
szczęścia i obiecał sobie, że na jakiś czas odpuści randki i skupi się na sobie
i swojej pracy. Kiedy spotkał na swojej drodze Patrycję uznał, że musi jąbliżej poznać. Spodobała mu się od razu, a po ich wczorajszym spotkaniu,Oskar już wiedział, że tym razem nie odpuści i będzie chciał kontynuowaćtę znajomość. Zwłaszcza, że Patrycja wydawała się być trochę skryta, a tosprawiało, że miał ochotę odkryć tę kobietę. Poznać ją z każdej strony. W
końcu tak długo z nikim się nie spotykał więc to naturalne, że bał się na
nowo komuś zaufać. Postanowił jednak to przełamać i otworzyć się na tęznajomość. Wiosna to czas na zmiany, a ta wydawała się wyjść Oskarowina dobre.
******
Patrycja także była miło zaskoczona spotkaniem z Oskarem, ten
mężczyzna wydawał jej się, taki spokojny i poukładany, a przedewszystkim dojrzały. Miała ochotę poznać go jeszcze bardziej i ponownie sięz nim umówić. Brakowało jej takiej osoby, kogoś z kim będzie mogładzielić swój dzień i swoją przestrzeń, kogoś kto ją zrozumie i pocieszy, gdybędzie miała gorszy nastrój. Kogoś na kogo, będzie mogła liczyć w każdejsprawie. Nigdy nie marzyła o życiu jak z bajki. Chciała po prostu kogośkochać i być kochana, doceniana i szanowana. Tylko tyle i aż tyle. Do tejpory spotykała na swojej drodze samych palantów, mężczyzn, którzy niemieli pojęcia o partnerstwie w związku. Patrycja była już w takim wieku, żemiłosne uniesienia, nie były dla niej aż tak ważne. Zdecydowanie bardziejceniła sobie w drugiej osobie, właśnie szacunek, wsparcie, wierność orazuczciwość. No i jeszcze może otwartość, bo sama taka była. Otwarta ibezpośrednia. Rozmyślając o Oskarze, weszła do budynku, gdziepracowała. Od razu jej dobry humor gdzieś się ulotnił, Patrycjamomentalnie się spięła. Zastanawiała się co dzisiaj ją czeka i czy będziemogła wyjść o normalnej porze do domu. Ostatnio uświadomiła sobie, żeHelena naprawdę miała rację, ona już miała nerwicę, a co dopiero będzie poich wyjeździe integracyjnym, na który Patrycja szczerze nie miała ochotyjechać!? Bała się tego, co może się tam wydarzyć. Ksawery był w ostatnimczasie niczym rzep, który nie chciał się od niej odczepić! Coraz bardziej jąto frustrowało i sprawiało, że czuła się w tej firmie niekomfortowo. Musiałajednak zacisnąć jeszcze przez jakiś czas zęby. Wiedziała, że potrzebuje tychpieniędzy, ale potem będzie się realizowała już tylko w swojej pasji. Helenaprzebąkiwała coś o kolejnej wystawie jej obrazów. Patrycja miała jeszczekilka prac do przedstawienia jej, jednak chciała wzbogacić swoją kolekcję ojeszcze jeden obraz, który malowała od jakiegoś czasu. Było to cośniesamowicie dla niej ważnego, wyrażało wiele jej skrytych emocji,jednocześnie ukazując, że po burzy zawsze musi wyjść słońce, w co samaosobiście wierzyła. Wiedziała, że jak tylko złoży wypowiedzenie w pracy,poczuje ulgę, była pewna, że ten koszmar skończy się w momencie, kiedyrzuci papierami i oznajmi Ksaweremu, że to koniec. Koniec upokarzania
jej, molestowania i narzucania swojej woli. Już nie mogła się doczekać tegodnia. Po swoim pierwszym wernisażu, udało jej się sprzedać dwa swojeobrazy, to nie było dużo, ale Patrycja cieszyła się, że udało jej się osiągnąćchociaż taki wynik. Wiedziała także, że to dopiero początek jej drogi, i że zczasem będzie szło jej dużo lepiej. Kiedy ludzie poznają się na jej sztuce izrozumieją jej obrazy, będzie rozchwytywaną malarką i w końcu uwierzy wswoje możliwości. Od jakiegoś czasu wyobrażała sobie swoje nowe, lepszeżycie. Chciała głęboko wierzyć w to, że jej się uda, że poradzi sobie zewszystkim, a to co teraz dzieje się w jej życiu to tylko bodziec, który mapopchnąć ją na inne tory. W końcu, gdyby nie ta sytuacja z Ksawerym,pewnie Patrycja nic by nie zmieniła. Nadal pracowałaby w tej nudnejkorporacji, z tymi wszystkimi fałszywymi ludźmi. W takim razie to tylkoetap, jakaś cząstka jej życia. Teraz jest tutaj, siedzi przy biurku i stara siędomknąć projekt dla ważnego klienta. Stanowisko, na którym pracowała,nie było najważniejsze w tej firmie, ona też nie, za to w swoim małymświecie, który ostatnio sobie stworzyła, jest najważniejsza. Najważniejszadla siebie.
