Długo i szczęśliwie - Kim Lawrence - ebook

Długo i szczęśliwie ebook

Kim Lawrence

3,6

Opis

Tilda Raven jest świetną asystentką, oddaną swojej pracy. Ale jest też jedyną opiekunką młodszego brata, geniusza informatycznego i szachowego, który w wieku dorastania potrzebuje jej większej uwagi. Tilda składa więc wymówienie. Jest zdumiona, gdy jej szef – Ezio Angelos – który do tej pory traktował ją jak dobrze funkcjonujący trybik w maszynie, nagle zaczyna się interesować jej prywatnym życiem. Po raz pierwszy ten przystojny i władczy zdobywca kobiecych serc spogląda na Tildę jak na kobietę i znajduje inne, korzystne dla wszystkich rozwiązanie…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 146

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,6 (8 ocen)
2
2
3
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MagdalenaHaM

Całkiem niezła

Aranżowane małżeństwo, szef i sekretarka… krótka historia z happeningiem
00

Popularność




Kim Lawrence

Długo i szczęśliwie

Tłumaczenie:

Zbigniew Mach

Rozdział pierwszy

Szerokie szklane drzwi rozsunęły się bezszelestnie.

Tilda Raven ruchem głowy strząsnęła kropelki deszczu z gęstych kasztanowych włosów, które kręconymi falami opadały jej niemal do bioder. Zwykle wiązała jej w lśniący koński ogon.

Nie wahała się ani chwili. Miała do spełnienia zadanie.

– Jest pani umówiona? Och, przepraszam, nie poznałem.

Barczysty ochroniarz wykazał się spóźnionym refleksem, ale szybko ustąpił jej miejsca. Tilda uśmiechnęła się do niego wymuszenie uprzejmym uśmiechem, który nie sięgnął jej wielkich zielonych oczu skrytych za niezbyt twarzowymi dużymi okularami w ciężkiej oprawce.

Spojrzała na wiszący na ścianie nad biurkiem recepcjonistki wielki zegar w stylu art déco. Jeśli dobrze pójdzie, wrócę do domu przed trzecią, pomyślała.

Przecież chyba nie zatrzyma jej siłą! Choć bez trudu mogła sobie wyobrazić, że jej szefa stać na taki numer. Ezio Angelos był niepoprawnym egoistą.

Była pewna, że nie odbierze dobrze jej decyzji. Potrafił też być bardzo przekonujący. Przez chwilę błysnęła jej w głowie myśl, by czmychnąć, ale Tilda wiedziała, że winna mu jest osobiste wyjaśnienie.

Podjęła decyzję, od której nie było odwrotu.

Ezio z pewnością nie pobłogosławi jej na drogę, ale Tilda była gotowa na jego wybuch złości. Miała w nosie jego reakcje. Raz jeden nie chodziło o jej genialnego szefa miliardera, lecz o brata Tildy, Sama. On był dla niej najważniejszy.

Poczuła ucisk w sercu i ciężar winy, gdy w pamięci błysnął jej obraz nastolatka leżącego z maską tlenową na twarzy. W myślach powtarzała sobie, że teraz chłopak czuje się już dobrze.

Co za ulga.

Patrząc na Sama przyklejonego wzrokiem do ekranu komputera, nikt by nie pomyślał, że jeszcze wczoraj odwoziła go do szpitala. Chłopak uwielbiał gry komputerowe. Teraz miała na niego oko sąsiadka, pani Lowther, która znała ich oboje od dzieciństwa.

Zwykle Tilda wchodziła do gabinetu Ezia podekscytowana. Lubiła swoją pracę. Dziś była jednak w zupełnie innym nastroju. Udało jej się zmieścić w krótkim wolnym czasie Ezia, co, znając jego pracoholizm, graniczyło z cudem.

Sama zawsze była bardzo punktualna. Jej szef nie znosił spóźnialstwa i nie tolerował żadnych wymówek.

