Cienie Nairobi - Katarzyna Pernal-Wyderkiewicz - ebook

Cienie Nairobi ebook

Katarzyna Pernal-Wyderkiewicz

5,0

Opis

Jedna kobieta przeciwko światu, który odwraca wzrok

Anna zostaje sama – z psem i bólem po stracie ukochanego męża, który nagle zniknął z jej życia. Każdego dnia coraz bardziej dusi się w żoliborskim mieszkaniu, przepełnionym wspomnieniami. Wyjazd na konferencję weterynaryjną do Kenii ma pomóc jej odzyskać równowagę i odnaleźć sens życia.

Na miejscu Anna przypadkiem trafia na trop działalności, która pod pozorem pomocy humanitarnej dopuszcza się przerażających zbrodni. Nagle kobieta staje się niewygodnym świadkiem – i celem. Wciągnięta w międzynarodową intrygę, musi zawalczyć o własne życie.

Znajduje schronienie w odizolowanej wiosce Masajów, a tam – z dala od cywilizacji, otoczona zapierającą dech w piersiach przyrodą – zaczyna rozumieć, że nie może uciekać bez końca…

„Cienie Nairobi” to emocjonująca powieść sensacyjna osadzona w Afryce – historia o poszukiwaniu prawdy, odwadze i miłości silniejszej niż strach.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 106

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Katarzyna Pernal-Wyderkiewicz

Cienie Nairobi

Poświęcam Paulinie MW

Rozdział 1

Cisza

Klucz obrócił się w zamku z głuchym szczękiem, który w pustym mieszkaniu zabrzmiał jak wystrzał. Anna zatrzymała się w progu, ale nie zapaliła światła. Księżyc, przedzierający się przez wierzchołki kasztanowców rosnących przed kamienicą przy Starym Żoliborzu, rzucał blade smugi na parkiet w przedpokoju. W tej półmrocznej scenerii dostrzegła swojego goldena retrievera, Nerona, który siedział nieruchomo przy drzwiach do gabinetu Marka. Pies nawet nie podniósł głowy na jej widok.

– Wiem, kochany. Ja też czekam – szepnęła, choć wiedziała, że to bezsensowne.

Zdjęła czarne czółenka, które uwierały ją przez cały pogrzeb. Stopy bolały, ale był to ból odległy, nieistotny wobec tego drugiego – pustki w środku. Przeszła boso do kuchni i mechanicznie nalała wodę do czajnika.

Herbata. Marek zawsze powtarzał, że herbata to najlepsze lekarstwo na wszystko. Na zmęczenie po nocnym dyżurze, na stres przed trudną operacją, na smutek po stracie pacjenta.

– A co na śmierć, Mareczku? – zapytała ciszy. – Jaki ziołowy wywar przepisałbyś na śmierć?

Czajnik zagotował się z sykiem. Anna zalała kubek, ale nie ruszyła herbaty. Stała, opierając się o blat kuchenny. Wpatrywała się w zdjęcie przyczepione magnesem do lodówki. Oni dwoje w Bieszczadach, roześmiani, a Neron między nimi. Zrobiono je w zeszłym roku, podczas ich ostatnich wspólnych wakacji.

Trzy dni temu Marek wrócił z porannego joggingu, usiadł w fotelu i umarł. Tak po prostu. Czterdzieści siedem lat, świetny neurochirurg, człowiek, który uratował setki istnień – i jego serce po prostu się zatrzymało. Gdzie była sprawiedliwość w tym równaniu?

Neron w końcu podszedł do niej i trącił nosem jej dłoń. Pogłaskała go machinalnie po głowie.

– Ty też nie rozumiesz, prawda? Gdzie jest twój pan? – Głos jej się załamał.

Przeszła do gabinetu Marka. Wszystko było tak, jak zostawił – rozłożone na biurku dokumenty pacjentów, którymi miał się zająć po weekendzie, kubek z niedopitą kawą, jego okulary do czytania. Usiadła w fotelu, wdychając znajomy zapach skóry i wody kolońskiej.

