Historia Objawień Jezusa Tom 1 - Wincenty Łaszewski - ebook + książka

Historia Objawień Jezusa Tom 1 ebook

Wincenty Łaszewski

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Pierwszy tom nowej serii bazującej na bestsellerowej książce wydanej uprzednio w formie albumowej - Świat Objawień Jezusa. Autor dokonał licznych uzupełnień i zmian. Czytelnik znajdzie tu ponad 30 najsłynniejszych objawień, m. in. Zmartwychwstanie, Jezus na obłokach w wizji św. Szczepana, nawrócenie św. Pawła, apokaliptyczne wizje św. Jana, objawienia św. Antoniego Wielkiego, Chrystus w płaszczu św. Marcina, skrzydlaty Chrystus św. Franciszka z Asyżu, stygmat Męki św. Rity.

Kiedy ktoś pyta o znane nam objawienia Zbawiciela, z trudem wymieniamy więcej niż kilka. Może wspomnimy o św. Małgorzacie Marii Alacoque i św. Faustynie Kowalskiej, u bardziej wtajemniczonych na krótkiej liście znajdzie się jeszcze miejsce dla Gemmy Galgani albo Rozalii Celakówny. I to już niemal koniec naszej wiedzy. Te objawienia są dla nas niesłychanie ważne. Ale - dodajmy od razu uwagę - stają się one takimi dopiero wówczas, gdy je przyjmujemy do serc i wprowadzamy w życie. To zdumiewające, ale do ich zaistnienia Jezus potrzebuje i nas. Inaczej pozostaną one objawieniami (dla) samego tylko Piotra Apostoła, Małgorzaty Alacoque, Faustyny Kowalskiej. Nie będą to "nasze objawienia" i nie zaowocują słowem i obecnością Jezusa w naszym życiu. - Wincenty Łaszewski

Prywatne objawienia mogą mieć charakter proroczy i być cenną pomocą w lepszym zrozumieniu i życiu Ewangelią w określonym czasie. - Benedykt XVI, Verbum Domini (2010 r.)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 345

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki i stron tytułowych

Fahrenheit 451

 

Redakcja i korekta

Mariola Niedbał

Karolina Kuć

Agata Łojek

Małgorzata Ablewska

 

Skład i łamanie wersji do druku

Gabriela Rzeszutek

 

Retusz zdjęć i przygotowanie książki do druku

TEKST Projekt

 

Dyrektor wydawniczy

Maciej Marchewicz

 

Zdjęcia w tekście pochodzą z tomu Świat Objawień Jezusa

 

ISBN 9788380791947

 

Wydanie pierwsze

 

Copyright © by Wincenty Łaszewski

Copyright © for Fronda PL, Sp. z o.o.,

Warszawa 2025

 

Wydawca

FRONDA PL, Sp. z o. o.

ul. Łopuszańska 32

02-220 Warszawa

tel. 22 836 54 44, 877 37 35

faks 22 877 37 34

e-mail: [email protected]

 

www.wydawnictwofronda.pl

www.facebook.com/FrondaWydawnictwo

www.twitter.com/Wyd_Fronda

 

Przygotowanie wersji elektronicznej

Epubeum

Drodzy Czytelnicy

Trzymacie w swych dłoniach nową „historię objawień”, co oznacza, że po spotkaniu z objawieniami Matki Najświętszej nadszedł czas na inną, i chyba dość nieoczekiwaną, lekturę. Nieoczekiwaną, bo książka podejmuje temat w dużej mierze w Kościele nieobecny.

Chcemy rozmawiać o objawieniach Syna Maryi, Jezusa.

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego z wielkiego kosza objawień naszego Zbawiciela mamy dostęp do zaledwie kilku owoców. Dlaczego reszta pozostaje nieznana? Przecież wszystkie one są ważne, a każde z nich jest dla nas i o nas. Przecież są one dziś tak samo aktualne jak przed wiekami. Dotykają serc, zmieniają życie.

Gdy będziemy przewracać karty tej książki, otworzy się przed nami wielki świat objawień niezwykłych i ciężkich od znaczeń. Krąg objawień Jezusa z całą pewnością ma inną wagę niż krąg Maryjny. Różnica między nimi jest taka jak między wniebowstąpieniem i wniebowzięciem… W objawieniach Jezusa Bóg sam przekazuje nam swoje słowo, w objawieniach Maryi spotykamy się „tylko” z Pośredniczką.

Ale to objawienia Maryjne zdają się pisać naszą historię. Objawienia miary Guadalupe, Rue du Bac czy Fatimy uważane są za kamienie milowe w dziejach świata – nie tylko duchowych.

Czy znamy podobnie historiotwórcze spotkania z Jezusem?

Tematykę objawień zdominowała Maryja, co jest uzasadnione nie tylko statystycznie (objawienia Matki Bożej liczymy w dziesiątki tysięcy). Maryjne przesunięcie w popularnej pobożności – karmionej również objawieniami – jest też poparte mocnym akcentem teologicznym. Kościół przypomina, że Ona jest drogowskazem, że pokazuje na Jezusa, że wskazuje drogę do nieba, że całą sobą zastawia ścieżki wiodące do piekła, że osłania nas swoim płaszczem utkanym z łaski.

Przyzwyczailiśmy się do stawiania znaku równości między „objawieniem” a „ukazaniem się Maryi”. Stąd z pewną dozą zdziwienia słyszymy, że istnieją objawienia ważniejsze… że przesłanie z nieba przynosi też nam sam Syn Boży. I że Jego przyjścia pełnią inną rolę…

 

 

Objawieniowy świat Jezusa jest nam niemal zupełnie obcy. Przecież kiedy ktoś pyta nas o znane nam objawienia Zbawiciela, z trudem wymieniamy więcej niż kilka. Może wspomnimy o św. Małgorzacie Marii Alacoque i św. Faustynie Kowalskiej, u bardziej wtajemniczonych na krótkiej liście znajdzie się jeszcze miejsce dla Gemmy Galgani albo Rozalii Celakówny. I to już niemal koniec naszej wiedzy.

Tymczasem objawień Jezusa jest wiele i stanowią one wielki skarb Kościoła . Możemy je liczyć w setki, a żadne z nich nie jest tylko dane jako dekoracja dla historii czy ozdoba w hagiografii jakiegoś świętego. Żadne z nich nie jest sprawą prywatną wizjonerów. W tych spotkaniach, wizjach i lokucjach Jezus mówi do Kościoła – do nas. W swym orędziu jest „apokaliptyczny”: wzywa do nawrócenia, do opowiedzenia się po stronie Boga, do podjęcia krzyża, do zatęsknienia za świętością, do życia w zjednoczeniu z Bogiem, wreszcie – co może jest najważniejszym wyróżnikiem przesłań Jezusa – do zmieniania świata na Boży, na taki, gdzie rządzi nie zło, ale dobro i łaska z nieba.

 

 

Te objawienia są dla nas niesłychanie ważne. Ale – dodajmy od razu uwagę – stają się one takimi dopiero wówczas, gdy je przyjmujemy do serc i wprowadzamy w życie.

To zdumiewające, ale do ich zaistnienia Jezus potrzebuje i nas. Inaczej pozostaną one objawieniami (dla) samego tylko Piotra Apostoła, Marcina z Tours, Teresy z Avila, Małgorzaty Alacoque, Faustyny Kowalskiej. Nie będą to „nasze objawienia” i nie zaowocują słowem i obecnością Jezusa w naszym życiu.