Przyszła do biura w jednym celu – złożyć wymówienie. Nie dlatego, że dostała lepszą propozycję czy przestała lubić swoją pracę. Nic podobnego. Nawet mimo że Ezio miał mnóstwo cech, których nie znosiła w mężczyznach.

Wielu ludzi chętnie przymykało na nie oko, bo Ezio potrafił ukrywać je pod ujmującą powierzchownością. Gdyby Tilda była kobietą ulegającą takiemu czarowi zabójczo przystojnego mężczyzny z kilkoma miliardami dolarów na koncie, pewnie postąpiłaby tak samo. Bo Ezio Angelos był prawdziwym ciachem w każdym znaczeniu tego potocznego słowa. Ten smukły i wysoki, ale atletycznie zbudowany Grek obracał się w towarzystwie najpiękniejszych kobiet w Londynie.

Ale Tilda wyznawała wyższe standardy.

Miała niebotycznie długie rzęsy, wspaniale wyrzeźbione kości policzkowe i zmysłowe usta. A tak piękna kobieta nie musi znosić arogancji szefa. Choćby ta sięgała niebotycznych rozmiarów.

Ezio miał w sobie tyle empatii, co przydrożny kamień. Był mężczyzną twardym i bezwzględnym. Ale gdy chodzi o piękne kobiety… Tych miał więcej, niż mógłby spamiętać. Przyciągał je sam jego wygląd. Mocno wykrojona szczęka i zmysłowy męski zarost, który na jego twarzy pojawiał się już przed południem. Która mogłaby się oprzeć?

Jednak mimo tych wad był naprawdę dobrym szefem. Ogromną fortunę zbił w dziedzinie nowych technologii i sztucznej inteligencji. Był wymagający, ale uczciwy. Nikogo nie traktował z góry, a praca z nim nigdy nie była nudna. Ten uzależniony od intelektualnej adrenaliny i nowych wyzwań mężczyzna nie znał słowa „niemożliwe”. Wyczerpującym wysiłkiem było już samo dotrzymywanie mu kroku. Tilda zwykle nie nadążała, ale kochała harmider i napięcie, jakie wywoływały już same próby dotrzymania mu kroku.

Z Eziem nigdy się nie nudziła.

Ponadto jako jego osobista sekretarka cieszyła się autonomią, o jakiej nigdzie indziej nie mogłaby marzyć. Nigdy nie spotkała się z kąśliwymi uwagami, co było zmorą jej poprzednich prac. Ezio nigdy też nie wbijał jej spojrzeniem w ziemię. I nigdy nawet nie zasugerował, że jest zbyt młoda, by traktować ją poważnie. Może trochę z powodu okularów, którymi dodawała sobie powagi. Używała ich jak teatralnego rekwizytu, bo na wzrok nigdy nie mogła narzekać. Miała dwadzieścia sześć lat i wierzyła, że duże oprawki dodają jej kolejne pięć. Inspirują. Był to rodzaj gry, bo Tilda wiedziała, że w pracy zawsze jest poważną profesjonalistką. Choćby o dziecięcej twarzy.

I chciała, żeby świat traktował ją serio.

Przez chwilę w jej oczach pojawił się cień smutku. Wiedziała, że będzie jej żal pracy. I wyrazu zazdrości na twarzach przyjaciół, gdy mimochodem rzucała, że jest osobistą sekretarką Ezia… Tak, tego Ezia Angelosa.

Przed wejściem do gabinetu wyprostowała smukłe ramiona, by dodać sobie odwagi. Przez głowę przebiegła jej myśl, że może już ją zwolnił. Ezio słynął z braku cierpliwości, a Tilda była mocno spóźniona.