Jako lekarz weterynarii wielokrotnie towarzyszyła śmierci. Widziała, jak życie opuszcza ciała zwierząt – czasem gwałtownie, czasem powoli. Obserwowała ten moment, gdy świadomość gaśnie, gdy w oczach przestaje odbijać się światło. Zawsze się zastanawiała, czy zwierzęta rozumieją, co się z nimi dzieje. Czy wiedzą, że odchodzą?

A Marek? Czy wiedział? Czy w tej ostatniej sekundzie, gdy jego serce odmówiło posłuszeństwa, był świadomy? Czy może świadomość to tylko złudzenie – skomplikowany taniec neuronów, który w jednej chwili może się zatrzymać?

Wzięła do ręki jego notes. Na ostatniej zapisanej stronie znalazła szkic układu nerwowego i dopisek na marginesie: „Świadomość – gdzie jesteś?”.

Marek fascynował się tajemnicą ludzkiej świadomości. Spędzali długie wieczory, dyskutując o tym, czy świadomość to coś więcej niż tylko efekt działania mózgu. On, człowiek nauki, czasem dopuszczał myśl, że może istnieć coś więcej.

– A teraz? – szepnęła do fotografii Marka, stojącej na biurku. – Teraz już wiesz?

Neron położył się u jej stóp, wydając cichy jęk. Warszawska noc pulsowała za oknem odległym życiem – szumem samochodów, krokami spóźnionych przechodniów, szczekaniem psów. Ale tu, w tym mieszkaniu na Starym Żoliborzu, czas jakby się zatrzymał.

Anna wstała z fotela i podeszła do okna. Pierwsze promienie świtu malowały niebo bladym różem, przypominając jej o niezliczonych porankach, gdy Marek wracał ze swoich porannych przebieżek, zaczerwieniony i pełen energii. Zawsze żartowała, że bieganie to jego sposób na oszukanie śmierci – jak gdyby poprzez nieustanny ruch mógł jej umknąć, uniknąć jej zachłannych ramion.

Przypomniała sobie ich ostatnią rozmowę. Było to zaledwie tydzień temu, siedzieli na balkonie, patrząc na rozgwieżdżone niebo. Marek wrócił właśnie z trudnej operacji – guza mózgu u dwunastoletniej dziewczynki.

– Wiesz, Aniu – powiedział wtedy, bawiąc się pustym kieliszkiem po winie. – Podczas operacji zawsze się zastanawiam, gdzie właściwie jest ta świadomość, którą próbuję ocalić. Patrzę na ten mózg, cudowną, skomplikowaną maszynerię neuronów, i wiem, że gdzieś tam jest ukryta cała historia tego człowieka. Jego wspomnienia, marzenia, lęki… Ale gdzie dokładnie? W którym zakręcie szarej materii kryje się to, co sprawia, że jesteśmy sobą?

Teraz, stojąc w pustym gabinecie, Anna czuła, jak te słowa nabierają nowego znaczenia. Gdzie teraz była świadomość Marka? Czy rozpłynęła się w nicości jak poranny sen? Czy może, jak sugerowały niektóre filozofie i religie, istniała dalej w jakiejś niematerialnej formie?

Podeszła do jego biblioteczki. Na półkach stały równo ułożone podręczniki neurochirurgii, ale między nimi znalazła też książki o fizyce kwantowej, filozofii umysłu, buddyzmie. Marek zawsze wykraczał poza ramy swojej specjalizacji, szukając odpowiedzi na pytania, które wymykały się skalpelowi i rezonansowi magnetycznemu.

Wyciągnęła jedną z książek – „Świadomość a funkcje mózgu”. Wypadła z niej kartka zapisana jego charakterystycznym, lekarskim pismem: „Świadomość – ocean, w którym pływamy, nie wiedząc, że jesteśmy mokrzy? Czy może złudzenie, które wytwarza mózg, by nadać sens chaosowi bodźców? A może… może jesteśmy jak fale na powierzchni tego oceanu – pozornie oddzielne, a w rzeczywistości nierozłączne z całością?”.

Anna poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. To było tak bardzo w jego stylu – ta nieustanna ciekawość, to przekraczanie granic między nauką a filozofią. Neron trącił ją nosem, ściągając ją z powrotem na ziemię.

– Wiesz, co jest najtrudniejsze? – zwróciła się do psa, głaszcząc go po głowie. – To, że śmierć wydaje się tak ostateczna, tak nieodwracalna. A jednocześnie… jednocześnie czuję, że to nie może być koniec.

Głos jej się załamał. Przełknęła łzy i kontynuowała:

– Nie tylko dlatego, że go kocham i nie chcę się z tym pogodzić. Jest w tym coś więcej…

Podeszła do biurka i włączyła lampkę. W jej świetle zauważyła mały notes, który Marek zawsze nosił w kieszeni fartucha. Otworzyła go drżącymi palcami. Na ostatniej zapisanej stronie znalazła szkic – jak zawsze precyzyjny, medyczny – ludzkiego mózgu, a obok niego słowa: „Paradoks świadomości – im bardziej próbujemy ją zbadać, tym bardziej nam umyka. Może odpowiedź jest prostsza, niż myślimy? Może świadomość nie jest produktem mózgu, ale mózg jest narzędziem świadomości? Jak antena odbierająca sygnał, a nie stacja nadawcza…”

Anna poczuła, jak przez jej ciało przechodzi dziwny dreszcz. To było jak otrzymanie ostatniej wiadomości, ostatniej wskazówki w zagadce, którą Marek próbował rozwiązać przez całe życie.

– Czy teraz znasz odpowiedź, kochanie? – szepnęła, przyciskając notes do piersi. – Czy świadomość naprawdę jest jak ten sygnał radiowy: niezależna od odbiornika, który może się zepsuć?

Kapiące na kartki notesu łzy rozmazywały atrament. Otarła oczy wierzchem dłoni. Przez okno wpadało coraz więcej światła. Nowy dzień wstawał nieubłaganie, przypominając, że życie toczy się dalej. Ale dla Anny te godziny przed świtem przyniosły coś więcej niż tylko ból i tęsknotę. Przyniosły pytania, które domagały się odpowiedzi, i może – choć jeszcze nie do końca to rozumiała – wskazały kierunek, w którym powinna podążyć.

Spojrzała na zaproszenie do Nairobi wyświetlone na ekranie laptopa. Może to nie był przypadek? Może czasem trzeba stracić wszystko, żeby zacząć szukać głębiej? Afryka ze swoimi dawnymi wierzeniami, z innym spojrzeniem na granicę między życiem a śmiercią, z mądrością przekazywaną przez pokolenia…

– Może tam znajdę jakąś część odpowiedzi, Mareczku? – powiedziała cicho. – A może po prostu nauczę się żyć z pytaniami?

Neron położył się u jej stóp, skomląc cicho, jakby w odpowiedzi na jej myśli. Za oknem Warszawa budziła się do życia, obojętna na jednostkowe tragedie i filozoficzne rozważania. Ale w gabinecie Marka, w tej przestrzeni między nocą a dniem, między życiem a śmiercią, między nauką a tajemnicą, Anna czuła, że dotknęła czegoś ważnego. Czegoś, co prowadziło ją w stronę nowego rozdziału życia.

Wstający dzień przyniósł ze sobą nie tylko ból straty, ale i przebłysk zrozumienia – że może śmierć nie jest końcem, a jedynie transformacją, zmianą formy, przejściem do innego wymiaru rzeczywistości. I może właśnie to przeczucie, ta intuicja, była pierwszym krokiem w jej własnej podróży – podróży, która miała ją zaprowadzić daleko poza granice dotychczasowego życia, aż na czerwone równiny Afryki, gdzie granica między tym, co żywe, a tym, co martwe, nie jest tak ostra jak w świecie, który znała do tej pory.

Położyła dłoń na szybie. Chłód szkła przypomniał jej o realności świata. O tym, że mimo wszystko wciąż oddycha, wciąż czuje, wciąż jest.

„A może właśnie to jest istotą świadomości. To nieustanne doświadczanie, nawet gdy się wydaje, że świat się zatrzymał?”

Rozdział 2

Przestrzeń

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Cienie Nairobi

ISBN: 978-83-8373-968-7

© Katarzyna Pernal-Wyderkiewicz i Wydawnictwo Novae Res 2025

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Karolina Przybył

KOREKTA: Małgorzata Giełzakowska

OKŁADKA: Oliwia Błaszczyk

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Grupa Zaczytani sp. z o.o.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek