Historia terroryzmu - Gérard Chaliand, Arnaud Blin - ebook

Historia terroryzmu ebook

Gérard Chaliand, Arnaud Blin

4,0

Opis

Pierwsza tak ambitna i szeroko zakrojona Historia terroryzmu to wyjątkowe dzieło, pozwalające na głęboką analizę samego zjawiska oraz ewolucji jego postrzegania. Autorzy śledzą skrupulatnie wszystkie przejawy i formy terroryzmu na przestrzeni dziejów ‒ od Zelotów i Asasynów, poprzez XIX-wiecznych anarchistów, terror rosyjski w służbie państwa, współczesne formy wyrosłe po roku 1968, aż po radykalny fundamentalizm muzułmański bojowników Al-Ka’idy i Państwa Islamskiego. Obszerny wykład historyczny został wzbogacony bogatym wyborem tekstów źródłowych – wystąpień, manifestów i pism teoretycznych najbardziej wpływowych postaci  ‒ od Bakunina po Ibn Ladena i Az-Zawahiriego ‒ w większości niedostępnych dotąd polskim czytelnikom. Rozmach tego dzieła  ‒ będącego wynikiem pracy międzynarodowego zespołu specjalistów ‒ pozwala śmiało nazwać je wielką encyklopedią terroryzmu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 963

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (7 ocen)
2
3
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




TYTUŁ ORYGINAŁU:Histoire du terrorisme : de l’Antiquité à Daech
REDAKTOR PROWADZĄCA: Elżbieta Brzozowska
REDAKCJA I KOREKTA: Anna Witek, Helena Kamińska / ADK-MEDIA
OPRACOWANIE INDEKSÓW: Agata Mościcka / Biały-ogród.pl
PROJEKT OKŁADKI I STRON TYTUŁOWYCH: AKC / Ewa Majewska
Na okładce wykorzystano obraz Wiktora Dyndo ‒ Game Over (2013, olej na płótnie) ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku (MNG/SW/2232/MR).
SKŁAD I ŁAMANIE: ROCH Wojciech Ochocki
Wydanie pierwsze
Warszawa, 2020
«Histoire du terrorisme: de l’Antiquité à Daech» by Gérard Chaliand and Arnaud Blin © Copyright Librairie Arthème Fayard, 2015 © Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2020 © Copyright for the Polish translation by Katarzyna Pachniak
ISBN 978-83-8196-127-1
Cet ouvrage a bénéficié du soutien des Programmes d’aide à la publication de l’Institut français. Książkę wydano dzięki dofinansowaniu Institut français w ramach programów wsparcia wydawniczego.
Ouvrage publié avec le concours du Ministère français chargé de la culture ‒ Centre national du live. Książka wydana przy wsparciu francuskiego Ministerstwa Kultury ‒ Narodowego Centrum Książki.
KSIĘGARNIA INTERNETOWA
www.piw.pl
POLUB PIW NA FACEBOOKU!
www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
Państwowy Instytut Wydawniczy
ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa
tel. 22 826 02 01
Konwersja: eLitera s.c.

Należy zdławić wrogów wewnętrznych i zewnętrznych Republiki lub umrzeć wraz z nią. W tej sytuacji pierwsze hasło waszej polityki powinno być takie, że lud prowadzi się poprzez rozum, a wrogów ludu poprzez terror. Jeśli działanie rządu ludowego jest cnotą, działanie rządu ludowego w stanie rewolucji jest zarazem cnotą i terrorem, cnotą, bez której terror jest niszczący, terrorem, bez którego cnota jest bezsilna.

Maksymilian de Robespierre,przemówienie do Konwentu z 5 lutego 1794 roku

Terrorysta jest szlachetny, straszny, nieodparcie fascynujący, gdyż łączy w sobie dwa najwyższe szczyty wielkości ludzkiej: jest męczennikiem i bohaterem. Od dnia, w którym w głębi serca postanawia wyzwolić swój naród i swoją ojczyznę, wie, że jego przeznaczeniem jest śmierć.

Siergiej Stiepniak-Krawczyński, Rosja podziemna (1836)

WPROWADZENIE

Gérard Chaliand, Arnaud Blin

Z wszystkich pasji, które mogą wyzwolić wolę człowieka, nie ma niczego bardziej przeciwnego rozumowi i wolności niż fanatyzm religijny.

Maksymilian de Robespierre[1]

Było to w Waszyngtonie, w czasie konferencji na temat terroryzmu, a ściślej mówiąc – kontrterroryzmu, zorganizowanej przez służby wywiadowcze Pentagonu, The Defence Intelligence Agency (DIA). Jej uczestnicy w większości pracowali dla różnych (i licznych) amerykańskich służb wywiadowczych, które w większym lub mniejszym stopniu były zaangażowane w walkę z terroryzmem. Lwia część tych działających w cieniu osób znalazła się po zimnej wojnie w tym szczególnym sektorze, należącym odtąd do szerszej kategorii „nowych zagrożeń”, wraz z konfliktem nuklearnym, bronią masowego rażenia, przestępczością zorganizowaną. To niezwykłe zgromadzenie jednakowo ubranych ludzi słuchało z uwagą mówców, którzy kolejno rozważali istotę walki z terroryzmem. Pod koniec dnia, kiedy zmęczona publiczność przygotowywała się do wysłuchania ostatniego mówcy, pojawiła się dziwna osoba, która skierowała się wielkimi krokami ku podium, z torbą i walizką w dłoni. Mężczyzna z długimi włosami pod czarnym kapeluszem, z bujną brodą, w ciemnych okularach, w podartych spodniach i skórzanej kurtce mocno odcinał się od wywiadowczych biurokratów. Nagle nieznajomy otworzył swoją torbę oraz walizkę i z szybkością błyskawicy rzucił w tłum dwa granaty, a następnie wycelował karabin M16 w osłupiałą publiczność.

Nie doszło jednak do wybuchu, a M16 milczał. Mężczyzna spokojnie podszedł do mikrofonu i zaczął swój wywód. Sala, a przynajmniej jej część, od razu rozpoznała znajomy głos. Był to bowiem dyrektor DIA, generał, który przebrany za „terrorystę” chciał pokazać swoim słuchaczom, z jaką łatwością prawdziwy terrorysta mógłby wejść do budynku, w którym odbywa się konferencja (na Uniwersytecie Jerzego Waszyngtona, pozbawionym jakiejkolwiek kontroli) i zlikwidować śmietankę amerykańskiego kontrterroryzmu. Przywdziawszy znowu swój mundur, generał wypowiedział prorocze słowa: „Pewnego dnia terroryści zaatakują podobny do tego budynek, w Waszyngtonie lub Nowym Jorku. Spowodują śmierć setek ofiar i bezprecedensowy szok psychologiczny. Problem polega nie na tym, żeby wiedzieć, czy dojdzie do takiego aktu na ziemi amerykańskiej, lecz kiedy i gdzie to nastąpi. Wy, panowie, musicie się do tego przygotować. W waszych rękach spoczywa bezpieczeństwo naszego terytorium”. Konferencja odbyła się w 1998 roku. Trzy lata później dziewiętnastu zdesperowanych mężczyzn doprowadziło do śmierci trzech tysięcy osób w najbardziej spektakularnym zamachu terrorystycznym w historii, uderzając w Nowy Jork i Waszyngton. Dotknęło to również Pentagon, siedzibę DIA. Z powodu swojej niemocy amerykańskie służby wywiadowcze nie zdołały zapobiec tej operacji.

Z perspektywy czasu ten spektakl wydaje się niemal surrealistyczny. Przede wszystkim z powodu uwag szefa służb wywiadowczych Pentagonu. Następnie z powodu tego, że ci ludzie nie byli w stanie zastosować się do jego precyzyjnych rad. Do tego należy dodać rozdźwięk między tym przestarzałym wizerunkiem drugorzędnego fanatyka gotowego wszystko wysadzić – praktycznie identycznego z humorystycznymi rysunkami pokazującymi anarchistę w czarnej pelerynie z bombą w dłoniach – a dyskusjami o utożsamieniu terroryzmu z nowoczesnymi technologiami, tego słynnego „superterroryzmu”, przeciwko któremu przygotowują się politycy.

Konceptualizacja zjawiska terroryzmu jest bardziej złożona niż mogłoby się wydawać. Ideologiczne interpretacje, chęć wprowadzenia przy użyciu tego terminu, szczególnie przez rządy państwowe, demonizujących skojarzeń – wszystko to prowadzi do chaosu. Być może należy przypomnieć, że zastosowanie terroru służy do terroryzowania – pod względem historycznym była to rola zorganizowanych sił: państwa lub armii, przynajmniej w przypadku rządów despotycznych. Niezmiennie dzieje się tak w państwach niedemokratycznych. W innych natomiast terror może być uznany za prawomocny w czasie wojny, w tym terror wymierzony w ludność cywilną. Współcześnie można tu wspomnieć o bombardowaniu Coventry, Drezna, Tokio[2] oraz o zrzuceniu bomby atomowej na Hiroszimę i Nagasaki.

Terror w imię religii, terror święty, to zjawisko znane w dziejach świata. Najbardziej znaczący przykład to zeloci, zwani również sykariuszami, w I wieku naszej ery w judaizmie. To skrytobójcze ugrupowanie przyczyniło się do wywołania powstania przeciwko okupacji rzymskiej, a jednym z jego konsekwencji było zniszczenie Drugiej Świątyni (70 rok). Przykładem w islamie jest wywodząca się z isma’ilizmu grupa asasynów[3]. Przez dwa stulecia 1090–1270 ugrupowanie to praktykowało skrytobójcze morderstwa białą bronią na muzułmańskich dostojnikach. W chrześcijaństwie żadna grupa nie używała terroru z podobną niszczącą konsekwencją. Lecz można wspomnieć o taborytach w Czechach w XIV wieku lub anabaptystach w XVI wieku, przypomnieć czynny ruch antyżydowski w czasie pierwszej krucjaty (1095), nie mówiąc już o różnych formach inkwizycji. Również ruchy mesjanistyczne czerpią moc z terroru i się nim posiłkują[4].

Mesjanizm zakłada, że pewnego dnia – niekoniecznie odległego – świat ulegnie znaczącemu przekształceniu przez nadejście końca historii. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa często pojawiała się wiara w bliski koniec oznaczający drugie przyjście Chrystusa (paruzję). Idea apokalipsy jest ściśle związana z różnymi ruchami mesjanistycznymi i to nie tylko w religiach objawionych. Aztekowie wierzyli, że zginęły cztery słońca (cztery światy). Obawiali się możliwego bliskiego końca i aby temu zapobiec, dostarczali słońcu krew ofiar.