Papież Benedykt XVI pisał: „Do pojęcia «objawienie» należy również zaliczyć podmiot otrzymujący objawienie: gdzie objawienie nie jest przez nikogo przyjęte, tam nie było żadnego objawienia, bo nic tam nie zostało ujawnione. Sama idea objawienia zakłada kogoś, kto wejdzie w jego posiadanie”.

Również my mamy wejść w posiadanie objawień przekazanych Pawłowi z Tarsu, Antoniemu z Padwy, Mechtyldzie z Hefty, Róży z Limy. By tak się stało, musimy je najpierw poznać! Bez ich zgłębienia nie ma mowy o wspomnianym przez papieża „przyjęciu”…

Co pozostało? Zaprosić do lektury. Takiej, która sprawi że opisywane objawienia staną się objawieniami dla nas…

Legenda

objawienie obecne w przekazie biblijnym

objawienie cytowane przez papieży

objawienie przychylnie potraktowane przez biskupa miejsca

objawienie obecne w tradycji Kościoła

objawienie przyjęte przez zmysł wiary ludu Bożego

rekluza/pustelnik

biskup

kapłan diecezjalny

osoba zakonna

osoba świecka

wizjoner uznany za świętego

wizjoner uznany za świętego w Kościele Wschodnim

wizjoner uznany za świętego przez inny Kościół

wizjoner uznany za błogosławionego

wizjoner Sługa Boży /Służebnica Boża

kult w miejscu objawień

cuda i łaski w miejscu

objawień

pisma

Wprowadzenie

Wszystko zaczęło…nim ziemia powstała. To wtedy Bóg postanowił, że objawi się człowiekowi. Nie w ogniu, chmurach czy w szepcie wiatru, ale stając się człowiekiem.

Do pełni czasu, w której dokonało się Wcielenie, Bóg przemawiał w znakach natury albo przez proroków, przychodząc do nich w symbolicznych widzeniach i w snach. Gdy nadeszła godzina Wcielenia, wraz z wielkim Maryjnym „fiat” zaczęło się najpiękniejsze i najdłuższe objawienie – Syn Boży, Jezus, zamieszkał wśród ludzi, by być z nimi w sposób „stały”: żyć z nimi, dzielić ich los. Ta „stała” zakończyła się ze zmartwychwstaniem, przechodząc w inną „stałą”, która będzie trwać do końca czasów. Jest nią Eucharystia.

Może od opisu tego permanentnego objawienia należałoby zacząć opowieść o objawieniach Zbawiciela? A dopiero potem otworzyć bramy objawień Zbawiciela mających miejsce w konkretnych środowiskach i czasach, i udzielanych konkretnym osobom. A przedtem przyjrzeć się samej bramie.

Eucharystia, zmartwychwstanie. To będą dwa wstępne rozdziały. Inne niż pozostałe, dajmy więc im numerację alfabetyczną.

ROZDZIAŁ A | Jerozolima | 33 r.

Znak Eucharystii

Izrael

Cuda Eucharystyczne są szczególnym rodzajem cudów, a my niektóre z nich nazywamy nawet objawieniami. Chrystus obecny w Eucharystii pod postaciami chleba i wina czasem objawia się „w ciele i krwi”, i ukazuje swoją tajemnicę.

Niektórzy pobożni ludzie twierdzą, że cud eucharystyczny dzieje się dziesiątki tysięcy razy dziennie, bo cudem jest każde przeistoczenie dokonywane podczas mszy świętej. To prawda, że moment, w którym kapłan wypowiada słowa konsekracji, a chleb traci w swej istocie naturę chleba i staje się Ciałem (podobnie wino staje się Krwią), jest największym z cudów, ale to „cud zakryty”, przemiana dokonuje się bowiem w sposób niewidzialny. Dlatego, choć fakt ten jest największym nadprzyrodzonym misterium, z punktu widzenia naszych zmysłów nie możemy mówić tu o cudzie. Nie jest to więc ani objawienie, ani znak – nic nie podlega tu weryfikacji empirycznej. Taki cud jest przedmiotem wiary.

Istnieje jednak rodzaj cudów eucharystycznych, które są inne – są dotykalne zmysłami.

 

Joan de Joanes, Chrystus jako eucharystyczny odkupiciel.

Apostołowie nie rozumieją, w czym uczestniczą

Zacznijmy u samego źródła.

W co wierzymy? Czytamy u św. Mateusza, że na dzień przed swoją śmiercią, podczas Ostatniej Wieczerzy „Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów»” (Mt 26, 26–28).

W oczach Apostołów nie był to jednak żaden namacalny cud ani żadne objawienie. Dla nich wieczerza trwała dalej – i była do końca typową ucztą paschalną.

Może zastanawiać, dlaczego dla najbliższych uczniów Jezusa ustanowienie Eucharystii nie było ani cudem, ani znakiem. Czy stało się tak dlatego, że byli oni zbyt przywiązani do przypisanych do uczty paschalnej rytuałów i nie potrafili dostrzec „nowego”? A może nie rozumieli tego, co mówił i czynił Jezus, bo byli skupieni na własnej koncepcji mesjanizmu ich Mistrza? Przecież miał On być królem i wybawcą Izraela z niewoli rzymskiej! Słowa o wydaniu ciała i przelaniu krwi miały się nijak do ich wyobrażeń o Jezusie.

Gdy mistycy widzą w tym wydarzeniu przemienienie się Jezusa w chleb i wino, Apostołowie nie widzą nic…

Dopiero po zmartwychwstaniu Mistrza zaczynają pojmować sens tamtych dziwnych słów i gestów. Odkrywają, że Jezus dał im siebie w Eucharystii. Nie symbolicznie, ale prawdziwie; nie jest to pamiątka, ale uobecnienie. Potem będą nauczać, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa przez wypowiedziane ustami kapłana słowa Chrystusa i przez wezwanie Ducha Świętego. I że będzie tak do końca istnienia świata.

Artus Wolffort, Ostatnia Wieczerza, (Nijmegen, Holandia).

Wilhelm List, Chrystus z chlebem i winem.

Trudna prawda wiary

Niełatwo człowiekowi przyjąć tę prawdę wiary. W każdym pokoleniu wielu ludzi zmagało się ze swoim rozumem, powątpiewając w tajemnicę Chrystusa ukrytego w Hostii. Do dziś dla wielu osób, nawet głęboko religijnych, prawda ta wcale nie jest oczywista. Brak wiary w ten „ukryty cud” powoduje nawet odejścia od Kościoła. Nic dziwnego: nie można być katolikiem i nie wierzyć, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Jezusa. Tak jak nic dziwnego, że „pierwsza zapowiedź Eucharystii podzieliła uczniów (…): «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»” – przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego (p. 1336), cytując słowa z szóstego rozdziału Ewangelii według św. Jana.

Eucharystia jest streszczeniem i podsumowaniem całej katolickiej wiary. „Nasz sposób myślenia zgadza się z Eucharystią, a Eucharystia ze swej strony potwierdza nasz sposób myślenia” – naucza Kościół (Katechizm, p. 1327).

Ostatnia wieczerza oglądana w świetle mistycznym

Wizjonerka, bł. Anna Katarzyna Emmerich († 1824) tak opisuje wizję ustanowienia Eucharystii, jakiej udzielił jej Chrystus:

„…z wielkim rozczuleniem przypatrywałam się wszystkim tym czynnościom, przypominającym mi bardzo Mszę świętą.

Coraz większe skupienie, coraz większa czułość malowały się na twarzy Jezusa. Wreszcie rzekł: «Chcę wam teraz dać wszystko, co mam, tj. samego siebie» . Zdawało się przy tych słowach, że (…) ciało Jego zrobiło się przejrzyste, podobne do świetlistego cienia.

