6,06 zł
Klepsydra — druga wydrukowana książka poetycka tego autora. Zawartość pozornie chaotyczna tematycznie, ale wspólnym mianownikiem jest upływ czasu. Można by powtórzyć za Kurtem Goetzem: „Czas to dobry nauczyciel. Szkoda tylko, że uśmierca swoich uczniów.”, ale brzmi to zbyt pesymistycznie. Autor woli bawić się z czasem, często zaprezentować swoiste poczucie humoru. Według autora poezja ma oddziaływać na czytelnika, tworzyć pewną interakcję i budować nastrój. Czy to się mu udaje, warto sprawdzić.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 20
© Marek Skalski, 2023
KLEPSYDRA — druga wydrukowana książka poetycka tego autora. Zawartość pozornie chaotyczna tematycznie, ale wspólnym mianownikiem jest upływ czasu. Można by powtórzyć za Kurtem Goetzem: „Czas to dobry nauczyciel. Szkoda tylko, że uśmierca swoich uczniów.”, ale brzmi to zbyt pesymistycznie. Autor woli bawić się z czasem, często zaprezentować swoiste poczucie humoru. Według autora poezja ma oddziaływać na czytelnika, tworzyć pewną interakcję i budować nastrój. Czy to się mu udaje, warto sprawdzić.
ISBN 978-83-8324-555-3
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
napisać coś między wierszami
nie wiem, co mnie podkusiło
być może chwilowy kaprys
lub wewnętrzny imperatyw
w sumie wersy są niepotrzebne
jawny tekst nikogo nie obchodzi
ważne jest drugie i trzecie dno
mimo, że powstaje pusta strona
mówi wystarczająco dużo
a nawet milczy ostentacyjnie
taka poezja-nie-wyrażona
piasek niesiony wiatrem
udaje wieczną klepsydrę
to nawet nie odmierzanie upływu
to jego zakopywanie
żywioł zapominania miejsc
zatarte ślady zasypane strumienie
gest w tysiącach egzemplarzy
dłoń sięgająca po owoc opuncji
przeciąg w skale jak inspicjent
w końcu wybiegasz zza kulis
„myślałem, że jest więcej czasu”
arabeski znikają pył zostaje
tak jest tylko na pograniczu
hiszpańsko-portugalskim
starzy opowiadają
że gdy śnieg prószy
to anioły wietrzą pierzyny
gdy deszcz pada to płaczą
pewnie jeśli grad leci
niebieszczaki polują na mole
może to głupoty lecz
łezka w oku rośnie
śnieg robi się bardziej święty
deszcz łaskawszy dla ludzi
a i mól nie taki straszny
siedzący starzec na ławce
oczy wpatrzone ponad głowami
jakby fresk z sufitu u franciszkanów
toż to nasz bóg, jestem tego tak pewien
jak tego, że nie mam wiele do stracenia
prawdopodobnie stwórca postanowił zajrzeć i zorientować się
czy te siedem dni nie poszło na marne
jest oto wśród przechodniów, patrzący ponad głowami
jakby szukał kogoś bliskiego
miałem go zapytać o wysyłanie na ludzi pasożytów umysłu
czemu na tysiąc kroków jeden to wdepnięcie w gówno
po co dawał ludziom tyle rozumu, aż zrozumieli, że nie istnieje
dlaczego po przepiciu mamy nieświeży oddech
starzec popatrzył mi w oczy, jakby rozpoznał bliskiego
nie jestem nim, bo i skąd pokrewieństwo
trudno też mówić o jakiejkolwiek znajomości od lat
po chwili rzekł: „sny powinny mieć większy rozmach, mój drogi”
tak powiedział bóg, może byłem jedynym człowiekiem na świecie
do którego przemówił po ludzku — poczułem się wybrańcem
za takie coś warto nawet oddać życie, dać się ukrzyżować
ale to jednak nie moja broszka
dlatego odszedłem. i to było dobre