Gdy tylko weszła na open space, a potem rozebrała się z płaszcza i
włączyła laptopa, od razu wpadł jej e-mail od Ksawerego. Prosił ją, aby sięstawiła w jego gabinecie, jak tylko przyjdzie do pracy. Kiedy tylkoprzeczytała tę wiadomość, po jej plecach przeszedł dreszcz. Nie chciała doniego iść, nie chciała z nim rozmawiać. Miała jeszcze do skończenia tenprojekt i musiała się z tym wyrobić do poniedziałku. Musiała się więcspiąć, nie miała czasu na wizyty w gabinecie szefa, a w dodatku wizyty,które nic nie wnosiły, a tylko ją denerwowały, ale Ksawery o tym doskonalewiedział. Uwielbiał mieć kontrolę, nad swoimi podwładnymi. Byłbezwzględnie okropny. Może innym pasowały jego praktyki, ale Patrycjiniekoniecznie podobało się to w jaki sposób traktował jej koleżanki i jąsamą. Dając mu przyzwolenie na takie zachowanie, dawały mu satysfakcjęz tego, że ma nad nimi władzę. To było mocno pochrzanione. I w dodatkunie na Patrycji nerwy.
Musiała mu jednak coś odpisać na tę wiadomość. Wyznaczyła sobie
plan na ten dzień i to co musi zrobić w pierwszej kolejności, spotkanie z
Ksawerym było jednak na szarym końcu jej listy. Nie chciała dać mu sięstłamsić, oczywiście był jej szefem, musiała wykonywać jego polecenia, aletylko w zakresie swojej pracy, nic, poza tym. Nie miała obowiązkuzostawać na nadgodzinach, nikt nie mógł jej do tego zmuszać. Tymczasemrzeczywistość była inna, o czym Patrycja dość boleśnie się dziś przekonała.
- Nie czytałaś wiadomości ode mnie? - zapytał ostrym tonem,
podchodząc do jej biurka. Ksawery był cierpliwy, ale Patrycja ostatniowyprowadzała go z równowagi.
Kobieta ostrożnie podniosła wzrok na mężczyznę, który nachylał się
nad jej biurkiem. Jego oschły ton głosu sprawił, że Patrycja miała ochotęstąd wyjść i zapalić papierosa. Nie paliła codziennie, ale tylko w
stresujących sytuacjach, na przykład takiej jak ta.
- Mam jeszcze do skończenia projekt, jak będę mieć wolną chwilę, to
przyjdę - odparła spokojnie, patrząc w jego niebieskie oczy. Ksawery mógłsię podobać kobietom. Był całkiem przystojny, wysoki i zawsze dobrzeubrany, ale akurat nie był w jej typie.
- Natychmiast do mojego gabinetu. Czekam! - powiedział ostro, a
potem wrócił do siebie, głośno trzaskając drzwiami, co nie obyło się bezecha.
Kilka dziewczyn, które akurat wracały z kuchni, podsłuchały ich
rozmowę, ale zamiast jakoś zareagować, po prostu wróciły do swoich zajęć.Prawda była taka, że Patrycja nie mogła tutaj na nikogo liczyć.
Po ich nieprzyjemnej wymianie zdań, Patrycja niechętnie wstała od
biurka i poszła w kierunku gabinetu Ksawerego. Oczywiście już wiedziała,że ich rozmowa, będzie katastrofą i nie pomyliła się. Jak tylko weszła dośrodka, Ksawery kazał jej usiąść na kanapie obok niego. Patrycja spojrzałana szefa pytającym wzrokiem, ale kiedy mężczyzna zaczął się jużniecierpliwić, Patrycja spełniła jego prośbę i usiadła na drugim końcuczarnej skórzanej kanapy.