Modląc się wciąż w wielkim skupieniu, łamał Jezus chleb (…); z pierwszego kawałka ułamał końcami palców małą cząstkę i wpuścił ją do kielicha. W tej chwili, gdy to czynił, miałam widzenie, jakoby Matka Boża przyjmowała Najświętszy Sakrament, chociaż przedtem nie było Jej tu w sali. Zdawało mi się, że widzę Ją, jak siedzi naprzeciw Jezusa od strony wejścia i pożywa Najświętszy Sakrament. Za chwilę już znikła mi z oczu,

Jezus modlił się wciąż i nauczał jeszcze; zdawało się, że każde słowo wychodzi widzialnie z ust Jego jako ogień i światło i wchodzi we wszystkich Apostołów z wyjątkiem Judasza.”

Pisze też: „Wreszcie wziął Jezus (…) rzekł: «Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje, które za was będzie wydane». Przy tym zrobił prawicą ruch nad tacą, jak gdyby błogosławił. W tejże chwili blask uderzył od Niego, słowa jakby ogniem wychodziły z ust Jego, chleb także zajaśniał i tak świecąc wszedł w usta Apostołów, jakby niejako sam Jezus w nich wpływał; wszystkich też jasność przeniknęła, tylko Judasz pozostał ciemny”.

I jeszcze: „Podniósł Jezus kielich (…) ku twarzy i nachylony, wymówił weń słowa konsekracji. Przemienił się przy tym Jezus i prawie zupełnie stał się przezroczysty, niejako utożsamiał się z tym, co miał dać Apostołom.

Z kolei Wanda Malczewska († 1896) notuje takie słowa Zbawiciela, który daje praktyczne wskazówki związane z przystępowaniem do sakramentu Eucharystii:

„Judasz (…) sakrament Ciała i Krwi mojej przyjął świętokradzko. Ta (…) zbrodnia zaślepiła go i przemieniła w zdrajcę. Oto masz jawny dowód, jak straszne są skutki niegodnego przyjęcia Komunii Świętej (…). Judasz, przyjąwszy świętokradzko Komunię świętą, zamordował Mnie w swoim wnętrzu, a teraz oddawszy Mnie w ręce żydów, zamorduje mnie na Krzyżu.

(…) Pragnę, aby wszyscy, jak najczęściej przystępowali do Komunii świętej, ale bez grzechu, z sercem miłością gorejącym; z duszą pragnącą Mnie przyjąć. Przed Komunią świętą niech się dużo modlą i starają o skupienie wewnętrzne… o żal serdeczny za popełnione grzechy… niech odczuwają w sobie głód duchowy i niczym nieugaszone pragnienie spożywania tego Anielskiego Pokarmu, bo jak pokarm codzienny spożyty bez apetytu nie wyjdzie na zdrowie ciału, ale może nawet zaszkodzić, tak pokarm duchowy, który Ja daję w Komunii św., spożyty bez pragnienia, a tylko ze zwyczaju, zbawiennych skutków duszy nie przyniesie.

(…) Niech zapomną o interesach domowych, a ze Mną obecnym w duszy niech serdecznie i szczerze porozmawiają. (…) Ci, którzy chcą codziennie, a choćby kilka razy na tydzień przyjmować Komunię świętą, powinni się wyróżniać w codziennym życiu od swoich sąsiadów. Powinni być pobożniejsi, pokorniejsi, łagodniejsi, cierpliwsi. Powinni więcej pracować nad zmysłowością ciała i panować nad namiętnościami. Skoro się przebudzą rano, powinni myśl swoją zwrócić do Mnie utajonego w Najświętszym Sakramencie; przed pójściem do kościoła powinni unikać swarów i starać się o skupienie ducha. Po powrocie z kościoła powinni zachować to samo skupienie i wszelkie zajęcia domowe załatwiać spokojnie bez krzyków. Straszne to jest zjawisko, gdy osoby codziennie przyjmujące Komunię św. niczym nie różnią się od innych, bo dają świadectwo o sobie, że Mnie niegodnie przyjmują, a kto Mnie niegodnie przyjmuje, nie będzie miał cząstki ze Mną w niebie i może go spotkać los Judasza.”

 

Najstarsze objawienie eucharystyczne

Już pierwsze wieki chrześcijaństwa pozostawiły nam pisma i biografie świętych, zawierające opisy cudownych wydarzeń związanych z Eucharystią. Można nawet zaryzykować tezę, że dlatego w pierwszych pokoleniach chrześcijan nie odnotowano wiele objawień Jezusa, bowiem wyznający wiarę w Niego żyli w nieustannym kontakcie z objawieniem w Eucharystii…

Ich udziałem było to, co opisywać będą późniejsi święci.

Nie potrzebowali innych objawień.

Przytoczmy najstarszy opis eucharystycznego cudu, będącego zarazem objawieniem Jezusa w postaci Dzieciątka. Odnotowali go egipscy ojcowie pustyni z V w.

Abba Daniel opowiada o pewnym starcu-pustelniku, który pomimo swego surowego życia ascetycznego nie potrafił ożywić w sobie wiary, że Chleb, który przyjmuje w Eucharystii, jest naprawdę Ciałem Chrystusa. Dwaj inni starcy, dowiedziawszy się o tym, zachęcili go, by przez tydzień modlił się o łaskę poznania prawdy. Czytamy w Pierwszej Księdze Starców: „Kiedy się skończył tydzień, przyszli w niedzielę do kościoła i usiedli tam osobno, we trzech razem na jednej macie, a ów starzec pośrodku. I otworzyły się im oczy i kiedy położono chleb na świętym stole, oni trzej zobaczyli jak gdyby dzieciątko. A kiedy kapłan wyciągnął rękę, aby chleb przełamać, oto zstąpił z nieba anioł Boży z mieczem, i zabił dzieciątko w ofierze, a krew jego wlał do kielicha. Kiedy zaś kapłan łamał chleb na małe cząstki, także anioł dzielił dzieciątko na małe cząstki. Wreszcie kiedy podchodzili po święte postacie, ów starzec on tylko – otrzymał kawałek okrwawionego ciała. Przerażony tym widokiem zakrzyknął: «Wierzę, Panie, że Chleb jest Twoim Ciałem, a wino jest Krwią Twoją!»; – i natychmiast to, co trzymał w ręce, stało się chlebem zgodnie z obrzędem. Przyjął go z dziękczynieniem; a starcy mu powiedzieli: «Bóg zna naturę człowieka i wie, że on nie może jeść surowego mięsa: dlatego też przemienił swoje Ciało na chleb, a Krew na wino, dla tych, którzy przyjmują je z wiarą»”.

Znowu Dzieciątko

Dodajmy, że podobne objawienie z Dzieciątkiem, choć w swej istocie inne, miało miejsce 2 czerwca 1649 roku w peruwiańskim mieście Eten podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu w święto Bożego Ciała. Pod koniec nabożeństwa franciszkański mnich Jérome de Silva Manrique miał zamiar po udzielonym ludowi błogosławieństwie powrócić z monstrancją do tabernakulum, gdy w Hostii pojawiła się tryskająca światłem twarz Dziecka, otoczona brązowymi lokami opadającymi do ramion. Widzieli to wszyscy wierni obecni w kościele.

Objawienie powtórzyło się 22 lipca tego samego roku, podczas uroczystości ku czci Marii Magdaleny, Patronki miasta. Przełożony klasztoru Marco Lopez zaświadczył, że podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu „Boskie Dzieciątko Jezus ponownie ukazało się w Hostii, ubrane w bordową tunikę. Pod spodem miało koszulę sięgającą do połowy klatki piersiowej, zgodnie ze zwyczajem Indian południowoamerykańskich”.

