Generator - Marek Skalski - ebook

Generator ebook

Skalski Marek

0,0
6,06 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Generator — pokaźny zestaw 85 zróżnicowanych tematycznie wierszy, będących opowieściami w pigułce, którą jednak łatwo połknąć, i to bez nadużywania napojów alkoholowych. Dodatkową zaletą jest 11 grafik ilustrujących niektóre teksty dla wspomożenia aktywności intelektualnej miłośnika wierszy. Autor bawi się wyobraźnią czytelnika — ciężko go zaszufladkować, czasem może zaskoczyć lub zaszokować, dlatego zaleca się czytać rozważnie i ostrożnie. Miłej lektury!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 36

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Marek Skalski

GENERATOR

© Marek Skalski, 2023

GENERATOR — pokaźny zestaw 85 zróżnicowanych tematycznie wierszy, będących opowieściami w pigułce, którą jednak łatwo połknąć, i to bez nadużywania napojów alkoholowych. Dodatkową zaletą jest 11 grafik ilustrujących niektóre teksty dla wspomożenia aktywności intelektualnej miłośnika wierszy. Autor bawi się wyobraźnią czytelnika — ciężko go zaszufladkować, czasem może zaskoczyć lub zaszokować, dlatego zaleca się czytać rozważnie i ostrożnie. Miłej lektury!

ISBN 978-83-8324-706-9

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

kwarantanna

dzisiaj nie wziąłem wiersza na spacer

skomlał metaforą między strofami

z półki rzuciłem mu suche fakty

nagryzmolił się do szuflady

kudłate wiersze obgryzają pustkość

nie merdają zakończeniem

G E N

martwi mnie

że śmierć jest dziedziczna

przypadłość mam po ojcu

całe szczęście

że zostało trochę czasu

tego umierania

E R A

rodzice zachodzą w głowę

że nie zdążyli umrzeć przed dziećmi

rakiety dziurawią blokowiska

czołgi wgniatają twarze w błoto

dzieci zahipnotyzowane tik tokiem

niech starzy umierają pierwsi

niech się mury pną do chmur

niech lustra odbijają uśmiechy

a dzieci nie rozmyślają o ciemności

która przyjdzie prędzej czy później

T O R

nalewam kawę do kubka

zaglądam przez okno

po drugiej stronie szyby

jest inaczej niż zwykle

a może to nie jest okno

patrzę na ścienny zegar

plastikowy na baterię

czy prąd rządzi czasem

sam sobie odpowiadam

nareszcie jest jutro

widzę swoje dłonie

nalewam kawę do kubka

naczynie to sieć wirtualna

z cichym dostępem

do nieludzkich zasobów

wciąż pole mokotowskie

ludzie mają dosyć szczęku rakowieckiej

więc coraz częściej schodzą pod ziemię

na wiosnę wypchani gazetami bezdomni

odlatują w ciepłe rejony kontenerów

biorąc na swoje barki odzysk empatii

słychać nadchodzący po stopniach przeciąg

bezchmurny strop skrzy się poranną śliną

gonimy bo teraz częściej pociągi uciekają

z nadzieją wpatrujemy się w czarną dziurę

ściany zbierają się do rychłego odjazdu

potem ktoś powie następna stacja świt

to zabrzmi naprawdę optymistycznie

ludzie mają dosyć szczęku rakowieckiej

Fot. Marek

Skalski

zasypanie

oto mój rajski ogród

jeszcze nie zbeletryzowany

przebijam się przez śniegi

do moich drzew

do ukrytego ciemiernika

zapadam w kopnym puchu

zostawiając ślady

dla potomnych

Requiem dla jasności

„Nawet teoria o ciemności ma swoje jasne strony” Helmut Sternenhoch

fakt — światło jest niezbędne wegetacji

jednak to mrok uruchamia myślenie

„(…) stąd znane jest pięć sposobów

na uzyskanie ciemności doskonałej:

zabandażowanie oczu, fotograficzna ciemnia,

substancje odurzające, sen i śmierć kliniczna.”

rola ślepca to najlepszy sposób

na poprawienie sobie samopoczucia

wywołanie papierowej duszy czyni cię

pierwszym i ostatnim świadkiem cudu

zawsze ktoś snuje opowieści mające

podwójne dno i nieprzewidziany koniec

często marzymy o dalekich podróżach

i to głównie poza zwrotnik ćmy

gdy zdamy sobie sprawę z bezsporności zgonu

przeważnie jest już za późno, i nawet gdyby, to

ciężko wyczytać nekrolog z gazety

lecącej z wiatrem

brak światła w tunelu to ta jasna strona

Elwira odchodzi

każdego ranka czuje się prawie spakowana

pożegnania, uśmiechy, telefon jak puderniczka

mówi, że idzie tylko do Morrisons

po chleb tostowy, marmite i coś jeszcze

zostawiając okruszek nadziei na powrót

ukradkowe podglądanie jej odbicia w lustrze

oczy pełne łez — mam czuć się odpowiedzialny

za huragan na Florydzie i wojnę w Ukrainie

choć wiem, że takich znajomości nie posiadam

za to odpowiadam za zużywanie światła

oszczędzanie na świecach zapachowych

za nieubłagane przyspieszenie na osi czasu

upadłe liście, kurze łapki śmiechu warte etc.

płacze, gdy widzi rozdającą zupę copywriterkę

reklamującą się od wojska na ruskiej granicy

jeśli telewizja będzie jeszcze działać

spotkamy się przy czołgu

galicyjski bazar

najprzyjemniejsze jest szukanie tego

czego się nie zgubiło

przyglądam się podstarzałym rzeczownikom

nie wiem, czego mi potrzeba (taki typ)

jeśli w końcu to zobaczę, to będę wiedział

że to właśnie jest mi konieczne do życia

czasem, a może zawsze okazuje się to czymś

co jest kompletnie niepotrzebne

lub nie da się z tym koegzystować

jakiś imperatyw chwili, czasu

zegary bywają mocno intrygujące

szczególnie godzina w nich zatrzymana

dlaczego o tej porze serce zegara stanęło — zawał

lub nawał wydarzeń do przypomnienia

w kieszeni recepta

właśnie przypomniałem sobie o dokupieniu

paru lat życia, miesięcy, tygodni

na szukanie czegoś, czego nie zgubiłem

pomiędzy ciszami

to jest wtedy gdy wstaje fałszywe słońce

to wtedy gdy telewizji nie da się wyłączyć