Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Niespodzianka urodzinowa nie zawsze jest taka, jakiej się spodziewamy.
Candy, robiąc ją swej matce, myślała, że rodzicielce bardzo się ona spodoba. Cóż, zdecydowanie tak nie będzie. Ten dzień, który miał być radosny, przyćmią bolesne wydarzenia. Zmienią one raz na zawsze życie dziewczyny i rozpoczną pasmo nowych zdarzeń. Załamana kobieta postanawia zniknąć. Los jednak potrafi zaskoczyć i rozchmurzyć nawet najgorszy czas w życiu bohaterki. Odnowienie kontaktu ze swoim ojcem okaże się dla Candy wybawieniem. Niespodziewane zbiegi okoliczności zaprowadzą ją w ramiona tajemniczego mężczyzny.
Czy nowy etap życia głównej bohaterki przyniesie zadowalający efekt? Czy kobieta zazna spokoju, którego tak bardzo potrzebuje? I najważniejsze, czy odnajdzie się w nowej rzeczywistości?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 185
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
– Idziemy na te rowery?
Przytakuję skinieniem głowy. Zostawiamy po sobie porządek mimo brudnych naczyń. Po pół godziny jesteśmy już na miejscu. Bardzo miły pan z obsługi przedstawia nam wszystkie warunki wypożyczania u niego sprzętu, kwoty oraz które rejony Ibizy warto zobaczyć. Bez wahania płacimy za kilka godzin i ruszamy przed siebie.
Wyjeżdżamy z miasta, co nie okazuje się takie proste. Pokonuję swój strach przed jeżdżeniem po uliczkach, ponieważ chodniki są za wąskie. Po paru minutach jazdy przy poruszających się obok nas autach, w końcu zjeżdżamy na ścieżkę rowerową. Oddycham z ulgą, a serce bije mi niesamowicie szybko. To za sprawą adrenaliny i podekscytowania, że pokonałam swoje bariery.
Jadę za Luizą w swoim tempie. Wiatr muska moje ciało, a słońce lekko i zarazem przyjemnie parzy moją skórę. Dobrze, że w hotelu zdążyłam się wysmarować kremem ochronnym. Może dzięki temu nie spalę się od razu na buraka.
Jedziemy, delektując się widokiem. Nawet ze sobą nie rozmawiamy, jednak nie jest mi to w tym momencie potrzebne. Sam stan, w którym teraz się znajduję, sprawia, że kąciki ust są cały czas podniesione. Nigdy nie sądziłam, że jazda na rowerze będzie mnie tak cieszyć.
Fascynacja tą przejażdżką tak mnie pochłania, że nie zauważam, iż z naprzeciwka ktoś jedzie wprost na mnie. Dopiero uderzenie i przewrócenie się uświadamia mi, co się stało. Cóż, sprowadzenie mnie na ziemię nie jest wcale takie przyjemne. A spadanie z roweru zabolało.
Sparaliżowana bólem w kolanie nie mogę się ruszyć. Przyczyną tego jest to, że wraz z moim przewróceniem zwalił się na mnie również rower. Wściekła, że jakiś pajac nie umie normalnie jeździć, mam ochotę mu coś zrobić.
– Nic się pani nie stało? – pyta winowajca tego zdarzenia.
– A widzi pan, żebym była cała? – odpowiadam zdenerwowana. – Kto normalny wjeżdża rowerem w ludzi? No kto?! Skoro nie umie pan jeździć oraz nie wie, do czego służy ścieżka rowerowa, proponuję już nigdy tym sprzętem nie jeździć.
Serio, ludzie chyba przestają już myśleć. No jak tak można robić? Nawet przedszkolak wie, jak prawidłowo jeździć rowerem.
Dobra, Candy, spokój. Wdech, wydech. Wdech, wydech.
Facet nie odpowiada na moje wredne komentarze, tylko szybko wstaje i podchodzi do mnie, aby pomóc zdjąć ze mnie ten przeklęty rower. Jednak widząc mój wzrok, który w tym momencie ma ochotę go zabić za przerwanie tak wspaniałej przejażdżki, odsuwa się na bezpieczną odległość.
– Zawsze jest pani taka uszczypliwa? – pyta, nie ustępując i pomagając mi się podnieść.
– A pan zawsze wjeżdża rowerem w ludzi? – odpowiadam pytaniem na pytanie.
Może jestem złośliwa, ale naprawdę mnie to wkurzyło. Człowiek chce w spokoju pojeździć, wyciszyć się, a tu mu się takie sytuacje przytrafiają. Szczególnie że przez ostatnie wydarzenia jestem nad wyraz nerwowa.
– Przepraszam, ale naprawdę pani nie zauważyłem. Jest mi naprawdę przykro – mówi, pomagając mi podejść do ławki, która jest obok.
Nie odpowiadam. Zamykam tylko oczy i modlę się, aby ból w kolanie przeszedł. Mam nadzieję, że nic się tam nie stało i jest to tylko lekkie stłuczenie, które szybko minie.
– Matko, Candy! Co ci się stało? – Podbiega do mnie Luiza, nie zwracając uwagi na winowajcę całego wydarzenia. – Wszystko w porządku?
– Tak – odpowiadam.
– Dzięki Bogu. Takiego dźwięku stłuczki już dawno nie słyszałam!
– Wygląda na to, że opuchlizna się już nie powiększa. Ma różowy kolor, a to dobry znak.
Luiza przenosi wzrok na mężczyznę. Z zaciekawieniem unosi brwi i skanuje go, nieświadomie mrużąc przy tym oczy. Nawet się z tym nie kryje.
– To pan? Pan wjechał w moją koleżankę? – Jej głos przybiera oskarżycielski ton.
– Przypadkiem – odpowiada zakłopotany. – Nie chciałem przejechać kota, który wszedł mi pod koła.
– Oczywiście. – Przewraca oczami. – A ja nie chciałam, żeby mi papuga przeleciała przed oczami.
– Luiza, ale ja żadnej papugi nie widziałam – mówię cicho.
– A ja tak, w swojej wyobraźni.
Zaczynamy się śmiać. Kątem oka dostrzegam, jak nieznajomy patrzy się na nas dziwnie. Swoją drogą, przystojny nieznajomy.
– Czy w ramach zadośćuczynienia dadzą się panie namówić na kawę w pobliskiej kawiarni? – pyta mężczyzna.
– Oczywiście, ale jedynie z deserem – odpowiada Luiza, nawet nie konsultując ze mną pomysłu.