Znane już nam objawienie z V w. jest inne. Różni je od późniejszego „fakt” zamiany postaci chleba nie tylko w postać Dzieciątka, ale dosłownie w ciało Chrystusa, które miał spożyć wątpiący w Eucharystię pustelnik…

Późniejsze wieki odnotują oba rodzaje eucharystycznych objawień. Spotkamy je w opisach, jakie pozostawią po sobie wizjonery późniejszych wieków.

Ciało i Krew

Zamiana chleba w ludzkie ciało, wina w ludzką krew jest pierwszym rodzajem eucharystycznych objawień. Tego typu zamiana miała miejsce w Lanciano (700), Buenos Aires (1966), ostatnio w Sokółce (2008) i Legnicy (2013). „Objawieniem krwi” jest z kolei cud w Bolsenie (1263), Sienie (1330), Maceracie (1356) czy Guadajarze (2013). Przybliżmy pierwszy z nich.

Ograniczmy się do jednego przykładu. W 1263 roku z pielgrzymką do Rzymu – grobu Świętych Apostołów Piotra i Pawła – wyruszył kapłan Piotr z Pragi. Na skutek szerzącej się herezji podważającej realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie zwątpił on w tę tajemnicę wiary; w Rzymie chciał ją odzyskać. Pielgrzymując, zatrzymał się w Bolsenie, by oprawić mszę przy grobie św. Krystyny.

W chwili konsekracji, kiedy wzniósł Hostię nad kielichem, ujrzał, że ta obficie krwawi. Przerwał mszę świętą, konsekrowaną krwawiącą Hostię zawinął w splamiony krwią korporał i skierował się do zakrystii, mając zamiar ukryć cud. Gdy krople zaczęły spadać na posadzkę, ludzie stłoczyli się wokół ołtarza, podziwiając korporał z 25 śladami krwi Chrystusa.

Opinia Nauki

Naukowcy zbadali liczne opisy cudów eucharystycznych na całym świecie. Okazało się, że chleb zamienił się w tkankę ludzkiego serca człowieka będącego w stanie agonii. W 1971 roku materialne świadectwa cudu z Lanciano (ok. 750 roku) – w którym chleb zamienił się w ludzką tkankę – poddano szczegółowym badaniom technikami dostępnymi współczesnej nauce. Okazało się, że jest to ludzka tkanka mięśnia sercowego.

Podobnie brzmią wyniki badań nad „cudem w Sokółce”, dokonanych przez dwóch profesorów specjalistów patomorfologów: „Przysłany do oceny materiał (...) wskazuje na tkankę mięśnia sercowego…”. Badany materiał okazał się fragmentem tkanki mięśnia sercowego „w okresie przedśmiertnym, agonalnym”.

Krew eucharystyczna – jak ta z Bolseny – pozostaje świeża ze wszystkimi białkami, enzymami, liczbą czerwonych i białych krwinek, jak w przypadku każdej świeżo pobranej krwi ludzkiej, mimo że próbki często miały setki lat.

Inne formy objawień i znaków

Inną formą eucharystycznego objawienia jest znane nam już światło. Tak było na przykład w objawieniu eucharystycznym w portugalskim Santarém w XIII w. (Hostia promieniowała tajemniczym blaskiem, przenikając przez ściany skrzyni i oświetlając wnętrze domu).

Historia odnotowała też inną formę objawienia: udzielenie Komunii świętej przez objawiające się postacie. Święty Klemens i św. Katarzyna ze Sieny przyjmowali ją z rąk samego Zbawiciela, św. Bonawentura czy św. Stanisław Kostka otrzymywali ją z rąk aniołów. Wspomnijmy także cud eucharystyczny Fatimy (1916), gdzie dzieci widziały krople krwi spadające z Hostii do kielicha, trzymanego przez Anioła Portugalii, który przyniósł dzieciom Komunię św.

Wymiar eschatologiczny

Dla wielu sama Eucharystia jest formą objawienia tego, co czeka ludzkość na końcu czasów. „Kościół wie, że już teraz Pan przychodzi w Eucharystii, i przez nią jest obecny pośród nas – uczy Katechizm Kościoła Katolickiego w p. 1404. „Jednak ta Jego obecność jest zakryta. Dlatego sprawujemy Eucharystię, «oczekując obiecanej nagrody i przyjścia naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa» i prosząc, byśmy mogli «wiecznie radować się Twoją chwałą, gdy otrzesz z naszych oczu wszelką łzę, bo widząc Ciebie, Boże, jaki jesteś, przez wszystkie wieki będziemy do Ciebie podobni i chwalić Cię będziemy bez końca przez naszego Pana Jezusa Chrystusa»”.

Dodaje: „Nie mamy pewniejszego zadatku i wyraźniejszego znaku wielkiej nadziei na nowe niebo i nową ziemię, w której zamieszka sprawiedliwość (por. 2 P 3, 13) niż Eucharystia. Istotnie, ile razy celebruje się to misterium, «dokonuje się dzieło naszego odkupienia» i «łamiemy jeden chleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie»” (p. 1405).

Nic dziwnego, że dla mistyków i świętych Eucharystia była nie tylko ożywianiem nadziei na przyjście Bożego Królestwa, ale i jego uobecnianiem w doczesności.

ROZDZIAŁ B | Jerozolima | 33 r.

Zmartwychwstanie

Izrael

Oto korona objawień, szczyt nadprzyrodzonej historii pisanej przez Boga: zmartwychwstanie. Jest to największe z objawień, ale… nie miało świadków. Można by powiedzieć, że dokonało się jedynie w obecności aniołów i że mamy tu coś jak powtórkę z początków dziejów świata, kiedy Bóg objawił duchom niebieskim swój plan wcielenia się w człowieka. Teraz ukazuje im zamknięcie tego planu: oto Bóg staje się człowiekiem na wieczność. Dokonuje się zmartwychwstanie Jezusowego ciała. Ludzkiego ciała.

Święty Jan zaczął swój pierwszy list wołaniem pełnym zachwytu: Objawiło się nam życie! Czyżby uważał się on za świadka zmartwychwstania? Tak, bo zmartwychwstanie to stan istnienia, nie tylko jakieś wydarzenie. Zmartwychwstanie to nie tylko coś, co się wydarzyło tu i teraz, i przeszło do historii. Ono trwa. W tym sensie Apostołowie byli nie tylko świadkami zmartwychwstałego Jezusa, ale i świadkami Jego zmartwychwstania! Stąd Jan mógł napisać: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione – oznajmiamy wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli” (1 J 1,1–3).

Zmartwychwstanie było dla Jana Ewangelisty objawieniem wiecznego życia!

Pozostał tylko pusty Grób...

Nie wskrzeszenie

Zmartwychwstanie było prawdziwym, dosłownym, fizycznym przywróceniem życia ciału Jezusa przez ponowne zjednoczenie go z Jego duszą i duchem. Nie był to jednak powrót do doczesnego życia, lecz powstanie ciała z martwych do życia wiecznego.

Zupełnie inna jakość i jak ważny znak ujawniający nam Boże plany! Kiedy Jezus zmartwychwstał, nie tylko potwierdził swoją tożsamość Syna Bożego, ale i pokazał człowiekowi jego Boskie przeznaczenie. Bo Chrystus – podkreśla Paweł Apostoł – „zmartwychwstał jako pierwszy, spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15, 20). I od razu zapewnia: „W Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1 Kor 15, 22).