Nastroje mesjanistyczne pozostały żywe w judaizmie (na przykład ruch Szabetaja Cwiego w XVII wieku). Po zwycięstwie w trzeciej wojnie arabsko-izraelskiej powrót „ziemi obiecanej” doprowadził do odnowienia mesjanistycznego ze stworzeniem Gusz Emunim i nie jest obcy dynamice ruchu kolonizacyjnego Judei i Samarii (Zachodni Brzeg Jordanu). W dzisiejszym chrześcijaństwie mesjanizm jest obecny w fundamentalistycznych odłamach protestanckich, których korzenie sięgają XIX wieku. Wśród nich silny ruch ewangelikalny jest szczególnie wrażliwy na zwycięstwa Izraela, którego sukcesy są w oczach jego członków warunkiem paruzji. Islamowi również nie są obce ruchy o tym charakterze, postulujące spodziewane przyjście mahdiego (odpowiednik mesjasza). W szyizmie imamickim (dwunastu imamów) w Iranie, Iraku, Libanie, Bahrajnie itd. mesjanizm jest osią wiary wraz z oczekiwaniem na powrót dwunastego imama. Chociaż chodzi o konflikt polityczny, wydarzenia i antagonizmy, które podsycają dzisiaj gwałtowną opozycję między radykalnymi fundamentalistami oraz Stanami Zjednoczonymi i konflikt izraelsko-palestyński mają także wymiar mesjanistyczny. Przeciwnie do dość rozpowszechnionego przekonania nie chodzi tu o „zderzenie cywilizacji”. Antagonizmy są żywe również w samych społeczeństwach, co pokazuje na przykład szturm dokonany przez radykalnych sunnitów, w większości saudyjskich, w 1979 roku na Wielki Meczet w Mekce w czasie dorocznej pielgrzymki lub zamordowanie w 1995 roku Icchaka Rabina, oskarżanego o oddanie Zachodniego Brzegu Jordanu, przez członka radykalnej grupy syjonistycznej Gusz Emunim[5].

Terroryzm religijny jest postrzegany jako akt o charakterze transcendentalnym. Uzasadniony przez władze religijne, nadaje swoim aktorom legitymizację, zmieniając ich od tego momentu w instrument świętości. Liczba ofiar ani ich tożsamość nie mają już odtąd znaczenia. Nie ma żadnego sędziego ponad Sprawą, dla której terrorysta się poświęca. Sprawcy pierwszego zamachu na World Trade Center w 1993 roku, jedynie częściowo udanego, wcześniej uzyskali fatwę od szajcha Umara Abd ar-Rahmana, który w 2017 roku zmarł w Stanach Zjednoczonych.

Ten gwałtowny zwrot ku religijności, a przynajmniej ku jednemu z jej aspektów, jedynie pozornie oddala nas od tematu, którym jest terroryzm i który, w percepcji współczesnego czytelnika, często ogranicza się jedynie do terroryzmu muzułmańskiego. Istnienie terroryzmu w islamie sięga jego początków. Najwyższy przywódca, aby przyjąć terminologię nieco bliższą naszym czasom, był jednocześnie przywódcą religijnym i politycznym. Później jednak ten idealny wzorzec nie był kontynuowany. W pewnym momencie powstał aparat polityczny oraz aparat religijny i prawny, lecz w oczach muzułmanów ideałem była jedna struktura, islam, będący poprzez Koran jednocześnie religią i państwem (din wa-daula). Kościół narodził się w zupełnie odmiennych warunkach. Nawet kiedy w IV wieku chrześcijaństwo stało się religią Cesarstwa Rzymskiego, dwie struktury pozostały oddzielne, mimo że w średniowieczu Kościół podjął próbę przejęcia władzy świeckiej.

Stałym elementem w ruchach religijnych jest ich podział na odłamy. Ruchy schizmatyczne zawsze proklamowały, że są posiadaczami prawdziwej interpretacji pierwotnego credo.

Dzisiaj nurty sekciarskie, które łączą się z radykalnym fundamentalizmem, za pomocą partyzantki stosują w celach politycznych działania o charakterze terrorystycznym, sycąc się religijnością interpretowaną w sposób zdolny wzbudzić mobilizację i zaangażowanie.

Nie będziemy się tutaj rozwodzić nad długim szeregiem despotycznych rządów, które w Chinach od założenia państwa chińskiego w III wieku p.n.e. aż do czasów Mao Zedonga naznaczyły historię, ani nad społeczeństwami starożytnego Wschodu lub Indii, aby się zdziwić, że mógł istnieć władca, który zmuszał się do stosowania zasad buddyzmu, jak Aśoka. Nie będziemy też starannie analizować kalifatów muzułmańskich, które, jak wszystkie władze, wolały niesprawiedliwość od nieporządku, zaś ostatni z nich, czyli Imperium Osmańskie, umiało do chwili swojego upadku bez skrupułów posługiwać się terroryzmem. Zachód nie pozostawał daleko w tyle, aż do chwili pojawienia się zalążków demokracji w Szwajcarii, Holandii, Anglii, w Stanach Zjednoczonych oraz we Francji, gdzie w imię cnoty demokracja zamieniła się w terror. Ten osiągnął swój szczyt z prawem 22 prairiala roku II (ustawą Konwentu Narodowego z 10 czerwca 1794 roku), pozbawiającym oskarżonego świadków i adwokatów oraz zapewniającym trybunałowi swobodę w skazywaniu na podstawie przeświadczenia.

Historia, a dokładniej kroniki pokonanych, na podstawie których powstał pewien wizerunek historyczny, dostrzega w Mongołach i ich najazdach w XIII wieku echo ogólnego terroru, z którym mógł się równać jedynie Tamerlan z piramidą głów usypaną po zajęciu Bagdadu. Jeśli chodzi o nasz XX wiek, który stworzył nazizm i terror stalinowski, jest to z pewnością okres ludobójstwa, od rzezi Ormian, dokonanej w latach 1915–1916 przez Imperium Osmańskie, poprzez ludobójstwo Żydów i Cyganów w latach 1942–1945, do Rwandy w 1994 roku, przy ogólnej obojętności państw. Jest to też stulecie masowych masakr szczególnych grup społecznych: kułaków, rzeczywistych lub domniemanych kontrrewolucjonistów, ras zwanych niższymi itp.

Równie liczne są odłamy religijne i inne grupy wyposażone w bardziej lub mniej świętą misję, które obficie posługiwały się terroryzmem. Wspomnijmy o sekcie thugów, którzy od VII wieku terroryzowali podróżnych w Indiach, aż zostali zlikwidowani w połowie XIX wieku. Była to grupa dusicieli, a inicjacji do niej dokonywano w bardzo wczesnym wieku, najczęściej w gronie rodziny. Grupa korzystała niekiedy z pomocy bardzo młodych zamaskowanych dzieci. Te, w wieku dziesięciu lub jedenastu lat, mogły towarzyszyć mordercom i pod kierunkiem opiekuna obserwować akcję z odległości, aby się oswoić z działaniami sekty i przede wszystkim nauczyć się milczeć. Kiedy chłopcy dojrzeli, brali już udział w operacjach. Thugowie czcili Kali, hinduską boginię śmierci. Według nich Kali, aby walczyć z demonami, stworzyła z potu spod swoich pach dwóch mężczyzn, którzy towarzyszyli jej w walce. Chcąc im za to podziękować, Kali sprawiła, że mogli oni zabijać bez wyrzutów sumienia pod warunkiem, że nie dojdzie do rozlewu krwi. W tradycji religijnej thugów twierdzono, że niegdyś bogini doprowadzała do zniknięcia ciał, gdyż je pożerała. Ale pewnego dnia jeden nowicjusz się odwrócił i zobaczył jedzącą boginię. Za karę od tej pory bogini nie zgadzała się już ukrywać ofiar. Wydała swoim wyznawcom rozkaz, aby ciała dzielili na części i grzebali przed odbyciem ceremonii rytualnej.

Jeszcze na początku XIX wieku każdego roku znikały tysiące podróżnych. Kiedy jakiś thug trafiał do więzienia, władze mogolskie kazały go murować żywcem lub odcinać mu dłonie i nos. Począwszy od 1830 roku władze brytyjskie podjęły walkę z sektą, aż zniknęła całkowicie.

Terroryzm jest, przede wszystkim, instrumentem, lub, jeśli wolimy, techniką. Ta technika jest tak stara jak praktyka wojny, wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, że terroryzm powstał wraz ze współczesnymi ruchami nacjonalistycznymi w XIX wieku. Do tego zamieszania doszło z powodu późnego pojawienia się tego terminu wraz z rewolucją francuską i terrorem.

Podobnie jak wszystkie zjawiska polityczne terroryzm można zdefiniować poprzez dualizm, który przeciwstawia sobie proklamowane idee i ich zastosowanie w praktyce. I jak wszystkie zjawiska polityczne terroryzm istnieje jedynie w kontekście kulturowym i politycznym. W ciągu trzech dziesięcioleci wpływ ideologii marksistowskiej na grupy terrorystyczne przyczynił się do ich rozkwitu; obecnie grupy terrorystyczne odwołujące się do marksizmu są w mniejszości, jednak w latach 70. i 80. były dominujące. Podobnie jest w całej historii ruchów terrorystycznych: ich formy określają się w odniesieniu do warunków politycznych, w których one rodzą się, żyją i umierają. Chociaż terroryzm jest zjawiskiem, które nieustannie się odnawia, przejście od jednej generacji terrorystów do drugiej wyznacza często głęboki rozłam.

W dzisiejszych czasach ruchy terrorystyczne o inspiracji religijnej podkreślają znaczenie czynnika kulturowego znacznie bardziej niż ruchy nacjonalistyczne lub te odwołujące się ściśle do inspiracji politycznej. To o tych ruchach mówi się najwięcej. Hamas i Al-Ka’ida w sposób szczególny łączą aspiracje polityczne lub pseudopolityczne (zniszczenie Izraela lub Stanów Zjednoczonych) z podstawą religijną, która służy przede wszystkim rekrutacji i w ten sposób jest bliska elementowi ideologicznemu innych ruchów. Zauważmy, że terroryzm praktykowany przez Palestyńczyków na początku był zasadniczo polityczny i świecki, i że przejście na stronę religijności dokonało się po rewolucji irańskiej w latach 80.

Wszystko lub niemalże wszystko przeciwstawia organizację terrorystyczną aparatowi państwowemu. Charakter tej opozycji definiuje często charakter ruchu terrorystycznego. Tam, gdzie państwo jawi się jako przeważająco racjonalne, ruch terrorystyczny wydaje się mieć charakter silnie emocjonalny. Tam, gdzie aparat nowoczesnego państwa funkcjonuje na zasadach polityki „realistycznej” oraz układu stosunków siły, ruch terrorystyczny dodaje do swojej polityki silny nurt moralny (którego kod różni się w zależności od konkretnej ideologii) oraz strategię od słabości do siły, która opiera się zasadniczo na efektach psychologicznych wymierzonych w przeciwnika. Raymond Aron przedstawił słynne hasło, które ujmuje sedno tego zjawiska: „Gwałtowne działanie jest określane jako terrorystyczne, kiedy jego efekty psychiczne są nieproporcjonalne do efektów czysto fizycznych”.

Dzisiaj przez terroryzm rozumiemy to, co specjaliści nazywają terroryzmem „oddolnym”. Terroryzm „odgórny”, czyli ten stosowany przez aparat państwa, odniósł nad nim zwycięstwo w biegu historii. Ten rodzaj terroryzmu rozkwitł w XX wieku z nadejściem totalitaryzmów. Pod względem liczby ofiar terroryzm „odgórny” pochłonie ich nieskończenie więcej niż ten „oddolny”.

