Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje - Marek K.E.Baczewski - ebook

Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje ebook

Marek K.E.Baczewski

0,0

Opis

Tom zaiwera wiersze: Klasa odchodząca bezszelestnie, Rapsod o świętym Tomaszu z Akwinu, Precesja punktów równonocy: Mircea Eliade, Jeśli już wszyscy o Sarajewie, to ja też, Fortepian Baczewskiego, Weźmiesz ją z sobą..., Ostatni poranek w getcie (rzecz o Januszu Korczaku), Ars Poetica III, Ars Poetica I, En pleine russe, Akme, Ars Poetica V, Woodstock, Barbarzyńca odpoczywa na zgliszczach biblioteki, Uczeń Dedala (odlotowy poemat), Ars Poetica XVII: Dosłowność, Haiku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 18

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

Marek Krystian Emanuel Baczewski

 

Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje

 

Klasa odchodząca bezszelestnie

Na spotkaniu w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej Kultury

zdziwiona rodzina żebraków, w pocerowanych smokingach.

Coś ich tu trzyma — pogoda, na którą się nie godzą, wodowanie

ustępliwego wiersza, w prasie emigrującej do wewnątrz.

Ten facet pisał, że chciał być szpiclem, tamten — że chciał

być górnikiem. Ale żadnemu nie udało się do końca. Co nie

obywa się bez cierpień: skrępowane ruchy przy gardłach,

jakby poprawiali grdyki zamiast muszek. Aktorzy

kłaniają się wbrew gwizdom. Klasa odchodząca bezszelestnie.

Mienią się odkrywcami oceanów, a są topielcami, mienią się tęczą,

a są kurtyną. Za dużo powietrza, żeby przedostać się do głowy,

zebrać wszystkie zmartwienia, którymi żyją, zmartwienia,

którymi nie umierają. A oni mieszają swoje drinki, mówią:

nawet księżyc odwrócił się do nas dupą. Pustka w bursztynowych

oczach. Pustka w srebrnych papierośnicach. Pustka w ołowianych

portfelach. Pustka bez skazy. Za dużo powietrza, mówią,

rozprasza ich płochliwy trzepot słońca u schyłku. Łaty

nie są przeszkodą, mówią, nic a nic, mówią, żyjemy wyłącznie

literaturą. Ziemia okręca się wokół spadającego kota,

przytula się do jego stóp, miękko. Miękko. I miękko. Odpowiadam:

ja żyję wyłącznie życiem.

Rapsod o świętym Tomaszu z Akwinu

Nie zgadzając się z arystotelesowskim określeniem człowieka jako zwierzęcia społecznego, ponieważ życie społeczne jest cechą również innych zwierząt, Sołowjow określił go jako „zwierzę śmiejące się”. „Człowiek rozważa fakt, a jeśli ten nie odpowiada jego indywidualnym pojęciom, śmieje się. Ta charakterystyczna właściwość jest również źródłem poezji i metafizyki. Ponieważ poezja i metafizyka właściwe są wyłącznie człowiekowi, można go określić również jako zwierzę poetyzujące i uprawiające metafizykę. Poezja nie jest wcale odzwierciedleniem rzeczywistości — jest ona kpiną z rzeczywistości”.

 

(z wykładu Włodzimierza Sołowjowa)

Sergiusz M. Sołowjow, Życie i twórczość Włodzimierza Sołowjowa

 

(W 1240 roku Tomasz przebywa w Kolonii celem zorganizowania tam „studium generale”. Ze względu na tuszę i milczenie zwano go tam „wołem sycylijskim”.)

 

 

Oddzieleni od świata bramą i klauzurą,

choć brama nieszczelna, klauzura dziurawa,

każemy milczeć naszym ustom, co same nie bez grzechu,

i ulegamy dialektycznym derywacjom

mniejszego zła w imię większego dobra

(obydwa te stany osiąga się tu za jednym zamachem).

Milczy nasz interlokutor, Tomasz,

a przecież mógłby tak wiele powiedzieć

z tą dobrotliwą swadą otyłych,

których uszy chętnie łowią co pieprzniejsze fraszki

w rozgardiaszu uczt. Ich śmiech

jest pokorą świętych.

Można suponować: ile żaru w modłach,

tyle śmiechu w człowieku. Wszelako

Tomasz milczy, a milcząc prowadzi

nas skośnym korytarzem do lochów.

Łuczywo w ręku skacze, będzie już lat dziesięć,

odkąd w co suchszych trzewiach klasztoru

przytułek założono dla szaleńców Bożych,

dotkniętych chorobą pomieszania zmysłów.

Jeden Diabła wzywa, drugi milczy,

na słomie we własnym łajnie siedzi,

trzeci wyklina na czym świat stoi —

na żółwiach, słoniach i praoceanie

bezkresnym. Gryzie kratę, co mu ją

wykuli z najprzedniejszej stali,

ażeby nie krzywdził siebie ani innych.

Tylko przy Tomaszu uspokaja się na czas jaki,

słucha modlitwy sobie przeznaczonej,

za duszę własną, co Bóg wie w jakiej

włóczędze, na jakim manowcu, w jakim ciele

i w jakich szponach bawi.

Do tegoż Tomasz milcząco się zbliża.

Ów czeka, pokorny, na swój Pater Noster:

w milczeniu ust. Potem głowę

do pocałunku chyli. Opat zwykle

dłonią błogosławi, nie, jak Augustyn, dwoma,

Ireneusz — trzema palcami. Wyciąga,

w pierścieniach całą. Ów chwyta nieśmiało...

Lecz już w podniecenia obłędny impuls uwierzył,

już chciałby gryźć dobroczyńcę. Ręka

znika w otworze gardła...

Świat jest poręczą, Tomaszu, która wiedzie nas dokąd?

Wszelako nasz interlokutor milczy,

a milcząc podaje dłoń, jak Komunię, ustom nieszczęśnika.

Słyszymy chrzęst — zali odpadną pulchne kłykcie?

Coś brzęknie o podłogę, cóż widzimy — palec?

O, nie! To ząb. Ząb wypadł ze szczęki, a ręka

już wolna, już poprawia pierścienie na wszystkich

pięciu palcach. Pierścienie.

Złote pierścienie. Pierścienie.

„Przeklęty ma w sobie wiele świętości” — rzecze

Tomasz. — A święty — mógłby rzec — tym więcej przekleństwa.

Wszelako Tomasz niknie w żywotach i scholiach,

coraz bardziej Doktor i bardziej anielski.

 

Ciąg dalszy w wersji pełnej...

Strona redakcyjna

M.K.E Baczewski

Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje

Katowice 2015

 

Copyright © by M.K.E Baczewski, 2015

 

Okładka: Agata Nawrat

 

 

ISBN 978-83-60406-68-7

 

 

Wydawnictwo FA–art

Katowice 40-013, ul. Staromiejska 6 lok. 10d

 

 

Zamówienia

www.FA–art.pl

prenumerata@FA–art.pl