Święty Paweł podkreśla, że „gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara” (1 Kor 15, 14), a chrześcijanie byliby ludźmi godnymi pożałowania. Bo Chrystus nie byłby Synem Bożym, bo Bóg nie miałby planu wywyższenia człowieka ponad aniołów, bo nasze ciała by nie zmartwychwstały jako chwalebne, bo… liczyłoby się tylko to, co na ziemi. Jeśli nie ma zmartwychwstania, nasze ciała nie byłyby przeznaczone do chwały, byłyby jedynie częścią doczesności. Zaś w to ostatnie nie można wpisać zmartwychwstania – można wpisać tylko wskrzeszenie.

Odróżnienie wskrzeszenia od zmartwychwstania jest dla nas rzeczą kluczową. Przecież powstanie Jezusa z martwych jest czymś zupełnie innym niż nawet powstanie z martwych ludzi, którzy w momencie Jego śmierci wyszli z grobów. Znamy ten cud z opisu Ewangelii według św. Mateusza, który tak pisał: „Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu” (Mt 27, 52–53).

Co o tamtym wydarzeniu mówią źródła wczesnochrześcijańskie? Gdy św. Ignacy z Antiochii pisał w roku 108, że wskrzeszonymi byli prorocy Starego Testamentu, to apokryfy twierdziły co innego. Wśród tych, których groby otwarły się w godzinie śmierci Zbawiciela, mieli być nie tylko prorocy, ale na przykład dwaj zmarli synowie Szymona z Arymatei… Świadczyli oni przed sądem o zejściu Jezusa do otchłani i uwolnieniu jego mieszkańców.

Andrea Mantegna, Zmartwychwstanie Chrystusa, Musée des Beaux-Arts de Tours (Francja).

Hans Multscher, Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ołtarz z Wurzach, ok. 1430 r., Gemäldegalerie (Berlin, Niemcy).

Zmartwychwstanie jest również czymś innym niż cuda dokonane przez samego Jezusa: innym niż wskrzeszenie Łazarza, powrót do życia córki Jaira czy powstanie z mar młodzieńca z Naim. Ci ludzie powrócili do doczesności, a potem umarli po raz drugi… Jezus „umarł raz” (Rz 6, 10), a teraz „żyje dla Boga” (tamże). „Nie powrócił” do tego życia – do normalnego życia biologicznego. Nie będzie kolejnej śmierci Jego ciała. Bo Jezus ma już ciało chwalebne (Flp 3, 21), które jest „ciałem duchowym” (1 Kor 15, 44).

On jako pierwszy… Na końcu czasów wszystkich czeka zmartwychwstanie ciał. Nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary głosi: „Wierzę w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny”.

Wierzymy w wieczność, gdzie w chwalebnym ciele będziemy uczestnikami światłości Boga. Albo – jeśli ktoś powiedział Bogu swoim życiem Lucyferowe „nie” – będziemy trwać w piekle w ciele chwalebnym zgniecionym przez wieczne zło.

Biblia nazywa to „zmartwychwstaniem potępienia” (J 5, 29).

Czy na pewno umarł?

A może Jezus wcale nie umarł? Może, jak chcą niektórzy, przeżył ukrzyżowanie, a Jego ukazywanie się uczniom było manipulacją?

Umarł na pewno. Nie mógł przeżyć horroru Golgoty. Już po brutalnym pobiciu przez rzymskich żołnierzy z całą pewnością był bliski śmierci. Oprawcy zaczęli się nawet bać, że umrze, zanim dotrze na szczyt leżącego za miastem wzgórza. To dlatego zmusili Szymona z Cyreny, by zaniósł na Golgotę krzyż.

To tam Go ukrzyżowano. Wielkie, kute gwoździe, które przeszyły Jego nadgarstki po rozciągnięciu na drewnie, zmiażdżyły mu nerwy. Cierpienie było tak potworne, że mógł umrzeć od samego szoku spowodowanego bólem.

Gdy postawiono pionowo krzyż, mógł zaczerpnąć powietrza, ale nie mógł go wydychać. Kiedy tylko starał się wypuścić powietrze, zsuwał się w dół, aż do utraty przytomności.

Gdyby Rzymianie chcieli przyspieszyć Jego zgon, po prostu roztrzaskaliby mu golenie – wówczas ciało zawisłoby bezwładnie na rękach i Jezus, nie mogąc oddychać, skonałby przez uduszenie.

Tak skończyło się cierpienie dwóch złoczyńców, których ukrzyżowano po obu stronach Jezusa. W przypadku Zbawiciela jeden z żołnierzy przebił Jego bok włócznią. Miał w ten sposób sprawdzić, czy Jezus jeszcze reaguje, czy wciąż żyje.

Nie poruszył się. Według rzymskiego prawa był martwy. Nie żył.

Apokryfy

Wielu ludzi było świadkami śmierci Jezusa, ale nikt nie był naocznym świadkiem samego zmartwychwstania. Tego największego z cudów nie opisuje też żaden Ewangelista. Nikt nie może powiedzieć, jak dokonało się ono z fizycznego punktu widzenia także dlatego, że jest to wydarzenie transcendentne – czyli jest ono ponad naszymi zdolnościami pojmowania – że wymyka się ludzkiemu doświadczeniu i wykracza poza zasięg poznania za pomocą zmysłów.

Ale mimo to jest faktem. Ten fakt próbują nazwać apokryfy.

Ale zanim do nich przejdziemy, zauważmy, że według Ewangelii odkrycia pustego grobu dokonały kobiety. To dla nas ważna uwaga. Dlaczego? W tamtym czasie zeznania niewiast przed sądem były bezwartościowe – ich słów nie uważano za wiarygodne. Oznacza to, że gdyby relacjonujący zmartwychwstanie chcieli je upiększyć, nie pisaliby, że to znalazły kobiety pusty grobowiec; obniżyłoby to rangę informacji. Autorzy przekazu musieli więc pisać prawdę… Którą zresztą sam Jezus zapowiadał, mówiąc uczniom, że będzie cierpiał, że umrze i że powstanie z martwych (Mk 9, 31).

Najwięcej o zmartwychwstaniu Jezusa opowiada Ewangelia Piotra, jednak nim ją zacytujemy, zaznaczmy, iż biskup Euzebiusz z Cezarei († 339) uważał jej treść za wiarygodną (przynajmniej teologicznie, jeśli nie historycznie). Pisał w swej Historii kościelnej: „Zdołaliśmy się postarać o tę Ewangelię u ludzi, którzy się nią posługiwali (…). Przeczytaliśmy ją i uważamy, że w większej części jest zgodna z prawdziwą nauką Zbawiciela, choć niektóre fragmenty od niej odbiegają”.

O jakich wydarzeniach opowiada Ewangelia Piotra? Czytamy w niej taki oto opis zmartwychwstania Jezusa:

„W nocy, gdy świtał dzień Pański, a grobu strzegły straże (…) odezwał się wielki głos w niebie i [żołnierze] ujrzeli, jak otwarło się niebo i dwu mężów zstąpiło stamtąd odzianych wielkim blaskiem, i zbliżyło się do grobu, a ów kamień, który zamykał wejście, stoczywszy się sam się odsunął na bok, grób się otworzył i obydwaj młodzieńcy weszli doń. Gdy więc żołnierze ujrzeli to, obudzili centuriona i starszych (…) i gdy opowiedzieli im, co widzieli, zobaczyli znowu trzech mężów wychodzących z grobu: dwu podtrzymywało jednego. Towarzyszył im krzyż. A głowy dwu sięgały aż do nieba, podczas gdy głowa tego, który był przez nich prowadzony, przewyższała niebiosa”.