Szybko rzuciła okiem na telefon komórkowy, czy nie ma esemesów od Sama. Wyświetlacz był pusty. Brak wiadomości jest dobrą wiadomością. Ale wczoraj wieczorem też nie pisał, a Tilda sądziła, że jest na turnieju szachowym. Godzinę później okazało się, że Sam leży na oddziale ratunkowym miejskiego szpitala. Tilda dowiedziała się o tym tylko dzięki wspaniałomyślnemu gestowi miejscowego sklepikarza, który wezwał karetkę i towarzyszył Samowi w drodze na pogotowie.

Wszystko zaczęło się od sztubackiego wygłupu. Sam chciał wkupić się w łaski paczki starszych uczniów i próbował ukraść w sklepiku puszkę piwa. Nieudana próba zakończyła się dla niego tragicznie – najgorszym od lat atakiem astmy.

Gdyby nie szybka akcja sklepikarza, przyszłość Sama mogłaby dziś wyglądać zupełnie inaczej. Ten zacny człowiek pominął też dobrodusznym milczeniem kradzież puszki piwa. Tilda zawdzięczała mu wszystko.

Teraz aż zadrżała na samo wspomnienie zdarzenia.

Tuż za szklanym drzwiami znajdowało się jej własne wielkie biurko, a obok mniejsze biurko jej asystentki Roweny. Nawet teraz, po czterech latach pracy, Tilda wciąż nie mogła przywyknąć do jej obecności.

Asystentka sekretarki! Była to zupełna nowość w jej życiu.

Gabinet Ezia stanowił prawdziwe dzieło sztuki architektury wnętrz. Niedawno zresztą otrzymał zaszczytne wyróżnienie największego brytyjskiego pisma poświęconego designowi. Jedna ze ścian była całkowicie przeszklona. Stojąc przy niej, można było podziwiać panoramę Londynu. Ale całość dawała też poczucie prywatności. Tilda zawsze zachodziła w głowę, jak projektantowi udało się pogodzić te dwie na pozór sprzeczne cechy. Gabinet był zarazem otwarty i zamknięty.

Czasem myślała, że jest to bardziej ukryte legowisko zawsze nienagannie eleganckiego drapieżnika, jakim było Ezio.

Czy był? Z pewnością takim często się jej wydawał. Nie mogła uciec od tego wrażenia.

– Jest w podłym nastroju – rzuciła półszeptem Rowena, gdy Tilda wchodziła do gabinetu.

Tilda nie potrzebowała tej przestrogi. Sztywny język ciała Ezia mówił jej wszystko. Szef stał wyprostowany przed szklaną ścianą. Tilda niemal sama czuła elektryzujące napięcie emanujące z jego barczystych ramion. Trzymał w ręku telefon komórkowy włączony na tryb głośnomówiący i słuchał biegnącego gdzieś z oddali głosu.

Tilda dobrze znała ten głos. Należał do Saula Rutherforda.

Tego siwego mężczyznę nazywano „srebrnym lisem”. Był człowiekiem legendą. Choć dobrze po siedemdziesiątce wciąż zarządzał swoją firmą IT. Nie była to spółka znana z rewolucyjnych technologii, raczej niszowa, ale prowadzona żelazną ręką. Rutheford liczył się w branży i miał ogromne wpływy.

– Wolę zatopić firmę niż pozwolić, by Geroge Baros położył na niej swoje chciwe łapska.

Tilda słyszała rosnącą z każdym słowem złość w głosie Saula.

– Nie ma wątpliwości, że mu nie wyjdzie, prawda, Saul?

Ezio emanował spokojem, choć Tilda znała jego wybuchowe usposobienie. Na jego pociągłej twarzy nie drgnął nawet jeden mięsień. Ani śladu frustracji. W swoim szytym na zamówienie garniturze wyglądał jak „mroczny anioł”. Kątem oka zauważył obecność Tildy i rzucił jej spojrzenie spod długich ciemnych rzęs. Szkoda ich dla mężczyzny, pomyślała. Ezio przez chwilę patrzył na nią swoimi czarnymi oczyma i ruchem smukłego palca wskazał jej leżący na biurku otwarty tabloid.

