Radość i światło. Rozważania na pierwsze soboty miesiąca. Tajemnice różańca świętego - radosne i światła - Wincenty Łaszewski - ebook

Radość i światło. Rozważania na pierwsze soboty miesiąca. Tajemnice różańca świętego - radosne i światła ebook

Wincenty Łaszewski

0,0

Opis

"Daj się prowadzić. Nie rozmyślaj o mnie po swojemu i nie ciągnij mnie w stronę swoich rozważań. Odłóż formuły i pomoce. Słuchaj mnie. Chcę, byście byli blisko mnie. Pragnę, byście mieli udział w moich rozmyślaniach nad tajemnicą odkupienia". Właśnie o to prosiła Maryja , gdy stanęła przed Łucją dos Santos w 1925 roku w klasztorze Pontewedra. Zaprosiła i nas, byśmy stanęli przy Niej i wsłuchali się w Jej różańcowe zamyślenie.

A jeśli nie znamy nawet alfabetu medytacji? To nic, przecież sam Jezus daje nam wskazówkę, jak "potrafić". Przypomnijmy słowa Zbawiciela wypowiedziane do siostry Łucji kilka tygodni po objawieniu jej treści nabożeństwa pierwszych sobót. "Sama z siebie nic nie możesz, ale z moją łaską możesz wszystko!". Przez spowiedź odsuwasz się od grzechu, przez Komunię świętą jednoczysz się z Chrystusem, przez różaniec wyciszasz swe serce i wchodzisz w krąg zbawczego działania Boga. Jeśli te warunki zostaną dobrze spełnione, Twoja dusza jest gotowa na spotkanie z Maryją Rozmyślającą.

Ona - jedyna, która pozostała w raju, czeka, byśmy do Niej dołączyli. Choćby na piętnaście minut wspólnej wędrówki. Na chwilę spaceru po krainie zbawienia. By znowu w naszych duszach pojawiło się światło, które zmienia wszystko.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 113

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Projekt okładki i stron tytułowych Fahrenheit 451

Redakcja i korekta Barbara Manińska

Dyrektor wydawniczy Maciej Marchewicz

Projekt graficzny książki, fotoedycja, skład i łamanie wersji do druku TEKST Projekt

ISBN 9788380799424

Copyright © Wincenty Łaszewski Copyright © for Fronda PL Sp. z o.o., Warszawa 2023

 

WydawcaFRONDA PL, Sp. z o. o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]

 

www.wydawnictwofronda.pl

www.facebook.com/FrondaWydawnictwo

www.twitter.com/Wyd_Fronda

 

Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum

Tu nawet wstęp musi być medytacją!

Matko Najświętsza!

Ukaż mi Twojego Syna, a mojego Zbawcę!

 

Pomyśl, czy o tym nie marzysz…

Móc złożyć swe dłonie w dłonie Maryi. Jak Katarzyna Labouré.

Poczuć najświętszą dłoń Matki Bożej na swoim ramieniu. Jak Łucja, wizjonerka z Fatimy.

Może usłyszeć szept słów płynących z Jej najczystszego serca. Jak Faustyna Kowalska.

Lub otrzymać od Niepokalanej zapewnienie, że cierpienie ma najgłębszy sens i prowadzi Ciebie i innych do nieba. Jak Hiacynta z Fatimy.

I jeszcze poznać ciepło bliskości Matki. Jak Juan Diego z Guadalupe.

I poczuć w oczach światło, które Ją oblewa, i znaleźć się w jego kręgu. Jak pastuszkowie podczas objawień w Cova da Iria.

Pomyśl, czy o tym nie marzysz… Czy to nie rzecz najpiękniejsza?

Móc ukryć się pod Jej płaszczem, gdy Zły przechodzi, mamiąc i porywając dusze.

Jak Gabriel od Matki Bożej Bolesnej.

Albo znaleźć się na Jej rękach i poczuć kołysanie Jej kroków, gdy niesie Cię ku Bogu. Jak Edmund Bojanowski.

Lub służyć Jej i być dla Niej cały, ciesząc się Jej uśmiechem i miłością. Jak Józef, Jej Oblubieniec.

I zabrać Ją do swego domu i do wszystkiego, co jest Twoje, by Ona w tym zamieszkała, by oczyszczała to „Twoje” z Ciebie. Jak Jan Apostoł.

Albo zasłonić Ją przed obelgami i śmiechem tych, którym przeszkadza Ona w tańcu z brudnymi aniołami. Jak Maksymilian Kolbe.

Pomyśl, czy o tym nie marzysz… Czy to nie wspaniałe?