Z kolei Ewangelia Nikodema opowiada o aniele w białych szatach i obliczu niczym błyskawica, który zstępuje z nieba wśród huku i trzęsienia ziemi i odwala kamień grobowy. Raport Piłata opisuje pełen blasku tłum wyniosłych mężów odzianych w szaty i w chwałę, którzy wielkim głosem, podobnym do gromu, ogłaszają zmartwychwstanie i wzywają zmarłych do opuszczenia Hadesu: „Pojawił się tłum wyniosłych mężów odzianych w szaty i w chwałę i wołali, a głos był jakoby potężnego gromu: «Powstał z martwych Jezus ukrzyżowany. Przybywajcie wy, którzy jesteście uwięzieni jako niewolnicy w głębinach Hadesu!»”.

W Ewangelii Nikodema jeden z żołnierzy, którzy strzegli grobu Jezusa, opowiada o tym, czego był świadkiem:

„Gdy my strzegliśmy grobu Jezusa, nastąpiło trzęsienie ziemi i ujrzeliśmy anioła Bożego, jak odwalił kamień grobu i usiadł na nim, a oblicze jego było jakby błyskawica, a szaty jego jak śnieg. My zaś z powodu lęku staliśmy się jakby umarli”.

Tajemnica

Orygenes pisze:

„Nauka o zmartwychwstaniu jest skomplikowana i niejasna, najbardziej też ze wszystkich dogmatów wymaga wyjaśnienia przez doskonałego mędrca, który by udowodnił, że godna Boga i wzniosła jest nauka głosząca, iż to, co Pismo nazywa «odzieniem dusz», zawiera w sobie pierwiastek twórczy i że w odzieniu tym sprawiedliwi «wzdychają udręczeni, nie chcąc utracić szat, ale się przyodziać»”.

Do dziś budzi ono wiele kontrowersji. „W żadnym punkcie wiara chrześcijańska nie spotyka więcej sprzeciwu niż w stosunku do zmartwychwstania ciała” – zauważa św. Augustyn.

A jednak Chrystus zmartwychwstał. Stał się znakiem i spowiedzią naszego zmartwychwstania. A nie tylko ludzka logika stara się temu zaprzeczyć. Cud zmartwychwstania jest negowany, w człowieku pojawia się bowiem lęk, że uznanie go za fakt pociąga za sobą najdalej idące konsekwencje.

Zmianę życia.

Tak radykalną, że wyraża je wyznanie św. Ignacego Antiocheńskiego: „Szukam Tego, który za nas umarł; pragnę Tego, który dla nas zmartwychwstał. I oto bliskie jest moje narodzenie... Pozwólcie chłonąć światło nieskalane. Gdy je osiągnę, będę pełnym człowiekiem”.

Część I.Wpisane w Kanon Pisma

Opisy słów i czynów Jezusa, który przyszedł na świat w ciele i w ciele odszedł do nieba, wcale nie zamykają się z Jego śmiercią. Z tą chwilą pojawia się nowa forma Jego objawień. Jezus przychodzi, by ukazywać się wybranym.

Co ciekawe, opisy pierwszych kilku z nich znajdują w księgach Nowego Testamentu.

Najpierw mamy sutą garść świadectw ukazania się Jezusa zmartwychwstrałego. Potem, po Jego wniebowstąpieniu, następują kolejne objawienia. Ale Pismo i Tradycja odnotowują ich niewiele.

Dlaczego? Może spotkania twarzą w twarz, lokucje i wizje nie są pierwszym chrześcijanom potrzebne? Przecież spotykają się z Chrystusem podczas każdej Eucharystii. To namacalne spotkanie, prawdziwa obecność, pełne zjednoczenie, rzeczywiste umocnienie.

O objawieniach, które są oglądaniem chwały przez męczenników, które nawracają prześladowców, które są prorocze również piszą jeden raz… – to opis, który jak w soczewce ukazuje pewną stałą regułę Bożych interwencji.

O proroczych wizjach, w których ukazuje się Pan, też wzmiankują raz jeden… – każda gmina chrześcijańska otrzymuje własne pouczenia z wysoka. Widzenie, którego dostępuje Jan Apostoł, jest nawet czymś więcej niż ukazaniem objawieniowej zasady – to zwieńczenie wszystkich małych wizji innych uczniów Chrystusa.

Opisy słów i czynów Jezusa, który przyszedł na świat w ciele i w ciele odszedł do nieba, wcale nie zamykają się z Jego śmiercią. Z tą chwilą pojawia się nowa forma Jego objawień.

Jerozolima | 33 r.

Spotkanie z Matką

Izrael

Jezus ukazuje się po swym zmartwychwstaniu dwanaście razy. Dziesięć z Jego rezurekcyjnych objawień jest opisanych w Piśmie Świętym, dwa są nam znane jedynie z tradycji. Jednym z tych, o których milczy Biblia, jest objawienie się Jezusa swojej Matce. Niektórzy nawet zapewniają, że było ono tożsame z samym zmartwychwstaniem…

Milczenie Pisma wcale nie oznacza, że to wydarzenie nie zaistniało w naszej ludzkiej historii. Jeżeli jednak rzeczywiście miałoby miejsce, to dlaczego je przemilczano? W odpowiedzi przypomnijmy sobie ostatnie zdanie Ewangelii św. Jana: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać” (J 21, 25).

Nie wszystko zostało opisane i wpisane w wielkie Objawienie…

Jakie więc kryterium wybrali Ewangeliści, podejmując taki, a nie inny wybór tematów? Pisali o tym, co było i jest potrzebne ludziom do ich zbawienia. Zwróćmy uwagę na przyjęte założenie: nie tyle to, co ciekawe i zajmujące dla czytelników, ale co było pomocne w osiągnięciu nieba! Może ani Mateusz, ani Marek, ani Łukasz czy Jan nie wspomnieli słowem o tak fascynującym temacie jak ukazanie się Jezusa Matce Najświętszej. To objawienie nie wnosi wiele nowego do tematu zbawienia. Maryja jest tak inna niż my, że z tego spotkania Syna Bożego i Matki Bożej niewiele moglibyśmy się nauczyć o naszej drodze do wiecznego królestwa…

Giovanni Francesco Barbieri, Zmartwychwstały Chrystus ukazuje się Najświętszej Maryi Pannie.

Wiara świętych

Od strony teologicznej Kościół zna dwie różne odpowiedzi na pytanie o to, czy Chrystus najpierw ukazał się swojej Matce. Jeśli się ukazał – uczą teologowie – to po to, by dać Maryi udział w swojej chwalebnej radości. Potwierdza to na przykład św. Wincenty Ferreriusz († 1419), który pisze, że „liczni teologowie twierdzą, iż zmartwychwstały Chrystus najpierw objawił się Dziewicy Maryi, swojej Matce”.

Jeśli jednak to spotkanie nie miałoby miejsca, stałoby się tak dlatego, że było niepotrzebne: Maryja nie potrzebowała znaków, Jej wiara była tak potężna, że zamieniła się w „wiedzę”: Ona nie miała cienia wątpliwości, że Jej Syn zmartwychwstanie.

Brak tego objawienia byłby największą pochwałą wiary Matki Najświętszej.

Chrześcijańska tradycja skłania się ku pierwszej odpowiedzi, podając za argument spójność Bożego planu. To właśnie logika wiary skłania ku przekonaniu, że Boski Syn ukazał się Maryi jako pierwszej i że uczynił to, by napełnić Jej duszę pełnią swojej chwalebnej radości. którą potwierdza to tradycja kościelna.