Zanim zobaczyła starą przerobioną cyfrowo fotkę, jej twarz wykrzywił grymas na widok wybitego na górze tytułu. Jakiś pismak ciągnął sprawę romansu Ezia. Brukowce od dawna nie dawały mu spokoju. Prześcigały się w plotkach sprzedawanych przez ludzi z otoczenia „wpływowej pary”.

Tilda zawsze myślała, że Ezio powinien zakończyć ten medialny cyrk i porozmawiać wprost ze znaną influencerką z wyższych sfer, córką Geroge’a Barosa, Atheną, bo ignorowanie jej nie dawało nic dobrego. Ale może robił to świadomie? Może była to zemsta, złość, uraza albo coś jeszcze innego?

Odrzuciła te myśli.

Musiała zmierzyć się z nową sytuacją. Nie była już całą sobą pochłonięta problemami czy kłopotami szefa. Nie do niej należało wskazywać mu opcje, za które zresztą często dostawał po głowie.

Był to niewątpliwy plus, ale Tilda nie poczuła się przez niego szczęśliwsza. Bo tym razem nie chodziło o jej samopoczucie, lecz o Sama. Dlatego przyszła na spotkanie z Eziem.

Ezio nie był już jej problemem, ale Athena Baros była jego utrapieniem. Tildę zdumiewało, że tego rodzaju sytuacje nie zdarzały mu się częściej. Rzucał swoje kobiety w sposób bezduszny, ale, o dziwo, nigdy nie miały do niego pretensji. Nie wisiały na telefonie z wiecznymi wyrzutami. A już na pewno żadna z nich nie wisiała na klamce redakcji brukowców, by wciskać im fałszywe historyjki, że ich miłość ze słynnym Grekiem wybuchła na nowo.

Ezio był zresztą dżentelmenem w każdym calu. Gdy rozstawał się z kochanką, jej konto tego samego dnia powiększało się o kilka zer, a wieczorem umyślny przynosił jej do domu jakieś cacko od najdroższego jubilera warte tyle, że zwykły człowiek mógłby spokojnie przeżyć za nie kilka lat.

Źródła zbliżone do Atheny wszystkiemu zaprzeczały. Ona sama zachowywała wzniosłe milczenie i zagadkowy uśmiech, co wystarczało, by wzbudzać kolejne fale plotek. Według jednego z plotkarskich serwisów wszyscy byli pewni, że oboje są już nie tylko zaręczeni, ale że Athena jest też w ciąży.

Tildę zżerała ciekawość, czy Ezio znał te rewelacje, ale nigdy go o to nie pytała. Pewnie miał w nosie, co i gdzie piszą o jego życiu miłosnym. Jego nazwisko latami pojawiało się wśród najbardziej pożądanych kawalerów Europy. Z Atheną było jednak inaczej. Tym razem nie chodziło o życie prywatne, lecz o biznes, a tego Ezio nigdy nie traktował nonszalancko. Tu zawsze był bezwzględny i skupiony na celu.

W biznes z Rutherfordem zainwestował mnóstwo czasu i wysiłku. Tilda wiedziała, że umowa była częścią wizji Ezia rozwoju jego imperium Angelos Industries. A jeśli jej szef w coś inwestował, to oczekiwał, że i ona poświęci się temu bez reszty. Zawsze oddawała pracy całe serce, ale co zostawało na rzeczy naprawdę ważne? Jej własne priorytety nagle się rozpłynęły.

Musiała odbudować je na nowo.

Wszystko miało się zmienić. Dziś i w tym gabinecie.

Tilda podjęła decyzję.

Nie miała dzieci, ale dla Sama była prawie matką.

Uniosła dumnie głowę i spojrzał na Ezia. Jego miliardowe umowy nie mieściły się już w jej priorytetach. Całą energię musiała skupić na bezpieczeństwie brata i nie pozwolić, by wpadł w złe towarzystwo. Bo zrujnowałby sobie życie. Kradzież w sklepiku zabrzmiała jak dzwonek alarmowy. Tilda nie zatykała nań uszu. Wciąż dźwięczał w jej głowie.

