Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kasia postanawia wziąć udział w zawodach pływackich na basenie.
Karol i Wojtek idą tam z nią i jej mocno kibicują. Tuż po wydarzeniu dochodzi do zagadkowej sytuacji. Ktoś okradł sklep "Pływak" ze strojami kąpielowymi i akcesoriami do pływania, który znajduje się przed wejściem do pływalni.
Karol przypomina sobie, że pracujący na basenie ratownik Szyszka odbył dziwną telefoniczną rozmowę tuż przed tym jak okradziono sklep, a potem szybko wyszedł z pływalni. Potem widziany był na nagraniach z kamer, z wielką wypchaną czymś torbą. Czy maczał ręce w kradzieży? A może dokonał tego ktoś inny?
Rusza kolejne śledztwo. Detektywi nie spoczną dopóki nie poznają prawdy!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 87
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Hani i Oskarkowi
– Na pewno dobrze ci pójdzie – powiedziałem do Kasi, gdy weszliśmy na kryty basen.
Tego dnia odbywały się zawody w pływaniu. Kasia brała w nich udział i od rana bardzo się stresowała. Postanowiliśmy z Wojtkiem i Tolą, że przyjdziemy z nią, żeby dodać jej otuchy, choć ona mówiła, że nie trzeba. My jednak wiedzieliśmy swoje. Z przyjaciółmi zawsze raźniej. Towarzyszyła nam jeszcze starsza siostra Kasi, Ania, która chciała zrobić Kasi zdjęcia podczas zawodów.
Choć nie byliśmy jeszcze na pływalni, tylko w holu, przed kasami, w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach chloru. Kręciło się tu sporo ludzi. Była w końcu sobota, a w zimowe weekendy basen zawsze pękał w szwach.
– Moja mama zna właścicielkę basenu – powiedziała Kasia. – Projektowała jej gabinet, który znajduje się na pierwszym piętrze. – Wskazała palcem do góry. – Nazywa się Maryla Strumyk. Bardzo sympatyczna kobieta, ale lepiej jej nie podpadać! Byłam tu kiedyś z mamą. Zabrała mnie na pomiary.
– Na pomiary? – zdziwiła się Tola.
– Zanim architekt wnętrz zaprojektuje jakieś pomieszczenie, musi je dokładnie zmierzyć, żeby potem móc wybrać meble i sprzęty, które się do niego zmieszczą – wytłumaczyła Ania.
– Aha, rozumiem.
– Pani Maryla ma jeszcze syna, Lucjana, który pracuje w sklepie z kostiumami kąpielowymi, okularkami do pływania, rurkami, maskami i innymi gadżetami przydatnymi na basenie – dodała Kasia.
– Gdzie jest ten sklep? – zapytał Wojtek.
– Trzeba pójść tędy i zaraz będzie go widać. – Kasia wskazała dłonią w prawo na wąski korytarz. – Tu jest nawet szyld.
Zobaczyłem białą tabliczkę z napisem: SKLEP „PŁYWAK”, a powyżej strzałkę wskazującą drogę.
– O właśnie, bym zapomniała – Kasia przyłożyła dłoń do czoła – muszę sobie kupić okularki do pływania, bo gdzieś zgubiłam.
Weszliśmy do korytarza i po chwili rzeczywiście naszym oczom ukazał się niewielki sklep. W głębi pomieszczenia znajdowała się lada, za którą stał młody, na oko dwudziestoletni mężczyzna. Miał jasne włosy związane w kucyk, a na jego jasnej koszulce widniał napis: „Słoneczny patrol”.
Weszliśmy do sklepiku, a właściwie zbliżyliśmy się do niego, bo nie było tam żadnych drzwi, przez które można by przejść. „Pływak” przypominał bardziej stoisko, jakie można zobaczyć na targu. Wszystko było wystawione na zewnątrz.
Tola podeszła do kostiumów kąpielowych wiszących na dużym obrotowym stojaku i zaczęła się im przyglądać.
– Ale drogie – powiedziała Tola, zerkając na metkę jednego z nich.
Po chwili dołączyła do niej Kasia.
– Nic specjalnego, a taka cena – stwierdziła z przekąsem.
– To porządne kostiumy – włączył się sprzedawca. – Dobra włoska firma, nie spiorą się, będą służyć latami.
– Rozumiem, jeszcze się zastanowię – odpowiedziała wymijająco Tola i odsunęła się od strojów.
Miałem wrażenie, że sprzedawca posmutniał, ale może tylko mi się wydawało. Kasia w tym czasie podeszła do półki z okularkami pływackimi. Ich ceny też robiły wrażenie.
– Muszę kupić okularki, bo zaraz mam zawody, ale nie stać mnie na żadne z tych, które są tutaj – powiedziała szczerze, przyglądając się metkom. Aniu, wzięłaś jakieś pieniądze? – Spojrzała na starszą siostrę z nadzieją w oczach.
– Niestety, nie. Mam tylko wyliczoną kwotę na bilety.
– Masz zawody w pływaniu? – zapytał sprzedawca, zerkając na Kasię
– Tak, ale bez okularków nie lubię pływać kraulem. Woda ciągle chlapie mi w oczy i wolniej płynę.
Do sklepiku weszła starsza, siwa kobieta z szeroką, frotową opaską na głowie.
– Lucjanie, dziś zostaniesz dłużej w sklepie, wieczorem mają być dodatkowe zajęcia z aquaaerobiku. Może będzie większy ruch – zwróciła się do sprzedawcy.
Lucjan ciężko westchnął i odpowiedział:
– Chciałem pójść trochę potrenować kraula.
– Możesz popływać jutro wieczorem. Zamkniemy basen i wszystkie zbiorniki będą do twojej dyspozycji.