W tej pracy będzie nas interesował przede wszystkim terroryzm „oddolny”, lecz nie wyłącznie. Jako instrument terror, czy pochodzi „z góry”, czy „z dołu”, kieruje się tymi samymi zasadami strategicznymi: nagiąć przeciwnika, dotykając jego zdolności do obrony. Jeszcze do niedawna nie mówiono o „terroryzmie państwowym”. Terroryzm państwa, w naszym dzisiejszym rozumieniu, odnosi się przede wszystkim do wsparcia ze strony pewnych reżimów (na przykład Libia lub Iran) dla grup terrorystycznych. Lecz terroryzm państwa przybiera wiele innych form. Jest także narzędziem systematycznie używanym przez reżimy totalitarne. Terroryzm danego państwa przejawia się także w doktrynie wojskowej jego armii. Na przykład doktryna „strategicznych bombardowań”, rozwinięta na Zachodzie w latach 30., opierała się wyłącznie na przerażeniu, jakie masowe bombardowania mogły wywołać wśród ludności cywilnej i miała na celu skłonić rząd do ustępstw. Wynikiem tej doktryny było bombardowanie Drezna oraz zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

Granica między terroryzmem „odgórnym” i „oddolnym” często jest źle wytyczona: pomyślmy o Leninie sprzed 1917 roku i o tym, który przejął władzę. Powszechnie wiadomo, że dzisiejszy terrorysta może w przyszłości zostać szefem państwa, czyli osobą, z którą taki bądź inny rząd będzie musiał obchodzić się dyplomatycznie. Menachem Begin i Jasir Arafat (czy inny Palestyńczyk) są przykładami tej charakterystycznej metamorfozy.

W tradycji zachodniej za prawomocną uważa się jedynie przemoc stosowaną przez państwo. Ta restrykcyjna koncepcja posługiwania się terroryzmem w niewielkim stopniu odnosi się do tych, którzy nie mają innych środków, aby odmienić sytuację uznawaną za opresyjną. Legitymizacja jakiegoś działania terrorystycznego przejawia się poprzez cele jego wykonawców. Wystarczy obejrzeć kilka wywiadów z dawnymi terrorystami, aby zrozumieć, że u podstaw większości działań terrorystycznych leży idea „cel uświęca środki”. W kategoriach moralnych rozpatruje się raczej przyczynę ruchu terrorystycznego niż cel jego działania. Podczas wojen o wyzwolenie narodowe w latach 50. i 60. akty terrorystyczne były często postrzegane w sposób pozytywny, gdyż przyspieszyły wyzwolenie uciskanych narodów. Posługujący się terroryzmem w Algierii lub Indochinach są bohaterami. W większości nie odczuwają żadnego żalu. Ostatecznie powracamy do rozważań nad „wojną sprawiedliwą”, która uzasadnia przemoc.

Na Zachodzie i gdzie indziej istnieje tendencja, aby jako akt terrorystyczny określać działanie, które uważa się za bezprawne. Jest to zawsze niebezpieczne pomieszanie moralnej interpretacji działania politycznego z samym działaniem, które gmatwa naszą wizję aktu terrorystycznego. Akt jest powszechnie uznawany za „terrorystyczny”, jeśli jest naznaczony fanatyzmem lub cele jego wykonawców nie wydają się ani prawomocne, ani spójne. Obserwator gubi się w labiryncie ruchów terrorystycznych, które różnią się w poszczególnych stuleciach, tym bardziej że zmieniają się warunki kulturowe i polityczne. Inne błędne założenie to idea, że celem aktu terrorystycznego z definicji jest ludność cywilna[6]. Ludność cywilna jest celem pośredniej strategii, począwszy od momentu, w którym jej los, jako potencjalnej ofiary, może wpływać na decyzje przywódców. W nowoczesnej wizji polityki uznaje się, że los ludności cywilnej koniecznie wiąże się z działaniem przywódców politycznych. Powszechnie wiadomo, że pojęcie zwierzchności ludu, w imię której uzasadnia się zresztą terroryzm państwowy, pojawiło się dopiero w okresie Oświecenia. Nieco później terroryzm polityczny dokonał ewolucji w świadomości: na przykład rosyjscy narodnicy z XIX wieku pozostawali pod silnym wpływem tradycji romantycznej.

Jeśli w praktyce nowoczesny terroryzm jest wymierzony głównie w ludność cywilną, to zjawisko to wynika w rzeczywistości z ogólnego rozwoju struktur politycznych i pojawienia się masowych mediów. Od 1789 roku na Zachodzie struktury polityczne rozwijały się w kierunku demokracji. Współczesne media, które stanowią zasadniczy czynnik liberalnej demokracji, pojawiły się właśnie w tym momencie. Zatem z definicji legitymizacja polityczna demokracji i jej posłów spoczywa na obywatelach. To wyjaśnia, dlaczego broń terroryzmu jest bardziej skutecznie używana przeciwko krajom demokratycznym niż przeciwko dyktatorom. Chociaż zwykliśmy sądzić, że dyktatury są bardziej sprawne w odszukiwaniu i karaniu terrorystów – gdyż w tej dziedzinie mają one zakres działania szerszy niż demokracje – jednak tak nie jest. Raczej uznajemy, że zasięg zamachu nie jest identyczny w kraju wolnym oraz w kraju, w którym ludność nie ma głosu w wyborach, a media pozostają na usługach aparatu państwowego lub są przez niego kontrolowane. Można zatem stwierdzić, że współczesny terroryzm jest po części konsekwencją demokracji.

Nie oznacza to jednak, że zjawisko terroryzmu jest nieodłącznie związane z demokracją, gdyż wykorzystywanie terroru jest dużo starsze niż pojawienie się współczesnych państw demokratycznych. Właśnie tutaj istnieje ryzyko pomyłki, gdyż terroryzm „predemokratyczny” pojawiał się w innych formach, które na pierwszy rzut oka są zupełnie odmienne od form znanych nam dzisiaj.

Jednego z pierwszych przejawów techniki terrorystycznej należy szukać w tym, co nazywamy „tyranobójstwem” – termin ten od dawna popadł w zapomnienie. Tradycyjnie zamachu na tyrana dokonywano w imię sprawiedliwości. Tyranobójstwo to najbardziej rozpowszechniona forma terroryzmu w okresie przednowoczesnym. Najbardziej znacząca organizacja terrorystyczna z tego okresu, działająca w imię czystości ideologicznej, to asasyni, którzy byli aktywni od XII do XIV wieku. Przypominają oni niektóre współczesne organizacje terrorystyczne.

Żadne społeczeństwo nie ma monopolu na terroryzm i w biegu historii do aktów terrorystycznych dochodziło na różnych obszarach geograficznych i kulturowych. Na przykład zeloci (sykariusze) i asasyni działali na Bliskim Wschodzie, gdzie również dzisiaj chronią się wielkie organizacje terrorystyczne. Po zakończeniu II wojny światowej powstało państwo Izrael, stosujące strategię, w której wykorzystywano techniki terrorystyczne. Dzisiaj Palestyńczycy wykorzystują te same techniki przeciwko Izraelowi. Azja Środkowa oraz Bliski Wschód przez kilka stuleci były wystawione na terror ze strony różnych armii nomadów, w tym Czyngis-chana i Tamerlana. Od XIX wieku Rosja była teatrem rozmaitych działań terrorystycznych, w tym terroru państwa, na którym przez siedem dziesięcioleci opierała się konstrukcja sowieckiego imperium. Dzisiaj w Rosji ponownie istnieje terroryzm „oddolny”, bliższy populistycznej tradycji XIX wieku. W Europie wojna trzydziestoletnia w latach 1618–1648 pokazała, że terror nie jest obcy ścierającym się gwałtownie armiom. Ostatnio Europę zalały różne fale terroryzmu: anarchiści, terroryzm irlandzki, grupy ideologiczne takie jak Czerwone Brygady lub niemiecka Frakcja Czerwonej Armii i ruchy niepodległościowe baskijski i korsykański.

W Stanach Zjednoczonych pod koniec XIX wieku doszło do zamachów anarchistycznych. Należą do nich zabójstwa osobistości politycznych (Lincoln, McKinley, Robert i John Kennedy) bliskie tradycji tyranobójstwa – zabójca Abrahama Lincolna krzyczał przed zabiciem prezydenta „śmierć tyranowi”. Działanie na poły tajnej organizacji, jak Ku Klux Klan, także opiera się na terrorystycznej technice poprzez użycie praktyki linczu. Organizacje skrajnej prawicy, w pewnym sensie dziedzice Ku Klux Klanu, nadal dzisiaj wykorzystują technikę terrorystyczną (zamach w Oklahoma City), lecz używając coraz bardziej złożonych nowoczesnych środków. Wrogowie Stanów Zjednoczonych długo oszczędzali ten kraj na jego własnym terenie, jednak gwałtownie uderzyli 11 września 2001 roku.

Tradycyjnie wolna od terroryzmu Afryka subsaharyjska od pewnego czasu jest ofiarą działań terrorystycznych regularnych armii, oddziałów nieregularnych i zbrojnych band. Dotyczy to szczególnie regionu Wielkich Jezior (trzy miliony ofiar, głównie ludności cywilnej, w konflikcie w Kongu). Dzisiejsze wykorzystywanie terroryzmu w Afryce przypomina epizod wojny trzydziestoletniej. W kontekście globalizacji Afryka stała się bezpośrednio celem działań terrorystycznych, o czym świadczą zamachy na ambasady amerykańskie w Tanzanii i Kenii. Z kolei w Ameryce Łacińskiej obserwujemy liczne grupy partyzanckie, w tym partyzantkę miejską. Rzecz jasna, partyzanci korzystają z technik terrorystycznych, szczególnie w partyzantce miejskiej (Tupamaros).

W 1979 roku radykalny fundamentalizm muzułmański pojawił się gwałtownie w wersji szyickiej w Iranie. W tym samym roku wojna w Afganistanie, za sprawą Stanów Zjednoczonych, Arabii Saudyjskiej i Pakistanu, doprowadziła do apogeum radykalny fundamentalizm sunnicki. Ten nurt, do którego należą elementy wywodzące się z różnych państw sunnickich z wyjątkiem Afryki Czarnej, po wycofaniu się ZSRR z Afganistanu zwrócił się przeciwko Stanom Zjednoczonym. W połowie lat 90. wrogość wobec Stanów Zjednoczonych urzeczywistniła się w szeregu zamachów. Ten z 11 września stanowił ich apogeum i stał się przyczyną karnej ekspedycji Stanów Zjednoczonych przeciwko reżimowi talibów i temu, co określano etykietką Al-Ka’ida. Z inicjatywy administracji prezydenta George’a W. Busha Irak został oskarżony o posiadanie broni masowego rażenia, utrzymywanie relacji z Al-Ka’idą oraz zagrażanie pokojowi na świecie i bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych.

Ta wojna, o której rozpoczęciu zadecydowano w sposób unilateralny, ze wsparciem niemal wyłącznie ze strony Wielkiej Brytanii, prowadzona z zasady przeciwko terroryzmowi, po upadku reżimu basistowskiego ujawniła wiele trudności, których Pentagon nie wziął wcześniej pod rozwagę.

Nie można w sposób jednostronny potępić aktu terrorystycznego, chyba że potępi się całą przemoc niezależnie od jej charakteru. Należy przynajmniej zbadać, jak i dlaczego do niego doszło. Jak w wojnie i być może jeszcze wcześniej, terroryzm odwołuje się do umysłów i chęci. Przede wszystkim szczególnie są na niego narażone demokracje. Lecz jeśli wyzwanie staje się poważne, wręcz fundamentalne, zdolność znoszenia tej strategii, opartej na napięciu psychologicznym, okazuje się dużo większa w społecznościach, w których nie wynikało to z pierwszych reakcji.

Jako środek ostateczny terroryzm jest uzasadniony. W dzisiejszym świecie słabość nie ma innej broni przeciwko sile. W przeszłości terroryzm stosowało wiele ruchów, które później stały się prawomocne. Jeśli chodzi o państwa, legalnych włodarzy przemocy, mają one powołanie i obowiązek, aby się bronić.