– Nawet jeśli nie połączymy sił w tym projekcie, to cieszysz się w branży szacunkiem, a twoich bilansów można tylko pozazdrościć. Oczywiście jeśli dołączysz do nas, wejdziesz do innej ligi… – rzucił do telefonu Ezio.

– Chcesz, bym przespał się z tobą, gdy sypiasz z córką Barosa, tą zakłamaną żmiją. Jej ojciec od lat próbuje położyć łapę na mojej firmie – usłyszała wzburzony głos Rutherforda.

Ezio zamilkł. Na końcu języka miał pewnie kąśliwą uwagę, ale siłą woli się powstrzymał.

– Mieliśmy z Atheną przygodny romans, Saul, ale to było lata temu.

Mówiąc te słowa, Ezio zaciskał zęby. Tilda znała go jak zły grosz i wiedziała, ile wysiłku kosztowało go to wyznanie.

Już wkrótce po rozpoczęciu pracy zrozumiała, że Ezio nigdy przed nikim się nie tłumaczy. Mogła sobie tylko wyobrażać, jak się czuje, zmuszony tłumaczyć się teraz przed Rutherfordem.

Jednak w swojej sytuacji nie mogła zdobyć się nawet na cień współczucia dla duszącego w sobie złość szefa. Ezio nawet nie wiedział, jakim był szczęściarzem. Nie z powodu ogromnego bogactwa i wpływów, ale dlatego, że nigdy w siebie nie wątpił. Nie musiał udawać, że wierzy w siebie.

Po prostu wierzył.

– Barosa w tym nie ma, Saul, i nigdy nie było.

Nic w jego twarzy pokerzysty nie wskazywało, że sam zaczynał wątpić w to, co powiedział. Nie mógł wykluczyć, że George Baros mógł po cichu pociągać za sznurki. Tych dwóch starszych biznesmenów darło ze sobą koty od pół wieku, a do dziś wzajemna nienawiść nie wygasła ani na jotę.

Czy córka mogła wykorzystywać stary i przelotny romans-nie-romans, by storpedować umowę, na której mógł zyskać największy wróg jej ojca? Athena miała nogi długie jak autostrada i pokręcone poczucie humoru, ale była zupełnie pozbawiona sumienia. Ostatnie obchodziło Ezia jeszcze mniej niż to, że jego następca wylądował w jej łóżku już po kilku tygodniach.

Ezio Angelos nie dramatyzował. Między nim a Atheną nie było żadnej miłości. Po prostu oboje poszli swoimi drogami.

– Posłuchaj mnie, Saul…

Ezio nie zdążył dokończyć, bo nagle usłyszał głośny trzask. Rutherford musiał ze złości rzucić telefonem.

Tilda wstrzymała oddech i przez chwilę walczyła z szaloną chęcią, by wybuchnąć śmiechem. Ktoś śmiał rzucić Eziowi słuchawkę!

Ezio najpierw milczał, a potem wyrzucił z siebie wiązkę soczystych greckich przekleństw.

– Co on chce przez to wywalczyć?

Gwałtownym nerwowym ruchem przeczesał ręką włosy. Stał przy oknie, wpatrując się w panoramę miasta.

Dla Tildy był to dobry moment, by zacząć rozmowę, ale nie chciała spotkać się z odmową. Nie dziś. Nie mógł odesłać jej z kwitkiem.

Czuła, jak oburzenie ściska jej klatkę piersiową. W ciągu czterech lat pracy nigdy się nie spóźniła. A teraz Ezio nawet nie spytał, czy Tilda ma jakiś problem. Ale tak było zawsze.

– Naprawdę nie wiesz, czemu ona to robi? – spytała.

Ezio obrócił się na pięcie i spojrzał na Tildę ostrym jak laser wzrokiem.