– No dobrze, mamo, zostanę dzisiaj dłużej – zgodził się niechętnie chłopak.
– Dzień dobry – przywitała się Kasia.
Kobieta wydawała się zaskoczona i widać było, że nad czymś intensywnie się zastanawia.
– Ach, dzień dobry – odezwała się wreszcie. – To ty, Kasiu, nie poznałam cię. Byłaś tu kiedyś z mamą, prawda? Ona mi projektowała gabinet.
– Tak, zgadza się.
– Przyszliście popływać?
– Mam dziś zawody w pływaniu. – Kasia przyglądała się metkom z cenami kolejnych okularków pływackich.
– I potrzebujesz okularków, tak? – odgadła pani Maryla.
– Tak, ale… – Kasia zawiesiła głos.
– Te tutaj są za drogie – dokończyła za nią Ania.
– Och, nie przejmuj się, dziecko. – Pani Maryla podeszła bliżej. – Bierz, które chcesz. Masz je ode mnie w prezencie. Twoja mama dała mi duży rabat na projekt, a potem jeszcze za darmo wszystko konsultowała. Umówmy się, że w ramach tego weźmiesz sobie najpiękniejsze okularki z tej półki.
– Ojej, dziękuję. – Kasia się rozpromieniła i sięgnęła po neonowozielone z czarnymi gumkami.
– Mnie też one się najbardziej podobają – powiedziała pani Maryla. – Niech ci służą. Powodzenia na zawodach!
– Dziękuję.
– Aj, Maryla, żebyś ty była dla mnie tak wyrozumiała, jak jesteś dla tej dziewczynki – usłyszeliśmy nagle za sobą zachrypnięty, kobiecy głos.
Wszyscy odwróciliśmy się w tym samym momencie i ujrzeliśmy starszą, rudą kobietę w krótkich włosach.
– Dzień dobry, Jadziu – przywitała się z nią pani Maryla.
– Może dla ciebie dobry, ale nie dla mnie.
– Jadziu, po co tu znowu przychodzisz?
– Chcę sprawdzić. czy zmienisz zdanie i przyjmiesz mnie z powrotem do pracy.
– Do jakiej pracy? – zapytał mnie cicho Wojtek, ale najwyraźniej pani Jadzia usłyszała, bo odpowiedziała:
– Już wam wyjaśniam, bo to żadna tajemnica. To ja prowadziłam ten sklepik przez piętnaście lat, aż pewnego dnia Maryla mnie zwolniła.
– Bo zaczęłaś ukradkiem wprowadzać tu swoje porządki. nie konsultując niczego ze mną!
– Nudziłam się tu jak mops! Nikt nie chciał kupować tych wszystkich strojów kąpielowych i masek, bo były za drogie! Dlatego po kryjomu zaczęłam zamawiać tańsze, żeby jakoś przyciągnąć ludzi.
– Daj już spokój, to nie czas na takie rozmowy. Muszę wracać do swojego gabinetu. – Pani Maryla pożegnała się z nami i opuściła sklepik.
– Jeszcze tego pożałuje – burknęła pod nosem pani Jadzia, po czym również odeszła.
– Dziwna sprawa – podsumował Wojtek, drapiąc się po głowie.
Lucjan, słysząc to, tylko się uśmiechnął pod nosem, a potem przejął od Kasi neonowozielone okularki.
– Zapakować ci je? – zapytał, zerkając w bok na wielkie reklamówki wiszące na wieszakach.
Chyba nie miał mniejszych.
– Nie trzeba – odpowiedziała Kasia. – Wrzucę je do plecaka, zaraz i tak je założę.
– Faktycznie. To powodzenia na zawodach.
– Dziękuję.
Kiedy wychodziliśmy, Lucjan pomachał nam na pożegnanie.
Usiedliśmy na długiej ławce stojącej przy ścianie i zaczęliśmy ściągać buty. Trzeba było je najpierw dobrze otrzepać ze śniegu, który prószył już od dwóch dni. Końcówka listopada była w tym roku wyjątkowo zimna i biała. W holu stała już duża choinka ozdobiona niebieskimi i srebrnymi bombkami. Jej czubka nie ozdabiał szpic, tylko duża szklana ryba z wybałuszonymi oczami. Wojtek wypytywał Kasię o to, kto jeszcze startuje na zawodach, Tola z trudem rozplątywała sznurówki w swoich wysokich, zimowych butach, a ja obserwowałem panią Jadzię, która wciąż stała w holu, tylko że kilkanaście metrów od sklepiku. Patrzyła w jego stronę z rękami opartymi na biodrach. Zastanawiałem się, o czym myśli.
– Karol, ty jeszcze niegotowy? No chodź, bo Kasia się spóźni! – Z zadumy wyrwał mnie głos Toli.
– Już idę – ocknąłem się i szybko wsunąłem na stopy plastikowe klapki.
Redakcja
Agnieszka Czapczyk
Korekta
Bożena Sigismund
Janusz Sigismund
Projekt graficzny okładki
Łukasz Silski
Skład i łamanie wersji do druku
Agnieszka Kielak
Ilustracje
Łukasz Silski
© Copyright by Skarpa Warszawska, Warszawa 2025
© Copyright by Alicja Sinicka, Warszawa 2025
Wydanie pierwsze
ISBN: 9788383299969
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
WYDAWCA
Agencja Wydawniczo-Reklamowa
Skarpa Warszawska Sp. z o.o.
ul. K.K. Baczyńskiego 1 lok. 2
00-036 Warszawa
tel. 22 416 15 81
www.skarpawarszawska.pl
@skarpawarszawska
Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum
Okładka
Strona tytułowa
Rozdział 1. Sklep „Pływak”
Strona redakcyjna
Spis treści
Dedykacja