Ogólnie rzecz biorąc, terroryzm jako technika nacisku ruchu, który ma pewne poparcie społeczne, zmierza do odebrania państwu jego uprawnień oraz wynegocjowania rozwiązania. W przypadku fundamentalizmu walczącego cechą szczególną, która wyróżnia ten ruch spośród wszystkich go poprzedzających, jest to, że nie ma niczego do wynegocjowania. Chodzi bowiem o walkę na śmierć.

Jako zjawisko międzynarodowe terroryzm przynosi przede wszystkim znacząca szkodę, gdyż oprócz efektów psychologicznych jest siłą niezwykle destabilizującą. Terroryzm jest ceną, w sumie bardzo skromną, jaką Zachód, a szczególnie Stany Zjednoczone, płaci za swoją hegemonię. Dzięki wyczuciu politycznemu należy podejmować wysiłek, aby go nie wspomagać, twierdząc, że się go zwalcza.

Wstęp

O TERRORYZMIE JAKO STRATEGII POWSTAŃCZEJ[1]

Ariel Merari

Na wstępie muszę sprecyzować, co rozumiem przez „terroryzm polityczny”. Ten termin był używany przez rządy, media, a nawet przez naukowców, aby opisać zjawiska, które mają niewiele punktów stycznych. Tak więc zdaniem niektórych terroryzm oznacza gwałtowne akty popełniane przez grupy przeciwko państwu, dla innych jest to opresja państwa w stosunku do jego własnych obywateli, zaś jeszcze inni twierdzą, że to akty wojenne popełniane przez państwa przeciwko innym państwom.

Znalezienie definicji terroryzmu politycznego, która zyskałaby akceptację większości, zderza się z poważną przeszkodą, czyli z negatywnym skojarzeniem emocjonalnym tego terminu. Słowo „terroryzm” to termin niosący ze sobą przede wszystkim i po prostu dyskredytację, a nie opisujący jakiś specyficzny rodzaj aktywności. Generalnie ludzie używają go, aby wyrazić swoją dezaprobatę dla różnorodnych zjawisk, które im się nie podobają, nie przejmując się dokładnym definiowaniem, na czym polega zachowanie terrorystyczne. Wydaje mi się, że terroryzm należy rozważać raczej jako sposób walki niż aberrację społeczną lub polityczną i podchodzić do tego zjawiska raczej z punktu widzenia technicznego niż moralnego.

ROBOCZA DEFINICJA TERRORYZMU

Różne osoby odmiennie definiują znaczenie słowa „terroryzm”. Dzisiaj terminologia powinna być uzgodniona i należy zaproponować wspólne użycie. Poszukiwanie definicji opartych na logice dla terminów, które należą do domeny nauk politycznych lub nauk społecznych, szczególnie kiedy te terminy niosą za sobą negatywne skojarzenia emocjonalne, nie ma żadnego sensu. Stany Zjednoczone w żaden sposób nie mogą w sposób logiczny udowodnić, że zamachy zamówione przez Libię na lotniskach w Rzymie i w Wiedniu w 1985 roku były zamachami terrorystycznymi, chyba że pewne wstępne założenia i semantyka konieczna do zdefiniowania zjawiska terroryzmu zostaną zaakceptowane powszechnie. Twierdzenie Stanów Zjednoczonych jest zresztą logiczne, jeśli weźmie się pod uwagę ich własną definicję terroryzmu, lecz pułkownik Mu’ammar al-Kaddafi mógł niezmiennie utrzymywać, że termin „terroryzm” powinien zostać zarezerwowany dla aktów takich jak karny atak Stanów Zjednoczonych na Libię w kwietniu 1986 roku, a zamachy w Rzymie i Wiedniu należy raczej uważać za akty terrorystycznej przemocy, walki zbrojnej lub walki o wolność.

Jednak dla osób, które badają przemoc polityczną, klasyfikacja zjawisk należących do tej ogólnej kategorii jest pierwszym zasadniczym krokiem w prowadzeniu badań. Uzyskanie konsensusu co do znaczenia terminu „terroryzm” nie jest celem samym w sobie, może jedynie dla językoznawców. Konieczne jest zresztą dokonanie rozróżnienia między rozmaitymi warunkami przemocy i różnymi rodzajami konfliktu, niezależnie od tego, jak się je nazywa, jeśli chcemy lepiej zrozumieć ich początki, związane z nimi czynniki oraz sposoby walki z nimi. Intencje, metody i okoliczności zachodzące w przypadku przemocy państwa wobec własnych obywateli są całkowicie odmienne od tych charakteryzujących przemoc państw przeciwko innym państwom lub przemoc stosowaną przez grupy buntujące się przeciwko innym rządom. Używanie terminu „terroryzm” w tych trzech sytuacjach prowadzi do zamieszania i przynosi szkodę tak badaniom uniwersyteckim, jak i działaniom politycznym. Dla osoby, która go używa, termin „terroryzm” oznacza po prostu gwałtowne zachowanie, którego należy żałować, i będzie bardziej użyteczny dla propagandy niż badań naukowych.

Dwóch holenderskich badaczy z Uniwersytetu w Lejdzie, Alex Schmid i Albert Jongman, ma interesujące podejście do kwestii definicji terroryzmu. Zebrali oni 109 definicji tego terminu wśród naukowców i urzędników, a następnie je przeanalizowali, aby znaleźć główne elementy wspólne. Stwierdzili, że przemoc pojawia się w 83,5% definicji, cele polityczne w 65%, a w 51% spośród nich głównym elementem jest strach i terror. Tylko w 21% definicji wspomina się samowładztwo i założone z góry cele, a jedynie 17,5% włączyło wiktymizację cywilów, osób niewalczących, neutralnych i elementów zewnętrznych.

Dokładniejsza analiza tej grupy definicji cytowanych przez Schmida i Jongmana pokazuje, że definicje terroryzmu zaproponowane przez urzędników są naprawdę podobne. Tak więc task force wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych (1986) określa terroryzm jako „bezprawne wykorzystanie lub zagrożenie przemocą w stosunku do osób lub dóbr, aby osiągnąć cele polityczne lub społeczne. Celem jest na ogół zastraszenie lub wywarcie przymusu na rządzie, jednostkach lub grupach, aby wpłynąć na ich zachowanie lub politykę”. Definicja Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Republiki Federalnej Niemiec jest następująca: „Terroryzm to walka prowadzona w czasie, aby osiągnąć cele polityczne [...], która wykorzystuje środki takie jak zamachy na życie i dobra ludzi, posuwając się szczególnie do poważnych zbrodni, wyliczonych w artykule 129a, sekcja 1 Kodeksu karnego (przede wszystkim morderstwa, zabójstwa, porwania z wymuszeniem okupu, celowe podpalenia, używanie środków wybuchowych) lub innych aktów przemocy, które służą do popełnienia takich zbrodni kryminalnych”. Oficjalna definicja brytyjska zawiera te same elementy w bardziej lapidarnej formie. „W naszej legislacji terroryzm to: »użycie przemocy w celach politycznych, w tym wszelkiego typu posłużenie się przemocą w celu wywołania strachu w domenie publicznej czy w jakiejkolwiek formie domeny publicznej«”. W tych definicjach znajdujemy trzy elementy wspólne: użycie przemocy, cele polityczne oraz intencja zasiania strachu w społeczności. W porównaniu z definicjami terroryzmu podanymi przez urzędników, te zaproponowane przez naukowców są bardziej zróżnicowane, czemu nie należy się dziwić, lecz znajdujemy w nich trzy kluczowe elementy z definicji rządowych. Zanim osiągniemy konsensus w kwestii terroryzmu, przypomnijmy, że próbka definicji zebranych przez Schmida i Jongmana odzwierciedla ogólnie percepcję i postawę urzędników i naukowców zachodnich. Opinie Irańczyków, Syryjczyków i Libijczyków o tym, czym jest terroryzm, są całkowicie odmienne i najpewniej podobnie jest w przypadku wielu państw Trzeciego Świata. Większość ludzi na świecie prawdopodobnie nie podziela kształtującego się w pewnym zakresie konsensusu co do definicji terroryzmu u ludzi z Zachodu.

Co więcej, trzy wymienione wyżej cechy charakterystyczne, wspólnie odnoszone do terroryzmu, nie wystarczają do stworzenia użytecznej definicji. Jako definicje robocze wykorzystywane przez urzędników są zbyt szerokie, aby mogły mieć zastosowanie; w rzeczywistości nie znajdujemy w nich elementów pozwalających na dokonanie rozróżnienia między samym terroryzmem a innym rodzajem gwałtownych konfliktów, takich jak partyzantka lub nawet wojna konwencjonalna. Oczywiście, zarówno wojna konwencjonalna, jak i partyzantka wykorzystują przemoc w celach politycznych. Masowe i systematyczne bombardowania ludności cywilnej w nowoczesnych wojnach w sposób oczywisty miały za cel zasianie strachu wśród społeczeństw, w które były wymierzone. Na przykład ulotka zrzucana na miasta japońskie z amerykańskich bombowców w sierpniu 1945 roku zawierała następującą treść:

Zrzucamy te ulotki, abyście wiedzieli, że wasze miasto znajduje się na liście miast, które zniszczy nasza potężna armia powietrzna. Bombardowanie rozpocznie się za 72 godziny [...].

Informujemy o tym klikę wojskową, gdyż wiemy, że nie może ona uczynić niczego, aby zatrzymać naszą znaczącą potęgę oraz niezachwianą determinację. Chcemy, abyście zobaczyli, w jakim stopniu wasi wojskowi nie są w stanie was chronić. Systematycznie zniszczymy wasze miasta, jedno po drugim, gdy wy będziecie na oślep podążać za waszymi przywódcami wojskowymi [...].

Zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki także można uznać za przykład odpowiadający tym definicjom terroryzmu, chociaż w bardzo wielkiej skali. Chodziło o akty przemocy popełnione w celach politycznych, w intencji wzbudzenia strachu w ludności japońskiej.

Także historia partyzantki obfituje w bardzo liczne przykłady systematycznej wiktymizacji cywilów w celu kontrolowania społeczeństwa. W czasie wojny o wyzwolenie Algierii Front Wyzwolenia Narodowego (FLN) zabił blisko szesnaście tysięcy muzułmańskich cywilów i porwał około pięćdziesięciu tysięcy innych, których nigdy więcej nie zobaczono; ponadto na dwanaście tysięcy szacuje się liczbę członków FLN, którzy zginęli podczas czystek wewnętrznych. Dyrektywa Wietkongu z 1965 roku bardzo wyraźnie odnosi się do kategorii osób, które powinny być „prześladowane”, to znaczy ukarane lub zabite: „Celem represji są elementy kontrrewolucyjne, które utrudniają rewolucję i działają aktywnie na rzecz wroga i zniszczenia rewolucji”. Między innymi obejmowało to: „Elementy, które aktywnie walczą przeciwko rewolucji w partiach kontrrewolucyjnych, takich jak Wietnamska Partia Narodowa (Quoc Dan Dang), Partia Wielkiego Wietnamu (Dai Viet), Partia Personalistyczna (Can Lao Nhan Vi) oraz najważniejsze elementy z organizacji i stowarzyszeń założonych przez partie reakcyjne, amerykańskich imperialistów oraz marionetkowy rząd”. Prześladować należy także „elementy reakcyjne i oporne, które korzystają z różnych religii, jak katolicyzm, buddyzm, kaodaizm i protestantyzm, aby czynnie sprzeciwiać się rewolucji i ją zniszczyć, oraz najważniejsze elementy ze stowarzyszeń i organizacji zakładanych przez te osoby”. Bardziej aktualny przykład to peruwiański Świetlisty Szlak, który zabija i okalecza osoby, które udały się na głosowanie.