Nie uciekła przed jego spojrzeniem, lecz popatrzyła mu prosto w oczy. Nawet przez szkła nieco przybrudzonych okularów musiał widzieć jej przenikliwe spojrzenie.

– Myślałam, że chcesz usłyszeć moją odpowiedź – powiedziała sarkastycznym tonem.

Wątpiła jednak, by Ezio usłyszał ten sarkazm. Był mistrzem uszczypliwych uwag, ale nie przyjmował ich pod swoim adresem.

– Z Atheną zaczęliśmy dwa lata temu. Jakoś się nawzajem uwiedliśmy… – powiedział wymijająco.

– Ty ją uwiodłeś, a to nie to samo – odparła Tilda.

Szczerze nie znosiła jego podejścia do kobiet. Jednak jej kobieca solidarność z Atheną była raczej wymuszona. Kilka razy spotkała tę wysoką blondynkę. Athena traktowała ją jak powietrze. Była słodka i do rany przyłóż tylko dla tych, których mogła wykorzystać do swoich celów.

Tilda wzruszyła ramionami. Już miała na końcu języka przeprosiny, ale nagle przypomniała sobie, że za chwilę będzie już tylko byłą sekretarką. Nie musi więc łechtać ego szefa czy mówić to, co należy.

– Może daje ci znak, że wciąż żyje. Tak tylko sobie pomyślałam – dodała z lekkim półuśmiechem na twarzy.

Ezio ściągnął gęste czarne brwi. Wolno przebiegł wzrokiem drobną i smukłą sylwetkę Tildy. Od twarzy do stóp i z powrotem. Jakby widział ją pierwszy raz.

– Athena nie miesza seksu z uczuciem…

Ezio przerwał, bo uświadomił sobie, że za chwilę zacznie się tłumaczyć swojej sekretarce, która… właśnie pierwszy raz spóźniała się do pracy.

Gdyby miał opisać Tildę Raven jednym słowem wybrałby – słowo „schludna”. Zawsze elegancka i starannie zadbana. Ale tym razem wyglądała inaczej. Zauważył ciężki niesforny kosmyk opadający na jej policzek. Resztę włosów musiała wcisnąć pod kołnierz watowanej kurtki krzywo zapiętej na guziki. Jakby wcisnęła ją na siebie w największym pośpiechu.

– Spóźniłaś się. I co ty, u diabła, masz na sobie?

Ezio ugryzł się w język, nie czekając na jej odpowiedź. Nie powinno go obchodzić, co nosi jego sekretarka.

Potrząsnął tylko głową i usiadł za biurkiem w ergonomicznie zaprojektowanym drewniano-metalowym fotelu. Uważnym wzrokiem spojrzał na Tildę.

Zanim się odezwała, usłyszał najpierw jej głęboki oddech.

– Przepraszam. Wiem, że to nie jest dobry moment, ale odchodzę…

Ezio westchnął z widoczną irytacją, próbując zdusić rosnącą w nim frustrację. Przez cztery lata Tilda tylko raz wzięła wolne na nagłą wizytę u dentysty. Ale jeszcze tego samego dnia wróciła do pracy, choć Ezio nalegał, by poszła do domu. Teraz nazwała go nieczułym potworem. I to w chwili, gdy jej obecność była mu najbardziej potrzebna.

– Ile chcesz wolnego?

Nie pytał o powód. Podejrzewał, że tym razem nie chodzi jednak o dentystę. Nigdy nie interesował się życiem prywatnym podwładnych, o ile nie wpływało ono na efektywność ich pracy. Spuścił wzrok z jej twarzy.

– To dżinsy? – spytał z głupia frant, patrząc na jej spodnie.

Tilda spojrzała w dół na swoje nogi.

– Tak i… Odchodzę na stałe. Rezygnuję z pracy.

– Ty decydujesz – odparł, starannie ukrywając zaskoczenie.

Potrząsnęła głową zaskoczona jego spokojną reakcją.