Móc stanąć pod Jej sztandarem i wyruszyć do walki z Demonem Zła, nie bacząc na to, że nie wszyscy powrócą z boju. Jak wojsko spod pierwszego Lepanto.

■ ■ ■

Być członkiem nowego pokolenia ludzi oddanych Maryi, którzy ruszają zasłuchani w Jej śpiew i otrzymują od Niej siłę zdolną zwyciężyć szatana i tych, co oddali mu swoje dusze. Jak Ojciec Pio.

Albo po prostu – móc poczuć, że Jej medalik, który nosisz na sercu, to coś więcej… To znak Twojego bez granic oddania i Jej bez granic opieki.

A szkaplerz, który zarzuciłeś na siebie, nagle okazuje się fartuchem do pracy.

Stajesz się sługą, jak ci, którzy nic nie rozumiejąc, napełniali wodą stągwie podczas wesela w Kanie.

Każde z tych doświadczeń oznacza, że człowiek przekroczył granicę postawioną między tym, co widzialne i niewidzialne, i stał się obywatelem dwóch światów.

Od tej chwili ktoś taki nie tylko wierzy w Boga, lecz także wie, że Pan jest. Jest z nim.

■ ■ ■

Maryjo,

okaż się dla mnie Matką!

 

Chcemy czuć Jej bliskość, słyszeć w sercu Jej głos, poznać Jej troskę i czułość… Ile byśmy dali za takie chwile. Czy są one udziałem tylko świętych i szczególnie wybranych? Czy mogą stać się naszym udziałem tylko podczas objawień?

Których zresztą raczej nie mamy…

Otóż nie. I choć ani nie jesteśmy „objawieniowi”, ani święci, to przecież te doświadczenia, jeśli mają swoją rezerwację, to są zarezerwowane właśnie dla nas.

Czekają. Można by rzec: „niezamieszkane”.

A przecież jest to rzeczywistość, po którą każdy z nas może sięgnąć, gdy ma serce czyste, a duszę odwiązaną od ziemi. Każdy może wejść poza zasłonę, która ukrywa świat niewidzialny. Każdy może tam dotknąć wymiaru nadprzyrodzonego.

Czyli nie jest to łaska dla wybranych? Nie. To doświadczenie, które może być udziałem każdego, kto przyjął chrzest i kto wierzy w Boga Ojca, i Syna, i Ducha Świętego, i kto wyznaje, że Maryja jest Bożą Rodzicielką. Ten dar może stać się udziałem każdego, kto zapragnął być świętym i kogo nie zniechęca fakt, że droga jest daleka.

I kto wie, że potrzebuje Jej pomocy. Obecności Matki.

Bo Ona to nieomylna duchowa droga do Jezusa, czyli do zbawienia, do nieba, do pełni życia na tym świecie i wiecznego szczęścia po śmierci naszego ciała.

Nie tylko najkrótsza, lecz także najpiękniejsza.

■ ■ ■

Matko Boża!

Twe miłosierne oczy na mnie zwróć!

 

Każdy z nas już nosi w sobie mistyczne doświadczenie… To doświadczenie budzi się w nas raz po raz… Czego dotyczy? Uświadamia nam, że w naszej duszy znajduje się puste miejsce, które boli. Bywa, że aż po łzy.

Boli, gdyż nie jest wypełnione. Przez Boga.

To doświadczenie każdego z nas. W skrytości serca tęsknimy za naszym Stwórcą – to przecież nasz Ojciec. Tęsknimy za świętością, którą wpisał nam w nasze duchowe geny. Oglądamy się za zapisaną nam w Jego planach pełnią życia, wreszcie – za zjednoczeniem z Tym, który jest naszym przeznaczeniem.

W naszym sercu raz po raz budzi się nieugaszone pragnienie Spotkania.

Chcemy rozsunąć zasłonę. Łatwiej będzie nam wierzyć, gdy będziemy „wiedzieć”.

Łatwiej kochać, gdy zaleje nas miłość.

Chcemy, by Bóg dał nam znak. Wtedy stanie się On kimś więcej niż przedmiotem wiary. Będzie Osobą. Osobą, której wierzymy, którą znamy, którą kochamy, z którą chcemy być na wieki wieków.

Gdy Go spotkamy, nie będziemy już wierzyć tylko dlatego, że „tak się wychowałem”. Będziemy wierzyć, „bo doświadczyłem”, „bo wiem”.

■ ■ ■

Maryjo,

daj mi swego Syna, Jezusa!

 

Zewsząd otaczają nas ludzie. Niektórzy z nich to nasi najbliżsi, kochani nad życie.

Spotykamy się z nimi, rozmawiamy, czujemy ich obecność. Ale wciąż jest w nas dziwny niedosyt, szukamy czegoś więcej. W nasze serca został wpisany jakiś duchowy głód, jakieś doświadczenie wewnętrznej pustki. Ono sprawia, że tęsknimy za Bogiem, z którym chcemy być jeszcze bardziej i jeszcze bliżej niż z najbliższymi. Tęsknimy za kochaniem Go zupełnie całym sercem, aż po wyłączność.

W takich chwilach tylko dla Niego chcemy żyć i umierać.

To wyróżnik chrześcijanina.

Święci czują to pragnienie każdego dnia i nocy, my, zwykli śmiertelnicy, odczuwamy je tylko co jakiś czas. W takich chwilach zaczynamy rozumieć słowa św. Augustyna, który zapewniał, że „niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”.

Tak, wszyscy jesteśmy ludźmi posiadającymi pewien rodzaj doświadczenia Boga – przynajmniej w sensie odczuwania Jego głodu i budzenia się w naszych sercach nieutulonej tęsknoty za Stwórcą, od którego wyszliśmy i w którym żyjemy.

■ ■ ■

Niepokalane Serce Maryi, bądź moją ucieczką!

 

Wejść w krąg siódmego nieba i usiąść pod tronem Boga to mistyka zarezerwowana dla garstki największych i najbardziej szalonych świętych. Dla nas, obciążonych słabością, Pan zarezerwował dostęp do siebie jeszcze przed pierwszą niebieską bramą.

Jest to dostęp powszechny.

Na miejsce spotkania ze sobą dał nam swoją Matkę, która – choć wniebowzięta – nigdy nie pozostawiła nas samych. Taka jest rola Matki, która po to znalazła źródło, by dawać z niego pić swoim dzieciom.

Stąd dla absolutnej większości z nas nadprzyrodzone doświadczenie ma na imię

„macierzyńska obecność Maryi”.

Bo miłość Boża objawia się nam – taka jest wola Boga – przez Maryję. Już przed progiem wieczności.

To Ona przychodzi do nas setki tysięcy razy. Przybywa z nieba, by przynosić światło i ciepło, i słowo. By zachęcać, ożywiać, budzić nadzieję, stawiać drogowskazy.

Otrzymała przywilej wejścia do naszych serc.

■ ■ ■

Maryjo, módl się za mnie!

 

Pan właśnie Ją nam daje jako bliskiego towarzysza w drodze. Ona jest naszą możliwością spotkania z Bogiem. Ta łaska – tak powszechnie dostępna – jest jednak powszechnie ignorowana. Ludzie, przekonani przez księcia mroków, wolą iść sami. Chcą być wolni, chcą sami wybierać.

Zgoda na bycie prowadzonym przez Matkę Najświętszą jest dla nich równoznaczna z niewolą.

A Maryja chodzi wciąż wokół nas. Nie potrzebuje do tego objawień. Przechadza się wśród ludzi tak, jak Stwórca spacerował po ogrodzie Eden. Wtedy dołączali do Niego pierwsi z nas, a w lustrach ich dusz zapalało się światło.

Teraz Ona, jedyna, która pozostała w raju, czeka, byśmy do Niej dołączyli. Choćby na piętnaście minut wspólnej wędrówki. Na chwilę spaceru po krainie zbawienia.

By znowu w naszych duszach pojawiło się światło, które zmienia wszystko.

Dlaczego kwadrans? To brzegowe wymagania, to wielkość czasu dostępna dla każdej duszy. Na tyle potrafi odejść od siebie każdy, nawet najbardziej zeświecczony człowiek.

Być z Maryją piętnaście krótkich minut… Dziś mamy zrobić tylko tyle. Kiedyś… Może przyjdzie taki czas, kiedy już zawsze będziemy z Nią.

Pisał o tym Jan Paweł II. Chciał, by to doświadczenie stało się jego „zawsze”.

O tym samym śniła siostra Łucja. Chciała, by każdy dzień był właśnie taki – pełen intymnego doświadczenia Jej bliskości.

■ ■ ■

Niepokalana Matko!

Bądź dla mnie wzorem i wsparciem!

 

Czy rozmawiamy o mistyce? Czy mówimy o czymś na kształt nadprzyrodzonego doświadczenia? Tak, ale opowiadamy o tym jako o czymś powszechnym, będącym na wyciągnięcie ręki. Niebieska Matka prosi: „Bądź przy mnie przez piętnaście minut rozmyślania nad tajemnicami różańcowymi”.