Jeśli definicje terroryzmu chcemy odnieść tak samo do wojny nuklearnej, jak i do wojny konwencjonalnej oraz do partyzantki, ten termin staje się jedynie prostym synonimem brutalnego zastraszenia w kontekście politycznym i jest tylko potępiającym terminem opisującym gwałtowny aspekt przerażających konfliktów, niezależnie od ich znaczenia i natury, które dotykały ludzkość we wszystkich ustrojach. Jeśli wyznacznikami terroryzmu są zarówno atak na lecący samolot pasażerski w czasie pokoju, dokonany przez małą grupę zamachowców, jak i strategiczne bombardowanie wrogiej ludności dokonane przez supermocarstwo w czasie wojny światowej, to badacze w dziedzinie nauk społecznych, politycy i twórcy prawa mogą jedynie westchnąć. Jeśli pragniemy używać terminu „terroryzm” w analizie z dziedziny nauk politycznych, musimy zachować go wyłącznie do opisu bardziej specyficznego zjawiska, odmiennego od innych form przemocy politycznej. Mimo przywołanych wyżej dwuznaczności i nieporozumień pojęcie terroryzmu we współczesnym użyciu jest powszechnie kojarzone z pewnym typem gwałtownych działań, popełnianych raczej przez jednostki lub grupy niż przez państwa, które dokonują się raczej w czasie pokoju niż podczas konwencjonalnej wojny. Chociaż początkowo użycie tego terminu w kontekście politycznym odnosiło się do przemocy i represji ze strony państwa (rządy terroru w okresie rewolucji francuskiej), z punktu widzenia praktyki niedawna jego definicja podana przez amerykański Departament Stanu jest najbardziej operacyjna. Według tej definicji „terroryzm” to przemoc popełniana z premedytacją, motywowana politycznie, wymierzona w cele nieuczestniczące w walce, ze strony marginalnych grup narodowych lub tajnych agentów jakiegoś państwa, którego celem jest, ogólnie rzecz biorąc, wpłynięcie na opinię publiczną. Z powodów praktycznych będziemy także używali słowa „terroryzm”, aby opisać raczej przemoc różnych grup, a nie tę ze strony państwa.

Jak terroryzm wpisuje się w gamę aktów przemocy politycznej? Jak już wspomniano wyżej, współczesne obiegowe użycie tego terminu odnosi się, przynajmniej na Zachodzie, do działań takich jak atak na lecący samolot linii Pan Am (lot 103) w grudniu 1988 roku, zamach na pasażerów na lotniskach w Wiedniu i w Rzymie w grudniu 1985 roku lub zajęcie ambasady Arabii Saudyjskiej w Chartumie w marcu 1973 roku. Te działania stanowią formę przemocy politycznej odmiennej niż partyzantka, wojna konwencjonalna i zamieszki. Kiedy działania tego rodzaju są prowadzone systematycznie, tworzą szczególną strategię rozruchów. Ta strategia będzie musiała nosić jakąś nazwę, czy będzie to „terroryzm”, czy inne określenie, lecz termin „terroryzm” jest najbardziej obiegowy[2]. Praktycy i obrońcy tej formy walki często używali tego wyrażenia, aby opisać swoje metody. Jednak definicje tego terminu pozostawiają kilka istotnych pytań.

TERRORYZM A PARTYZANTKA

Terminy „terroryzm” i „partyzantka” często są używane zamiennie. Poza pewną niedbałością w używaniu terminologii technicznej ze strony mediów, polityków, a nawet naukowców ta błędna synonimia odzwierciedla zamieszanie dotyczące definicji słowa „terroryzm”, a często także chęć uniknięcia negatywnych skojarzeń, które niesie on za sobą. Termin „partyzantka” nie zawiera oszczerczych skojarzeń i z tego powodu część autorów wydaje się znajdować w nim obiektywizm. Jak zauważył Walter Laqueur, do tego zamieszania przyczyniło się bardzo rozpowszechnione, lecz nieodpowiednie użycie terminu „partyzantka miejska”. To wyrażenie było używane przez rewolucjonistów, aby opisać strategię terrorystyczną będącą poszerzeniem partyzantki lub ją zastępującą.

Jednakże jako strategie powstańcze terroryzm i partyzantka są całkowicie odmienne. Najważniejsza różnica jest taka, że inaczej niż w przypadku terroryzmu partyzantka próbuje narzucić swoją fizyczną kontrolę nad danym terytorium. Niekiedy ta kontrola jest częściowa. W niektórych przypadkach partyzanci nadzorują dany teren nocą, zaś siły rządowe za dnia. W innych rząd jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo w okolicach głównych dróg, lecz tereny partyzantów zaczynają się kilkaset metrów w prawo lub w lewo. W wielu przypadkach partyzantom udaje się przejąć całkowitą kontrolę nad znacznym obszarem na długie okresy. Konieczność strzeżenia terytorium jest kluczowym elementem strategii powstańczej partyzantki. Terytorium kontrolowane przez partyzantów dostarcza nowych rekrutów, bazę logistyczną i, co najważniejsze, teren i infrastrukturę pozwalające na stworzenie regularnej armii.

Strategia terrorystyczna nie ma na celu materialnej kontroli nad terytorium. Niezależnie od faktu, że terroryści próbują narzucić swoją wolę całemu społeczeństwu i wpłynąć na jego zachowanie, siejąc strach, ten wpływ nie przebiega wzdłuż geograficznych linii demarkacyjnych. Terroryzm jako strategia nie wspiera się na „wyzwolonych strefach” jako na etapie wzmacniania i poszerzania swojej walki. Terroryzm jako strategia opiera się na wpływie psychologicznym i wynika z elementów materialnych partyzantki.

Inne różnice praktyczne między tymi dwoma rodzajami wojny jeszcze bardziej podkreślają podstawowe różnice dwóch strategii. Należą one do dziedziny taktyki, lecz w rzeczywistości są wynikiem zasadniczo odmiennych koncepcji strategicznych. Różnice odnoszą się do wielkości jednostek, broni oraz typu działań partyzanckich oraz terrorystycznych. Partyzanci prowadzą zazwyczaj działania strategiczne w jednostkach o rozmiarach sekcji lub kompanii, niekiedy nawet batalionów i brygad. Z historii znane są przykłady, kiedy partyzanci wykorzystywali w bitwach formacje o liczebności dywizji[3]. Sami terroryści działają w bardzo małych jednostkach, wahających się na ogół od samotnego zabójcy lub pojedynczej osoby, która tworzy i podkłada wykonany rzemieślniczo ładunek wybuchowy, do pięcioosobowej grupy biorącej zakładników. Ważniejsze ekipy liczą od czterdziestu do pięćdziesięciu osób[4]. Jednakże jest to bardzo rzadkie. Tak więc pod względem rozmiarów jednostek operacyjnych najwyższe limity terrorystów to zarazem najniższe limity partyzantów.

Łatwo dostrzegalne są także różnice w broni używanej w tych dwóch typach wojny. Podczas gdy partyzanci wykorzystują najczęściej broń wojskową zwykłego typu, jak pociski, karabiny maszynowe, moździerze, a nawet artylerię, typową bronią terrorystów są produkowane rzemieślniczo bomby, samochody pułapki, bardziej wyrafinowane mechanizmy działające pod ciśnieniem, przeznaczone do eksplozji w samolotach. Różnice w liczebności jednostek i typach broni są po prostu następstwem odnotowanego już wyżej faktu, że pod względem operacyjnym działania partyzantki są podobne do sposobu działania regularnej armii. Ponieważ terroryści, w przeciwieństwie do partyzantów, nie mają bazy terytorialnej, muszą wmieszać się w ludność cywilną, aby uniknąć natychmiastowego namierzenia. Jest to powód, dla którego terroryści, w odróżnieniu od partyzantów, zazwyczaj nie mogą sobie pozwolić na noszenie munduru. Aby nieco uprościć to porównanie – podczas gdy partyzantka i wojna konwencjonalna to dwie formy wojen różniących się strategią, lecz podobnych pod względem taktyki, terroryzm jest szczególną formą walki tak pod względem strategii, jak i taktyki.

METODA I PRZYCZYNA: TERRORYŚCI I BOJOWNICY O WOLNOŚĆ

Na ogół grupy terrorystów opisują się jako ruchy wyzwolenia narodowego, bojownicy przeciwko uciskowi społecznemu, ekonomicznemu, religijnemu lub imperialistycznemu albo połączenie wszystkich tych czynników. Po drugiej stronie barykady politycy, próbując, co zrozumiale, zdyskredytować terroryzm, przedstawiali terminy „terroryści” i „bojownicy o wolność” jako sprzeczne. Prezydent Bush napisał: „Różnica między terrorystami i bojownikami o wolność jest niekiedy niejasna. Niektórzy mówią, że ten, kto dla jednych jest terrorystą, dla innych może być bojownikiem o wolność. Ja odrzucam tę opinię. Różnice filozoficzne są absolutne i fundamentalne”.

Nie chcąc oceniać tego opisu, trzeba zaznaczyć, że sama próba przedstawienia terminów „terrorysta” i „bojownik o wolność” jako wzajemnie się wykluczających jest, ogólnie rzecz biorąc, fałszywa z logicznego punktu widzenia. „Terroryzm” i „walka o wolność” to terminy, które opisują dwa różne aspekty ludzkiego zachowania. Ten pierwszy charakteryzuje sposób walki, a ten drugi jej przyczynę. Powody kierujące grupami, które jako sposób walki przyjęły terroryzm, są tak zróżnicowane, jak interesy i aspiracje społeczności. Grupy terrorystyczne, inspirowane zarówno przez ideologów prawicy, wskazują takie przyczyny swego działania, jak zmiany społeczne, aspiracje związane z przekonaniami religijnymi, żądania etniczne, kwestie środowiska, prawa zwierząt oraz szczegółowe kwestie, jak aborcja. Niektóre grupy terrorystyczne walczą niezaprzeczalnie o samostanowienie lub wyzwolenie narodowe. Z drugiej strony nie wszystkie ruchy wyzwolenia narodowego używają terroryzmu dla swojej sprawy. Innymi słowy, niektóre grupy powstańcze są jednocześnie terrorystami i bojownikami o wolność, niektóre są jednym bądź drugim, a niektóre ani jednym, ani drugim.

TERRORYZM I MORALNOŚĆ

Główny przedstawiciel moralnego podejścia do terroryzmu to Rosjanin Iwan Kalajew. Był on członkiem podziemnej organizacji bojowej partii eserowców (Partii Socjalistów-Rewolucjonistów), której główną strategią w walce z carskim reżimem były zamachy na wysokich funkcjonariuszy. Organizacja wybrała Kalajewa do zamordowania wielkiego księcia Sergiusza. 2 lutego 1905 roku oczekiwał z bombą pod płaszczem na przybycie tego ostatniego. Kiedy kareta księcia zbliżyła się do zamachowcy, Kalajew zauważył, że księciu towarzyszy dwójka małych dzieci. Postanowił nie rzucać bomby, aby nie zranić niewinnych potomków księcia. Dwa dni później Kalajew wypełnił swoją misję, został schwytany, osądzony i stracony. Dzięki swojemu rygorystycznemu podejściu do tego, co jest dozwolonym celem przemocy rewolucyjnej, Kalajew otrzymał status męczennika w ewangelii moralnych analityków terroryzmu i stał się punktem odniesienia pozwalającym na szybką identyfikację tego, co jest dobre, a co złe w przemocy rewolucyjnej.