O ukazaniu się Jezusa Maryi zdają się być przekonane pierwsze pokolenia uczniów. Ich wiarę wyraził św. Ambroży z Mediolanu († 397), wypowiadając słowa, które wskazują nawet na coś więcej niż na to, że Matka Najświętsza jako pierwsza dostąpiła łaski oglądania zmartwychwstałego Jezusa. Biskup z Mediolanu woła: „Maryja ujrzała zmartwychwstanie Pańskie!”. I dodaje: „Ona była pierwszą, która to ujrzała”.

Zwróćmy uwagę, że słyszymy, iż Matka Najświętsza „ujrzała zmartwychwstanie”, a nie – „ujrzała Zmartwychwstałego”… Czyżby takie było przekonanie pierwszego Kościoła?

Za chwilę powrócimy do tego wątku.

Wielu świętych pisarzy pierwszych wieków było przekonanych o spotkaniu Jezusa z Maryją w dniu zmartwychwstania. Na przykład Seduliusz1, pisarz z V w., twierdzi, że „Chrystus ukazał się w blasku zmartwychwstałego życia przede wszystkim swojej Matce”. Wyjaśnia on nawet, dlaczego tak się stało: „Istotnie, Ta, która przez Zwiastowanie stała się Jego drogą do świata, była powołana, by szerzyć cudowną nowinę o Zmartwychwstaniu i głosić Jego przyjście w chwale. Otoczona jasnością chwały Zmartwychwstałego, zapowiada blask Kościoła”.

Podobnie pisze Eadmer z Canterbury († 1124): „Najświętsza Maryja Panna była pierwszą, która była świadkiem, jak Jezus przychodził na świat, gdy przyjął On ciało za sprawą Ducha Świętego. I to właśnie Najświętsza Maryja Panna była pierwszym świadkiem, jak Jezus zmartwychwstał dzięki mocy Ducha Świętego, gdy przyszedł w swoim nowym zmartwychwstałym ciele”.

O ukazaniu się zmartwychwstałego Chrystusa jego Matce zaświadczają też XV-wieczny rękopis zatytułowany Meditationes de Vita Christi (napisany rzekomo przez św. Bonawenturę), a także Bernardyn ze Sieny († 1444) czy Alfons Maria Liguori († 1787).

Theodoor van Thulden, Zmartwychwstały Chrystus ukazujący się swojej Matce, National Gallery of Ireland (Dublin).

Hernando Yáñez de la Almedina, Ukazanie się Zmartwychwstałego Chrystusa Najświętszej Maryi Pannie, Museu de Belles Arts de València (Hiszpania).

Nauczanie Jana Pawła

Podobnie uważa św. Jan Paweł II. Zauważa on, że po złożeniu Jezusa do grobu Maryja jako jedyna „podtrzymuje płomień wiary, przygotowując się na przyjęcie radosnego i niespodziewanego orędzia Zmartwychwstania”. Papież wyraża przekonanie, że „oczekiwanie, które wypełniło Wielką Sobotę, jest jednym z najwznioślejszych momentów w dziejach wiary Matki Bożej: w ciemnościach spowijających wszechświat zawierza się Ona całkowicie Bogu życia i rozważając słowa Syna, z nadzieją czeka na pełną realizację Boskich obietnic”. Wreszcie dodaje: „Istnieją (...) wszelkie powody, by przypuszczać, iż Matka była pierwszą osobą, której zmartwychwstały Jezus się ukazał”. Dlaczego należy mówić o objawieniu się Jezusa swej Matce? Ojciec Święty wyjaśnia: „Nieobecność Maryi w grupie kobiet, które o świcie poszły do grobu, mogłaby wskazywać na to, że spotkała Ona Jezusa już wcześniej”2 .

Świadectwo Ignacego Loyoli

Na słuszność pierwszej odpowiedzi wskazuje również świat objawień.

Ciekawe informacje przynosi nam świadectwo związane z powstaniem słynnych Ćwiczeń duchowych św. Ignacego Loyoli, w których wprost daje on świadectwo swej wierze o ukazaniu się Jezusa swojej Matce. W czwartym tygodniu ćwiczeń w jednej ze swoich medytacji poleca rozważać, jak Jezus „zmartwychwstając, ukazał się ciałem i duszą swojej błogosławionej Matce” 3.

Ciekawe, że Loyola użył słowa „zmartwychwstając”! Mamy znowu podobne stwierdzenie jak to, które znamy z pism św. Ambrożego.

Jezuicka tradycja mówi o udziale Najświętszej Dziewicy w komponowaniu Ćwiczeń. Wiemy, że po swoim nawróceniu św. Ignacy Loyola przebywał prawie rok w Manresie, gdzie, doświadczając wielu nadzwyczajnych łask, darów i świateł, zaczął sporządzać notatki do Ćwiczeń duchowych. W Żywocie ojca Baltazara Alvareza4, książce, której bohaterem jest jeden z pierwszych jezuitów, niezwykły mistyk i kierownik duchowy św. Teresy z Ávili, znajdujemy wzmiankę o posłaniu przez Maryję na ziemię Archanioła Gabriela z „ważną informacją”.

Wysłannik z nieba powiedział: „Te rekolekcje, które odprawiasz zgodnie z zasadami wyznaczonymi przez świętego założyciela Towarzystwa Jezusowego, są bardzo miłe dla naszej Królowej. Poleciła mi Ci powiedzieć, że te ćwiczenia duchowe są częściowo jej pracą, bo powstały z Jej natchnienia, i, że ten święty mąż pisał je, że tak powiem, pod jej dyktando, i że Ona zajmowała się nimi przez całe życie”. Ojciec Alvazar dodaje: „Zrozumiałem, że to objawienie (…) było przeznaczone dla wszystkich, którzy odprawiają te ćwiczenia duchowe, aby mogli je bardziej cenić i podejmować je gorliwiej, przekonani o tym, że Matka Najświętsza jest w jakimś stopniu ich autorką i strażniczką”5.

Objawienie w Zmartwychwstaniu

W wypowiedzi św. Ambrożego, a później św. Ignacego Loyoli słyszymy o zupełnie szczególnym objawieniu się Jezusa Maryi. Tradycja zdaje się podkreślać, że spotkanie Jezusa z Maryją miało miejsce nie „po zmartwychwstaniu”, ale „w momencie” zmartwychwstania. Pierwsze z dwunastu Chrystusowych objawień w czasie między zmartwychwstaniem a wniebowstąpieniem byłoby więc zupełnie inne niż ukazywanie się Jezusa Apostołom i uczniom. W pewnym sensie Maryja byłaby świadkiem samego zmartwychwstania! Jak gdyby w momencie, gdy Jezus powstał z martwych, powrócił On do życia w swym ciele chwalebnym nie tyle w samym grobie – bez świadków – ale tam, gdzie przybywała Najświętsza Maryja Panna…

Tam było jedyne miejsce, gdzie przetrwała w nienaruszonym stanie wiara w Jego bóstwo… Przy Maryi raz jeszcze przyszedł w ciele – teraz w ciele chwalebnym.

Dlatego wielu uważa, że ostatnie przyjście Jezusa – jako Pana dziejów, na końcu czasów – też dokona się przy Maryi. Tak uczył św. Jan Paweł II, wzywając Kościół, by stał się „jak Maryja” – był miejscem niezachwianej wiary, miłości i oddania, posłuszeństwa i ofiary… Wtedy – znowu przy Maryi, tym razem otoczonej swymi naśladowcami – zstąpi Chrystus Sędzia.

Piękne to, prawda?

Może mamy prawo mówić o Matce Najświętszej jako o świadku zmartwychwstania? W pierwsze objawienie, przez które upadł Lucyfer, była wpisana Maryja. Przy centralnym objawieniu – zwiastowaniu wcielenia była Ona i anioł. Czy jest i teraz obecna, czy jest świadkiem tego cudu?