– Możemy skończyć ten teatr? Jaką chcesz podwyżkę? Albo lepiej skontaktuj się z personalnym i przekaż im, że się zgodziłem. Sama zdecyduj ile. Muszę tylko wiedzieć, czy…

– Nie! – Tilda niemal krzyknęła.

Ezio zmarszczył czoło i brwi. Tilda mocno oparła dłonie na biodrach i śmiało spojrzała mu w oczy. Jej zaczerwienione policzki świadczyły, że nawet nie zrobiła dziś dyskretnego makijażu, bez którego nigdy nie pokazywała się biurze.

Ezio zawsze widział ją tylko w czerni. W czarnej spódnicy o linii trapezu i nienagannie białej bluzce. Czasem wkładała eleganckie czarne spodnie, które uwydatniały to, co zasłaniała sukienka. Ale dżinsy przebijały wszystko. Tilda miała smukłe długie nogi. Nawet za długie, jak na jej niski wzrost. A jej pośladki… Ezio z trudem oderwał od nich wzrok.

Jak większość mężczyzn lubił kobiece pośladki, ale tylko w życiu prywatnym. W pracy nie miał do nich głowy. Zawsze twardo oddzielał sprawy prywatne od zawodowych i tego samego oczekiwał od pracowników. Zdarzało się, że ktoś z kimś zaczynał romans, bo takie jest życie, ale wszyscy wiedzieli, że w pracy liczy się tylko praca.

Na Tildę patrzyło się z przyjemnością, choć robiła wszystko, by nie dać ku temu powodów. Miała kibić tak wąską, że Ezio mógłby objąć ją złączonymi dłońmi.

Przeniósł wzrok na jej oczy. Nie mógł określić ich koloru, bo były ukryte za różowawymi okularami. Nie interesował go jej gust, gdy chodzi o modę. Ważne było tylko to, że zawsze może liczyć na jej bystry umysł, inteligencję, spokój, praktyczne podejście i absolutną dyskrecję.

Uśmiechnął się, z trudem szukając w sobie pokładów cierpliwości.

– Możemy zacząć tę rozmowę od nowa, Tildo? Widzę, że rano coś się stało.

Choć pewnie nie tak złego, jak mnie, dodał w myślach, gratulując sobie w duchu tolerancji.

Tilda nerwowo podsunęła okulary do góry i złożyła ręce na piersiach. Ezio jej nie słuchał. I nie słyszał.

– Uśmiech nic tu nie da – powiedziała. – Rezygnuję z pracy.

– Rezygnujesz?

Skinęła głową na potwierdzenie swoich słów i z irracjonalną przyjemnością popatrzyła na rysujący się na jego twarzy wyraz zaskoczenia i niedowierzania.

– I wiesz co? Bardzo mi to ułatwiasz, bo jesteś po prostu, po prostu…

W ostatniej chwili ugryzła się w język i zamilkła.

Lepiej zamilknąć niż powiedzieć prawdę. Ezio był najbardziej zabójczo przystojnym mężczyzną na świecie. Ironia losu poległa na tym, że był też zbyt arogancki, by w ogóle dostrzec ten fakt. Jego pewność siebie nie miała nic wspólnego z miliardami, które zarobił, i wręcz nieznośnie idealnym profilem greckiego boga. Była tak z nim zrośnięta jak odciski palców.

Tilda próbowała zachować spokój, ale prysł, gdy tylko baczniej utkwiła wzrok w twarz Ezia. Setki razy widziała idealnie symetryczne rysy. Groźny uśmiech, który sprawiał, że podczas biznesowych negocjacji jego oczy stawały się zimne jak lód. Wiedziała wtedy, że za chwilę Ezio dopadnie zwiedzioną grą pozorów ofiarę.

– Po prostu…? – powtórzył jej słowa.

Zimny ton jego głosu mówił Tildzie, że złość Ezia przeszła już z byłej kochanki na nią samą, choć przecież to nie ona knuła przeciw jego umowie z Saulem.