Bardziej zwięzłą analizę kwestii moralności w działaniach terrorystycznych oferuje Michael Walzer. Jego podejście ujmuje następujący cytat:

W swoich współczesnych przejawach terror jest totalitarną formą wojny i polityki. Unieważnia konwencje wojny i kodeksu politycznego. Rozbija granice moralne, poza którymi nie ma już ostatecznego możliwego ograniczenia, gdyż wewnątrz kategorii takiej jak cywil lub obywatel nie ma już mniejszych grup, dla których można by wymagać immunitetu [...]. W każdym razie terroryści nie mają takich wymagań, zabijają każdego.

Zdaniem Walzera testem moralności jest odpowiedzialność ofiar leżąca u podstawy aktów, na którą powołują się osoby dokonujące ataku. Według tego kryterium proponuje on to, co można nazwać ogólną skalą „zabijalności”: można zabijać funkcjonariuszy rządowych należących do aparatu uznawanego za opresyjny. Do tej kategorii należała ofiara Kalajewa. Inne osoby pracujące dla rządu, które nie mają nic wspólnego z opresyjnymi aspektami reżimu (nauczyciele, personel medyczny itp.), tworzą kategorię dyskusyjną. Według nieco dwuznacznej opinii Walzera: „Z powodu nadzwyczajnej różnorodności działań opłacanych i subwencjonowanych przez nowoczesne państwo [...] wydaje się przesadne i nadmierne, że wszystkie te rodzaje działalności także stanowią preteksty dla zabójców”. Zdaniem Walzera trzecia kategoria, czyli osoby prywatne, w żadnym wypadku nie powinny być ofiarami zabójstw. One nie mogą ocalić życia, zmieniając swoje zachowanie. W konsekwencji i bez dwuznaczności ich zabijanie jest niemoralne.

Walzer zostawia w swojej analizie pewne ważne problemy bez satysfakcjonującej odpowiedzi. Najważniejszy dotyczy samej istoty sądu moralnego. Podstawowa kwestia jest taka, czy normy moralne ogółem oraz normy wojenne w szczególności są absolutne, niezmienne w czasie i identyczne we wszystkich społecznościach, czy też są zmiennym odzwierciedleniem kondycji ludzkiej i w konsekwencji są odmienne w różnych społeczeństwach i bezustannie modyfikowane, aby przystosować się do nowych warunków. Jeśli normy moralne mają naturę absolutną, mogą wywodzić się jedynie z dwóch źródeł: mogą pochodzić od Boga lub mieć charakter uniwersalny pod względem psychologicznym, wspólny dla wszystkich ludzi we wszystkich czasach i społecznościach. W pierwszym przypadku nie ma podstaw do dyskusji: zasady Boże nie podlegają negocjacji, są bowiem sprawą wiary. Dla tych, którzy wierzą w ich boskie źródło, są to stałe zasady porządkujące życie ludzkie, niezmienne w czasie. Walzer dopuszcza, że bazują one na zachodniej tradycji religijnej, lecz nie wiemy, czy jest to afirmacja identyfikacji kulturowej czy proklamacja osobistego przekonania religijnego. Normy kulturowe są bez wątpienia potężnym źródłem, które wpływa na postawy, opinie i zachowania, i mogą być opisane jako glina, w której kształtuje się wartości osobowe. Lecz aby wyabstrahować status absolutnej wartości rasy ludzkiej, należy koniecznie pokazać, że tę wartość podzielają wszystkie kultury. Ze względu na fakt, że są one niezwykle zróżnicowane, afirmacja i uniwersalność wartości powinna opierać się na przekonaniu, że ta wartość wywodzi się z całości postaw i emocji, które odnajdują się we wszystkich społeczeństwach.

Jeśli chodzi o nasz specyficzny temat, czyli wartości moralne w relacji z przemocą polityczną, nie da się obronić afirmacji ich uniwersalności. Dowodem na to jest fakt, że rozbieżności dotyczące kodeksu moralnego wojny, który Walzer przedstawia jako absolutny, są jednak powszechne. Jawnych pogwałceń zasad Walzera w historii współczesnej nie da się wytłumaczyć jedynie osobistym szaleństwem lub brakiem moralności u poszczególnych jednostek, które znalazły się na czele totalitarnych reżimów, co pozwala im na zachowanie się wbrew woli ludności. W wielu wypadkach większa część społeczności narodu dopuszczającego się pogwałcenia moralności to popierała. Do poważnych przypadków łamania prawa wojennego dochodziło nawet w demokracjach, typie ustroju, w którym działanie rządu jest ograniczone przez wolę publiczną. Tak więc bez wątpienia większa część amerykańskiego społeczeństwa popierała masowe bombardowania cywilnej ludności japońskiej, w oczekiwaniu, że naruszy to jej morale, oraz całkowite zniszczenie Hiroszimy i Nagasaki podczas bombardowań w czasie II wojny światowej.

Jest jasne, że obecnie kodeks moralny ogólnie, w tym reguły dotyczące wojny, jest wynikiem potrzeb ludzi, ich percepcji oraz wygody, i że podlega wpływom kulturowym oraz wynikającym z okoliczności. Różnice kulturowe dotyczące statusu niewalczących są oczywiste na przykład w sposobie wykorzystania zakładników. Podczas gdy większość ludzi na Zachodzie uznaje, że wykorzystanie przez Irakijczyków w 1990 roku jeńców cywilnych – mężczyzn, kobiet i dzieci – jako żywych tarcz przeciwko możliwym bombardowaniom strategicznych celów to akt odrażający i niemoralny, wiele osób w świecie arabskim uznaje, że był to akt prawomocny i moralnie uzasadniony. Jednakże wydaje się, że w przebiegu wojny czynniki związane z sytuacją odgrywają rolę dużo ważniejszą niż zróżnicowanie kulturowe. Być może jedynym ważnym czynnikiem jest forma rządu. Najpoważniejszych pogwałceń praw człowieka we współczesnej historii dopuściły się zachodnie reżimy totalitarne. Ważną rolę odgrywa także konieczność, a konkretnie sposób, w jaki jest ona postrzegana. W rzeczywistości wszystkie państwa przy wielu okazjach naruszały zasady wojny. W niemal wszystkich współczesnych wojnach celowo czyniono ofiary z ludności cywilnej, a skala wykroczeń zależała zarówno od możliwości i potrzeb, jak i od zasad moralnych.

Terroryzm, biorąc cywilów za swój cel, nie różni się od innych form wojny. Jednakże bardziej niż w jakimkolwiek innym typie wojny systematycznie łamie powszechnie uznane międzynarodowe prawa wojenne. Partyzantka i wojna konwencjonalna często ignorują te prawa, lecz terroryzm gwałci je, gdyż nie czyni rozróżnienia między walczącymi i niewalczącymi, a w przypadku terroryzmu międzynarodowego nie uwzględnia granic stref wojny. W przeciwieństwie do wojny konwencjonalnej i partyzantki terroryzm nie posiada statusu prawnego według prawa międzynarodowego (zgodnie z prawem narodowym wszystkie powstania są traktowane jako przestępstwa). Z tego powodu terroryzm jako strategia i terroryści jako strona walcząca nie mogą liczyć na uzyskanie statusu legalności. Zatem bez wahania terroryzm można opisać jako nielegalną formę wojny, lecz charakteryzowanie go w kategoriach wojny niemoralnej nie ma sensu. Terroryści prowadzą wojnę według swoich własnych norm, a nie według norm wroga. Reguły zachowania obydwu stron wynikają z konieczności i zdolności, a zmiany z powodów, które są zasadniczo pragmatyczne. Zresztą, narody i państwa odnoszą osąd moralny do uzasadnienia wojny oraz niektórych szczególnych aktów wojennych. W najlepszym razie ich sądy odzwierciedlają ich własne normy kulturowe oraz bardzo często stronnicze spojrzenie zależne od bezpośrednich interesów. Jednak chociaż moralności nie można spójnie traktować jako normy absolutnej, w danym momencie i w określonym społeczeństwie oraz sytuacji jest ona faktem psychologicznym i w konsekwencji politycznym. Ludzie odnoszą sądy moralne do osób, organizacji i działań. Reagują zgodnie z normami moralnymi, a mało ważne jest, w jakim stopniu są one emocjonalne lub irracjonalne. W rzeczywistości podstawowym zasadom opartym na moralności taką moc nadaje w większym stopniu składnik emocjonalny niż logiczny.

Moralność to kodeks zachowania, który panuje w danym społeczeństwie w danym momencie. Jako taka moralność jest ściśle związana z istniejącym prawem, lecz to drugie ma nad nią przewagę klarowności, precyzji oraz formalnego ujęcia. Jako odzwierciedlenie bieżących norm terroryzm jest niemoralną formą wojny dla zachodnich społeczeństw XX wieku. Jednak moc tego przekonania osłabia fakt, że praktycznie we wszystkich współczesnych wojnach kodeks moralny zachowania (i oczywiście, prawa wojenne) jest w znaczącym stopniu łamany przez wszystkie strony, przynajmniej kiedy bierze się za cel ludność cywilną. W tym względzie różnica między terroryzmem i innymi formami wojny jest kwestią rozumienia. Podczas gdy terroryści zazwyczaj odrzucają prawo w całości, nawet nie zachowując pozorów, że je respektują, państwo przestrzega prawa i norm i wykracza poza nie jedynie w wyjątkowych okolicznościach.

Dodatkowym dowodem na względność moralności są zmiany warunków dotyczących walki antyterrorystycznej. Jeśli prawo odzwierciedla normy moralne panujące w danym społeczeństwie, należy zauważyć, że wszystkie państwa postawione wobec groźby powstania wydawały ustawy wyjątkowe lub zalecenia doraźne, pozwalające siłom bezpieczeństwa działać w sposób, który w normalnym okresie zostałby uznany za niemoralny. W tych okolicznościach państwa mają tendencje do sankcjonowania, nawet z pewną pobłażliwością, pogwałcenia tych praw przez siły bezpieczeństwa lub najwyżej do karania takich „występków”.

TERRORYZM JAKO STRATEGIA POWSTAŃCZA

Wpraktyce lista działań prowadzonych przez terrorystów jest dość ograniczona. Umieszczają ładunki wybuchowe w miejscach publicznych, zabijają przeciwników politycznych lub prowadzą przypadkowe ataki przy użyciu lekkiej broni, porywają samoloty i biorą zakładników lub barykadują się w budynkach. W większości przypadków ich środki są raczej skąpe. Weźmy jako przykład słynną grupę niemiecką Frakcja Czerwonej Armii (bardziej znana jako Grupa Baader-Meinhof). W żadnym momencie liczba jej aktywnych członków nie przekraczała trzydziestu osób. Udało im się zamordować kilku urzędników państwowych i biznesmenów, porwać dwie osoby i zorganizować wzięcie zakładników. Jak wyobrażali sobie osiągnięcie swojego ostatecznego celu, to znaczy obalenie rządu niemieckiego i wprowadzenie marksistowskiego reżimu? Ta sama niepewność dotyczy także dużo ważniejszych organizacji, jak Irlandzka Armia Republikańska (IRA), w której liczbę aktywnych członków szacowano na dwieście do czterystu osób, a sympatyków było o wiele więcej. Jak mogliby wygrać bitwę z Wielką Brytanią? Przeanalizuję zatem główne elementy i odmiany terroryzmu jako strategii, próbując wyjaśnić, na jakiej podstawie terroryści liczyli na pokonanie rozbieżności między mizernymi środkami a wielkimi celami.