Tradycja przynosi odpowiedź twierdzącą.

Nieobecność

Objawienie się Jezusa swojej Matce w momencie swego zmartwychwstania przynosi przy okazji odpowiedź na stawiane przez wielu pytanie, dlaczego Maryja nie poszła z innymi kobietami do grobu? Była ze swym Synem w Jego męce, była świadkiem Jego śmierci, uczestniczyła w Jego pochówku… Skoro czynności pogrzebowe zostały przerwane, dzień ukrzyżowania był bowiem dniem przygotowania do szabatu i trzeba było szybko złożyć Jezusa w grobie, to naturalną rzeczą byłoby Jej pójście do grobu w pierwszej możliwej chwili – to jest rankiem w niedzielę, gdy tylko skończył się szabat! Czy nie powinna być z Jezusem do końca i dopełnić obrzędów związanych z pochowaniem umęczonego Syna?

Dlaczego nie poszła do grobu? Pismo Święte na ten temat milczy. Jego milczenie jest dowodem na to, że Maryja na pewno nie była z idącą do grobu Marią Magdaleną ani innymi kobietami. Taka ważna osoba, jak Ona, zostałaby wspomniana przez Ewangelistów.

Nie była z nimi.

Nie była też z Apostołami, gdy ci dowiedzieli się, że grób jest pusty.

Nie było Jej z Piotrem i Janem biegnącymi do grobu, aby sprawdzić, czy wiadomości Marii Magdaleny są prawdziwe.

Dlaczego nie odnotowano Jej obecności? Jezus już się Jej objawił. Maryja wiedziała, że Jej Syn już zmartwychwstał. Nie było potrzeby namaszczania ciała, którego nie było już w grobie.

Obecne w chrześcijańskich zwyczajach i kulturze

Chociaż Kościół nie uczy wprost o objawieniu się Chrystusa swojej Matce po zmartwychwstaniu, to fakt ten znajduje potwierdzenie w jego zwyczajach i kulturze. Znaczenie tego przekazu podkreślił papież Benedykt XIV († 1758), oświadczając, że fakt ten „opiera się na tradycji głoszonej przez starożytne zabytki architektoniczne i liturgiczne, poczynając od samej Jerozolimy”.

Oglądamy to spotkanie w sztuce, na przykład na obrazie Juana de Flandesa (ok. 1496), słyszymy o nim za pośrednictwem wersetów poezji. Jak w wierszu „Grudki kadzidła” Beaty Obertyńskiej:

 

Nim [Jezusowi] cud kamień grobu

odwalił wybuchem,

nim piorunem wzwyż runął

– z całunów odarty –

w noc wielbiące uniosłaś ramiona

– bo duchem

pierwsza z żywych wiedziałaś,

że powstaje z martwych!

 

Spotkania Jezusa i Maryi jest obecne w kulturze religijnej wielu lokalnych kościołów. Na Filipinach do dziś wczesnym świtem w niedzielę wielkanocną odbywa się rekonstrukcja spotkania zmartwychwstałego Jezusa ze swoją Matką. Nazywa się Salubong6, co oznacza „mile widziane spotkanie”. W tej inscenizacji występują co najmniej trzy postacie: figury Chrystusa i Maryi (ta ma zasłoniętą ciemnym welonem twarz) oraz anioł, który jest żywą osobą. Z różnych miejsc rozpoczynają się dwie procesje: jedna postępuje z Chrystusem, druga – z Maryją. Barwne korowody zbliżają się do siebie, aż w końcu się spotkają. Anioł zdejmuje zasłonę z twarzy Maryi, symbolizując tym gestem koniec Jej smutku, kiedy w końcu widzi swojego zmartwychwstałego Syna.

Podobną tradycję kultywuje wiele miast Hiszpanii7, Brazylii, Meksyku i Peru8. Jedno miasto ma wyjątkową wersję tej tradycji: różne grupy biegną sztafetą z figurą Maryi na spotkanie Jezusa. Ten radosny pośpiech ma pokazać, jak bardzo Maryja była szczęśliwa, widząc swojego Syna.

Chwila medytacji z loyolą9

Zajrzyjmy na zakończenie do Ćwiczeń duchowych św. Ignacego – wprowadzają nas one w tajemnicę spotkania Jezusa zmartwychwstałego i Matki Najświętszej w kluczu modlitwy i trzech medytacji, dając możliwość uczestnictwa w tym wydarzeniu…

„To spotkanie nie jest nigdzie w Ewangelii opisane. Nie sposób jednak sobie wyobrazić tego, żeby Syn nie ukazał się Matce po zmartwychwstaniu.

W krótkim czasie mają miejsce trzy, jakże różne spotkania Jezusa z Matką. Oto w czasie drogi na Golgotę spotykają się w milczeniu, tylko wymiana spojrzeń. Spotkanie pełne bólu, łez, «nasączone» emocjami do granic wytrzymałości człowieka. Potem pod Krzyżem (…) – tylko z ust Jezusa padają słowa. Maryja znowu milczy. I to w poranek wielkanocny.

Zanim jednak wejdziesz w rozważanie tej sceny, pomyśl przez chwilę, co mogła robić Maryja po śmierci Jezusa, po Jego pogrzebie. Zobacz Jana i Ją właśnie. Wyobraź sobie miejsce, gdzie przebywała. Spróbuj zobaczyć, co mogła czuć w tym czasie. Poproś Boga, aby Ci to pokazał. Może rozpamiętywała te 33 lata życia Syna. Dzień zwiastowania, narodzenie, ucieczkę do Egiptu. Przypominała sobie całe dzieciństwo Jezusa. Moment Jego odejścia z domu. Trzy lata, kiedy nauczał. Kiedy słyszała, że jest wyśmiewany, odrzucany. Kiedy Jej serce cierpiało już wtedy. Trwaj przez chwilę z Maryją, która «oswaja się» z myślą, że Jej Jedynak nie żyje.

W ten stan «zawieszenia» wchodzi Jezus zmartwychwstały. Przychodzi do Matki. Popatrz na to spotkanie. Jak reaguje Maryja? Co wyraża Jej postawa? Czy padają jakieś słowa? Spróbuj zobaczyć, jakie uczucia towarzyszą temu spotkaniu. Patrz, kontempluj tę scenę, wynosząc jakąś korzyść dla siebie. Co rodzi się w Twoim sercu? Radość? Może smutek, bo niedawno straciłeś kogoś bliskiego i tęsknisz za spotkaniem z nim? Może zazdrość, bo czujesz się opuszczony nawet przez najbliższych?”.

Ignacy kończy zachętą do modlitwy do Jezusa: „Wypowiedz przed Nim swoje uczucia – radości, pokoju, bezpieczeństwa, ale również smutku, obawy, lęku. Bądź szczery przed Panem. Możesz Mu podziękować za to, co odkryłeś, lub poprosić Go o coś, czego bardzo potrzebujesz. Porozmawiaj z Nim przez chwilę serdecznie – jak przyjaciel z przyjacielem”.

1https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/maryja_a_zmartwychstaly.html

2 21 maja 1997

3 (219)

4https://archive.org/stream/lifeoffatherbalt02puen/lifeoffatherbalt02puen_djvu.txt

5 (193)

6 Zob video: https://www.youtube.com/watch?v=kJ_zZkspcdQ

7https://www.youtube.com/watch?v=F8v2CcVEvBQ

8https://www.youtube.com/watch?v=yYYuNaZK5LQ

9https://e-dr.jezuici.pl/spotkanie-zmartwychwstalego-z-matka/