- Dlaczego do tej pory nie zapisałaś się na nasz wyjazd integracyjny? -
zapytał już nieco spokojniej.
- Wyjazd, no tak ciągle mi to gdzieś ucieka, przepraszam - odparła,
udając, że zapomniała. Tak naprawdę to wcale nie chciała jechać.
- Jak dobrze, że ja to dzisiaj za ciebie zrobiłem. Zgłosiłem twój udział,
możesz być spokojna - odpowiedział jej z uśmiechem na ustach, a potem
przysunął się do niej niebezpiecznie blisko. Patrycja nie miała już, gdzieuciec, więc ich kolana zaczęły się stykać, a potem Ksawery zaczął dotykać
nóg Patrycji, pozwalając sobie na znacznie więcej. Dziękowała sobie wduchu, że dziś założyła brązowe cygaretki, a nie spódnicę, tak jakpierwotnie planowała. Miała dosyć tego co robi z nią Ksawery. Jego dotyk
ją parzył, sprawiał, że cała się spinała, że jej pewność siebie uciekała, a ona
znowu czuła się jak mała dziewczynka, która nie mogła nic zrobić. Pochwili jednak wzięła głęboki wdech i policzyła do trzech, a potempowiedziała:
- Przestań proszę. Twoje zachowanie już dawno zaczęło wykraczać
poza ramy służbowe, nie uważasz? - nagle dostała jakiegoś przypływu odwagi. Ksawery zmieszał się na jej słowa i odsunął od Patrycji, wracając na swoje miejsce.
- Twoje zachowanie natomiast, coraz mniej mi się podoba. Powinnaś
popracować nad swoją aparycją. Koleżanki ci nie mówiły, że warto być dlamnie miłym? - zapytał zerkając na nią z góry.
- Coś wspominały, ale do dzisiaj nie miałam pojęcia o co im chodziło -
zaakcentowała ostatnie słowo.
- To, skoro już to wiesz, czekam na poprawę. Możesz już iść, popracuj
trochę w domu, bo nieco się zdenerwowałaś, a przecież złość piękności
szkodzi. - Posłał jej uśmiech, a potem wstał z kapany i wrócił za swojebiurko. – No, na co czekasz? Zwalniam cię do domu, idź już i dozobaczenia w poniedziałek - odparł widząc, że Patrycja jest niecozbuntowana i niczego już dziś nie osiągnie. Uwielbiał takie trudne
wyzwania, a ta kobieta niewątpliwie nim była. Może dlatego to go takkręciło? Sam już nie wiedział.
Patrycja natomiast, bez słowa wyszła z jego gabinetu i od razu poszła
do łazienki. Jak zwykle, miała ochotę się rozpłakać, ale nie chciała dawaćsatysfakcji temu gburowi. Postanowiła więc wziąć kilka głębszychoddechów, a potem zebrać i się i faktycznie popracować nad projektem wdomu. Skoro Ksawery dał jej na to przyzwolenie, musiała z niegoskorzystać. Jak tylko wróciła do biurka, spakowała swoje rzeczy, wzięłalaptopa i płaszcz, a potem ruszyła do wyjścia z biura. Była akurat poraobiadowa i większość zespołu poszła właśnie coś zjeść. Patrycja jednak wsytuacjach stresowych, najczęściej sięgała po słodycze. Złapała się ostatniona tym, że coraz częściej zdarza jej się podjadać coś słodkiego, zwłaszczakiedy miała jakąś nieprzyjemną sytuację w pracy.
Gdy pokonywała kolejne ulice Warszawy, postanowiła, że wyjątkowo
wysiądzie wcześniej i zrobi sobie mały spacer. Dziś nie było zimno, więc zprzyjemnością wysiadła dwa przystanki od mieszkania i ruszyła w stronęswojego bloku. Po drodze zahaczyła jeszcze o kawę i ciastko na poprawęnastroju. Postawiła na drożdżówkę z pistacją oraz latte z jej ulubionymsyropem malinowym. Po powrocie do domu, najpierw wypiła kawę, a
potem na szybko zjadła słodką przekąskę, która swoją drogą smakowałaobłędnie. Ta krótka chwila płynąca z przyjemności z jedzenia, pozwoliła jejrównież na chwilę zapomnieć o tym co złe. Niestety jednak nie na długo.