ELEMENT PSYCHOLOGICZNY

Terroryzm to strategia oparta zasadniczo na wpływie psychologicznym. Znaczenie tego elementu podkreślało wielu autorów. Czynnik ten jest też obecny w oficjalnych definicjach tego terminu. Odniesienie do intencji, którą jest „wpływanie na społeczność”, w definicji terroryzmu przedstawionej przez amerykański Departament Stanu, lub do celu, którym jest „wywołanie strachu w społeczności lub pewnej jej grupie”, według oficjalnej definicji brytyjskiej z 1974 roku, odsyła do efektów psychologicznych tego typu wojny.

W rzeczywistości we wszystkich formach wojny występuje ważny składnik psychologiczny, który z jednej strony ma na celu zniszczenie morale wroga poprzez zasianie strachu w jego szeregach, z drugiej strony ma wzmocnić pewność siebie własnych sił oraz ich pragnienie walki. W swoim słynnym traktacie Strategia. Działania pośrednie Basil Liddell Hart, jeden z najbardziej wpływowych teoretyków strategii w XX wieku, posunął się nawet do stwierdzenia, że w niemal wszystkich wielkich bitwach historii „zwycięzca miał przewagę psychologiczną nad wrogiem, zanim jeszcze doszło do szoku”. Podobną ideę wyraził już dwa i pół tysiąca lat wcześniej w zwięzłej formie strateg ze starożytnych Chin Sun Zi.

Jednak konwencjonalne wojny stanowią przede wszystkim masowe zderzenie między siłami materialnymi i na ogół wygrywa się je, wyczerpując zdolność przeciwnika do stawiania oporu, przez zniszczenie jego sił walczących, infrastruktury ekonomicznej lub obydwu jednocześnie. Nawet jeśli wniosek Liddella Harta jest słuszny, psychologiczny wpływ rozstrzygających działań w zetknięciu bezpośrednim wynika z przekonania wroga, że z powodów materialnych cały opór jest bezskuteczny. Chociaż w wielu przypadkach taki wniosek wynika z zaskoczenia i pomylenia kierunku wojskowego i nie odzwierciedla prawdziwych relacji sił, niemniej polega na szacunkach materialnych, niezależnie od tego, jak byłyby błędne. Z tego powodu przebieg nacisku psychologicznego, opisanego przez Liddella Harta, można scharakteryzować jako szybki podstęp, jak chwyt w dżiu-dżitsu, który zmierza do zdestabilizowania wroga. Podstawy psychologiczne strategii terroryzmu są zupełnie odmienne. Podobnie jak partyzantka, terroryzm jest strategią walki przedłużonej. Jednakże partyzantka, obok czynnika psychologicznego, jest przede wszystkim strategią opartą na spotkaniu fizycznym. Chociaż teoretycy partyzantki XX stulecia położyli nacisk na wartość propagandową, jaką mają działania partyzanckie, szerząc hasła rewolucyjne, przyciągając sympatyków, budząc drzemiących przeciwników reżimu i dostarczając im recept, jak stawiać opór, znaczenie elementu psychologicznego pozostaje drugorzędne. Wszystkie doktryny partyzantki powstańczej opierają się na założeniu, że polem bitwy przeciwko siłom rządowym jest prowincja. Sama idea prowadzenia walki w sferach wiejskich, z dala od obecności mediów, osłabia czynnik psychologiczny.

Wpływ psychologiczny jest zasadniczym elementem w terroryzmie jako strategii. Ważność tego uogólnienia wynika z podstawowych warunków walki terrorystycznej. Grupy terrorystyczne są małe, od kilku osób do kilku tysięcy, a większość z nich liczy jedynie od kilkudziesięciu do kilkuset członków. Nawet najsłabsze rządy dysponują siłami niepomiernie liczebniejszymi niż terrorystyczne. W takich okolicznościach buntownicy w żaden sposób nie mogą liczyć na wygranie bitwy na płaszczyźnie fizycznej. Opisanie strategii terrorystycznej jako psychologicznej formy wojny nie wyjaśnia konkretnie, jak terroryści zamierzają osiągnąć w ten sposób, czyli przez wojnę psychologiczną, zwycięstwo. Chociaż rzadko określali oni jasny i spójny plan strategiczny, można wyróżnić kilka idei fundamentalnych, które uznają oni za podstawowe koncepcje praktyczne w swojej walce. Te idee, chociaż przedstawione jako odrębne pojęcia, nie muszą się koniecznie nawzajem wykluczać, a terroryści często używają ich wspólnie.

PROPAGANDA PRZEZ DZIAŁANIE

Esencja tego, co tworzyło psychologiczne podstawy walki terrorystycznej, niewiele się zmieniła od XIX wieku, kiedy w pismach anarchistów po raz pierwszy sformułowano zasady tej strategii. Główną ideą była „propaganda przez działanie”. Ta maksyma oznaczała, że akt terrorystyczny był najlepszym przesłaniem dowodzącym konieczności obalenia reżimu oraz pochodnią, która będzie wskazywała drogę, jak tego dokonać. Terroryści rewolucyjni spodziewali się, że dzięki swoim zamachom zdołają przebyć drogę od małej grupy konspiratorów do wielkiego ruchu rewolucyjnego. W pewnym sensie pojęcie propagandy przez działanie, w formie wyjaśnionej i praktykowanej przez terrorystów XIX wieku, było bardziej wyrafinowane niż jego współczesne użycie datowane od czasów II wojny światowej. Podczas gdy pierwsi zwolennicy tej idei chcieli starannie dobierać symboliczne cele, takie jak przywódcy państwa, rządzący i ministrowie, niesławni i opresyjni, to w obecnej wersji, aby zwrócić uwagę na słuszność swojej sprawy, wybiera się niewybredne ataki wywołujące liczne straty. Postępując w ten sposób, terroryści wymienili walor propagandowy na walor maksymalnego szoku, zdobywając masowe zainteresowanie w mediach. Ta zmiana wydaje się odzwierciedlać przyjęcie strategii w okresie istnienia telewizji. Niezależnie od tego, jak było, podstawowe pojęcie charakteru walki terrorystycznej nie tworzy pełnej strategii. Podobnie jak w niektórych innych pojęciach terroryzmu, w idei propagandy przez działanie terroryzm jest postrzegany jedynie jako pierwszy etap walki. Jest mechanizmem służącym do wzniesienia sztandaru i do rekrutacji, wstępem, który ma pozwolić buntownikom na rozwijanie innych sposobów walki. Sam w sobie nie ma na celu obalenia rządu.

ZASTRASZANIE

Jak wyjaśnia to sam termin, innym elementem psychologicznym wynikającym ze strategii terroryzmu jest intencja wzbudzenia paniki w szeregach wroga. Pojęcie jest proste i nie wymaga dodatkowych wyjaśnień. Dla państwa i jego funkcjonariuszy, których sama egzystencja jest zagrożona przez powstańców, walka jest kwestią życia i śmierci i na ogół niewielkie są szanse, że od niej odstąpią pod wpływem zagrożeń terrorystycznych. Niemniej niekiedy, poprzez systematyczną kampanię zabójstw, okaleczeń i porwań, terrorystom udaje się zastraszyć wybrane grupy ludzi (sędziów, przysięgłych, dziennikarzy). W szerszym zakresie ta idea przymuszającego terroryzmu stosuje się do całej społeczności. Terroryści nie karzą jedynie funkcjonariuszy i urzędników państwowych, lecz uderzają także w tych, którzy z władzami współpracują i nie zgadzają się pomóc buntownikom. Niech przykładem wykorzystania tej strategii na wielką skalę będzie mordowanie rzeczywistych lub domniemanych kolaborantów władz przez Viet Minh i Wietkong w Wietnamie, FLN w Algierii oraz palestyńskie „grupy szoku” na terytoriach okupowanych przez Izrael. Jeszcze powszechniejsze zastosowanie strategii zastraszania ma na celu zmuszenie ludności do zaangażowania się. Wszystko to ma raczej dotknąć osoby, które pozostają neutralne i w wielu przypadkach stanowią znaczącą większość opinii publicznej, niż faktycznie zastraszyć rzeczywistych przeciwników. Home odnotowuje, że w Algierii, w ciągu pierwszych dwóch i pół roku wojny FLN przeciwko Francuzom organizacja zamordowała co najmniej 6325 muzułmanów na 1035 Europejczyków. Zabójstwa, aby zmaksymalizować efekt zastraszania, często były okrutne.

Organizacje powstańcze formułują niekiedy surowe wymagania względem społeczności, a ich jedynym celem jest sprawowanie i udowodnienie swojej kontroli. W czasie buntu arabskiego w Palestynie w latach 1936–1939 powstańcy domagali się od miejskiej ludności arabskiej, aby powstrzymała się od noszenia tarbuszy[5] (nakrycie głowy popularne wśród ludności miejskiej) i zastąpiła je kafijjami. Osoby lekceważące ten rozkaz surowo karano. W tym samym duchu w 1955 roku algierski FLN narzucił ludności algierskiej nakaz, aby powstrzymała się od palenia papierosów. Nożyczkami obcinano wargi tym, którzy się nie stosowali do tego zarządzenia. Także w tym przypadku trudno w tym zakazie znaleźć jakąkolwiek logikę, poza demonstrowaniem przez władzę powstańczą, jak kontroluje ludność.

PROWOKACJA

Idea prowokacji to ważny element strategii terrorystycznej. Podobnie jak w przypadku propagandy przez działanie, ten temat znajdujemy w pismach rewolucjonistów XIX wieku[6]. Szczególne znaczenie przypisano mu w Małym podręczniku partyzantki miejskiej Carlosa Marighelli opublikowanym w 1969 roku. Marighella, autor jednego z najważniejszych podręczników terroryzmu (chociaż on sam jako jego praktyk poniósł klęskę), rezultat działań terrorystycznych opisał takimi słowami:

Jedyną alternatywą dla rządu jest zwiększenie represji. Obławy policyjne, domowe rewizje, aresztowania podejrzanych i niewinnych, blokady ulic – wszystko to czyni życie w mieście trudnym do zniesienia. Dyktatura policyjna włącza się w masowe prześladowania polityczne. Zabójstwa polityczne i terror policyjny stają się rutyną [...]. Społeczeństwo odrzuca kolaborację z władzami i powstaje ogólne przekonanie, że rząd jest niesprawiedliwy, niezdolny do rozwiązania problemów, zatem ucieka się po prostu do fizycznej likwidacji swoich przeciwników.

Idea jest ogólnie prosta i ma zastosowanie nie tylko do środowiska politycznego dyktatorów z Ameryki Łacińskiej, lecz także do wielu demokracji liberalnych. Zamachy terrorystyczne mają na celu spowodowanie, aby reżim, niezależnie od jego charakteru, uciekł się do represji i siłą rzeczy dotknął także te grupy ludności, które nie są związane z powstańcami. Te środki z kolei sprawią, że rząd straci popularność, co zwiększy wsparcie opinii publicznej dla terrorystów i ich sprawy. Kiedy działania antyterrorystyczne rządu okażą się nie tylko drakońskie, lecz także nieskuteczne, uczucia antyrządowe mogą jeszcze przybrać na sile.

