Dar - Michał Dąbrowski - ebook

Dar ebook

Michał Dąbrowski

0,0
12,45 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Opowiadanie o wróżce, która ma niezwykły Dar widzenia cudzego losu. Na koncercie znanego młodego piosenkarza odkrywa łączącą ich więź. Od tej pory będzie zabiegać o zainteresowanie gwiazdy muzyki.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 38

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Michał Dąbrowski

Dar

© Michał Dąbrowski, 2019

Opowiadanie o wróżce, która ma niezwykły dar widzenia cudzego losu. Na koncercie znanego młodego piosenkarza odkrywa łączącą ich więź. Od tej pory będzie zabiegać o zainteresowanie gwiazdy muzyki. Nie jest to romans!

ISBN 978-83-8155-666-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Szłam do domu przez park. Na niebie nie widniała żadna chmura, ptaki śpiewały nierównomiernie wśród klonów. Jakiś umorusany chłopiec prawie wpadł na mnie, uciekając przed równie brudnym bliźniaczym bratem. Ich matka, dosyć młoda i wysoka brunetka, podążała z tyłu i próbowała przemówić im do rozsądku. Zostało mi niewiele drogi do celu. Wdychając aromat kwitnącego bzu, usłyszałam dobiegający mnie krzyk:

— Ach, dzień dobry, wróżko Lukrecjo! — wołała z ulicy moja klientka. Tak naprawdę nazywałam się dość banalnie: Anna Nowak.

— Dzień dobry!

— Jak zwykle miała pani stuprocentową rację. Pani wstrząśnienie mózgu, a właściwie jego skutki, przydają się świetnie w pani zawodzie.

Uśmiechnęłam się pobłażliwie.

***

Znów wróciłam pamięcią do tamtego dnia, który na zawsze odcisnął na mnie bolesne piętno. Mój syn już w kurtce, butach i z założonym plecakiem uśmiechnął się do mnie, a ja pogładziłam go po głowie z uczuciem macierzyńskiej dumy. Wyszedł do szkoły, a za pięć godzin miał być z powrotem. Kiedy spóźniał się już pół godziny, zamiast niego ujrzałam dwóch znajomych policjantów zmierzających w kierunku mojego domu.

— Pani syn został zamordowany.

Nigdy nie zapomnę tego zdania. Śni mi się prawie co noc. Jakub miał tylko dziesięć lat…

Na rozprawie ledwo byłam w stanie siedzieć. Morderca Jakuba okazał się chory psychicznie i zamiast do więzienia trafił do zamkniętego szpitala psychiatrycznego. Ilekroć myślałam o tym, tylekroć burzyła się we mnie krew z wściekłości i bezsilności. Kubuś zginął zupełnie bez sensu, a jego morderca spędza czas pod opieką lekarzy. Marnym pocieszeniem było to, że już więcej nikogo nie skrzywdzi.

Cztery lata później mój mąż Witold zginął w wypadku samochodowym. Zostawił mnie i naszego jedenastoletniego syna Roberta. Od tego czasu minęło jedenaście koszmarnych, przepłakanych lat. Miałam teraz czterdzieści siedem lat i mieszkałam z Robertem w małym miasteczku na północy Polski. Robert jest moim oczkiem w głowie. Kocham go podwójnie.

***

Gdyby nie poślizgnięcie się na oblodzonym trawniku trzynaście lat temu, nie posiadałabym daru (przekleństwa) umiejętności przewidywania cudzego losu. Wstrząśnienie mózgu okazało się lekkie i przeszłam nad tym do porządku dziennego do momentu, w którym po rozmowie z sąsiadem w podeszłym wieku ujrzałam go w myślach umierającego na zawał tydzień później. Moje przeczucia okazały się słuszne — mężczyzna siedem dni później już nie żył, a ja byłam w szoku i zastanawiałam się, czy to mi się tylko śniło, czy może był to jakiś znak.

Wizje pojawiały się coraz częściej i dotyczyły ludzi, których widziałam z bliska przez dłuższą chwilę. Ich wymiar czasowy dotyczył dwóch najbliższych tygodni. Nie wiedziałam, czy komuś mówić o swoich zdolnościach; bałam się, że zostanę uznana za wariatkę. Poza tym gdyby ktoś wtedy wiedział, że zawsze mówię prawdę, to męczyłby mnie częstymi pytaniami. Postanowiłam, że powiem o nich tylko swojej rodzinie.

