ARTEFAKTY - Marek Skalski - ebook

ARTEFAKTY ebook

Skalski Marek

0,0
6,06 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Utwory napisane w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Teksty są jak wykopaliska archeologiczne, ARTEFAKTY, bez logicznego związku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 37

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Marek Skalski

ARTEFAKTY

© Marek Skalski, 2022

Utwory napisane w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Teksty są jak wykopaliska archeologiczne, artefakty, bez logicznego związku.

ISBN 978-83-8324-330-6

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

ja nielot

naiwnie i po ludzku obrastałem w piórka

wtedy nie wiedziałem jeszcze, że niebo nie musi być

niebieskie, a moje halo widać z drugiego końca dnia

wprawdzie już nie mam skrzydeł, za to władam cieniem

tu możesz ukryć swoje zaklęcia, motki, suszone kwiaty

zwiastuję ci poranek bez deszczu i wieczór bez rechotu

wciąż liczę, że na samym zwiastowaniu się nie skończy

strzeż mnie od nadużywania mojej świętości i samogonu

jednak jeśli nie wierzysz w anioły, to nic tu po mnie

spojrzenie inaczej

cisza w Czarnym Kocie

wygięcie dłoni — pauza

nad krzyczącymi włosami

jak poza rodem z d’Orsay

marzy mi się

by nie poznać cię bardziej

wyobrażać sobie

wzbierające źrenice

wyprostowanie palców

czekam na akt

przymkniętych powiek

S E K U N D A

myślę o tym zdaniu z radia Stuttgart przygotowaliśmy dla niewiernych ogień płonący

kawiarniany szept, półmrok ukrywa szczegóły, jedynie wyraźnie widać zegar

podejrzanie duży zegar, ba, olbrzymi zegar na przeciwległej ścianie, jest dokładnie

dziewiętnaście sekund po dwudziestej — położenie wskazówek to jak celownik mercedesa

tak się zastanawiam, a co jeśli sekundnik przeskoczy o jedną kreskę, a mechanizm

zewrze elektryczne styki, te styki zainicjują zapalnik prawdziwej bomby tam w środku

gdyby tak ładunek wybuchowy rozsadził zegar na drobne ostre ponadczasowe kawałki

wskazówki poszybują w kierunku moich oczu, drzazgi i części metalowe powbijają się

w policzki i usta, a co jeśli runie ściana i przygniecie rozmawiających beztrosko ludzi

zasypie gruzem ich kawę i ciasteczko gratis, skąd wzięła się bomba w zegarze

dlaczego tutaj, w przemiłej kawiarence przy Königstraße o tej godzinie eksploduje

może umieścił ją szaleniec ale inteligentny, jakiś wschodni miłośnik zachodniej motoryzacji

skąd ta perfidia ze wskazówkami, nie odpowiem na to pytanie, w takiej chwili człowiek

przeważnie robi podsumowanie, żałuje, bo tyle jeszcze zostało do zrobienia, modli się

lub tylko woła matko boska, może nie zdążę nawet paść na podłogę jak uczą, bo zostało

za mało czasu do wybuchu, Chryste, na sekundę zamykam oczy, kawa o posmaku krwi

radio, kiełbasa i koparko-ładowarka

stary Prosiecki pracował w świniarni Enterprise

dojeżdżał ze dwadzieścia kilometrów rowerem

cięcie rapyt piłowanie zębów wynoszenie gówien

muzyka leciała z tranzystora

gdy go przygniatała koparko-ładowarka marki volvo

zajadle konsumował bułkę z kiełbasą rzeszowską

smak tracił powoli jako miłośnik wędlin krajowych

zdążył jeszcze usłyszeć holenderskie przepraszam

stary Prosiecki pracował w świniarni Enterprise

tak napisano w akcie zgonu w trzech egzemplarzach

rower украина przekazano rodzinie z wyrazami

w sumie to świnie też szykowały się do pogrzebu

nie było orkiestry — muzyka leciała z tranzystora

podróż

ten rok jest jakiś płaczliwy

uciec przed pochmurnością

GPS niezdecydowany

przestajemy liczyć krople

na szybie dzieło Pissarra

bulwar Montmartre w nocy

szkło pełzających świateł

to tylko mokry Budapeszt

noc w hotelu Omnibusz

zdecydowanie suszymy flaszkę

my

w stanie zbliżonym do deszczu

o niczym

powiedzieć coś o pustce

pustce prawdziwej i monumentalnej

gdzie nawet światło się nie załamuje

gdzie jeden-wielki-brak budzi rozpacz

a zaniechanie to klucz do sukcesu

chciałbym powiedzieć o pustce

o zwykłym braku czasu

oczach wpatrzonych za ścianę

pustce w kieszeniach i w głowie

próżnej butelce

w stanie pustki lustro robi grymasy

udaje, że nie jest lustrem

chciałbym powiedzieć o niczym

takim zwykłym przeciętnym nic-a-nic

gdzie echo odpowiada milczeniem

a słowo jest dopiero zygotą

moda na łyse włosy

jako dobra chrześcijanka nadstawia drugi pośladek

raz dziennie zachodzi w ciążę z jednorękim bandytą

podobnie jak wszystkie współczesne żyjątka

nie zawraca sobie głowy tendencjami w pogodzie

wystarczy że słońce zaświeci przez ślepą kuchnię

zaczynają się wtedy poszukiwania faktora

drenaż środków do tycia wliczając w to smakowe kondomy

malutkie zawieszki do telefonu w kształcie serduszka

wieczorami czas na przygładzenie rozczochranych myśli

degustację dojrzewających chwil z marketingowym mottem

bądź ogólnie dostępna bądź jedną z nich

„be free of charge”

Templum

wierzę, że na początku były usta

dym z papierosa unosił się nad gazetą

szanowny panie Bruegel

malarstwo? to zwyczajna zdrada słowa

podkolorowana wymowna cisza

pod koniec człowiek odnawia freski

Wielkiej Wytwórni Kijów Do Mrowiska

wyciekanie wina przez dziurę w boku

rozmazana ślina, odrzucony kamień

oto krzyż, a może zwykła litera T

po krótkim namyśle

starzy ludzie gadają

że ten czas zbliża wszystkich

do końca

cały rok do opowiedzenia

umówić by się na ulicy