Szczególny przypadek doktryny prowokacji odnosi się do konfliktu w skali międzynarodowej. Kiedy powstańcy reprezentują radykalną frakcję nacjonalistyczną jakiejś większej grupy politycznej lub są wspierani przez państwo, mogą liczyć na to, że ich działania terrorystyczne wywołają wojnę między krajem, który jest celem, i państwem, które oni sami wspierają. Jest to początkowa koncepcja polityczna grupy Al-Fatah. Chalid al-Hasan, ważny ideolog Al-Fatahu, wyjaśniał to następująco:

Technika walki zbrojnej jest ostentacyjnie prosta. Nazywamy to techniką „akcji i reakcji”, gdyż jeśli zaczęlibyśmy jakieś działania, to Izraelczycy zareagują, a państwa arabskie, zgodnie z naszymi planami, okażą nam wsparcie i zaatakują Izrael. Gdyby rządy arabskie nie przystąpiły do wojny, wesprą nas arabskie społeczności i zmuszą rządy arabskie do uczynienia tego samego. Chcielibyśmy stworzyć duchowy klimat walki w naszym narodzie, aby on powstał i walczył.

STRATEGIA CHAOSU

Zaskoczenie rządu może być także wykorzystane jako podstawa dla innego środka psychologicznego działania w strategii niektórych grup terrorystycznych. Można go nazwać strategią chaosu, którą zazwyczaj wykorzystują powstańcy z prawej strony sceny politycznej. Strategia ta polega na terrorystycznej próbie stworzenia klimatu chaosu, aby wykazać, że rząd nie jest w stanie zapewnić prawa i porządku[7]. Powstańcy mają nadzieję, że w takich okolicznościach opinia publiczna zacznie się domagać, aby zbyt „słaby” liberalny rząd został zastąpiony przez silny reżim. Chcąc stworzyć klimat chaosu i braku bezpieczeństwa, terroryści dokonują zamachów na ślepo w miejscach publicznych. W ten sposób neofaszystowska włoska grupa Ordine nero (Czarny Porządek) podłożyła 5 sierpnia 1974 roku bombę w pociągu, zabijając dwunastu pasażerów, a czterdziestu ośmiu raniąc. Inna włoska grupa terrorystyczna ze skrajnej prawicy, Zbrojne Komórki Rewolucyjne, została oskarżona o podłożenie bomby na dworcu w Bolonii w sierpniu 1980 roku, co spowodowało śmierć osiemdziesięciu czterech osób i uszkodzenia ciała u dwustu. Tą samą ideą motywowali się najprawdopodobniej niemieccy terroryści ze skrajnej prawicy, którzy zdetonowali bombę wśród tłumu bawiącego się radośnie z okazji Oktoberfest w Monachium 26 października 1980 roku. Bilans wybuchu: trzynaście ofiar śmiertelnych i dwustu piętnastu rannych. Podobną taktykę zastosowała belgijska grupa ze skrajnej prawicy, która w latach 1982–1985 zamordowała w czasie kradzieży w supermarketach około trzydziestu osób, strzelając ślepo w tłum. Te zabójstwa nie miały żadnego uzasadnienia poza chęcią zasiania paniki wśród społeczności. Podobnie jak inne strategiczne pojęcia terroryzmu opisane wyżej, strategia chaosu nie tworzy całościowej płaszczyzny zmierzającej do przejęcia władzy. Jest to po prostu środek dążący do wywołania wśród opinii publicznej stanu ducha, który zgodnie z nadziejami buntowników zapewni im najlepsze możliwości do kontynuowania walki w nieokreślony sposób.

STRATEGIA NA WYCZERPANIE

Niektóre grupy rebeliantów uważają terroryzm za strategię przedłużonej walki, obliczoną na wyczerpanie wroga. Jest to zresztą jedyny przypadek, w którym terroryzm uznaje się raczej za środek wystarczający do zdobycia zwycięstwa niż uzupełnienie innej strategii lub wstęp do niej. Buntownicy są doskonale świadomi swojej słabości jako siła walcząca wobec potęgi rządu i, wbrew opisanym wyżej koncepcjom walki, nie liczą na to, że pewnego dnia zyskają dość siły, aby sprostać rządowi w konfrontacji fizycznej. Niemniej szacują, że są bardziej wytrwali niż rząd i że jeśli przetrwają, ten w końcu ustąpi. Ponieważ ta strategia zakłada, że rebelianci mogą zwyciężyć rząd raczej dzięki większej wytrwałości niż stworzeniu znaczniejszej siły, stosuje się ją ewidentnie w konfliktach, w których stawka nie ma dla rządu kluczowego znaczenia.

Jeśli rząd traktuje walkę jako sprawę życia i śmierci, nie ustąpi wobec nękania ze strony terrorystów, niezależnie od tego, jak jest ono dokuczliwe i trwałe. Co więcej, jeśli rząd walczy o przetrwanie lub istnienie państwa, ma mniej skrupułów i wykorzystuje wszystkie możliwe środki, aby zdławić powstanie, ignorując restrykcje i kontrole narzucane zazwyczaj na działania sił bezpieczeństwa lub tworząc ustawy wyjątkowe lub reglamentacje, które zawieszają takie restrykcje. W takim typie konfrontacji grupa terrorystów wykorzystująca terroryzm jako główną strategię ma małe szanse na zwycięstwo, dopóki siły bezpieczeństwa pozostają lojalne wobec reżimu. Jednak jeśli rząd uznaje, że ten konflikt dotyka jedynie służb publicznych, a nie obrony jego własnej egzystencji, jego podejście do problemu będzie polegało na analizie zysków i strat. Zacznie rozważać straty polityczne, ekonomiczne i strategiczne, które może ponieść, jeśli ustąpi wobec wymagań rebeliantów, w stosunku do ceny, którą przyjdzie mu zapłacić za trwającą walkę.

Ten proces analizy zysków i strat jest rzadko, jeśli nie nigdy, metodyczną i jasną analizą sytuacji i perspektyw. Zazwyczaj rząd postępuje raczej metodą prób i błędów, z wszystkimi wahaniami wynikającymi z nacisków publicznych, niezgody i dyskusji wśród opinii publicznej, analityków i decydentów. Ostateczna decyzja zależy od znaczenia walki, tak dla rządu, jak i dla rebeliantów, oraz od szkody, jaką mogą spowodować terroryści.

TERRORYZM EKSPRESYWNY

Dotąd terroryzm traktowano jako strategię wymagającą opracowanego planu dla realizacji celu politycznego, na ogół przejęcia władzy. Jednakże w niektórych przypadkach terroryzm to emocjonalna odpowiedź bez określonego celu strategicznego, chociaż aktów przemocy dopuściła się grupa w sposób taktycznie zorganizowany. Ta konstatacja, jak wszyscy się zgadzają, kieruje nas ku niejasnej racjonalności terrorystów i terroryzmu.

Patrząc na terroryzm z perspektywy, można powiedzieć, uwzględniwszy niewielkie sukcesy, jakie odniósł w realizacji politycznie określonych celów, że nie jest to strategia skuteczna, a terrorystów można na ogół uważać za ludzi działających nieracjonalnie, przynajmniej pod względem ich postępowania w dziedzinie polityki. Jednak w niektórych przypadkach walka polityczna wydaje się być desperackim aktem, w miarę jak jej irracjonalność staje się szczególnie uderzająca.

Przykładem może być terroryzm molukański w Holandii w latach 70. XX wieku. Społeczność molukańska to spuścizna holenderskiej epoki kolonialnej. Po wycofaniu się Holendrów z ich kolonii w Azji Południowo-Wschodniej, w 1950 roku proklamowano Republikę Południowych Moluków, którą wkrótce jednak podbiła Indonezja. Około piętnastu tysięcy Molukańczyków z Republiki, z których większość była związana z dawną administracją holenderską, uciekło do Holandii. Pod wpływem frustracji społecznych i politycznych w tej małej społeczności powstała grupa terrorystyczna Wolna Młodzież Południowych Moluków, która zorganizowała w Holandii kilka spektakularnych ataków terrorystycznych. Najbardziej znane to jednoczesne zajęcia ambasady Indonezji oraz pociągu pasażerskiego w 1975 roku, a później równoczesne opanowanie szkoły i kolejnego pociągu w 1977 roku. W zamian za uwolnienie zakładników terroryści domagali się od rządu holenderskiego uznania ich nieistniejącego państwa oraz uwolnienia aresztowanych wcześniej towarzyszy.

Podobny przykład to terroryzm ormiański w latach 70. i 80. Dwie główne ormiańskie grupy terrorystyczne, Armeńska Tajna Armia Wyzwolenia Armenii (ASALA) oraz Komando Sprawiedliwości Ormiańskiego Ludobójstwa, dokonały wielu zamachów terrorystycznych w latach 1975–1985, w większości wymierzonych w dyplomatów tureckich. Za tymi aktami stała chęć zemsty za masakry dokonane przez Turków w 1915 roku, kiedy, jak się szacuje, życie straciło 1,5 miliona Ormian. Grupy terrorystyczne domagały się od Turków oficjalnego uznania odpowiedzialności za masakry, na co rząd turecki nigdy się nie zgadzał. Poza tym w oczywisty sposób emocjonalnym żądaniem ASALA domagała się także restauracji niezależnego państwa ormiańskiego, które obejmowałoby dawne prowincje ormiańskie w Turcji. Obecnie w Turcji żyje jedynie około pięćdziesięciu tysięcy Ormian, z tego tylko nieliczni w historycznym regionie ormiańskim. Blisko cztery piąte Ormian żyje dzisiaj na terenie dawnego ZSRR, z czego większość w dawnej Republice Armenii. Jednak aktywność ormiańskich grup terrorystycznych była skierowana przeciwko Turcji.

Terroryzm molukański oraz ormiański to dwa oczywiste przykłady terroryzmu ekspresywnego. Główna motywacja, która skłoniła młode kobiety i mężczyzn do popełnienia aktów przemocy, należy raczej do domeny emocji niż racjonalnego planowania politycznego. W tym przypadku terroryzm wyraża stan emocjonalny i nie jest instrumentem wykorzystywanym w strategii buntu. Zresztą w działalności innych grup terrorystycznych desperacki aspekt żądań politycznych nie jest tak oczywisty jak w przypadku molukańskim i ormiańskim, sprawiając, że osądzenie wagi czynnika emocjonalnego z zewnątrz nie jest możliwe.

DO JAKIEGO PUNKTU TERRORYZM MOŻE ODNIEŚĆ SUKCES?

Ocena sukcesu terroryzmu jako strategii zależy od tego, jak się definiuje sukces. Większość grup terrorystycznych stara się obalić obecny rząd i przejąć władzę. Według tego kryterium, biorąc pod uwagę jedynie tych buntowników, którzy wykorzystywali terroryzm jako swoją główną strategię, pełen sukces odniosło jedynie kilka grup anykolonialistów. Walka przeciwko władzy brytyjskiej Cypryjskiej Organizacji Wyzwolenia Narodowego (EOKA) na Cyprze i Mau Mau w Kenii, a także walka algierskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego (Front de libération nationale, FLN) przeciwko Francji to dobrze znane przykłady.