Ale były rzeczy, które Tilda chciała powiedzieć od czterech lat. Czemu więc nie teraz?

– Egoistyczny. Wszystko ci się należy i trzeba cię traktować wyjątkowo…

Przerwała, by powstrzymać cisnący się jej do gardła szloch.

– Och, mów dalej, to fascynujące.

Ezio popatrzył na nią zaciekawionym wzrokiem.

– Nie powinnam tak mówić. Lubiłam pracę z tobą, ale nie znaczy to, że jesteś miłym i fajnym człowiekiem. Wiedziałam, że wytkniesz mi spóźnienie, ale nie ochrzanisz, bo wiesz, że odpracuję godziny. Nie spytałeś, co się stało, bo masz to nosie. Jesteś najbardziej egoistycznym i skupionym na sobie mężczyzną, jakiego w życiu spotkałam.

– Istny potwór – odparł z przekąsem. – Może powinnaś o tym pamiętać, zanim zdobyłaś się na brutalną szczerość.

Ezio wcisnął klawisz interkomu.

– Roweno, wezwij ochronę. Niech wezmą rzeczy pani Raven i odprowadzą ją do wyjścia.

Na dłuższą chwilę zapadło między nimi milczenie.

– Nie możesz wyrzucać kogoś, bo się spóźnił. – Tilda usłyszała na głową głos zwykle nieśmiałej Roweny.

Wzruszyło ją to niespodziewane wsparcie.

– Wszystko w porządku, Roweno. Po prostu chcę wyjść – odparła.

Tego jej jeszcze brakowało. Wyrzutów sumienia, że przez nią Rowena wyleci z pracy.

– Co się, u diabła, dzieje? To dzień protestów? – krzyknął Ezio.

Zirytowany nerwowo przeczesał ręką włosy.

– Nie ma sprawy, Roweno. Wezwij ochronę. Ktoś musi wynieść moje szpargały – odparła Tilda.

Z wyniosłą wzgardą w oczach spojrzała na Ezia.

– Zresztą sama dam sobie radę – dodała.

Kątem oka dostrzegła wciąż leżący na biurku tabloid, wychyliła się i wzięła go do ręki.

– Jeśli chcesz zakończyć tę sprawę, możesz poślubić kogoś innego. Kolejną z tych odrzuconych, które traktujesz jak powietrze.

Jej słowa zawisły w powietrzu. Innym razem wyraz nagiego niedowierzania na twarzy Ezia wywołałby u Tildy tylko uśmiech. Ale teraz nie było jej do śmiechu. Zdusiła w sobie łzy.

Zaciskając usta, rzuciła tabloid z powrotem na biurko. Nie zauważyła, że gdy wychylała się w tym gwałtownym geście, wypadła jej z kieszeni na podłogę plastikowa szpitalna opaska na rękę, którą Sam zdarł z przegubu w ambulansie.

Ezio wstał zza biurka i podniósł opaskę.

– Co to? – zapytał, patrząc na jej nagle pobladłą twarz. – Byłaś w szpitalu? Czemu nie powiedziałaś?

Ezio był człowiekiem inteligentnym. Szybko zrozumiał, że jego dotąd szorstki ton był zupełnie nie na miejscu. Ale skąd miał wiedzieć?

– Czemu nie spytałeś? – odparowała. – Nie ja, mój… Samuel… Sam – dodała prawie krzykiem.

Zamilkła i, próbując opanować szloch, mocno przygryzła wargę.

Wyciągnęła rękę, by odebrać opaskę. Ale Ezio zamiast ją oddać, przeczytał wypisane na niej imię.

– Kim jest ten Sam? – zapytał.

Tilda ma partnera?

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tytuł oryginału: Claimed by Her Greek Boss

Harlequin Mills &amp Boon Limited, 2022

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2022 by Kim Lawrence

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-393-7

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek