371830 - Michał Dąbrowski - ebook

371830 ebook

Michał Dąbrowski

0,0
11,34 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Niespełna 30-letnia księgowa, Daria Szumowska, po śmierci babci wraca do jej wiejskiego domu, w którym się wychowała. Daria uważa się za nadczłowieka — gardzi ludźmi chamskimi, o niskich horyzontach myślowych i potrzebach życiowych. W miejscu swego dzieciństwa dochodzi do starcia między nią a dwojgiem znajomych z byłej klasy, uważanych przez nią za motłoch. Czy Daria zmieni swoje spojrzenie na nich i na siebie?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 26

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Michał Dąbrowski

371830

© Michał Dąbrowski, 2017

Niespełna 30-letnia księgowa, Daria Szumowska, po śmierci babci wraca do jej wiejskiego domu, w którym się wychowała. Daria uważa się za nadczłowieka — gardzi ludźmi chamskimi, o niskich horyzontach myślowych i potrzebach życiowych. W miejscu swego dzieciństwa dochodzi do starcia między nią a dwojgiem znajomych z byłej klasy, uważanych przez nią za motłoch. Czy Daria zmieni swoje spojrzenie na nich i na siebie?

ISBN 978-83-8104-797-5

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Wszyscy na pewno wiedzą, że na świecie jest więcej głupców niż mędrców. Ja w każdym razie wiedziałam o tym od dzieciństwa. Głupi ludzie przypominali nieułożoną kostkę Rubika — niby wszystkie ścianki były zapełnione kolorami, jednak na żadnej nie było jednego.

Już w szkole brzydzili mnie nieudacznicy, którym nie chciało się uczyć, czyli po prostu inwestować w siebie i swoją przyszłość. Zmarnowali swój czas, a potem pewnie kończyli jako kopiący rowy przy drogach albo sprzątający z wiecznym bólem pleców. Ja byłam ich przeciwieństwem — dobrze się uczyłam i nie marnowałam czasu na jakieś dyskoteki, wagary lub potajemne palenie papierosów czy picie alkoholu. Kiedyś, na matematyce, z nudów próbowałam pisać na kalkulatorze słowa z cyfr. Udało mi się napisać słowo „DEBILE”. Z ciekawości odwróciłam kalkulator, i liczbę, którą uzyskałam, zapamiętałam na całe życie. Była ukrytym sześcioznakowym kodem oznaczającym większość otaczających mnie ludzi.

Skończyłam dobre studia z wyróżnieniem i patrzyłam z politowaniem na dawnych znajomych ze szkoły, którzy zostali rodzicami, zanim skończyli szkołę średnią. Współczułam także ich dzieciom — trudno, żeby ich nieambitni ludzie wychowali kogoś wartościowego. Przekazywany z pokolenia na pokolenie tumiwisizm i wszystkie najgorsze cechy przeciętnych ludzi.

Odziedziczyłam po babci duży dom na skraju wsi Zieleniowo, w której się urodziłam. Wcześniej mieszkałam w mieście, ale wiejski spokój dodatkowo przekonał mnie do powrotu na stare śmieci.

Widywałam tutejszych ludzi często, jednak rzadko mogłam spotkać kogoś na swoim poziomie, więc rozmowy należały do rzadkości. Postanowiłam odgrodzić się murem od wszystkich tych, których uważałam za przygłupów — niepotrzebne było mi obcowanie z nimi.

***

Miałem wielu znajomych z podstawówki — większość z nich mieszkała dalej w naszej wsi. Niektórym urodziły się już dzieci. Tuż po gimnazjum skończyłem zawodówkę i mój ojciec zatrudnił mnie u siebie w warsztacie samochodowym

Jedną z osób, których najbardziej nie lubiłem w szkole, była pewna zarozumiała dziwka, wywyższająca się nad innymi. Wątpię, czy ktoś ją lubił. Nazywała się Daria Szumowska. Nie dawała ściągać, stale paplając, żebyśmy wzięli się do nauki. Nie miałem aspiracji do bycia orłem w nauce i Daria swoje dobre rady mogła sobie wsadzić gdzieś. Skończyłem jakoś swoją przygodę z edukacją bez jej łaski i z radością rzuciłem się w wir pracy u ojca. W końcu miałem swoje własne pieniądze.

Jakiś czas temu dowiedziałem się, że Szumowska wróciła do naszej wsi. Zastanawiałem się, jak teraz zachowuje się ta paniusia i jak sobie poradzi, żyjąc wśród ludzi, których kiedyś traktowała z wyższością. Trzeba przyznać, że była dość ładną kobietą. Dość ładną dziwką.

***

Po powrocie do Zieleniowa pracowałam dalej w tym samym miejscu. Byłam księgową w małej firmie, a praca w niej sprawiała mi dużo przyjemności. Pewnie większości ludzi pisanie liczbowych słupków i podliczanie ich kojarzyło się z frustrującą nudą, ale wiedziałam, że to zajęcie ambitne, na które nie każdy może sobie pozwolić.

W pracy cieszyłam się uznaniem szefa. Podobał mi się jako mężczyzna. Kiedy wchodził do mojego pokoiku, promienny uśmiech rozświetlał jego twarz, a ja czułam gorące dreszcze. Szkoda, że był już zajęty, bo takich mężczyzn jak on nie spotyka się codziennie.

Praca