0,20 zł
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 40
Data ważności licencji: 8/8/2026
Tytuł oryginału: Feralsong
Redakcja: Natalia Popławska
Redaktorka prowadząca: Agata Then
Redakcja techniczna: Robert Fritzkowski
Korekta: Maria Śleszyńska, Katarzyna Szajowska
© 2020 by TJ Klune. By arrangement with the author. All rights reserved.
© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2024
© for Polish translation by Anna Standowicz-Chojnacka
ISBN 978-83-287-3109-7
Wydawnictwo Akurat
Wydanie I
Warszawa 2024
Pieśń zatracenia to opowieść ze świata Green Creek. Akcja dodatku rozgrywa się po wydarzeniach w Caswell, znanych z Pieśni serca. Poznajemy w nim uczucia braci Bennettów, Cartera, Kelly’ego i Joego, oraz Gavina Livingstone’a – zdziczałego wilka. Ich rozpacz, tęsknotę, zagubienie i… pieśń, która rozbrzmiewa między nimi.
Kiedy Carter gubi się w oparach fioletu, kiedy jego wściekłość jest żywa i nieokiełznana, słyszy jedyny głos, który ma znaczenie.
Stoi na polanie, tej samej, na której tak wiele razy decydowały się ich losy. Jego myśli są przepełnione gniewem. Pragnie gryźć i drzeć pazurami tak długo, aż ziemia pod jego stopami spłynie krwią. Ta ziemia należała do jego ojca, a wcześniej do ojca jego ojca. A teraz on ich nienawidzi, nienawidzi ich za wszystko, co zrobili, za wszystkie błędy, które popełnili. Wezwały ich obowiązki, a oni je wypełnili, nie bacząc na to, kto stoi im na drodze, ani na to, kogo zostawiają w tyle. Carter był zbyt młody, by to wtedy zrozumieć, ale teraz już wie.
Jego ojciec jest tutaj. Czasami pod postacią białego wilka z czarnymi plamkami na piersi i grzbiecie. Innymi razy pod postacią mężczyzny, kruchego człowieka, który obserwuje Cartera mądrymi oczami. Próbuje coś powiedzieć. Mówi:
– Carter, wiem, że…
– Zamknij się, zamknij się, zamknij się – skanduje Carter, zakrywając uszy dłońmi. – Nie jesteś prawdziwy, nie jesteś prawdziwy, ty nie żyjesz, umarłeś, pozwoliłeś, by on cię zabrał, pozwoliłeś, by cię skrzywdził, dlaczego, dlaczego, dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego…
Kiedy otwiera z powrotem oczy, jego ojciec stoi nieco dalej, po drugiej stronie polany. Carter biegnie w jego stronę. Dociera ledwie do połowy i wpada na niewidzialną barierę. Siła zderzenia pozbawia go tchu i łamie mu nos, z którego krew cieknie mu na wargi i do otwartych ust. Przełyka ją, rozkoszując się smakiem, podczas gdy ojciec wciąż mu się przypatruje.
– Postronki – mówi tata. – Wszystko sprowadza się do postronków.
Carter krzyczy do niego. Błaga ojca, by go ratował, by go kochał, by go wybrał.
Tata odwraca wzrok.
Carter wali dłońmi w barierę, wie, że jego oczy są fioletowe. Nie dba o to. Liczy się tylko to, że tata wiedział, że to może się wydarzyć, wiedział, do czego była zdolna jego poprzednia wiedźma, i chociaż teraz ojciec jest niczym więcej jak wirującymi w powietrzu drobinami kurzu, Carter chciałby zacisnąć ręce na jego szyi i zadusić go na śmierć.
Tata mówi:
– Jesteś czymś więcej niż to.
Carter mówi:
– To zawsze był Joe, prawda? Zawsze był twoim ulubieńcem. My byliśmy twoimi pierworodnymi, ale kiedy pojawił się Joe, wszystko inne przestało się liczyć.
Tata mówi:
– Możesz to pokonać. Pamiętaj, kim jesteś.
Carter mówi:
– Chciałem, żebyś mnie kochał równie mocno jak jego. Chciałem, żebyś we mnie wierzył równie mocno jak w niego. Dlaczego ci nie wystarczyłem?
Tata mówi:
– Carter, nie jesteś sobą. Coś tkwi w twoim wnętrzu, coś zgniłego, i jeśli nie będziesz z tym walczył, jeśli nie wzniesiesz się ponad to, to się zagubisz.
Carter warczy:
– Wataha, wataha, wataha. Przedkładałeś watahę nad wszystko inne. Watahę i Joego. Watahę i Joego. Mama tego nie chciała. Gordo nie chciał, żebyś go zostawił. Mark nie chciał zostać odciągnięty od swojego towarzysza. No i był jeszcze Ox. Był dzieckiem. Nie wiedział, o co go prosisz, czym go uczyniłeś. Jak mogłeś mu to zrobić? Jak mogłeś pozwolić, by to się wydarzyło? Jego matka umarła przez ciebie. Przez twoją wojnę. Jak mogłeś spojrzeć mu w oczy? Jak mogłeś w ogóle oddychać, wiedząc, co zrobiłeś? Jesteś potworem. Bestią. Nie jesteś lepszy od Richarda Collinsa. Ani Eliasz. Ani Roberta Livingstone’a. Kiedy Joe został porwany, poruszyłeś niebo i ziemię, żeby do niego dotrzeć. Ale gdzie jesteś teraz? Dlaczegociętuniema, żebyratowaćmnie? – Ostatnie słowo wychodzi z jego gardła jako ryk i odbija się echem po otaczającym ich lesie: – „Mnie, mnie, mnie?”.
Ojciec uśmiecha się ze smutkiem:
– Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Zrobiłbym…
– Carter.
Odwraca się gwałtownie, pazury wbijają mu się we wnętrze dłoni, rozrywają skórę. Na polanie stoi Kelly. Ma szeroko otwarte oczy i pobladłą twarz. Przygląda się bratu i, och, tak się boi. Carter czuje piekący smak strachu. Ogląda się przez ramię, ale taty już nie ma.
– Carter.
Szczerzy zęby w uśmiechu i obraca się powoli w stronę brata. Kły wystrzeliwują z dziąseł i rozcinają mu na strzępy dolną wargę.
– Kelly. Cóż za niespodzianka.
– Jestem tutaj – mówi Kelly i robi krok w jego stronę. – Przyszedłem, żeby sprowadzić cię z powrotem. Żeby zabrać cię do domu. Wszyscy na ciebie czekamy. Kochamy cię.
Carter śmieje się z goryczą.
– Nie jesteś prawdziwy.
Kelly robi kolejny krok.
– Ależ jestem. Zostałeś tutaj uwięziony. To przez infekcję. Przez to, co ci zrobili.
– Gordo. On mnie takim uczynił.
Kelly wygląda na wstrząśniętego.
– Nie w takim sensie, jak myślisz.
– Odejdź.
– Nie zostawię cię tutaj.
Carter patrzy na niego spode łba.