Innymi słowy mówi: „Daj się prowadzić. Nie rozmyślaj o mnie po swojemu i nie ciągnij mnie w stronę swoich rozważań. Odłóż formuły i pomoce. Słuchaj mnie.

Chcę, byś był blisko mnie. Pragnę, byś miał udział w moich rozmyślaniach nad tajemnicą odkupienia”.

Właśnie o to prosiła, gdy stanęła przed Łucją dos Santos w 1925 roku w Pontewedrze.

Zaprosiła nas, byśmy stanęli przy Niej i wsłuchali się w Jej różańcowe zamyślenie.

Bo czy matka nie opowiada swoim dzieciom o swoich doświadczeniach i przeżyciach? Czy nie przekazuje im w ten sposób swojej życiowej mądrości?

Matka Najświętsza zaprasza nas, byśmy wsłuchali się w Jej różańcowe rozważania. Zauważmy: w „Jej”, nie nasze! Nie my mamy mówić, nie my mamy prowadzić medytację. Mówi Ona! Ona otwiera swoje Serce, w którym rozmyśla nad wszystkim, co zaplanował Bóg.

My możemy mieć w tym udział.

■ ■ ■

Matko Jezusa!

Prowadź mnie drogą zbawienia!

 

Czyli możemy Ją usłyszeć? Jak to możliwe? Przecież nie jesteśmy ani święci, ani nawet nie jesteśmy wzorowymi chrześcijanami. Dobrze wiemy, jak przyciąga nas to, co ziemskie, gdy Maryję z całą potęgą przyciąga siła królestwa Bożego. My tu, wbici w proch, Ona tam – w oddali nieba. Możemy tylko wyciągać do Niej ręce i krzyczeć:

„Do Ciebie wołamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole!”. Chyba nie da się być tak blisko, by słyszeć Jej szept i bicie Niepokalanego Serca. To dla nas niemożliwe, bo jesteśmy tacy grzeszni.

„Bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Bijemy się w piersi i powtarzamy te słowa na początku każdej mszy…

A jednak Matka Najświętsza nas zaprasza. Otwiera przed nami drzwi swojej duchowej szkoły. Jest nią nabożeństwo pierwszych sobót.

Tam uczy nas rozmyślania.

Nie potrafimy tego, nie znamy nawet alfabetu medytacji? To nic, przecież sam Jezus daje nam wskazówkę, jak „potrafić”. Przypomnijmy słowa Zbawiciela wypowiedziane do siostry Łucji kilka tygodni po objawieniu jej treści nabożeństwa pierwszych sobót. Te słowa Zbawiciel mówi dziś do nas: „To prawda, sam z siebie, sama z siebie nic nie możesz, ale z moją łaską możesz wszystko!”.

 

Łaska Chrystusowa… przywoływanie jej znakiem krzyża… Taki musi być początek rozmyślania. Trzeba zostawić swoją słabość, swe wysiłki, próby, także obawy, i dać miejsce łasce.

■ ■ ■

Panno Przeczysta!

Daj mi serce czyste, obce grzechowi!

 

Jak to uczynić? Jeśli chcemy dać miejsce cudownemu działaniu Bożej łaski, to nasze serca muszą być czyste. Musimy być choć trochę jak Ona: święci i nieskalani przed obliczem Boga.

Niemożliwe jest zjednoczenie serc, gdy jedno jest niepokalane, a drugie zapełnione grzechami.

Spowiedź, Komunia święta… Dobrze, jeśli te dwa elementy nabożeństwa pierwszych sobót poprzedzą nasze rozmyślanie z Maryją. To nasze wejście w Jej ciszę.

W niej usłyszymy Jej głos, poczujemy Jej macierzyńską obecność i ciepło Serca pełnego łask. Na pewno jest to możliwe w pierwszą sobotę – w ten czas otwartego Serca Maryi. Taka jest obietnica Bożej Rodzicielki. A kiedy pierwszą sobotą stanie się dla nas każdy dzień życia, będziemy Ją czuli przy sobie nie piętnaście minut, ale wciąż i wciąż na nowo.

Wtedy na liście tych, którzy spotkali Maryję, pojawi się nowe imię. Obok Józefa i Jana, Faustyny i Gabriela, Juana i Katarzyny, Łucji i Hiacynty i tylu innych – obok nich znajdą się także nasze imiona.

■ ■ ■

Gwiazdo morza! Doprowadź mnie bezpiecznie do portu zbawienia!