Nie miała już dzisiaj ochoty siadać do laptopa, ale wiedziała, że goni ją czas
i musi w końcu dokończyć projekt, który w całości realizowała sama.Zaszyła się więc w swoim ulubionym fotelu z resztką swojej kawy i zabrała
do pracy, tego dnia już ciężko było jej się skupić. Starała się jednak jak
mogła i w końcu po kilku godzinach, mogła powiedzieć, że udało jej sięskończyć pracę. Musiała odreagować jakoś ten dzień, więc od razu zabrała
się za dokończenie swojego obrazu. Co prawda, teraz miała w planach
domalować coś nieco weselszego, ale znowu dała się ponieść emocjom ijak tylko się przebrała w swoje ulubione robocze ubrania, zaczęła wyrzucać
z siebie wszystko to, co ją dzisiaj męczyło.
Rozdział 6
Los raz nam coś daje, a raz zabiera.
Patrycja obudziła się w sobotni poranek, chwilę po dziewiątej. Nie była
to jednak jej najlepsza noc, ponieważ budziła się kilka razy, mając straszniedziwne koszmary. Śnił jej się Ksawery i ten przeklęty wyjazd integracyjny.Patrycja nie mogła przestać o tym myśleć. Czuła się strasznie z myślą, żejuż za kilka tygodni, będzie musiała spędzić aż trzy dni z tym mężczyzną iinnymi ludźmi z firmy. Musiała się szybko wymiksować z pracy uKsawerego, bo naprawdę ostatnio czuła się wykończona i zmęczona.
Myślała nawet żeby pójść do lekarza i sprawdzić, czy wszystko z niądobrze, ale ostatecznie zepchnęła tę myśl na boczny tor i zajęła się innymi
sprawami. Bagatelizowała swoje objawy, które były dla niej w ostatnim
czasie dość uciążliwe. Zaczęły wypadać jej włosy, chociaż kiedyś mogła
pochwalić się pięknymi i gęstymi lokami, teraz kiedy nieco je obcięła,
wydawało się jakby miała ich zdecydowanie mniej. Coraz częściej łapała
się też na tym, że nie chce jej się wstać z łóżka i iść do pracy, byłazmęczona pomimo tego, że kładła się zazwyczaj spać wcześnie i
przesypiała prawie osiem godzin. Nic ją też w ostatnim czasie specjalnie
nie cieszyło. No może oprócz malowania, to było jedyne co trzymało ją
jakoś w ryzach. Był jeszcze Oskar, Patrycja była mile zaskoczona ichrozmową i tym, że są aktualnie w podobnym momencie swojego życia.Zastanawiała się nawet po ich ostatnim spotkaniu, czy do niego nie
zadzwonić i nie zaproponować mu wyjścia na obiad. Ostatecznie jednak
stwierdziła, że to za wcześnie. Przecież widzieli się dosłownie dwa dnitemu. Nie chciała wyjść w jego oczach na nachalną.
Nie miała specjalnych planów na ten weekend. Musiała oczywiście
zrobić większe zakupy, wybrać się do Heleny po farby i nowe płótna, apotem miała w planach spędzić sobotę na malowaniu. Wieczorem może
otworzy wino, które od kilku tygodni zalega w jej barku i tak pewniewypije pół butelki sama, zatracając się w swoich problemach i myślach na
temat zmiany pracy. Tak naprawdę to bardzo się tego bała. Bała sięprzyszłości, zmiany swojego życia i pracy. Wiedziała jednak, że dłużej już
tak nie może, że nie jest już w stanie wytrzymać w tej firmie. Musi coś
zmienić, bo inaczej będzie z nią bardzo źle.
Ubierając się, wyjrzała przez duże okno w sypialni. Słońce świeciło
dziś od rana, co napawało optymizmem. Patrycja zdecydowanie wolałatakie dni, niż gdy było szaro, buro i ponuro. Wiosna już pomałurozgaszczała się w Warszawie, co ją cieszyło. Ta pora roku, zawszekojarzyła jej się ze zmianami w życiu i teraz też tak miało być.
Dzisiaj postanowiła, że nie ma ochoty się stroić więc wybrała beżowe