Kiedy powiedziałam rodzicom, że rzucam pracę w biurze, by zostać wróżką, złapali się za głowę. Co to za zawód — wróżka? Wróżki to oszustki, które za grube pieniądze wciskają ludziom kit. Jednak spełniłam swoje marzenie. Rodzice z wielkim trudem uznali mój wybór. Byli zdziwieni, że skoro już zostałam wróżką, to nie miałam w pokoju szklanej kuli czy kart tarota. Powiedziałam im, że to całe oprzyrządowanie nie jest mi potrzebne.

Czułam się więźniem odpowiedzialności za los moich klientów, ale nie mogłam sobie pozwolić na wtrącanie się w cudze życie. Podczas wizyt klientów przyglądałam im się jakiś czas i odkrywałam ich przyszłe losy. Potem, dla pozoru wróżenia, kładłam prawą dłoń na ich głowach i z zamkniętymi oczami mówiłam im o ich dawno odgadniętym losie. Często pytali mnie o szczęśliwe numery na kuponach w grach liczbowych. Tego akurat nie byłam w stanie przewidzieć i odmawiałam wróżb w tej sprawie. Zaznaczyłam w ogłoszeniach i ustnie, że nie pomagam w sprawach finansowych.

Postanowiłam, że za darmo i sama z siebie będę informować tylko najbliższych. Rodzice oniemieli, odkrywając sprawdzalność moich wizji, i zobaczyli w moim wróżbiarstwie prawdziwy sens. Przestali porównywać mnie do pazernych szarlatanek i cieszyli się, że sporo zarabiam. Powiedziałam im o skutkach wstrząśnienia mózgu i wymogłam na nich, by nikomu nie mówili, że widzę cudzy los, zanim ta osoba przyjdzie do mnie po „wróżbę”. Tak naprawdę nie byłam wróżką, tylko wizjonerką. Kimś wyjątkowym, z szóstym zmysłem.

Mój dar okazywał się przekleństwem, kiedy próbowałam kogoś poznać. Zamiast odkrywać drugiego człowieka rozmową, już przy pierwszym kontakcie wiedziałam o nim wszystko. Kiedy kłamie, kiedy coś ukrywa, kiedy tak naprawdę nie chce mu się ze mną rozmawiać. Żadnej niespodzianki w poznawaniu innych ludzi — ani dobrej, ani złej.

***

Włączyłam telewizor i wybrałam kanał rozrywkowy. Chociaż przez chwilę chciałam nie myśleć o przeszłości.

— Witamy po przerwie w programie „Top star”. Dziś gościmy wschodzącą gwiazdę muzyki pop, czyli Tomasza Drzazgę — powiedziała prezenterka.

Drgnęłam na dźwięk jego nazwiska.

— Tomek, nie myślałeś o jakimś pseudonimie? Twoje nazwisko może być śmieszne w show-biznesie — prezenterka zwróciła się do niespełna trzydziestoletniego niedogolonego mężczyzny żującego gumę i z rękami w kieszeniach.

— Wiesz, tu chodzi o fejm, o rozpoznawalność. Moje nazwisko jest rozpoznawalne i ja się z niego cieszę.

— Wydałeś już drugą płytę pod tytułem „Drzazga w sercu”. Czy to celowa dwuznaczność?

— Robię wszystko, co sprawia, że jestem na pierwszych stronach gazet i w takich programach jak ten — powiedział, mlaszcząc.

— Tomek, dotarliśmy do pewnych źródeł, z których wynika, że twój ojciec siedzi w szpitalu psychiatrycznym za zamordowanie dziecka piętnaście lat temu. Czy chciałbyś coś na ten temat powiedzieć? Skoro chcesz być na pierwszych stronach gazet, to może dobrze by było, gdybyś nam o tym opowiedział.

Poczułam się, jak gdyby ktoś uderzył mnie czymś ciężkim w głowę. Czoło Drzazgi zmarszczyło się i wziął głęboki oddech.

— Nie jestem odpowiedzialny za to, co zrobił mój ojciec. Przykro mi z powodu tego dziecka, ale mój ojciec to mój ojciec, a ja to ja.

Wyłączyłam telewizor