 

Maryja zapewnia nas, że będzie do nas mówić, gdy pochylimy się nad tajemnicami różańca. Ktoś zapyta, dlaczego właśnie rozważanie misteriów różańcowych jest takie ważne. Można by wymienić wiele powodów… Może jest tak dlatego, że w każdej z tych tajemnic jest przywoływana tajemnica naszego zbawienia; przywoływana do tego stopnia, że znajduje się ona zupełnie blisko nas, tak że każdy może w nią wejść i stać się uczestnikiem zbawczych wydarzeń, które na zawsze zmieniły świat, być tak blisko, że możemy być świadkami tego, co Chrystus dla nas uczynił – i czerpać z tego spotkania łaskę zbawienia! Może głębokie rozważanie tajemnic świętego różańca jest też ważne dlatego, że sama Matka Najświętsza – a za Nią Kościół w swym urzędowym nauczaniu – nieustannie zapewnia, iż kto staje się uczestnikiem tych Bożych misteriów, staje się też uczestnikiem zbawienia – zbawienia wiecznego! Ktoś taki staje na drodze do nieba – nie sam, ale wsparty mocą łask. Jeszcze może dlatego – i to jest z pewnością najważniejsze – że każdy z nas, który wchodzi w głąb różańcowych tajemnic, otrzymuje od Boga łaskę największą z wielkich: współudział w dziele odkupienia dzisiejszego świata! To dlatego różaniec ma w Kościele rangę tak niezwykłą…

Dlaczego tyle mówimy o wielkich misteriach wpisanych w świat różańca? Bo sama Matka Najświętsza zaprasza nas w pierwsze soboty do wspólnego z Nią rozmyślania nad jego tajemnicami. Zaprasza nas w świat mistyki, zdawałoby się zarezerwowanej dla świętych, dla ascetycznych mnichów i oderwanych od świata zakonników czy zakonnic. Maryja zapewnia, że w krąg mistycznych doświadczeń powinien wkroczyć każdy z nas, że jest on dla każdego otwarty i dostępny.

I w dzisiejszych czasach konieczny.

Dlaczego tak? Dziś świat w szczególny sposób potrzebuje naszego świadectwa. Dziś nasza wiara musi być niezłomna i potężna. By być taką w życiu nas, zwykłych ludzi, musi zostać nasycona doświadczeniem Boga; wtedy będziemy nosili w sercach pewność, że Bóg jest, że Niebo istnieje, że trwanie w grzechu ciąży potępieniem, że Matka Najświętsza otrzymała od Boga moc uratowania zagubionej ludzkości, że ten świat przeminie, ale my mamy w sobie duszę nieśmiertelną i nie przeminiemy… Musimy móc zawołać za Prymasem Wyszyńskim: „Ja nie wierzę, ja wiem!” – mieć wiarę niezłomną, posiąść pewność wiary.

Do tego potrzebne jest nam doświadczenie, które Bóg zachowuje dla nas w pierwsze soboty. Aby stało się ono naszym udziałem, musimy przyjąć pierwszosobotnie zaproszenie Maryi i uklęknąć do rozmyślania czyści, święci, obcy światu.

Potrzebujemy pierwszych sobót do umocnienia w wierze na „trudne czasy dla świata i Kościoła” (siostra Łucja), ale – pamiętajmy – i Bóg potrzebuje pierwszych sobót.

Bo potrzebuje ludzi, którzy dojrzeli do tego, by jak Maryja powiedzieć Mu „fiat” – zgodzić się być Jego narzędziami w zamienianiu świata w Królestwo niebieskie.

LEGENDA

 

 

B – Błagaj niebo, jak potrafisz, o łaskę, pomoc, światło.

 

D – Próbuj, jak umiesz, Dziękować Bogu za wybranie Maryi, a Maryi za matczyną obecność.

 

PT – W wolnym czasie spróbuj znaleźć odpowiedź na te PytaniaTeologiczne w Katechizmie Kościoła katolickiego, słownikach biblijnych; poczytaj książki o Matce Bożej.

 

SB – Zajrzyj do SłowaBożego, by lepiej poznać plany Stwórcy i znaleźć źródło łaski.

 

OM – To miejsce na OsobistąModlitwę.

 

RŻ – To miejsce na osobiste Rozważanieo swejpostawieŻyciowej.

 

TPR – Przyjrzyj się TwejPostawieReligijnej i postaraj się ją zrewidować.

 

UWAGA. Teksty zaznaczone szarością zawierają wskazówki, jak przykładowo możesz zwrócić się do Maryi w swej modlitwie.